Przeskocz do treści

Blaski i cienie kampanii prezydenckiej

zygmuntgrzesiakZygmunt Kazimierz Grzesiak

Część publicystów, socjologów i politologów ocenia kampanię wyborczą Bronisława Komorowskiego jako słabą, siermiężną i nieskuteczną. Moim zdaniem jednak mylą się, podobnie jak ci działacze polityczni, którzy zaangażowani są w kampanię wyborczą Andrzeja Dudy i którzy z lekceważeniem przyglądają się wysiłkom sztabu wyborczego obecnego prezydenta, aby z nieruchawego (fizycznie i umysłowo) osobnika zrobić kogoś, kto przekona do siebie tzw. niezdecydowanych wyborców. Wbrew pozorom proste (prostackie?) hasło "zgoda i bezpieczeństwo" jest całkiem niezłym sposobem na przekonanie tych niezdecydowanych, gdyż odwołuje się do głęboko tkwiących w ludziach potrzeb emocjonalnych, takich właśnie, jak potrzeba bezpieczeństwa, stabilności, przewidywalności. I zarówno wygłaszane niemal mechanicznie przez Komorowskiego i jego polityczno-organizacyjne zaplecze nawoływanie do "zgody" oraz zapewnienia o tym, że tylko to może dać "bezpieczeństwo", jak i stygmatyzowanie wszystkich innych kandydatów jako nieodpowiedzialnych, nieprzewidywalnych i niebezpiecznych, służy jednemu - przedstawieniu obecnego prezydenta jako jedynego gwaranta właśnie zgody i bezpieczeństwa. Wydaje się, że wprowadzając do kampanii wyborczej slogan o Polsce racjonalnej (w domyśle: reprezentowanej przez PO i Komorowskiego) i Polsce radykalnej (w domyśle: reprezentowanej przez PiS i Dudę), sztabowi wyborczemu Komorowskiego udało się przejąć kontrolę nad jej dalszym przebiegiem, tj. uczynić z tego przeciwstawienia główną oś sporu politycznego.

andrzejdudapodpisKampanie wyborcze toczą się według własnej logiki, ale ich podstawowym celem jest zmobilizowanie maksymalnej liczby ludzi do aktywności a w ostatecznym rachunku do oddania głosu na konkretnego kandydata. Jeżeli Andrzej Duda i jego sztab wyborczy nie znajdą szybko skutecznej metody na zneutralizowanie opisanej powyżej "narracji", którą zastosował Komorowski, to wynik wyborów prezydenckich jest przesądzony, mimo iż na poziomie "technicznym" kampania wyborcza kandydata PiS jest o niebo lepsza, bo prowadzona profesjonalnie, od tej prowadzonej przez jego głównego konkurenta. Hasła typu "jutro ma na imię Polska" czy zabawy w otwieranie "bronokosklepów" nic nie dadzą, gdyż odwołują się w dużej mierze do racjonalnej sfery ludzkiej aktywności, a to za mało, aby przekonać niezdecydowanych. Bez odwołania się do równie podstawowych, głębokich motywacji emocjonalnych wyborców, do jakich odwołuje się Komorowski, nawet najbardziej profesjonalna kampania wyborcza nie osiągnie spodziewanego skutku.