Przeskocz do treści

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Komunikacja miejska w Krakowie ulegnie ogromnej zmianie. Już od najbliższej soboty zmienione zostaną kursy zarówno tramwajów jak i autobusów. Niektóre linie znikną. Wśród mieszkańców najwięcej kontrowersji budzi skierowanie 8 nie jak do tej pory do Bronowic, ale na Cichy Kącik, zmiana trasy 3, która nie pojedzie już przez Plac Wszystkich Świętych, wreszcie likwidacja 15. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu twierdzi, że dzięki zmianom zmniejszy się czas podróży. Czyżby? Przedstawiamy Państwu jak wyglądać będą transy tramwajowe od 17 listopada:

Numer linii:
3 / KROWODRZA GÓRKA – Prądnicka -  Pawia – Westerplatte – Starowiślna – Wielicka – Teligi – NOWY BIEŻANÓW
8 / CICHY KĄCIK – 3 maja – Franciszkańska – Gertrudy – Krakowska – Kalwaryjska – Wadowicka – Zakopiańska – BOREK FAŁĘCKI
10 / ŁAGIEWNIKI- Kalwaryjska – Krakowska – Gertrudy – Westerplatte   – Lubicz – Mogilska – - Jana Pawła II – Ptaszyckiego – Igołomska – PLESZÓW
11 / CZERWONE MAKI – Grota – Roweckiego – Kapelanka -   Dietla – Grzegórzecka – Kotlarska – Klimeckiego – Lipska – MAŁY PŁASZÓW
13 / BRONOWICE MAŁE – Karmelicka -  – Podwale – Franciszkańska – Gertrudy – Krakowska – Limanowskiego – Wielicka – Teligi – NOWY BIEŻANÓW
16 / MISTRZEJOWICE – Jancarza – Andersa – - Jana Pawła II – Ptaszyckiego – KOPIEC WANDY
18 / CZERWONE MAKI – Grota – Roweckiego – Kapelanka – Dietla – Stradomska – Franciszkańska -  – Podwale – Dunajewskiego – Długa – Prądnicka -   KROWODRZA GÓRKA
19/ DWORZEC TOWAROWY – Długa -  – Starowiślna – Limanowskiego – Kalwaryjska – Wadowicka – Zakopiańska – BOREK FAŁĘCKI
23 / CZERWONE MAKI – Grota -   Roweckiego – Brożka – Wadowicka – Limanowskiego – Wielicka – Teligi – NOWY BIEŻANÓW

Linie, które znikną:
7 – KURDWANÓW – KROWODRZA GÓRKA
12 – RUCZAJ – WIECZYSTA
15 – CICHY KĄCIK – PLESZÓW
17 – OSIEDLE PIASTÓW – KOPIEC WANDY
51 – NOWY BIEŻANÓW – DWORZEC TOWAROWY

Połączenia zostały skrócone, i często tak zmienione, że pasażerowie będą musieli korzystać nie z jednego środka transportu, ale z co najmniej dwóch. To pociąga za sobą koszty przejazdu i stracony czas, także na zatłoczonych już przystankach.

kwestakrzyzasmolenskiegoSzanowni Państwo,

Wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do sukcesu kwesty na tablicę „Krzyża Smoleńskiego okrytego całunem milczenia” mogą dzisiaj dumnie powiedzieć: „to nasz wspólny sukces”.

Zebraliśmy 18.377,81 zł (osiemnaście tysięcy trzysta siedemdziesiąt siedem złotych i osiemdziesiąt jeden groszy) i nie poprzestaniemy na tym, to pewne… „Warto być Polakiem, warto by Polska trwała”…

Organizatorzy

miroslawborutaMirosław Boruta

Czy można dodać coś jeszcze do dziecinnych, żałosnych „usprawiedliwień” Komorowskiego, prezydenta? Chyba tylko tyle, że na pogrzeb nie idzie się z zaproszeniem w ręku, idzie się z potrzeby serca, albo dla człowieka, którego żegnamy, albo dla jego najbliższych, albo nawet i dla idei, którą reprezentował. Nie trzeba uzasadniać, że symbolika urzędu Prezydenta na Uchodźstwie jest kontynuacją marzeń o Polsce mądrej i wolnej, Państwie wszystkich Polaków w kraju i za granicą, a także (co niemniej ważne) Państwie wszystkich Jego obywateli.

Taką Polską była z pewnością o wiele bardziej II Rzeczpospolita lat 1918-1939/1945 niż obecna imitacja państwowości, serwowana nam w latach 2008-2012 przez koalicję Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz wspierających ich ideologów środowisk lewackich. Dlatego też nieobecność tuzów obecnej ekipy nie dziwi. To jednak są fanatycy, ideolodzy dla których Państwo Polskie i Naród Polski są przeżytkami.

Już najwyższy czas, by wybrali drogę podpowiedzianą im ostatnio przez lidera: „Nikomu nie życzę źle ale nie sposób ułożyć sobie życia w jednym państwie z osobami takimi jak Jarosław Kaczyński”, co w połączeniu z popularną, internetową reklamą: „Niemcy. Po prostu przyjazne. Piękna złota jesień, tam pojadę” podpowiada kierunek. Jedźcie tam - Polacy was nie potrzebują…

miroslawborutaMirosław Boruta

Dzisiaj – w oczekiwaniu na popołudniowe zliczenie całości funduszy – przedstawiamy dodatkowe informacje i materiały otrzymane od Organizatorów, dotyczące kwesty na rzecz tablicy pamiątkowej „Krzyż Smoleński okryty całunem milczenia”.

