Przeskocz do treści

Radio Maryja

Sędzia podkreśliła, że nie kwestionuje prawdy mojego artykułu – co jest bardzo ważne – tylko wskazała, że użyłem za mocnych wyrażeń. Określenia „pasożyty” i „rak” w języku niemieckim brzmią o wiele gorzej niż w języku polskim. W Niemczech te wyrażenia kojarzone są z prześladowaniem Żydów. Nie chciałem, aby mój tekst brzmiał w języku niemieckim inaczej niż w języku polskim – trzy razy gorzej. Nie zdawałem sobie z tego sprawy. Z tego mogę się wycofać i przeprosić, co uczyniłem (…). Nie udała się próba zakneblowania nas, bo sąd nie zabrania publikowania napisanego przeze mnie tekstu. Mogę publikować, tylko lepiej dobierając słowa – powiedział ks. prof. Dariusz Oko, teolog, filozof i wykładowca akademicki, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

20 maja 2022 roku w sądzie rejonowym w Kolonii w Niemczech odbyła się rozprawa apelacyjna w sprawie ks. prof. Dariusza Oko, który został skazany za rzekome „podżeganie do nienawiści wobec osób homoseksualnych”. Doniesienie do prokuratury złożył niemiecki kapłan ks. Wolfgang Rothe, który sam jest homoseksualistą. Ks. prof. Dariusz Oko złożył w tej sprawie apelację. – Sędzia przeczytała cały mój artykuł, z trudem wymawiając polskie imiona. Trzy godziny trwało czytanie artykułu, bo chciała, żeby było widać cały kontekst, nie tylko wyrwane wypowiedzi. Sędzia zaproponowała, że możemy wstrzymać cały proces, jeżeli przeproszę za kilka wyrażeń i przeznaczymy pewną sumę na dobre cele, na ofiary przestępstw seksualnych. Sędzia podkreśliła, że nie kwestionuje prawdy mojego artykułu, to jest bardzo ważne, tylko że użyłem za mocnych wyrażeń, z czym mogę się zgodzić, bo faktyczne moi przyjaciele z Niemiec powiedzieli, że po niemiecku brzmi to za mocno, gdy zostało przetłumaczone z polskiego. Nie udała się próba zakneblowania nas, bo sąd nie zabrania publikowania. Mogę publikować, tylko lepiej dobierając słowa – wyjaśnił ks. prof. Dariusz Oko.

– Podkreślam, że nie jestem ukarany. Nie jestem w rejestrach sądowych. Sędzia zaproponowała, żeby przeznaczyć pewną sumę na dobre cele, na ofiary przestępstw seksualnych, z duchem mojej książki (…). Widać, że ks. Wolfgang Rothe nie może pogodzić się z wyrokiem sądu – dodał.

Ks. prof. Dariusz Oko ocenił, że celem sprawy było wyciszenie tematu związanego między innymi z homoseksualizmem wśród osób duchownych w Niemczech. – O co chodziło w sprawie? Chcieli nas zakneblować, chcieli nas wyciszyć, ale to się nie udało. (…) W Niemczech boją się publikować teksty teologiczne. Redakcja, która wydawała moja książkę, odważyła się to zrobić (…). Warto wyjaśnić, dlaczego przyjąłem ugodę zaproponowaną przez sąd, ponieważ gdybym został skazany, to mój artykuł mógłby zostać niejako „aresztowany”. Można byłoby zarządzić, aby się do niego nie odwoływać. Teraz sytuacja jest znakomita, ponieważ po usunięciu słów, które w języku niemieckim brzmią za mocno, można go dalej publikować. Co więcej, mogę wydać książkę po niemiecku – zwrócił uwagę kapłan.

Sprawa polskiego kapłana przedstawia, jaka sytuacja ma miejsce w Niemczech. – Ksiądz, który nas oskarża, jest twarzą drogi synodalnej w tym kraju i on głosi zupełną rewolucję seksualną w Kościele, swobodę seksualną. Można nawet powiedzieć, że jest twarzą drogi Sodomy i Gomory. Ksiądz ten mówi, że Kościół nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia. Widać, co się dzieje w Kościele niemieckim, że jest to następny akt samozniszczenia, druga reformacja – ocenił ks. prof. Dariusz Oko.

Całą rozmowę z ks. prof. Dariuszem Oko można odsłuchać tutaj:
https://www.radiomaryja.pl/multimedia/wyrok-w-sprawie-rzekomego-nawolywania-do-nienawisci-wobec-homoseksualistow

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/tylko-u-nas-ks-prof-d-oko-o-wyroku-ws-rzekomego-podzegania-do-nienawisci-wobec-osob-homoseksualnych-chcieli-nas-zakneblowac-i-wyciszyc-ale-to-sie-nie-udalo-nadal-moge-publik

„Może wreszcie ludzie w Europie zrozumieją trochę czym jest islam, że jeżeli dopuścimy do rozrostu islamu w Europie, to czeka nas los Afganistanu” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Dariusz Oko, filozof, znawca religii i kultury islamu.

wPolityce.pl: Po przejęciu władzy przez talibów w Afganistanie pojawiły się w przestrzeni publicznej deklaracje tychże talibów, że będą szanowane prawa kobiet. Czy z Księdza Profesora doświadczeń z islamem wynika, że rzeczywiście tak będzie? Czego należy się spodziewać? Jakie błędy popełniają już teraz kraje zachodnie w relacjach z talibami?

Ks. prof. Dariusz Oko: Dla mnie było oczywiste, że to się tak skończy. Radziłbym wszystkim, którzy wypowiadają się na temat islamu, żeby przeczytali Koran i nie gadali bzdur. Trzeba wiedzieć, czym jest islam. Mahomet, w drugim okresie w Medynie żył zabijając ludzi – jednego dnia potrafił zamordować 800 Żydów. To był mały Holokaust. Zabijał tysiące ludzi – tak szerzył swoją wiarę. Niewolił, gwałcił kobiety. Robił haremy ze wspomnianych kobiet czy zmuszał do prostytucji. W Koranie jest napisane, że to jest dobre, że tak trzeba robić. Muzułmanie tak robią 1400 lat. Taki jest islam. Ktoś, kto gorliwie wyznaje islam, kto według niego żyje, będzie tak postępował. Talibowie to jest islam w czystej postaci. To jest islam niezmiękczony niewiarą, niekonsekwencją muzułmanów. To są przecież elementarne rzeczy.

Jak bardzo ludzie żyją w niewiedzy, ogłupieni przez lewacką ideologię, widać najlepiej po tym, że oczekiwali w Afganistanie czegoś innego. Tymczasem to się musiało tak skończyć. Mówiłem o tym od dawna i tak się skończyło. Ludzie wypowiadają się na temat islamu, nie mając elementarnej wiedzy na ten temat. Opierają się na jakichś lewackich ideologiach. Czysty islam jest obecnie w Afganistanie. Tak naucza Koran, tak żył Mahomet. Jeżeli pozwolimy muzułmanom działać w Europie, to tak samo będzie w Europie. To jest oczywiste.

Na ile grozi nam masowa migracja z tamtych rejonów, właśnie do Europy? Czym to będzie skutkować?

Ona już się dokonuje, bo uciekają ludzie, którzy współpracowali z Europejczykami. Dlaczego talibom nie można wierzyć? Trzeba pamiętać, że muzułmanie stosują podwójną moralność, tzw. takijję, to znaczy muzułmanom można okłamywać niemuzułmanów, jak chcą. Jeżeli można ich mordować, gwałcić, rabować, tym bardziej można ich okłamywać. Dlatego wierzyć muzułmanom, to podobnie jak wierzyć komunistom. Jak ktoś powie, że „islam jest pokojowy, bo mi muzułmanin tak powiedział” to podobnie jak powiedzieć, że „komunizm jest dobry, bo mi komunista tak powiedział”. Nie można wierzyć gorliwym muzułmanom, bo oni z definicji będą nas okłamywać, z założenia. Dlatego taktycznie mogą się powstrzymywać od przemocy, ale wiadomo, że prawa kobiet nie będą szanowane, bo nie mogą być szanowane ze względu na fundamentalne prawa religijne. Kobieta, która chciałaby wyjść za niemuzułmanina i odejść od wiary, ma być zabita przez własną rodzinę. Podobnie mężczyzna. Takie jest prawo szariatu, taki jest Koran – jeżeli odchodzisz od wiary, masz być zabity przez własnego ojca, własnych braci. I to będzie się dokonywało w Afganistanie. To przecież elementarz islamu i o tym trzeba pamiętać. Trzeba oczekiwać najgorszych rzeczy, a fala ucieczek będzie, bo ludzie, którzy nie są z talibami, nie są tak konsekwentnymi muzułmanami, będą uciekać. Ale muzułmanie pewnie nie pozwolą na to za bardzo, więc ta fala może nie być zbyt duża. Natomiast może wreszcie ludzie w Europie zrozumieją trochę, czym jest islam, że jeżeli dopuścimy do rozrostu islamu w Europie, to czeka nas los Afganistanu. We Francji już jest 10 proc. muzułmanów – tamtejsi wojskowi mówią, że to pełzająca wojna domowa. A co będzie, jak ich liczba wzrośnie do 30 proc.? To już zupełnie podporządkują sobie państwo.

Na ile w Księdza Profesora ocenie przejęcie władzy przez talibów – kolejne przejęcie władzy przez radykalny islam w tamtym regionie – wpłynie na radykalizację tych muzułmanów, którzy są obecnie we Francji, w Niemczech czy innych krajach Europy Zachodniej?

Na ile, to nie wiemy, bo tego nie można zmierzyć linijką, ale na pewno wpłynie. Poczują się bardziej pewni siebie. Będą dumni, że wygrali. Badania statystyczne pokazują, że muzułmanie nas często okłamują. Mówią, że się nie solidaryzują, ale badania pokazują, że znaczna część solidaryzuje się z działaniami talibów i cieszy się, tak jak cieszyli się po zamachu na World Trade Center. Poczują się jeszcze pewniej. Jeszcze bardziej będą pewni, że Europa prędzej czy później wpadnie w ich ręce.

Z jednej strony Europa nie ma dzieci – umieramy. Z drugiej strony wpuszcza się milionami muzułmanów do Europy. Zauważmy, że nie ma państwa islamskiego, gdzie byłoby szanowane prawo chrześcijan. Wszędzie są łamane podstawowe prawa człowieka, w tym prawo do wyznania. Jeżeli ludzie chcą porzucić islam, są mordowani – takie jest prawo islamu. Chrześcijanie czy Żydzi są traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Żydzi nie mogą mieszkać w kraju muzułmańskim, uciekają, bo by ich zabili. Może część ludzi w końcu to zrozumie. Jeżeli tak dalej będziemy wpuszczać muzułmanów, to Europę czeka los Afganistanu, czy Libanu.

Liban był krajem, gdzie była jakaś równowaga między chrześcijanami a muzułmanami, ale kiedy większość zdobyli tam muzułmanie, to wojna domowa i koniec – kraj umierający, upadły. Liban, który kiedyś był kwitnący, gdzie byli chrześcijanie. Czy Syria, czy Irak – resztki chrześcijan są mordowane i wypędzone z tych krajów. W Afganistanie już w ogóle nie ma mowy, żeby żył chrześcijanin. I to jest zapowiedź tego, co nas czeka. Jeżeli ktoś już zupełnie nie stracił rozumu, to Afganistan jest sygnałem alarmowym. Jeżeli nie będziemy mieć dzieci, będziemy umierać, będziemy niszczyć chrześcijaństwo, a wpuszczać miliony migrantów, to czeka nas los Libanu, Syrii, Iraku i Afganistanu – za kilkadziesiąt lat Europa będzie jak Afganistan. Może część ludzi w końcu to teraz zrozumie.

Tym bardziej, że ta ludność muzułmańska, która jest na zachodzie Europy traktuje chociażby te świadczenia socjalne, które otrzymuje, jako podatek od niewiernych, dżizję, co świadczy o intencjach i podejściu do ich pobytu na naszym kontynencie.

Tak. Oni to tak traktują i zasadniczo się nie integrują z Europejczykami. Widziałem to, kiedy wiele lat spędziłem na Zachodzie – tworzą paralelne społeczeństwo. Oni nie chcą się integrować, oni chcą nas zdominować. To doskonale widać w Niemczech, Austrii, we Francji, w Szwecji, Anglii. Oni się nie integrują ze społeczeństwem – zakładają swoje dzielnice, w których dominują, rządzą, do których boi się wejść policja, a cóż dopiero inni.

To trzeba uświadamiać ludziom – jeżeli nie zmienimy tych trendów, jeżeli dalej będzie niszczone chrześcijaństwo, popierany islam, nie będziemy mieć dzieci, Europę czeka los Iraku, Libanu, Syrii i Afganistanu. Jeżeli nie zmądrzejemy, nie nawrócimy się, to taka jest nasza perspektywa. To trzeba dzisiaj sobie uświadamiać i jasno mówić. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, niech pozna trzy rzeczy: życiorys Mahometa – prawdziwy, jaki był – po drugie niech przeczyta cały Koran, albo przynajmniej zasadnicze z niego wypisy, a po trzecie niech pozna historię krajów muzułmańskich, ich wojen, podbojów (islam szerzy się zbrojnie) i po czwarte, niech popatrzy, co się dzieje dzisiaj w krajach muzułmańskich, jak są gwałcone podstawowe prawa człowieka, kobiet, chrześcijanin. Jak się tych rzeczy nie pozna, to nie powinno się mówić o islamie, bo się powtarza jakieś ideologiczne kłamstwa lewicy.

Dziękuję za rozmowę / Rozmawiała Anna Wiejak.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/swiat/563041-wywiad-ksprof-oko-ostrzega-przed-skutkami-rozrostu-islamu

Radio Maryja

To tak, jakby Żydom narzucać islam – zbrodnia. Podobnie narzucać chrześcijanom geneder to jest zbrodnia, to jest absolutny brak tolerancji, to jest prześladowanie religijne – to o narzucaniu ideologii gender chrześcijanom mówił w rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja ks. prof. Dariusz Oko, publicysta i wykładowca Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie.

Włoski Senat proceduje ustawę mającą przeciwdziałać dyskryminacji ze względu na płeć, płeć społeczno-kulturową (gender), orientację seksualną czy niepełnosprawność. Choć ustawodawcy zarzekają się, że nie będzie ona godzić w wolność słowa, to jednak budzi ona uzasadnione obawy, bowiem gdy nowe prawo przejdzie, za „czyn homofobiczny” będzie można nawet trafić do więzienia. Zdaniem ks. prof. Dariusza Oko jest to kolejny przejaw neomarksizmu. – Ludzie pozbawieni wiary muszą mieć jakąś namiastkę wiary, jakąś inną ideologię, inną wiarę, bo marksizm był właściwie pseudoreligią – zwrócił uwagę duchowny.

Choć dawny „czerwony” marksizm został zastąpiony nowym – „różowym” lub „tęczowym” – to jego założenia nadal są te same. – Tym ludziom chodzi o władzę absolutną nad światem, uważają się za najmądrzejszych ze wszystkich, dlatego że wyznają taką ideologię – podkreślił rozmówca Radia Maryja. Wskazał, że obecnie marksizm zmienił sposób walki z „niewygodnymi” ludźmi z mordowania na demoralizację dzieci. – Żeby nie było ludzi zdolnych do wyznawania wiary, wyższych wartości. To jest ich metoda dzisiaj – zwrócił uwagę ks. prof. Dariusz Oko.

Jak zaznaczył, hasła takie jak przeciwdziałanie homofobii to tylko fasada. W rzeczywistości chodzi – tak jak w przypadku marksizmu „czerwonego” – tylko o władzę i to władze totalną. – Schematy są te same. Wcześniej wmawiali robotnikom, chłopom, że jak zrobią rewolucję, to będzie raj na Ziemi, a teraz starają się to samo zrobić na karkach grup osób o różnych orientacjach seksualnych, wmawiając im, że oni ich wyzwolą, uszczęśliwią – mówił duchowny.

Ustawy, takie jak ta, którą chcą przeforsować neomarksiści we Włoszech, są kolejnym wcieleniem aktów prawnych wymierzonych we „wrogów ludu” i mają na celu to samo co one: walkę z ludźmi myślącymi inaczej. – Mówią tak dużo o tolerancji, domagają się tolerancji dla siebie, a nie mają w ogóle tolerancji dla innych. Innych chcą pozamykać w więzieniach, całkowicie wyłączyć z debaty publicznej. To jest kolejny przykład przestępczego, zbrodniczego działania, którego się dopuszczają – wskazał ks. prof. Dariusz Oko. Procedowana we Włoszech ustawa spotkała się z reakcją ze strony Stolicy Apostolskiej.

– Rewolucja się rozpędza. Rewolucja genderowa jest coraz mocniejsza i chce nas totalnie zniewolić. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę – podkreślił rozmówca Radia Maryja. Zaznaczył, że ideologia gender jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem. – To tak, jakby Żydom narzucać islam – zbrodnia. Podobnie narzucać chrześcijanom geneder to jest zbrodnia, to jest absolutny brak tolerancji, to jest prześladowanie religijne. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę. To jest niszczenie religii przemocą państwową i dlatego też Stolica Apostolska protestuje – mówił kapłan. Dodał, że neomarksiści odpowiedzialni za gender są największymi wrogami chrześcijaństwa. – To są śmiertelni wrogowie Chrystusa, Boga, Matki Bożej – stwierdził.

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/tylko-u-nas-ks-prof-d-oko-o-narzucaniu-ideologii-gender-chrzescijanskim-spoleczenstwom-to-absolutny-brak-tolerancji-i-przesladowanie-religijne

Mirosław Boruta Krakowski

9 grudnia 2019 roku na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie odbyła się konferencja pt. "Ideologia LGBT i gender. Doświadczenia państw UE i polityka UE", zorganizowana przez europosłów "Solidarnej Polski" (w ramach Zjednoczonej Prawicy) pp. Beatę Kempę i Patryka Jakiego.

Wśród Gości konferencji - jej panelistów - byli profesorowie: ks. Paweł Bortkiewicz z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (kapelan Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu), Andrzej Nalaskowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, ks. Dariusz Oko z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie oraz redaktor Jacek Karnowski (W Sieci, wPolityce.pl).

W czasie typowo naukowej debaty pokazywano wiele przykładów badań z wielu krajów świata, jednoznacznie krytykujących rozwiązania, które - w związku z działaniami na rzecz przedstawicieli "mniejszości seksualnych" - wprowadziły już społeczeństwa "zachodnie". Jednoznacznie stwierdzono, by nie wprowadzać ich w Polsce.

Naukową debatę próbowała zakłócić niewielka grupa przedstawicieli ideologii LGBT. Stojąc najbliżej nich miałem okazję usłyszeć nie tylko wznoszone okrzyki, ale także i szeptane komentarze. Szczególnie te ostatnie, pełne jadu nienawiści wobec profesury i zebranych, wobec religii, kościoła, wiary... zarówno w trakcie referatów, jak i wypowiedzi powiedziały mi dużo więcej o protestujących niż ich skład i oficjalne wypowiedzi w "cierpiętniczym tonie". Cóż, socjologia tak ma, że dużo ciekawsza i bardziej prawdziwa jest w głębi niż na powierzchni, bliżej prawdy niż propagandy...

Fotoreportaż z wydarzenia (jak i zdjęcia powyżej) zawdzięczamy p. Andrzejowi Kalinowskiemu: https://photos.app.goo.gl/LkyULt2V94jJHfcd6

pch24ksdariuszokoKs. Dariusz Oko

Środowiska promujące dewiacje seksualne za wszelką cenę chcą wmówić światu, że w Kościele panuje akceptacja dla aktów homoseksualnych, a „tęczowi” swoją obecnością na Światowych Dniach Młodzieży pragną ten „medialny fakt” przypieczętować. Tymczasem papież Franciszek w swoim nauczaniu jednoznacznie potępia grzech, wskazuje na niebezpieczeństwa ideologii gender i wyciąga rękę do homoseksualistów, tak jak do innych osób potrzebujących pomocy (fot. Krystian Maj/Forum).

- Przede wszystkim należy oprzeć się na twardych faktach. Papież wyraźnie podkreśla, że stoi na gruncie nauczania katolickiego zawartego w Katechizmie Kościoła Katolickiego, a w nim (punkt 2357) jasno i jednoznacznie jest stwierdzone, że homoseksualizm to „poważne zepsucie”, że akty homoseksualizmu „z samej swej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”, „sprzeczne z prawem naturalnym” i dlatego „w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane” – mówi ks. prof. Dariusz Oko.

Jak zauważa, dla Kościoła akty homoseksualne są grzechami śmiertelnymi, które wykluczają z Królestwa Niebieskiego. - To jest nauka niezmienna, którą Kościół zawsze i wszędzie głosił i będzie to czynił. I taka też jest papieska ocena homoseksualizmu – dodaje.

Trzeba też pamiętać, że abp. Jorge Mario Bergoglio, jako prymas Argentyny ogłosił, iż nie można się łudzić, iż związki homoseksualne to tylko błąd rozumu ludzkiego, bo jest to dzieło szatana. Papież mówił też wyraźnie, że ideologia gender jest demoniczna. Ks. prof. Oko przypomina również, że papież Franciszek w swojej najnowszej adhortacji „Amoris Leatitia” (w punkcie 251) pisze, że „nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny”. Widać zatem, że papież absolutnie nie zgadza się na to, by stawiać te związki na jednej płaszczyźnie.

