Przeskocz do treści

miroslawborutaks1Mirosław Boruta

Zapraszam Państwa do obejrzenia prezentacji dr. hab. Tadeusza Sozańskiego, którą 25 X 2017 roku poznali klubowicze i sympatycy Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki.

tadeuszsozanskiDr hab. Tadeusz Sozański (na zdjęciu obok), jest socjologiem pracującym w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie i członkiem Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, sympatykiem Klubu od 2010 roku, szczególnie, gdy przewodniczył mu inny socjolog – dr Mirosław Boruta 😉 Prezentacja omawia najnowsze sondaże CBOS na temat preferencji partyjnych i zawiera informacje, które mogą zainteresować wszystkich (niezależnie od własnych preferencji politycznych): http://www.cyf-kr.edu.pl/~ussozans/ts_klub_gp_251017.pdf

edwardkuligaEdward Kuliga

Komunikaty z badań CBOS z października i listopada 2017 roku dają niezwykle wysokie poparcie dla PiS jako partii rządzącej w granicach 45 %. Zważywszy na 2 letni już okres rządzenia i bezpardonowe ataki totalnej opozycji wspieranej z zagranicy, zjawisko to należy uznać za ewenement polityczny i socjologiczny, wskazujący na istotne zmiany w świadomości społecznej i reorientację postaw politycznych. Zmiany te są z jednej strony skutkiem realnej, prospołecznej polityki państwa, a z drugiej mają charakter żywiołowy, jako rezultat dynamiki życia społecznego. Stosunkowo duży stopień poparcia społecznego wskazuje na zgodność polityki Rządu z oczekiwaniami i potrzebami społecznymi.

Każda zmiana postaw społecznych bierze swój początek w sferze ducha gdzie walka o wybór dobra lub zła trwa nieustannie. Spośród wielu czynników sprawczych nie wolno pominąć przemian duchowych związanych z wielką modlitwą i wydarzeniami patriotycznymi w ostatnich latach, jak: 1050 lecie Chrztu Polski, wydobycie z dołów śmierci i uroczyste pogrzeby żołnierzy niezłomnych, Wielka pokuta 15 października 2016 roku na Jasnej Górze, Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana 19 listopada 2016 r., akt poświęcenia Polski Niepokalanemu sercu Maryi oraz krucjata różańcowa za Ojczyznę, 100-lecie objawień w Fatimie, Różaniec do granic, miesięcznice smoleńskie i wiele innych. Wszystko to ożywiło znacznie świat wartości i stworzyło nowy klimat polityczny.

Skończył się 25 letni etap gospodarczy i polityczny dominacji polityki neoliberalnej w Polsce wskutek załamania się jej paradygmatu, oderwanego od prawdy i realnych potrzeb społecznych oraz zużycia moralnego jej protagonistów i przekroczenia przez nich progu akceptacji społecznej. Dotychczasowe próby PO obalenia Rządu PiS poprzez rewoltę i dyskredytację w oczach świata i własnych obywateli wywołały skutki odwrotne do zamierzonych: wytworzyły dysonans poznawczy wśród części dotychczasowych zwolenników PO i reakcje obronne u ludzi dotąd niezaangażowanych politycznie. Zamiast planowanej izolacji i rozbicia, nastąpiła konsolidacja społeczna wokół działań Rządu.

Wysokie poparcie dla PiS to dobra ocena Rządu Beaty Szydło lecz należy je odczytywać raczej jako duże i silne oczekiwanie społeczne na szybkie i radykalne zmiany i likwidację pozostałości postkomunizmu, a zwłaszcza ulokowanych wysoko i nisko układów mafijnych. To także wyraz nadziei na niepodległe, sprawne i sprawiedliwe Państwo Polskie. Dowodem na te oczekiwania jest utrzymujący się w dłuższym czasie i wzrastający trend poparcia dla formacji rządzącej w miarę jak broni podmiotowości państwa i prowadzi zdecydowane działania prospołeczne i naprawcze oraz towarzyszący mu wysoki (około 70%) stopień deklaracji udziału w wyborach we wszystkich kategoriach społecznych.