Patronat honorowy nad kwestą objęła p. dr Zuzanna Kurtyka, prezes Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, przy wsparciu p. generałowej Krystyny Kwiatkowskiej. Na czterech krakowskich cmentarzach kwestowali m.in.: profesorowie: Włodzimierz Bernacki, Rafał Broda, Joanna Dulińska, Kazimierz Flaga, Janusz Kawecki, Andrzej Nowak, Joanna Pociask-Karteczka, Ryszard Terlecki, Andrzej Waśko; posłowie i senatorowie: Barbara Bubula, Andrzej Duda i Mieczysław Gil; radni miasta Krakowa: Adam Kalita, Ryszard Kapuściński i Barbara Nowak, radni Dzielnicy XVIII: Krystyna Frankiewicz i Katarzyna Kapelak-Legut; artyści: Sława Bednarczyk, Leszek Długosz, Jolanta Kowalska, Ewa Warta-Śmietana, redaktorzy: Jan Franczyk i Piotr Legutko a także pp. Kazimierz Cholewa, Leszek Jaranowski, Irena Kopf, Stanisław Markowski i  Grzegorz Surdy oraz 32 wolontariuszy (w tym: Anna Bocheńska, Konrad Boruta, dr Mirosław Boruta, Andrzej Chorobik, Jolanta Ciodyk, Katarzyna Głowacka, Renata Groyecka, Jolanta Janus, Krystyna Jaworska, Maria Kołodziej, Bogdan Kondratowicz, Franciszek Kot, Beata Kuzon, Dorota Kuzon-Nakonieczna, Janina Lis, Anna Loch, Maria Machl, Grażyna Markowska, Edyta Nowak, Tomasz Orłowski, Łukasz Poskrobko, Weronika Poskrobko, Zuzanna Poskrobko, Stanisława Rozwadowska, Katarzyna Schejbal-Dereń, Jan Synoś, Henryk Świątek i Piotr Zawartka).

Jak dodaje organizatorka kwesty, p. Jolanta Janus: „Z szacunku dla 96 Rodaków na czele ze śp. Prezydentem Lechem Kaczyńskim, będziemy kwestować corocznie na  krakowskich cmentarzach by powstawały kolejne pomniki upamiętniające Ofiary Narodowej Tragedii z 2010 roku”, pisze także:

Składamy serdeczne podziękowania wszystkim Uczestnikom kwesty, która odbyła się na cmentarzach Krakowa w dniach 1 i 2 listopada 2012 roku dla upamiętnienia Ofiar katastrofy smoleńskiej oraz wszystkim Fundatorom, którzy złożyli ofiary pieniężne na rzecz powstania tablicy „Krzyż Smoleński okryty całunem milczenia” w parafii pod wezwaniem św. Józefa na osiedlu Kalinowym w Nowej Hucie.

Z wyrazami szacunku i wdzięczności: Prezes Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 dr Zuzanna Kurtyka, Inicjator i organizator kwesty Jolanta Janus.

I jeszcze dodatkowe materiały: wywiad z p. Jolantą Janus oraz film z kwesty na Cmetarzu Rakowickim, oba materiały portalu Pomnik Smoleńsk 2010, migawka telewizyjna (10:32-10:54) i niechaj Państwa nie zmyli data – to kolejna „niedoróbka” na stronach www „Kroniki Krakowskiej”, a jest tych wpadek sporo 😉 a także linka do zdjęć autorstwa pp. Jolanty Janus (fot. 1-5), Edyty Nowak (fot. 6) i Tomasza Orłowskiego (fot. 7-18):

http://www.youtube.com/watch?v=TJxKeckNFMI
http://www.youtube.com/watch?v=85IBqpZP_es
http://www.tvp.pl/krakow/kronika/wideo/3-x-2012-godz-1830/8996171
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/2Listopada201202

miroslawborutaMirosław Boruta

1 listopada od 9:00 do 15:00 na trzech krakowskich cmentarzach miejskich: Rakowickim, Batowickim i w Grębałowie oraz cmentarzu parafialnym na Salwatorze wolontariusze ze Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki, Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej w Nowej Hucie, Stowarzyszenia NZS 1980 i Stowarzyszenia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie prowadzili kwestę na rzecz tablicy pamiątkowej  ”Krzyż Smoleński okryty całunem milczenia”.

Zbiórkę prowadzono także 2 listopada w Dzień Zaduszny, na Cmentarzu Batowickim i Cmentarzu Rakowickim (relację filmową zamieszczamy tutaj: https://www.krakowniezalezny.pl/wydarzenia/kwesta-dla-96-bohaterow-1.

krzyzsmolenskiTablica, zaprojektowana przez prof. Piotra Suchodolskiego, zostanie umieszczona w parafii pod wezwaniem św. Józefa na osiedlu Kalinowym w Nowej Hucie (parafii śp. profesora Janusza Kurtyki). Zebrane kwoty zasilą konto Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 – p. Zuzanny Kurtyki. Dodatkowe informacje o pierwszym w Krakowie (po Archikatedrze Wawelskiej) miejscu upamiętnienia Ofiar Tragedii Smoleńskiej znajdą Państwo na stronie: http://www.krzyzsmolenski.blogspot.com.

Jak dowiadujemy się od Organizatorów kwesty, w jej pierwszym dniu złożyli Państwo (złożyliśMY) ofiary pieniężne w wysokości 13.127,19 złotych. Drugi dzień kwesty rozliczany będzie we wtorek, 6 listopada (w przewidzianej prawem obecności urzędnika miejskiego, a jak pamiętamy kwest było kilka i musimy uzbroić się w cierpliwość). Wówczas też poinformujemy Państwa o końcowych wynikach zbiórki.

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

5 listopada 2012 roku, w Salonie Gościnnym Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej, odbyło się – poprowadzone przez przewodniczącego Klubu, dr. Mirosława Borutę – spotkanie z Akademickim Klubem Obywatelskim im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie. Jednym z gości był profesor Janusz Kawecki, który opowiadał o warszawskich konferencjach 22 i 23 października, poświęconych Tragedii Smoleńskiej.


http://www.youtube.com/watch?v=6nYh4Tr3npo

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

2 listopada 2012 roku na krakowskim Cmentarzu Batowickim, odbyła się kwesta (jej drugi dzień) na rzecz tablicy pamiątkowej „Krzyż Smoleński okryty całunem milczenia”. Tablica zostanie wmurowana w kościele parafialnym pod wezwaniem Świętego Józefa na osiedlu Kalinowym w Nowej Hucie, gdzie parafianiniem był śp. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Janusz Kurtyka.

