Przeskocz do treści

Elżbieta Serafin

4 marca 2020 roku znów spotkaliśmy się w krakowskim Sądzie Okręgowym w sprawie niezależnego dziennikarza Józefa Wieczorka po kilka lat trwającym dręczeniu Go przez osoby spod znaku Temidy. Pisałam o tej sprawie wielokrotnie będąc uczestnikiem rozpraw sądowych. Przypominam tu, że chodzi o to, że niezależny dziennikarz Józef Wieczorek udostępnił na platformie You Tube nagranie filmowe z rzekomo niejawnej rozprawy Adma Słomki z 13 marca 2015 roku, w której Adam Słomka - wtedy jeden z kandydatów na urząd Prezydenta RP miał być uwolniony od bardzo ciężkich zarzutów. Opisałam to dokładnie w wielu tekstach z kolejnych rozpraw, które można znaleźć na: Niezależny Kraków pod moim nazwiskiem Elżbieta Serafin lub na Program7 Niezależna Telewizja Internetowa. Prokurator Bogdan Świątkowski podchodząc do swoich obowiązków w sposób bardzo powierzchowny żądał ukarania dziennikarza, a sędzia Sądu Rejonowego Przemysław Wypych również nie wysilił się i wydał wyrok uznający dziennikarza winnym i nałożył na niego karę finansową. Obrońca mecenas Konrad Firlej zapowiedział apelację do sądu wyższej instancji. Rok później 27 kwietnia 2018 roku sędzia Sądu Okręgowego Urszula Gubernat po wysłuchaniu obrońcy Konrada Firleja, oskarżonego Józefa Wieczorka, oskarżyciela - prokuratora Bogdana Świątkowskiego, który uparcie trwał przy swoim, by utrzymać wyrok w mocy i że dziennikarz musi ponieść karę oraz wysłuchaniu Krzysztofa Bzdyla reprezentującego tu na sali Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych na podstawie art. 414 par. 1 kpk w związku z art. 17 punkt 2 kpk oraz art. 632 punkt 2 kpk uniewinniła oskarżonego dziennikarza. Po uzasadnieniu wyroku dodała: wyrok jest prawomocny, nie podlega zaskarżeniu w drodze zwykłych środków odwoławczych. I wydawało nam się wszystkim, że sprawa jest zakończona. Ale krakowska prokuratura nie odpuszczała, nie godziła się z wyrokiem uniewinniającym Sądu Okręgowego i sprawa dotarła do Warszawy. Józef Wieczorek stanął tam przed Sądem Najwyższym, który zapoznawszy się z tematem, stwierdził, że sprawa musi wrócić do Sądu Okręgowego w Krakowie do ponownego rozpoznania.

4 marca 2020 roku o godzinie 12.00 w krakowskim Sądzie Okręgowym odbyła się rozprawa pod przewodnictwem sędzi Sądu Okręgowego Katarzyny Wierzbickiej. Na początku mecenas Konrad Firlej zwracając się do sędzi poprosił, by zwrócić uwagę na jakość nagłośnienia sali, z którą tu różnie bywało również ze względu na szacunek dla obecnych na sali kombatantów walk o niepodległą, demokratyczną Polskę. Ten drobny wyraz szacunku za ich postawę im się należy - mówił.

Sędzia poinformowała zebranych, że sąd zapoznał się z aktami całej tej sprawy, która dotyczy wyroku Sądu Rejonowego dla Krakowa - Krowodrzy wydanym na Józefa Wieczorka przez sędziego Sądu Rejonowego Przemysława Wypycha 27 kwietnia 2017 roku. Odczytała krótko historię całej sprawy.

Następnie oddała głos obrońcy dziennikarza mecenasowi Konradowi Firlejowi. Obrońca stwierdził, że generalnie podtrzymuje to stanowisko, które zaprezentował jako obrońca oskarżonego w apelacji od wyroku sądu pierwszej instancji. Zwrócił uwagę na artykuł 241 paragraf 1, który został powołany w postępowaniu odwoławczym i że meritum sprawy zmierza do tego czy można jakikolwiek zarzut naruszenia prawa postawić panu Józefowi Wieczorkowi. Czy można postawić panu Wieczorkowi zarzut ujawnienia tajemnicy, która była chroniona artykułem 241 paragraf 1 kk. Uważam że nie. Postępowanie dowodowe zostało przeprowadzone w pierwszej instancji bardzo pobieżnie i nie dało możliwości nie tylko refleksyjnemu podejściu do dowodów, które zostały przedstawione sądowi pierwszej instancji, ale rzutowało też na sposób obrony. Przypomniał od czego to wszystko się zaczęło, co było przyczyną ataku na dziennikarza, że w 2015 roku postawiono przed sądem kandydata na Prezydenta RP Adama Słomkę z zarzutami, że współdziałał z bandytami, że namawiał gangsterów z gangu "Krakowiaka" do pobicia sędziego, a dziennikarz Józef Wieczorek, opublikował na You Tube nagranie z rozprawy. Te wymyślone zarzuty, ten atak na Adama Słomkę spowodował też szczególną atmosferę na sali sądowej, rodzaj szczególnego "podniecenia", które udzieliło się nie tylko ludziom, którzy przyszli tu na salę, by obserwować przebieg tego dziwnego procesu, ale także ludziom spod znaku Temidy. Sędzia uchyliła jawność rozprawy. Było zamieszanie, sędzia pozwoliła Adamowi Słomce nagrywać przebieg rozprawy, choć wyproszono wcześniej publiczność z sali bardzo brutalnie, przy użyciu policjantów. Mecenas Konrad Firlej zadaje tu pytanie co było zasadniczym powodem uchylenia tej jawności, czy tak powinno być? Józef Wieczorek dostał to nagranie i opublikował. Dlaczego opublikował? Sąd tego nie badał jakimi przesłankami się kierował czy w ogóle mógł to opublikować czy nie. Faktem jest, że pan Wieczorek jest dziennikarzem. I to dziennikarzem bardzo popularnym, znanym w Polsce, który interesuje się takimi rzeczami, które związane są z realizacją praworządności w Polsce. Znam go osobiście - mówi obrońca mecenas Konrad Firlej - angażuje się z powodu wyższych celów. Sędzia Sądu Rejonowego uznał dziennikarza winnym, chciał go ukarać, Sąd Odwoławczy - Okręgowy - uniewinnił. A Sąd Najwyższy w ustnym uzasadnieniu powiedział: "Tak ma pan prawo do tego, żeby stać na straży praworządności w Polsce. Dziennikarz ma taki obowiązek. Jest pan dziennikarzem, to powinien pan to robić". To zadajmy sobie pytanie - Komu jaką krzywdę wyrządził swoim działaniem pan Wieczorek - kontynuował obrońca. Załóżmy, że naruszył ten przepis. Dlaczego naruszył? Trzeba udowodnić. Czy zrobił to nieumyślnie czy brak mu było świadomości tego co robi? Czy ten brak świadomości był uzasadniony czy nie? Jest łatwo powiedzieć ze strony oskarżyciela publicznego. Przez wiele lat był dziennikarzem. Jeszcze raz chcę to podkreślić, będę to powtarzał na tej rozprawie jeszcze kilkakrotnie - proszę udowodnić. Wyszło to od oskarżyciela publicznego. Jaką szkodę wyrządził swoim działaniem i komu - porządkowi publicznemu, prawnemu, opinii kogokolwiek? Ja tego nie dostrzegam. Nawet gdybym był tam - wskazał na oskarżyciela - to też próbowałbym na to odpowiedzieć. Poza przepisami jest jeszcze ten człowiek ze swoją motywacją, z jego wiedzą, z doświadczeniem, z pewną historią, która doprowadziła do tej rozprawy, że po drodze była rozprawa pana Adama Słomki. Oskarżał oskarżyciel publiczny, też powinien się zastanowić. Mówimy często, że sądy są obciążone zbyt mocno, że nie nadążają, że długie okresy, ale też proszę popatrzeć czy zawsze takie działanie, które wynika z niesłusznego oskarżenia powinno znaleźć miejsce dla świętego spokoju przed sądem? A jeżeli już znalazło to czy nie powinno być wnikliwie przebadane nie tylko po rozważeniu "suchego" przepisu? Wnoszę o uniewinnienie pana od zarzucanych mu czynów. Publiczność nagrodziła mecenasa Konrada Firleja ogromnymi oklaskami.

Pani prokurator życzyła sobie, by utrzymać zaskarżony wyrok w mocy. "Przede wszystkim - mówiła - podkreślanie, że Józef Wieczorek działał jako dziennikarz publikując nagranie w internecie jest w ocenie prokuratury nie tylko nie uprawnione, ponieważ Józef Wieczorek nie występował w charakterze dziennikarza w trakcie tej rozprawy, nie przedstawiał legitymacji prasowej, nie wnioskował na przykład o zgodę na nagrywanie, ale również wskazać należy na artykuł 12 prawa prasowego, które wymaga od dziennikarza wyższych standardów niż od zwykłej osoby, która ma ochotę coś w internecie opublikować, a to dziennikarz jest zobowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych. Dlatego ten argument o działalności dziennikarskiej uważam, że jest obosieczny i nie trafiony tutaj w tym akurat stanie faktycznym. Jest to przestępstwo formalne i nie ma tutaj znaczenia ani przesłanki, ani okoliczność, że nikomu nic się nie stało i właściwie krzywdy żadnej nie ma. Jest to przestępstwo popełnione przeciwko wymiarowi sprawiedliwości, a obrońca zdaje się forsować tutaj tezę, że oskarżony był w pewien sposób usprawiedliwiony, bo tutaj sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie - to jest tego rodzaju postawa. Podkreślić również należy, że ten argument o tym, że prokuratura faktycznie nie zdjęła z You Tube tego nagrania również jest argumentem w mojej ocenie obosiecznym, ponieważ wskazuje, że przez cały ten okres trwania postępowania - jak pan Józef Wieczorek stwierdził 5 lat - nadal nie poczynił żadnych kroków, aby to nagranie zdjąć. To również wskazuje jego stosunek do całej tej sprawy, w szczególności do tego formalnego przepisu z artykułu 241 paragraf 2 kodeksu karnego. W ocenie prokuratury stan faktyczny został przez sąd ustalony prawidłowo. Jednoznacznie on wskazuje, że oskarżony znał powód opuszczenia sali rozpraw, wiedział, że jawność tej rozprawy została wyłączona, a mimo to zdecydował się na opublikowanie zapisu tej rozprawy w internecie". Publiczność, która również tak jak my brała udział w poprzednich rozprawach, słuchając wywodów tej pani, reagowała zdziwieniem, a nawet rozbawieniem. Pani prokurator usłyszała odpowiedź z sali: na Białoruś!!!

