Antoni Gazda
Kraków, 7 września 2012 roku
Pamięci p. Anny Walentynowicz (15 VIII 1929 – 10 IV 2010)
Byłam w więzieniach w Tczewie, Gdańsku,
i w psychiatrycznych kilku spa,
i nawet wbrew owemu draństwu,
wspominać ciepło – coś się da.
Miliony poszły za Judaszem,
który Wolności sztandar złapał,
a potem przyrzekł, że złoczyńca
wkrótce już boso będzie człapał.
Dziś rozproszone, zabłąkane
w gwarze aplauzów i zachwytów,
nie mogą pojąć, czemu znowu
dla nich nie staje – dobrobytu.
Glejt bezkarności chroni dzisiaj
kastę w niedzielę urodzonych,
gorycz zawodu pali serca
braci zdradzonych, pohańbionych.
Stąd, z wysokości tych co legli
od wrażych kul w katyńskich dołach,
i tych co po grób czci ich strzegli –
Ja, Anna, z nimi do Was wołam:
W życiu – jak wczoraj i na wieki,
Prawda się liczy, i sumienie:
kłamstwa, zaprzaństwa, żądze, zbrodnie,
to gry piekielne – w nieistnienie!
Oto się zbliża czas rozumu,
gdy Naród po prawicy siędzie
Miłości, co nas znów zespoli –
czas kiedy Polska – Polską będzie!
(fot. powyżej za: wzzw.wordpress.com)