Przeskocz do treści

Wazelina nie pomoże. Inne już lisy na pańskim dworze

Anna Dąbrowska*

Tomasz Lis reprezentuje sobą wszystko to, co najgorsze w „obrońcach demokracji” wywleczonych w dniach ostatnich na ulice stolicy, pod pretekstem obrony wolności mediów.

Trudno nie mieć mało przyjemnego déja vu, kiedy patrzy się na twarze protestujących i słucha tych wszystkich obrzydliwych haseł. Przecież już to przeżywaliśmy. W 2010 roku. Wtedy trzeba było zniszczyć naszą żałobę i jedność. To ona gromadziła nas przy trumnach ofiar smoleńskiej katastrofy. Ona przywiodła setki tysięcy Polaków pod Pałac Prezydencki ze zniczami, kwiatami, na modlitwę, zadumę. Podobni KODowcom drwili, pluli na modlących. Wieszali na krzyżu, zrobionym z puszek po piwie, pluszowe kaczki. Mieściło się to w standardach dzisiejszych KODowców, bo jakoś nie odnotowano, by pan Kijowski wtedy wołał w obronie konstytucyjnie zagwarantowanej wolności wyznania. Czy wobec tego można wierzyć, że dziś ich troska jest prawdziwa? Nawet polska flaga, którą niektórzy z trzymają w rękach, zda się jedynie wyrazem kpiny.

d2Pluszowa maskotka króla Europy  (fot. YouTube) dziś ośmiela się, po wcześniejszym ogłoszeniu zamachu stanu (falstart), tknąć prezydenta Rzeczpospolitej Andrzeja Dudę (poślizg). I znów - mieściło się w jego wrażliwości ośmieszanie Polski na arenie międzynarodowej (np. skok na krzesło w japońskim parlamencie, bzdury bigosowe wygłaszane w USA, czy słynne już duńskie kaszaloty), nie mieści się patriotyzm, walka o należną Polsce pozycję, odbudowa prestiżu ojczyzny. Dziś, jak kundel, bez szans na ugryzienie, ujada, podskakuje żałośnie, byle tylko pan zauważył, że się bidulek stara. Nic nie pomoże, inni już faworyci na stołecznych salonach. Nie chce dostrzec były redaktor, że kita wyleniała, zęby stępione i instynkt w zaniku.

Ubecki funkcjonariusz nazywający zbrodnie stanu wojennego kulturalnym zachowaniem, mężczyzna pozujący do dramatycznych zdjęć, które wykorzystuje partia opozycyjna w swym spocie kolportowanym z pewnością przez zaprzyjaźnione media do zachodnich odbiorców, czy wreszcie rozwrzeszczany polityk, który władać będzie strukturami PO na Mazowszu, zakrzykujący niewygodną prawdę tekstami o „zbrodniach PiS” przeciw demokracji. To ich wszystkich reprezentuje pan Lis. Facet, który kiedyś nazywany był dziennikarzem, zniszczony przez swą słabość do kasy? salonów? władzy? Ostał mu się ino … facebook i twitter. Tak właśnie kończą maskotki, nawet te salonowe.

* Autorka jest prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Za: http://warszawskagazeta.pl/kraj/item/4416-wazelina-nie-pomoze-inne-juz-lisy-na-panskim-dworze