Rozkład preferencji wyborczych wśród zwolenników PiS i PO według kategorii społeczno-zawodowych (robotnicy, kadra kierownicza, emeryci, itd.) nie odbiega istotnie od struktury ogółu głosujących. Wyjątkiem jest tu przewaga kadr kierowniczych oraz uczniów i studentów po stronie PO, a rolników po stronie PiS. Czynnikami najsilniej różnicującymi oba elektoraty jest uczestnictwo w praktykach religijnych, czyli stosunek do religii katolickiej(duże uczestnictwo po stronie głosujących na PiS), i deklarowane poglądy polityczne. Platforma sytuuje się po stronie centrum i lewicy, PiS zdecydowanie po stronie prawicy. Przy czym podział lewica – prawica, odnosi się tu do kwestii obyczajowych i światopoglądowych, a nie do poglądów na kwestie ekonomiczne. Widać z tego wyraźnie ,że występujące w Polsce podziały polityczne nie mają uwarunkowań wynikających z przynależności do klas społecznych i nie są zdeterminowane stosunkiem do własności ani pozycją społeczną głosujących, choć po stronie PO jest więcej osób o wyższej pozycji społecznej. Osoby z wyższym wyksztalceniem i zamieszkujące w dużych miastach częściej preferują PO, zaś mieszkańcy wsi i mniejszych miejscowości oraz mniej wykształceni – PiS. Wyższe wykształcenie nie tyle oznacza tu kierunek preferencji politycznych, co wskazuje na większą podatność zwolenników PO na ideologię lewicową i postmodernistyczną panującą na wyższych uczelniach. Podobnie miejsce zamieszkania, mniejsze miasto i wieś, samo z sobie nie determinuje postaw politycznych lecz wskazuje na inny styl życia i mniejszy zasięg odziaływania mediów liberalnych, które są głównymi narzędziami indoktrynacji ideologicznej.

Najważniejszymi czynnikami różnicującymi politycznie Polaków jest stosunek do uznawanego systemu wartości, a zwłaszcza do religii katolickiej i prawa Bożego oraz bieżące interesy społeczne i ekonomiczne.

Zakres przedmiotowy badań i tradycyjny podział głosujących na kategorie społeczno-zawodowe nie pozwala wnioskować o przyczynach i kierunkach przepływu elektoratów pomiędzy głównymi partiami. Stosunkowo wysoki stopień deklaracji udziału w wyborach wynoszący 70% w porównaniu do realnego uczestnictwa nie przekraczającego 60%, pozwala sądzić o aktywizacji politycznej osób dotąd nie czynnych politycznie. Różnice polityczne w odniesieniu do podziału na kategorie społeczno-zawodowe ulegają obecnie zatarciu. Aby wyjaśnić źródła i kierunki przepływu elektoratów i czy istniejące notowania partii politycznych są zjawiskiem względnie trwałym, trzeba zastosować dodatkowy podział uwzględniający cechy osobowościowe i motywacje polityczne głosujących. Ze względu na przekonania i motywacje można wyróżnić stosunkowo stabilny elektorat ideowy zmotywowany określonym systemem wartości. Ten jest świadomy swoich celów i interesów i jest gotowy stawać w obronie dobra wspólnego. Mowa tu o elektoracie patriotycznym nie ulegającym łatwo manipulacji i działającym z wyższych pobudek. Po przeciwnej stronie patriotów znajdują się liberałowie, kosmopolici i lewicowcy ale już o motywacji bardziej indywidualistycznej. Druga kategoria to szeroko rozumiany elektorat socjalny, oczekujący dobrobytu, bezpieczeństwa i przysłowiowego świętego spokoju. Należałoby go ocenić jako chwiejny i podatny na manipulacje i na „kiełbasę wyborczą”. Jest to najliczniejsza grupa wyborców poddana ustawicznej „obróbce” socjotechnicznej i „przeciąganiu liny”. Kolejna grupa to głosujący według mody lansowanej przez media i celebrytów. Chcą być nowocześni i postępowi i nie odstawać od wylansowanych stereotypów. I ostatnia grupa to różnego rodzaju interesariusze bardziej lub mniej uzależnieni od danego układu władzy lub chcący pozyskać jej względy. Jest to stosunkowo liczna grupa pracobiorców i różnych interesantów, działaczy, urzędników i biznesmenów, powiązanych z rządzącym establishmentem. Ludzie interesu dominujący w tej grupie, wykluczając układy mafijne, są nastawieni pragmatycznie i szybko zmieniają opcje polityczne w zależności od potrzeb i interesów. W praktyce podziały te zachodzą na siebie, podobnie jak motywacje ludzkie, lecz zachowują cechy dominujące. Postawy polityczne są zawsze prawdziwą lub zmanipulowaną reakcją wyborców na postrzeganie polityków i spraw państwa.

