Przeskocz do treści

Mirosław Boruta Krakowski

Dom im. Józefa Piłsudskiego stoi w miejscu, z którego w 1914 roku wyruszyła Pierwsza Kompania Kadrowa. Dwadzieścia lat później uroczyście otwarto pierwszą część budynku... a we wtorek - 11 kwietnia 2023 roku, ma skończyć się jego dotychczasowa historia, czy na zawsze?

Zapraszam Państwa do wysłuchania dwóch rozmów poświęconych temu miejscu. Gośćmi krakowskiego Biura Solidarnej Polski byli pp. Feliks Stalony-Dobrzański i Krystian Waksmundzki a film zrealizował p. Stefan Budziaszek:

Feliks Stalony-Dobrzański*

W końcu padła jakaś bardziej skonkretyzowana propozycja, by w jednej z wielu kwestii tego wymagających, czynem a nie samymi słowami powiedzieć Unii Europejskiej – dość. Po za tym też należałoby urzędnikom UE powiedzieć – ludzie, sami sobie zaprzeczacie idąc w szaleństwie poprawności politycznej wbrew realiom, przyjętym traktatom a w końcu też przyjętym a nie na dowolnie i przy stole wymyślanym - niby zasadom.

Ten opis to oczywiście mój swobodny przekład istoty wystąpienia pana posła Zbigniewa Ziobry z propozycją wypowiedzenia pakietu klimatycznego. Politycznie to ostrożne wystąpienie. Zauważmy, że powiedział to poseł, ale nie prezentując - mam nadzieję tylko na razie – oficjalnego stanowiska Rządu, a występując jako szef konkretnej partii należącej do rządzącej koalicji. Tak więc, wystąpienie to należałoby widzieć nie tylko jako jakąś ogólną opinię w dyskursie publicznym na ten temat ale jako coś bardziej ważkiego,. konkretną propozycję postawioną do rozważenia dla Rządu, ale nie oficjalne stanowisko Rządu, którego członkiem jest Pan Minister. I samo to jest już budujące. Bez wyskoków ponad kompetencje przynależne Rządowi i Premierowi nastąpiło zdecydowane postawienie jednej z kluczowych kwestii dla bytu gospodarczego Polski – a więc i każdego Polaka, co nastąpiło w formie do otwartego rozważenia pod kątem podjęcia konkretnych kroków. To wyraźne wskazanie, że należy działać bez straty czasu na dywagacje. Rozważyć należy ale czasu już nie ma. Pętla jest nam zakładana na szyję i to w wielu dziedzinach a my stoimy nie reagując. Przynajmniej na to wygląda. Skupmy się więc na tym jednym - na zakresie ochrony środowiska.

Pakiet klimatyczny – jakże pięknie brzmi a cel wygląda na niby szczytny. Tak jak i hasło, że wszyscy powinni być młodzi piękni zdrowi i bogaci. Każdy wie, że działanie wedle myślenia życzeniowego w oderwaniu od realiów a do tego gdy cel jest wyimaginowany nawet piękny hasłowo a doktrynalny – musi się skończyć tragicznie – i to dla wszystkich.

I to jest drugi powód dla którego propozycja pana posła Zbigniewa Ziobry jest godna uważnego podejścia. Namawia do obrony nie tylko Polski ale i zdrowego rozsądku.
Odnosząc się do sprawy należy rozważyć co najmniej dwie kwestie:
jedna - zasadności merytorycznej ruchu odstąpienia od pakietu a dopiero po jej stwierdzeniu, pojawia się dopiero
druga sprawa – skutków prawnych i ekonomicznych wypowiedzenia pakietu czyli realnych możliwości realizacji proponowanego ruchu.

Samo powiedzenie – ten pakiet bije nokautująco w naszą gospodarkę właściwie powinno być wystarczające – niemniej nie kwestionuje podawanego jako oczywiste i nie podlegające dyskusji twierdzenia o generalnej zasadności wprowadzania tego pakietu i to w tej formie. Tymczasem właśnie jego istota jest czysto doktrynalna i pozostaje w sprzeczności z przyjętymi zasadami i celem – ochroną środowiska. To, że nokautuje gospodarkę swoją drogą też w sposób zasadniczy przeczy przyjętym zasadom w sprawie relacji pomiędzy interesami środowiska i człowieka co ważne – jako uczestnikiem a nie wrogiem środowiska naturalnego.

Tym samym wykazanie sprzeczności pakietu z zasadami podejścia do ochrony środowiska należy użyć w argumentacji motywującej odstąpienie od pakietu. Mówmy o obronie nie tylko naszych interesów ale zasad i zdrowego rozsądku przed terrorem pomysłów doktrynerskich.

Sama kwestia możliwości wykonania ruchu odstąpienia i jego skutków prawnych jest choć istotna, to w tym świetle wtórna w stosunku do wskazania, dookreślenia i mocy podstaw merytorycznych kwestionowania samego pomysłu pakietu. Dopiero na tym tle można i trzeba wskazać, iż mamy do czynienia z używaniem pięknych deklaracji odnoszących się do ochrony środowiska, można mówić jako broni w hybrydowej walce na polu gospodarczym. Nie ma co udawać że jest inaczej i warto to w końcu głośno wyrazić Co prawda w Unii Europejskiej rzeczowe argumenty mają wręcz trzeciorzędne znaczenie, lecz tym bardziej ich skonkretyzowanie ma wielkie znaczenie. Ujawni bezsens i bezprawność kolejnych ruchów tego czysto urzędniczo-politycznego towarzystwa by nie rzec ferajny bo tam – już najwyraźniej traktaty i prawo oraz sens nie mają najmniejszego znaczenia.

Argumentacja merytoryczna to nie naiwność to a realizm.

Zacznijmy może od tego, że powszechnie uznanym – czyli będącym podstawą prawa w zakresie relacji pomiędzy potrzebami człowieka i środowiska jest postulat działania zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju. To wręcz bałwochwalczy aksjomat zielonych postępowców i może do niego się odwołajmy.

Przypomnijmy więc cóż to takiego mówi owa zasada przyjęta jako podstawa podejścia człowieka do ochrony środowiska. Zasada ta precyzuje reguły dbania o środowisko, sięgające ponad jego ochronę jedynie poprzez walkę z objawami i samą ochroną gatunkową.

1/ potrzeby człowieka i środowiska mają pozostawać w równowadze na gruncie najlepszej a dostępnej wiedzy, techniki i technologii,. Innymi słowy jest niedopuszczalne – co podkreślmy - uznanie priorytetu potrzeb i wymagań jednej ze stron tej relacji a decyzje w sprawie osiągania równowagi mają mieć oparcie w wiedzy, do której można dojść tylko przez porównanie racji a nie przez doktrynalny dyktat.
Z tego wyprowadza się:
a/ konieczność narzucania sobie ograniczeń w zakresie używania dóbr naturalnych i środowiska Te ograniczenia (a nie zakaz ich używania!) mają być oparte o wiedzę a działanie ma pozostawiać zasoby i środowisko w najlepszym osiągalnym stanie i zasobności tak, by pozostały do dyspozycji dla przyszłych pokoleń. Tu są ważne słowa; wiedza i pozostawienie. Oznaczają one wprost:
a1/ konieczność współdziałania i podejmowania decyzji oraz rozpatrywania skutków nie tylko w oparciu o wiedzę techniczną ale też na gruncie ogólnej a nie wycinkowej wiedzy tj. ekonomii, prawa, wiedzy socjologicznej itd. I dopiero z tego mogą być wyprowadzane decyzje i działania. Tym samym również postawa skrótowo określana powiedzeniem - w imię ochrony sasanki wracamy na drzewa i do lepianek – przeczy podstawom zasady gdyż przyznaje priorytet – tu przywołanej jako symbol - sasance czyli przyrody nad bytem człowieka. Z tego np. można wyprowadzać sprzeczność protestów tzw. ekologów z faktyczną ochroną środowiska sprowadzając priorytet ochrony gatunkowej nad dążeniem do uzyskania równowagi, Mamy dbać o byt owej sasanki, ale ograniczając się a nie rezygnując ze swych możliwości życia, mamy tworzyć zastępcze warunki bytu owej sasanki np. wzbogacając jej inne siedliska.