- Papież w tej adhortacji w wielu miejscach potępia też ideologię gender, czyli na przykład negowanie uzależnienia naszej płciowości od biologii czy konieczności posiadania matki i ojca w wychowaniu dzieci. Dla środowisk homoseksualnych te wszystkie stwierdzenia to czysta homofobia, zatem według ich miary papież, ze względu na swoją pozycję i znaczenie jest „pierwszym homofobem Europy i świata”, jest w istocie pierwszą przeszkodą w realizacji celów „imperium gejowskiego”. Zarazem papież, jako duszpasterz, jako duchowy ojciec i lekarz, chce pomagać homoseksualistom w ich nieszczęśliwej sytuacji, bo to jest też przecież jeden z podstawowych obowiązków każdego człowieka, a tym bardziej chrześcijanina – mamy pomagać każdemu, komu tylko pomóc w jakikolwiek sposób jesteśmy w stanie – zauważa ks. prof. Oko.

Zarazem wojujący, agresywni homoseksualiści, nawet jeśli dopuszczają się najgorszych czynów, nawet jeśli często postępują jak „narkomani seksu” i najwięksi wrogowie Kościoła, to nadal zachowują swoją ludzką godność i Boże dziecięctwo. Trzeba ich traktować jak duchowy lekarz czy duchowa pielęgniarka, trzeba robić wszytko, aby nie stali się jeszcze gorsi, ale weszli na drogę czystości i świętości, trzeba ich traktować „z szacunkiem, współczuciem i delikatnością”, jak mówi o tym KKK (w punkcie 2358 i 2359).

- Kościół zatem stara się kochać, szanować i pomagać homoseksualistom, tak jak to czyni w przypadku każdego człowieka potrzebującego pomocy, jak czyni to choćby wobec alkoholików i narkomanów. Ale trzeba pomagać w prawdzie. Nie pomożemy osobie uzależnionej mówiąc, że alkohol czy narkotyk jest dobry, tylko uświadamiając jej, jak bardzo ją niszczy i przekonując do poddania się terapii, do porzucenia nałogu. Podobnie Kościół postępuje wobec homoseksualistów. Jasno mówi: to, co robicie jest złe, to was niszczy, ale my zrobimy wszystko, by wam pomóc, by was uratować. Tak właśnie postępuje ojciec święty – z troską, z miłością do każdego człowieka, także do homoseksualistów, ale mówiąc też prawdę o ich sytuacji – mówi nasz rozmówca.

Jak dodaje, taką chrześcijańską postawę szczególnie dobrze widać w działaniu Sióstr Misjonarek Miłości bł. Matki Teresy, które do swoich domów przyjmują najbiedniejszych, w tym także bezdomnych, porzuconych, chorych na AIDS homoseksualistów. - To jest kwintesencja postawy chrześcijańskiej, katolickiej. Siostry oczywiście nie akceptują grzechów gejów, które doprowadziły ich do takiego stanu, ale zarazem poświęcają swoje życie, by ich ratować i pomóc w nawróceniu chociaż na krótko przed śmiercią – mówi.

Jak zauważył, ta narracja i postawa Kościoła poddawana jest ogromnej manipulacji i zakłamaniu, bo środowiska LGBT wykorzystują dobroć Kościoła i papieża do uprawiania fałszywej propagandy, że oto Kościół i papież akceptuje homoseksualizm albo przynajmniej lada moment go zaakceptuje.

- Ale to tak, jakby mówić, że psychiatrzy akceptują albo zaraz zaakceptują alkoholizm i narkomanię, ponieważ leczą alkoholików i narkomanów oraz szanują ich ludzką godność. To straszne nadużycie ludzkiej dobroci. Niestety, teren propagandy homoseksualnej, to teren gigantycznych kłamstw i manipulacji. To spotyka się tam na każdym kroku, oczywiście także i przy okazji ŚDM i wizyty papieża Franciszka w Polsce. Gesty papieskiej życzliwości wobec każdego człowieka, zatem także wobec osób o skłonnościach homoseksualnych, są przedstawiane jako akceptacja dla homoseksualizmu. To perfidne kłamstwo, to tak jakby twierdzić, że papież akceptuje czyny kryminalne i ateizm ponieważ odwiedza więźniów i prowadzi dialog z ateistami. Świadomie pomija się zarazem te wypowiedzi papieża, w których zdecydowanie odrzuca i potępia on homoseksualne czyny. Z postawy lekarza, który chce pomóc potrzebującemu, czyni się akceptację dla choroby i zła – mówi ks. prof. Oko.

pch24logoJak dodaje, w przypadku propagandy homoseksualnej, genderowej, trzeba być gotowym na konfrontację nawet z najgorszymi kłamstwami i manipulacjami, bo gender, którego centrum stanowi homoideologia, jest w istocie neomarksizmem, czyli ideologią podobnie fałszywą, podobnie błędną i zakłamaną, jak jego pierwowzór.

- Można powiedzieć, że jest to to taki „marksizm-lesbianizm”, nowa mutacja ideologii marksistowskiej. A wiemy, jakim morzem kłamstw zalewała świat propaganda marksistowska. Podobnie oceanem kłamstw zalewa świat propaganda genderowa i homoseksualna. I czyni to oczywiście wbrew faktom – wskazuje.

Tak – jak zauważa – zupełnie pomijane i przemilczane są np. podstawowe dane medyczne i kryminalne odnoszące się do homoseksualizmu, które są miażdżące dla takiego sposobu życia.

- Według ogólnoświatowych badań osoby homoseksualne często żyją w skrajnej rozpuście. Nie ma innej, tak rozpustnej grupy. Gej w ciągu całego życia ma średnio 500 partnerów seksualnych (!). Według danych oficjalnych, państwowych urzędów zdrowia w Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Polsce ponad 65 proc. chorych na AIDS (a często i inne choroby weneryczne) to osoby praktykujące homoseksualizm, a przecież ci ludzie stanowią niespełna jeden do dwóch procent społeczeństwa ­– wylicza ks. prof. Oko.

Jak dodaje, badania wskazują, że do około 40 proc. wszystkich odnotowanych aktów pedofilii, jest natury homoseksualnej. Te dane w odniesieniu do tak małej liczebnie grupy ludzi są porażające. Oznacza to, że prawdopodobieństwo, iż gej będzie pedofilem lub zachoruje na AIDS, jest kilkadziesiąt razy większe, niż w przypadku innych grup ludności.

- Te twarde dane naukowe doskonale potwierdzają słuszność nauczania Kościoła i papieża Franciszka. Dlatego też Kościół, a tym samym i papież, w KKK (w punkcie 2359) wzywa te osoby do czystości i mówi im, że to jest dla nich jedyna słuszna droga. Prawda i nawrócenie, a nie brnięcie w grzechy śmiertelne, które zamykają drogę do zbawienia, ale i prowadzą do licznych chorób – zaznacza nasz rozmówca.

Ks. prof. Oko wskazuje, że można zastanawiać się dlaczego środowiska homoideologiczne tak powszechnie posługują się kłamstwem i manipulacją. Odpowiedź nie jest trudna, bo widać wyraźnie, że nie chcą oni przyjąć prawdy o sobie, a zamiast tego chcą na innych szantażem wymóc akceptację iluzji, w której żyją.

- Homoideolodzy najpierw okłamują samych siebie co do swojego stanu i sytuacji, żyją w wiecznym kłamstwie i samooszukiwaniu się. Jednak rzeczywistość (w tym szczególnie biologiczna, psychiczna i duchowa) nieustannie boleśnie obnaża i rozbija im te kłamstwa, a ponieważ nie chcą się nawrócić, nie chcą żyć w prawdzie, to przynajmniej chcą wymusić uznanie ich w sferze mentalnej - społecznej i wirtualnej. Okłamują wszystkich dookoła, ponieważ najpierw okłamali i okłamują samych siebie. Żądają nie tylko tolerancji, ale całkowitej akceptacji dla swojego sposobu życia, cały świat chcą przerobić według swojej utopii - i to bardzo brutalnym metodami. Na przykład w Niemczech rodziców, którzy nie chcą swoich dzieci posłać na lekcje genderowej seks-deprawacji, wsadzają do więzienia. W ostatnich latach podczas demonstracji tych rodziców w Stuttgarcie wystraszone młode matki z małymi dziećmi musiały być ochraniane przed brutalnością gejów przez kilkusetosobowy, uzbrojony po zęby oddział policji. Geje publicznie używali przy tym kart Pisma świętego jako papieru toaletowego i krzyczeli „wasze dzieci będą takie, jak my”. Wzywali też do mordowania organizatorów tych demonstracji i pozorowali ich zabójstwa. Takie oto jest to „tęczowe chrześcijaństwo”, tak oto geje rozumieją tolerancję i szacunek dla innych. Cóż, trzeba to kolejne szaleństwo ateistów i lewaków przetrzymać podobnie, jak przetrzymaliśmy bolszewizm – mówi ks. prof. Oko.

W tym świetle – jak ocenia nasz rozmówca – szczególnie skandaliczne są praktyki pseudo-katolickiego „Tygodnika Powszechnego”, organizującego w czasie trwania Światowych Dni Młodzieży swoją eko-debatę w miejscu, do którego środowiska LGTB zapraszają na „tęczowe” obchody ŚDM.

- Nie od dziś wiadomo, że redakcja „Tygodnika Powszechnego” należy do „tęczowych chrześcijan”. Tygodnik od dziesięcioleci zdecydowanie sprzeciwia się nauczaniu Kościoła i papieża, ze wszystkich sił popiera genderyzm i homoseksualizm, właściwie każdy jego numer zawiera w sobie ataki na biskupów i najlepszych chrześcijan. Za to z wielkim uwielbieniem to pismo odnosi się do Krzysztofa Charamsy, księdza-geja, który od lat żyje w rozpuście seksualnej, świętokradztwie, zakłamaniu i jeszcze tym się szczyci - zauważa ks. prof. Oko.

Jak przypomniał, redaktor-senior, ks. Adam Boniecki zasłynął także ze wspierania „Nergala”, najbardziej znanego satanisty Polski. - Ksiądz, który jest aż tak wewnętrznie zdegenerowany, że popiera satanizm, może oczywiście popierać też cokolwiek innego, choćby homoseksualizm (i podobnie cała jego redakcja). Niestety „Tygodnik Powszechny” staje w istocie po stronie najgorszych wrogów Kościoła, takich, jak choćby „Gazeta Wyborcza” dla której faktycznie stał sie jej religijnym dodatkiem. Właściwie we wszystkich kwestiach spornych pomiędzy światem a Kościołem „TP” jest raczej po stronie Adama Michnika, a nie św. Jana Pawła II czy papieża Franciszka. Dlatego można powiedzieć, że ich „papieżem” jest raczej nad-redaktor z Czerskiej. To są „chrześcijanie”, którzy bardziej słuchają świata, niż Boga, dlatego ich nie warto słuchać – sumuje ks. prof. Oko.

Tekst i ilustracje za: luk, ma - http://www.pch24.pl/teczowi-chca-akceptacji-grzechu--kosciol-pod-homopresja,44825,i.html. Dziękujemy księdzu dr. hab. Dariuszowi Oko za zgodę na opublikowanie tej ważnej wypowiedzi także i na naszych stronach.

miroslawborutapisMirosław Boruta

Ksiądz profesor Dariusz Oko "wpolityce": To są pisma niszowe. Dla nich słowa Sorosa są ważniejsze od słów Chrystusa: http://wpolityce.pl/kosciol/307818-nasz-wywiad-ks-oko-o-kampanii-lgbt-i-tyg-powszechnego-to-dobrze-znane-metody-najwiekszych-wrogow-kosciola-zdrada-jest-nam-znana-od-czasow-judasza

Marek Król, nawiązując do Mariana Hemara, ujawnia zmowę idiotów, durniów i półgłówków... Tekst cymes, po prostu 😉 http://wpolityce.pl/polityka/307685-krol-we-wsieci-idioci-od-lat-lacza-sie-w-elitach-unii-europejskiej-pod-duchowym-przywodztwem-angeli-merkel

Polacy zawsze "za wolność Waszą i naszą". 8 IX 1981 r., podczas Zjazdu "Solidarności" uchwalono "Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej".

7 IX 1990 roku Rada Miasta Krakowa uchwaliła przywrócenie dawnych nazw ulic i placów... Listę znajdą Państwo tutaj: http://www.kmk.krakow.pl/artykul_nazwy_ulic.html

krakowniezaleznymkInformacja własna

17 października w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach kilkaset osób zamanifestowało swoją niezłomną postawę w obronie życia ludzkiego. Kongres Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia ukazał, że obrona życia ludzkiego od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci jest naszą najważniejszą powinnością to. Szczęśliwie jest nas coraz więcej, a budując na tym fundamencie możemy zbudować silną Polskę. I znów - jak to często w historii bywało - niech inni uczą się od nas.

kongrewlagiewnikachWśród mówców było wiele znakomitości, m.in. ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz, pp. prof. Wanda Półtawska, prof. Alicja Grześkowiak, prof. Bogdan Chazan oraz księża: prof. Paweł Bortkiewicz i prof. Dariusz Oko.

20151017mpaNa fotografii obok, autorstwa p. Małgorzaty Pabis, od lewej: dr Mirosław Boruta (krakowski kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu, nr 16 na liście), pp. Bożena i Janusz Kaweccy, pp. Bogusława Stanowska-Cichoń i Zbigniew Cichoń.

Warto dodać, że p. mecenas Zbigniew Cichoń jest kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Senatu (powiaty: wielicki, bocheński, brzeski, proszowicki).

Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotoreportażu, autorstwa p. Mirosława Boruty:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/17Pazdziernika2015mb

krakowniezaleznymkInformacja własna

W sobotę, 14 marca 2015 roku, w Auli Jana Pawła II Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie–Łagiewnikach zaprezentowano oficjalnie w Krakowie kolejną, znakomitą inicjatywę wydawniczą "Białego Kruka" - zbiór szkiców zatytułowany "Wygaszanie Polski 1989-2015". Książka składa się z dwudziestu jeden esejów wybitnych polskich naukowców, publicystów, polityków i menadżerów, specjalistów z wielu dziedzin", z których na spotkaniu głos zabrali: p. Adam Bujak, p. prof. Andrzej Nowak, p. prof. Janusz Kawecki, p. Janusz Szewczak, ks. prof. Dariusz Oko i p. poseł Antoni Macierewicz.

wygaszaniepolski1Jak nadmieniono na stronie Wydawnictwa "od 1989 roku, od Okrągłego Stołu, gdzie doszło do zawarcia kontraktu między komunistycznym establishmentem a częścią przedstawicieli „Solidarności”, którzy zdradzili idee Sierpnia’80 i ogłosili się samozwańczo elitą narodu, rozpoczęły się powolny demontaż i wyprzedaż polskiego państwa za plecami społeczeństwa. Wraz z niszczeniem państwa dokonuje się od lat zamierzone i w szczegółach zaplanowane niszczenie polskości – zarówno wielowiekowej polskiej tradycji i dorobku kulturalnego opartego na chrześcijańskich wartościach, jak i współczesnej polskiej gospodarki, zwłaszcza przemysłu. Ów tragiczny proceder nazywamy w tej książce „wygaszaniem Polski”, bo, jak wykazała walka rządu z górnikami, teraz niczego się nie likwiduje, np. kopalń, lecz – wygasza, kolejne oszukańcze słowo w lewackiej nowomowie.

bialykruklogoWygaszanie Polski lawinowo nabrało na sile po śmierci św. Jana Pawła II i jeszcze przyspieszyło po katastrofie smoleńskiej. Dwudziestu jeden wybitnych autorów – naukowców, publicystów, posłów, specjalistów z wielu dziedzin dokonuje niezwykle trafnej, przenikliwej analizy obecnej sytuacji w naszym kraju. Ci wybitni patrioci analizując postępującą gwałtownie degrengoladę państwa, potrafią zarazem dać odpowiedź na pytanie: co robić, by zatrzymać dokonujący się na naszych oczach kolejny rozbiór Polski".

wygaszaniepolski2Do spisu treści, na który składają się następujące artykuły: Adam Bujak – wygaszanie Krzyża, fotografie jako celny komentarz do tekstów / Prof. Bogdan Chazan – wygaszanie służby zdrowia / Prof. Piotr Gliński – wygaszanie społeczeństwa obywatelskiego / Marek Gróbarczyk – wygaszanie gospodarki morskiej / Andrzej Jaworski – wygaszanie stoczni / Prof. Janusz Kawecki – wygaszanie szkolnictwa wyższego / Jerzy Kłosiński – kronika wygaszania Polski od 1989 / Dr Grzegorz Kwaśniak – wygaszanie sił zbrojnych / Antoni Macierewicz – wygaszanie obronności / Krzysztof Masłoń – wygaszanie literatury i czytelnictwa / Dr Piotr Naimski – wygaszanie energetyki polskiej / Prof. Andrzej Nowak – wygaszanie pamięci narodowej / Ks. prof. Dariusz Oko – wygaszanie rodziny / Wojciech Reszczyński – wygaszanie polskich mediów / Prof. Marek Sitarz – wygaszanie kolejnictwa / Leszek Sosnowski – wygaszanie zarządzania na przykładzie górnictwa / Temida Stankiewicz-Podhorecka – wygaszanie polskiej kultury i teatru / Prof. Krzysztof Szczerski – wygaszanie polskiej dyplomacji / Janusz Szewczak – wygaszanie polskiej bankowości / Prof. Jan Szyszko – wygaszanie lasów państwowych / Prof. Artur Śliwiński – wygaszanie polskiej własności - warto dodać jeszcze kilka zdań komentarza:

miroslawborutaMirosław Boruta

Po pierwsze: a co w Polsce wygaszane nie jest? Czy jest dziedzina, obszar życia społecznego z którego Polacy mogą i są dumni. A jeśli nawet znajdziemy taki obszar, lub nawet dwa, to co z resztą? Nie chodzi o to, by się zwijać, o to może chodzić wrogom Polski i polskości - chodzi o to, by we wszystkich tych dziedzinach - wymienionych w spisie treści publikacji - zatrzymać te spadki i ruch po równi pochyłej, by odwrócić trendy i ruszyć do przodu.

20150314bk1Pierwszym warunkiem koniecznym jest zmiana ekipy rządzącej (jej wygaszenie), bowiem to działania Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego prowadzą wprost do degrengolady wszystkich bez mała dziedzin życia społecznego w Polsce.

Ta obszerna publikacja krakowskiego wydawnictwa ma przecież kształt aktu oskarżenia, materiału dowodowego, wymierzonego albo w głupców (bo „jeżeli nie potrafisz to nie bądź królem”) albo sprzedajnych "namiestników", elity pasożytnicze, choć wobec użycia słowa elity byłbym tutaj niezwykle sceptyczny.

20150314bk2Na liście zabrakło mi, choć oczywiście pewne elementy w książce już znalazłem, ale jednak... Zabrakło mi wygaszania języka polskiego, jego powszechnej wulgaryzacji, wprowadzania języka prostackiego, wykoślawionego (nagminne nieodmienianie nazwisk, słowa: ministra, polityczka, premiera), wygaszania opieki nad Polakami za granicą (to wciąż 20 milionów ludzi, czujących się Polakami, lub mających i chcących podtrzymywać świadomość swojego polskiego pochodzenia), a poza tym... wygaszania... honoru i wygaszania… nadziei. No, z tym, że tej ostatniej wygasić przecież nie można 😉

Zasięg ideologicznego lewactwa, które promuje antywartości jest ogromy. A czy my będziemy potrafili z tym walczyć? Liderzy, przywódcy już są a czy są już żołnierze, szczególnie młodzi żołnierze? Będziemy to wiedzieli już niebawem – 10 maja i jesienią. Warto być Polakiem, warto by Polska trwała i zwyciężała.

(Od Redakcji): zapraszamy Państwa jeszcze do obejrzenia 25 zdjęć, autorstwa p. Andrzeja Kalinowskiego oraz oficjalnego filmiku promującego album:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/14Marca2015
• https://www.youtube.com/watch?v=UcfuOYPxLN8

ksdokomojezycie

(Od Redakcji): zapraszamy do lektury dwóch wywiadów ze strony Frondy:

Ks. Oko dla Fronda.pl: Mam w sobie gen fighterstwa
http://www.fronda.pl/a/ks-oko-dla-frondapl-mam-w-sobie-gen-fighterstwa,36217.html

Piotr Litka dla Fronda.pl: Ks. Oko pokazał niedoskonałości mojej wiary
http://www.fronda.pl/a/piotr-litka-dla-frondapl-ks-oko-pokazal-niedoskonalosci-mojej-wiary,36234.html

tomaszorlowskiTomasz Orłowski

28 listopada w auli kościoła pod wezwaniem Świętego Józefa na osiedlu Kalinowym odbyło się spotkanie o ideologii gender o której mówił ksiądz profesor Dariusz Oko. Nasz prelegent to wybitna postać, która pracę duszpasterską łączy z wiedzą naukową z zakresu teologii, filozofii i metafizyki.

20131128kgpnh1Spotkanie prowadził p. Sławomir Skiba (redaktor naczelny dwumiesięcznika „Polonia Christiana”, fot. p. Józefa Bobeli), który nie tylko był moderatorem dyskusji, ale również zadbał o merytoryczne wprowadzenie do wykładu. W swoim wykładzie poświęconym gender, ksiądz profesor Dariusz  Oko zwrócił uwagę na korzenie ideologii, przypominając postać Sartra oraz ideologię marksistowską. Gender ma też korzenie ateistyczne, a co najważniejsze brak tej ideologii podstaw naukowych. Niszcząc antropologię chrześcijańską, próbuje budować pseudonaukową filozofię. Podstawowym założeniem jest tożsamość płci na bazie kultury. Dlatego bycie kobietą lub mężczyzną może zależeć, według tej ideologii, od subiektywnego odczucia osoby. Ideologia gender jest kolejną kreacją rozumu ateistycznego, a w centrum stoi aksjomat, że płeć jest umową społeczną. Na przykładzie Polski widać, że nawet takie systemy jak komunizm czy nazizm nie mogły zwyciężyć tam, gdzie istnieje wiara. Twórcy ideologii gender musieli wymyślić ersatz dla swojej egzystencji. Trzeba przy tym pamiętać, że największe zbrodnie w dziejach ludzkości popełniali ateiści: Hitler, Stalin, Pol Pot.