Biorąc po uwagę wyniki badań i obserwację uczestniczącą można stwierdzić, że w przypadku PiS mamy do czynienia z przyrostem, choć nierównomiernym, we wszystkich wymienionych wyżej grupach elektoratów oraz z częściową aktywizacją wyborców dotychczas nieczynnych. Jedno nie ulega wątpliwości: mit neoliberalny III RP pękną i utracił zdolność przyciągania tłumów. Jego kanon polityczny oparty na utopii raju dla wybranych i antytezie polskości, uległ załamaniu. Po 70 latach wasalizmu politycznego dojrzała świadomość społeczna i zaistniały warunki pozwalające na powrót do polskiego kanonu politycznego, opartego na polskiej racji stanu. Mimo ciągłych ataków totalnej opozycji i zagranicy poparcie społeczne dla tej polityki nie maleje.

Zachowania wyborcze nie ugruntowane strukturalnie w systemie wychowawczym i aksjologicznym oraz w rodzinach i organizacjach społecznych i nie oparte na uświadomionych postawach patriotycznych, są jak wiatr i nie mogą stanowić trwałego oparcia politycznego. Z drugiej strony nic nie zastąpi dobrego przykładu i wierności polityków i przedstawicieli władzy. Dopiero odbudowa ładu moralnego i polityki rozumianej jako roztropna troska o dobro wspólne może zapewnić pokój społeczny i warunki stabilnego rozwoju Polski.

siplkwbpKoncert dedykowany śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu w dniu Jego urodzin.

Honorowy patronat - Wojewoda Małopolski, p. Józef Pilch. Organizator - Stowarzyszenie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie.

koncertzg3Cudowna atmosfera, prawdziwie polski klimat, fantastyczni Goście. Dziękujemy serdecznie wszystkim: muzykom, których talent i zaangażowanie zapewniły wielkie emocje; fotografom, dzięki którym wspomnienia pozostaną na długo w naszej pamięci; wolontariuszom - którzy w najtrudniejszych momentach zachowali najwyższy profesjonalizm działania i... cudownej publiczności, która nie szczędząc braw - dopełniła całości (na fot. p. Zbigniewa Galickiego organizatorzy - od prawej, pp. Mateusz Prendota, Marcin Niewalda, Natalia Karpierz, wojewoda Józef Pilch, Maria Krakowska i dr Mirosław Boruta, prezes Stowarzyszenia).

koncertal19Państwa obecność w prawdziwie imponującej ilości - prawie 1900 osób (!) była dla nas największą radością i niezbitym dowodem, że... "Warto być Polakiem" (fot. p. Anna Loch). Dziękujemy serdecznie za tą obecność, liczne dowody sympatii oraz życzliwość, wyrażaną we wszelkich możliwych formach. Do zobaczenia wkrótce...

Za: https://www.facebook.com/siplkwk

O uroczystości poinformowała także Kronika Krakowska (pp. Beata Rzemieniuk i Wiesław Zwoiński): http://krakow.tvp.pl/25836391/18-vi-2016-godz-2145 (od 0:20 do 2:05).

(Od Redakcji): Zapraszamy do obejrzenia fotoreportaży, które nadesłali pp. Alicja Rostocka, Elżbieta Serafin, Józef Bobela, Andrzej Kalinowski, Tadeusz Sozański i Mieczysław Suczyński:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/6298355594690977953
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/6309293088147237441
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/6298354401808189089
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/6298355111745509953
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/6298497589460183409
https://goo.gl/photos/u5BpWFb47Q8DuHa89

tadeuszsozanskiTadeusz Sozański*

Tekst zaczyna się od stwierdzenia, że "środowisko socjologiczne ("Polish sociologists" w wersji angielskiej) z niepokojem obserwuje...". Należałoby raczej napisać "ZG z niepokojem ...", a także poinformować członków PTS, czy stanowisko zostało przyjęte przez ZG jednomyślnie czy przez większość (jaką) w głosowaniu. Uważam, że także samym socjologom "potrzebna jest racjonalna i demokratyczna debata" - przed zabraniem głosu przez ich reprezentację.