Oskarżony Józef Wieczorek stwierdził: "Ta sprawa nie powinna się odbywać ani ja nie powinienem być oskarżony, natomiast prokuratura jasno postawiła sprawę uzasadniając swoje zastrzeżenia i odwołując się do Sądu Najwyższego, że traktuje mnie za tego człowieka, którego działalność wpływa negatywnie na odbiór społeczny sądu. I to jest główny powód działania prokuratury w stosunku do mnie. Ja rzeczywiście od paru lat ujawniam wiele rozpraw sądowych za zgodą, bo podkreślam, że z mojego materiału sądy wielokrotnie korzystały, również dla uniewinniania oskarżonych, również jak sądzę naruszały czasem prawo. Tu na tej sali wyświetlany był mój film, na podstawie którego uniewinniano człowieka. Ale ja przez sąd nie byłem proszony. Raz, że nie byłem świadkiem, nie zostałem wpuszczony, tu były kordony policji. Sąd nie poprosił mnie jako świadka ani nie zapytał czy może skorzystać z tego materiału". Film z 13 marca 2015 roku z rozprawy Adama Słomki przez cały czas od 5 lat jest dostępny na platformie You Tube. Prokuratura nic nie zrobiła, nie włożyła żadnego wysiłku, żeby dogadać się z You Tube i usunąć ten film, więc jak można domniemywać prokuratura nie uważa, żeby film robił komuś krzywdę czy ujawniał jakąś tajemnicę. Józef Wieczorek wspomniał, że nawet prokurator podczas rozprawy przed Sądem Rejonowym był takiego zdania, a prokuratura mimo to "grilluje" go przez 5 lat "dla dobra społecznego". Pracuje od lat pro publico bono, dla ludzi nie pobierając żadnego wynagrodzenia, a zaczęło się to przed 20 laty, kiedy był tu w sądzie linczowany. Chciał się dowiedzieć dlaczego on wykładowca, świetny pedagog - lubiany przez studentów został usunięty z Uniwersytetu Jagiellońskiego, chciał się dowiedzieć kto go niszczył, ale żadnych nazwisk nie dostał, został skrzywdzony na podstawie anonimowych donosów, czyli niezgodnie z prawem, był niewygodny dla komunistycznego układu. Widział krzywdę ludzi, którzy stawali przed sądem, a całymi latami działali, by odzyskać wolną Polskę, co nie do końca się udało biorąc pod uwagę nawet ten kuriozalny proces przeciwko społecznikowi, który dokumentuje tak ważne wydarzenia. Cały ten proces przeciwko niemu jak mówił jest po to, by wyeliminować jakąkolwiek kontrolę społeczną działalności trzeciej władzy - władzy sądowniczej. Sąd Najwyższy zgodził się, że jego działalność nie przynosi żadnej szkody społecznej, bo pozwolił mu nagrywać rozprawę, pozwolił kontrolować swoją pracę. Argumentacja prokuratury jest absurdalna, film od 2015 roku wisi na platformie You Tube, prokuratura nie udowodniła, że film robi komuś jakąś krzywdę, nie usunęła tego. Pani prokurator żąda ukarania dziennikarza, a nie zna całej sprawy i mówi nieprawdę, że nie występował w roli dziennikarza, że nie złożył podania. Józef Wieczorek przypomina, że składał podanie o rejestrację, ale policja nie pozwoliła, zachowała się bardzo arogancko, prostacko: "Proszę się zabierać z tym sprzętem" - usłyszał. To nie jedyny taki przypadek. Użył tu określenia "jawna niejawność jawnego procesu". "Proces był formalnie jawny - mówił - a był niejawny albo był jawny albo jawny dla publiczności, ale nie dla mnie, bo policja mi nie pozwoliła złożyć podania o rejestrację" i dodał, że to, że wyproszono go z sali to nic nie znaczy. "To, że sąd mówił, że nie wolno nagrywać nie znaczy, że nie wolno było nagrywać, bo efektem było nagranie, które nie było tajnym nagraniem, tylko za wiedzą i zgodą sądu. Tak samo jeśli chodzi o status niejawności, to ja w ogóle nie rozumiem, do tej pory nie rozumiem dlaczego ta sprawa miała być niejawna. To było tłumaczenie, żeby krzywdy nie zrobić panu Słomce. A cała rozprawa polegała na tym, że pan Słomka ciągle się domagał, żeby rozprawa była jawna. I z tego powodu był tam harmider. Sąd nie ma żadnych dowodów, że mnie poinformował jako dziennikarza. Tak samo tutaj mamy tą sytuację, że ja nie mam zakazu ujawniania, a przede wszystkim nie miałem nakazu usunięcia ani ja, ani platforma You Tube. Ale w tym przypadku w ogóle z mojej strony tu nie było żadnego naruszania powiedzmy zakazów, bo ich nie miałem, a przede wszystkim wszystko się odbywa za zgodą i wiedzą prokuratury przez 5 lat. Obarczanie mnie odpowiedzialnością, że ja za to odpowiadam, to ja bardzo przepraszam".

Obrońca mecenas Konrad Firlej odnosząc się do wystąpienia pani prokurator dodał: "Nawet Wysoki Sądzie gdyby przyjąć, że doszło do tego przestępstwa formalnego, to mam nadzieję, że sąd uwzględniając tamto stanowisko to jednak odniesie się do faktycznie znikomej szkodliwości czynu oskarżonego".

Po przerwie sędzia Katarzyna Wierzbicka ogłosiła wyrok: "Po rozpoznaniu w dniu dzisiejszym sprawy Józefa Wieczorka oskarżonego o przestępstwo z artykułu 241 paragraf 2 kodeksu karnego na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego od wyroku Sądu Rejonowego dla Krakowa- Krowodrzy w Krakowie z dnia 27 kwietnia 2017 roku, na podstawie art. 437 paragraf 2 kpk, przy zastosowaniu artykułu 440 kpk uchyla zaskarżony wyrok i na podstawie artykułu 414 paragraf 1 kpk, w związku z artykułem 17 paragraf 1 punkt 3 kpk oraz artykułem 1 paragraf 2 kk postępowanie przeciwko panu Józefowi Wieczorkowi umarza, a kosztami procesu za obie instancje obciąża Skarb Państwa. W uzasadnieniu mówiła m.in. o tym, że Sąd Najwyższy przesądził, że niemożliwe jest uniewinnienie oskarżonego z tych powodów, o których mówił poprzednio Sąd Okręgowy. Sąd przesądził, że kwestia niepouczenia o odpowiedzialności za publiczne rozpowszechnienie treści rozprawy niejawnej w żaden sposób nie uchyla odpowiedzialności oskarżonego. Jeżeli chodzi natomiast o inne kwestie, te kwestie, o których mówił obrońca w dniu dzisiejszym, to z całą pewnością należy się z nimi zgodzić, albowiem najważniejsza była ocena procesu, który się toczył, który został rozpowszechniony przez oskarżonego i powody tego rozpowszechnienia przez oskarżonego. Proces ten był istotny nie tylko dla pewnej grupy osób, ale i dla dziennikarzy jak i również publiczności. Zauważmy, że Adam Słomka stanął w tym procesie pod zarzutem popełnienia 3 czynów. Pierwszy czyn dotyczył przestępstwa z artykułu 212, który generował niejawność postępowania, a więc to z tego powodu niejawne było postępowanie. To miało być pomówienie na wiecu sędziego Krzysztofa Hejosza. Dwa pozostałe zarzuty to były zarzuty nakłaniania członków gangu krakowskiego do pobicia sędziego. No chociażby z tego względu relacjonowanie tego procesu czy udział publiczności i dziennikarzy byłby z całą pewnością pożądany. Ze względu na to, że był postawiony zarzut z artykułu 212 kodeksu karnego, to generowało konieczność prowadzenia rozprawy niejawnej i w związku z tym Sąd nie miał innego wyjścia. Mówiła też, że tamten proces mógłby toczyć się jawnie, gdyby zażądał tego pokrzywdzony, ale w tamtym wypadku oskarżony Adam Słomka miał też pełne prawo do tego, żeby domagać się jawności postępowania ze względu na rzetelność procesu, transparentność, ale przepisy na to nie pozwalały. W związku z powyższym oskarżony Józef Wieczorek spełnił znamiona jak najbardziej przepisu, ale to z innych względów sąd umorzył postępowanie. Bo faktycznie tak jak słusznie zauważył tutaj obrońca oskarżonego stopień społecznej szkodliwości czynu jest znikomy. Oskarżony działał w ten sposób jak zaznaczał przez cały tok procesu pro publico bono, w interesie społecznym, aby opublikować to, co jego zdaniem było istotne. Nie zostało w żaden sposób naruszone prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Mamy przecież artykuł 6 konwencji o ochronie praw człowieka i ten przepis wyraźnie odwołuje się do tego, że postępowanie powinno być rzetelne. Postępowanie podlega ocenie przez czynnik społeczny. Po to jest czynnik społeczny, aby je kontrolować. Po to są media, aby dbać o to i zapewniać z drugiej strony sądowi to, że jego działania są obserwowane i to sąd daje społeczeństwu gwarancję i społeczeństwo daje sądowi gwarancję. Przede wszystkim w tym względzie odwołać się należy właśnie do treści tego przepisu oceniając stopień szkodliwości czynu oskarżonego. Jeżeli chodzi o prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości - w żaden sposób tego prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości oskarżony nie naraził na szwank. Jeżeli chodzi zatem o rodzaj i charakter dobra chronionego - w żadnym stopniu nie zostało ono naruszone. Jeżeli chodzi o wyrządzoną szkodę - to także oskarżony swoim działaniem nie wyrządził żadnej szkody ani wymiarowi sprawiedliwości ani też stronom postępowania czy w jakiś sposób sądowi. Stopień szkodliwości społecznej czynu był znikomy. Sąd umarza postępowanie i kosztami postępowania obciąża za obie instancje Skarb Państwa. Wyrok jest prawomocny i nie podlega dalszemu zaskarżeniu. Oczywiście przysługuje kasacja. Można złożyć w terminie 7 dni wniosek o uzasadnienie z urzędu i wnieść następnie kasację do Sądu Najwyższego. Rozległy się z sali gromkie brawa. Miejmy nadzieję, że prokuratura to zrozumiała i zajmie się prawdziwymi problemami i prawdziwymi przestępcami, a dziennikarze będą mogli bez przeszkód rejestrować przebieg rozpraw i patrzeć władzy na ręce.

Pozostałe zdjęcia z rozprawy sądowej znajdą Państwo tutaj:
https://photos.app.goo.gl/cfoBCcjTba6GKMuT8

Maria Krakowska, Mirosław Boruta

Zdjęcia w tekście p. Andrzej Kalinowski.

Wczorajsze (22 maja 2019 roku) spotkanie przedwyborcze w siedzibie "Sokoła" (przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27) ma szansę przejść do historii, podobnie jak pamiętne spotkanie 11 listopada 2014 roku, gdy p. premier Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości poinformował, że p. Andrzej Duda będzie kandydatem partii na urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Pamiętamy także Jego odpowiedź na to wezwanie: "Propozycję przyjmuję... Jeśli zostanę wybrany, moja prezydentura będzie dynamiczna i aktywna".

Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki jest z pewnością najbardziej dynamiczną i aktywną postacią z całej dziesiątki kandydatów listy Zjednoczonej Prawicy (Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska, Porozumienie) w nadchodzących, niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Było to bowiem jego 104 spotkanie z Wyborcami w okręgu nr 10, obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie.

W Sali Łuczniczej "Sokoła", użyczonej nam - przez zawsze serdecznego  dla Krakowian - prezesa Konrada Firleja, powitaliśmy m.in. posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, p. Edwarda Siarkę z małżonką Danutą, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Marii i Lecha Kaczyńskich w Podsarniu (fot. p. Alicja Rostocka), członka Zarządu Województwa Małopolskiego p. Martę Malec-Lech i radnego Sejmiku naszego województwa, p. Marka Wierzbę.   