20131128kgpnh2Zmiana w paradygmacie społecznym przejawia się w oddziaływaniu na sferę seksualną, poprzez którą można zniszczyć pozostałe aspekty życia społecznego, sprowadzając człowieka do jego biologicznych popędów. Ksiądz profesor Dariusz Oko (fot. p. Monika Oleksy) odniósł się również do pojęcia homoherezji i lobby homoseksualnego wśród duchowieństwa i ludzi kultury. Podobnie jest z feminizmem, gdzie pod płaszczykiem zewnętrznej walki o dobro kobiety, kryje się presja społeczna mająca na celu przekształcenie człowieka i zniszczenie tradycyjnego modelu rodziny. Jeżeli jest to ideologia oparta na tolerancji, dlaczego ma ona charakter opresji politycznej, gdzie dialog zamieniany jest w nienawiść wobec chrześcijaństwa.

Niebezpieczeństwo polega na tym, że zwolennicy gender chcą wpływać na wychowanie dzieci i młodzieży. Dlatego trzeba walczyć z tą ideologią, przede wszystkim poprzez rzeczową argumentację, a także czynny udział w radach rodziców w szkołach a przed wszystkim poprzez pełne zaangażowanie w życie polityczne i społeczne.

Poniżej linka do fotoreportażu, na który składają się zdjęcia autorstwa p. Moniki Oleksy (fot. 1-12) i p. Józefa Bobeli (fot. 13-25) oraz dźwiękowy zapis wykładu Księdza Profesora:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/28Listopada2013


http://www.youtube.com/watch?v=wYVKh2GOQio

Wykład księdza prof. dr. hab. Dariusza Oko na temat ideologii gender, zarejestrowany w lipcu 2013 roku w Gródku nad Dunajcem dla uczestników rekolekcji Ruchu Czystych Serc. Rejestracja: ksiądz Sławomir Kostrzewa.


http://www.youtube.com/watch?v=VQN_MHFsK6E

Wykład publikujemy za zgodą księdza prof. dr. hab. Dariusza Oko, a pozostałe materiały związane z nauczaniem Księdza Profesora znajdą Państwo tutaj:
https://www.krakowniezalezny.pl/tag/ks-dariusz-oko

Przemysław Radzyński

„Niektórzy sugerują, że powinienem ich podać do sądu, jak ma to w zwyczaju ich guru, znany nadredaktor. Ja jednak nie preferuję takich metod, wolę po chrześcijańsku im przebaczyć i modlić sie za nich. Na medialną pięść kłamstwa odpowiadać chlebem prawdy” - mówi w rozmowie z KAI ks. dr hab. Dariusz Oko.

Wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie komentuje publikacje „Polityki” i „Gazety Wyborczej”, w których zarzuca się mu „homoobsesję”.

KAI: Jak odbiera Ksiądz wczorajsze publikacje na swój temat – artykuł Krzysztofa Burnetki „Co się stało księdzu Oko” („Polityka” nr 31/2013) i komentarz Katarzyny Wiśniewskiej w portalu „Gazety Wyborczej”, w których zarzuca się Księdzu „homoobsesję”?

Ks. dr hab. Dariusz Oko: Jako szczególne potwierdzenie i wyróżnienie, w myśl maila, który właśnie otrzymałem od znajomego, znakomitego profesora Uniwersytetu Warszawskiego: „Gratuluję też oplucia w Polityce, to spora nobilitacja dla porządnego człowieka w ogóle, a dla kapłana w szczególności. Na pewno nie jest to przyjemne, ale świadczy o tym, że dużo Księdzu zawdzięczamy. Niech Bóg umacnia, św. Ignacy wyprasza łaski i Matka Najświętsza czuwa nad Księdzem”. Tak reagują także inni przyjaciele. Jeżeli media i publicyści, którzy na co dzień zawodowo zajmują się walką z Kościołem i papieżem, którzy codziennie atakują ich nauczanie, dla których idolem jest ks. Lemański, natomiast obiektem nienawiści Episkopat, a zwłaszcza tacy arcybiskupi, jak Hoser czy Michalik, teraz zbiorowo atakują mnie, można tylko się cieszyć, bo zaiste znalazłem się w znakomitym towarzystwie. Jeżeli z taką zajadłością lżą mnie najwięksi wrogowie Kościoła, to widocznie bardzo dobrze mu służę, to widocznie jestem poważną zawadą w ich planach.

KAI: Jakie zarzuty uważa Ksiądz za nieprawdziwe i najbardziej krzywdzące?

- Chyba manipulacje niezawodnej pani Wiśniewskiej, jej już trwałe stoczenie się do poziomu prymitywnego tabloidu, jej wulgarny język i insynuacje, które szpecą zwłaszcza kobietę, np. określenie „gejożerca”. Mowa nienawiści w czystej postaci. Telewizja TVN przeprowadziła przedwczoraj ze mną wywiad, w którym zrobiłem mikro-wykład o papiestwie, przez kilka minut powiedziałem chyba około stu zdań, z jakich stacja ta wybrała tylko kilka „najlżejszych”, najłatwiejszych dla widzów, ale wyrwanych z całego kontekstu. I to one stają się podstawą do frontalnego ataku na mnie. Tymczasem również przedwczoraj byłem gościem programu „Tak czy nie” pani Agnieszki Gozdyry w Polsat News, w którym wypowiadałem się także na ten temat wywiadu papieża Franciszka przez około kwadrans, zrobiłem jakby mini-wykład na temat znaczenia jego nauczania. Postawiłem tezy, które stoją w oczywistej sprzeczności z tekstem pani Wiśniewskiej. Moją interpretację potwierdziły komentarze Radia Watykańskiego i KAI. Jednak o tej audycji i o tych komentarzach redaktorka Gazety Wyborczej nie wspomina już ani słowem. Czy może być bardziej wyraźny przykład dziennikarskiej nieuczciwości, dążenia do „dołożenia” znienawidzonemu księdzu za wszelką cenę, wszelkimi, najbardziej nawet niegodziwymi metodami?

KAI: A artykuł w „Polityce”? Autor na początku tekstu podaje różne przedstawiane często przez Księdza dane - jak np. to, że znaczna część pedofilów to homoseksualiści. Ksiądz znany jest z tego, że zawsze podaje źródła swoich danych, więc trudno zarzucić Mu naukową nierzetelność.

- Oczywiście, jak zawsze, opieram się na solidnych badaniach naukowych, które cytuję i wszystkim chętnie udostępniam. Ale zwłaszcza tutaj ukazuje się ideologiczna twarz naszych przeciwników. Oboje są zagorzałymi wyznawcami ideologii gender, a dla ideologów wiadomo - im bardziej fakty przeczą ich teorii, to tym gorzej dla faktów. Wyśmiewanie i insynuacje są łatwiejsze, niż rzetelne studiowanie, zagłębienie się w problem, ale takie zachowanie świadczy też o intelektualnej mizerii autorów. Przypomina to styl komunistycznych „cyngli” dziennikarskich, którzy dostali zlecenie na kogoś, więc je wykonują. Charakterystyczne jest też główne kryterium wartości teologicznej redaktora Burnetki. Dobry jestem dopóty, dopóki współpracuję z Tygodnikiem Powszechnym, wcielonym złem staję się w momencie, gdy zaczynam rozumieć, czym jest to pismo, krytykuję je i dystansuję się od niego. No ale właśnie dlatego, że przez kilkanaście lat współpracowałem z Redakcją Tygodnika, trudno było mi nie zauważyć, że opinia wielce zaprzyjaźnionego redaktora Adama Michnika, czyli ideologii lewackich, staje się dla niej nieraz ważniejsza, niż zdanie papieża, zwłaszcza w kwestii etyki małżeńskiej czy homo- i genderideologii. To dlatego Tygodnik coraz bardziej zaczyna sie staczać w rejony „kościoła Michnika”, czyli Kościoła umierającego po samo-zainfekowaniu się wirusami ideologii lewackich. To dlatego wielu dawnych czytelników mówi, że uczciwiej byłoby teraz zmienić nazwę „Tygodnik Powszechny” na „Dodatek religijny Gazety Wyborczej”, jego Redakcję przenieść na ulicę Czerską i umieścić obok Redakcji innych dodatków tej gazety - jak na przykład kobiecego genderyzmu, ogrodniczego czy motoryzacyjnego. To przecież także dla ich własnego dobra, przecież tam czuliby się o wiele lepiej, niż w budynku kościelnym.

KAI: Co jest przyczyną tych publikacji właśnie teraz?

- Wyraźnie zacząłem ich uwierać, staję się widocznie jakąś poważną przeszkodą w ofensywie totalitarnej ideologii gender. Jak informują mnie tysiące sympatyków, moje publikacje cieszą się coraz szerszym uznaniem. W ostatnich latach wystąpiłem w programach telewizyjnych, które łącznie miały około 55 milionów widzów. W medialnych pojedynkach nieraz udaje mi się skutecznie stawiać czoło największym wrogom Kościoła, co widać choćby po ich skonfundowanych i wściekłych minach. Nie jest tak łatwo mnie zniszczyć, bo dyskutuję z wielkim spokojem i szacunkiem dla przeciwników na argumenty, a nie na wyzwiska. Popierają mnie i gratulują mi czołowi politycy zarówno partii rządzących, jak i opozycyjnych, podobnie czołowi dziennikarze. Prawie codziennie otrzymuję zaproszenia do nowych wystąpień, wywiadów, wykładów i artykułów - także zagranicą. Kolejni biskupi dziękują mi za moje zmagania i widzą w nich najlepszą inspirację. Tego lewacy i „kościół Michnika” nie mogli już zdzierżyć, taki koncentryczny atak musiał nastąpić.

KAI: Ale kwestionowana jest także naukowość Księdza.

- Za mój esej na temat encykliki „Fides et Ratio” otrzymałem specjalne podziękowanie i błogosławieństwo od bł. Jana Pawła II, zapewne największego filozofa, jaki kiedykolwiek zasiadał na Tronie Piotrowym. Za mój artykuł „Z papieżem przeciw homoherezji” otrzymałem specjalne podziękowanie i błogosławieństwo od Ojca Świętego Benedykta XVI, zapewne największego teologa, jaki kiedykolwiek zasiadał na Tronie Piotrowym. Moim promotorem i opiekunem naukowym od czasów seminarium był i jest ksiądz kardynał prof. Marian Jaworski, jeden z najbliższych przyjaciół bł. Jana Pawła II. Popierał mnie on i popiera we wszystkich moich poczynaniach. Podobnie odnosił się do mnie świętej pamięci ksiądz kardynał prof. Stanisław Nagy SCJ, także jeden z najbliższych przyjaciół bł. Jana Pawła II. Recenzja mojego drugiego doktoratu, z teologii, autorstwa ks. profesora Józefa Tischnera, jest jednym z najpiękniejszych tekstów, jakie napisano o moim tekście. Niedawno na Radzie Wydziału Filozoficznego UPJP2 w Krakowie, w tajnym głosowaniu nad powierzeniem mi kierownictwa Katedry Filozofii Poznania, na 15 głosujących profesorów 15 głosowało na „tak”. A jest to Wydział między innymi ks. Tischnera, ks. abp. Życińskiego, o. Kłoczowskiego, prof. Tarnowskiego i ks. Hellera. No, ale lewacy uważają, że oni zawsze wszystko wiedzą najlepiej - także, co jest naukowe i co jest dobre dla Kościoła. Lepiej, niż profesorowie, lepiej, niż kardynałowie-profesorowie i lepiej, niż papieże-profesorowie. I to mówią ludzie, którzy zwykle są pozbawieni jakiegokolwiek wykształcenia czy to teologicznego, czy to filozoficznego (nie mówiąc już o jakichś osiągnięciach w tych dziedzinach). To jest też wewnętrzna, niejako „konieczna” logika ich ateizmu i lewactwa, chyba jednak jakaś niesamowita pycha i zaślepienie. A wiadomo, „pycha z nieba spycha”.

KAI: Czy podjął/podejmie Ksiądz jakieś działania wobec autorów i mediów publikujących teksty na jego temat?

- Niektórzy sugerują, że powinienem ich podać do sądu, jak ma to w zwyczaju ich guru, znany nadredaktor. Ja jednak nie preferuję takich metod, wolę po chrześcijańsku im przebaczyć i modlić się za nich. Na medialną pięść kłamstwa odpowiadać chlebem prawdy. Zresztą myślę, że składając donosy na mnie, w istocie donieśli na samych siebie, sami siebie już dostatecznie poniżyli i ukarali. Pokazali jakąś smutną, biedną, chorą część swojej duszy. Kiedyś tych tekstów będą bardzo się wstydzić. Pierwszą ofiarą ideologii jest zazwyczaj jej wyznawca, pierwszą ofiarą kłamstwa jest sam kłamca. W dodatku żądając, żeby „hierarchowie przywołali mnie do porządku”, dowiedli, jak bardzo są wyobcowani z Kościoła. Przecież to właśnie ci hierarchowie, kolejni biskupi-ordynariusze, serdecznie zapraszają mnie z wykładami do swoich diecezji. Jaki jest stan umysłu dziennikarzy, których chlebem powszednim są ataki biskupów, a potem jeszcze usiłują im dyktować, kogo oni z kolei mają atakować? Za kogo oni się mają?

KAI: A dlaczego w ogóle zajął się Ksiądz tematyką homo- i gender-ideologii?

- Wszystko zaczęło się w Duszpasterstwie Akademickim, które prowadziłem przez 16 lat. Kiedy ten temat został w nim podjęty, zobaczyłem, że homo-propaganda działa także na wierzących studentów. Zacząłem więc tłumaczyć, przekonywać i tak powstał artykuł Dziesięć argumentów przeciw opublikowany w 2005 roku w Gazecie Wyborczej. Wtedy rozpętała się niesamowita nagonka na mnie, której jakimś echem są i dzisiejsze paszkwile. Tak poznałem też ogrom niegodziwości naszych przeciwników, a tym samym konieczność przeciwstawianiu się złu aż tak wielkiemu. Teraz, kiedy gender-ofensywa rozwija się także w Polsce, kiedy na siłę chce się wprowadzić genderową seksdeprawację do każdej szkoły i do każdego przedszkola, moja postawa okazuje się jakby prorocka. Bardzo przydatne stają się moje doświadczenia i wiedza z Zachodu, moja wierność Kościołowi, moja jasność sądu i zdecydowanie.

KAI: Czy wycofa się Ksiądz z działalności komentatorsko-publicystycznej albo ją jakoś zmieni?

- Na pewno się nie wycofam, bo to byłoby jakby ucieczka Dawida przed Goliatem. Ale oczywiście, jak prawie każdy człowiek, na pewno popełniam jakieś błędy i grzechy. Na każdy temat wiem tylko małą cząstkę, która prawie na pewno jest częściowo błędna, dlatego nieustannie staram się rozwijać, korygować i nawracać. Pomaga mi w tym grono ekspertów, przyjaciół, ale także przeciwnicy. Przecież największy wróg może być dobrym nauczycielem, bo kierowany największą nienawiścią stara się z wielką pasją odkryć i wykorzystać wszystkie nasze słabe punkty. Krytyki uświadomiły mi między innymi, że w moich pierwszych tekstach może za mało był widoczny wielki szacunek, jaki żywię dla każdego człowieka, w tym oczywiście także do osób o skłonnościach homoseksualnych i dla wyznawców lewackich ideologii. A tyle się o nich i od nich nauczyłem przez te 8 lat! Zobaczyłem, jak nieraz strasznie cierpią w konsekwencji swoich błędnych wyborów. Udało mi się chyba poprawić mój język, co widać między innymi w tym, że do moich sympatyków należy teraz także szereg osób nawet o mocnych skłonnościach homoseksualnych, w tym profesorowie uniwersytetów. To są zasadniczo inni ludzie, niż agresywne, polityczne homo-lobby. Wspierają moje działania i teksty właśnie z głębi swojego trudnego, całożyciowego doświadczenia. To mnie szczególnie cieszy, że akurat tacy ludzie uznają, iż te zmagania prowadzę także dla nich i o nich. Przecież do istoty mojego kapłańskiego powołania należy pokorna pomoc siostrom i braciom w tym, co najważniejsze, w budowaniu i pogłębianiu wiecznej wspólnoty z Bogiem i ludźmi. Przede wszystkim służba zbawieniu innych, niezależnie od tego, ile to kosztuje, jaką cenę musi się za to zapłacić.

Ks. dr hab. Dariusz Oko jest kapłanem archidiecezji krakowskiej. Święcenia przyjął w 1985 r. W 1991 r. obronił pracę doktorską z filozofii na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Od 1992 r. jest pracownikiem naukowym Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (dziś Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II). W 1996 r. obronił na PAT pracę doktorską z teologii, a w 2011 r. habilitację z filozofii na UPJP II.

(Od Redakcji): wywiad ten - niejako zwieńczenie dotychczasowych wysiłków księdza dr. hab. Dariusza Oko - publikujemy za zgodą Autora oraz Katolickiej Agencji Informacyjnej, dziękujemy. Inne materiały związane z tym tematem znajdą Państwo na naszych stronach pod tagiem:
https://www.krakowniezalezny.pl/tag/ks-dariusz-oko

ksdariuszokoKs. Dariusz Oko

Wojna przeciw rodzinie

Z księdzem profesorem Dariuszem Oko, wykładowcą Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, rozmawiają Sławomir Skiba i Piotr Doerre.

Jak Ksiądz definiuje pojęcie homoherezji?

– Homoherezja to uporczywe odrzucanie przez członków Kościoła jego nauki na temat homoseksualizmu. Homoherezja zwykle objawia się w dwóch postaciach. Pierwsza z nich to postawa odrzucenia całego nauczania Kościoła na ten temat, nieprzyjmowanie do wiadomości, że homoseksualizm to coś negatywnego, że to – jak mówi Katechizm – poważne nieuporządkowanie. W istocie postawa taka polega na przyjęciu ideologii współczesnego homolobby, czyli genderideologii. Katolik porzuca wówczas wiarę katolicką na rzecz tejże ideologii.

Druga postać problemu dotyczy homoseksualizmu wśród duchowieństwa. Kościół wyraźnie mówi, że ludzi o skłonnościach homoseksualnych nie wolno wyświęcać, ba, nawet przyjmować do seminarium! Nie jest to bowiem dla nich droga dobra, przeciwnie: jest to dla nich droga bardzo niebezpieczna, pełna pokus, którym łatwo mogą ulec. Bo to podobna sytuacja, jakby zgodzić się na klasztory koedukacyjne, jakby normalny mężczyzna miał całe życie spędzić w klasztorze żeńskim. Kto w takiej sytuacji na pewno wytrwałby bez grzechu? Wielu jednak odrzuca to nauczanie.

W Kościele mamy jednak do czynienia nie tylko z homoherezją, ale także z pedofilią wśród duchowieństwa?

– Owszem, zdarzają się w naszym gronie pedofile, a raczej przede wszystkim homopedofile. Nie trzeba wyjaśniać, że pedofilia jest jedną z największych zbrodni, gdyż łamie duchowy kręgosłup dziecka. Po molestowaniu lub zgwałceniu przez pedofila można na całe życie zostać duchowym kaleką. Jest to tym straszniejsze, gdy takiej zbrodni dokonuje ktoś, kogo zadaniem jest opiekować się dziećmi – czyli ksiądz, nauczyciel albo rodzic. Wtedy jest to zbrodnia do kwadratu. W przypadku księży zaś – wręcz do sześcianu! Ich zadaniem jest przecież głosić i czynić rzeczy najbardziej święte.

Dzisiaj uznaje się, że w sprawie księży-pedofilów w Kościele za bardzo starano się chronić instytucję, a za mało same dzieci. A to człowiek jest drogą Kościoła. Trzeba więc chronić dziecko, a nie wizerunek Kościoła. Poza tym, jeśli nie będziemy bronić dziecka, to i tak wizerunek Kościoła na dłuższą metę zostanie zrujnowany. W końcu to zrozumiano i dziś nikt nie robi w sprawie oczyszczenia się z grzechu pedofilii tyle, co Kościół.

To niewiedza, że także wśród duchownych może występować pedofilia (która jest trudniej uleczalna niż homoseksualizm), powodowała  brak dostatecznej ochrony dzieci. Ludziom, i to  akurat nieraz najbardziej wierzącym, nie mieściło się w głowie, że czegoś takiego mógłby dopuszczać się ksiądz. Więc jeśli coś takiego się działo, karano skarżące się, szukające pomocy dzieci! Uważano, że kłamią. A to była dla nich kolejna trauma, prawdziwy horror. Teraz, dzięki nagłośnieniu takich przypadków, sygnały ze strony dzieci traktujemy już bardzo poważnie. Przykro jest dowiedzieć się, że ktoś z nas ma gruźlicę lub jest Judaszem, ale lepiej to wiedzieć, by gruźlicą się nie zarazić, a Judasza zneutralizować.

A jak wielki jest to problem pośród duchowieństwa?

– Trzeba przede wszystkim podkreślać, że w Kościele w dziewięćdziesięciu procentach mamy do czynienia z aktami pedofilii homoseksualnej – homopedofilii, w tym zwłaszcza efebofilii, czyli molestowania i gwałcenia nie dzieci w ogóle, tylko dorastających chłopców. Tego właśnie dopuszczają się księża-homoseksualiści.