W sfilmowanej tutaj kweście udział wzięli: poseł na Sejm Rzeczypospolitej, dr Andrzej Duda, redaktor „Gościa Niedzielnego” Piotr Legutko, przewodniczący Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki w Krakowie dr Mirosław Boruta oraz przewodniczący Klubu Gazety Polskiej w Krakowie-Nowej Hucie Tomasz Orłowski.


http://www.youtube.com/watch?v=d6r6XmeOLuw

miroslawborutaMirosław Boruta

Są takie chwile, gdy po latach pracy, wysiłków i zmagań z innymi i... ze sobą przychodzi Dzień Triumfu. Taki dzień przeżył dzisiaj,  występując w finale turnieju tenisowego BNP Paribas Masters w Paryżu Jerzy Janowicz - a my wraz z nim.

jerzyjanowiczwwwPo blisko ćwierćwieczu polscy kibice tenisa – sportu pięknego, wymagającego i cieszącego się zasłużonym prestiżem w świecie doczekali się Polaka w finale znaczącego turnieju.

Justyna Kowalczyk, Tomasz Adamek, Robert Kubica, Adam Małysz i... Jerzy Janowicz (fot. jerzy-janowicz.com) – by wymienić tylko Polkę i Polaków, sportowców w indywidualnych zmaganiach.

Dodają nam sił i wyzwalają dobre emocje, dobre dla Polski i naszej narodowej dumy – dziękujemy Im za to.

miroslawborutaMirosław Boruta

Wczorajsza kwesta przeprowadzona na czterech krakowskich cmentarzach zakończyła się ogromnym sukcesem. I to sukcesem zarówno finansowym, jak społecznym. Liczba osób podchodzących do kwestujących, osób dla których pamięć o Ofiarach Tragedii Smoleńskiej jest ważna a nawet bardzo ważna świadczy, że idea prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego z jego systemem uniwersalnych, polskich wartości - szacunku dla poległych na służbie, na polu walki, przebija się coraz bardziej poprzez skorupę medialnej, plastikowej  propagandy wykorzystującej słowo obywatelski, by mu – po prostu – zaprzeczyć.

Społeczna akcja o której pisaliśmy wcześniej: https://www.krakowniezalezny.pl/wazne-sprawy/krzyz-smolenski-okryty-calunem-milczenia

zakończyła się wczoraj w godzinach wieczornych zliczeniem funduszy i zaproszeniem do dzisiejszych kwest w których wezmą udział osoby kwestujące już wczoraj a także i nowe, które nie mogły wczoraj uczestniczyć w akcji. Są to m.in. poseł Andrzej Duda (kwestujący wczoraj na Cmentarzu Rakowickim a dzisiaj na Batowicach), profesorowie Politechniki Krakowskiej: Joanna Dulińska, Kazimierz Flaga i Janusz Kawecki, historyk Jarosław Szarek, aktor „Teatru Starego” Zbigniew Kosowski  i redaktor Piotr Legutko („Gość Niedzielny”). Będą oni kwestować od 10:00 do 12:00 na Cmentarzu Batowickim („Stara Kaplica”) i od 10:00 do 14:00 na Cmentarzu Rakowickim.

SSpołecznym organizatorom tej akcji, której patronuje także i Kraków Niezależny, składamy – w imieniu Redakcji KN oraz Krakowian – wyrazy głębokiego szacunku. Uczestnicząc we wczorajszej, wieczornej Mszy Świętej w Mistrzejowickim Sanktuarium (fot. p. Mirosław Boruta) i dziękując za ten ludzki, społeczny trud warto było zadumać się nad słowami wyeksponowanymi w ołtarzu głównym: „Zatrzymaj się, to przemijanie ma sens, ma sens, ma sens!”

O kweście – w 13-sekundowej migawce – poinformowała także „Kronika Krakowska” (2:21-2:34): http://www.tvp.pl/krakow/aktualnosci/spoleczne/wolontariusze-rozpoczeli-kweste-na-cmentarzach/8977976

krzysztofbzdylKrzysztof Bzdyl

W imieniu Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych chciałbym powitać serdecznie wszystkich przybyłych na tę uroczystość patriotyczną poświęconą pamięci tych, którzy walczyli w latach 1939-1956 o niepodległą Polskę. Będziemy mówić o ofiarach komunizmu, szczególnie  o zamordowanych w tym więzieniu.

W okresie międzywojennym było tu Wojskowe Więzienie Śledcze. Już w pierwszych tygodniach okupacji we wrześniu 1939 r. Niemcy zorganizowali w nim więzienie podległe Gestapo. Tu, w tych budynkach więziono, torturowano i mordowano polskich patriotów. Tak postępowano z każdym podejrzanym o jakikolwiek sprzeciw lub akt oporu przeciw okupantowi niemieckiemu. Dokonywano masowych egzekucji więźniów także w okolicach Krakowa. Ci którzy przeżyli śledztwo byli wywożeni w transportach do obozów koncentracyjnych na niechybną śmierć. Taki był los blisko 50 tys. więźniów.

Należy też pamiętać, że w niedalekim zakładzie Helclów gestapo zarządzało więzieniem dla kobiet w podobny sposób i wiele z nich kończyło życie pędzone w transporcie do Auschwitz. Po blisko  pięciu latach okupacji niemieckiej wojska sowieckie wkroczyły na terytorium II Rzeczypospolitej, wypierając niemiecki Wehrmacht i w styczniu 1945 r. wkroczyły do Krakowa.  Złudzenia, które część społeczeństwa mogła żywić, że odzyskaliśmy niepodległość rozwiały się szybko. To przecież na skutek paktu Ribbentrop-Mołotow Niemcy hitlerowskie i Związek Sowiecki wspólnie we wrześniu 1939 r. napadły Polskę i dokonały IV rozbioru. Podobnie jak Niemcy mordowali masowo Polaków, w tym ponad 20 tysięcy oficerów i inteligencji polskiej w 1940 r.