O popularności i rozpoznawalności Kandydata - Patryka Jakiego - świadczą zarówno frekwencja (w wielu miejscowościach i miastach po prostu zabrakło miejsc), jak i atmosfera tych spotkań, ich żywiołowość, spontaniczność, wręcz radość. Wystarczy prześledzić fotograficzną kronikę tej kampanii, by się o tym przekonać:
https://www.krakowniezalezny.pl/tag/patryk-jaki

A przecież w czasie spotkań nie brakuje pytań trudnych, emocjonalnych, dramatycznych wręcz. Tutaj również Patryk Jaki zdaje egzamin znakomicie. Nie unika odpowiedzi, podpowiada rozwiązania, nie waha się przyjąć dokumentacji poszczególnych spraw, po prostu jest z Wyborcami.

Warto dodać, że podczas spotkania zadano ogromną ilość pytań, m.in.: o hierarchię państwowych wydatków, reformę sądownictwa (na konkretnych przykładach podnoszono kwestię przewlekłości postępowań sądowych) i możliwość zwiększenia kontroli społecznej (udziału obywateli) w procesach sądowych, instytucję sędziów pokoju, równość wobec prawa dla odzyskujących bezprawnie zagrabione mienie, prywatyzację, kwestię amerykańskiej ustawy 447 i deklaracji terezińskiej, żołnierzy-weteranów z polskich misji wojskowych ostatnich lat i rozwój nowych technologii, ale także o Parlament Europejski, rolę Kandydata w tymże i możliwości zmiany układu sił w tym gremium.

Dziękujemy za udział tak wielu środowisk i osób, których serdeczność i życzliwość znane są nam od lat, w tym członkom krakowskich Klubów Gazety Polskiej, Naszego Krakowa, Stowarzyszenia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie, Wolności i Niezawisłości, Związku Konfederatów Polski Niepodległej, kombatantów i szczególnie licznie zebranej młodzieży.

Dla Stowarzyszenia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie był to również szczególny wieczór. Minister Patryk Jaki, podobnie jak niegdyś śp. Prezydent Lech Kaczyński związali część swojego politycznego życiorysu z Ministerstwem Sprawiedliwości, stąd też i nasze wyróżnienie dla Kandydata z numerem 3 😉 Statuetka Stowarzyszenia, list z życzeniami sukcesów oraz pamiątkowy album z "zakazanego koncertu" ku czci śp. Prezydenta - 18 czerwca 2017 roku.

Dodajmy, że w wywiadzie dla "LoveKraków" Patryk Jaki powiedział:

"jestem po to, aby reprezentować interesy mieszkańców Małopolski i Świętokrzyskiego. Chcę, żeby ludzie mi uwierzyli, że będę w stanie zabiegać o ich interesy". Opowiedział także o swoim szczególnym zainteresowaniu kwestiami bezpieczeństwa, walki z korupcją i zorganizowaną przestępczością, polityką imigracyjną, by Polska dalej była państwem bezpiecznym oraz ukazywaniem dziedzictwa Europy".

W imieniu naszym oraz Kandydata pragniemy podziękować Państwu za tak liczne przybycie i aktywny udział w spotkaniu. Po raz kolejny udowodniliśmy wszyscy, jak bardzo ważną kwestią jest bezpośrednie wsparcie i oddanie naszych głosów właśnie na Kandydata, takiego jak minister Patryk Jaki. Swoją pracą, wytrwałością i determinacją osiągnął wiele, udowodnił niejedno i w pełni zasługuje na to, by dumnie reprezentować Polskę w Brukseli, w Parlamencie Europejskim.

Zapis relacji filmowej ze spotkania znajdą Państwo pod linką:
https://www.facebook.com/PatrykJaki/videos/406378416883427

I jeszcze fotoreportaż autorstwa p. Józefa Bobeli (57 zdjęć):
https://photos.app.goo.gl/joZPvX8CYTmSuAqeA

Maria Krakowska, Mirosław Boruta

Stowarzyszenie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie od siedmiu już lat dumnie niesie z sobą posłanie wielkiej prezydentury i wspaniałej wizji Polski swojego Patrona.

Odwiedzamy często ten szczególny Wawelski Sarkofag w Krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, by złożyć tam wiązankę kwiatów, pomodlić się za dusze Zmarłych i o pomyślność dla Polski, naszej Ojczyzny. Tak było i tym razem, gdy na kilka godzin przed rozpoczęciem wieczornych uroczystości odwiedziliśmy to miejsce (fot. p. Maria Krakowska).

Zapowiedzią kolejnego, pracowitego roku Stowarzyszenia było bowiem spotkanie 2 lutego 2019 roku - w dzień Objawienia Pańskiego - w krakowskim hotelu Sheraton Grand, przy ul. Powiśle. Tego wieczoru byli z nami wspaniali Goście: tato Pana Prezydenta Andrzeja Dudy (współzałożyciela naszego Stowarzyszenia) – prof. dr hab. Jan Tadeusz Duda; prezes Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Krakowie, niezwykle życzliwy i zawsze wspierający nas – mecenas Konrad Firlej (...)

(...) konsul Węgier w Krakowie, prof. dr hab. Adrienne Kormendy; ksiądz Jan Marek Kaczmarek CM – wspaniały kaznodzieja i duchowny wielkiego serca, kapelan naszego Stowarzyszenia; Klaudia Borowiec – architekt, realizująca projekty na skalę europejską, której przychylność dla naszej działalności zaowocowała pomysłem na projekt nowego logo; kapitan dr Janusz Maria Saryusz Kamocki (rocznik 1927) oraz maleńka Marysia Gądek (rocznik 2017), Zarząd Stowarzyszenia w pełnym składzie oraz PT. Członkowie, Sympatycy, Przyjaciele… (fot. p. Roman Głowacki).

W tym doborowym gronie każdy został dostrzeżony, powitany, obdarowany oklaskami, uśmiechem, wyrazami sympatii i życzliwości…

Wspaniałą, niezwykle ciepłą atmosferę spotkania stworzyli wszyscy zebrani, wszyscy ci, dla których dzieło i postać wielkiego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego są ciągle ważne i aktualne… (fot. p. Zbigniew Galicki).

Wspomnienia z września 2012 roku o początkach naszej działalności, wówczas z udziałem obecnego Pana Prezydenta – Andrzeja Dudy, kapłańska modlitwa z błogosławieństwem, modlitwa w języku lingala (rozpowszechnionym w Kongu oraz Angoli i Republice Środkowoafrykańskiej), opowieść o Rwandzie, w której niedawno był p. Andrzej Kalinowski oraz przede wszystkim prawdziwie polska, tradycyjna kuchnia świąteczna. Szczególny aplauz wzbudziły kolędy, które wybrzmiały najpiękniej i najdonioślej. To ostatnie kolędowanie przed grudniem na długo zostanie w naszej pamięci… (fot. p. Zbigniew Galicki).

Sobotnie spotkanie było również formą wspomnień o świętach Bożego Narodzenia w rodzinie śp. Pary Prezydenckiej – Marii i Lecha Kaczyńskich. Wiedzę na ten temat zaczerpnęliśmy z książki Ich córki, mecenas Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej „Moi rodzice”. Widoczne na zdjęciach egzemplarze książki, ku radości zebranych, trafiły do ich rąk w drodze losowania…

Nasze spotkanie uświetniły też życzenia z opłatkami w dłoniach i świąteczne wspomnienia naszych Gości. Ze szczególnym zainteresowaniem wysłuchaliśmy opowieści profesora Jana Tadeusza Dudy o tradycjach i zwyczajach świątecznych obecnej Pary Prezydenckiej – Andrzeja i Agaty Dudów. Kulminacją naszego sobotniego spotkania okazała się wzruszająca chwila, w której Profesor wyraził zgodę, aby zostać Honorowym Prezesem Stowarzyszenie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie.

Jest to dla nas prawdziwym zaszczytem, powrotem do korzeni rozpoczętego siedem lat temu dzieła. Nie od dziś wiadomo, że imponująca wiedza oraz system wartości i przekonań Pana Profesora są dla nas cennymi wskazówkami i ważnymi drogowskazami w działalności Stowarzyszenia. Tym wzruszającym chwilom towarzyszyły burzliwe oklaski i aplauz zgromadzonych. Dziękujemy!

Na szczególne uznanie i niezwykłe wyróżnienie zasługują również nasi… Fotografowie, których wielka pasja i życzliwość oraz bezinteresowność są bezcenne. To właśnie Ich reportaże fotograficzne możecie Państwo obejrzeć poniżej. Serdeczne podziękowania dla pp. Zbigniewa Galickiego, Romana Głowackiego i Andrzeja Kalinowskiego:
https://photos.app.goo.gl/HYKYuy1o2ABePVxf6
https://photos.app.goo.gl/zJYRY99EhsmzGVzVA
https://photos.app.goo.gl/znJP6mMoH3NTUyzB8

Jesteśmy również bardzo wdzięczni wszystkim przybyłym, jesteście Państwo z nami od zawsze, niezawodni i wspaniali! Dziękujemy także Miastu Kraków, które nas tak życzliwie wspiera i zawsze pamięta, że to właśnie w Krakowie spoczywa Wielki Prezydent i Jego Małżonka.

elzbietaserafinElżbieta Serafin

27 kwietnia 2017 roku sędzia Sądu Rejonowego w Krakowie Przemysław Wypych wydał wyrok na niezależnego dziennikarza Józefa Wieczorka za udostępnienie na platformie YouTube nagrania z niejawnej rozprawy, uznając go winnym i nałożył na niego karę finansową. Obrońca, mecenas Konrad Firlej zapowiedział, że złoży apelację do sądu wyższej instancji. I złożył, lecz dziennikarz musiał czekać dokładnie rok, by wreszcie rozprawa się odbyła. 4-krotnie zmieniano termin. A tymczasem w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie trwały aresztowania urzędników z powodu odkrytej afery korupcyjnej.

jozefwieczorek1es26 kwietnia 2018 roku spotkaliśmy się w Sądzie Okręgowym w Krakowie na rozprawie apelacyjnej. Jednak sala, którą przydzielono była zbyt mała, by pomieścić licznie przybyłą publiczność zainteresowaną sprawą dziennikarza, społecznika, wielkiego patrioty, który od lat pracuje pro publico bono dokumentując ważne wydarzenia. Film, który udostępnił na YouTube, za który jest ciągany po sądach dotyczył Adama Słomki i pokazywał przebieg rozprawy apelacyjnej wniesionej przez prokuraturę, która nie zgadzała się z wyrokiem sądu, który uniewinnił od ciężkiego zarzutu - namawiania gangsterów do zabójstwa sędziego - kandydata na prezydenta RP Adama Słomkę. Nie wiemy dlaczego, mimo protestów Adama Słomki sędzia usunęła wtedy publiczność z sali i próbowała utajnić proces, lecz po jego naleganiach pozwoliła mu rejestrować kamerą przebieg rozprawy. Dobrze się stało, że Józef Wieczorek to pokazał, bo to jest bardzo ważny dokument obrazujący zachowanie tych, którzy uważają się za lepszą kastę - widać tam ich ignorancję, lekceważenie ludzi. Podczas rozprawy apelacyjnej 26 kwietnia 2018 roku obrońca oskarżonego dziennikarza Konrad Firlej złożył wniosek o przeniesienie rozprawy do większej sali, ze względu na szacunek dla licznie zgromadzonej publiczności, żeby w sposób godny, cywilizowany wysłuchiwać wystąpień również i sądu, i prokuratora. Sędzia uwzględniła wniosek i zarządziła półgodzinną przerwę, by znaleźć odpowiednią salę. Jednak tak dużej sali, by pomieściła te 40 - 50 osób w tym dniu już nie było i rozprawę przeniesiono na dzień następny. Pod budynkiem sądu Adam Słomka (KPN - Niezłomni) wspomniał jak doszło do tej rozprawy, tego sądu nad dziennikarzem. Józef Wieczorek stwierdził, że było to czwarte podejście do tej rozprawy z winy sądu, poprzednie 3 się nie odbyły, były przekładane, zawsze przed wyznaczonym terminem sędzia zaczynała chorować. Rozprawa była przewidziana na 1.45 minut. Nie było wyznaczonych dodatkowych świadków, prawdopodobnie będzie czytanie odwołania od tamtego wyroku, apelacja adwokata była kilkustronicowa, moja kilkunastu, Centrum Monitoringu Wolności Prasy też napisało swój protest wobec tamtego wyroku, nie wiem jaki będzie wyrok, trudno go przewidzieć - mówił dziennikarz.