Trzeba też pamiętać, że według badań prowadzonych w różnych krajach, na każdy tysiąc pedofilów osadzonych już w więzieniach, około czterystu to są homoseksualiści, a tylko jeden (albo jeszcze mniej) ksiądz, też zwykle homoseksualista. Taka jest skala zjawiska. Skoro więc media tak wiele mówią o księżach-pedofilach, to czterysta razy więcej wypadałoby mówić o tym zjawisku w środowiskach gejowskich. Jeżeli o pedofilię oskarża się Kościół, to czterysta razy bardziej należałoby oskarżać środowiska gejowskie. Oczywiście, pod warunkiem, że mediom rzeczywiście zależałoby na dobru dzieci, a nie na niszczeniu Kościoła. Tymczasem z marginalnych przypadków tego, co złe w Kościele, media robią dziś pałkę do bicia Kościoła, czyniąc wielką krzywdę ogółowi księży, przedstawiając ich jak jakąś szkodliwą i groźną dla społeczeństwa grupę. Bardzo podobnie naziści mówili o Żydach. Stąd tylko krok do wezwania do eksterminacji takiej grupy.

Najbardziej wiarygodne badania wskazują, że homoseksualistów w społeczeństwie jest mniej niż dwa procent. A średnio w skali badań światowych czterdzieści procent wszystkich zbrodni pedofilskich oraz sześćdziesiąt procent przypadków zachorowania na AIDS przypada właśnie na nich, co oznacza olbrzymią nadreprezentację. Prawdopodobieństwo, że homoseksualista dopuści się pedofilii lub zachoruje na AIDS (oraz inne choroby weneryczne) jest więc kilkadziesiąt razy większe niż u normalnych mężczyzn. Trzeba lepszego dowodu, że to zaburzenie, patologia? A patologia wymaga nie propagowania, tylko leczenia.

W roku 2002 odkryto w Warszawie szajkę pedofilów, którzy wykorzystywali dzieci uciekające z domów i sierocińców. Dzieci spały na dworcu kolejowym, który stał się dla pedofilów – jak sami mówią – zagłębiem świeżego mięska. Byli to często ludzie wysoko postawieni w wielu sferach. Zapowiadano wielki skandal – między innymi czynił to reżyser Sylwester Latkowski, który nakręcił na ten temat film. No i co? Sprawę zamieciono pod dywan – tak, jak uczyniono z podobnymi aferami w Belgii i na Litwie. Dziennikarzom, którzy tak aktywnie atakują Kościół, proponuję zająć się tą sprawą i zbadać, dlaczego z tak wielkiej chmury nie było żadnego deszczu. Niech zbadają, ilu pedofilów jest wśród polityków, wśród artystów, nauczycieli oraz w ich własnym środowisku dziennikarskim. Niech o tym piszą i dają tytuły na pierwszą stronę – jeżeli chcą zachować elementarne zasady uczciwości. Inaczej ciągle będziemy mieli do czynienia ze strasznym zakłamaniem, któremu należy się zdecydowanie przeciwstawiać.

W Kościele zawsze byli ludzie grzeszni, ale dlaczego grzech tak się nasilił w drugiej połowie XX wieku?

– Kościół i świat to naczynia połączone. Nie żyjemy w różnych kosmosach. Kościół jest częścią świata i częścią kultury. Staramy się oddziaływać na świat, ale i świat wpływa na nas – zarówno dobrze, jak i źle. Ruchy i zjawiska wpływowe w świecie oddziałują również na Kościół. W czasach powszechnego, wielkiego dobrobytu ludziom często przewraca się w głowach (jak wcześniej przewracało się tylko nielicznym bogatym elitom). Zatracają się w tym, co cielesne. Przyciągają ich wtedy prymitywne ideologie.

Genderideologia i homoideologia to w gruncie rzeczy ideologie seksmaniaków – ludzi sprowadzających życie do seksualności, czyniących z seksu bożka. To zresztą typowe dla ateistów – odsunięcie Boga sprzyja wysunięciu na pierwszy plan fizjologii. Jeżeli to, co duchowe, pozostaje w nas niedorozwinięte, łatwo zostajemy zdominowani przez to, co cielesne – jak często dzieje się to u dzieci i osób upośledzonych umysłowo.

Wielu ludzi żyje dziś zgodnie z tą ideologią, która, niestety, oddziałuje również niekiedy na słabszych duchowo i intelektualnie katolików, w tym księży. Nie jest to zjawisko nowe, mieliśmy już wszak próby łączenia marksizmu z chrześcijaństwem, mieliśmy księży patriotów, duchownych współpracujących z totalitarnymi systemami, którzy do dziś pobierają wysokie emerytury z racji pracy dla UB. Jeśli więc byli katolicy, a nawet duchowni, którzy utrzymywali, że można pogodzić chrześcijaństwo ze współpracą zarówno z Hitlerem, jak i ze Stalinem czy Bierutem, to nie dziwmy się, że dziś żyją tacy, którzy twierdzą, że chrześcijaństwo da się pogodzić z ideologią gender.

Wynika to nie tylko z niewiedzy czy głupoty. Często także ze złej woli. Bo kiedy zgrzeszę, mam przed sobą dwie drogi. Pierwsza polega na uznaniu, że to ja uczyniłem zło, a przykazanie jest dobre, i na konsekwentnym staraniu się o nawrócenie. Druga polega na uznaniu, że to ja uczyniłem dobrze, a przykazanie jest złe, i na konsekwentnym trwaniu w tej racjonalizacji, w pogłębianiu grzechu. Jeżeli bowiem nie żyjemy, jak wierzymy, będziemy wierzyć tak, jak żyjemy.

Istnieje chora część duchownych głęboko zdradzających, zaprzeczających swej misji – można powiedzieć „kościół Judasza”. Nie raz przecież widzimy w mediach księdza w koloratce, mówiącego językiem ideologii promowanej przez te media, nie zaś językiem prawd Kościoła. Kapłan mówiący językiem lewackiej ideologii sieje straszny zamęt w głowach ludzi, niszczy rzecz najcenniejszą – ich wiarę. Słyszą oni bowiem księdza, który o eutanazji czy o aborcji mówi, że to właściwie nic strasznego. Tacy duchowni popychają ludzi do grzechu i apostazji.

Zawsze trzeba pamiętać, że istnieją duchowni, którzy przeszli na stronę przeciwnika. Jeszcze noszą koloratkę, sutannę czy habit, ale w sercu już stali się wrogami Jezusa. Przyjęli nauczanie szatana – z tym trzeba się po prostu liczyć. Judasz stanowił przecież prawie dziesięć procent apostołów.

Niedawno dowiedzieliśmy się, że był pewien zakonnik, który wiarę stracił już w seminarium. UB jednak przekonało go, by z niego nie występował. Człowiek ów całe swe kapłańskie życie przeżył jako ateista, pracował w Watykanie, został tam nawet jednym z dyrektorów, a zarazem całe życie ściśle współpracował z UB, między innymi stale donosił na papieży. Cały czas jako niewierzący wiarygodnie wiódł życie zakonne i sprawował sakramenty. Ten przypadek dobitnie pokazuje, że można być księdzem współpracującym z diabłem, ale na zewnątrz sprawiać wrażenie godnego duchownego. Taki ksiądz z reguły proponuje też wiernym takie życie, jakie sam prowadzi. Takie chrześcijaństwo w wersji „soft”: maksimum korzyści i przyjemnych przeżyć, minimum przykazań i dobrych czynów. To się często sprowadza to zasady: „jesteś tym lepszym chrześcijaninem, im bardziej kierujesz się nauczaniem nie Kościoła, ale antychrześcijańskich mediów, które Kościoła szczerze nienawidzą”.

Jeśli duchowny jest chwalony przez śmiertelnych wrogów Kościoła, bo mówi rzeczy sprzeczne z nauczaniem papieża, to wyraźny znak, że może już należeć do kościoła Judasza. Trzeba o tym wiedzieć, żeby się skutecznie bronić, żeby się wystrzegać jego słów i jego samego.
 
Czy to właśnie tacy ludzie tworzą w Kościele środowisko określane przez wielu mianem lawendowej mafii? Jeśli tak, to na czym ono polega i jaki jest jego zasięg?
 
– Pojęcie lawendowej mafii rzeczywiście powoli staje się znane w Polsce. W USA używane jest już od dziesiątków lat. To określenie lobby homoseksualnego w Kościele, o istnieniu którego niedawno (6 czerwca) mówił sam papież Franciszek.

Księża homoseksualni mają zwyczaj przywiązywać wielką wagę do strojów, możliwie jak najdroższych, do perfum (także lawendowych) i tym podobnych rzeczy, stąd określenie „lawendowa mafia”. Zachowują się trochę jak playboye. Z reguły tworzą mocne związki i wspierają się nawzajem wbrew obiektywnym zasadom – na przykład starają się, by ludzie tego pokroju awansowali w Kościele, mimo iż nie posiadają do tego odpowiednich kompetencji.

W Kościele odpowiedzialne stanowiska powinni zajmować ludzie szczególnie dokładnie wyselekcjonowani, tymczasem nierzadko głównym kryterium staje się przynależność do tego lobby. Takie rzeczy mogą się dziać i dzieją w wielu innych środowiskach. W Polsce mają miejsce choćby w teatrze – wiele razy mówiła o tym Joanna Szczepkowska i potwierdził to Kazimierz Kutz. Według nich teatr polski zdominowany jest przez homolobby. Podstawą i warunkiem zyskania pozycji w teatrze jest przynależność do owej grupy lub przynajmniej wykazanie postawy gayfriendly. Inni nie mają szans. Po swojej krytyce Szczepkowska (znakomita aktorka, prezes Związku Artystów Scen Polskich) usłyszała, że „jest nikim, że jej już nie będzie”. Oto piewcy tolerancji. Jak już mają władzę, rządzą totalitarnie. Oto ich program: od tolerancji do totalitaryzmu. To jest też przyczyna upadku teatru w Polsce – z takim lobby w środku często karłowacieje on do przedstawień w stylu homoporno, z którego widzowie jak najszybciej wychodzą.

Tutaj szczególnie wyraźnie widać, co może stać się ze środowiskiem zdominowanym przez homolobby, w którym ono sprawuje władzę absolutną.
 
Czy samo ujawnienie istnienia owej mafii jest dobrym sposobem na to, by się przed nią bronić?
 
– Niestety, to nie wystarczy. Nie ma niezawodnej metody poradzenia sobie ze złem, które jest w człowieku, a więc i w Kościele. Także papież Franciszek stwierdzając, że w Watykanie jest lobby gejowskie, dodał „zobaczymy, co się da z tym zrobić”. Zatem także dla niego to nie jest prosta sytuacja, nie ma gotowych, niezawodnych recept, musi dopiero lepiej zbadać sytuację. Wszak wybór zła to dzieło naszej wolności. Jeśli ktoś się uprze grzeszyć, nikt mu w tym nie przeszkodzi, nawet Bóg – bo uczynił go wolnym. Jest to trudne zwłaszcza wtedy, gdy postępuje tak kapłan – osoba mająca na co dzień do czynienia ze sprawami najświętszymi. Jeżeli to go nie przekonuje, to co miałoby go jeszcze przekonać? Jeśli ksiądz podepcze to, co najwyższe, co zostało mu powierzone, zaczyna spadać jak kamień, który oderwał się z wieży katedry…

Corruptio optimi pessima…

– Właśnie. Duchowni studiują rzeczy najświętsze i najmądrzejsze, rzeczy duchowe. Codziennie odprawiamy Mszę Świętą – to naprawdę największy skarb na tej ziemi. Dlatego wśród księży jest tak wielu świętych. Jeśli jednak mimo tego ksiądz żyje w permanentnym grzechu ciężkim, co ma mu pomóc?

Mieć pretensje o to, że rozmawiamy o tych sprawach, to podobnie, jakby mieć pretensje do Ewangelistów, że pisali o Judaszu. A przecież Judasz jest wieczny – jego naśladowcy wciąż żyją – to duchowni, którzy wybrali drogę zdrady. Tylko Bóg wie, czy z własnej winny czy nie, tylko On może ich i nas ostatecznie osądzić. My jednak musimy pamiętać, że w Kościele tacy ludzie zawsze byli, są i będą – to warunek skutecznej obrony przed ich zdradą.

Nie ma żadnej metody na wyeliminowanie ze świata wszystkich chorób czy wszystkich przestępców. Nasze działanie polega wyłącznie na ograniczaniu ich oddziaływania. Nigdy nie zabraknie pracy ani dla lekarzy, ani dla policjantów. Ani jedni nigdy nie wyleczą wszystkich chorób, ani drudzy nigdy nie złapią wszystkich przestępców. W Kościele jest podobnie. Teksty, które nazywają problem po imieniu, są właśnie takim ograniczaniem działania homolobby. Homoseksualne lobby w Kościele jest jedną ze struktur grzechu w nim istniejących. Sama wiedza o jego istnieniu już utrudnia jego działanie. Do tej pory, gdy coś wyszło na jaw, szli w zaparte. Znane są przypadki, gdy do końca, wbrew oczywistym faktom, broniono zaciekle człowieka ewidentnie winnego. Po takich tekstach jest to dużo trudniejsze. Między innymi dlatego, gdy ostatnio wyszło na jaw podwójne, homoseksualne życie szkockiego kardynała Keitha O’Briena, papież zareagował natychmiast i nie dopuścił do jego udziału w ostatnim konklawe. Został on też pozbawiony swojego stanowiska i wysłany na pokutę.

Wspominał Ksiądz, że po opublikowaniu artykułu Z papieżem przeciw homoherezji, który został przetłumaczony na wiele języków, nie spotkał się z publiczną, imienną krytyką w kręgach kościelnych. A nie boi się Ksiądz oskarżeń o homofobię? Nie boi się Ksiądz, że prędzej czy później zajmie się nim władza świecka?

– Co więcej, po zapoznaniu się z tym artykułem sam papież Benedykt XVI udzielił mi specjalnego apostolskiego błogosławieństwa na dalszą pracę. A dokładnie w rok po jego ukazaniu się sam papież Franciszek zaczął mówić o lobby gejowskim działającym w Watykanie. To takie potwierdzenia z najwyższego poziomu, zresztą podobnie reagowało wielu kardynałów, arcybiskupów i biskupów.

Natomiast samo pojęcie homofobii jest pojęciem sztucznym stworzonym na użytek homopropagandy. Ma grać taką rolę, jak w języku bolszewików odgrywały pojęcia „reakcjonista”, „kułak” czy „zapluty karzeł reakcji”, a w języku nazistów „parszywy, zawszony Żyd”. To słowa, które mają pomagać w zabijaniu. Ostemplowanie taką nazwą ma sprowadzać człowieka do kategorii podludzi, którzy nie mają prawa brać udziału w życiu społecznym i którym można dowolnie ubliżać. Najpierw ma prowadzić to do śmierci cywilnej, a potem fizycznej. Jest to w istocie pojęcie rasistowskie, bo zakłada istnienie pewnej rasy „homofobów”, która zostaje wyłączona poza nawias rasy ludzkiej i z którą w związku z tym można robić wszystko – najpierw ubliżać, wyrzucać z pracy, odbierać prawa obywatelskie.

W praktycznym użyciu homoideolodzy homofobem nazywają każdego, kto wypowie choćby jedno zdanie krytyczne na ich temat. Przy okazji przypisują sobie cechy boskie, bo wynoszą się ponad wszelką krytykę, a takie wyniesienie przysługuje tylko Bogu. Podobnie narkofobem lub alkofobem można by nazywać każdego, kto krytykuje styl życia narkomana czy alkoholika. To nie żadna kategoria psychologiczna, tylko po prostu pałka do bicia krytyków homoideologii.

Czołowymi „homofobami” okazują się przy tym papieże – bł. Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek – bo przecież należą do najbardziej prominentnych krytyków tej ideologii. Podobnie wszyscy wierni biskupi, kapłani, chrześcijanie – i zwłaszcza święci, jak bł. Matka Teresa z Kalkuty. Jesteśmy więc w dobrym towarzystwie.

Trzeba też dodać, że homoideolodzy chcą wprowadzić prawa zabraniające wszelkiej krytyki homoseksualizmu (i takie prawa już w niektórych krajach zaczynają obowiązywać). Według tych praw nawet za jedno zdanie krytyki polegające na przykład na cytowaniu Pisma Świętego lub badań naukowych, można trafić do więzienia. Według nich powinno się uwięzić przede wszystkim papieży i kolejno kardynałów, biskupów i księży – jako czołowych homofobów. Gdyby te prawa wprowadzono wcześniej w Polsce, żadna pielgrzymka Jana Pawła II nie byłaby możliwa, trzeba by go aresztować, gdy tylko stanął na lotnisku. Na szczęście nawet komuniści nie ważyli się na takie szaleństwa, do których bezwzględnie dążą homolobbyści.

Co więcej, przecież zdecydowana większość Polaków ma negatywne zdanie na temat homoideologii, w tym homozwiązków i homoadopcji. Często też o tym mówią. Gdyby więc homolobby uzyskało prawa, o które walczy, trzeba by konsekwentnie uwięzić zdecydowaną większość Polaków. Trzeba by stworzyć państwo policyjne z tysiącami szpicli oraz tysiącami obozów koncentracyjnych dla dziesiątek milionów „homofobów”, prawdziwe homogułagi XXI wieku. I to na polskiej ziemi najbardziej zniszczonej i skrwawionej przez totalitaryzmy XX wieku. Czy naprawdę chcemy oddać całą władzę ludziom, których żądania mają takie logiczne konsekwencje?

Ja przynajmniej nie, dlatego się im sprzeciwiam pamiętając, że gdyby więcej, wystarczająco dużo ludzi sprzeciwiało się nazistom i bolszewikom, nigdy nie doszliby oni do władzy.

Czynię to, pomimo że spotykam się z groźbami, że zostanę zamordowany jak ksiądz Popiełuszko. To pokazuje, z kim mamy tu do czynienia. Ludziom, którzy aż tak kłamią i aż tak grożą, tym bardziej trzeba się przeciwstawiać – żeby nie zdobyli władzy totalnej. Zresztą nie należy zbytnio obawiać się męczeństwa i śmierci. Przecież w obronie ziemskiej ojczyzny, w przypadku wojny, giną miliony żołnierzy. Tym bardziej mamy obowiązek walczyć jak żołnierze Chrystusa, gdy chodzi o obronę ojczyzny niebieskiej, gdy walcząc o prawdę, walczymy także o zbawienie wieczne milionów. Zbawienie także naszych śmiertelnych wrogów, nawet najbardziej cynicznych i zakłamanych homoideologów. To także są nasi bracia, tym bardziej zagrożeni, im bardziej żyją w nienawiści i kłamstwie.

Tym bardziej, że przecież chodzi o obronę dzieci i młodzieży.

– Właśnie, przecież w tym roku program edukacji seksualnej stworzony według zasad gender po raz pierwszy usiłowano wprowadzić do polskich szkół. A według jego kanonów koniecznie należy uczyć masturbacji już 3-letnie dzieci, a współżycia seksualnego dzieci 12-letnie. To jest najlepszy program, aby uczynić z dzieci seksnarkomanów, doprowadzić do zdruzgotania ich przyszłości. Trzeba być maniakiem seksualnym, żeby taki program stworzyć i forsować, a takich maniaków w żadnym wypadku nie można dopuszczać do dzieci. To podobnie, jakby prostytutki i alfonsów wpuszczać do szkół, by do woli molestowali dzieci.

To jest też brutalne wdzieranie się do świętego kręgu rodzin, pogwałcenie konstytucyjnych praw rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. Jak bardzo muszą gardzić człowiekiem ideolodzy, którzy dopuszczają się takich rzeczy.

Ideologia genderowa prowadzi nie tylko do dewiacji, o których Ksiądz mówi, ale też do zakwestionowania całej dotychczasowej europejskiej kultury. Ostatnio mieliśmy do czynienia z głośnym przypadkiem, gdy naukowiec z PAN ogłosił pracę, w której obwieszczał, że bohaterowie Kamieni na szaniec, a więc książki, na której kształtowały się patriotyczne uczucia Polaków, byli homoseksualistami. I zapowiada się kolejne tego typu prace wynajdujące rzekome związki homoseksualne w dziełach literackich.

– To jest brukanie wielkiego daru Bożego, jakim jest przyjaźń. Ma ona w sobie dużo więcej bezinteresowności niż miłość erotyczna, która jest między innymi miłością posiadania i potrzeby. Przyjaźń jest bardziej duchowa – to złączenie we wspólnym patrzeniu, rozumieniu i działaniu. Tak jak u młodych bohaterów Kamieni na Szaniec.

Ale jest to też, niestety, typowe dla lewackich, ateistycznych homoideologów, to ich typowe zaburzenie. Kiedy odrzucają Boga i przyjaźń z Nim, sami pozbawiają się tego, co w świecie ducha jest najważniejsze i najwyższe. Stają się duchowymi kalekami, które niejako automatycznie nie doceniają sfery ducha, a przeceniają sferę ciała. Stają się coraz bardziej cieleśni, coraz bardziej zniewoleni i oślepieni przez sprawy ciała. A pożądanie seksualne jest jednym z najmocniejszych pożądań cielesnych, dlatego to ono szczególnie zaczyna dominować w ich myśleniu. Wszystko zaczynają widzieć przez pryzmat seksu, także najbardziej zboczonego. Ale to tak, jakby mrówka usiłowała zrozumieć matematykę, liżąc podręcznik do algebry. W ich patrzeniu, jeśli dwóch mężczyzn się przyjaźni, to na pewno są homoseksualistami.

Ludzie o brudnych duszach i rękach wszystko widzą w sposób zabrudzony. Czego się nie dotkną, zostawiają brudny ślad. Wszystko redukują do seksu. Potem w bluźnierczy sposób mówią nie tylko o bohaterach Armii Krajowej, ale także o Dawidzie, Jonatanie, a nawet o Jezusie i Apostołach.