a2/ pozostawienie dóbr naturalnych dla następców – nie oznacza zakazu używania tych dóbr a tylko (i aż) nakaz, by w przypadku konieczności użycia walorów środowiska minimalizować antropopresję zaś czynione szkody kompensować a najlepiej – naprawiać. Zasoby nieodnawialne mogą być zużywane ale tylko w niezbędnym zakresie wyznaczonym aktualnym stanem wiedzy i techniki Tu pojawia się też problem podstaw samej koncepcji handlu prawami emisyjnymi, ale tym teraz i tu się nie zajmujmy. Innymi słowy, zasoby nieodnawialne mamy używać w stopniu minimalnie niezbędnym i mamy je zastępować zasobami odnawialnymi i obiegiem surowca. To z kolei nakazuje korzystać – cały czas na gruncie najlepszej dostępnej techniki - z zasobów odnawialnych i z tych z odzysku a dopiero w drugiej kolejności i to w jak najmniejszym koniecznym zakresie z zasobów nieodnawialnych. To ważny punkt z punktu widzenia naszej energetyki, potrzeb gospodarczych i wymogów pakietu klimatycznego.

2/ Ważnym postulat dla powiązania i równoważenia skutków z jednej strony niezbędnego gospodarowania jak i z drugiej koniecznej dbałości o środowisko jest ujęty w zdaniu – myśl globalnie – działaj lokalnie. To zdanie jest prawie kolejnym dogmatem zielonych. Fakt. Równoważyć interesy i potrzeby człowieka z wymogami ochrony środowiska można i trzeba tylko na miejscu ich naruszania a nie w ogóle naprawiając świat, bo reagować można tylko działając lokalnie mając na względzie wpływ działania lokalnego na sytuację ogólną. Ta ocena znów musi być oparta o najlepszą dostępną wiedzę a ta jest osiągalna tylko w porównaniu dowodów a nie haseł. Są oczywiście elementy wymagające reakcji w większej, ogólnej skali. Jednak skupianie się na generalizacji tak, jak jest to robione pakietem klimatycznym przeczy samemu wspomnianemu podejściu. Ukonkretniając. Polska opiera swe potrzeby energetyczne na węglu, co jest wynikiem tak bagażu przeszłości jak i warunków naturalnych. Ma być zmuszona do płacenia za prawa emisyjne i to windowane w górę. Piszę windowane – bo prawo do emisji jest „towarem” którego cena wynika tylko z umownej gry spekulacyjnej. Biurka i białe kołnierzyki są głównymi składowymi tej ceny Pomińmy tu rozważanie kto i na jakiej zasadzie jest dysponentem tych praw jako towaru i co wyznacza jego wartość – bo to oddzielny problem. Zasoby naturalne każdego kraju wręcz rejonu są różne. Podstawą sprawy jest przyjęcie bez poważnego rozważenia (czyli omijanie przez obśmianie) rzeczowych argumentów przeciwnych, że:
* globalne ocieplenie ma miejsce i to w skali ponad naturalnej fluktuacji oraz termodynamicznie globalnie
** za to ocieplenie jest odpowiedzialna antropogeniczna emisja CO2
*** emisja tego gazu pochodząca z UE jest globalnie ważąca
W tym zakresie pada też często argument o konieczności działania o charakterze koniecznej prewencji (trzeba działać na wszelki wypadek a nie dywagować – co już znów przeczy konieczności działania zgodnie z najlepszą dostępną wiedzą) a to już nie poddaje się wiedzy a jest stanem osądu narzuconym przez to, co nazywa się polityczną poprawnością. Doktryna osłabia gospodarkę pogarszając warunki bytowe człowieka – co samo w sobie stoi w sprzeczności z zasadą, o której tu mowa gdyż ta wymaga zrównoważania potrzeb środowiska i byty człowieka. Nie dopuszcza eliminacji człowieka. Choć i takie „ekologiczne” pomysły są prezentowane przez zielonych w postaci wykazywania konieczności depopulacji w imię ochrony środowiska naturalnego.

Przyjmując, że Polska ma jakiś wkład w sumaryczną emisję CO2 pochodzącej z UE, działaniem w kierunku naprawy, kompensaty szkód byłyby dwa kroki Jeden by dokonanie w tej sytuacji rzetelnej oceny rzeczywistej, całkowitej krajowej emisji (czyli z uwzględnieniem pracy lasów – a tu zagadkowe jest odejście od zapisu Protokołu Paryskiego w/ uwzględnienia pochłaniania O2 przez lasy). Drugim i to przede wszystkim, by być w zgodzie z regułami, byłby ułatwienie inwestowania w zmianę struktury energetyki likwidującą lub kompensującą szkody - tu emisją CO2 Te w lokalnych polskich warunkach oznaczałoby np. użycie wsparcia zmian w technologiach pozyskiwania i używania węgla, jako zasobu nieodnawialnego lokalnie dostępnego. To stawia pytanie komu i za co się płaci handlując prawem do emisji. Obecne rozwiązania wprost preferują tych, którzy lokalnie mieli lepsze warunki startowe a dyskryminuje obciążeniem tych, którzy te pieniądze mogliby skierować na zmiany struktury energetyki. W warunkach Polski mówimy o innych technologiach wydobycia i używania węgla jako zasobu nieodnawialnego.

3/ zapewnienie rzeczywistej przyjazności danego rozwiązania dla środowiska, w tym pod katem poszukiwania równowagi wedle ZZR pociąga za sobą konieczność bilansowania pełnych i o ważne - ciągnionych skutków ekologicznych zastosowania nie tylko danego produktu, wyrobu czy technologii ale też rozwiązania zastosowanego w życiu społecznym.

Przykładem niech będzie tzw. żarówka energooszczędna lub elektromobilność. Żarówka, owszem, jest oszczędna w momencie jej używania – ale należałoby zsumować koszty i szkody środowiskowe jakie pociąga jej wytworzenie i utylizacja. Politycy i lobbyści często powtarzają też mantrę, że energia wiatrowa lub słoneczna jest darmowa i w pełni ekologiczne. To na gruncie ZZR jest wprost propagandowym kłamstwem. Mamy wszak liczyć pełny i ciągniony koszt ekologiczny danego rozwiązania. Obciążenie środowiska pozyskaniem surowców, wytworzeniem np. paneli silników, akumulatorów energii, sterowników) budowy infrastruktury (w tym np. masztów czy linii przesyłowych to stal aluminium miedź i ich stopy z innymi pierwiastkami) a potem utylizacją c odpadów – jest czymś co musi być liczone w kosztach pozyskania ten „darmowej” energii. W tym kontekście należy widzieć ceny giełdowe pierwiastków używanych np. przy produkcji paneli fotowoltaicznych patrząc na czas ich efektywnego działania i kosztów wymiany oraz utylizacji. Na tym tle oceniać należy też np. politykę Kremla w odniesieniu do Kazachstanu, który dysponuje drugim po NS2 narzędziem do kurka energetycznego wpływu na zachodu – mowa o uranie jako paliwie do EJ, Czy interwencja militarna z powodu protestów ulicznych może być inaczej wyjaśniona? Dla Rosji nawet dalsza aneksja Ukrainy jest mniej ważna może być zostawiona na czas rozmiękczenia zachodu który już w imię interesów Niemieckich a sprzecznie z interesami środowiska – uznaje agresywne posunięcia i żądania Kremla za powód do partnerskiego dialogu, którego nigdy od czasu Imperium Carskiego Rosja nie ma w katalogu swych działań politycznych. My mamy obowiązek i prawo przypominać, czym skończyły się złudzenia Monachium i Jałty, Jak widać problematyki ochrony środowiska nie da się oderwać od nie tylko polityki ale i szerszego kontekstu. A to właśnie oznacza wymóg podejmowania decyzji w oparciu o dostępną wiedzę w wielu dziedzinach a nie tylko biologii czy nauk opisujących jakość i ilość zanieczyszczeń.