Zarzadowi Głównemu, skoro zdecydował się na ten krok, sprawa przyjmowania uchodźców najwyraźniej wydała się mniej kontrowersyjna niż "inwazja ideologii gender". Wolałbym, by osoby zaniepokojone niektórymi głosami, jakie ostatnio dały się słyszeć w przestrzeni publicznej (obok innych głosów, w tym ze strony kościoła, deklarujących maksymalną otwartość), wypowiadały się we własnym imieniu. ZG powinien zachować powściągliwość - tak jak poprzednio (mam na myśli obawy, moim zdaniem nieuzasadnione, wyrażone przez niektórych socjologów, że stanowisko episkopatu w tej drugiej sprawie zagraża wolności nauki).

Zgadzam się z niektórymi stwierdzeniami zawartymi w stanowisku ZG w sprawie uchodźców, ale jako całość jest ono dla mnie nie do przyjęcia ze względu na swą jednostronność. Do konkluzji "Oczekujemy od władz podjęcia działań ułatwiających przyjęcie uchodżców przez społeczeństwo polskie", dodałbym "oczekujemy także egzekwowania prawa polskiego i unijnego oraz doskonalenia procedur sprawdzających zasadność wniosków o przyznanie statusu uchodźcy".

W 1912 roku 18-letni starszy brat mojego ojca wylądował na Ellis Island, przeszedł stosowne procedury urzędowe, został przyjęty przez społeczeństwo amerykańskie, stając się w ten sposób członkiem kategorii społecznej badanej przez Znanieckiego i Thomasa. Moim zdaniem, to co działo się wtedy za oceanem, trudno porównywać z tym co dzieje się obecnie na południu Europy. "Podręcznikowe" przypomnienie w tekście, kim był Znaniecki, wskazuje na intencję ZG, by jego stanowisko stało się znane poza PTS. Obawiam się, że przedstawione jako opinia powszechnie podzielana przez socjologów polskich, może zostać niewłaściwie wykorzystane w kampanii wyborczej.

Co oznacza "ułatwienie przyjęcia uchodźców przez społeczeństwo polskie"? To bardzo nieprecyzyjne określenie, ale załóżmy, że nie chodzi tu o "przymus przyjmowania", lecz wywołanie współczucia oraz zachęcenie do dobrowolnego okazywania pomocy tym, którzy musieli opuścić swój kraj z obawy o swe życie i wolność. Czy jednak pokazywani w mediach młodzi zdrowi ludzie, którzy siłą próbują przekroczyć schengeńską granicę, rzeczywiście budzą współczucie? Raczej lęk i to lęk uzasadniony.

Brak mi w stanowisku ZG wyraźnego potwierdzenia, że tak jak rodzina ma prawo od ochrony "miru domowego" tak i każda społeczność wyższego rzędu ma prawo żądać od osób ubiegających się o prawo zamieszkania na terytorium, na którym ta społeczność jest gospodarzem, poszanowania lokalnego prawa i norm zwyczajowych. Zamiast tego mamy pochwałę wielokulturowości połączoną z naiwnym moralizatorstwem.