Prawdziwe oblicze genderowców najlepiej ukazują też ich strony gejowskie czy pisane przez nich książki, na przykład Lubiewo bez cenzury Michała Witkowskiego. Sami tam najbardziej szczerze przyznają, że przede wszystkim chodzi im o brutalny seks, że to jest dla nich najważniejsze.

Ale też widać, jak bardzo oni przy tym cierpią. Bo ktoś, kto został powołany do życia duchowego, bliskiego anielskiemu, a żyje w sposób bliski zwierzęcemu, nigdy nie będzie szczęśliwy. Choćby nie wiadomo co robił i ilu miał partnerów seksualnych. Bo żyje głęboko wbrew sobie, wbrew swojej naturze. Człowiek został powołany do życia we wspólnocie miłości z Bogiem i ludźmi. Robiąc z siebie samego seksualną maszynę, redukuje się do ciała i jego pożądań, jakby ucina sobie głowę. Nigdy nie może osiągnąć spełnienia i szczęścia autentycznie ludzkiego.

Dlatego największym zagrożeniem dla homoideologów są oni sami. Walcząc z homoideologią, walczymy też o nich samych. Także kiedy nam grożą, że nas wyrzucą z pracy, wsadzą do więzienia czy nawet zamordują. To są nasi najbardziej zagubieni i cierpiący bracia, trzeba ich kochać i walczyć o ich zbawienie tak, jak uczył nas Jezus, mówiąc o miłości nieprzyjaciół. Już teraz, jako seksnarkomani, strasznie cierpią, a co może ich dopiero czekać w wieczności? Trzeba się starać że wszystkich sił, żeby się nawrócili i zostali zbawieni, ale też żeby ich błędami nie zarażali się inni. Miłować ludzi – ale zawsze w prawdzie. Nie ma autentycznej miłości wbrew prawdzie.

Trzeba też na wszystko patrzeć w ostatecznej perspektywie, perspektywie Boga i wieczności. A z tego punktu widzenia szczególnie dobrze jest widać absurd każdego grzechu i każdej zakłamanej ideologii. W tej perspektywie szczególnie widać, jak każde zwycięstwo kłamstwa i nienawiści jest lokalne i tymczasowe. Tym bardziej trzeba zabiegać o ratunek tak zagubionych i tak cierpiących w tym zagubieniu naszych braci homoideologów.

Dziękujemy za rozmowę.

Ksiądz dr hab. Dariusz Oko – filozof, teolog, publicysta. Wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Autor terminu homoherezja.

(Od Redakcji): Jest to całość wywiadu z Księdzem Profesorem, publikowany przez nas za Jego zgodą. Ilustrowany oryginał znajdą Państwo w 33 numerze "Polonii Christiany" (lipiec - sierpień 2013).

ANNA CICHOBŁAZIŃSKA: - W mediach coraz częściej pojawiają się terminy: gender, ideologia gender, totalitaryzm gender, filozofia gender. Co one oznaczają?

KS. DARIUSZ OKO: - Należy mówić nie tyle o „filozofii”, ile o „ideologii” gender. Filozofia jest radykalnym poszukiwaniem prawdy i dobra, natomiast ideologia jest narzędziem bezwzględnej walki o swoje interesy, także kosztem prawdy i dobra. Ma ona doprowadzić do zwycięstwa poglądów i zaspokojenia egoistycznych pragnień jakiejś grupy społecznej kosztem największej nawet krzywdy innych grup. W tym sensie gender jest klasycznym przykładem ideologii, jest narzędziem w bezpardonowej walce o korzyści dla ateistycznego gender i homolobby.
Sama nazwa pochodzi od angielskiego słowa „gender”, co było wcześniej oznaczeniem gramatycznym płci, w odróżnieniu od słowa „sex”, oznaczającego płeć biologiczną. Obecnie słowo „gender” zaczęto używać do określenia płci w znaczeniu kulturowym. To jest też główny aksjomat tej ideologii, że nasza płeć jest przede wszystkim określana nie biologicznie, ale kulturowo w procesie wychowania, czyli nie rodzimy się jako istoty płci męskiej albo żeńskiej, ale takimi jesteśmy kreowani po urodzeniu. Na tym ideolodzy gender budują całą swoją teorię, to jest jej kamień węgielny. Zakładają, że nasza tożsamość płciowa nie wynika z natury, tylko z kultury, można powiedzieć, że jest naszym wymysłem albo nawet rodzajem naszej fantazji. W związku z tym jest prawie całkowicie plastyczna, może być kształtowana w procesie wychowania, teraz najlepiej zgodnie z ideologią gender.
W ten sposób rusza cała lawina, bo jeżeli nawet rzecz tak naturalna i oczywista jak płeć ma być kształtowana kulturowo, ma być kwestią umowy, to tym bardziej wszystko inne może być tak kształtowane. W ten sposób otwiera się pole do popisu dla inżynierów społecznych, o jakim nie śnili nawet komuniści.

- Co stoi u podstaw takich założeń i dlaczego są one tak groźne?

ksdariuszoko2- Postawy duchowe twórców genderideologii. To są przede wszystkim lewaccy ateiści. Ateizm buduje na fundamentalnym, fałszywym założeniu nieistnienia Boga i przez to z konieczności błędnie rozumie człowieka i świat. To tak, jakby dziecko żyjące w łonie matki twierdziło, że jego matka w ogóle nie istnieje. Ateizm jest jak błąd popełniony na początku łańcucha równań, który będzie się powtarzał na każdym ich kolejnym etapie i nie dopuści do osiągnięcia poprawnego wyniku (fot. Karolina Pękala).
Ponieważ jest to błąd ogromny, ma też ogromnie złe konsekwencje. Największe błędy kulturowe i gospodarcze, a zarazem największe zbrodnie w dziejach ludzkości popełniali ateiści, a zarazem (śmiertelni) wrogowie chrześcijaństwa, którzy nigdy za to publicznie nie żałowali i nie przeprosili. Na koncie nazizmu jest ok. 50 mln ofiar II wojny światowej, na koncie komunizmu przynajmniej 150 mln ofiar - jako wynik wszystkich jego rewolucji, czystek i innych społecznych „eksperymentów”. Sama eksterminacja bogatszych rodzin chłopskich w Rosji sięgnęła ok. 7 mln ofiar, Wielki Głód na Ukrainie pochłonął może nawet 14 mln naszych wschodnich sąsiadów, rewolucja kulturalna w Chinach kosztowała ok. 40 mln ludzkich istnień. Ludzie, którzy są najbardziej zaciekłymi wrogami Boga, siłą rzeczy stają się też najbardziej gorliwymi sługami Szatana. Trzeba pamiętać, że to właśnie on staje się zasadniczym źródłem ich myślenia.
Jednak po tym oceanie zbrodni i absurdów ateistom trudno osiągać władzę przy pomocy klasycznego marksizmu, jest on już zbyt skompromitowany. Zarazem, jak każdy człowiek, potrzebują oni jakiegoś światopoglądu, jakiegoś sensu, jakiegoś ogólnego rozumienia rzeczywistości. Kiedy prosty marksizm nie może spełniać już tych funkcji, wymyślili sobie jego mutację, czyli genderyzm. Tworzą sobie przy tym iluzję misji, służby. Tak jak kiedyś „pomagali” robotnikom i chłopom, zagarniając przy tym całą władzę dla siebie, tworząc najgorsze, najbardziej krwawe dyktatury znane w dziejach, tak teraz chcą „pomóc” ludziom odmiennym seksualnie i przy tej okazji zdobyć totalitarną władzę. Ponieważ są oni duchowymi albo nawet fizycznymi potomkami najgorszych ateistycznych przestępców, trzeba się spodziewać, że będą podobnie niegodziwi, zakłamani i bezwzględni w swoim działaniu.

- Dlaczego tak wiele mówią o seksie, tak bardzo na nim się koncentrują?

- To też jest typowe dla ateizmu. Jeżeli neguje się to, co najwyższe, najbardziej duchowe w człowieku, czyli jego wspólnotę z Bogiem i ludźmi, siłą rzeczy niesłychanie zuboża się ludzką egzystencję i zapada w to, co niższe, nawet czysto fizjologiczne. A seksualność należy do najpotężniejszych sił naszej cielesności, stąd jej przecenianie, bezwolne poddawanie się jej oraz odłączenie od miłości i odpowiedzialności łatwo prowadzi do zniewolenia, do poszukiwania spełnienia i szczęścia prawie wyłącznie w jej granicach, także na drodze zachowań bardzo wypaczonych. To dlatego ateiści szczególnie łatwo stają się seksmaniakami, seksoholikami czy seksonarkomanami i chcą jeszcze te chore postawy narzucić całemu społeczeństwu.

- Czy są jeszcze inne źródła tej ideologii?

- Tak, trzeba by wymienić jeszcze przynajmniej trzy. Są to oczywiście walczący geje, którzy swój ewidentnie zaburzony sposób życia chcą wypromować jako możliwie najlepszy, dorabiając usprawiedliwiającą teorię do swojego postępowania. Są też fanatyczne feministki (często też lesbijki), które w ramach „wyzwolenia” kobiet chcą je „uwolnić” od macierzyństwa, dzieci, małżeństwa, rodziny i mężczyzn. Motywacje obu tych grup można częściowo rozumieć, biorąc pod uwagę ewidentne krzywdy i niesprawiedliwości, które często spotykały je w przeszłości. Jednak nie sposób nie dostrzec niechęci, resentymentu, a nawet nienawiści, jakimi kierują się ci ludzie, a które są skierowane przede wszystkim przeciwko zwykłym mężczyznom. Po „wojnie klas” głosi się „wojnę płci”. Jednak nienawiść i chęć zemsty nigdy nie są dobrymi doradcami; np. II wojna światowa w dużym stopniu była rezultatem chęci „odegrania się” Niemców za przegranie pierwszej.

- A jakie jest to trzecie źródło?

- Szerzej można powiedzieć, że ideologię gender popierają wszyscy wrogowie Boga i religii, zwłaszcza religii biblijnych - chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Znaczącą siłą są tu oczywiście masoni, ale także grupa najbogatszych miliarderów amerykańskich, którzy doszli do przekonania, że na Ziemi jest za dużo ludzi i dlatego na skalę światową inwestują gigantyczne pieniądze w antykoncepcję, aborcję oraz rozwój i propagowanie ideologii gender. Chodzi o to, żeby było maksimum seksu, ale minimum dzieci. Ludźmi opętanymi seksualnością jest też o wiele łatwiej sterować, manipulować, bo ich umysł jest pochłonięty głównie tą dziedziną. W naszym kręgu kulturowym gender stało się główną bronią wrogów wiary, ich intelektualnym taranem, wokół którego zbierają się i koncentrują. Dobrze wiedzą, dlaczego. Genderyzmu i chrześcijaństwa nie da się pogodzić, podobnie jak bolszewizmu i chrześcijaństwa. Tu jest radykalne albo-albo, albo to, albo tamto.

- Mówi się wręcz o totalnym zagrożeniu tą ideologią...

- Słusznie mówi się o gendertotalitaryzmie, bo genderyści rzeczywiście chcą władzy totalnej, chcą wszystko zdominować i wszystkim rządzić, wszystkich uszczęśliwić na siłę, czyli uczynić niewolnikami lub zakładnikami swojej ideologii. To jest niejako wpisane w logikę ideologii ateistycznych. Biologizują człowieka, ludzi uważają zasadniczo za takie bardziej inteligentne zwierzęta, ale siebie oczywiście za zwierzęta najinteligentniejsze. A zwierzęta mocniejsze zabijają i pożerają te słabsze. Stąd ich usprawiedliwienie dla wcześniejszych i współczesnych zbrodni. Wcześniej dla Kołymy, a dzisiaj dla łamania podstawowych praw ludzkich osób wierzących, dla niesłychanej pogardy wobec nas. To widać choćby w niesamowitej arogancji i nienawiści, z jaką nieraz mówią o nas w mediach i w polityce. Nie jest przypadkiem, że ateiści najbardziej popierający genderyzm w polityce i mediach, jak Janusz Palikot i Jerzy Urban, ustanawiają też polskie rekordy języka cynizmu, nienawiści, wulgarności i pogardy. Tak depczą podstawowe prawo człowieka do poszanowania jego godności, ale także inne prawa. Należy tu wymienić również prawo do udziału w życiu społecznym, demokratycznym i medialnym, które jest niszczone przez wykluczanie mediów opozycyjnych, bo nie ma demokracji bez opozycji, a nie ma opozycji bez wolnych mediów. Należy tu też święte prawo rodziców do wychowywania dzieci według własnej kultury i własnych przekonań, które jest łamane poprzez narzucanie dzieciom wychowania według genderyzmu (czyli według maniaków seksualnych). Tak oto Polska i inne kraje Zachodu stają się miejscem deptania podstawowych praw ludzkich.
Jest wiele podobieństw pomiędzy genderyzmem a marksizmem: ateistyczna pycha, zakłamanie i przemoc, kompletny brak szacunku dla innych, podobne klęski rozumu i sumienia ateistycznego. Marksiści mordowali ludzi inaczej myślących, genderyści wykazują olbrzymią pogardę wobec ludzi inaczej myślących i mordują na razie słowami. Komuniści za jedno zdanie krytyki Stalina wsadzali do więzienia lub mordowali, genderyści za jedno zdanie krytyki swej ideologii też chcą wsadzać do więzienia, z „homofobii” chcą „leczyć”, podobnie jak stalinowcy „leczyli” z prawicowych „odchyleń”. Siebie samych wyłączają natomiast z wszelkiej krytyki, stawiając się ponad nią. Innych, szczególnie katolików, można według nich do woli obrażać i im ubliżać - ale ich samych przenigdy.

- Jak dochodzi się do takiej postawy?

- To znowu coś typowego dla ateizmu. Słusznie się zauważa, że ateista na ogół nie uznaje żadnego Boga - z wyjątkiem siebie samego. To zrozumiałe, że kto nie uznaje Boga, samemu sobie przypisuje cechy boskie. Tak właśnie postępuje homolobby, bo niepodleganie jakiejkolwiek krytyce jest cechą boską. Ale kiedy człowiek zaczyna sobie przypisywać cechy boskie, otwiera się otchłań - tak było od Nerona po Stalina. To w istocie jest też pycha szatańska: „Nie będę służył, nie uznam porządku natury ustanowionego przez Boga. Sam będę tworzył nowe prawa i sam będę bogiem”. Nie na darmo obecny Ojciec Święty Franciszek jeszcze jako prymas Argentyny ostrzegał, żeby nie być naiwnym, żeby zdawać sobie sprawę, że gender oraz homoideologia są dziełami Szatana. Przyszłego papieża spotkał za to iście szatański atak mediów i polityków. On jednak tylko potwierdził te słowa i pokazał, jak bardzo sam Bóg chce, aby przeciwstawiać się tej złowrogiej ideologii.

- Tematyka gender najczęściej pojawia się w kontekście edukacji: mamy towarzystwa i stowarzyszenia edukacji przeciw dyskryminacji płci, studia gender na renomowanych uczelniach, trenerzy gender reklamują swoje warsztaty w szkołach etc. Za tymi instytucjami stoją organizacje o zasięgu światowym (ONZ), europejskim (UE) czy państwowym (ministerstwo edukacji, ministerstwo zdrowia). Zaplecze takich autorytetów dla ideologii gender może ogłupić człowieka nieznającego się na rzeczy. Jak możemy się bronić przed genderideologią?

- Instytucje te stały się w istocie przybudówką dla ideologii gender - jak kiedyś „polski” rząd dla władców Moskwy. Podobnie było z komunizmem. Wszystkie instytucje w państwach socjalistycznych musiały funkcjonować według zasad marksizmu, służyć mu i go propagować. Na każdej uczelni musiała być katedra marksizmu i każdy student musiał zdać egzamin z marksizmu-leninizmu. W końcu jedna trzecia kuli ziemskiej była pod panowaniem komunizmu. Jednak powoli ludzie przestawali uznawać te zbrodnicze absurdy, w końcu nikt - ani rządzeni, ani rządzący - w to nie wierzył, marksizm zdegenerował się do żałosnej przykrywki dla nagiej żądzy zdobycia i zachowania władzy. Teraz mamy etap rozwoju genderyzmu, rozkład przyjdzie później. Obecnie przemoc ideologiczna narzucana jest nie przez czołgi, ale poprzez potężne środki polityczne i finansowe. Tak jak Moskwa próbowała nam narzucić komunizm, tak dziś Bruksela czy ONZ chcą nam narzucić genderyzm. Tak jak kiedyś musieliśmy walczyć z kłamstwem i przemocą komunizmu, tak dzisiaj musimy walczyć z kłamstwem i przemocą genderyzmu. I to jest nieuniknione. Ludzie, którzy są ateistami, wrogami Kościoła, będą nas atakować. Wrogowie Boga są też wrogami chrześcijan. Chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią świata, bo jest najlepszą, najbardziej bliską Bogu religią. Szacuje się, że od czasów Chrystusa do dziś zamordowano ok. 70 mln chrześcijan, większość z nich w XX wieku - wieku największych ideologicznych szaleństw. Również ateiści w Korei Północnej właśnie w tej chwili w swoich obozach koncentracyjnych więżą, torturują i mordują tysiące chrześcijan. Nienawiść, której doświadczamy od genderystów, jest tylko cząstką większej, ogólnoświatowej nienawiści.

- Ale zwolennicy genderyzmu wydają się tacy potężni...

- Przede wszystkim trzeba do tego podchodzić ze spokojem, patrzeć w dalekiej, najlepiej ostatecznej perspektywie. Walka należy do istoty naszego życia. Na poziomie ciała jesteśmy nieustannie atakowani przez miliony, miliardy bakterii i wirusów, które chcą żyć naszym kosztem i w końcu nas zupełnie zniszczyć. Żeby żyć, musimy z nimi walczyć, musimy wytwarzać miliony i miliardy białych ciałek, które są naszymi żołnierzami i obrońcami. Ta walka trwa w naszych żyłach 24 godziny na dobę, zwycięstwo w niej jest warunkiem życia.
Podobnie jest w świecie ducha. Ludzie, którzy żyją w wielkim błędzie albo w wielkiej iluzji czy kłamstwie, także potrzebują uzasadnienia swojej egzystencji, dlatego produkują kolejne teorie, podobnie pomylone i absurdalne jak całe ich życie. Muszą jakoś uzasadnić swoje teofobie, chrystofobie, heterofobie. Dla większej pewności siebie usiłują jeszcze te absurdy narzucić całemu społeczeństwu. To jest jedno z zasadniczych źródeł bakterii i wirusów duchowych krążących w naszej kulturze, genderyzmowi można nawet przyznać „zaszczytne” miano „duchowego AIDS” naszych czasów. Jak bowiem wirusy HIV osłabiają system immunologiczny człowieka, tak wirusy gender osłabiają jego zdolność krytycznego myślenia. Po akceptacji takiego absurdu przyjęcie każdego innego staje się tym bardziej możliwe.
Niemniej nawet najbardziej absurdalna teoria, jeśli staje się narzędziem potężnych grup, może odnosić sukcesy. Przecież kiedyś na wszystkich uniwersytetach w Niemczech królowały najpierw heglizm, a potem nazizm. Na wszystkich uczelniach „obozu socjalistycznego” królował marksizm (na Kubie i w Korei Północnej króluje nawet do dzisiaj). Natomiast profesorowie uczelni katolickich, którzy krytykowali te absurdy, byli za to okrutnie prześladowani, a nawet mordowani. Jednak historia to im właśnie przyznała rację, dlatego też z ich zdaniem trzeba się szczególnie liczyć, gdy mówią, że z genderyzmem będzie podobnie. To tylko kwestia czasu.

- Co może uczynić zwykły człowiek nieustannie bombardowany przez tę ideologię?

- Przede wszystkim uodpornić się na nią, podobnie jak uodporniliśmy się na propagandę komunistyczną, uświadomić sobie, że trzeba ją rozumieć na odwrót. Kiedy ćwierć wieku temu media komunistyczne kogoś bardzo chwaliły, wiedzieliśmy, że musi to być człowiek szczególnie niegodziwie żyjący. Kiedy natomiast kogoś gwałtownie atakowały, wiedzieliśmy, że musi to być człowiek szczególnie szlachetny, wartościowy. Podobnie jest dzisiaj, kiedy największe media są w rękach postkomunistów, kiedy tak bardzo promują homoseksualizm i z taką nienawiścią atakują Kościół, to tak jak kiedyś szukaliśmy podziemnej „bibuły”, tak teraz trzeba szukać innych, nie nagłaśnianych, ale prawdomównych mediów - jak np. tygodnik „Niedziela”. Ten krytycyzm i poszukiwanie właściwych źródeł prawdy są bardzo ważne, bo inaczej producenci kłamstwa stają się panami naszych umysłów i serc. Trzeba też podejmować mądre decyzje polityczne, nie dopuszczać lub odsuwać od władzy ludzi, którzy kierują się nie rzeczywistością, lecz ideologią. Trzeba też samemu angażować się w politykę, bo jeśli uczciwi będą od niej stronić, rządzić nami będą ludzie niegodni, a nawet przestępcy. Po zdobyciu władzy politycznej mogą już łatwo zdominować całe społeczeństwo i wszystkie jego instytucje.