Wracając jeszcze do przykładów. Elektromobilność tylko przenosi miejsce, wytwarzania energii – nie powodując emisji zanieczyszczeń w miejscu jej zużywania. Generowanie szkód środowiskowych odbywa się w innym miejscu jest łatwiejsze do kontroli To fakt,. Jednak energię zużywa się ze stratami (przesył, sprawność silników) lecz też powstają koszty środowiskowe pozyskania materiałów na choćby elektronikę i akumulatory i ich znów – jak się to mówi – utylizację. Łączny całkowity koszt ekologiczny rozwiązania a nie przyjmujmy, że elektromobilność jest lekiem na całe zło. Jeśli się wykaże że obniża ona koszt ekologiczny transportu – to w porządku. Tyle co do zasad tak czczonych przez ekoreligię.

A co z tego wprost wynika dla oceny ekologiczności czyli przyjazności dla środowiska zgodnie z zasadami tego co zawiera pakiet klimatyczny?

Podwaliną pakietu jest przyjęcie, że głównym wrogiem środowiska jest CO2. To aksjomat przyjmowany jako oczywisty i nie podlegający dyskusji. Wiedza czyli poważne porównanie racji – śpi. Jakoś mało wystarczające jest ogłoszenie, że przeciwnicy tezy, iż to człowiek jest głównym i decydującym czynnikiem wpływu na ocieplenie klimatu, to sekta zwolenników płaskości ziemi i że owo ocieplenie w ogóle ma miejsce jako proces nie mieszczący się w naturalnym biegu cykli historii ziemi. W tekście podnosiłem sprawę poważnej dyskusję na argumenty nie tylko w sprawie samego ocieplenia klimatu i jego decydującego powiązania z emisją CO2 i co najistotniejsze z punktu widzenia pakietu, realnego wpływu człowieka w ogóle a antropopresji pochodzącej z Europy w szczególności.

W sprawie pakietu należy pytać o same obecne zasady handlu prawami (kto jest dysponentem, właścicielem tych praw powinno zostać powiedziane dla potrzeb rynkowych) i o ocenę poziomu emisji danego Państwa i terenu. Tu musi być wyjaśnione biznesowe tło przyczyny i to szybkiego odejścia od zapisu z protokołu Paryskiego mówiącego o przyjęciu, bo uwzględniającej pracę lasów w pochłanianiu tego gazu, realnej wartości emisji z danego obszaru.

Choćby to, że każdy postulat doktrynalnej ochrony środowiska – radykalnie ingerujący w możliwości życiowe człowieka, wprowadza naruszenie równowagi ergo – działa na szkodę i człowieka i środowiska.

Należy podnieść następną sprawą, która może być wskazana jako naruszająca w sposób zasadniczy obowiązujące reguły właściwego podejścia do zachowania dobrostanu środowiska przy równoprawnym i racjonalnym utrzymaniu warunków życia człowieka. W zakresie handlu prawami emisyjnymi a tym bardziej obecnych zasad jego prowadzenia należy poruszyć zderzenie generalnej motywacji dążenia do opanowania poziomu emisji z terenu – tu UE z realiami i też samymi zasadami. Minimalizacja powinna oznaczać dążenie do wartości minimalnej przypisanej w skali makro – dla tego terenu. Kto i jak wyznacza tą wartość aktualnie właściwą? Nawet tło poziomu emisji nie jest takie samo w każdym terenie i kraju. Gra rynkowa oznacza porównanie popytu i podaży jakiegoś produktu. Producentami są ci, którzy wytwarzają emisję CO2 a handel prawami emisyjnymi odbiera im podstawy ekonomiczne dla dokonania zmian czyli ich dyskryminuje. Oczywiście jest możliwość uznaniowego dofinansowywania takich zmian ale handel oznacza przepływ pieniędzy między podmiotami transakcji. Konic kropka. Ktoś uprawnienie sprzedaje a ktoś inny kupuje. Ten kto je kupuje, pieniędzy na zmiany i poprawę sytuacji już nie ma. Powtarza się pytanie o wytwórcę i rynek owego towaru.

Tyle, choć długo a najkrócej i do rozważenia tematu handlu emisjami w obecnym wydaniu, zwłaszcza w kontekście zasad czczonych dogmatycznie przez zielonych.

* Autor jest doktorem inżynierem, em. pracownikiem Akademii Górniczo-Hutniczej.

Feliks Stalony-Dobrzański*

Zostało podpisane porozumienie pomiędzy Rządem a Solidarnością – mówiąc oczywiście w skrócie, w sprawie wygaszenia polskich kopalń w ciągu 30 lat.

Wszyscy zadowoleni – nie wykluczone, że nawet z Unią Europejską włącznie. Cele? Likwidacja emisji CO2 – ejże? Jakby o to chodziło – to dlaczego obalono ustalenie, które wywalczył prof. Jan Szyszko, że w bilansie CO2 ma być uwzględniana absorpcja CO2 przez lasy i ich produkcja O2? Wszak o ile wiem – porozumienie Paryskie w tej sprawie szybko zostało obalone. Dlaczego? Na logikę bez sensu – ale któż może tu szukać sensu. Jak się mylę to proszę sprostować.

Przejście na energetykę w pełni ze źródeł odnawialnych? Pięknie brzmi i miło dla ucha politpoprawnych - z rękoma przy lampasach jest się to mawia – mających antenki nastawione na to co jest nadawane z Wykładni. To pięknie – ale gdzie jest liczenie pełnego obciążenia środowiska energetyką np. wiatrową i każdą inną z fotowoltaiką włącznie? To ma być swoiste energetyczne perpetuum mobile? Każdy ze sposobów pozyskiwania energii, produkcji czegokolwiek, każde zachowanie gospodarcze człowieka – obciąża środowisko. To nie do uniknięcia. Nie można w ocenie całkowitego obciążenia uwzględniać tylko tej jego części, która powstaje w jakimś fragmencie (np. używania produktu) całego cyklu - od pozyskania i zużycia zasobu, surowca poprzez samą produkcję, użytkowanie i zagospodarowanie odpadu. Pytajmy się o przeniesienie miejsca powstania zanieczyszczenia środowiska i z jakim skutkiem to następuje. Użyjmy tu przykładu systemu ciepłowniczego. Zastępuje on rozproszone, indywidualne lub lokalne sposoby produkcji ciepła – niemniej – to ciepło jest produkowane w jednym miejscu – zużywa się dodatkową energię na to ciepło, które jest tracone w jego przesyle. Powiedzmy nawet, że kotły w ciepłowni będę zasilane z innych źródeł – np. energią elektryczną lub z geotermii – to zawsze będą powstawały straty środowiskowe choćby z wyprodukowania właściwej aparatury i infrastruktury.

Nie mówię, że te sposoby nie będą korzystniejsze dla środowiska - mogą – ale tą cechę należałby wykazać z uwzględnieniem rozważenia czy inne sposoby używania tego czym się dysponuje – takie które nie będą tak obciążające środowiska (tu emisją CO2) nie będą korzystniejsze dla – ważne słowo – zrównoważenia potrzeb człowieka i wymogów oszczędzanie środowiska, uniknięcia jego dewastacji i zachowania zasobów. Drugim już zupełnie prostym niech będzie przykład żarówek energooszczędnych. Tak, one oszczędzają energię a więc i środowisko w momencie ich używania – lecz ich przyjazność dla środowiska nie może być tylko tak oceniana. Surowce, technologia produkcji potem końcowa – jak się to na okrętkę mówi – utylizacja a chciałoby się powiedzieć unieczynnienie w szkodliwości odpadu – to obciąża środowisko a nie tylko sam moment świecenia takiej żarówki. Może i ten bilans jest korzystny – ale warto by było to okazać, a potem mówić, że to są żarówki ekologiczne, przyjazne dla środowiska.