W 1945 r. pieczę nad więzieniem przejęło NKWD, a potem komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa.  Celem było zniszczenie przy pomocy krwawych represji wszelkiego oporu przeciw wprowadzaniu reżimu komunistycznego tj. rządowi agentów i zdrajców przysłanych z Moskwy. I znów rozpoczęto torturowanie i mordowanie żołnierzy AK, NSZ, WiN i innych organizacji niepodległościowych. Tym razem robili to Rosjanie i polscy komuniści, agenci Moskwy, wśród nich Stefan Michnik ukrywający się teraz na terenie Szwecji. Mordowano polskie elity intelektualne na podstawie sfabrykowanych, kłamliwych dowodów i wyroków wydawanych przez bandytów ubranych w togi sędziowskie. Bowiem dla komunistów największą zbrodnią była walka polskich patriotów o wolność swojej ojczyzny. Zabijano w tym więzieniu i w kilkudziesięciu innych na terenie całej Polski. Setki, i tysiące innych więźniów,  wysyłano transportami  kolejowymi  do łagrów sowieckich na Sybir. Większość tam zginęła i do Polski nie wróciła. I tak do 1956 r. Więźniowie polityczni w większej ilości znów wrócili w latach 80-tych zwłaszcza po wprowadzeniu stanu wojennego przez namiestnika Moskwy  Wojciecha Jaruzelskiego. Tu więziono działaczy Konfederacji Polski Niepodległej, „Solidarności” i innych niezależnych ugrupowań. Umieszczano ich na tzw. Getcie pod kontrolą Służby Bezpieczeństwa. Zamykano w celach razem ze skazanymi na karę śmierci. W czasie stanu wojennego na mocy rozkazów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka zamordowano blisko 300 patriotów podczas strajków, manifestacji lub skrytobójczo.

Na murze więzienia są Tablice Pamięci poświęcone tym działaczom

niepodległościowym, którzy zostali rozstrzelani przez komunistycznych oprawców. Blisko 80 % z nich to byli młodzi ludzie, którzy nie przekroczyli 30 roku życia.

Całe  życie było przed nimi, ale komunistyczni sędziowie odebrali im to prawo i prawo całemu narodowi do życia w wolnym i niepodległym kraju. Wśród ofiar jest 19 letni uczeń Liceum im. Jana Sobieskiego Marek Kubliński, jest ksiądz-kapelan Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej Władysław Gurgacz. Są też nazwiska członków II Zarządu Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” legionisty, majora i oficera AK Waleriana Tumanowicza, Józefa Ostafina – posła na Sejm II RP i członka ZWZ-AK,   Alojzego Kaczmarczyka – dawnego legionisty i kawalera Orderu Virtuti Militari.  Takich ofiar mordów sądowych, wg niekompletnych statystyk było około 8 tysięcy.

W III Rzeczypospolitej, nikt z komunistycznych oprawców  nie został ukarany. Nie ukarano szefa Naczelnej Komunistycznej Prokuratury Wojskowej Stanisława Zarakowskiego, tego który fałszywie oskarżał właśnie w procesie II Zarządu WiN, nie ukarano sędziego Mieczysława Widaja, który wydał 105 wyroków śmierci na żołnierzy AK, a zmarł kilka lat temu, podobnie było z sędziami Ryszardem Wierciochem, Władysławem Sierackim i Zbigniewem Furtakiem. Każdy z nich wydał po kilkadziesiąt wyroków śmierci na niewinnych ludzi. Dziesięciu  zbrodniarzy z UB  żyje dostatnio, na wysokich emeryturach w samej Warszawie, przez nikogo nie niepokojonych. Żyje też około 50 sędziów i prokuratorów odpowiedzialnych za te zbrodnie, opływając w dostatki. Kaci z więzień i wykonawcy egzekucji hodują róże w swoich willach. Ich ofiary, którym udało się przeżyć tortury i więzienia wegetują na głodowych emeryturach.  Sędziowie byli pobłażliwi dla swoich kolegów, nikogo nie ukarali. Być może odczuwają solidarność zawodową ze swoimi kolegami – mordercami skazującymi polskich patriotów na śmierć. A przecież chodzi tutaj o elementarną sprawiedliwość. Mordercy w niepodległej Polsce nie tylko nie zostali skazani, ale nawet nie zostali napiętnowani. Obecny prezydent Bronisław Komorowski  zaprosił do siebie na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, zbrodniarza komunistycznego Wojciecha Jaruzelskiego. Jest nawet całe lobby postkomunistyczne z  Gazetą Wyborczą na czele, które uważa  Jaruzelskiego za bohatera.

Dlaczego  nie ukarano zbrodniarzy komunistycznych, dlaczego nie wymierzono sprawiedliwości ? Jaki sygnał III RP daje młodym pokoleniom. Te pytania były zadawane już setki razy. Dziś coraz mniej spodziewam się odpowiedzi od rządzących i od sędziów.

Dlatego apeluję do młodszych pokoleń, a szczególnie do młodzieży, aby nie zapomnieli o tych, którzy walczyli i ginęli za wolną Polskę, tak na drodze walki zbrojnej jak i cywilnej, aby bronili ich pamięci.  Dzięki nim Polska wciąż istnieje na mapie świata. Ich nazwiska są wypisane na tych Tablicach.

Cześć Ich pamięci.

jolantajanustomaszorlowskiJolanta Janus, Tomasz Orłowski

Parafia p.w. św. Józefa na os. Kalinowym, przy ul. Dunikowskiego 5 w Nowej Hucie, jako jedna z pierwszych w Krakowie, zamieści  tablicę pamiątkową upamiętniającą tragedię narodową, jaka spotkała naszych rodaków w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Wśród delegacji, która zginęła w katastrofie znajdował się również Nasz Parafianin Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka Pomysł realizacji Tablicy zrodził się na spotkaniu pomiędzy Stowarzyszeniem Rodzin Katyń 2010 p. Zuzanny Kurtyki, Klubem Gazety Polskiej w Nowej Hucie i Proboszczem Parafii na os. Kalinowym ks. Adamem Podbierą. Realizacji wykonania Tablicy nie doczeka niestety jeden z pomysłodawców projektu zmarły w lutym br. Przewodniczący Klubu GP w Nowej Hucie działacz Solidarności Wiesław Sidzina.