- Szczególnym polem zmagań staje się teraz szkoła…

- Tak, po niepowodzeniu wprowadzenia homozwiązków, walki koncentrują się na szkole. Zwolennicy gender chcą wprowadzić obowiązkowe dla wszystkich wychowanie seksualne według programu genderystów - czyli ludzi często właśnie głęboko seksualnie zaburzonych. W ich podręcznikach zakazane są takie słowa, jak: „matka”, „ojciec”, „małżeństwo”, „wierność”, a promuje się takie, jak „rodzic A”, „rodzic B”, „partnerstwo na odcinek czasu życia”. Ogólnie ich program opiera się na niezwykle prymitywnej antropologii, miłość redukuje do fizjologii, promuje seks bez zasad i ograniczeń, czyli niesłychaną rozwiązłość i rozpasanie. Znam to dobrze z różnych krajów Zachodu, w których w sumie spędziłem 10 lat. W konkretach wygląda to np. tak, że podczas takich lekcji w Niemczech 12-letnie dziewczynki są zmuszane do tego, aby na sztuczne penisy nakładać prezerwatywy, a potem je lizać jak lizaki i oceniać ich smaki. Rodzicom za nieposłanie dziecka na takie lekcje grozi nawet więzienie i odebranie praw rodzicielskich. W Szwajcarii, w Bazylei, do przedszkoli 4-letnim dzieciom dostarczono sztuczne penisy w stanie wzwodu i rozchylone waginy, aby tym się bawiły. Bo według genderystów seks koniecznie musi być uprawiany już od powijaków. To szczególnie wyraźnie pokazuje, z kim mamy do czynienia. Widać, że realizuje się tu szatański plan: deprawacja i ateizacja poprzez seksualizację. Ludzie opętani seksem chcą, by wszyscy inni żyli podobnie, i jest to niezwykle groźne, bo niszczy kolebkę człowieczeństwa, zaburza albo uniemożliwia rozwój człowieczeństwa, burzy przyszłość rodziny. Po takim wychowaniu młodzież łatwo może popaść w rozwiązłość, w seks-narkomanię, stać się niezdolna ani do wiary, ani do małżeństwa i rodziny. W tym sensie genderyzm jest jeszcze gorszy niż bolszewizm, bo tamten niszczył społeczne i gospodarcze więzi, a ten niszczy samo człowieczeństwo i rodzinę. Wprowadzać genderyzm do szkół to tak, jakby wprowadzać obowiązkowe lekcje pornografii, to jest straszny gwałt na duszy dziecka, który może zrujnować całą jego przyszłość. To niesłychana pogarda dla godności i praw jego oraz jego rodziców.

- Owoce takich działań są już widoczne...

- Tak, przede wszystkim w postaci europejskiej katastrofy demograficznej. Tak wychowani ludzie dążą do maksimum przyjemności z seksu, ale minimum dzieci. Dziecko staje się dla nich jedynie bardzo kłopotliwym balastem w pogoni za ciągle nowymi doznaniami i partnerami. Stąd jest dużo seksu, dużo partnerów, dużo chorób wenerycznych, dużo aborcji, ale mało małżeństw, mało rodzin i mało dzieci. Tak jest zwłaszcza w Niemczech, gdzie na Niemkę przypada statystycznie 0,9 dziecka, a dla samego zachowania tego samego poziomu populacji potrzeba minimum 2, 1 dzieci na kobietę. Niemcy mają jeden z najniższych przyrostów naturalnych w świecie. Na 100 emerytów przypada 60 dzieci, a tylko 40 wnuków. Ale też większość Niemców zdradza swoje żony, a w kraju tym jest ok. 400 tys. prostytutek, czyli 1 proc. kobiet zamieszkujących ten kraj „pracuje” w tym charakterze. Każdego dnia mają one ok. 1 mln 200 tys. „klientów”, czyli ok. 3 proc. mężczyzn tego kraju. W Marsylii pierwszym językiem stał się już arabski, francuski spadł na drugie miejsce. To są także owoce mentalności totalnej rozwiązłości. Podobnie jak komunizm prowadził do upadku gospodarczego państwa, tak genderyzm prowadzi do unicestwienia rodziny i katastrofy demograficznej. Jest cały ocean seksu, a nie ma dzieci. Całe obszary Europy zaczynają przypominać dom publiczny, a w nim nie ma miejsca na dzieci.

- To rozumieją osoby odpowiedzialne, światłe, ale jeżeli za programami do szkół przygotowywanymi w Ministerstwie Edukacji Narodowej stoją takie organizacje, jak: Światowa Organizacja Zdrowia, Ministerstwo Zdrowia, Polska Akademia Nauk, bo w jej siedzibie odbywała się konferencja o bulwersujących aspektach edukacji seksualnej w szkołach, to przeciętny Kowalski ma mętlik w głowie. Jak zatem bronić naszych dzieci?

- Trzeba je bronić ze wszystkich sił, bo są naszym największym skarbem i przedmiotem największej odpowiedzialności. Nie wolno dopuszczać ludzi zaburzonych ideologicznie i seksualnie ani do szkół, ani do dzieci. Należy wskazywać, że wychowywanie dzieci wbrew najgłębszym, najświętszym przekonaniom rodziców, jest ciężkim przestępstwem, rodzajem kidnapingu, które państwo ma obowiązek ścigać i karać. Wychowywać dzieci chrześcijan według genderyzmu to tak, jakby dzieci żydowskie siłą zmuszać do przejścia na islam. Nikt nie ma prawa tak z butami i pałką wdzierać się do sanktuarium rodziny. Dlatego trzeba uczestniczyć w marszach i innych formach protestacyjnych, pisać i wysyłać listy do minister edukacji narodowej i innych członków rządu, skandale nagłaśniać w mediach i szukać pomocy prawnej, nie obawiać się walki sądowej. Trzeba też dobrze kontrolować, co się dzieje w szkole, uważnie przyglądać się zajęciom z tym związanym. Dyrektor szkoły nie ma prawa nic robić w tej dziedzinie bez wyraźnej zgody rodziców. Bardzo ważne jest nagłaśnianie wszelkich nadużyć w tej dziedzinie, bo zło lubi działanie w ciemności. Zasadą genderowców jest „rewolucja od góry”, „marsz przez instytucje”. Poprzez przechwycenie mediów i ośrodków władzy usiłują większości narzucić coś, co nigdy nie zostałoby przyjęte na drodze demokratycznej. Tak też okazują się wrogami demokracji.

- Czy takie starania przynoszą sukces?

- Oczywiście. W Stanach Zjednoczonych za przeprowadzenie lekcji wychowania seksualnego w stylu europejskiego genderyzmu trafiłoby się do więzienia za molestowanie nieletnich. Dzięki protestom pani Gabriele Kuby w Niemczech udało się zmusić ministerstwo oświaty do wycofania genderowskiej broszury, w której rodzice byli nakłaniani do zachowań pedofilskich wobec własnych dzieci. W Bazylei rodzice wymogli na władzach kantonalnych wycofanie z przedszkoli owych genderowskich pomocy naukowych w postaci penisa i waginy. W Norwegii rząd wycofał się (po 30 latach) z finansowania genderowców, bo ostatecznie sami się ośmieszyli i skompromitowali. Marsz genderowców został zatrzymany na Węgrzech, Litwie, w Estonii i Rosji. Nadal niewiele mają do powiedzenia w krajach islamu, na Litwie homopropaganda jest prawnie zakazana. Z absurdem można wygrać, trzeba tylko chcieć i dobrze się organizować.

- A jakie szanse mamy w Polsce?

- Szczególnie bardzo duże. Już pokazaliśmy to w XX wieku, kiedy szaleństwu ideologii uległy tak wielkie, mądre narody, jak Niemcy i Rosjanie, nasi sąsiedzi. W Polsce dobrowolnie to się nie udało, u nas takie ideologie trzeba było przynieść z zewnątrz, krzewić przy pomocy bomb, czołgów i bagnetów, w ciemnościach gestapowskich i ubeckich katowni. Myśmy aż tak nie zgłupieli, nie dali się aż tak uwieść. Zawdzięczamy to przede wszystkim naszej wierze, bo im więcej w umysłach i sercach jest prawdziwej wiary, tym mniej jest tam miejsca na ideologie, czyli wiary szczególnie błędne. To dlatego też komunizm u nas zawsze był najsłabszy i najszybciej się zawalił. Zawdzięczamy to głównie Kościołowi. Z tego mamy prawo być dumni, to może być nasz szczególny dar dla Europy - nasza wiara i krytycyzm wobec ideologii, które zbudowaliśmy na bardzo głębokiej wiedzy i - nieraz bardzo krwawym - doświadczeniu.

- Czyli mamy na czym budować naszą nadzieję?

- Oczywiście, na wszystko trzeba patrzeć w perspektywie Bożej, ostatecznej, czyli niejako „z góry”, metafizycznie. A w tej perspektywie każde zło jest słabsze od Boga, każde jego zwycięstwo jest lokalne i małe, przejściowe i tymczasowe. Genderimperium załamie się i rozpadnie, podobnie jak załamały się i rozpadły „niezwyciężalna, 1000-letnia” Rzesza oraz „obóz braterskich krajów socjalistycznych” zbudowany na marksizmie, czyli na „najbardziej światłej, naukowej teorii, którą kiedykolwiek widziała i miała zobaczyć ludzkość”. Chodzi tylko o to, żeby nastąpiło to jak najszybciej i w tym czasie pochłonęło jak najmniej ofiar, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Przyłożenie do tego ręki jest świętym i radosnym obowiązkiem każdej i każdego spośród nas.

* * *

ksdariuszokoKs. Dariusz Oko - kapłan archidiecezji krakowskiej. Doktor habilitowany filozofii i doktor teologii, pracownik Wydziału Filozofii UPJPII w Krakowie. Po święceniach kapłańskich przez 6 lat studiował na uczelniach w Niemczech, Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Przez całe 28 lat kapłaństwa zaangażowany równolegle w pracy naukowej i duszpasterstwie (jako stały rezydent w parafiach polskich, europejskich i amerykańskich). Przez 16 lat duszpasterz studentów i od 16 lat duszpasterz Służby Zdrowia Archidiecezji Krakowskiej. Podczas studiów, konferencji naukowych i pielgrzymek z lekarzami ok. 10 lat spędził za granicą, poznał ponad 40 krajów na 6 kontynentach. Znany także z działalności publicystycznej, zwłaszcza z krytyki teologii liberalnej oraz genderideologii, homoideologii i homoherezji.

Za: http://www.niedziela.pl/artykul/106423/nd/Gender---ideologia-totalitarna

miroslawborutaMirosław Boruta

Tak jak gdyby nie było innych, ważnych problemów… Ale cóż (wojna to wojna, nawet jeśli kulturowa) – wiodąca „zaprzyjaźniona” (z kim, czym?) stacja telewizyjna zaprosiła dzisiaj do rozmowy o amerykańskiej aktorce, antykościelnych lewackich obsesjach oraz genderideologii - księdza profesora Dariusza Oko z krakowskiego Uniwersytetu Jana Pawła II oraz „posła” z kabaretowej partii gumowych atrap i świńskich łepetyn. Co najciekawsze, „poseł” nie miał argumentów, miał tylko inwektywy (wulgarne i faszystowskie). Skąd ta pewność, że nie miał?
 
Kto ma chwilę czasu niechaj sam zerknie do źródeł naukowych, cytowanych przez księdza profesora, a zanegowanych (nie ma takich źródeł!) przez „posła”. Bo tak to właśnie - wiarą i nauką można odbudować świat wartości, trzeba tylko trochę chcieć i nie dać się ponieść emocjom. Bo amatorszczyzna „posła”, podlana sosem chamstwa, przegra zawsze, czy to w Krakowie czy w Warszawie, czy nawet w  Smoleńsku.

Linki do źródeł (artykuły prasowe i naukowe) poniżej:

- Diggs John R., jun., Zagrożenia zdrowia związane z seksem gejowskim
http://www.polskasocjologia.pl/zzzzsg.doc
- Pedofile. Ilu wśród nich to geje, a ilu to księża?
http://gosc.pl/doc/1539006.Pedofile-Ilu-wsrod-nich-to-geje-a-ilu-to-ksieza

- Regnerus Mark, How different are the adult children of parents who have same-sex
relationships? Findings from the New Family Structures Study
http://www.polskasocjologia.pl/hdatac.pdf
- i tłumaczenie na język polski:
http://www.stowarzyszeniefidesetratio.pl/Presentations0/14-06Regnerus.pdf

- Shea John i in., "Małżeństwo gejowskie" i homoseksualizm. Raport i komentarz medyczny
http://www.polskasocjologia.pl/mgihrikm.doc
 - Śmiercionośny seks gejowski
http://www.fronda.pl/a/terlikowski-smiercionosny-seks-gejowski,26653.html

ksdariuszokoKs. Dariusz Oko

Gender w szkołach - zorganizowany, zbiorowy gwałt na duszy dziecka

Szanowni Państwo,
tym razem piszę w sprawie najwyższej wagi, chodzi o obronę dzieci i młodzieży, o obronę ich i naszej przyszłości przed śmiertelnym zagrożeniem, jakim jest deprawacja seksualna według ideologii gender. Homolobby organizuje potężne naciski na polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej, aby od nowego roku tę absurdalną oraz zbrodniczą ideologię wprowadzić do wszystkich szkół i przedszkoli polskich. Tak ma być realizowany program deprawacji i ateizacji młodzieży poprzez seksualizację. Młodzież ma żyć jak seks narkomanii, niezdolna do rzeczy wyższych, szczególnie do wiary oraz tworzenia małżeństwa i rodziny. Wiem, o czym mówię, bo około 10 lat spędziłem na Zachodzie Europy i problemy te studiuję od 8 lat. Jest to potężny atak na godność osoby ludzkiej, w tym zwłaszcza na prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. To tak, jakby w szkołach Izraela dzieci żydowskie na siłę nawracać na islam za pieniądze Żydów, bo chrześcijaństwo i genderideologia są podobnie przeciwne, jak judaizm i islam. Przestępstwo najgorszego rodzaju.

Co oznacza ta ideologia już w przedszkolach, ilustruje list czytelniczki "Gościa Niedzielnego" ze Szwajcarii (http://gosc.pl/doc/1532074.Wersal-sie-skonczyl). Można sobie wyobrazić, co dzieje się w szkołach, skoro już z maluchami chce się robić takie rzeczy. Ale ten list pokazuje również, jak rodzice i całe społeczeństwo może się obronić przed genderideologami, którzy, jak widać, często działają jak osoby głęboko zaburzone seksualnie, między innymi przez pedofilię.

Teraz nastała godzina działania, obrony naszych dzieci i młodzieży - podobnie, jak uczyniono to w Szwajcarii, pod żadnym pozorem zboczeńców nie można wpuszczać do szkół i przedszkoli!

Dlatego koniecznym jest, żeby każda osoba, która otrzymuje tego maila, przekazała go maksymalnie dużej liczbie innych osób. Następnie niech nasz udział w obronie dzieci polega przynajmniej na mówieniu o tym, ostrzeganiu oraz na wysłaniu maila i listu do Ministerstwa Edukacji Narodowej na przykład według załączonego wzoru. Ważne, aby list był wysłany także w formie pisemnej, to robi większe wrażenie, należy też żądać odpowiedzi i gwarancji, że u nas nie dojdzie do czegoś takiego, jak w Szwajcarii. Rodzice powinni też stale kontrolować, co w tym zakresie dzieje się w placówkach oświatowych oraz twardo domagać się respektowania swojej godności i swoich praw. W  razie potrzeby należy korzystać z pomocy prawnej i przestępstwa nagłaśniać w mediach. To nasz podstawowy obowiązek, obrona dziecka jest najbardziej elementarnym obowiązkiem dorosłego.

gabrielekubygrsGorąca zachęcam też do zapoznania się książką pani Gabriele Kuby, Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności,  która właśnie ukazała się po polsku w wydawnictwie Homo Dei. Dołączam recenzję tego fundamentalnego dzieła (por. https://www.krakowniezalezny.pl/genderrewolucja), a już teraz można powiedzieć, że jest ono niezbędną, klasyczną lekturą. Pani Kuby znakomicie obnaża niesłychane zakłamanie i niegodziwości gender- i homoideologii, podobnie jak książki profesora Leszka Kołakowskiego i Aleksandra Sołżenicyna obnażały marksizm i komunizm. Jest prawdziwą kopalną prawdy i argumentów, tak potrzebnych w naszej obronie przed wielkim kłamstwem ideologii. Potwierdzam ją na podstawie całej mojej wiedzy i doświadczenia. Informacje o książce można znaleźć tutaj: http://homodei.com.pl/product_info.php?products_id=295

Teraz jest czas niezbędnego działania, dobro i bezpieczeństwo dzieci jest wartością najwyższą!

I jeszcze propozycja listu do Ministerstwa Edukacji Narodowej (Drukujmy i wysyłajmy listy do p. Szumilas lub na adres mailowy informacja@men.gov.pl, prosimy, by kopie pism wysłanych do ministerstwa przesyłać na adres: fronda@fronda.gliwice.pl):

Krystyna Szumilas
Minister Edukacji Narodowej
Aleja Szucha 25
00-950 Warszawa

dotyczy:
Przeglądu treści szkolnych podręczników do biologii, WOS i WDŻR pod kątem przedstawienia w nich problematyki LGBTQ (Lesbijki, Geje, Osoby Biseksualne, Osoby Transpłciowe oraz Osoby Queer) i treści homofobicznych pt. „Szkoła milczenia”.

Szanowna Pani Minister,

autorzy „Przeglądu…” żądając wycofania podręcznika do wychowania do życia w rodzinie „Wędrując ku dorosłości” i wprowadzenia obowiązkowej edukacji seksualnej w nauczaniu szkolnym, łamią konstytucyjne prawo rodziców do wychowania swoich dzieci.

Jako rodzice mamy nadzieję, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nie podda się ideologicznym naciskom Stowarzyszenia Na Rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych oraz Osób Queer „Pracownia Różnorodności”, ponieważ to my rodzice jako pierwsi będziemy ponosić konsekwencje nieuporządkowanej aktywności seksualnej, która jest wpisana w program permisywnej edukacji seksualnej. O taki typ edukacji wnioskują autorzy sprawozdania pt. „Szkoła Milczenia”.

ksdariuszokoKs. Dariusz Oko

Ideologia gender to w prostej linii dziedzictwo ideologii marksistowskiej – nie mniej od niej zbrodnicze, a szkodliwe jeszcze bardziej, bo atakujące ze strony najmniej, jak się wydaje, upolitycznionej – przekonuje nawrócona z lewactwa na katolicyzm ceniona niemiecka socjolog Gabriele Kuby.

Od lat jesteśmy w Polsce poddawani swoistemu praniu mózgów, które obejmuje wiele obszarów, szczególnie jednak dotyczy sfery ludzkiej seksualności. Media głównego nurtu oraz lewaccy politycy przekonują, że w seksualności wolno właściwie wszystko, nie ma tu właściwie żadnych norm moralnych – no może poza dwiema: zakazem pedofilii i przemocy. Za to rozpoczynanie intensywnego życia seksualnego w wieku trzynastu lat, homoseksualizm, kazirodztwo, gejowska adopcja dzieci, skrajny promiskuizm – to, ich zdaniem, rzeczy całkiem normalne (bo, na przykład, zwierzęta czynią coś podobnego) albo wręcz pożądane, choćby dlatego, że dzieci gejów mają lepiej (jak niedawno na swojej okładce ogłosił jeden z miesięczników).

Tak zmasowanej ofensywie nonsensu należy się zdecydowanie przeciwstawiać, a żeby czynić to skutecznie, trzeba najpierw dobrze rozumieć, o co w niej chodzi.

dieglobaleNieocenionej pomocy w tej materii dostarcza najnowsza praca Gabriele Kuby zatytułowana Die globale sexuelle Revolution. Zerstörung der Freiheit im Namen der Freiheit – Globalna rewolucja seksualna. Zniszczenie wolności w imię wolności. Autorka – znakomita niemiecka socjolog i zarazem zdeklarowana katoliczka, wielce ceniona i wspierana przez Ojca Świętego Benedykta XVI – pokazuje, że szokująca nawała propagandowa, z którą mamy obecnie do czynienia, nie jest dziełem przypadku czy też krótkotrwałą modą, ale częścią globalnego planu, elementem światowej strategii zmierzającej ku fundamentalnej przemianie człowieka i społeczeństwa poprzez fundamentalną zmianę rozumienia i przeżywania ludzkiej seksualności.

Przekształcić człowieka

Rewolucja seksualna jako nowa rewolucja kulturowa, która swoimi skutkami ma przewyższyć rewolucję francuską i październikową razem wzięte, ma głębiej i trwalej przekształcić człowieka (albo raczej zniszczyć go). Przeprowadzana przez ludzi podobnych do twórców tamtych rewolucji – czyli najbardziej zdeterminowanych i agresywnych ateistów – ma za swój program ideologię gender opierającą się na założeniu, że ludzka płeć i preferencje seksualne stanowią wynik uwarunkowań kulturowych, nie zaś biologicznych, dlatego mogą być przez człowieka swobodnie określane, kształtowane i wybierane. Nie rodzimy się kobietami i mężczyznami, tylko dopiero społeczeństwo nas nimi tworzy. Możemy jednak także zostać stworzeni inaczej (ba, sami możemy się tak „stworzyć”): jako geje, lesbijki, biseksualiści, transseksualiści, kazirodcy, sadomasochiści i tym podobni. To przecież – zdaniem ideologii gender – są równouprawnione „płcie” – tak samo „normatywne”, jak męska i żeńska.
 
Dla wielu współczesnych ateistów powyższe wizje to wcale nie jakieś aberracje intelektualne, ale samo centrum ich życiowego credo. Na tym budują oni swoje życie i chcą zmusić całą ludzkość, aby czyniła to samo. Jak ich duchowi ojcowie – sowieccy bolszewicy – usiłowali całemu światu narzucić ideologię komunizmu, tak oni całej ludzkości chcą narzucić ideologię gender.
 