W tym kontekście musi się też pojawić przypomnienie tego na co się powołują wszyscy obrońcy środowiska – myśl globalnie (tu o racjonalnym używaniu – bo środowiska używa się zawsze, człowiek istnieje, żyje i funkcjonuje i to nie na drzewach i dla doktrynerów to jego wina) - a działaj lokalnie (używaj tego co masz do dyspozycji u siebie) Inaczej ma działać człowiek dysponujący na równiku energią słoneczną inaczej Skandynaw dysponujący energią potencjalną wody. My dysponujemy węglem. Faktycznie różnica jest fundamentalna. Tamci mają do dyspozycji zasoby odnawialne – czyli niewyczerpywalne, a węgiel jest zasobem nieodnawialnym. Żeby nie wiem ile go nie było – nowy nie powstanie. Tak, ale my mamy zasoby odnawialne wiatr, energia potencjalna wody, drewno – bo drzewa rosną i się odnawiają. Zawsze ważny jest wymóg zbilansowania. Skandynaw i Kenijczyk powinni liczyć koszty środowiskowe wytworzenia narzędzi do pozyskiwania energii sobie dostępnymi sposobami – i my też powinniśmy to zrobić. I dopiero z takich analiz może wynikać powiedzenie – tak jesteśmy w stanie zbilansować potrzeby energetyczne bez węgla. My nim dysponujemy lokalnie i w pełni się zgadzam z tym, że jego wydobycie i proste spalenie ze sprawnością kilkunastu może i więcej procentową jest zawsze i niedopuszczalną rozrzutnością. Działaj lokalnie – mamy produkcję np. stali – to znaczy mamy przenieść koszty środowiskowe pozyskania koksu na kraje, które się nie zajmują tymi problemami i mamy podcinać własną gospodarkę – nie myśląc globalnie? Bo w końcu my będziemy co prawda mieli pod ziemią zasoby węgla, ale skutki środowiskowe naszych potrzeb (produkcji stali – w tym przykładzie) będziemy gładko przenosili na inne rejony świata. Niech sobie głowy urywają.

Tak nie może wyglądać racjonalna ochrona dobrych relacji pomiędzy człowiekiem a środowiskiem. Globalnie.

Z tego niemyślenia biorą się pomysły, że w ogóle byłoby najlepiej żeby nie było człowieka – czyli mamy postulat ochrony środowiska przez – depopulację.

To są „poważne” postulaty zielonych doktrynerów. Najczęściej arbuzów.

Absurd absurdem pogania. Tak jak po wzięciu pod uwagę tego, co powyżej – pachnie na odległość absurdem i występkiem wobec zasady zrównoważonego rozwoju, zakaz używania drewna do celów energetycznych wprowadzany u nas automatycznie i bezwarunkowo. Bez względu na to kiedy, jak i po co by się go nie używało do pozyskania energii. Automatycznie i totalnie wprowadzany zakaz – bo tak łatwiej i dobrze wygląda propagandowo. Dla potrzeb propagandy rezygnuje się z zasobu odnawialnego dla celów energetycznych.

Wróćmy na chwilę do węgla.

Górnicy są zadowoleni – bo odsunięto – jak się dziś może wydawać – na czas ad calendas grekas - widmo zwolnień, utraty pracy.

Rząd jest zadowolony – bo obiektywnie rzecz biorąc odsunął problem i co też ważne – stworzył warunki do mobilizacji nie tylko siebie, ale i następców do konkretnych wysiłków w kierunku opierania energetyki na czym się da, byle nie na węglu, a na czymś co nie będzie emitowało CO2.

30 lat wydaje się dużo. Dla takiego zobowiązania – to w istocie dramatycznie mało. Tyle tylko, że co będzie za 30 lat to wie tylko Pan Bóg. Bo jak Unia dalej się będzie tak zachowywała, tak przestrzegała traktatów akcesyjnych i tak zajmowała się ideologią, to musi skończyć jak Sojuz. Przynajmniej w wymiarze powiązania ideologii z ekonomią i naciskami na państwa. I nie mówią o jakimś Polexicie, a o samo destrukcji choć i tej bym nie chciał, bo takie zdarzenie będzie sporo kosztowało - głównie takich jak my. Tyle, że u nas przed wojną nikt jakoś nie przewidywał ani hekatomby wojny ani jej kontynuacji w postaci stalinizmu i dalszej eksploatacji możliwości Narodu. Odbudowa – odbudową – ale gdzie się znalazły inne kraje pozbawione ciągu dalszego po okupacji – to warto sobie powiedzieć w dyskusjach ze zwolennikami tezy o oswobodzeniu. Może kiedyś Zachód zauważy ile go kosztowało ówczesne niedotrzymanie ustaleń traktatowych. Ich dotrzymanie nie tylko by nas uratowało, holokaustu by nie było ale i Zachód nie musiałby ponosić takich kosztów jak poniósł. Może by trzeba było przypomnieć to, co już zaczyna się robić, łącznie z losem Polskiego Generała – bohatera – pracującego po wojnie jako barman i choćby tylko o roli Polaków w sprawie Enigmy – czyli uratowania niejednego życia.

Wydaje się więc, że ta perspektywa 30 -tu lat jest na tyle bezpieczna, ze uda się doprowadzić do używania polskiego zasobu energetycznego, ale zgodnie z dbałością o środowisko.

Tu mamy ważny moment. Niemcy spokojnie wycinają las i rozwijają energetykę na węglu, ale nie wysokiej, polskiej jakości a węglu brunatnym.

Zgaduj zgadula – o co tu chodzi. O środowisko oczywiście.

To zauważmy - nacisk wymogów Unii jest położony nie na nie używanie węgla w ogóle, nie na jego wydobycie czy eksploatację - a na bez emisyjność.

Chyba, że pod pozorem tego drugiego chodzi o to pierwsze.

To też warto wprost powiedzieć i sobie w pełni uświadomić podejmując działania polityczne i gospodarcze. Warto to powiedzieć już teraz.

Zauważmy bowiem - nie tak długo trwało jak zauważono, że Polska miała rację w sprawie imigrantów – co jeszcze nie uleczyło chęci jej karania finansowego. Bo przy wszystkich słowach – ten kierunek nie znika, dalej się mówi o ponoszeniu kosztów odmowy, choć nie o przymusie przyjmowania uchodźców i to z jednego – południowego kierunku.

My mamy swój kierunek napływu – ze wschodu. Tak jak mamy lasy połykające CO2.

Sądzę i mam nadzieję, że jednak ktoś w końcu zauważy, że nie da się robić polityki w oderwaniu decyzji od odpowiedzialności za nią.

Nie da się też dbać o potrzeby środowiska pomijając potrzeby człowieka, który - jakby nie było - jest częścią tegoż środowiska.

Bo w tym zawiera się błąd niby-entuzjastów eko.

* Autor jest doktorem inżynierem, em. pracownikiem Akademii Górniczo-Hutniczej.

festalonydobrzanskiFeliks Stalony-Dobrzański

Nie podlega dyskusji, że Katastrofa Smoleńska, łącznie z tym co się wokół niej działo i dzieje była tragedią, która w swej wymowie jest nauką dla wszystkich i pamięcią dla pokoleń.

Ani ofiara życia tych z miejsc dla których Katyń jest skrótem, ani też tych spod Smoleńska nie mogą odejść z zbiorową niepamięć. Rzetelne wyjaśnienie okoliczności i przebiegu katastrofy – to godność i sygnał suwerenności Państwa, niezgoda na zniewolenie. IV Konferencja Smoleńska odbywająca się w Warszawie dokładnie w tym samym czasie - zupełnie symbolicznie połączyła się z ważnym choć też zrealizowanym - nie bez przeszkód – odsłonięciem w dniu 14.11.2015 Piety Smoleńskiej.