* Autor jest doktorem habilitowanym w Instytucie Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego, członkiem Oddziału Krakowskiego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego.

tadeuszsozanskiTadeusz Sozański

Tekst zamieszczony niżej jest to list wysłany przeze mnie pocztą elektroniczną 24 listopada (po południu) do redakcji „Dziennika Polskiego” z prośbą o opublikowanie go na łamach gazety codziennej, reklamującej się jako najbardziej opiniotwórcze medium Małopolski. Wybrałem tę właśnie gazetę, bo czytam ją od lat co najmniej 45, a ponadto ta właśnie gazeta w 2004 roku opublikowała moje dwa artykuły eksperckie poświęcone systemom głosowania w Radzie Ministrów UE. Na mój poprzedni list, dotyczący porządków w Lesie Wolskim, wysłany w tym roku, dostałem odpowiedź. Pani redaktor z działu „Opinie” uzyskała nawet wyjaśnienie od Zarządu dlaczego mój ulubiony buk musiał zostać wycięty. To był jednak temat „niepolityczny” i gdybym napisał do redakcji w czasach PRL, też pewnie dostałbym odpowiedź. Tym razem, nie doczekawszy się do dziś (27 XI 2014 r.) odpowiedzi na list o temacie objętym jak widać zapisem cenzury, skorzystałem z propozycji kolegi-socjologa, pracującego w tym samym instytucie, by mój tekst zamieścić na redagowanym przez niego portalu „Kraków Niezależny”.

Szanowny Panie Redaktorze,

z dzisiejszego (24 XI 2014) “Dziennika Polskiego”, który za PKW podaje oficjalne wyniki wyborów do sejmików, czytelnik m.in. dowiaduje się, że PSL w całym kraju uzyskał około 24% wszystkich ważnych głosów. Liczba ta znacznie różni się od 17% , wyniku podanego w mediach w wieczór wyborczy za firmą IPSOS, która wykonała badanie metodą exit poll. Metoda ta różni się od zwykłych sondaży tym, że polega po prostu na powtórzeniu wyborów na próbie pobranej ze zbiorowości osób, które dopiero co wyszły z lokali wyborczych (stąd nazwa metody). W takim badaniu odpowiedź badanego na pytanie, na którą partię głosował, jest podobna do samego aktu wyborczego (tajności głosowania odpowiada anonimowe wypełnianie kwestionariusza).

Jak interpretować różnicę 7%? Mogę się kompetentnie wypowiedzieć na ten temat, jako że od wielu lat wykładam metodologię badań społecznych na studiach socjologicznych, a także statystykę, co wiąże się z moimi kwalifikacjami (ukończyłem studia matematyczne w UJ). Tak się złożyło, że w ubiegłym tygodniu na wykładzie statystyki dla studentów III roku socjologii UP wypadło mi omawianie ogólnych właściwości wnioskowania statystycznego. Na najbliższym wykładzie moi studenci poznają również konkretne wzory i ich zastosowanie w badaniach wyborczych. Najważniejszy wzór powinni już zresztą znać, jeśli przeczytali zadany im rozdział 7 („Logika doboru próby”) znanego podręcznika E. Babbiego (Badania społeczne w praktyce, 2003).

Gdy po wyborach wiadome staje się, jaka część wyborców zagłosowała na daną partię – oznaczmy ten ułamek literą p – można wyznaczyć „standardowy błąd” oszacowania p z próby losowej (w tym wylosowanej w badaniu exit poll), mnożąc p przez 1-p, iloczyn dzieląc przez liczebność próby n i na końcu obliczając pierwiastek z ilorazu. Wykonajmy te obliczenia, biorąc 0.24 jako p.

Mamy zatem 1-0.24=0.76, 0.24 razy 0.76 daje 0.1824. Ostatnią liczbę trzeba teraz podzielić przez liczebność próby. Ponieważ informacji o tym nie udało mi się znaleźć w Internecie, założę, że n w badaniu IPSOS było nie mniejsze niż 1050 (w typowych ogólnopolskich badania sondażowych wielkość próby waha się w granicach 1000 do 1100). Podzielenie 0.1824 przez 1050 i wyciągnięcie pierwiastka daje wynik. 0.01318.

Gdy mamy już błąd standardowy, możemy wyznaczyć przedział, w którym z podanym przez badacza prawdopodobieństwem powinny się znaleźć oszacowania znanej już wartości p z prób o danej (lub większej) liczebności.

