Przeskocz do treści

Salon Poezji i nie tylko z p. Jerzym Bożykiem

kingahrabiaKinga Hrabia

Zdjęcia w tekście p. Elżbieta Marchewka.

Drrr, dzwonek na nasz kolejny Salon Poezji i nie tylko! Tym razem, w ostatni piątek listopada, miesiąca tak ważnego dla historii Polski, pani Jadwiga Klimkowicz zaprosiła Jerzego Bożyka, z którym współpracuje od kilkunastu lat. Jest to wyjątkowy artysta, którego dyrektora Teatru Słowa i Tańca zaprosiła, gdyż „kocha artystów prawdziwych i nietuzinkowych”.

20141128sa1Tego wieczoru zawitała do Audialnej różnorodna pod względem wieku i profesji publiczność. Z jednej strony młodzież z Wydziału Polonistyki UJ, dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 101 im. H. Chrystiana Andersena w Krakowie, z drugiej, starsze pokolenie poetów, muzyków oraz profesorów i właścicieli firm, z kręgu, można by rzec, „kwiatu krakowskiej inteligencji”. Lampka czerwonego wina, chleb ze smalcem, interesujące rozmowy, subtelne anegdoty oraz porywająca muzyka... Proszę mi wierzyć, niesamowity sposób na spędzenie jesiennego wieczoru. Czarujący Bonifacy Klimkowicz zagrał specjalnie dla pana Bożyka, pamiętny utwór „Hit the road Jack”. Były z nami też trzy urocze siostry Marchewki z nutą patriotyczną. Moim ukochaną rolą było przedstawianie gościom, czy też „uczniom”, na naszej „Lekcji Języka Polskiego”, wszelkich nowinek na temat p. Bożyka, poetów i wystawy p. Zbigniewa Starego o tematyce Japońskiej. Pani Halszka Podgórska-Dutka przeczytała swój wiersz, kilka lat temu natchniony osobą p. Bożyka, który niesamowicie go poruszył. Śpiewaliśmy wspólnie pieśni patriotyczne, jak na prawdziwych patriotów przystało. Muzeum Historycznie Miasta Krakowa ufundowało dwie podwójne wejściówki na wystawę Szopek Krakowskich. Zaczarowana biesiada skończyła się nocą i pozostawiła po sobie szalejący w uchu rytm czy to lwowskiej czy krakowskiej nuty utworów Jerzego Bożyka.

20141128sa2Nie Stany, nie Nowy Orlean, nie dzielnica prostytutek Storyville, lecz Polska, Kraków, Św. Tomasza 32 – mamy polskiego Ray Charlesa czy Louisa Armstronga – Jurka Bożyka! Chodzącą legendę, którą pod Wawelem chyba nie trzeba szczególnie przedstawiać. Niepokorny, niepoprawny politycznie, kontrowersyjny, autentyczny - Jerzy Michał Bożyk, pseudonim Boży Jerzyk (tzn. „boski” jak wielu miewa). Urodził się w 1941 r. w Lwowie, na naszych tzw. Kresach Wschodnich, w sercu dawnej polskości. Z jego biografii również wiemy, że... Podstawówkę i ostatnią klasę szkoły muzycznej (na ul. Basztowej) ukończył w Krakowie, wraz z Ewą Demarczyk czy Magdą Sokołowską. Następnie skończył Liceum Muzyczne w Łodzi w 1959. Po ukończeniu szkoły rozpoczął współpracę z zespołami „The Jazz Five Boys”, „Silver Jazz” i „Tiger Rag”. Do 1976 koncertował na kontraktach w Czechosłowacji, Finlandii i Szwecji. W 1977 zdał państwowy egzamin piosenkarski u samego profesora Bardiniego. Następnie rozpoczął studia teatrologiczne na Uniwersytecie Łódzkim. Ukończył je w 1985. Jest także lingwistą oraz tłumaczem z języka słowackiego. Zagrał też w roli śpiewającego pianisty w filmie „Bracia Karamazow” w reżyserii Petra Zelenki. Od 1982 członek zespołu jazzowego „Beale Street Band”. Wieloletni uczestnik Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami, Ogólnopolskiego Studenckiego Festiwalu Piosenki Turystycznej YAPA oraz wielokrotny uczestnik Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej i przewodnik po Małopolsce i Szlaku Orlich Gniazd. Wszechstronny człowiek. Możemy sprowadzić wymienione uzdolnienia do pewnego wspólnego mianownika, jakim jest po prostu – polski artysta. W jednym z wywiadów czytałam, że nauczył się czytać już w wieku trzech lat, w czasie wojny. Jako uzdolnione dziecko zaczęto uczyć go gry na fortepianie, instrumencie matki. Ojciec natomiast był skrzypkiem i scenografem filmowym. Co go pasjonuje i rwie jego serce oprócz muzyki? Z jego strony internetowej dowiedziałam się, że góry i wycieczki rowerowe, młody duchem i cały czas aktywny ciałem. Zapraszany na uroczystości patriotyczne, nie bez powodu, lecz z autorytetu działacza niepodległościowego.