W też symbolicznym miejscu – Sanktuarium Jana Pawła II – „Nie lękajcie się”.

pietafs1Pieta ma swą historię. Zaczęło się od grafiki i medalu, a teraz mamy płytę wmurowaną w ścianę jednej z kaplic Centrum Świętego, który kochał Polskę – był patriotą ale i obywatelem świata. Mówią nam – walka o prawdę jest irracjonalna, bo wszak ta jest już oficjalnie znana i ustalona. Patriotyzm to szowinizm, wartości to zacofanie, średniowiecze.

A tu proszę. Z inicjatywy społecznej, społecznymi siłami, zebrano pieniądze i skierowano propozycje do Władz Kościelnych i Samorządowych, które też wspomogły, by doprowadzić zamiar do końca. Prezydent Miasta prof. J. Majchrowski zafundował tablicę inskrypcyjną umieszczoną obok samej Piety.

pietafs2Mamy do czynienia ze zderzeniem oficjalnej poprawności politycznej z powszechnym odczuciem i potrzebą społeczną. W miarę upływu czasu coraz to jaśniej okazywało się jaki panuje fałsz wokół tej sprawy tak ważnej dla Państwa. Dlatego obecność Piety w świętym miejscu, ma też znaczenie wielkiej nauki i pokazania, że cześć się należy ofiarom, a jej forma podkreśla, że jest konieczne kojarzenie ze sobą obu tragedii. Pieta swym zaistnieniem jest też świadkiem uporu wielu ludzi, ich poświęcenia – nie dla dowodzenia z góry założonej tezy o zamachu, a dla świadczenia prawdzie. Nie - Ich prawdzie, jak się to sugeruje skarlając problem do personaliów i rzekomych fobii, a w dążeniu do prawdy obiektywnej, takiej jaka jest możliwa do wykazania. Ma też być narzucającym się choć pobocznym świadectwem, ile poświęcono wysiłku, karier zawodowych i nieukładności wobec narzucanej politycznej poprawności w imię obrony godności Ojczyzny. Bo Pieta mówi o ofiarach dla Ojczyzny. Brak godności Państwa – to przecież zgoda na niedaleko za nią idącą – niewolę. Dla wielu, dla społeczeństwa, prawda jest najważniejsza.

pietafs3Oczywiście są ludzie, dla których te sprawy nie mają znaczenia, jako że zostali już medialnie uformowani w niezauważaniu, że jest nawet bezpośredni związek pomiędzy warunkami jakie tworzy Państwo swą polityką, a ich własnymi możliwościami i bytem. Jak fałszywe i szkodliwe jest hasło „nie zajmujmy się polityką” Czyli co? Mamy abdykować w sprawach społecznych? Kościół był zawsze, też przez lata niewoli, ostoją pamięci i prawdy. Nie bał się swojej misji ewangelizacji społecznej a nie tylko mentorskiej. Należy sądzić, iż to ten motyw leżał u postaw osobistej decyzji ks. Kardynała S. Dziwisza – który gestem przyzwolenia wyraźnie powiedział – to sprawa fundamentalna. Wypada zacytować słowa prof. M. Kleibera jako szef PAN - nie można sobie pozwolić na to, by społeczeństwo nie wierzyło w to co wyjaśnia Państwo i … przestał być szefem PAN.

A wcale nie był fanem posła A. Macierewicza. Oczekiwał od Państwa poważnego potraktowania dochodzenia do prawdy drogą ścierania argumentów naukowych.

Co do samego dzieła.

pietafs4Jak pisze sam autor – artysta Piotr Suchodolski - Pieta Smoleńska to współczesne odniesienie do klasycznego przedstawienia dwóch postaci Mater Dolorosa, będącej ucieleśnieniem Polski, trzymającej na kolanach martwego Jezusa symbolizującego Ofiary Smoleńskie, owiniętego w delikatną draperię całunu zbroczonego krwią patriotów. Postacie w stalowej szacie i całunie są wykonane w formie płaskorzeźby Przedstawienie cierpiącej matki po stracie dziecka porusza. Przytłoczona nieopisanym bólem, pogrążona w żałobie, trzyma w ramionach bezwładne ciało syna. Na jej piersi spoczęło brzemię najcięższe z możliwych. Wyobcowana w swojej tragedii, targana rozpaczą, po utracie najbliższej osoby. Bogate, harmonijne pofałdowanie szat i całunu obydwu postaci kontrastuje z bezwładnością leżącej ofiary. Opłakująca Matka-Polska podtrzymuje z miłością okaleczone i uśmiercone ciało swego dziecka -Smoleńskich Ofiar.

pietafs5Ciało zawinięte w całun przesiąknięty krwią, z głową opartą na jej ramieniu bezwładnie osuwa się na matczyne kolana. Pochylona postać w aureoli z orła i pocisków wyraża patriotyczny ból cierpienia. Użycie pocisków w aureoli staje się namacalnym odwołaniem do narzędzia śmierci na podobieństwo podarowanej przez cudownie ocalonego Świętego Jana Pawła II, kuli zamachowca umieszczonej w koronie Matki Bożej Fatimskiej. Echo jej tragedii pobrzmiewa do dziś, przywołując pamięć patriotów, którzy tragicznie odeszli. W tło piety wpisane zostały dwie daty i miejsca: Katyń 1940 i Smoleńsk 2010. Od teraz nierozerwalnie ze sobą złączone. Podobnie, jak klasyczne przedstawienie Michała Anioła nie traci nic ze swej aktualności. Pieta w świetle tragicznych wydarzeń oraz losów naszej Ojczyzny zyskuje nowy wymiar, odciskając bolesne piętno w świadomości narodu. Jest ona wymownym uosobieniem cierpienia oraz współczucia. To one są obecne w istnieniu miłosierdzia przejawiającego się jedynie w działaniu, a nie słowach. Pieta Smoleńska jest estetycznym hołdem-symbolem złożonym z zapisów odczuć patriotów pod postacią płaskorzeźby sakralnej przedstawiającej pietę. O siebie dodam, że sama forma – dla odbiorcy – formą łączy też i cytat z Piety Michała Anioła i z Płyty Kallimacha co daje pole do dalszych przemyśleń.

pietafs6Tyle opisu samej Piety i motywacji jej umieszczenia w tak godnym miejscu za co należy szczególnie podziękować głównym decydentom w sprawie Kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi i ks. kustoszowi Janowi Kabzińskiemu. Nie sposób nie podkreślić roli Społecznego Honorowego Komitetu na rzecz powstania Piety Smoleńskiej, jego wszystkich członków z przewodniczącą Kwesty – dobrym i zdeterminowanym duchem p. Jolantą Janus – dały efekty.

Niezwykle podniosła uroczystość, Msza święta sprawowana przez ks Kustosza w koncelebrze, z udziałem księdza Prawosławnego Oprawa rewelacyjnej Krakowskiej Młodej Filharmonii Wymienianie obecnych i nieobecnych Wielkich trwałoby długo i będzie dokonywane zapewne w innych mediach. Jak dla mnie, wielce symbolicznego znaczenia, które tu chcę podkreślić miała obecność Pocztów Sztandarowych I to jakich! NSZZ Solidarność, Towarzystwa „Sokół”, Szkoły Podstawowej im. Lecha i Marii Kaczyńskich z Podsarnia (koło Raby Wyżnej) i Technikum Elektrycznego im. Ryszarda Kaczorowskiego z Tarnowa. Młodzież – na takiej uroczystości w takim miejscu to jasna odpowiedź na wołania naszego Świętego troszczącego się o formację młodzieży i o Polskę. "Sokół" – już raz w historii odegrał bardzo ważna rolę. I miejmy nadzieję, że tak zostanie. Też bez p. Leszka Długosza nie byłoby podkreślenia Jego kunsztem słowa – głębi tej uroczystości.

pietafs7Zachęcam by wstąpić do Sanktuarium Świętego Jana Pawła II i poświęcić chwilę zadumy i nad samą Pietą i najważniejsze – jej przesłaniem.