W badaniach społecznych dopuszcza się prawdopodobieństwo błędu równe 0.05, tzn. zgadzamy się na to, że w 5% prób ocena może się znaleźć poza podanym przedziałem. Jeśli przyjmiemy jeszcze bliższą zera liczbę jako akceptowalne prawdopodobieństwo błędu, przedział ten będzie szerszy. Jego rozmiar zależy od współczynnika (wyznacza się go z pomocą tablic tzw. rozkładu normalnego) zależnego z kolei od prawdopodobieństwa błędu. Końce przedziału otrzymuje się mianowicie, odejmując i dodając do p błąd standardowy pomnożony przez ten współczynnik, równy 1.96 dla prawdopodobieństwa błędu 0.05 (liczbę 1.96 na ogół pamiętają studenci socjologii, którzy mają za sobą kurs statystyki).

W naszym przykładzie zastosujmy jednak prawdopodobieństwo błędu równe 0.001, czyli takie, jakie stosuje się np. w badaniach medycznych, gdzie konsekwencje błędu bywają poważniejsze. Współczynnik odpowiadający 0.001 ma w przybliżeniu wartość 3.3. Mnożąc tę liczbę przez błąd standardowy oszacowania 0.01318 dostajemy liczbę 0.043, czyli 4.3%. Dolny koniec przedziału, wyrażony w procentach, dostaniemy teraz odejmując od 24% liczbę 4,3% , co daje 19.7% . Górny koniec będzie oczywiście równy 28.3%.

Zauważmy, że wynik PSL. równy 17% według IPSOS leży poza przedziałem [19.7, 28.3]. Jak to zinterpretować?

Pierwsze wyjaśnienie dlaczego tak się stało, mówi, że zaszło zdarzenie mało prawdopodobne. Zaszło mimo, że jego prawdopodobieństwo było nie większe niż 0.001 (słownie: „jedna tysięczna”)! Drugie wyjaśnienie polegałoby na zakwestionowaniu prawdomówności osób ankietowanych przez IPSOS. Wtedy jednak należałoby poddać w wątpliwość samą zasadę uznawaną powszechnie w badaniach socjologicznych, która mówi, że respondent kłamie tylko wtedy, gdy obawia się skutków powiedzenia prawdy. Ten efekt może wystąpić w wywiadzie (np. respondent może nie przyznać się ankieterowi, że głosował na partię, której czarny obraz budowany jest w mediach), ale nie w exit poll. Trzecie wyjaśnienie, które też należy odrzucić, to oskarżenie firmy, która wykonała badania o sfałszowanie wyników (jaki miałaby w tym interes i jaki interes miałyby media zamawiające badanie). Do rozważenia pozostały jeszcze dwa wyjaśnienia, czwarte i piąte. Czwarte mówi, że sposób doboru próby losowej miał jakiś defekt, przez co próba okazała sie niereprezentatywna. Przed tym zarzutem IPSOS będzie się bronić, powołując się na wcześniejsze badania. Piąte i ostatnie wyjaśnienie, które musimy przyjąć, jeśli odrzucimy pierwsze (czysty przypadek) i czwarte (wina firmy), to uznanie wyników podanych przez PKW za niewiarygodne. Za tym właśnie wyjaśnieniem przemawia sposób działania PKW, długie czekanie na wyniki, wreszcie dymisje. Obrona PKW przez rząd i inne instytucje władzy państwowej jest zatem działaniem na własną szkodę.

Działy mechaniki zajmujące się badaniem zdarzeń (takich jak wybuchy, zderzenia ciał, upadki z wysokości, itp.) mających dramatyczne skutki znane są stosunkowo wąskiemu kręgowi specjalistów. Gdy pojawiają się sprzeczne wyjaśnienia danej katastrofy, obywatel, nie mający stosownej wiedzy, chce czy nie chce, musi zaufać jednej lub drugiej stronie, komisji rządowej lub niezależnym ekspertom. W przypadku, który przeanalizowałem wyżej, sytuacja jest inna. Statystyka jest dyscypliną wykładaną na wielu kierunkach studiów, krąg osób, które zrozumieją moje wywody jest szerszy. Chciałbym, by był jeszcze szerszy. Mając w pamięci obowiązek, wskazany w przysiędze doktorskiej zabiegania o to quo magis veritas propagetur, proszę o opublikowanie mojego listu (z imieniem i nazwiskiem) przez „Dziennik Polski”, gazetę codzienną, której od lat jestem wiernym czytelnikiem. „Aby bardziej krzewiła się prawda”, tekst ten wysyłam także do socjologów (kolegów z pracy i innych), do Polskiego Tow. Socjologicznego, a także do kolegi, z którym w pamiętnym roku 1968 rozpocząłem studia socjologiczne w UJ, on to bowiem, gdy dowiedział się, że zostałem niedawno mianowany kierownikiem Katedry Metodologii Badań Społecznych w IFiS UP, wywołał mnie do głosu, zgłaszając swoje wątpliwości co do rzetelności ostatnich wyborów.