jozefwieczorek2es27 kwietnia 2018 roku sędzia Urszula Gubernat odczytała wyrok Sądu Rejonowego, w którym sędzia Przemysław Wypych skazał dziennikarza na karę grzywny za udostępnienie na YouTube nagrania z procesu, po czym oznajmiła, że wyrok został zaskarżony w całości na korzyść oskarżonego przez jego obrońcę. Odczytała też apelację Józefa Wieczorka z 4 lipca 2017 roku, który prosił o uchylenie wyroku i przekazanie rozprawy do ponownego rozpoznania, a także pismo Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie z 22 marca 2018 roku popierające w pełni apelację wniesioną przez obrońcę oskarżonego. Obrońca dziennikarza, mecenas Konrad Firlej, zwrócił uwagę na sposób w jaki oceniał dowody w sprawie sędzia Sądu Rejonowego Przemysław Wypych. Stwierdził, że niezbędne będzie wrócić do genezy samego postępowania i odnieść się do sprawy z 13 marca 2015 roku, kiedy przed Sądem Okręgowym zawisła sprawa odwoławcza. Sędzia usunęła wtedy publiczność z sali, mówiąc, że rozprawa będzie niejawna, nie informując ludzi należycie na jakiej podstawie i dlaczego to robi. Zacytował zdanie z uzasadnienia wyroku sędziego Wypycha, że sędzia (13 marca 2015) powiadomiła publiczność, że rozprawa będzie prowadzona z wyłączeniem jawności mówiąc tylko, że rozprawa odbywa się niejawnie na podstawie artykułu 357 paragraf 2 kpk. Konrad Firlej odczytał ten artykuł, po czym stwierdził, że "tutaj na tym etapie Sąd Okręgowy tylko informował, nie uchylił tu jawności, tylko informował na podstawie tego przepisu, który należy rozumieć ściśle, precyzyjnie kto może filmować czy nie filmować". Sprawa ta z 13 marca 2015 roku odbywała się na skutek zaskarżenia przez prokuraturę wyroku uniewinniającego Adama Słomkę. A oskarżono go o to, że niby miał namawiać bandytów z grupy "Krakowiaka" do napaści na sędziego. Słomka był tą osobą, którego dobre imię na podstawie przepisów dotyczących uchylenia jawności powinno być chronione, a Sąd Rejonowy zarzuca tutaj w uzasadnieniu, że oskarżony, pan Wieczorek był pod negatywnym wpływem działania pana Słomki. Publiczność zareagowała na to śmiechem. Mecenas Firlej wskazuje jak sędzia subiektywnie, dowolnie oceniał dowody. Zwrócił uwagę na zachowanie prokuratury, która zaskarżyła wyrok uniewinniający Adama Słomkę, a sąd nie uwzględnił tego, że Adam Słomka domagał się, by rozprawa była jawna i że nie obawiał się, że zostanie naruszone jego dobre imię, cześć czy jakieś inne dobra osobiste. Obrońca stwierdził, że prokuratura powinna działać w interesie publicznym, czyli nie tylko w interesie wymiaru sprawiedliwości, ale także ludzi, którzy stoją po drugiej stronie prokuratora, a prokurator jest nie tylko po to, żeby żądać ukarania, jest również od tego, żeby już na etapie postępowania oceniał stopień szkodliwości społecznej i tam, kiedy szkodliwości społecznej obiektywnie nie można się dopatrzyć, to po prostu trzeba odstąpić. Ale sprawa zapoczątkowana przez prokuraturę dotyczy czegoś innego dzisiaj, dotyczy wolności słowa, dostępu do informacji, tu chodzi o pewną zasadę: wolno czy nie wolno. Zaznaczył, że trzeba zweryfikować praktyki co do stosowania artykułów mówiących o uchyleniu jawności postępowania, co według niego jest najważniejszą sprawą w tym postępowaniu, a dziś przede wszystkim należy mówić o faktach, o tym czy dziennikarz miał dobry słuch, słyszał czy nie, bo tu dowody przemawiają jednoznacznie za panem Wieczorkiem - nie słyszał. Udostępnienie tego filmu z 2015 roku nie wywołało żadnych negatywnych skutków, a wszystkie wątpliwości tłumaczy się na korzyść oskarżonego. Należy wnosić tak jak w apelacji o uniewinnienie w całości w miarę uchylenia wyroków i tak jak w apelacji, tam wnosiłem na piśmie, poza tym rozszerzam jeszcze o wniosek o opłacenie kosztów zastępstwa procesowego obrony za pierwszą i drugą instancję - zakończył swoją wypowiedź obrońca dziennikarza. Dostał gromkie brawa.

jozefwieczorek3esProkurator Bogdan Świątkowski uważa, że skoro dziennikarz Józef Wieczorek jest fachowcem to, cytuję: "...wyłączenie jawności rozprawy dla pana Wieczorka jest jednoznaczne z konsekwencjami związanymi z tym, że będzie ujawnione to, co na sali z wyłączeniem jawności się wydarzyło". W pełni zgadza się ze wszystkim, co zasądził sędzia Przemysław Wypych, dziennikarz jest winny, musi ponieść karę, wszystko w przepisach mu się zgadza, prosi sąd, by utrzymał wyrok w mocy i nie uwzględnił apelacji. I znów prokurator się nie wysilił, nie sięgnął uczciwie do dna całej sprawy. Mecenas Firlej tłumaczy mu, że nikt świadomie nie będzie naruszał przepisów, zwłaszcza taka osoba jak doktor Józef Wieczorek i skoro doktor Wieczorek umieścił to na YouTube, to znaczy, że działał ze świadomością, że nie narusza żadnego przepisu, bo jawność nie była uchylona skutecznie wobec niego. A jeśli film był tak niebezpieczny, tak karygodny, to co prokuratura zrobiła, żeby domagać się zniesienia tej informacji? Nic. Ani sąd ani prokuratura nie starali się, by usunąć tę informację z YouTube. Prokuratura tu nie widziała nic złego, nic niebezpiecznego, żadnej szkodliwości społecznej.

jozefwieczorek4esOskarżony dziennikarz Józef Wieczorek oznajmił, że proces, gdzie został uznany za winnego prowadzony był według dawnych komunistycznych zasad, czyli dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. My obserwatorzy to widzimy. Zarówno sędzia Wypych jak i prokurator tak działają. Józef Wieczorek twierdzi, że chodziło tu o skazanie właśnie jego, a nie wykazanie winy, bo widać to po niechlujstwie, lekceważeniu faktów z tamtej strony. Sąd ignorował to, że to inna osoba nagrała, inna umieściła, a inna jest właścicielem YouTube, do którego ani prokuratura ani sąd nie zwrócili się o usunięcie tego filmu. Zwrócił też uwagę na to, że to sądy łamiąc podstawowe zasady bardzo często korzystają z jego filmów, nigdy nie pytając go o pozwolenie, nigdy nie proponując jakiejś opłaty, choć niemieckiemu właścicielowi filmu, filmu antypolskiego "Nasi ojcowie, nasze matki" zapłacono za wyświetlanie go w czasie procesu. Polski dziennikarz, społecznik, którego filmy będąc często dowodami w sprawie ratują ludziom życie jest lekceważony, ignorowany i ciągany po sądach, a sądy nie rozumieją jak wielkie pozytywne znaczenie miało to, że ten film można do dziś na YouTube zobaczyć. W tamtym procesie z 13 marca 2015 roku Adam Słomka wielokrotnie domagał się, że chce jawnego procesu i tylko dzięki temu, że film został opublikowany jest na to dowodem. Józef Wieczorek wspomniał, że zachowanie wymiaru niesprawiedliwości budzi konsternację, ale i oburzenie zarówno całego społeczeństwa jak i fachowców, którzy monitorują. Centrum Monitoringu Wolności Prasy też wystosowało protesty. My jesteśmy mediami społecznymi - mówił - i czasem bez tych mediów nie byłoby dokumentu, rola tych mediów jest czasem ważniejsza niż mediów publicznych. Ten cały proces rozumie jako uderzenie właśnie w te media społeczne. Krzysztof Bzdyl, który reprezentował na sali Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych stwierdził, że oskarżonym jest osoba uczciwa, społecznik, który wszystko robi dla dobra publicznego, dzięki niemu mamy lepszy i dokładniejszy obraz tego, co się w Polsce dzieje. A na tych rozprawach widać jak z uczciwego obywatela w łatwy sposób zrobić przestępcę, jak sędziowie manipulują prawem, bo raz powołują się na Konstytucję, innym razem mówią, że nie jest ważna, że mają ustawy, Kodeks Karny i Kodeks Postępowania Karnego i według tego prowadzą rozprawy. Mówił, że wymiar sprawiedliwości powinien być transparentny, a pokazywanie spraw sądowych służy wymiarowi sprawiedliwości, sędziowie nie powinni się wstydzić tego jak prowadzą rozprawę. Na procesie Adama Słomki był mężem zaufania i dokładnie widział jak zachowywała się sędzia, jak kazała ludziom opuścić salę i jak w końcu pozwoliła Adamowi Słomce filmować tamten proces. By usunąć publiczność z sali wezwała ileś plutonów policji i jak zauważył, takie zachowanie się sędziów wzbudza podejrzenie, że sędzia może chce coś ukryć, traci wiarygodność. Kiedy podczas rozprawy Józefa Wieczorka ten "tajny" film kilkadziesiąt osób oglądało na korytarzu sądu, nikt ani sędzia, ani żaden urzędnik nie potraktował tego jako przestępstwo, a oglądających jako przestępców. Stwierdził też, że dzięki temu, że Józef Wieczorek filmuje uroczystości patriotyczne ludzie są patriotami, mają więcej wiedzy o tym jak działa państwo polskie, jak działa wymiar sprawiedliwości i należałoby mu tu podziękować i może jakby prokuratura musiała płacić za stracony przez nas wszystkich czas i ze swojej pensji prokurator, to mielibyśmy wymiar sprawiedliwości, z którego ludzie by się cieszyli. Nastąpiła przerwa w rozprawie, po której sędzia odczytała treść wyroku: "Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Sąd Okręgowy w Krakowie po rozpoznaniu dzisiejszym sprawy Józefa Wieczorka oskarżonego o przestępstwo z artykułu 241 paragraf 2 Kodeksu Karnego na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego od wyroku Sądu Rejonowego dla Krakowa - Krowodrzy w Krakowie z dnia 27 kwietnia 2017 roku, sygnatura akt 2k360/16/k, na zasadzie artykułu 437 paragraf 1 kpk zaskarżony wyrok zmienia w ten sposób, że na podstawie artykułu 414 par. 1 kpk w związku z artykułem 17 punkt 2 kpk oraz artykułem 632 punkt 2 kpk uniewinnia oskarżonego Józefa Wieczorka od przypisanego mu w wyroku czynu, tj. ustęp z art. 241 par. 2 kk. Kosztami procesu za obie instancje obciąża Skarb Państwa. Zasądza od Skarbu Państwa na rzecz oskarżonego Józefa Wieczorka kwotę 840 złotych z tytułu zwrotu wydatków związanych z udziałem jego obrońcy z wyboru w postępowaniu przed sądem drugiej instancji". Na sali rozległy się oklaski. Potem słuchaliśmy długiego uzasadnienia, którego tylko ważniejszy fragment zacytuję: "Analiza zgromadzonych w sprawie dowodów wyraźnie wskazuje, iż przewodnicząca składu orzekającego przeoczyła pouczenie o skutkach niedopełnienia obowiązku zachowania w tajemnicy okoliczności ujawnionych na rozprawie toczącej się z wyłączeniem jawności, w tym odpowiedzialności karnej z art. 241 par. 2 kk. Zatem nie wydaje się za trafny pogląd sądu orzekającego, że osoby z grona publiczności, w tym oskarżony Józef Wieczorek, winny mieć świadomość konsekwencji prawnych prowadzenia rozprawy z wyłączeniem jawności. Wątpliwości w tym zakresie wynikają także z faktu, na który wskazuje w swoich wyjaśnieniach oskarżony Józef Wieczorek - wyrażenia przez sąd zgody na nagrywanie przez oskarżonego Adama Słomkę przebiegu rozprawy z wyłączeniem jawności, mimo podjętej wcześniej w tym przedmiocie decyzji odmownej, co upewniło go o legalności rejestracji i braku przeciwwskazań do publikacji nagrania. Sąd Rejonowy zaniechał zbadania czy oskarżony Józef Wieczorek miał świadomość odpowiedzialności karnej, albowiem jak wynika z uzasadnienia wyroku przyjął a priori, iż wiedzę taką posiadał z racji wykonywanego zawodu dziennikarza. Reasumując, w okolicznościach niniejszej sprawy kluczowym zagadnieniem dla rozstrzygnięcia kwestii przypisania oskarżonemu odpowiedzialności karnej była jego nieobecność podczas wygłaszania przez przewodniczącą składu orzekającego pouczenia. Sąd Odwoławczy wskazuje, iż zgodnie z art. 362 kpk przewodniczący poucza obecnych o obowiązku zachowania w tajemnicy okoliczności ujawnionych na rozprawie toczącej się z wyłączeniem jawności i uprzedza o skutkach niedopełnienia tego obowiązku. Wbrew stanowisku sądu pierwszej instancji należy stwierdzić, że sam stan świadomości niejawności rozprawy istniejący po stronie oskarżonego nie może automatycznie prowadzić do wniosku, że oskarżony świadom był także karalności rozpowszechniania publicznie wiadomości z rozprawy sądowej prowadzonej z wyłączeniem jawności. Wyrok jest prawomocny. Nie podlega zaskarżeniu w drodze zwykłych środków odwoławczych".