Tuż obok tablica inskrypcyjna wszystkimi nazwiskami poległych.

Chwila modlitwy należy się też Tym co i dziś jeszcze – bez rozgłosu – w cichości – poświęcają bardzo dużo, by prawda nie została utopiona w niepamięci. O niszczonych ludziach i Ich wysiłku się na ogół nie wie. Warto Ich wspomóc – choćby tak skromie – modlitwą.

To olbrzymia siła – suma modlitw.

andrzejkalinowskiAndrzej Kalinowski

Wydarzeniem czwartku, 7 maja 2015 roku, była warszawska konwencja wyborcza Naszego Kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, posła do Parlamentu Europejskiego i doktor nauk prawnych p. Andrzeja Dudy. Krakowska odsłona tej konwencji odbyła się równolegle w sali konferencyjnej "Wisła" hotelu "Sheraton", przy ul. Powiśle 7.

Zapraszam Państwa do obejrzenia fotoreportażu składającego się z 34 zdjęć:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/7Maja2015ak

(Od Redakcji): A na drugi album składają się zdjęcia autorstwa pp. Mirosława Boruty (fot. 1-18), Adama Greleckiego (fot. 19-22) i Feliksa Stalony-Dobrzańskiego (fot. 23-28), dziękujemy 😉
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/7Maja2015ta

festalonydobrzanskiFeliks Stalony-Dobrzański*

Są zdarzenia ważne – ale tylko dlatego, bo tak są nazywane – i dużymi siłami nagłaśniane jako wręcz epokowe

Są zdarzenia ważne, stanową zaczyn nowego – a nie są nagłaśniane. Nie pomniejsza to ich znaczenia – jako dorobku grupy ludzi lub nawet jednego – nie koniecznie wielkiego formalnie – człowieka.

Do takich zdarzeń – w mojej ocenie ważnych – a w zasadzie nie znajdujących odbicia w informacji docierającej do szerszego grona odbiorców, należą Konferencje środowiska Akademickich Klubów Obywatelskich im. Prezydenta L. Kaczyńskiego prowadzone pod wspólnym hasłem „Nauka Polska – Prawda jest najważniejsza”

Uzasadniając, dlaczego te zdarzenia uważam za ważne – powiem krótko;

konferencjaako3a1/ sam fakt zorganizowania się grupy ludzi nauki z różnych dziedzin – a więc i obejmujących swym widzeniem różne odcienie życia intelektualnego i gospodarczego, świadczy o istniejącym jeszcze w tym środowisku potencjale chęci służenia publicznego – zgodnie z zasadniczą funkcją nauki – dostarczania informacji i opartych na racjonalnych przesłankach ocenach, nie zawsze zgodnych z głównym nurtem politycznym, za to zgodnych z obiektywną prawdą (fot. prof. dr hab. Krzysztof Cena).

2/  Konferencje te, które jak przystało na pracę ludzi nauki – nie są tylko spotkaniami miłymi towarzysko, a zostaje po nich ślad w postaci materiałów, a w każdym referacie zawarta jest myśl wynikająca w wiedzy i doświadczenia konkretnych ludzi - grona profesorów – ogólnie pracowników nauki. Jest to konkretny dorobek intelektualny – przedkładany społeczeństwu przez tych, którzy dosłownie traktują swoją rolę jaką mają wyznaczoną społecznie. Gdy trzeba – bez względu na brzmienie głównego nurtu – głoszą swoją prawdę, dając ją społeczeństwu jako wartość. Co prawda dziś niebyt wysoko cenioną i uważaną tylko za posiadającą znikomą rolę praktyczną – ale w istocie stanowiącą jednak bardzo istotną propozycję i to nieraz bardzo konkretnych rozwiązań. Że tego się nie widzi i nie bierze pod uwagę tego, że od myśli zaczyna się dobre działanie zaś działanie bez myśli nie może przynieść nic dobrego - nie jest to winą dostawców wiedzy.

Celem tego tekstu jest tylko przedłożenie Państwu jako Czytelnikom informacji, że taka konferencja miała miejsce, że była podporządkowana generalnej i widzianej przez pryzmat różnych dyscyplin myśli o „Przywracaniu Polski” czyli rozwinięciu niektórych punktów programu Kandydata na stanowisko Prezydenta Polski. Bo też taki też cel postawiła sobie ta grupa naukowców – nie samego narzekania wokół  diagnoz fatalnego stanu rzeczy. a przedkładania propozycji jak owo przywracanie należy realizować.

Muszę przyznać, iż w mojej ocenie już zdała egzamin znakomita koncepcja realizacyjna zaproponowana przez dr. M. Borutę i mgr. A. Ossowskiego. Oparła się ona na stwierdzeniu, że temat jest tak obszerny i leży w bezpośrednim zainteresowaniu tak dużej liczby ludzi ze świata nauki, a jest tak doniosły – że nie godzi  się zamykać sprawy na formalnym wygłoszeniu nawet i obszernych wykładów. Nie tylko takie przedłożenie nigdy nie stanowiłoby w jakikolwiek sposób pełnego materiału roboczego – a taki wszak był cel – ale i czas trwania konferencji przekroczyłby jakiekolwiek rozsądne ramy czasowe.

konferencjaako3bPomysł prosty – prezentacja skrótów wystąpień – ich głównych tez – z dyskusjami w obrębie każdej tematyki i – otwarcie materiałów pokonferencyjnych na inne wystąpienia składane na piśmie. Zapowiada się, że to założenie organizacyjne ma szanse zdać egzamin – poprzez powstanie zbioru bardzo kompetentnie opracowanych zagadnień. Toż to istota materiału bardzo wartościowego dla świadomego decydenta. Ten nie ma szans i nawet potrzeby, znać się na wszystkim – za to, mając na względzie jasno zdefiniowany cel,  ma mieć umiejętność racjonalnego doboru rozwiązań po zestawieniu ze sobą różnych koncepcji (fot. dr hab. Piotr Stec, prof. UO).

Cel jest jasny – przywrócenie Polski – a tego celu tłumaczyć chyba już nie potrzeba, choć Ci którzy mówią oczywiste prawdy o zdemolowaniu wielu dziedzin życia i podporządkowaniu rządzenia, nie służbie Państwu, a interesom grupowym – są wprost wyzywani od oszołomów. Tym poważnym profesorom, to nie przeszkadza. Mają poczucie swego obowiązku służenia – społeczeństwu. Wielkie słowa? Może, ale dziś o wielkich słowach się zapomina albo się je wyśmiewa. Inne narody na to sobie nie pozwalają – bo chcą mieć własną państwowość.

W tej relacji – w oczekiwaniu na końcowe wydawnictwo – choć trudno relacjonować wszystkie wygłoszone główne myśli referatów - pokuszę się na pokazanie kilku myśli.