Z poważaniem,
Dr hab. Tadeusz Sozański
Instytut Filozofii i Socjologii UP w Krakowie

Postscriptum dopisane 27 listopada 2014 r. z przeznaczeniem na stronę „Kraków Niezależny”

List do redakcji „Dziennika Polskiego” wysłałem z kopią do socjologów z mojej uczelni oraz kilku spoza niej. Jeden z nich posłał mi link:

http://www.press.pl/newsy/telewizja/pokaz/47182.Ipsos_-wynik-badania-exit-poll-dla-telewizji-nie-uwzglednial-bledow-wyborcow

do tekstu, zawierającego cząstkowe informacje o sposobie doboru próby przez IPSOS. Otóż w badaniu tym zastosowano schemat dwustopniowy: wylosowano najpierw prawie 900 obwodowych komisji wyborczych, a następnie do każdej z nich wysłano współpracownika firmy z zadaniem uzyskania odpowiedzi od 100 dobranych przypadkowo osób (szczegółów nie znam, przypuszczam, że proszono o udział w badaniu co któregoś wyborcę wychodzącego z lokalu). Osoby te dostawały do wypełnienia kwestionariusz, zawierający m.in. pytanie, na którą partię respondent głosował w wyborach do sejmiku. Wiadomo, że w schemacie dwustopniowym błąd statystyczny z reguły jest większy niż przy doborze indywidualnym tak samo licznej próby. To tłumaczy fakt, że w profesjonalnie przeprowadzonym badaniu exit poll wyniki minimalnie, bo minimalnie, ale odbiegają od rzeczywistych, pokrywających się z oficjalnymi, jeśli wybory zostały przeprowadzone uczciwie, Duża liczebność próby (kilkadziesiąt tysięcy) pozwala jednak skompensować efekt sampling design.

Oczywiście możliwe są jeszcze inne źródła błędu. Jak w każdym badaniu socjologicznym, osoba proszona o udział w exit poll mogła odmówić, co mogło mieć wpływ na reprezentatywność próby. Dobry wynik PiS w badaniu exit poll potwierdza hipotezę, że sympatykom tej partii nie przeszkadzało to, że badanie realizował ośrodek pracujący na zlecenie mediów „głównego nurtu”. Jak się wydaje, efekt braku zaufania do instytucji prowadzącej badania nie wystąpił tu na większą skalę. Jednak fakt, że PiS z reguły osiąga najsłabsze poparcie w badaniach CBOS skłonny byłbym tłumaczyć wysoką częstością odmawiania udziału w badaniu przez sympatyków tej partii wynikającą z ich braku zaufania do „sondażowni” pracującej dla rządu. IPSOS nie musiał być tak postrzegany. Słyszałem w mediach wypowiedź przedstawiciela tej firmy, który narzekał na trudności z realizacją badania: otóż zdarzało się, że komisje wymuszały na osobach zatrudnionych przez firmę zakładanie „pod chmurką” stanowiska do badania zamiast na korytarzu pod dachem w pobliżu wyjścia z lokalu. W sumie sądzę, że odmowy nie stanowiły poważnego źródła zniekształcenia wyników exit poll w porównaniu z faktycznym rozkładem poparcia dla partii.

