Przeskocz do treści

Tak wygląda nasz szacunek dla przeszłości!

adamzyzmanAdam Zyzman

Kilka dni temu dowiedziałem się, że do Polski i Krakowa przyjechała specjalnym pociągiem o nazwie GALICJA EKSPRES specjalna wycieczka ok. 500 Węgrów, którzy postanowili uczcić wspólną pamięć o ofiarach I wojny światowej, a przede wszystkim odwiedzić znajdujące się na naszych ziemiach cmentarze wojenne.

20180728az1 Mam nadzieję, że nasi goście nie zostali zaprowadzeni na miejsce bitwy austriacko-rosyjskiej z grudnia 1914 r. na podkrakowskim wzgórzu Kaim, między Krakowem a Wieliczką. Właśnie wróciłem z wieczornego spaceru na to miejsce i jestem zbulwersowany. – Władze, które odmieniają przez wszystkie przypadki swoją europejskość, pozwalają na to, by miejsce to było zaniedbane i profanowane, choć bitwa ta uratowała Kraków przed okupacją rosyjską. A co to znaczyłoby wystarczy poczytać wspomnienia z tamtych czasów mieszkańców Przemyśla lub Gorlic.

20180728az2Już samo dojście od strony Krakowa do ustawionego jeszcze w czasie wojny obelisku wymaga przedarcia się przez cuchnące i zaśmiecone zarośla. Jeszcze gorzej wygląda samo otoczenie monumentu zarośniętego i zaśmieconego, by nie powiedzieć gorzej, bo okazuje się, że jest jakaś grupa społeczna uznała, że pomnik ku czci poległych, to miejsce doskonałe, by zamienić go w... publiczną toaletę!

20180728az3Nie można powiedzieć, że od mojego ostatniego pobytu w tym miejscu nic się nie zmieniło, bo z jednej strony ktoś nawozi ziemię, by zmienić topografię terenu, a z drugiej powstaje osiedle domków jednorodzinnych. Czy jednak ktokolwiek zobowiązał dewelopera do uporządkowania terenu wokół pomnika, raczej nie wiadomo.

20180728az4Zresztą sam monument też jest w fatalnym stanie i chyba nikt nie zajmował się jego stanem od czasu postawienia go przez austro-węgierskie ministerstwo wojny. To znaczy zajmowano się, bo próbowano zniszczyć symbole korony habsburskiej, ale całość jest spękana i zasadzie już dawno powinna zostać poddana zabezpieczeniu i konserwacji. Stan monumentu i jego otoczenia świadczy o braku zainteresowania lub bezsilności władz lokalnych.

A najbardziej zaskakujący jest fakt, że wszystko to dzieje się zaledwie kilkanaście kilometrów od Rynku Głównego miasta, którego część mieszkańców wręcz celebruje swą galicyjskość i tradycje Austro-Węgier! Może w związku z przypadającą w tych dniach 104 rocznicą wybuchu pierwszego światowego konfliktu zbrojnego warto zorganizować grupę wolontariuszy, którzy choć posprzątają bezpośrednie otoczenie pomnika, a służby miejskie zlikwidują porzucone wokół śmieci?