Tablica, to wspaniały projekt krakowskiego profesora Piotra Suchodolskiego i jest artystycznym wyrażeniem żalu, i rozgoryczenia, jakie dotknęło Polaków, w tym wiernych naszych Nowohuckich Parafii, po utracie Prezydenta naszego kraju Lecha Kaczyńskiego oraz elity Narodu Polskiego. To także nasi wierni  modlą się w naszych Kościołach do Pana Jezusa Chrystusa i Matki Bożej, jakże litościwych w sercu, o godne upamiętnianie tej strasznej  tragedii. Nie można zapominać o cierpiących sercach tych wszystkich, którzy nie mają miejsca w Krakowie a także w naszej Nowej Hucie, aby pochylić głowę i pomodlić się za dusze zmarłych w Smoleńsku.  Jest już wiele miejsc w naszym kraju, gdzie znalazły swoje miejsca tablice upamiętniające tragedię smoleńską, dlatego jest to możliwe i tutaj.

krzyzsmolenskiTablica, płaskorzeźba jest odlana w czarno-srebrnym aluminium patynowanym o efekcie końcowym zbliżonym do „Srebra Weneckiego”, a krzyż symbolizujący cierpienie i tragiczną śmierć, jest okryty całunem milczenia. Jest to forma artystyczna, która zostanie wykonana bez wynagrodzenia dla samego Artysty, poniesione będą jedynie koszty ceny materiału i odlania.

Po wykonaniu projektu Tablicy przez prof. Piotra Suchodolskiego, przystąpiono do zbiórki na Tablicę. Klub Gazety Polskiej w Nowej Hucie kilkakrotnie  organizował  msze św. w intencji  Ojczyzny i Ofiar katastrofy Smoleńskiej, podczas których kwestowano na Tablicę upamiętniającą tę tragedię. Podczas mszy św. poruszające kazania wygłaszali ks. proboszcz Adam Podbiera i ks. prałat Stanisław Podziorny. Bardzo dziękujemy wszystkim ofiarodawca za dokonane wpłaty.     Współpraca Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, Krakowskich Klubów Gazety Polskiej: im. Janusza Kurtyki i Nowohuckiego a także Stowarzyszenia NZS 1980 i Stowarzyszenia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie zaowocowała zorganizowaniem  kwesty. Zachęcamy do udziału w kweście na tak szczytny cel. Kraków jest szczególnym miastem, w którym mieszkańcy mają wielkie serce i szczególną wrażliwość toteż nie stójmy obok, włączmy swoją cząstkę, aby tablica mogła zaistnieć.

Nie pozostawmy tej prośby – „okrytej całunem milczenia”, dla wszystkich wiernych, którym dobro tej inicjatywy leży na sercu. Każdy ofiarodawca ma wybór, pozwólmy zastanowić się nad taką decyzją ofiarodawcom, kiedy będą rozważali wspomożenie jakąkolwiek kwotą. Niech dzień Wszystkich Świętych umocni w nas przekonanie, że męczeńska śmierć elity naszego narodu, na czele ze śp. Prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, jest dla wszystkich Polaków wskazówką do solidarności i wytrwałości w pracy dla Polski.

Anna Maria Kowalska

Jak zmusić kogoś do zrobienia tego, czego zrobić nie chce? Wbrew pozorom – to żaden problem. Wystarczy odgórnie „ubrać” go w system punktowy (np. w szkolnictwie wyższym), zmusić  formalnie do przygotowania e-learningu dla studentów (boć przecie trzeba iść z osiągnięciami techniki!), czy  wypełnienia szeregu nikomu niepotrzebnych dokumentów. Czy ktoś pyta studenta o to, czy woli studiować wg starych zasad, czy zbierać punkty? Jakoś nie słyszę. A pyta ktoś pracowników naukowych, czy wolą wykładać po ludzku, czy też mają ochotę na „fajerwerki” e-learningowe, z których tyle pożytku, co kot napłakał? Podobnie nikt nas – użytkowników e-mailowych kont internetowych – nie pyta, czy chcemy nowej wersji konta, lub nowych funkcji do konta dołączanych. Po prostu – któregoś dnia pojawia się informacja, że stary tryb zostaje wyłączony, a oporni – albo rezygnują z jego użytkowania, albo godzą się z rzeczywistością, przystosowując się do nowej sytuacji. Tertium non datur.

Po kilku latach takiej „tresury”, czy człowiek chce, czy nie chce – staje się ofiarą cichej manipulacji, której często nie zauważa. Coś, lub ktoś ma nad nim władzę, choć sam żyje złudzeniami wolności.  Ufa tym, którzy głoszą, że trzeba „być na bieżąco” i nie odstawać od „reszty cywilizowanego świata”. Na tej samej zasadzie łyknie każde kłamstwo mainstreamu, jeśli to kłamstwo zapewni mu spokój, korzyść i osobiste bezpieczeństwo. Na zasadzie owczego pędu wyrzuci do kubła książkę papierową, bo ktoś powiedział, że teraz w modzie czytnik elektroniczny, i za chwilę nie będzie już w księgarniach książek, a w kioskach prasy. I będzie błogosławić wszystkiemu, co nowe. Albowiem „nowe” oznacza „postępowe”. A to, co postępowe – trzeba wdrażać za wszelką cenę. I to szybko, nie bacząc na to, czy przyniesie ze sobą dobre, czy złe skutki. Konkurencja nie śpi. Licho też.

Dopóki nie zdamy sobie sprawy z faktu, że tak postępując, w pewnym sensie godzimy się na życie niewolnicze, przebiegające „poza dobrem i złem” – szanse na jakąkolwiek realną zmianę panującego porządku, a także odnowę moralną Narodu są iluzoryczne. Naród, który chce naprawdę postępować w rozwoju intelektualnym i duchowym musi chcieć odnowy moralnej, widząc w niej nadzieję na prawdziwe odrodzenie serca i sumienia, powrót do odróżniania dobra od zła. I na budowanie sprawiedliwej Polski, w której władza będzie służyć Narodowi i państwu, a tryby zewnątrzsterowności i „wyścigu szczurów” staną się jedynie reliktem przeszłości.

miroslawborutaMirosław Boruta

Te słowa z wywiadu, wypowiedziane przez Komorowskiego pod koniec kwietnia 2009 roku, brzmią dzisiaj jak ze snu. A więc jednak –  on wiedział – najsłabszy intelektualnie element układanki wysypał się w radiowym studiu za wcześnie. Radosny i roześmiany w dniu gdy przywożono smoleńskie trumny został za to nagrodzony prezydenturą, nb. tak miałką jak i on sam.

amerykanskaczestochowaEkipa pętaków, jak słusznie nazwał ich profesor Andrzej Nowak, rządząca przy medialnym i agenturalnym poparciu (zaprzyjaźnione telewizje, seryjny samobójca) kończy już swoje namiestnicze panowanie. Kończy się czas ludzi służebnych, którzy nigdy nie będą panami. Służebnych wobec Berlina, Brukseli, Moskwy…

A stolicą Polski jest Warszawa, czas na Polskę – twórzmy, budujmy, pracujmy. Polska potrzebna jest Polakom, Polacy są potrzebni Polsce. Męczeńska śmierć części elit naszego narodu, na czele ze śp. Prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, jest dla nas – Polaków wskazówką do solidarności i wytrwałości w pracy dla Polski, naszej Ojczyzny. W tym życiu innej nie mamy (czestochowa.us).