Z bolszewikami mają wiele wspólnego – nie tylko ateizm, ideologiczny fanatyzm, świadome zaślepienie na argumenty podważające ich wiarę, ale też nieuczciwość intelektualną, antynaukowość, zrównywanie człowieka ze zwierzęciem, niesłychaną pogardę dla ludzkiej godności, stosowanie różnego rodzaju bezprawnej przemocy, dążenie do bezwzględnego wtłoczenia wszystkich do klatki ich ideologii – niezależnie od tego, ile podstawowych praw ludzkich należy przy tym podeptać oraz ile ofiar miałoby to kosztować.

Marsz przez instytucje

Dlatego genderrewolucjonistów z powodzeniem można określać mianem neobolszewików pamiętając, że różnią się od nich jedynie stosowanymi metodami. Ponieważ oddolna, zbrojna rewolucja październikowa nie spełniła dostatecznie pokładanych w niej nadziei, stosując się do rady włoskiego marksisty Antonia Gramsciego, starają się oni przeprowadzić rewolucję odgórną. Wzorem wielkiego marszu partyzanckiego w stylu Mao stosują marsz przez instytucje, starając się przede wszystkim zająć kluczowe pozycje w mediach, polityce, sądownictwie oraz instytucjach państwowych i międzynarodowych.

Dokonawszy tego, mogą używać ich jako narzędzi do przeprowadzenia rewolucji w świadomości indywidualnej i społecznej, do zmienienia tejże świadomości z normalnej na „genderową”, aby potem łatwo sterować świadomością i dzięki temu osiągnąć zupełną dominację polityczną, prawną i finansową. Wtedy już będą mogli zrealizować wszystkie swe zamierzenia, zakuć społeczeństwo w kajdany ideologii, a wszelkich przeciwników dowolnie prześladować. Wtedy ci, którzy jeszcze tak niedawno, tak usilnie domagali się tolerancji dla siebie, sami staną się najbardziej nietolerancyjni – gotowi zamykać w więzieniach za najmniejszą oznakę krytyki czy sprzeciwu. Wszystko to odbywa się przy wykorzystaniu olbrzymich pieniędzy, przy poparciu wielu ośrodków finansowych i politycznych, według starannie wypracowanego planu realizowanego w kolejnych państwach.

Ateizacja przez seksualizację

Genderowcy osiągnęli już na tej drodze znaczące sukcesy. Zdominowali media i władze wielu krajów, a przede wszystkim takie instytucje międzynarodowe jak Unia Europejska i Organizacja Narodów Zjednoczonych. Dlatego Bruksela i Nowy Jork usiłują narzucać nam ideologię gender podobnie, jak kiedyś Moskwa usiłowała narzucić ideologię komunistyczną. Stosują tylko inną przemoc – nie zbrojną, ale medialną, finansową i polityczną.

Instytucje międzynarodowe sprzeniewierzają się przy tym istocie swojego powołania, bo zamiast służyć społeczeństwom, które ich wybrały i udzieliły im władzy, służą radykalnym mniejszościom seksualnym, degradując się do roli ich propagandowych tub oraz narzędzi przemocy. Bezprawnie wydają pieniądze podatników na szerzenie złowrogiej lewackiej ideologii, łamią podstawowe prawa człowieka, jak choćby prawo do wolności światopoglądowej, wychowania własnych dzieci, zachowywania i rozwoju własnej kultury. Dopuszczają się przy tym jawnych nadużyć i przestępstw – ot, na przykład, narzucanie chrześcijanom za ich podatki ideologii gender to jak zmuszanie Izraelitów za pieniądze Knesetu do przejścia na islam.

Zagrożenie dotyka całego społeczeństwa, w pierwszym rzędzie jednak dzieci i młodzieży, ponieważ podobnie jak kiedyś bolszewicy starali się przeprowadzić swoją rewolucję przede wszystkim poprzez przywłaszczenie gospodarki, obecnie genderowcy starają sie przeprowadzić swoje cele przede wszystkim poprzez „przywłaszczenie” sobie młodego pokolenia. Starają się przeto nie dopuścić do przekazania młodzieży wartości religijnych, małżeńskich i rodzinnych – tak im nienawistnych, bo stanowiących dla ich działań zasadniczą przeszkodę. Pragną zapanować nad umysłami młodego pokolenia i odizolować je od wpływu rodziny oraz Kościoła. Centralną dla ich poczynań zasadą jest wskazanie sformułowane przez ideologa panseksualizmu Wilhelma Reicha, ucznia Freuda, który radził, żeby nie walczyć bezpośrednio z Kościołem, ale seksualizować młodzież, a reszta przyjdzie sama. Rada to szatańska i szatańsko skuteczna – ateizacja poprzez demoralizację, czyli głównie przez seksualizację.

Rozbudzona seksualnie młodzież, która zaczyna żyć jak seksnarkomani, która szuka spełnienia przede wszystkim (albo wyłącznie) na poziomie przyjemności fizjologicznych, staje się niezdolna do wyższego życia duchowego, do religijności, do wiernego życia małżeńskiego i rodzinnego. W miejsce zniszczonych podstaw struktury społecznej i fundamentów kultury wcale jednak nie przychodzą – jak twierdzą genderowcy – nowe dzieła inżynierii społecznej, lecz chaos, degeneracja i upadek całych cywilizacji.

Jak wykazały badania angielskiego antropologa J. D. Unwina, porządek w sferze seksualnej jest kluczowy zarówno dla życia jednostki, jak i dla życia całego społeczeństwa – to dlatego warunkiem rozwoju cywilizacji jest rozumne kierowanie sferą seksualności i opanowanie pożądań. To dlatego cywilizacje, w których zachowywano podstawowe normy, rozkwitały, upadały zaś te, w których następowało seksualne rozprężenie. Warunkiem wysokiej kultury jest wysoka moralność. To dlatego najbardziej twórczą i par excellence wzorcową dla całego świata kulturą jest oparta na wiernym, monogamicznym małżeństwie kultura chrześcijańska.

Zwyrodnialcy i szaleńcy

Wielką zasługą Gabriele Kuby jest ukazanie szczegółów katastrofalnego zagrożenia narastającego w łonie naszej cywilizacji. Oto okazuje się, że współczesna rewolucja seksualna i ideologia gender znajdują swoje korzenie między innymi w maltuzjanizmie, eugenice, marksizmie, bolszewizmie i lewackim fenimizmie. Nie bez przyczyny genderowcy wypisują na swych sztandarach hasła tego samego seksualnego rozpasania, które już bolszewicy starali się realizować zaraz po rewolucji, a jednak szybko je porzucili jako zbyt destruktywne nawet dla ich świata.

Co więcej, główni animatorzy rewolucji seksualnej to ludzie, którzy sami cierpieli na poważne zaburzenia i dopuszczali się ciężkich przestępstw, w tym także seksualnych – jak, na przykład, Alfred Kinsey, który na potęgę fałszował dane i dla „potrzeb naukowych” gwałcił dzieci, nawet niemowlęta, czy przeprowadzał masturbację niemowląt. Zwyrodnialec ów chwalił się, na przykład, że u jedenastomiesięcznego niemowlęcia wywołał czternaście orgazmów w trzydzieści osiem minut.

Czołowi zaś ideolodzy gender, jak Judith Butler, wikłają się w oczywiste sprzeczności. Z jednej strony bowiem głoszą, że w ogóle nie ma mężczyzn i kobiet (…) płeć jest tylko fantazją, z drugiej zaś – walczą o prawa kobiet (których przecież podobno nie ma), a także upierają się, że zmiana skłonności homoseksualnej jest niemożliwa, choć w seksualności rzekomo wszystko jest całkowicie umowne i plastyczne. Oto kolejna prawda rewolucyjnego etapu.

Oczywiste sprzeczności programowe nie przeszkadzają genderowcom dominować w organizacjach UE i ONZ i przy ich pomocy realizować kolejne etapy rewolucji seksualnej zgodnie z „taktyką salami”. Mają do dyspozycji wiele własnych instytucji, usłużne media oraz olbrzymie środki finansowe najbogatszych darczyńców. Pieniędzmi obsypują ich między innymi rządy Stanów Zjednoczonych (zwłaszcza demokraci) oraz multimiliarderzy pokroju Rockefellera, Gatesa, Sorosa, Buffeta, Bloomberga i Turnera. Superbogacze wspierają ich w przekonaniu, że genderideologia – poprzez niszczenie rodziny i aborcję – pomaga redukować liczbę ludności świata, której „nadmiar” uważają oni za podstawowe zło i zagrożenie dla swego statusu. Zasada jest prosta: im więcej seksu, tym mniej dzieci. Rzeczywiście, w Europie jeszcze nigdy nie było tyle seksu, a zarazem tak mało dzieci. Cóż jednak, w domu publicznym (do którego upodabniają się dziś całe kraje) dla dzieci miejsca nie ma.

Przymusowa seksualizacja

Genderrewolucjoniści starają się też wywołać rewolucję w języku przez eliminację jednych wyrazów przy usilnej promocji innych. Wiedzą bowiem, że język nie tylko opisuje świat, ale także narzuca określoną jego wizję i może motywować do jego zmiany. To dlatego są zdecydowanie przeciwni używaniu (a nawet administracyjnie zaczynają zakazywać) takich słów jak: prawda, wstyd, wierność, małżeństwo, rodzina, matka i ojciec, a wprowadzają takie, jak: konstrukcja kulturowa, partner odcinka życia, związek poza wiernością, jednopłciowe partnerstwo, rodzic A i rodzic B.

Genderrewolucjoniści usiłują kształtować na swoją modłę już małe dzieci – z programem przymusowej seksualizacji wkraczają do szkół podstawowych i przedszkoli. Niszcząc u dzieci elementarne poczucie wstydu, namawiając do „seksualnych gier”, w tym szczególnie do masturbacji, zaburzają ich spokój i rozwój. Wykorzystując niepewność okresu dojrzewania, usiłują wmawiać młodzieży, że jest homoseksualna. Zatruwającą wyobraźnię pornografię nazywają sztuką. Depczą autorytet i prawa rodziców. Niszcząc poczucie odpowiedzialności dzieci i młodzieży, wprowadzają je na drogę nieodpowiedzialnego kierowania się wyłącznie pożądaniami, przez co wydają je na pastwę własnych żądz. Przy tym zupełnie przemilczają katastrofalne skutki powyższego stylu życia – podobnie jak handlarze narkotyków przemilczają skutki zażywania oferowanego przez siebie towaru.
 
Gendertotalitaryzm

Dochodzi do tego atak na podstawowe prawa i wolność człowieka: wolność opinii, mówienia, zebrań, terapii, nauki, religii, sumienia, zawodu, wychowania, sądownictwa. Sprzeciw wobec rewolucji seksualnej podlega prześladowaniom i kryminalizacji. Już teraz za jakąkolwiek krytykę genderideologii można stracić dobre imię, pracę, a nawet wolność. Genderowcom wolno krytykować wszystkich, ich zaś – nikomu. Zupełnie jakby byli istotami nadludzkimi wyjętymi spod ludzkich praw. Jakby byli Bogiem i choćby jedno zdanie krytyki wobec nich było bluźnierstwem. Iście szatańskie roszczenie.

Gabriele Kuby podaje całą listę aktów dyskryminacji i prześladowań, nietolerancji w imię tolerancji, bezprawia i deptania ludzkiej godności, których dopuszczono się w Europie w ostatnich latach w imię rewolucji seksualnej. Jest ich tak wiele i są tak oczywiste, że należy wprost mówić o nowych prześladowaniach chrześcijan i nowej formie totalitaryzmu. Przecież około osiemdziesięciu procent aktów mowy i czynów nienawiści na polu religijnym w Europie i całym świecie skierowana jest przeciw chrześcijanom!

Nie wolno jednak mówić o chrystianofobii, nie wolno bronić chrześcijan – tę mniejszość można do woli prześladować i do woli jej ubliżać, podobnie jak Żydom w pierwszych latach istnienia III Rzeszy. Tak oto Unia Europejska sama zaprzecza wartościom, na których została zbudowana, sama niszczy własne fundamenty.

Gabriele Kuby unaocznia jednocześnie ogromną sprzeczność genderideologii z chrześcijaństwem, pokazując zarazem, iż chrześcijanie – zwłaszcza katolicy – stoją na pierwszej linii oporu wobec nowych zagrożeń, podobnie zresztą jak wobec dawnych totalitaryzmów. Niestety, nową ideologią, niby dżumą, zarażają się także chrześcijanie. Jak koń trojański przenika ona do wnętrza Kościoła. Tym bardziej więc potrzeba duchowego wysiłku, by oczyszczać i uzdrawiać Kościół, aby prawdziwie dawać świadectwo prawdzie, która wyzwala. Szczególnie pilnym zadaniem jest stworzenie katolickiej pedagogiki seksualnej, odpowiednich podręczników i pomocy naukowych – słowem: skutecznej alternatywy dla programów genderowych. Nawet bowiem w katolickich szkołach – często po prostu z powodu braku odpowiedniej bazy programowo‑materiałowej – bezwiednie promuje się gender­‑ideologię i seksualizację młodzieży.

Po homozwiązkach – kazirodztwo

W walce z genderofesywą możemy cieszyć się pewnymi sukcesami. Odniosła je sama autorka, kiedy w roku 2007 publicznie skrytykowała broszury wychowawcze polecane rodzinom przez niemieckie ministerstwo do spraw rodziny. Zalecano w nich między innymi, aby rodzice nie przeszkadzali w masturbacji dzieciom w wieku 1–3 lat (!), natomiast dzieciom w wieku 4–6 powinni w tym wręcz aktywnie pomagać, także przez kontakty o charakterze kazirodczym (!). Po tej krytyce ministerstwo czuło się zmuszone wycofać broszury „do przepracowania”, co spotkało się ze zdecydowanym, silnie nagłośnionym w mediach sprzeciwem przedstawicieli genderowców dogłębnie przekonanych o absolutnej słuszności tego rodzaju praktyk (!). Właściwie nic dziwnego, bo przecież prawie wszystkie argumenty, które przytacza się na rzecz homoseksualizmu, można przytoczyć także na rzecz kazirodztwa. Dlatego po legalizacji homozwiązków, część genderideologów rozpoczyna już walkę o legalizację związków kazirodczych.

Pozytywnego przykładu nawrotu rozumu dostarcza Norwegia, która, nie należąc do Unii Europejskiej, może być suwerenna w swoich decyzjach. W roku 2012 norweski rząd wycofał się z finansowego wspierania genderstudiów po naukowo zbadanym i udowodnionym odkryciu, że po trzydziestu latach pedagogicznego przerabiania mężczyzn na kobiety, a kobiet na mężczyzn w wyborze zawodów utrzymały się te same proporcje. Jak dawniej, tak i obecnie, pośród inżynierów kobiety stanowią około dziesięciu procent, a mężczyźni około dziesięciu procent wśród przedstawicieli zawodów pielęgniarskich. Nic się nie zmieniło.

W poczet pozytywów należy też zapisać uboczny skutek publicznych sukcesów genderowców, mianowicie: coraz szersze publiczne obnażanie ich zakłamania i manipulacji. Twierdzą oni, na przykład, że homoseksualizm to wielki problem społeczny, który dotyka do 25 procent społeczeństwa. Tymczasem dziesięć lat po legalizacji związków partnerskich w Niemczech okazało się, że z możliwości tej skorzystało zaledwie 0,058 procenta (czyli około pół promila!) osiemdziesięciomilionowej populacji tego kraju, czyli jedynie 2,3 procent ludzi o skłonnościach homoseksualnych (których udział w społeczeństwie szacuje się na około 1,7 procenta). Równocześnie utajnia się, ile z tych związków już się rozpadło. Bardzo trudno znaleźć dzieci wychowywane w takich związkach z jakimkolwiek sukcesem.

Jak bolszewicy

Skalę deprawacji władzy politycznej i nauki ze strony genderowców oraz niezwykłe podobieństwo stosowanych przez nich metod do metod sowieckich pokazuje tak zwane Studium z Bambergu przeprowadzone na zlecenie ministerstwa sprawiedliwości przez uniwersytet tegoż miasta. Miało ono udowodnić, że dzieciom w związkach homoseksualnych jest tak samo dobrze, jak w rodzinach. Spośród około 900 badanych osób około 93 procent stanowiły kobiety – tak trudno bowiem było znaleźć homoseksualistów wspólnie wychowujących dziecko. 66 procent z grona badanych kobiet nie zaadoptowało dziecka swojej partnerki, co dobitnie świadczy o wielkości ich rodzicielskiej miłości i troski. 78 procent spośród tych dzieci przez około pięć lat żyło wcześniej w rodzinie heteroseksualnej matki, która dopiero później zdecydowała się na zmianę orientacji, co w oczywisty sposób nie pozwala mówić o dzieciach wychowywanych wyłącznie w homozwiązkach. Jako podstawa do oceny stanu dzieci służyły przede wszystkim wypowiedzi ich własnych matek, a nie całościowe badanie psychologiczne.

Oto „gendernauka” w całej swej krasie, oto typowy sposób jej uprawiania. Podobnie można było pytać komunistów, czy ludziom w ZSRS i NRD żyje się równie dobrze (albo lepiej) niż w USA i RFN. Oto ideologizacja i polityzacja nauki, oto wiedza równie „naukowa”, jak naukowy komunizm. Jednak właśnie takie studium niemieckie ministerstwo sprawiedliwości obwieściło jako sukces homolobby, jako potwierdzenie jego propagandy, przecież wszystko inne – choćby najprawdziwsze – byłoby „homofobiczne”. Genderowcy zawsze muszą mieć rację – podobnie, jak kiedyś kompartia – choćby nawet sami sobie zaprzeczali. Dziś dzieci rzuca się na pożarcie ideologii podobnie jak w starożytności składano je w ofierze bożkom, choćby biblijnemu Molochowi (por. 2 Krl 23, 10).

Podręcznik żołnierza

Niniejszy tekst przywołuje tylko niewielką cząstkę z ogromu faktów i argumentów, które można znaleźć w książce Gabriele Kuby – swoistego podręcznika żołnierza, wskazującego metody oraz środki stosowane przez naszych przeciwników i formułującego strategię skutecznego przeciwstawiania się im. Wszystko zaś zostało ukazane na konkretnych przykładach głównie z obszaru naszego wpływowego sąsiada – Niemiec.

Warto pamiętać, że genderowcy – współcześni neokomuniści – podobnie jak ich czerwoni ojcowie duchowi pragną zapanować nad całym światem, niosąc zniszczenie i śmierć przede wszystkim małżeństwu, rodzinie i chrześcijaństwu. Wszystko, co udało im się osiągnąć w Holandii, Hiszpanii czy Niemczech, chcą takimi samymi metodami narzucić Polsce, bezpardonowo depcząc przy tym naszą wiarę, moralność i godność. Identycznie, jak kiedyś naszą kulturę i wiarę chciała zniszczyć Moskwa, dzisiaj o to samo stara się Bruksela – tylko innymi środkami. Trzeba więc przeciwstawiać się temu podobnie jak bolszewikom w roku 1920 – ze wszystkich sił. To sprawa życia i śmierci.

Polacy mają w tej materii szczególnie spore szanse. Totalitarne ideologie, które same z siebie ogłupiły i zdominowały Rosjan i Niemców, w Polsce zostały zaprowadzone obcą przemocą – bagnetami, czołgami i szubienicami. A stało się tak dlatego, że należymy do narodów najgłębiej wierzących – im zaś więcej w duszy wiary i rozumu, tym mniej miejsca dla upiorów i demonów ideologii. To dzięki temu w Polsce genderowcom szczególnie trudno o sukcesy – podobnie jak dawniej komunistom.

Prawda jednak nie obroni się sama – potrzeba do tego wielkiego, zbiorowego wysiłku i mobilizacji ducha, potrzeba organizacji i instytucji. Wielkim osobowym wzorem jest sama Gabriele Kuby, jako kobieta, matka i chrześcijanka szczególnie wrażliwa na dobro człowieka, zwłaszcza najsłabszego – dziecka. Piórem obnażając prawdę o genderideologii, wzorem swych biblijnych poprzedniczek Estery czy Judyty, walczy o ocalenie swego narodu. Jak Ezechiel, Jeremiasz czy Izajasz wzywa do opamiętania i nawrócenia. Wiedzą i inteligencją, a także odwagą i poświęceniem zawstydza niejednego mężczyznę.

Trzeba skorzystać z jej pomocy i rady, jak kiedyś Barak korzystał z pomocy Debory i dzięki jej namowie oraz Bożej pomocy wyruszył do walki, by pokonać śmiertelnych wrogów Izraela (por. Sdz 4–5).

(Od Redakcji): I jeszcze uzupełnienie z 11 maja 2013 roku:
Gorąca zachęcam też do zapoznania się książką pani Gabriele Kuby, Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności,  która właśnie ukazała się po polsku w wydawnictwie Homo Dei. Już teraz można powiedzieć, że jest ono niezbędną, klasyczną lekturą. Pani Kuby znakomicie obnaża niesłychane zakłamanie i niegodziwości gender- i homoideologii, podobnie jak książki profesora Leszka Kołakowskiego i Aleksandra Sołżenicyna obnażały marksizm i komunizm. Jest prawdziwą kopalną prawdy i argumentów, tak potrzebnych w naszej obronie przed wielkim kłamstwem ideologii. Potwierdzam ją na podstawie całej mojej wiedzy i doświadczenia. Informacje o książce można znaleźć tutaj: http://homodei.com.pl/product_info.php?products_id=295

ksdariuszokoSzanowni Państwo,

serdecznie dziękuję za modlitwę oraz wszelkie wyrazy poparcia, solidarności, uznania i wdzięczności, które otrzymałem w związku z udziałem w programie Tomasza Lisa w poniedziałek 25 lutego 2013 roku.