20141128sa3Moim skromny zdaniem... Jego wariacje na pianinie i wariacje głosem osiągnęły szczyt, ponieważ nie jest już to tylko gra, tylko śpiew, lecz mowa, rozmowa pomiędzy instrumentem a wykonawcą, wykonawcą grającym na instrumencie a publicznością. Mamy do czynienia nie tylko z linią melodyczną i tekstem, ale z muzyką, która do nas przemawia całą swoją istotą. Przez utwory przewija się często motyw alkoholu, jednak, nie poddaję tego żadnym komentarzem (żartobliwy uśmiech)! Dla mnie, jazz, to wyrażanie swojej indywidualności, osobowości, emocji poprzez materię dźwiękowo-tekstową. Pozwala na to swobodna interpretacja i aranżacja, a co najważniejsze, słynna improwizacja jazzowa! Co możemy przez te kategorie powiedzieć o panu Bożyku? Otóż, na pewno wszyscy się ze mną zgodzą, że jest to osoba szczera, dowcipna, energiczna i utalentowana. Szalony muzyk z nieschodzącym z twarzy uśmiechem! Jedni nazywają go wariatem, geniuszem, mistrzem, inni uwielbiają go za poczucie humoru. Kochany przez młode i starsze pokolenie, zwłaszcza krakowska plotka niesie, że przez kobiety! Co niedziele grywa w krakowskiej Awarii na ulicy Mikołajskiej, w klubie zrzeszającym wielu artystów, w którym nasz teatr wystawiał spektakl pt. „Dawid Rubinowicz”. Często też możemy go spotkać w innych krakowskich klubach z tradycją, jak w znanym symbolu Krakowa – Piwnicy pod Baranami. A jak zapatruje się na politykę? Z przymrużeniem oka i dowcipem. Pochwalę się w imieniu pana Bożyka także otrzymanym w 2011 r. - Medalem "Niezłomnym w słowie" oraz znakomitą płytą, nagraną z Magdaleną Bożyk w 2013 r. pt. „Drive”, z którą koncertował po całej Polsce. Prywatnie, podobno lubi ciemne piwo i jin bez toniku, bo wierzy, że jak królowej angielskiej – przedłuży mu on życie... Do tej pory brytyjska magia się sprawdza! Pani Dagmara Dziedzic, właścicielka klubu Awaria, wspomina pogodnym głosem i z delikatnym śmiechem: „Z Panem Jurkiem od 11 lat wspaniale mi się współpracuje. Jestem już dorosłą dziewczyną, bo mam 37 lat, ale pan Jurek wciąż nazywa mnie Dagunią. Ma niesamowitą siłę i chęć walki, i wielki entuzjazm. Po pewnym zdarzeniu mówił, że teraz będzie silniejszy od Pudzianowskiego, dlatego że uparcie ćwiczy. Na koncerty Pana Jurka przychodzą ludzie od 20 do 70 roku życia, integrują się i dobrze razem bawią. Koncert jest jedną wielką biesiadą. U pana Jurka wszyscy są równi i wszyscy wyjątkowi. Zawsze przed koncertem, na rozgrzewkę, przychodzi wypić seteczkę jałowca, tzn. dżinu, przechyla i wypija na jeden raz”.

Zapraszam Państwa do obejrzenia całego fotoreportażu, autorstwa p. Elżbiety Marchewki:
https://picasaweb.google.com/115266215617350072168/AudialniaJerzyBozyk28112014?authkey=Gv1sRgCP3Pl5m147_FpgE