Anna Maria Kowalska

Jak długo żyję, rok w rok powtarza się ten sam scenariusz. Pierwszy atak zimy, niezależnie od tego, kiedy następuje musi obowiązkowo kończyć się paraliżem, zamarznięciami, kolizjami samochodowymi, olbrzymimi awariami energetycznymi, oblodzeniem trakcji elektrycznych, postojem pociągów w szczerym polu i wieloma innymi atrakcjami. Wygląda to tak, jakbyśmy pierwszy raz w życiu widzieli spadające z nieba białe płatki – i nie wiedzieli kompletnie – ani co to jest, ani co z tym fantem zrobić. Dlaczego pewnych spraw nie można przewidzieć, zwłaszcza, że ostrzeżenia meteorologiczne brzmią chyba bardzo jednoznacznie? Dlaczego nie da rady, np. wytrenować reagowania służb w sytuacjach kryzysowych tak, by maksymalnie zmniejszyć niedogodności i stres pasażerów kolei, tkwiących w szczerym polu po kilka godzin bez żadnej informacji? Czy tak wiele trzeba, by na ulice i szosy miast, miasteczek i wsi wyjechały o czasie pługopiaskarki – nawet uprzedzając przewidywane opady śniegu? Piasku chyba jeszcze nie brakuje, choć kto go tam wie…

To oczywiste, że natura lubi z nas dworować. Po to jednak Pan Bóg dał nam rozum, żeby z niego przynajmniej od czasu do czasu skutecznie skorzystać. A nuż to coś zmieni i skończą się nieustanne narzekania, że „zima zaskoczyła drogowców”?

Marek Morawski

24 października 2012

Przepraszam moich czytelników, że o tak podstawowej sprawie chcę pisać jak HONOR. Niestety wygląda na to, ze niedługo będziemy musieli uczyć ludzi, aby na g… nie mówili papu. Drastyczne porównanie? Tak. Nie może być jednak inne, bo byłoby mało nośne, mało skuteczne.

Dlaczego ludzie nie wiedzą, co to jest HONOR?

Wymagałoby to długiego wywodu. Może kiedyś indziej.

Najprostsza odpowiedź, że z tego samego powodu, dlaczego są środowiska, którym do porozumienia wystarcza słowo przecinek czyli k…. oraz słowo na p… z przedrostkami. Właściwie wszystko można wyrazić. Inne słowa to już rozpusta słowna.

Ad rem.

Chodzi o pewien happening oraz o jego pierwowzór czyli otrzęsiny w szkole salezjańskiej w Lubinie. Zgadzam się, że mogą różne zwyczaje być już archaiczne i w dobie współczesnej inaczej odbierane jak niegdyś. Po to jednak mamy rozum, by móc krytycznie ocenić to, cokolwiek się robi. Jeżeli się tego nie potrafi – ergo nie potrafi się myśleć, to może znaleźliśmy się nie w tym miejscu, w którym powinniśmy być.

Ważniejsza rzecz jednak to sprawa honoru. Honor dotyczy wszystkich, chociaż według dawnych kodeksów musieli to być ludzie szlachetnie urodzeni. Uważano, że innych ten zaszczyt, ta szlachetna cecha osobowości nie dotyczy.

Nie do końca się zgadzam. Honor mieli ludzie należący do pewnej grupy społecznej odróżniającej się od innej. Byli to więc chłopi, rzemieślnicy należący do cechów, inne grupy zawodowe itd. Oczywiście także arystokracja i szlachta, najczęściej ziemiaństwo. Brak przynależności do takiej grupy nie powodował obligacji określonego zachowania się. Praktyka wykazała, że często tacy ludzie zdradzali, działali przeciw własnemu państwu, a w praktyce służyli w policjach politycznych i w tych strukturach awansowali na faktycznie wyższe pozycje społeczne niż inni w społeczeństwie.

Ja trochę inaczej podejdę do tego problemu. Rozciągnę kwestie honoru na wszystkich ludzi. Każdy człowiek go ma i nie chce się go pozbyć. Będzie go bronić. To jest ważne dla człowieczeństwa. O honor trzeba dbać indywidualnie, ale i w skali całego społeczeństwa, a także państwa. Jeśli ktoś postępuje niegodnie, to pełniąc funkcje państwowe, sprawując różne stanowiska, (kiedyś mówiono godności i funkcje społeczne) powinien się podać do dymisji sam, a jeśli tego nie uczyni powinien być zdymisjonowany przez uprawnione do tego osoby czy gremia właściwie natychmiast. Jeśli tak się nie dzieje, to znaczy, że te reguły nie funkcjonują. Oznacza to, że wyższość mają inne racje, a nie honor. Oznacza to, że zasady mafijne czy układy, kliki rządzą daną strukturą, a nie prawda i uczciwość. To niezwykle proste, wyraźne i czytelne zasady społeczne.

Pokazano na zdjęciu księdza, który zadziera sutannę i proponuje zlizywanie czegoś ze swych kolan. Wniosek: stracił rozeznanie rzeczywistości lub też zidiociał. Mało tego. Jest chyba pozbawiony kompletnie honoru. Ksiądz i honor? Zapyta ktoś. Tak, właśnie tak. Jest nazbyt wiele przykładów na to, choćby ksiądz Jerzy Popiełuszko. Niech ktoś ośmieli się tylko powiedzieć, że nie miał ksiądz Jerzy honoru. Jeszcze jak, wszyscy patałachy i mięczaki bez twarzy.