Pięć części: 1) kultura – 2) nauka – 3) elity i organizacja państwa – 4) zdrowie – 5) gospodarka, z dyskusjami po każdej – dały już jednak nie tylko diagnozy (choć te są cenne swą trafnością a dobra diagnoza warunkuje dobre leczenie) – ale i zasygnalizowały kierunki zmian.

konferencjaako3cZacznijmy od kapitalnie trafnej identyfikacji i nazwy użytej przez prof. R. Kantora – postprezydentury będącej owocem postpolityki jako zaprzeczenia służby, na rzecz traktowania rządzenia na równi z zarządzaniem i to na rzecz interesów grupowych (fot. prof. zw. dr hab. Ryszard Kantor). Taki system opiera się na post społeczeństwie – postobywateli czyli nie-społeczeństwie a obrobionej bezwolnej masie posłusznej mediom. Z tym wystąpieniem współgrało wystąpienie dr. hab. A. Waśki – redaktora naczelnego dwumiesięcznika „Arcana”. Wskazał on na wręcz konstytucyjne możliwości Prezydenta w zakresie troski o tożsamość narodową, i bardzo jasno sprecyzował jak, i przede wszystkim po co, lewactwo metodycznie działa właśnie na rzecz demontażu nie tylko systemu wartości ale i podstaw naszego kodu kulturowego – czyli i poczucia tożsamości. Pociechą jest to, co zostało powiedziane przy okazji wystąpienia dr. M. Boruty – że o ile nasze pokolenie i to postkomunistyczne traci poczucie więzi narodowej, to już następcy silnie i aktywnie poszukują tradycji, tożsamości – odrzucając bezkrytyczny zachwyt nad „innymi”. W tym zakresie też ważna – a nie podawana powszechnie choć możliwa do odtworzenia informacja – jaka jest liczba Polaków. W sumie. Za granicą ponad 20 milionów czyli jesteśmy narodem z dużym upustem krwi. Co rzutuje na w zasadzie wszystko w sferze nauki, gospodarki, kultury.

Na ważne elementy wskazywał też Mec. Z. Cichoń pokazując refleksję nad pojęciem praw człowieka i tym co w tym zakresie może zdziałać osoba będąca na stanowisku o tak silnym mandacie społecznym jak Prezydent.

W pierwszym oglądzie można by było powiedzieć, że następne – skrótowo nazwijmy to medyczne i gospodarcze wystąpienia nie współgrają z taką tematyką. Jednakowoż już pierwsze w tej części sprawnie medialnie poprowadzone wystąpienie dr. n. med. A. Sośnierza pokazało z zaskakującą dokładnością jak całe kolejne ewolucje systemu ochrony zdrowia (a więc ważnej części bezpieczeństwa obywateli) zmieniały to co było za komuny – na kolejne rozwiązania. Od tego co było w tej sprawie gruntowną zmianą podejścia (Kasy Chorych) korzystną dla pacjenta poprzez kolejne lata – zmiany doprowadziły do … powrotu w schemat dosłownie identyczny jaki był za komuny. I tu nie ma zmiłuj się – to nie ma prawa działać inaczej jak tylko na szkodę pacjenta. Wydawało by się już zupełnie specjalistyczne wystąpienia dr L. Lachowicza pokazało jak groźna medycznie jest opowieść o „leczeniu” poprzez in vitro i ze jest procedura NaProTechnology – która jest leczeniem – w definicyjnym pojęciu tego słowa. Całość składała się na wskazania w zakresie zapewnienia ciągłości biologicznej narodu

konferencjaako3dI cała część poświęcona gospodarce pokazująca wystąpieniem prof. J. T. Dudy co w wykonaniu obecnie rządzących oznacza innowacyjność – jak się to przekłada na stracone na ten cel fundusze. Wystąpienia prof. S. Taczanowskiego i prof. K. Probierza były mocno osadzone w sytuacji gospodarczej w zakresie energetyki i choć z pojedynczymi częściami pierwszego z nich bym polemizował (nie miejsce tu na to) – co nie zmienia faktu wykazania w obu wystąpieniach, że Polskę stać na zapewnienie gospodarce tej podstawy – energetyki (fot. dr Mirosław Boruta).

Podkreślam – ożywiona dyskusja czy też często dodawanie uzupełnień po każdym z paneli – to nie była rozmowa ludzi przypadkowych – bo na sali – przepraszam, że tak to powiem – siedziały same tęgie głowy. Taki skład AKO z jego natury. W sumie – mam wielką i jak się wydaje w pełni zasadną nadzieję – że materiał końcowy – a zapowiada się że będzie wydany przez znane wydawnictwo, a więc z wielką troską o jakość, będzie istotną lekturą dla każdego myślącego o Polsce w kategoriach dobra wspólnego.

Bez względu na wynik wyborów – choć mam nadzieję, że te materiały znajdą poczesne miejsce i to nie do samego oglądania – na półce nowego Prezydenta.

Bo po prostu Ten będzie wiedział co oznaczają te treści, i że nie są one otmętami szaleństwa

W tej relacji nie można zaniedbać podania jeszcze jednej ważnej informacji. Oto powstał i uczestniczył w obradach Akademicki Klub Obywatelski ze Śląska. Uaktywnił się tym samym następny silny ośrodek naukowy i to o własnej, wyraźnej  specyfice związanej z terenem działania.

konferencjaako3eI na zakończenie warto jak się wydaje zwrócić uwagę szerokim kręgom odbiorców na jak się wydaje ważny fakt. Oto, pomimo istnienia systemu silnego wpływu administracyjnego na niezależność osądów i badań, (sterowaniem finansowania i nawet awansowania w Nauce), coraz więcej naukowców mówi – nie – mamy służyć prawdzie a nie za wszelką cenę temu kto płaci (fot. Uczestnicy Konferencji). Dla człowieka pracującego w innym zawodzie nie jest znana cena jaką dziś płacą naukowcy za próby niezależności. Konferencje Smoleńskie, taka jak ta Konferencja AKO – są, nie porównując oczywiście rangi – jednak zupełnie prywatnymi niezależnymi inicjatywami naukowców, mających poczucie zobowiązań wobec kraju, z racji swej wiedzy dysponujących sprecyzowanymi poglądami w poszczególnych dziedzinach. Poglądy te mają oparcie w faktach i obserwacjach oraz przemyśleniach i mają przełożenie na ocenę działań gospodarczych i politycznych. Taka jest Ich praca i nie godzą się na kluczenie ze swoją prawdą.

To dziś kosztuje.

Kiedyś tak też było – i też powszechnie się tego nie wiedziało ile pojedyncze osoby poświęcały i ile to niejednego kosztowało. Proszę zauważyć, mając na względzie to co spotkało prof. K. Nowaczyka czy prof. J. Rońdę – celowo w tej relacji pomijałem wszelkie afiliacje. Wydaje się że ta refleksja jest konieczna – choćby ze względu na ukształtowanie dość już powszechnego poczucia – że elita przestała funkcjonować w swej właściwej roli – nie tylko chodzenia w splendorach. Widać to po ogólnym spadku prestiżu zawodu naukowca.

Otóż proszę Państwa – są tacy, którzy się nie poddają.

* Autor jest doktorem inżynierem, em. pracownikiem Akademii Górniczo-Hutniczej.

krakowniezaleznymkInformacja własna

8 grudnia 2014 roku Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie zaprosił Krakowian i Gości Naszego Miasta do siedziby Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" (Macierz Lwów), przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27 (Sala Łucznicza, I piętro) na spotkanie z p. prof. dr. hab. Jerzym Robertem Nowakiem.

20141208jrn2Spotkania pod tytułem "Aby Polska była Polską", nawiązującym do słów Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego prowadził p. dr Mirosław Boruta, socjolog, jeden z dwóch, obok p. mgr. Andrzeja Ossowskiego, sekretarzy krakowskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego (fot. p. Feliks Stalony-Dobrzański).

Przy tej okazji warto wspomnieć o materiałach przygotowanych i wydanych społecznym wysiłkiem. Przybliżmy więc tę publikację, choćby poprzez okładkę i podany skrótowo spis treści.

2014akoiik- prof. zw. dr hab. Ryszard Kantor / Hodowla umysłów zamkniętych, czyli duszno na uczelniach,
- prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki / Jak być sumieniem narodu? Współczesne zadanie środowiska naukowego,
- dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański / Świadomość obywatelska środowiska akademickiego jako siła sprawcza w kształtowaniu świadomości obywatelskiej społeczeństwa,
- dr Mirosław Boruta / O znaczenie języka dla polskości,
- dr Krzysztof Pasierbiewicz / Sanacja moralno-etyczna środowiska akademickiego warunkiem sine qua non dla powodzenia reformy szkolnictwa wyższego,
- mgr Edward Kuliga / Nierządne państwo jako wyraz interesów postkomunistycznego i postsolidarnościowego realnego układu władzy w Polsce,
- dr Wiesław Bożejewicz / Zdrowy rozsądek a poznanie zdroworozsądkowe, w krótkim zarysie,
- dr Paweł E. Tomaszewski, dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański / Życiowa i naukowa postawa prof. Jana Czochralskiego przykładem formacyjnym dla świadomości obywatelskiej Polaków,
- prof. dr hab. inż. Anna Mitkowska / Nauka dla budowania jakości życia, na przykładzie „architektury krajobrazu”.