jozefwieczorek5esPo rozprawie, wreszcie uniewinniony dziennikarz Józef Wieczorek zwrócił uwagę na to, że znów był problem ze słyszalnością na sali, dotarło do niego, że został uniewinniony, ale czeka teraz na pisemne uzasadnienie sędzi, bo to ma znaczenie dla poznania całego procesu w jaki sposób funkcjonuje ten system sprawiedliwości, bo to co się działo na poziomie Sądu Rejonowego to był skandal, to były rozprawy prowadzone zgodnie z systemem obowiązującym w systemie komunistycznym. Problem jest taki, że sprawa dotyczy mediów, które obejmuje również np. prawo prasowe, o czym nie wszyscy wiedzą, że prawo prasowe pochodzi z roku 1984, czyli głęboko w czasach PRL, w czasach de facto wojny jaruzelsko - polskiej. Trzeba o tym pamiętać, że rok 1984 to było zaostrzanie prawa po zniesieniu formalnego stanu wojennego, bo miało zastąpić powiedzmy te wycofywane czołgi i transportery opancerzone. Natomiast do dnia dzisiejszego to prawo obowiązuje (...) i w tym prawie prasowym w jednym paragrafie mamy zgodność z Konstytucją RP, a w drugim - z Konstytucją PRL, więc z którym to prawem i z którą Konstytucją jest to zgodne. To jest poważny problem, który powinien być publicznie nagłaśniany, również przez dziennikarzy, nie tylko takich jak my.(...) W całym procesie było wiele problemów, które wymagają refleksji, obrobienia, ale też przekazania społeczeństwu, żeby wiedziało jak wygląda praca sędziów, prokuratorów, dzięki którym każdy człowiek, szczególnie ten, który robi pro publico bono jest narażony na tego rodzaju sytuacje, również na skazywanie, de facto jest zdegradowany, nie ma go w przestrzeni publicznej, staje się też przez takie skazywanie dla niektórych ludzi niewiarygodny. Dodał też, że ze względu na wiele aspektów prawnych chciałby, żeby dotarło to też do tych, którzy tworzą prawo, do tych, którzy chcą naprawiać to prawo. W wielu przypadkach możemy powiedzieć, że to wymiar niesprawiedliwości, bo jeśli został uniewinniony, to stracił na to 3 lata. Odbiło się to również na zdrowiu. 20 lat temu tu w tym sądzie również był linczowany, chciał dotrzeć do prawdy z końca PRL. 30 lat temu on wykładowca wygnany został z Uniwersytetu Jagiellońskiego bez merytorycznego uzasadnienia, na podstawie opinii anonimowego gremium. Mówi, że to były czasy politycznej weryfikacji kadr końca PRL, kiedy usuwano ludzi niewygodnych, którzy rzekomo mieli zły wpływ na młodzież. A młodzież tłumaczyła, że uczył ich m.in. samodzielnego myślenia, myślenia krytycznego, co wtedy było niewygodne w systemie opartym na bezmyślności i bezkrytyczności, co do dziś widać w postępowaniu sądów, bo Sąd Rejonowy tak się zachował. Nie da się przeprowadzić skutecznej reformy wymiaru sprawiedliwości bez skutecznej reformy systemu nauki i szkolnictwa wyższego, gdzie są kształcone kadry, również dla sądownictwa. Dlaczego teraz nie mówi się o pracownikach uczelni wyrzucanych w latach 80-tych, nonkonformistów, którzy do systemu nauki wprowadzali ludzi myślących i krytycznych - 30 lat temu dostał jak mówi dożywocie, kiedy został wygnany z Uniwersytetu Jagiellońskiego i do tej pory nie odzyskał wolności, wolności wykładania, nikt go nie przeprosił, natomiast głośno mówi się tylko o tych, którzy byli jakoby wygnani w 1968 roku, a tak naprawdę to wielu z tamtych powinno być sądzonych za to, co robili z ludźmi w czasach komunizmu.

jozefwieczorek6esPod budynkami sądu odbyła się krótka pikieta pod hasłami: "Żądamy dekomunizacji sądów" i "Nie ma sprawiedliwości bez jawności". Adam Słomka uznał, że warto nazwisko sędzi Urszuli Teresy Gubernat wpisać na listę przyzwoitych sędziów, bo prowadziła rozprawę odwoławczą ładnie, kulturalnie i wydała dziś przyzwoity wyrok, że można filmy z rozprawy publikować w Internecie, w przeciwieństwie do sędziego Wypycha, który skazał dziennikarza za to, że ujawnił prawdziwe oblicze służb specjalnych przeciwko nam, które chciały nas oskarżyć o wynajęcie gangsterów z gangu "Krakowiaka" w celu zabicia prezesa sądu w Katowicach. Chciała szajka proces utajnić i sędzia Wypych skazał redaktora Wieczorka. Mówi, że potrzebna jest kontrola społeczna sędziów, trzeba zrobić stronę internetową krakowską z sędziami, z opisem spraw, żeby ludzie wiedzieli co się dzieje i czego mogą się spodziewać po danym sędzi, to od razu spowoduje, że też ci sędziowie zaczną się przyzwoicie zachowywać. Krzysztof Bzdyl stwierdził m.in., że dalej sądzą sędziowie z czasów komuny. Rok 79-ty, 80-ty przeszli nieruszeni ci wszyscy, którzy bronili komunizmu jak mówił Jaruzelski, jak niepodległości, poszli dalej i tak wychowali kolejne pokolenia sędziów, a one przejęły ten sam styl wyroków opartych na kłamstwie, bezprawiu, zastraszaniu i na rozprawach, które toczyły się w trybie tajnym, bo jak sędzia kłamie, łamie prawo i chce skazać oskarżonych wbrew wszelkim dowodom, to nie może tego robić na rozprawach jawnych. Takich sędziów, którzy utajniają rozprawy jest tu więcej, np. pani Rokosz, ale też i sędzia Gubernat kilka tygodni temu usunęła ludzi z sali przy pomocy policji i utajniła rozprawę, gdzie Krzysztof Bzdyl był stroną inicjującą. Robią sprawę niejawną, no i w sposób rzeczywiście wyjątkowo stronniczy, nieuczciwy skazują tych ludzi, którzy korzystają z podstawowych praw człowieka i praw obywatelskich, bo przecież sprawa doktora Wieczorka to jest sprawa tego wyłącznie czy ludzie mają prawo znać prawdę, mają prawo znać fakty.

Pozostałe zdjęcia z obydwu dni rozprawy znajdą Państwo tutaj:
https://photos.app.goo.gl/jnb3xLGaDF4hzinU2

elzbietaserafinElżbieta Serafin

W ostatni piątek, tj. 3 lutego 2017 roku stawiliśmy się w nowosądeckim Sądzie Rejonowym na kolejnej rozprawie przeciwko Zygmuntowi Miernikowi. Jak wcześniej pisałam, jest to jedna z rozpraw odpryskowych, które ciągną się za nami od pamiętnych wydarzeń przed sowieckim łukiem triumfalnym w Nowym Sączu 27 września 2014 roku, kiedy to policjanci i zomowcy dzielnie broniący sowieckiego okupacyjnego śmiecia zaatakowali polskich patriotów, zrobili obławę na Zygmunta Miernika. Podczas brutalnego aresztowania przewracali go wielokrotnie na ziemię i niemalże go tam zamordowali. Choć to Zygmunt spędził potem 8 dni w nowosądeckim szpitalu policjanci chcą udowodnić, że to on ich pobił i znieważył. Policjanci, mimo że nie znają roty własnej przysięgi (no bo nie wiedzą, że mają służyć Polsce, Polakom), nie znają historii Polski (gdyby znali wiedzieliby, że sowieci na nas napadli w 1939 roku i wymordowali wielu Polaków, a potem kazali stawiać sobie takie pomniki wdzięczności) ani żadnych przepisów (bo, gdyby znali wiedzieliby, że mogą być ukarani za ochronę sowieckiego symbolu, nie broniliby pseudo-pomnika postawionego przez morderców Polaków, wiedzieliby, że mogą nie wykonać rozkazu swojego przełożonego, który zleca im niezgodne z prawem i haniebne zadanie - ochronę ruskiego okupacyjnego symbolu zniewolenia Polskiego Narodu i zaatakowanie patriotów) starali się jak mogli, by tych co przeszkadzali im popełniać przestępstwa należycie ukarać. Za zachętą prowadzącego akcję przeciwko Polakom policjanta Gurowskiego i aprobatą ich szefa Rudnika wymyślali ludziom wyssane z palca zarzuty i potem wielokrotnie w bardzo agresywny sposób represjonowali ludzi przyjeżdżających tam na rozprawy. Mimo, że oni te procesy przeciwko patriotom przegrywali dalej uparcie próbują odwracać kota ogonem. 11 października 2016 roku w nowosądeckim Sądzie Rejonowym rozpoczęła się rozprawa, podczas której sędzia oznajmiła, że przeprowadziła już rozprawę 24 czerwca 2016 roku. Mimo, że ani Zygmunta Miernika ani nikogo z nas tam nie było - nie poinformowano nas o takiej rozprawie - odczytała wtedy akt oskarżenia i przesłuchała Damiana Janiczka - policjanta, który uważa się za pokrzywdzonego przez pana Zygmunta.