A były to tysiące i tysiące osób, w tym wiele wspaniałych matek, ojców, sióstr zakonnych, księży, biskupów, profesorów, uczonych, młodzieży  i dzieci. Także dzięki Państwu mogliśmy się cieszyć takim sukcesem pomimo zewnętrznego stosunku sił 8:1,5. Zresztą sam ten układ pokazuje, jak brudnymi metodami posługują się nasi przeciwnicy, jak manipulują. W ten sposób udało się przeszkodzić ofensywie gender-ideologii, ukazać jej wyjątkową absurdalność, porównywalną chyba jedynie z utopią komunistyczną, z której się też wywodzi.

Dla zainteresowanych przesyłam wywiad, w którym mogłem powiedzieć dużo więcej, niż w telewizji oraz szczególnie trafne komentarze.
Z serdecznymi pozdrowieniami oraz nadzieją na dalszą modlitwę i wsparcie
                                                                                                                               Ks. Dariusz Oko

http://www.fronda.pl/a/ks-oko-dla-frondapl-homolobby-przypisuje-sobie-cechy-boskie,26501.html
http://wpolityce.pl/artykuly/47948-urban-naszych-czasow-znowu-w-akcji-tak-lis-kluzik-lepkowska-i-pirog-probowali-zaszczuc-ksiedza-oko-ale-nie-dal-sie-szacunek
http://www.fronda.pl/a/ks-oko-dostalby-z-otwartej-piesci-w-pysk-czyli-mowa-milosci-homolobby,26511.html
A sam program można obejrzeć pod adresem:
http://www.tvp.pl/vod/audycje/publicystyka/tomasz-lis-na-zywo/wideo/25022013/9983739

(Od Redakcji): najnowszą wypowiedź Księdza Profesora ("Genderrewolucja") publikuje marcowo-kwietniowy numer "Polonii Christiany":
http://www.pismo.poloniachristiana.pl/tresc,33,0,996,1,PCH,numer.html

ksdariuszokoKs. Dariusz Oko

Nie istnieje demokracja bez opozycji, a opozycja nie istnieje bez wolnych mediów.

Usiłowanie przejęcia całkowitej, absolutnej władzy nad mediami jest w istocie usiłowaniem przejęcia całkowitej, absolutnej władzy nad naszym rozumem, nad naszą duszą, nad całym człowiekiem i całym społeczeństwem.

Myślę, że po ostatnich wydarzeniach w mediach naszej ojczyzny najwyższy czas podjąć temat: Chrześcijanin a media. Sprawa stała się szczególnie bolesna i aktualna po niedawnej nagonce i czystce medialnej, po przejęciu przez ośrodki pro-rządowe jednych z ostatnich dużych mediów opozycyjnych: Rzeczpospolitej oraz Uważam Rze (co wywołało protesty między innymi związku dziennikarzy polskich i zagranicy). Jest też już oczywiste, że Telewizja Trwam w tych warunkach nigdy nie otrzyma miejsca na platformie cyfrowej – i to pomimo protestów milionów ludzi oraz pomimo faktu, że miejsce takie otrzymały małe, nieznane i zadłużone stacje, które do swojego głównego przekazu zaliczają między innymi wróżbiarstwo i pornografię. Jak widać, nasi decydenci ponad chrześcijaństwo wolą wróżbiarstwo i pornografię, to jest ich „lepsza” propozycja dla Polaków.

To wszystko dzieje się w sytuacji, gdy wszystkie wielkie telewizje prywatne i telewizja „publiczna” prowadzą nieustatnną kanonadę wymierzoną w opozycję, gdy już dawno usunięto z nich prawie wszystkich dziennikarzy, na których padł choćby cień podejrzenia, że sympatyzują z opozycją albo odchodzą od głównej linii wyznaczonej przez Gazetę Wyborczą - tego wielkiego dyrygenta polskich mediów, a zarazem pisma tak fundamentalnie zaangażowanego w propagowanie współczesnych ideologii ateistyczno-lewackich i dlatego też tak fundamentalnie anty-chrześcijańskiego. Dlatego też nasza telewizja państwowa jest nie tyle publiczna, co pro-rządowa. Jak w epoce późnego Gierka zajmuje się głównie rządową „propagandą sukcesu”.

Jak za komuny, żaden wyłom w monopolu mediów GW-podobnych nie może być tolerowany, nikt nie ma prawa mówić coś innego, niż oficjalna propaganda. W ten sposób dominujące media sprzeniewierzają się swojemu podstawowemu powołaniu, bo zamiast krytykować i kontrolować rząd (co normalnie należy do ich głównych zadań) zajmują się niszczeniem opozycji, a właściwie szczuciem na nią. Używają przy tym niesłychanie brutalnego języka, pełnego kłamstw i poniżania, prawdziwej „mowy nienawiści” i „retoryki szatana” godnej neobolszewizmu. Bo trzeba rzeczywiście bardzo, bardzo nienawidzić, trzeba bardzo, bardzo oddalić się choćby od minimum intelektualnej i moralnej przyzwoitości, żeby nawet przez dziesiątki lat ciągle mówić i pisać w ten sposób.

To wszystko oznacza też między innymi niesłychaną pogardę dla znacznej części społeczeństwa, traktowanie całych rzesz obywateli jak gorszej kategorii, jak podludzi, którzy nie mają prawa do udziału w publicznej debacie oraz w procesach demokratycznych, bo dzisiaj koniecznym warunkiem takiego udziału jest dostęp do mediów. Tak w naszej ojczyźnie dokonuje się przestępstw na wielką skalę, są deptane podstawowe prawa człowieka, niszczona jest demokracja i umacniana oligarchia. Tak możemy wejść w epokę „jedwabnej dyktatury” i „miękkiego totalitaryzmu”.

Oznacza to również, że coraz większe kręgi społeczeństwa mogą stawać się mentalnymi niewolnikami i papugami prawie całkowicie dominujących głównych mediów oraz stojących za nimi grup interesów i lewacko-ateistycznych ideologów. Nawet bardzo wykształceni ludzie, jednak utrudzeni pracą i wychowaniem dzieci, pochłonięci swoimi problemami, często nie analizują głębiej informacji i źródeł ich pochodzenia, za prawdę dobrodusznie uznają to, co jest najbardziej natarczywie powtarzane przez dominujące media. W ten sposób łatwo stają się ich ogłupionymi ofiarami, którymi można dowolnie sterować w obranym przez właścicieli mediów kierunku.

Tak przecież działo się w ustrojach totalitarnych, tak dzieje się dzisiaj np. w Korei Północnej. Sceny żałoby po niedawnej śmierci ich z kolei „ukochanego przywódcy” (w a w istocie człowieka żyjącego jak typowy, ateistyczny dyktator, arcy-zabójca własnego narodu) w zeszłym roku (np. częściowo tylko wymuszone akty zbiorowej histerii połączone z bicie z rozpaczy czołami o chodniki) dobitnie pokazują, co – także przy pomocy mediów – można zrobić z ludźmi, jak bardzo można ich ogłupić i zniewolić.

Usiłowanie przejęcia całkowitej, absolutnej władzy na mediami jest w istocie usiłowanie przejęcia całkowitej, absolutnej władzy nad naszym rozumem, nad naszą duszą, nad całym człowiekiem, nad całym społeczeństwem. To jest zapewne wprost szatańskie usiłowanie zapanowania nad wszystkim, bo kiedy posiada się ludzkie umysły i serca, posiada się wszystko, co ludzie mają. Tu chodzi nie tylko o politykę i ekonomię, ale także o wiarę i moralność, o wspólnotę z ludźmi i z Bogiem, o samo zbawienie. Nienawiść, kłamstwo i zbrodnia nie są najbardziej godnymi polecenia drogami do nieba! A w takiej sytuacji nawet przekonani chrześcijanie mogą być głęboko zniekształcani, wypaczani i deformowani przez ten potężny „przemysł nieprawdy, nienawiści i pogardy”, sami mogą się zakorzeniać w nieprawdzie, nienawiści i pogardzie – w myśl powiedzenia, że „gdyby Geobels miał telewizję, to Niemcy do dzisiaj nie wiedzieliby, że przegrali wojnę”. Takie media mogą się przyczynić nie tylko do utraty rozumu i przyzwoitości, ale także do utraty wiary i zbawienia. Dlatego dominujące media trzeba nieraz traktować podobnie, jak kiedyś traktowaliśmy polską Trybunę Ludu czy moskiewską Prawdę - jako tubę propagandową grup interesu oraz ich ateistycznych ideologii i nic więcej. Trzeba tym bardziej szukać opinii wiarygodnych uczonych i dziennikarzy, a nie sług oligarchów czy lewackich ideologii.

Jestem o tym głęboko przekonany, piszę to na podstawie całej mojej wiedzy i doświadczenia, na podstawie pracy naukowej i 27 lat pracy duszpasterskiej. Także na podstawie 10 lat spędzonych poza granicami Polski, głównie w najbardziej rozwiniętych krajach świata. U nas w mediach i w polityce dzieją się teraz rzeczy, które byłyby nie do pomyślenia w żadnym normalnym, demokratycznym kraju. Nasza demokracja zamienia się w dyktaturę niesioną przez media. W tej sytuacji opozycję trzeba wspierać, jak za PRL wspierało się KOR i „Solidarność”. Kiedy jest nieustannie niesłychanie atakowana i lżona bez prawie żadnej możliwości odpowiedzi, trzeba ją wspierać, jak kiedyś trzeba było wspierać prześladowanych Izraelitów. Bez opozycji nie istnieje demokracja, ale opozycja nie może istnieć bez wolnych mediów, bo inaczej nie ma możliwości dotarcia do społeczeństwa ze swoim przekazem. Dlatego wolnych mediów trzeba bronić tak, jak demokracji, tak, jak podstawowych praw człowieka.

Trzeba tym bardziej szukać mediów opozycyjnych, które są wypierane i niszczone na wszelkie możliwe sposoby. Nie możemy dać się zmanipulować, ogłupić i wytresować do nienawiści, do anty-chrześcijaństwa, do bycia bezwolnymi narzędziami właścicieli dominujących mediów, nie możemy stać się ofiarami neo-bolszewickiej „retoryki szatana”. Im bardziej ktoś chce nas ogłupić i zmanipulować odcinając nam dostęp do niezależnych, wiarogodnych informacji, tym bardziej jest niebezpieczny, tym gorsze musi mieć zamiary, tym bardziej trzeba mu się przeciwstawiać, tym bardziej trzeba samodzielnie myśleć i szukać.

Szczególnie pomocny wydaje się tutaj np. Gość Niedzielny, ale i Fronda, Niedziela, Polonia Christiana… Zapewne warto też oglądać opozycyjne telewizje internetowe, np. Razem czy Telewizję Niezależną. Ważne jest, by wspierać nowe powstałe tygodniki: W sieci oraz Tygodnik Do Rzeczy, oraz zapowiadaną telewizję Republika, które tworzą dziennikarze będący ofiarami ostatnich tak niesłychanie brutalnych, bezwzględnych pro-rządowych i anty-demokratycznych czystek.

Ponieważ strony telewizji internetowych zawierają przede wszystkim audycje publicystyczne, można ich słuchać jak radia mając włączony komputer i wykonując w tym czasie jakieś proste, nieabsorbujące zbytnio uwagi czynności biurowe czy domowe. Można zacząć np. od audycji z dziennikarzem Cezarym Gmyzem, jednej z głównej ofiar ostatniej nagonki na najbardziej prawych, uczciwych dziennikarzy:

http://vod.gazetapolska.pl/3053-swiety-jerzy-zabija-smoka-nagroda-dla-cezarego-gmyza

http://vod.gazetapolska.pl/3047-manipulacje-w-mediach-gmyz-na-kul

Można też posłuchać opinii uznanego profesora prawa na temat dochodzenia smoleńskiego:

http://vod.gazetapolska.pl/2702-katastrofa-w-swietle-prawa-miedzynarodowego

Możemy sobie tak wzajemnie pomagać, podając linki, wskazując na te audycje i artykuły, które wydają się szczególnie ważne, które wydają się szczególnie ważną korektą tego, co pod dyktando GW głoszą dominujące media.

Tu chodzi także o naszą rozumność i naszą wolność, nasze chrześcijaństwo i naszą wiarę, albo raczej przede wszystkim o nie. W tych zmaganiach z mentalnymi i medialnym neo-bolszewizmem nie jesteśmy bez szans, podobnie, jak nie była bez szans Polska, kiedy w 1920 roku przeciwstawiła się sługom bolszewizmu.

Ponieważ Najwyższy jest Prawdą, to pomimo całej powodzi (nieraz wprost szatańskiego) kłamstwa, prawda ostatecznie musi zwyciężyć. Najpóźniej na Sądzie Ostatecznym – a często już wcześniej.

ksdariuszokoKs. Dariusz Oko

Szanowni Państwo,
na tak bliskie już Święta Bożego Narodzenia życzę, aby pomogły one jak najgłębiej zrozumieć i przyjąć Cuda Życia, które jest nam dane, aby tak, jak na tym pięknym obrazie, Chrystus do całej pełni stawał się Światłością naszego życia.

Równocześnie dziękuję za wszystkie serdeczne, piękne życzenia, które otrzymałem z okazji imienin i Świąt. We Wspólnocie i przy wsparciu tylu, tylu  wspaniałych Przyjaciół życie jest o wiele,  wiele bardziej pięknie i wartościowe.

Podaję również link do mojego nowego artykułu „Częściowe zwycięstwo prawdy”, który ukazał się w ostatnim numerze FRONDY – 65 (2012), s. 24-41. Jest on kontynuacją artykułu „Z papieżem przeciw homoherezji”, za który otrzymaliśmy specjalne błogosławieństwo Ojca Świętego Benedykta XVI i zawiera następne, bardzo ważne informacje – zwłaszcza na temat nauczania Kościoła.
http://www.fronda.pl/a/czesciowe-zwyciestwo-prawdy,24732.html

Z serdecznymi pozdrowieniami,
ksiądz Dariusz Oko

ksdariuszokoKs. Dariusz Oko

Szanowni Państwo,

po moim artykule „Z papieżem przeciw homoherezji” otrzymałem mnóstwo gratulacji i wyrazów poparcia, ale także trochę pytań. Przynajmniej na część z nich odpowiadam w wywiadzie, który ukazał się właśnie w portalu „Onet”, a który stanowi też podsumowanie pierwszego etapu dyskusji: http://religia.onet.pl/wywiady,8/ks-oko-homo-lobby-ma-swoich-ludzi-na-kluczowych-stanowiskach-w-kosciele,44528.html.

Szczególnie cieszy pewne potwierdzenie i błogosławieństwo dla mojego tekstu z najwyższego poziomu, bezpośrednio z Watykanu. Otóż od początku lipca Radio Watykańskie na swoich falach prezentuje w każdą środę, w odcinkach, mój artykuł. Czyni to w wolnym miejscu po sprawozdaniach z katechez Ojca Świętego ze środowych Audiencji Generalnych dla pielgrzymów z całego świata, które są w tym miesiącu zawieszone. Tłumaczenie na język czeski zostaje następnie umieszczone na oficjalnej stronie Radia Watykańskiego, które jest głosem papieża i Stolicy Apostolskiej. Widocznie uważa się tam, że jest szczególnie trafnym komentarzem do nauczania Kościoła. Artykuł jest też komentowany w Czechach oraz na Słowacji, tam zwłaszcza w związku w usunięciem arcybiskupa Roberta Bezaka z jego stolicy biskupiej w Trnawie. (W tej sprawie zresztą znowu skompromitowała się „Gazeta Wyborcza” judząc przeciwko Ojcu świętemu w ogromnym tytule swojego sobotniego wydania z 14.07.2012: „Słowacja broni swojego biskupa przed papieżem” oraz artykule Bartłomieja Kurasia „Zbyt chrześcijański na arcybiskupa”. Tymczasem arcybiskup został usunięty między innymi z powodu święcenia kleryków homoseksualnych usuniętych z innych seminariów).

Artykuł ten jest tak ceniony, że obecnie przygotowuje się jego tłumaczenia także na język angielski, niemiecki, słowacki, litewski oraz łotewski. Widać, że jest ważny szczególnie dla naszej części Europy.

Dla zainteresowanych podaję odniesienia do niektórych przynajmniej artykułów, które powstały w związku z moją publikacją.

Z pozdrowieniami,
Ks. Dariusz Oko

Wokół artykułu „Z papieżem przeciw homoherezji”, Fronda 63 (2012), s. 128-160.

1. Katarzyna Wiśniewska, Homoherezja o homomafii księdza Oko, Gazeta Wyborcza 27.06.2012, s. 3.

2. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Pochyłe drzewo, Gazeta Polska 27 (987) 4.07.2012, s. 36.

3. Tomasz Terlikowski, Zaskakujące milczenie, Gazeta Polska 28 (988) 11.07.2012, s. 33.

4. Audycje Sekcji Czeskiej Radia Watykańskiego w miejsce sprawozdań z zawieszonych środowych audiencji papieskich 4, 11, 18 lipca 2011 – tekst tłumaczony w odcinkach na język czeski. Następnie teksty umieszczane na tronach Radia Watykańskiego „S Papežem proti homoherezi”. Część 1: http://www.radiovaticana.cz/clanek.php4?id=16716, część 2: http://radiovaticana.cz/clanek.php4?id=16747, część 3: http://www.radiovaticana.cz/clanek.php4?id=16782. Tekst ten jest kopiowany i komentowany na wielu stronach Kościoła katolickiego w Czechach, na przykład: http://www.presbyter.cz/aggregator/sources, http://gloria.tv/?media=311714, http://www.presbyter.cz/aggregator/sources, http://www.farnost2k.cz/aggregator/sources/1.

5. Piotr Skwieciński, Stasiński broni Figurskiego i Wojewódzkiego, Portal Uważamrze.pl 27.06.2012,  http://www.rp.pl/artykul/902442.html.

6. Wojciech Tejster, Geje zamiast księży?, Portal Gość Niedzielny 27.06.2012, http://gosc.pl/doc/1192560.Geje-zamiast-ksiezy.

7. Tomasz Terlikowski, Skwieciński: świętokradztwo księdza Oko, Portal Fronda.pl 27.06.2012, ttp://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/skwiecinski:__swietokradztwo_ks._oko_22138.

8. Tomasz Terlikowski, Wiśniewska broni homoheretyków, Portal Fronda.pl 27.06.2012, http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/terlikowski:_wisniewska_broni_homoheretykow_22114.

9. Roman Graczyk, Antyhomofobiczny bełkot, Portal Interia Fakty 28.06.2012, http://fakty.interia.pl/felietony/graczyk/news/antyhomofobiczny-belkot,1815393.

10. Redakcja Fronda.pl, Sukces Frondy: Tekst ks. Dariusza Oko pt. „Z Papieżem przeciw homoherezji” na stronach Watykanu 5.07.2012.

miroslawborutaMirosław Boruta

W najnowszym numerze „Frondy” opublikował swój najnowszy tekst ksiądz dr. hab. Dariusz Oko, filozof, teolog, duszpasterz, podróżnik i publicysta. Zapraszamy Państwa do lektury tego tekstu, zatytułowanego „Z Papieżem przeciw homoherezji”: http://www.polskasocjologia.pl/dozpph.pdf.

Dzięki uprzejmości Autora są już dostępne na naszych portalach wersje obcojęzyczne tego tekstu po angielsku, czesku, niemiecku i włosku. Znajdą je Państwo pod odpowiednimi linkami:
http://www.polskasocjologia.pl/okoagainsthomoheresy.doc
http://www.polskasocjologia.pl/okoprotihomoherezi.doc
http://www.polskasocjologia.pl/okotheologisches.pdf
http://www.polskasocjologia.pl/okocontrolomoeresia.doc

SKsiądz Dariusz Oko gościł w tym roku (26 marca) także w Salonie Gościnnym Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki w Krakowie z wykładem „Homoideologia jako typowy produkt ateistyczno-lewackich umysłów” (fotografia obok).

Materiały z tego spotkania: 1) Ks. dr. hab. Dariusz Oko – Non possumus. Kościół wobec homoideologii; 2) „Małżeństwo gejowskie” i homoseksualizm. Raport i komentarz medyczny, autorstwa zespołu lekarzy kanadyjskich, 3) Zagrożenia zdrowia związane z seksem gejowskim, pióra dr med. Johna R. Diggsa, juniora oraz 4) rozmowę z ks. dr. Dariuszem Oko „Na celowniku homolobbystów” – znajdą Państwo na stronie: https://www.krakowniezalezny.pl/homoideologia-jako-typowy-produkt-ateistyczno-lewackich-umyslow

miroslawborutaMirosław Boruta

26 marca Klub Krakowski Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki w swoim Salonie Gościnnym (w sali Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27) zorganizował tym razem spotkanie z księdzem dr. hab. Dariuszem Oko, filozofem, teologiem, duszpasterzem, podróżnikiem i publicystą.

SMieliśmy okazję obejrzeć film poświęcony tematowi homoideologii, wysłuchać wykładu na ten temat - warto dodać, że wykładu wygłoszonego przez jedengo z najlepszych w Polsce specjalistów w tej tematyce - oraz zapoznać się (także do dalszej lektury) z tekstami: ks. dr. hab. Dariusza Oko - Non possumus. Kościół wobec homoideologii; "Małżeństwo gejowskie" i homoseksualizm. Raport i komentarz medyczny, autorstwa zespołu lekarzy kanadyjskich czy Zagrożenia zdrowia związane z seksem gejowskim, pióra dr med. Johna R. Diggsa, juniora.

Ogromną zaletą wykładu było osadzenie go w systemie prawdziwych ludzkich wartości, płynących z wiary w Boga i przeznaczenia człowieka. Dziękujemy!

I jeszcze linka do fotoreportażu ze spotkania:

https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/26Marca2012mb