Pozostaje jednak zbadanie, jaki wpływ na wynik exit poll mogła mieć wysoka częstość głosów nominalnie nieważnych (tzn. faktycznie nieważnych lub „unieważnionych” już po wyjęciu z urny przez dopisanie krzyżyka przez któregoś z członków komisji). Jak mogły się zachować takie osoby w badaniu exit poll? Nie było ich tak mało w próbie liczącej ponad 80 tysięcy respondentów, bowiem jeśli próba została pobrana właściwie przez IPSOS, to powinna być reprezentatywna także ze względu na tę własność. Wyborcy, których faktycznie ważny głos został unieważniony, najprawdopodobniej zagłosowali powtórnie tak samo. Jak zagłosowali ci, którzy oddali głosy faktycznie nieważne? Ta kategoria wyborców składa się z dwu podkategorii: tych, którzy wstawili krzyżyk na dwóch stronach „książeczki” przez pomyłkę wynikającą z niezrozumienia instrukcji, oraz tych, którzy nie wstawili nigdzie krzyżyka przez przeoczenie lub by zaprotestować przeciw utrzymywaniu uznanej za niepotrzebną miniaturki sejmu w regionie. Ci ostatni w exit poll mogli się zachować podobnie, pozostawiając odpowiednie pytanie bez odpowiedzi, ale mogli też uznać, że skoro jest okazja, by dać wyraz swoim preferencjom partyjnym w akcie nie mającym znaczenia prawnego, to dlaczego by tego nie uczynić. Z kolei tym, którzy oddali głosy faktycznie nieważne, exit poll dał szansę naprawić swój błąd. Jeśli uznać, że słabiej wykształcony elektorat PiS mylił się częściej, to mogło to spowodować nadreprezentację tej partii w próbie w porównaniu z wynikiem podanym przez PKW, o ile uznać ten wynik za rzetelny. Nie ma jednak pewności, że elektorat PiS jest rzeczywiście mniej rozgarnięty jak sądzą przeciwnicy tej partii. A co z elektoratem PSL? Ta partia ma chyba jakichś wyborców wiejskich po podstawówce, którzy też mogli się mylić, więc nie powinni być niedoreprezentowani w próbie, a są.

Kolega-socjolog, który podjął ze mną dyskusję po zapoznaniu się z moim listem do „Dziennika Polskiego” zwrócił mi uwagę także na możliwość zastosowania przez IPSOS jakiegoś matematycznego modelu służącego do generowania prognoz zachowań wyborczych na podstawie badań sondażowych preferencji wyborczych. Gdyby tak było, liczba 17% podana jako wynik PSL nie oznaczałaby po prostu, że taki procent wyborców, zapytanych na jaką partię głosowali, podał PSL, tylko byłaby wynikiem obliczeń z pewnych pierwotnych danych odczytanych z wypełnionych kwestionariuszy. Jak mi napisał ów kolega, w takim modelu wyniki są „są korygowane ze względu na znane dotychczasowe skrzywienia wyników” i dodał, z czym się zgadzam, „w przypadku exit polls takie modelowanie nie ma uzasadnienia, ale może akurat IPSOS coś tam próbował jednak modelować i ktoś po drodze popełnił kompromitujący błąd. W każdym razie, jeśli wszystko było przeprowadzone lege artis, IPSOS dla ochrony swojej reputacji powinien ujawnić dokładną procedurę.”

Jest to rzeczywiście niezbędne, by socjologowie mogli podjąć badanie sine ira et studio wyników tegorocznych wyborów. W pierwszym rzędzie byłoby pożądane udostępnienie socjologom listy obwodowych komisji wyborczych objętych badaniem exit poll wraz z wynikami tego badania na tym poziomie analizy, które to wyniki można by porównać z wynikami oficjalnymi na tymże poziomie, by zidentyfikować następnie tego obwody, w których zaobserwowano statystycznie istotną różnicę między jednymi i drugim wynikami. W takich obwodach ciekawe byłoby poznanie źródeł pierwotnych, czyli owych książeczek wypełnionych przez wyborców. Do tego jednak nie dopuszczą prawnicy zgodnie z daleko już posuniętą tendencją obniżania rangi kategorii „prawda materialna” w teorii i praktyce stosowania prawa.

Cieszyłbym się, gdyby dyskusja na temat ostatnich wyborów mogła się toczyć w ramach „pierwszego obiegu”, ale skoro nie jest to możliwe po 25 latach od 4 czerwca 1989, dziękuję Koledze Mirkowi Borucie za umieszczenie mojej wypowiedzi na jego „drugoobiegowej” stronie internetowej.

Tadeusz Sozański