20170203es1Krzysztof Bzdyl reprezentując Związek Konfederatów Polski Niepodległej oraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej chciał wystąpić 11 października w roli obrońcy jako przedstawiciel społeczny tych organizacji, ale sędzia nie wyraziła zgody. Prokurator Waldemar Kriger zasugerował mediacje z oskarżającym policjantem Janiczkiem, ale Zygmunt powiedział mu, że pomylił role, bo przecież to on został poszkodowany, a nie policjant. Zasugerował też przeniesienie tych rozpraw do innego miasta. Sędzia wyznaczyła 4 terminy rozpraw w Nowym Sączu. 3 lutego 2017 roku Krzysztof Bzdyl złożył wniosek i tym razem uzyskał zgodę sędzi na udział. Uzasadniał to powołując się na Kodeks Postępowania Karnego i art. 182 Konstytucji RP, które umożliwiają taki udział organizacjom społecznym. Mówił, że to jest w interesie sądu, by pokazać, że sąd nie ma tu nic do ukrycia. Jako świadkowie i współorganizatorzy organizacje kombatanckie czują się zobowiązane otoczyć opieką tych, których spotkały represje policyjne, prokuratorskie i sądowe. "Ważne jest dla nas niezwykle to, żeby okazywanie patriotyzmu nie spotykało się z represjami. Czasy zaborów, kiedy tak było czy czasy PRL skończyły się już dawno. I tym bardziej nasze organizacje, które określę ogólnie organizacjami weteranów walk o niepodległą Polskę, żeby miały też jako strona społeczna swój głos w sądzie, gdzie takie sprawy o patriotyzm są właśnie sądzone" - mówił.

20170203es2Obrońca Konrad Firlej przedstawił sędzi oraz prokuratorowi dokumenty, w których tłumaczy w bardzo złożony sposób oraz potwierdza, że art. 182 Konstytucji RP daje prawo organizacjom społecznym wzięcia udziału w sprawie. Prokurator miał trochę inne zdanie, ale zgodził się, by sąd to rozstrzygnął. Sędzia wyraziła zgodę.

Zygmunt Miernik zmęczony tymi bezsensownymi procesami złożył wniosek, by zamknąć rozprawę, bo nie stać go na to jeżdżenie i dodał, że gdyby sąd zapoznał się z całymi materiałami, w ogóle nie powinien ich przyjąć, tylko oddalić tak jak to robią inne sądy w Polsce. Jest na warunkowym zwolnieniu z więzienia, na rozprawy do sądów musi się stawiać, a sądy wysyłają takie powiadomienia o rozprawach po terminie, na 3 już nie był. Oskarżyciel zasugerował ponownie, by przeprowadzić mediacje, a ewentualnie potem pomyśleć o przeniesieniu sprawy jak wnioskował Zygmunt Miernik. Strony wyraziły zgodę i sędzia postanowiła, że spotkanie z mediatorem nastąpi w Krakowie. Krzysztof Bzdyl dodając, że chciałby złożyć wniosek, jeżeli chodzi o prowadzenie tej rozprawy przypomniał, że do tych procesów doprowadziło wydarzenie, które miało miejsce 27 września 2014 roku pod sowieckim symbolem. Było ono wynikiem przestępczej działalności policji, która wzięła udział w obronie przestępstwa, czyli broniła totalitarnych symboli komunistycznych, które są zakazane prawem (do 2 lat więzienia). W związku z tym ci manifestanci, którzy tam manifestowali, w tym Zygmunt Miernik, bronili przestrzegania prawa w III Rzeczypospolitej, a łamali prawo policjanci, czyli całe ich działanie było działaniem przestępczym. Jeżeli w wyniku ich działań przestępczych ktokolwiek cokolwiek im zrobił, to oni ponoszą tego skutki. Wcześniej te pomniki sowieckie czy pomniki rosyjskie chronili carscy żandarmi czy ubecy za czasów Żołnierzy Niezłomnych, czy esbecy za czasów stanu wojennego. Ponieważ jak do tej pory nie doszło z tego powodu do postawienia policjantów przed sądem, bo prokuratura z jakichś powodów ochrania działania przestępcze policjantów, natomiast kieruje sprawy do sądów wobec patriotów, proponuję przerwać to i całą sprawę oddalić. Ci, którzy dokonywali przestępstw nie mogą kogoś innego - patrioty oskarżać o to, że walczył z ich działalnością przestępczą - ochroną totalitarnych symboli. Zasugerował, żeby prokurator jako osoba zainteresowana i w zasadzie winna tego stanu rzeczy zamilknął i nie zabierał głosu, ponieważ broni złej sprawy. Zaproponował, by cały akt oskarżenia oddalić: "ponieważ nie ma najmniejszych podstaw, aby karać patriotę, natomiast ci, którzy propagują system totalitarny i służą interesom Rosji, Putina i Moskwy, żeby tutaj triumfowali na sali sądowej". Zasugerował, by prokurator zajął się przestępczą działalnością policji w dniu 27 września 2014 roku, kiedy to bronili interesów Moskwy, interesów Putina, interesów Rosji wbrew interesom Polski. Jest to działalność antypolska i godna z tego powodu najwyższego potępienia.

20170203es3Na sali rozległy się oklaski. Sędzia powiedziała, że kwestie merytoryczne mogą być dopiero rozpoznane po przeprowadzeniu przewodu sądowego, obecnie został złożony wniosek o przeprowadzenie mediacji między stronami, co będzie miało wpływ na sposób postępowania.

Kolejne rozprawy zostały odwołane. W najbliższym czasie, tj. w ciągu 30 dni w Krakowskim Sądzie Okręgowym odbędą się mediacje między Zygmuntem Miernikiem a policjantem, który go oskarża. O wynikach mediacji będę informować.

Film, który nakręciłam podczas tej rozprawy można będzie zobaczyć na Program7 - telewizja internetowa, a zdjęcia po otwarciu linki poniżej:
https://goo.gl/photos/3EbpPRYHrbFyS8Sf7

elzbietaserafinElżbieta Serafin

19 stycznia 2017 roku w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Krowodrzy składał zeznania kolejny świadek obrony niezależnego dziennikarza Józefa Wieczorka, którego postawiono przed sądem za to, że opublikował nagranie z procesu, który prokuratura próbowała utajnić. Adam Słomka - przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej, polityk, dziennikarz szczegółowo opisywał okoliczności powstania tej skandalicznej sprawy. Na pytania obrońcy Konrada Firleja w jaki sposób umieszcza się informację na YouTube, kto odpowiada za informację, która jest tam publikowana, kto może domagać się jej usunięcia i jak to wygląda wyjaśnił, że YouTube to serwer amerykański, za który odpowiada strona amerykańska. Można zwrócić się do nich o umieszczenie informacji w postaci filmu, tekstu. Zdarza się, że dystrybutor wyrazi zgodę na upowszechnianie, ale potem wycofuje w wyniku sprzeciwu zgłoszonego przez organ uprawniony, czyli osobę, która ma prawa autorskie do filmu lub uważa, że jego prawa zostały naruszone. Między użytkownikiem stron a amerykańskim administratorem istnieje rodzaj cenzury. Organy europejskie np. polskiej prokuratury czy polskich sądów często występują o usunięcie z amerykańskich serwerów jakichś materiałów, ale skuteczność jest niewielka. 90 procent takich wniosków upada wobec innego sposobu ochrony praw autorskich i innego rozumienia swobody dziennikarskiej, która jest inaczej traktowana w Stanach Zjednoczonych, a inaczej w Europie. Mniej więcej od roku większość tych wniosków nie jest już składana do sądów, ale bezpośrednio do właścicieli serwisów amerykańskich, które rozpowszechniają informacje. O jawności rozpraw i stosowaniu się polskich sądów do przepisów unijnych mówił: Jeśli chodzi o jawność postępowań przed sądami to orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, poza 5 wyjątkami stanowi iż postępowania sądowe są jawne. Tego generalnie polskie sądy nie przestrzegają, choć Sąd Najwyższy wydał kilka uchwał w tej materii. Są wymienione przez Trybunał w Strassburgu, którego orzeczenia powinny być wiążące. Postępowania przed sądami powinny być jawne. W jednym procesie, który toczył się w Pszczynie, Katowicach, Myślenicach i w Krakowie, a w którym oskarżano Adama Słomkę o namawianie gangsterów z gangu Krakowiaka do zabójstwa sędziego z Katowic stosowano różne praktyki. Z początku sądy godziły się na jawne rozprawy - nagrywały to różne media, np. Telewizja Kraków. Kiedy zaczęło wychodzić na światło dzienne, że te wszystkie zarzuty są wynikiem przestępczej, prowokacyjnej akcji ze strony służb specjalnych, prokuratury za rządów Platformy Obywatelskiej, że świadkami oskarżenia przeciwko Adamowi Słomce są niewiarygodni gangsterzy z gangu Krakowiaka, którzy byli już wykorzystywani przez zamieszaną w to prokuraturę w innej sprawie, a teraz zostali zwolnieni z więzienia do tej rozprawy, wtedy jak mówił zaczęły się dziać różne rzeczy i ktoś z kierownictwa sądów krakowskich dokonał zmiany prezesa Sądu Rejonowego w Myślenicach, a ten prezes przekonał sędzię prowadzącą proces, że należy ten proces utajnić, żeby toczył się z wyłączeniem jawności. Potem gangsterzy dostali paszporty i uciekli do Wielkiej Brytanii, o czym oczywiście dokładnie wiedzieli prokuratorzy, łącznie z szefem Prokuratury Okręgowej w Katowicach i tą informację, i to, że gangsterzy składali fałszywe zeznania utajnili przed sądami. Takie sprawy trzeba wyciągać na światło dzienne.

