Przeskocz do treści

Małgorzata Wassermann: Nie oczekuję dla Tuska odpowiedzialności politycznej, ale odpowiedzialności karnej

wpolityceplZespół wPolityce.pl

Powiedziałam członkom komisji Millera tuż przed publikacją ich raportu: Pewnych pytań rodziny państwu nie zadadzą, pewnie nie zadadzą ich jutro dziennikarze, ale pamiętajcie, ktoś kiedyś was zapyta o te badania i o te próbki, które zabezpieczyliście i zebraliście. Ten moment nastąpił – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Małgorzata Wassermann.

wPolityce.pl: Czy w kontekście informacji ujawnionych wczoraj przez podkomisję MON, sprawa odpowiedzialności politycznej Donalda Tuska i Jerzego Millera nabiera nowego znaczenia?

Małgorzata Wassermann: Ja nie oczekuję odpowiedzialności politycznej, ale wyciągnięcia odpowiedzialności prawnokarnej.

A w kontekście tych materiałów taka odpowiedzialność może występować?

Te materiały powinny znaleźć się w prokuraturze i prokuratura powinna przeprowadzić postępowanie sprawdzające, ewentualnie od razu wszcząć postępowanie karne. Trzeba oczywiście dać szansę na zebranie całego materiału dowodowego i ocenić, czy ten materiał nadaje się na postawienie zarzutów.

Mamy wrażenie, że słowa o „jednolitym przekazie” raportów polskiego i rosyjskiego, o którym mówił Jerzy Miller, wykluczają możliwość sporządzenia rzetelnego raportu. Te słowa świadczą raczej o „trosce” szefa komisji i Donalda Tuska o wizerunek i PR prac komisji.

Pytanie, czy rzeczywiście mówimy o kwestiach wizerunkowych. Nawet słowa o „kręceniu bicza” można oceniać także w innym aspekcie. Warto byłoby, aby podkomisja MON przygotowała kwerendę dokumentów i i zastanowiła się, które z nich powinny zostać przesłane do prokuratury celem przyjrzenia się im pod kątem znamion przestępstwa. Z tego co wiem, to być może nie mówimy tu tylko o aspekcie wizerunkowym. Szczególnie, że pan Lasek zarzuca podkomisji kłamstwo. Już najwyższy czas, by skonfrontować to wszystko na płaszczyźnie sądowej.

Chyba wszyscy byliśmy zdumieni słowami Macieja Laska, który stwierdził, że przecież oba raporty się różnią, a rozmowa Millera, którą wczoraj ujawniono, nie jest niczym gorszącym.

20160916mwJa myślę, że zarówno pan dr Maciej Lasek, jak i Jerzy Miller pamiętają spotkanie z rodzinami przed publikacją ich raportu i pamiętają moje pytania i moje konkluzje. Zaczęłam zadawać pytania, dotyczące wykonania poszczególnych badań i na wszystkie pytania otrzymałam odpowiedź : „nie wykonaliśmy”. Podsumowanie było takie, że oni oparli się na rejestratorze lotu, uznając, że jest to wystarczające badanie. Jak sobie nałożymy na to fakt, że dzisiaj istnieje osiem marnej jakości kopii, czy marnej wiarygodności i jak sobie nałożymy na to sposób, w jaki zostali potraktowani przez stronę rosyjską w kwestii przysłania nam czarnej skrzynki, to mamy pełen obraz sytuacji. A co do czarnej skrzynki. Niech mi nikt nie mówi, że takie pomyłki się zdarzają, bo jeśli tak, to znaczy, że na miejsce zdarzenia wysłani zostali całkowici dyletanci, a w to nie uwierzę, szczególnie po stronie rosyjskiej. Jeśli chodzi o polską, to mam różne odczucia. Powiedziałam wtedy członkom komisji Millera następujące zdanie: Pewnych pytań rodziny państwu nie zadadzą, pewnie nie zadadzą ich jutro dziennikarze, ale pamiętajcie, ktoś kiedyś was zapyta o te badania i o te próbki, które zabezpieczyliście i zebraliście. Taka była moja konkluzja przekazana członkom komisji Millera przed publikacją ich raportu. Ten moment właśnie nadszedł  (fot. Paweł Guz/PAP).

Skoro mowa o zbieraniu dokumentacji i próbek. Wczoraj ambasador Rosji w Warszawie zadał kłam stwierdzeniom Ewy Kopacz o tym, że strona polska uczestniczyła w sekcjach zwłok, czyli w istotnym elemencie przyszłego śledztwa oraz prac komisji. Stwierdził, że sekcje wykonywano pobieżnie. Pani też wielokrotnie na to wskazywała.

Z punktu widzenia polskiego prawa nie ma żadnego znaczenia jak sekcje wykonali Rosjanie. Polskie prawo nakłada obowiązek na prokuraturę, by ta wykonała sekcję zwłok, niezależnie od tego kto i gdzie ją wykonał. Wynika to wprost z jednej z kluczowych zasad procesu karnego, czyli tzw. zasady bezpośredniości. W związku z powyższym, nawet gdyby Rosjanie wykonali sekcje zwłok w sposób całkowicie perfekcyjny, to w żaden sposób nie zwalniało to polskich organów ścigania od przeprowadzenia tego dowodu samodzielnie. Tymczasem wszyscy wiemy, jak to w rzeczywistości wyglądało. Dziś strona rosyjska najwyraźniej nie zamierza już bronić Donalda Tuska.

Przestał być im potrzebny?

Tego nie wiem. Nie po raz pierwszy tak się zachowują. Przypomnę sprawę podmiany tablicy w trakcie wizyty Anny Komorowskiej w Smoleńsku. To były takie przeróżne policzki zadawane ówczesnemu rządowi. Co do Ewy Kopacz, to proszę mnie zwolnić z oceny jej zachowania, zarówno na miejscu w Smoleńsku oraz na konferencjach prasowych, jak i później. Żal oceniać…

Rozmawiał Wojciech Biedroń

Tekst i zdjęcie za: http://wpolityce.pl/smolensk/308607-malgorzata-wassermann-nie-oczekuje-dla-tuska-odpowiedzialnosci-politycznej-ale-odpowiedzialnosci-karnej-nasz-wywiad