Tom zawiera także wybór dwudziestu dokumentów, deklaracji, oświadczeń i stanowisk środowiska krakowskich naukowców dla których słowa prawda jest najważniejsza – stanowią przewodnią myśl ich naukowej twórczości i obywatelskich działań.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia relacji filmowej, autorstwa p. Stefana Budziaszka: https://www.youtube.com/watch?v=p9FHkzq61O4

krakowniezaleznymkInformacja własna

10 października 2014 roku w Archikatedrze Wawelskiej odprawiona została Msza Święta w intencji Ojczyzny, poprzedzona spotkaniem modlitewnym przy sarkofagu śp. Pary Prezydenckiej – Lecha i Marii Kaczyńskich.

20141010fsdPo Mszy Świętej odbyło się przejście pod Krzyż Narodowej Pamięci – Krzyż Katyński, zapalenie 96 białych i czerwonych zniczy, złóżenie kwiatów, modlitwa za Ofiary Tragedii Smoleńskiej i słowo przy Krzyżu (fot. p. Feliks Stalony-Dobrzański). Modlitwę przy krzyżu poprowadził ksiądz prof. dr hab. Józef Krzywda CM, a głos zabrali pp. Marek Michno, Maria Machl, prof. Jan Tadeusz Duda, Jacek Smagowicz, Stanisław Markowski, Ryszard Kapuściński i dr Mirosław Boruta.

Głównym organizatorem uroczystości – w których wzięli udział także Klubowicze Gazety Polskiej z Nowej Huty oraz nasi rodacy z Chicago - był tradycyjnie Krakowski Klub Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki we współpracy ze Związkiem Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia filmu, który zrealizował p. Stefan Budziaszek: https://www.youtube.com/watch?v=fY_r_JSL0dA

(Od Redakcji): poniżej zamieszczamy październikowy Apel Klubów Gazety Polskiej.

klubygazetypolskiejW ciągu ostatnich kilku tygodni sprawa Tragedii Smoleńskiej dotarła do przedstawicieli wielu innych narodów. W USA i Kanadzie Klubom Gazety Polskiej udało się zorganizować wspólne protesty diaspory polskiej i ukraińskiej, ale także litewskiej, łotewskiej i estońskiej przeciwko agresji Moskwy na Ukrainie i rosyjskiemu terroryzmowi, którego ofiarą padł Prezydent Polski i prawie sto towarzyszących mu osób. Wspólnym elementem tych protestów było żądanie ukarania winnych smoleńskiego zamachu.

Politycy i działacze społeczni wielu narodów w tym ambasadorowie, konsulowie a także przedstawiciele parlamentów różnych krajów mieli okazję wysłuchać wystąpień które pokazywały jak Moskwa używa terroryzmu do realizacji swoich celów politycznych. Powoli zmienia się świadomość elit innych narodów w tej sprawie. Nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie lata naszych spotkań każdego dziesiątego, gdyby nie ogromny wysiłek setek ludzi organizujących smoleńskie marsze. Dzięki nim miliony Polaków mogło przekonać się, że nie ma zgody na kłamstwo i tej sprawy nie da się zapomnieć. To nasz upór spowodował, że Polacy nie zapomnieli. Dzisiaj dzięki naszej walce mamy szansę docierać także do innych narodów.

Szanowni Państwo,
już za miesiąc będziemy obchodzić święto niepodległości. Nie pozwólmy by tuż przed wyborami prowokatorzy zniszczyli nam to święto i napisali scenariusz wygodny dla władzy. Dlatego 10 listopada spotykamy się po marszu pamięci w Warszawie pod pomnikiem Piłsudskiego, a 11 listopada w Krakowie przy grobach Józefa Piłsudskiego oraz Lecha i Marii Kaczyńskich.

festalonydobrzanskiFeliks Stalony-Dobrzański

Popłoch jaki zapanował wśród do tej pory bezkarnych i pełnych buty lewaków po akcie porozumienia się ugrupowań prawicy, jest widoczny gołym okiem. Mają powody - stan Polski jaki jest każdy widzi. Porozumienie – to jeszcze nie wyrok Wyborców, ale już sama zupełnie realna szansa na przezwyciężenie przekleństwa prawicy, dzięki któremu lewactwo do tej pory sobie hasało do woli – a już mamy przerażenie. Realna szansa na przebicie szklanego sufitu. To straszne. Popłoch widać po reakcjach z obłędem w oczach.

W pierwszych godzinach po podaniu tej wiadomości – znawca z SLD dał głos, że jest to zapowiedź spłynięcia Polski krwią. Dosłownie. Ale mnie wystraszył! Znaczy – zachęca do budowania szwadronów zemsty za czyny niegodne wobec Państwa i Narodu? Niedoczekanie. Prawica ma inne zasady – na których początkowo i tylko na pozór traci. To ewangeliczne motto – dobrem zło zwyciężaj. Czasem sam się wobec tego wezwania wewnętrznie buntuję – ale wiem, że wchodzenie do szamba – musi ubrudzić. I mi przechodzi chętka na odpłacanie pięknym za nadobne.

Drugi symptom to już znak rozpoznawczy. Spuścili Niesiołowskiego. Według tegoż analityka sceny politycznej – tyle, że ze specjalnością motylkową – owo porozumienie zaowocuje … spadkiem poparcia dla PiS. Wywodu nie przytaczam bo to wkładanie slipek przez głowę. Z tego analityk-polityk wyciąga słuszny wniosek, że to dobrze ale zaraz wyjaśnia dlaczego z jego punktu widzenia. No i pada nudna już mantra bo największym nieszczęściem dla Polski będzie dojście PiS-u do władzy. Proste? By odbiorca to dobrze zapamiętał – w jednej wypowiedzi powtórzył to parokrotnie. To główne przesłanie owej głębokiej myśli politycznej. Wyraz szacunku dla demokracji i prawa obywateli do wyboru swych przedstawicieli. Oni mają być tylko słuszni. A tu zapowiada się jakaś zmiana – odcięcie od foteli. Okropność.

Tak się tylko składa, że owszem będzie to na pewno nieszczęście, ale tylko dla kolesi znajomych z taśm – i rodzinki z PSL-u – ale to nie jest jeszcze cała Polska, a tylko jej niby właściciele. Polskę po ich rządach trzeba odbudować.

Pytanie jak? I na to – sądzę, że nie tylko prof. Gliński ale i na szczeblach lokalnych ludzie dziś wdeptani w etykiety oszołomów a posiadający wiedzę – takie pomysły mają. Wszystkie jednak opierają się o proste żądanie zadziałania prawa i dochodzenie do sprawiedliwości. To, że się połączyli i to dwaj byli ministrowie sprawiedliwości – dla lewaków jest szczególnie groźne. To i Niesiołowski – ostatnio taktycznie wycofany za swe szkodzące PO wyskoki z pianą na ustach – został ponownie spuszczony do mediów. W przerażeniu liczą, że może ktoś z wahających się i mających obiekcje, a z dawnych czcicieli sekty GW – którzy ją właśnie opuścili (patrz nakłady), zostanie ponownie zmobilizowany do powrotu. Ale ci co odeszli nie mają fruktów a zobaczyli że zostali wielokroć okłamani. Bo sama mowa nienawiści – na normalnych nie działa - raczej szkodzi niż pomaga.

Dlatego prawica ma taką dziwną skłonność, że się modli.