20170119jw1O oskarżonym w tej sprawie dziennikarzu Józefie Wieczorku Adam Słomka mówił: "Jest takie grono pracowników naukowych uczelni polskich, którzy w czasach komunistycznych za obronę prawdy zostali zwolnieni z pracy i nie zostali przywróceni do dzisiaj. I do tego grona wybitnych przedstawicieli nauki polskiej, niezależnie antykomunistycznej należy pan Wieczorek. W sensie etycznym i naukowym jest to człowiek absolutnie wybitny. Za domaganie się dekomunizacji i lustracji do dzisiaj nie został przywrócony do pracy. Poniżej dziesięciu jest takich ludzi w Polsce. Jeżeli chodzi o sprawy dziennikarskie to pan Wieczorek jest znany z tego, że jest bardzo aktywny w utrwalaniu ważnych wydarzeń, szczególnie w Małopolsce, ale nie tylko, co w czasach poprzednich powiedzmy 20 lat ograniczonego zasięgu mediów niezależnych to miało ogromne znaczenie, a teraz dzięki roli internetu można powiedzieć, że to jest takie dziennikarstwo jakie prawdopodobnie jest przyszłością tego zawodu. W sensie interesu społecznego, tego co on robi, również nagrywanie rozpraw, które co do zasady jak mi wiadomo powinny być jawne, to jest działanie niezwykle pozytywne i wzorowe". W środowisku dziennikarskim jest przyjęta zasada publikowania wszystkiego, łącznie ze sprawami prywatnymi, dlatego że prawo do swobody informacji jest uważane za ważniejsze niż tajemnica państwowa. Stoimy na stanowisku publikowania w istocie w 99 procentach, choć bywają wyjątki dotyczące np. wizerunku osób zmarłych. Adam Słomka dysponując wieloma kopiami nagrania z rozprawy sądowej, o publikację którego sądzony jest Józef Wieczorek, przekazał nagranie wielu dziennikarzom, również do publikacji w Stanach Zjednoczonych, prosząc o zgodę właściciela serwera YouTube za pośrednictwem swojego przyjaciela w USA. Amerykanie zamieścili to na kilku serwisach. "Uważam to ze wszech miar za zgodne z interesem społecznym. Natomiast jeżeli ktoś chce ścigać za upowszechnianie musi znaleźć amerykańskich pracowników tych serwisów, a nie polskich dziennikarzy" - powiedział. Mecenas Konrad Firlej zapytał czy istnieje domniemanie w opinii społecznej, że za swą aktywność został namierzony przez prokuraturę. Adam Słomka odpowiedział, że osobiście nie ma wątpliwości, że wcześniej namierzono pana Wieczorka i szukano pretekstu, żeby go zastraszyć. To jest kolejna szykana w jego życiu. W naszym odczuciu - weteranów walk o niepodległość jak i dziennikarzy, którzy zmagają się z kwestią swobodnego dostępu do informacji niewątpliwie oskarżenie jest absurdalne, a proces ma charakter polityczny - mówił.

20170119jw2Na pytania prokuratora Bogdana Świątkowskiego kiedy dokładnie wyłączona została jawność rozprawy przeciwko panu Słomce w Myślenicach odpowiedział: "Kiedy sąd zarządził obserwację psychiatryczną mnie powołując się na pretekst, że byłem ćwierć wieku temu pobity przez funkcjonariuszy ZOMO przebranych w mundury służby więziennej na polecenie SB z Katowic. SB z Katowic przywiozło 2 zomowców w 1985 roku do więzienia na Rakowieckiej w Warszawie tam, gdzie mordowano Żołnierzy Wyklętych. Wiemy to dziś z materiałów IPN. Oni - za to, że pisałem skargi do Amnesty International na działalność sądu i prokuratury PRL - pobili mnie do nieprzytomności w szpitalu więziennym. I na podstawie tego faktu, że ćwierć wieku temu zostałem pobity przez zbrodniarzy komunistycznych, którzy do dziś pozostają bezkarni, to pani sędzia w Myślenicach miała odwagę wysłać mnie na badania psychiatryczne. To badanie psychiatryczne posłużyło pierwotnie za pomysł do wyłączenia jawności. Ta kwestia tego badania czy jest zasadne czy nie trwała pół roku, może rok. Sprawcy pobicia choć żyją, do dziś pozostają bezkarni i poza zainteresowaniem prokuratury". Podczas rozprawy odwoławczej przed Sądem Okręgowym w Krakowie z początku nie było problemu z jawnością, ale w jakimś momencie jak mówił Adam Słomka, chyba prokurator zwrócił uwagę sądowi, że powinna być wyłączona jawność. Sąd zarządził przerwę, potem podał jakąś pseudo-prawną podstawę i próbowano utajnić dalszy przebieg posiedzenia. W jawnej rozprawie, która toczyła się przed Sądem Rejonowym w Myślenicach zarzuty przeciwko panu Słomce zostały obalone, ale opluto go publicznie. A kiedy tu można było wszystko ujawnić, pokazać opinii publicznej mechanizm przestępczego działania służb specjalnych, prokuratury i sądów to prokurator i trzej, jego zdaniem, dyspozycyjni sędziowie wymyślili konstrukcję, która miała utajnić tą niezwykle ważną informację o sposobie działania wymiaru sprawiedliwości i sposobie pozbawiania go dobrego imienia. Kiedy prokurator zapytał w jaki sposób sąd wyraził stanowisko, że sprawa powinna być prowadzona z wyłączeniem jawności odpowiedział: "mętnie, w mimice pokazującej, że działa pod presją przełożonych, tak jak w czasach PRL". Mówił, że często trafiał na sędziów łajdaków, a było ich ze 200. I tu zamiast bronić wizerunku sądu, upublicznić ten proces, sędziowie przy użyciu siły, za pomocą policji sądowej brutalnie usunęli z sali obserwatorów i dziennikarzy. Wywlekali jak worki kartofli weteranów walki o niepodległą Polskę, ludzi z biało-czerwonymi opaskami na rękach. Odniósł wrażenie, że ci sędziowie z Sądu Okręgowego w Krakowie zostali przydzieleni do tej sprawy, działali pod presją kogoś, kto kazał im sprawę utajnić. Skompromitowali i sąd i policję. Zresztą prokuratorzy też zachowywali się dziwnie. Mówili, że to nie ich akt oskarżenia, to z Katowic. Powstał problem czy krakowski prokurator może występować tu przeciwko Adamowi Słomce, nawet sąd usunął z sali prokuratora. Nie pamięta czy ktoś został na sali po ogłoszeniu niejawności i kiedy Józef Wieczorek opuścił salę rozpraw, był zdenerwowany użyciem policji przeciwko weteranom. Wyglądało to tak jak w stanie wojennym - wezwać policję, wywlec publiczność, utajnić. Pamięta twarze sędziów, z którymi prowadził polemikę. To zachowanie sędziów było niezgodne z interesem publicznym i interesem wymiaru sprawiedliwości. Obrońca Józefa Wieczorka Konrad Firlej zacytował świadkowi artykuł 360 kpk i jego 4 punkty mówiące o wyłączeniu jawności i zapytał na który z tych punktów mógł się sąd powołać. Adam Słomka uważa, że nie zachodziła tam żadna przewidziana prawem przyczyna do wyłączenia jawności. Na pytanie sędziego czy przekazał nagranie z niejawnej rozprawy panu Wieczorkowi odpowiedział, że nie, że mógł je dostać od kogoś kto posiadał kopię.

20170119jw3Na początku posiedzenia obrońca Józefa Wieczorka złożył wniosek, by mógł zapoznać się z dowodami w postaci nagrania, które chce przedstawić prokurator, a które usiłuje utajnić, ponieważ oskarżony ma wątpliwości co do tego materiału czy jest to materiał tendencyjny, wybiórczy, w jaki sposób sędzia to oceni. Sędzia wyraził zgodę. Następne posiedzenie ma odbyć się w większej sali, ponieważ część publiczności nie została tu wpuszczona przez sądową policję, na co zwrócił uwagę mecenas Konrad Firlej sugerując policjantom, że mogli wstać zamiast siedzieć, a swoje miejsca odstąpić tym, których zatrzymali za drzwiami.

Kolejna rozprawa odbędzie się 22 marca o godzinie 12.00 w sali D-105. Odtworzone zostanie to słynne nagranie z niejawnej rozprawy, niestety bez udziału publiczności. Będzie to najprawdopodobniej ostatnia rozprawa, na której sędzia ogłosi wyrok.

Prosimy Państwa o obecność. Bądźmy solidarni z Józefem Wieczorkiem do końca, by dać dziennikarzom nasze wsparcie podczas takich haniebnych procesów, by mogli bezpiecznie ujawniać takie skandaliczne zachowania przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, o których można było usłyszeć podczas trwania tej rozprawy.

Zapraszam Państwa do obejrzenia kompletu zdjęć z rozprawy:
https://goo.gl/photos/D8dhJiQBtdjPL3eJ7

krakowniezaleznymkInformacja własna

Fot. w tekście p. Mirosław Boruta.

Jak napisał w zaproszeniu p. Stanisław Markowski: "rozpoczyna się może najważniejszy w ciągu ostatnich lat czas dla Polski. Dzięki wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich możemy z nową wiarą i energią rozpocząć walkę o Polskę, o której przez wiele lat marzyliśmy i toczyliśmy boje. Mafijny, postkomunistyczno-oligarchiczny system władzy jak nowotwór niszczył tkankę państwa i narodu.

codalejzpolska1Teraz ta zdegenerowana władza rozpada się, choć z pewnością będzie jeszcze długo kąsała. Najważniejsze zadanie, które stoi przed nami, to błyskawiczna samoorganizacja społeczna. Musimy zagospodarowywać wszelkie obszary życia i polityki, by nie popełnić błędu naiwności, że zaczniemy naprawę, a reszta zrobi się sama. Jednoczmy wszystkie siły patriotyczne wokół najważniejszego celu, jakim jest odbudowa wolnej, sprawiedliwej i silnej Polski".

codalejzpolska2Niech przyczynkiem do tego będzie wśród narastającej fali społecznego przebudzenia konferencja „Co dalej z Polską?”, 30 maja 2015 roku do sali historycznego „Sokoła” przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27".

Wśród mówców byli: gospodarz miejsca, p. prezes Konrad Firlej, minister Antoni Macierewicz, prof. prof. Janusz Kawecki i Andrzej Nowak, dr Elżbieta Morawiec, reżyser Jerzy Zalewski, prezes "Białego Kruka" p. Leszek Sosnowski oraz wydawca Marcin Dybowski, całość prowadził p. Stanisław Markowski. Pierwsza część tytułu notki to słowa profesora Andrzeja Nowaka, warto je zapamiętać 😉

alicjarostockaAlicja Rostocka

19 marca 2015 roku odbyła się w Nowym Sączu kolejna rozprawa przeciw patriotom, którzy doprowadzili do usunięcia obelisku, pozostałości po sowieckiej okupacji.

ns19marca1Nie było nam łatwo, a dowodami na skandaliczne zachowanie policji nowosądeckiej były: blokada przejazdu naszego autobusu pod komisariat czy blokady w centrum miasta. Kierowcy nie pomógł nawet GPS, bo najmniejsze uliczki były natychmiast i nagle blokowane. Chciano nas tylko upokorzyć. Część osób zmuszona była się udać się pieszo pod komendę, gdzie policja ponownie zablokowała wejście do środka.

ns19marca2Po kontroli autobusu pozostawiono nas na uboczu, a oczekujących pod komisariatem okłamywano, iż autobus po nich przyjedzie. I tak trwaliśmy, my na placyku, pozostali przed budynkiem. Nie wiadomo jak długo by to trwało, gdyby nie stanowcza zapowiedź p. Adama Słomki (kandydata na Prezydenta RP), że grupa oczekujących nie ruszy się sprzed budynku policji dopóki nie przyjedzie autobus.

ns19marca3Dziękujemy za wsparcie także pp. mecenasowi Konradowi Firlejowi i redaktorowi Markowi Czapli z Programu 7, podobnie jak i Telewizji Trwam, TVP Kraków, blogowi nowosądeczanin.pl i wielu innym osobom z kamerami i aparatami fotograficznymi. Dziękujemy organizatorom wyjazdu, szczególnie p. Krzysztofowi Bzdylowi a także Sądowi Rejonowemu w Nowym Sączu za rzetelność i obiektywizm.