Wszystko zrobiono tak, aby były jednoznaczne skojarzenia. Powstaje myśl: Czy ten gość jest nienormalny, nadpobudliwy czy w ten sposób szuka substytutu wrażeń? Jeśli tak, to won i się leczyć. Nie powinno być miejsca dla takich osób pozbawionych zarówno rozumu jak i honoru. Dlaczego honoru? Bo człowiek mający honor nie pozwoliłby sobie na coś takiego.

Nie dotyczy to tylko tego księdza, ale i tego naśmiewającego się z tego „rytuału” komika. Nie było to śmieszne, chociaż satyra słuszna, o ile przesłanka byłaby prawdziwa. Paweł Hajncel najprawdopodobniej nie sprawdził prawdziwości tej informacji i tak jak ja powyżej wysnuł niewłaściwe wnioski. Trzeba jednak mieć rozwagę. Rozwaga powinna pozwolić uczynić satyrę ośmieszającą, ale nie naruszającą uczuć religijnych. Tak, to prawda.

Prawidłowo odpowiednie władze powinny takiego wesołka zesłać gdzieś, gdzie nie miałby nigdy do czynienia z młodymi ludźmi, wiernymi. Taki pasterz nie może pracować na pastwisku, gdzie wierni nie akceptują takich „kawałów”.

Tylko że taką informacją oszukuje się nas, społeczeństwo za przyzwoleniem, zadowoleniem władzy chyba wszelkich szczebli, o czym dalej.

Przykro, ale taka informacja pokazuje jak nisko upadło człowieczeństwo. Wartości ducha jakby wyparowały lub się zmieniły w swoje zaprzeczenie.

Wołam o odrodzenie HONORU.

Owszem, będą tacy, co uważają, że godność człowieka to tylko zbędny balast, jednak historia zna i pamięta o ludziach honoru, a o szmaciarzach nie.

Czy to ma znaczenie?

A, to już niech każdy przed samym sobą oceni.

Wolę HONOR!!!

W tym miejscu powinienem zakończyć ten felieton, a tak naprawdę ja go zaczynam. DLACZEGO?

TO BYŁA NIEPRAWDA!!!

INFORMACJA ZOSTAŁA ZMANIPULOWANA. SPOŁECZEŃSTWO ZOSTAŁO OSZUKANE. CZY KTOŚ ZA TO ODPOWIADA? CZY NIE POWINNY TAKIE PRZYPADKI BYĆ ŚCIGANE Z URZĘDU?

Dlatego, że przedstawiony powyżej obraz otrzęsin został zmanipulowany przez łachmytów, a byli to dziennikarze z TVL ODRA.

Tutaj dopiero ujawnia się problem honoru w całej rozciągłości.

Prawda była taka. Otrzęsiny rzeczywiście się odbyły w obecności nauczycieli, 160 rodziców, kilkudziesięciu czy nawet stukilkudziesięciu uczniów. Jak zwykle w czasie tego typu obrzędów i zabaw, były różne śmieszne skecze czy numery. Zabawy, które wymyślają od wieków sami uczniowie. Nieletni. Polegają one na tym, by tego nowego adepta do nauki nie upodlić, ale skłonić do przejścia trudnej drogi, by mógł być pasowany na ucznia. Bywają też przeszkody polegające na wypiciu mleka z miski stojącej na podłodze i przeróżne inne próby w czasie których może się na przykład pobrudzić. itd. Adepci pocą się, a widzowie mają uciechę. Tu zaczęła się manipulacja.

Dochodzimy do sedna. Pseudodziennikarze obdarzeni skażoną wyobraźnią seksualną zechcieli wyciąć jakiś fragment, jedną klatkę obejmującą część całości widoku. Jeśli ubierze się taki obraz w ukierunkowany komentarz, to można zasugerować dowolną scenę. I o to właśnie im chodziło, aby się zameldować jako wojownicy z kościołem, wiarą i wiernymi. To, że sprokurowana historia nie ma nic wspólnego z uroczystością otrzęsin, nie ma żadnego znaczenia. Oni pokazali obraz, który ma niszczyć wiarę, ma trafiać w honor ludzi wierzących, tych nauczycieli, rodziców i dzieci. Nie pomogły żądania sprostowania samych uczestników otrzęsin – uczniów. Chora, zdegenerowana wyobraźnia dziennikarzy goniąca za równie chora sensacją seksualną zwyciężyła. Nie było sprostowania.

Dopiero na dobra sprawę w tym miejscu dochodzimy do kwestii honoru. Jakim trzeba być łajdakiem, by coś takiego zmanipulować?. Czy dziś wszystko musi się kojarzyć z seksem, ale jeszcze zohydzonym, zboczonym? Zmanipulowano i dalej huzia na księży. Ci dziennikarze wszystko psują: Opinię, młodzież, nawet seks. Do seksu też potrzeba mieć kulturę osobistą, a nie widzenie wszystkiego przez nowe zboczone praktyki.

Dlaczego jakieś chore pisarczyki, swoista współczesna oprycznina dziennikarska psuje dobre imię szkoły cieszącej się uznaniem młodzieży i rodziców? Dlaczego ktoś bezkarnie rozwala kapitał dobrego imienia, na który pracowały dziesiątki nauczycieli i pewnie setki, jeśli nie tysiące uczniów przez lata? Gdzie jest prokurator? Dość tego! Nie wolno niszczyć ani szkół jako zespołu ludzkiego, ani fabryk, uniwersytetów i jakichkolwiek udanych gremiów. To jest wartość sama w sobie. Nigdy tego w komunizmie nie uwzględniano. Dzisiaj także, bo rozwala się wszystko w imię jakiś paranoicznych, chorych idei. Nie chcę, by dziecko ledwie nauczy się mówić było uczone do czego może służyć rectum i by jeszcze wychwalano, że to jest najlepsze. NIE, PO PROSTU NIE!

Nie zgadzam się, by władza okazywała za każdym razem oblicze hołoty i łajdaków. Człowiek, który ma władzę, jeżeli tylko wie, co to jest godność i sam jest człowiekiem honoru nie pozostaje obojętnym. Powinien zareagować tym bardziej, że ustawicznie przedstawia siebie jako wierzącego, zawiera ślub kościelny. I co? I NIC. NIC!!! Okazuje się, że to tylko takie hocki klocki na pokaz. Wiara, Bóg, Chrystus to tylko tło dla zdobycia władzy. Po prostu sztafaż dla człowieka władzy. Jakieś udziały w uroczystościach kościelnych. Pstryk. Zdjęcie leci do prasy, do telewizji. Ale pobożny – jeden z drugim myślą oglądający je.

