Przeskocz do treści

Mirosław Boruta w krakowskim sądzie… a Wybiórcza kłamie jak zawsze!

leszeksmagowiczLeszek Smagowicz

W dniu wczorajszym odbył się proces przewodniczącego Krakowskiego Klubu „Gazety Polskiej” im. Janusza Kurtyki w krakowskim sądzie. Jest kilka ciekawych wątków dotyczących samej rozprawy p. Mirosława Boruty, ale najpierw ustosunkuję się do zdania z podtytułu.

W dniu dzisiejszym tj. 4 kwietnia w dodatku krakowskiego GW, niejaki SID pisze, że po pierwsze, „przyszło kilkadziesiąt osób”, a było około sto pięćdziesiąt. Po drugie mówiąc, że „Niektórzy przyszli z biało czerwonymi opaskami na rękawach” nie informuje, że były to osoby ze związku Ak-owskiego. Po trzecie: napisał jegomość, że: „Wchodzących na salę świadków związanych ze środowiskiem prawicy witały gromkie brawa”, co jest kolejnym kłamstwem, bo świadek takowy był TYLKO JEDEN. Pozostali dwaj poprzedzający p. Krzysztofa Bzdyla, byli to: urzędnik samorządowy i policjant. Po czwarte: przedstawia w sposób manipulujący, że z publiczności podrywały się osoby, zwracające się wprost do stołu sędziowskiego, odpowiadając na zadane świadkowi pytanie, o to kto jeszcze przemawiał, w czasie zaistniałej sytuacji, o którą oskarżany jest p. Boruta. Owszem podrywały się osoby mówiąc, że przemawiały pod komisariatem, ale te osoby mówiły prawdę. Był to między innymi p. Stanisław Markowski, który się wcześniej Sądowi przedstawiał, a na sali sądowej nagrywał proces dla TV Republika. Po piąte: po informacji sędziego Tadeusza Cichonia, że proces jest odroczony, obok słów „Hańba! i Precz z Komuną!” padły tylko (słowa starszej Pani) „Rozliczymy sądy!”. Nie, bo długo krzyczano przede wszystkim „Precz z Leninem!”, a to głównie on jest winny całej tej rozprawy. O tym SID, raczył zapomnieć, no ale dziwić się nie ma w sumie czemu. To między innymi dzięki takim pismakom wiernych na służbie, haniebny napis, gloryfikujący czerwonego mordercę bez oporu, ponownie stanął nad bramą Stoczni w Gdańsku. Po szóste w końcu napisał, że zgromadzeni zaśpiewali pieśń solidarnościową i „Rotę”. Już nie mógł biedaczysko zdzierżyć „rozcapierzonych palców w kształcie litery V” i nie wie, że odśpiewano na końcu mazurka Dąbrowskiego.

niechcemyiliczaOczywiście cały popełniony przez SID-a artykuł, jest przedstawieniem krakowskiego środowiska patriotycznego jako brzydkiego, odpychającego sabatu czarownic. Trudno się dziwić pewnym zachowaniom publiczności, jak słyszy co chwilę, nienadążającą za relacją świadków stenotypistkę. Wolno pisząca paniusia, nie znająca historii i zasad polskiej gramatyki, pisząc „Gazecie Polskiej”, używa słowo gazeta od małej, a słowo polskiej od dużej litery. Pan K. Bzdyl niektóre wyrazy musiał literować. I tak było w przypadku rozwinięcia skrótu NSZZ „S”. Pani zapisująca pytała „Niezależny?, y?, jaki?”. Załamała się gdy p. K. Bzdyl zarzucał całemu polskiemu państwu (policji, prokuraturze, sądowi, administracji samorządowej w osobie prezydenta Gdańska) działania antykonstytucyjne. Mówił on min. „tego zgromadzenia nigdy by nie było, gdyby przestrzegano prawa”. Prosił, by zapisywać te słowa, które przetrawić nie mogły uszy zdumionej stenotypistce. Cierpliwy skądinąd, sędzia Tadeusz Cichoń, próbował pójść na ratunek piszącej damie, elegancko przerywając i sugerując by kończyć. Nie dający się zbić z tropu p. Bzdyl kontynuował; „tu chodzi o całą prawdę, a nie o to by kończyć,” zadziwiając swoją wiedzą dotyczącą Konstytucji RP wszystkich zebranych, nie wyłączając pani mecenas Małgorzaty Wassermann, broniącej p. M. Boruty.

Cały proces, mimo że nie w białoruskich standardach, w ogóle jest wielką farsą i marnowaniem środków publicznych. Ciąga się ludzi o to, że wspierają się nawzajem w czasach pełzającego nawrotu komuny w życiu codziennym. Dookoła oprócz symboli reklamujących towar czy usługi wykorzystuje się twarze czerwonych morderców. Ich imiona są zachowane w niektórych miejscach w całej Polsce. Na placach ,ulicach, pomnikach. W Warszawie, nieustannie „śpiący” nie dają za wygraną i znów chcą symbolicznie wkroczyć na skrzyżowanie przy al. Solidarności.

Z samego przesłuchania świadka K. Bzdyla, dziwić się można, że to on nie siedział na ławie obok oskarżonego p. M. Boruty. Ale zachowanie osób, które były zarówno pod komendą w Krakowie 16 XI ub. r., jak i wczoraj na sali sądowej wyrażało jasno, że za tak przedstawione zarzuty panu Borucie, oni również powinni się wśród oskarżonych znaleźć. Każdy z nich, wówczas przewodniczył tym grupkom pod krakowskim komisariatem. Każdy był przewodnikiem Narodu z ostatniego rozkazu gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”. Podobnie jak członkowie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, którzy odpiłowali komunistyczny relikt z bramy Stoczni Gdańskiej.

Tylko o tym pracownik GW, nie miał i nie ma zielonego pojęcia.