Prawdą jest powiedzenie, że "traktują nas tak, jak sobie na to pozwalamy", a my nie chcemy być niewolnikami. Czołem Wielkiej Polsce!

Zapraszam Państwa do obejrzenia 114 zdjęć:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/19Marca2015

(Od Redakcji): Zapraszamy też do obejrzenia relacji filmowej, autorstwa p. Marka Czapli i kolejnych zdjęć, tym razem 76, ich autorką jest p. Elżbieta Serafin:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/19Marca2015es


• https://www.youtube.com/watch?v=82FpJ8CWv5I

krakowniezaleznymkInformacja własna

10 stycznia 1989 roku, jak podaje Wikipedia „reaktywowano Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, pionierską organizację wychowania fizycznego i sportu w Polsce. Najstarsze polskie towarzystwo gimnastyczne, którego członkowie przyczynili się m.in. do popularyzacji gimnastyki w społeczeństwie polskim, powstania wielu klubów sportowych oraz Związku Harcerstwa Polskiego. Sokół działał aktywnie w okresie zaborów, po odzyskaniu niepodległości i w całym okresie międzywojennym XX w. Zdelegalizowany przez komunistów w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej...

sokolkrakowWarto pamiętać, że pierwsze gniazdo towarzystwa zostało założone 7 lutego 1867 we Lwowie, na wzór czeskiego Sokoła, utworzonego przez Mirosława Tyrsza w 1862. Pierwszymi działaczami sokolskimi we Lwowie byli: pp. Klemens Żukotyński, Ludwik Goltental, Jan Żaplachta-Zapałowicz, Józef Milleret, Jan Dobrzański, Antoni Durski, Żegota Krówczyński i Władyslaw Janikowski. Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” we Lwowie – zwane później „Sokołem Macierzą” – przez okres pierwszych 17 lat działało jako jedyne na ziemiach polskich” (fot. Siedziba "Sokoła" w Krakowie przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27).

A dla Państwa mamy zestaw zdjęć z wczorajszego sokolego "opłatka", któremu przewodzili druh prezes Konrad Firlej i ksiądz Wacław Piszczek CM. Zdjęcia p. Mirosław Boruta:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/9Stycznia2015

I jeszcze dwa fotoreportaże, autorstwa p. Alicji Kondraciuk, dziękujemy 😉
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/9Stycznia2015ar
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.831909330178066.1073742280.100000770216416&type=1&l=c038de6cfe

leszeksmagowiczLeszek Smagowicz

„Przystanek Niepodległość” to tytuł pięknego spektaklu, jaki odbył się w ramach obchodów Dnia Niepodległości 11 listopada w krakowskim Sokole, który jak na tę uroczystość przystało znajduje się przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Spektakl przygotował wrocławski zespół pod wdzięczną nazwą „grupa 44”. Wojciech Popkiewicz Rohatyn, szef bandu, a zarazem autor wszystkich tekstów i znakomitej części muzycznej, również reżyser i jeden z czworga wykonawców, zaprosił nas w sentymentalną podróż przez pokręcone dzieje naszej ojczyzny.

20141111g44bJuż pierwszy utwór zasygnalizował nam cele tej podróży. A cele były dwa. Pierwszy to przedstawienie walki naszych pradziadów o wolność od czasów Racławic, drugi to ocena dnia dzisiejszego (fot. p. Mirosław Boruta). Za pomocą racławickiej panoramy, połączył autor obszerne fragmenty naszej historii od końcowych chwil I-ej Rzeczpospolitej aż do czasów dzisiejszych, spinając jak klamrą początek i koniec tej wzruszającej sztuki wątkiem przewodnim: ”nie opuszczaj rąk – walka trwa”.

20141111g44aNiezauważalnie, poznając losy dziadka i mamy autora, oprócz swoich rodzinnych stron ukazał nam twórca ciężkie chwile, jakie przeżywali nasi rodacy zamieszkujący wschodnie rubieże II-ej Rzeczpospolitej. Losy ich osnuwały dźwięki bandury, podkreślając stepowy charakter naszych kresów, a towarzyszył im łatwo rozpoznawalny, lecz niestety, co raz rzadszy lwowski akcent. Czarę goryczy wołającej z tamtej ziemi przelewa historia rzezi, która wydarzyła się w Podkamieniu, będąca krwawą ilustracją roku 1943, w przejmującym wykonaniu w duecie, razem z anielsko utalentowaną Urszulą Milewską (fot. p. Mirosław Boruta).

Inscenizację przeplatały historie opowiadane przez Rohatyna, które barwnie dopełniały treść utworów. Jedną z nich, którą tu przytoczę, jest historia spotkania autora z córką komendanta głównego AK Stefana „Grota” Roweckiego, panią Ireną Rowecką-Mielczarską. Pani Irena wspomniała mu, podkreślając tym wielkość AK, iż nie wiedziała, kim był jej ojciec w podziemnym państwie, on zaś nie wiedział, że córka działa w organizacji, w której on stoi na czele.

W najdłuższym utworze pt. „Polonez 44”, przedstawiona nam została apokaliptyczna wizja Powstania Warszawskiego. Twórca, w nienaruszonej strukturze Poloneza fis-moll op.44 Fryderyka Chopina, ukazał nam wielowątkową i pełną dramaturgii, historię narodowego zrywu naszej zbolałej stolicy. Oprócz Anioła Zagłady są zapowiedzi, dziecko nad mogiłą matki, ślub, norwidowski fortepian i marzenia, co jakiś czas wybrzmiewające: „Polska musi żyć!”.

20141111g44cTytułowy utwór „Przystanek Niepodległość”, który pojawił się na samym końcu to krytyczna ocena ostatnich kilkudziesięciu lat istnienia naszej Ojczyzny na tle marzeń Marszałka Piłsudskiego i samego architekta przedstawienia, który postać naszego bohatera narodowego przywołuje w tej pieśni, raz po raz. Obrachunek dzisiejszych dni w kontraście z uczuciem do własnego kraju jeszcze wyraźniej brzmi w krótkim utworze wykonanym przez Jarosława Królikowskiego pt. „Zwyczajne dni”. Niezwykle wzruszająca interpretacja tej kompozycji najbardziej utkwiła w moim sercu (fot. p. Leszek Smagowicz). To właśnie jej fragment umieściłem w dzisiejszym tytule…

Wzruszającym tekstom Pana Wojciecha towarzyszyła niesamowita muzyka płynąca z akordeonu reżysera, bądź to z fortepianu, przy którym zamiennie z głównym animatorem zasiadał młody adept szkoły muzycznej pan Sławomir Krysa. Znakomite wykonania partii fortepianowych podkreślało piękno głosu pani Urszuli, która wystąpiła w solowym, traktującym o miłości utworze pt. „W rytmie serca”. Pani Urszula przypomniała również inny, genialny utwór pana Wojciecha pt. „Kocham świat”, a oparty na motywie kolejnego Poloneza Chopina As dur. Dla mnie osobiście, wykonanie to było lepsze od pierwowzoru śpiewanego przez Joannę Rawik.

Witold Gadowski, współorganizator tego wydarzenia, z ramienia krakowskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, powiedział min. „wierzę w słowo” myśląc o poezji śpiewanej w takiej postaci. „Poznałem Wojtka, znałem jego wcześniejsze dokonania i repertuar, teksty pisane min dla Agnieszki Fatygi, więc nie zdziwiłem się, jak wypełniona publicznością sala wzruszała się duchem Niepodległej.” Prezesowi, PTG „Sokół” Konradowi Firlejowi najbardziej utkwił w pamięci ten lwowski koloryt utworów, który współgrał z miejscem koncertu. Pamiętajmy, że szczytne towarzystwo Sokół powstało na polskich ziemiach jeszcze pod zaborami właśnie we Lwowie.

Krzysztof Skowroński, człowiek instytucja, będący na drugim krakowskim wieczorze z „grupą 44”, który odbył się dzień później w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” stwierdził: „dawno nie słyszałem poezji w tym wydaniu, zrozumiałem na nowo, jakby kolejny raz jak trafia do serca poezja i muzyka. Zwłaszcza razem.” I nie można dziwić się, wrażeniom wszystkich zgromadzonych na obu wydarzeniach, którzy wyklaskiwali na stojąco bisy. Dobór utworów dokonany przez autora pokazał nam, ile w jego romantycznym – pełnym Chopina i Norwida – sercu podróżnika jest miejsca na miłość do tradycji, do Krzyża, do muzyki, do Ojczyzny, do matki, do drugiego człowieka, do całego świata.

Post scriptum krakowskich obchodów przyniósł wieczorny koncert pod Krzyżem Katyńskim u wylotu ul. Grodzkiej przy kościele św. Idziego. U stóp Wawelu w Dniu Niepodległości wystąpiło kilku innych ”niepoprawnych” wykonawców. Byli to min. Paweł Piekarczyk, Andrzej Kołakowski i Stanisław Markowski. Dziś oni i im podobni porozsypywani są po całej, naszej Polsce grając po placach, salkach katechetycznych czy w najlepszym wypadku w domach kultury. Czy dożyjemy takich czasów by zarówno oni, jak i inni wykonawcy pieśni patriotycznej jak raper Tadek lub Garwoliński Teatr Od Czapy występowali przy pełnej publice w największych polskich salach i amfiteatrach w towarzystwie większości polskich kamer? To w ramach hołdu należy się naszym przodkom. To należy się również naszym artystom, którzy przypominają nam o nich nie tylko od święta. To w końcu należy się nam wszystkim, którym na sercu leży Polska. Bo to jest nasz kraj…

miroslawborutaMirosław Boruta

Klub Krakowski Gazety Polskiej współorganizuje spotkanie z dr. Sławomirem Cenckiewiczem

31 sierpnia w wypełnionej, gościnnej sali Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" odbyło się spotkanie poświęcone wspaniałej Annie Walentynowicz. O Niej i książce Jej poświęconej opowiadał Autor, dr Sławomir Cenckiewicz.

scasZaszczyt powitania gości - współorganizatorów spotkania, w tym p. Henryka Łabędzia, wiceprzewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność", dr Cecylii Kuty z Instytutu Pamięci Narodowej, p. Ryszarda Kapuścińskiego - przewodniczącego Klubów Gazety Polskiej, ppłka Władysława Ćwika z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Krakowie, p. Kazimierza Cholewy z Towarzystwa Parku im. dr. Henryka Jordana i p. Konrada Firleja, naczelnika "Sokoła" wziął na siebie piszący te słowa.

20100831scasWprowadzenie oraz sylwetkę Autora przestawił natomiast dr Jarosław Szarek, pracownik Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej (fot. Tomasz Kowalczyk). W dyskusji nie brakowało akcentów krakowskich, a szczególnie aktywni byli przyjaciele i znajomi śp. Anny Walentynowicz, w tym dr Tadeusz Ryłko wraz z Małżonką. Przewodniczący Towarzystwa Parku im. dr. Henryka Jordana poinformował o inicjatywie odsłonięcia pomnika "Matki Solidarności", co ma nastąpić wiosną przyszłego roku. Spotkaniu towarzyszyły media, TVP Kraków, Polskie Radio Kraków i Radio Wnet.

Zdjęcia autorstwa p. Tomasza Kowalczyka (fot. 1-7) (i jeszcze dwa z własnej komórki) są tutaj:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/31Sierpnia2010

Relację filmową ze spotkania z dr. Sławomirem Cenckiewiczem przygotowała także "Kronika Krakowska" (2:59-4:41): http://www.tvp.pl/krakow/informacja/kronika/wideo/31-viii-2010-godz-2145/2569975