A honor? Co tu można mówić o honorze. Przecież ci łajdacy nie wiedzą, co to jest honor. To trzeba czuć! To trzeba czuć całym swym jestestwem. Godność człowieka. Dla nich to nic nie znaczy. Można ją zniszczyć bez odszkodowania. Nie zgadzam się na coś takiego. Czy prokuratura wie, że honor ma swoją cenę? Bardzo często najwyższą. I nie można niszczyć niczyjego honoru bezkarnie, bez odszkodowania – wysokiego. Dotyczy to ludzi, ale dotyczy również instytucji, zasłużonych gremiów. Najwyższa pora, aby wrócić do właściwej wyceny człowieka.

Wtedy nie będę musiał pisać o honorze.

miroslawborutaMirosław Boruta

25 października 2012 roku Wydawnictwo M, Krakowski Klub Gazety Polskiej w Nowej Hucie i Krakowski Klub Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki zorganizowały spotkanie z p. Joanną Lichocką, autorką książki „Przebudzenie”. Spotkanie poprowadził dyrektor Wydawnictwa M, p. Piotr Słabek.

przebudzenie„Przebudzenie” to zbiór wywiadów (na ich kanwie powstał film pod tym samym tytułem) z osobami zaangażowanymi w ruch obywatelski dla przyszłej, niepodległej Polski. Anita Czerwińska, Daniel Górnciki, Marek Głowacki, Anna Ornatowska-Magierowska, Andrzej Olszewski czy Wojciech Wencel – to, jak pisze wydawca: „żywe zaprzeczenie biernych postaw obywatelskich, załamania czy zniechęcenia w obliczu wielu trudności, które spotykają tysiące Polaków z winy nieudolnych rządów.

Dyrektor zarządzający w dużej firmie, nauczycielka czy uznany poeta dalecy są od obrazu przygnębionych, niezaradnych ludzi, zagubionych w skomplikowanej rzeczywistości”.

Warto dodać, że spotkaniu z Autorką oraz promocji książki towarzyszył kiermasz wydawnictw. Dziękujemy.

jolantaciodykJolanta Ciodyk

Nasze spotkanie rozpoczął modlitwą proboszcz parafii pod wezwaniem św. Józefa na os. Kalinowym w Nowej Hucie ksiądz Adam Podbiera, który wspierał nasze serca oddając również hołd Ofiarom Tragedii Smoleńskiej i wszystkim zmarłym w przededniu święta Wszystkich Świętych. Na wstępie usłyszeliśmy interesujące wprowadzenie dr. Mirosława Boruty otwierające wieczór i z niemałą sympatią odnieśliśmy się do podziękowań pani Joanny Lichockiej za przybycie na spotkanie mimo padającego deszczu. Wszystko po to, aby oddać sprawiedliwość ludziom z Krakowskiego Przedmieścia, którzy w mediach zostali nazwani frustratami, chorymi z nienawiści, a w rzeczywistości byli Obrońcami Krzyża.

Podczas pierwszego tygodnia żałoby na Krakowskim Przedmieściu, w kwietniu 20101 roku, zarówno Jan Pospieszalski jak i Joanna Lichocka przeprowadzali rozmowy z zebranymi. W pamięci pani Joanny pozostał  ścisk i tłok jaki panował w tym miejscu, trudno było przejść w jakieś miejsce, aby przeprowadzić wywiad,  jednak to przedzieranie się pozostało pięknym obrazem. Ludzie byli wstrząśnięci, ale zainteresowani tym, co teraz będzie z  Polską, mieli już dosyć tego co jest przedstawiane w mediach. Postawy ludzi na Krakowskim Przedmieściu odwoływały się do wartości „Solidarności”. To  tutaj autorka spotkała się po latach ze swoimi kolegami z lat studiów.  Razem postanowili, że trzeba się takiemu wizerunkowi Polski przeciwstawić, kiedyś myśleli, że Polska będzie inna, w duchu etosu Solidarności. Te wydarzenia  pokazały, że drogi, które się kiedyś rozeszły po studiach z powrotem łączą się, bo nagle spotkali się i przypomnieli sobie o Solidarności. Potem były rocznice każdego 10-tego i rocznica Tragedii Smoleńskiej i… ściana milczenia lub mijanie się z prawdą w mediach. Na uroczystościach pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy, a media podawały duże mniejsze wartości. Pani Joanna była poirytowana, ponieważ była to więcej niż manipulacja. Media rozbrzmiewały o frustratach, ofiarach Jarosława Kaczyńskiego, którzy przychodzą na miesięcznice i rocznice. Było to ideologiczne sianie nienawiści w nieprawdziwych opiniach i posuwanie się do epitetów typu „zwierzęca nienawiść oszalałych paranoików” (słowa profesora socjologii (sic!) Ireneusza Krzemińskiego).

10 kwietnia 2010 roku to jak grom z jasnego nieba – powiedziała Joanna Lichocka – nastąpił czas przebudzenia. Na Krakowskim Przedmieściu, gdzie często bywała pani Joanna działo się dużo ważnych rzeczy w historii. Nie udało się obronić krzyża, jednak zjawiły się osoby, które przyjechały z wielu miejscowości znacznie oddalonych od Warszawy. Tak było z pewną nauczycielką, z którą przeprowadzono rozmowę. W książce (i filmie) „Przebudzenie” zgodził się wziąć udział  Wojciech Wencel, który do książki dodał cykl wierszy o Polsce. Książka to cały materiał jaki został zebrany przez panią Joannę Lichocką. Ma na celu spowodowanie, że zło, nieprawda zostaną zmienione. Przebudzenie odnosi się do mitu „Solidarności” z lat 1980 i 1989, Polska nie  wygląda przecież tak, jak Polacy chcieliby, żeby wyglądała. Zapłaciliśmy za zmiany ogromną cenę, a nie tak miało wszystko to wyglądać – oceniła pani Joanna. Polacy zobaczyli, że jest ich bardzo wielu, zatroskanych o losy Kraju. Wielu osobom  przyszła do głowy myśl, że nie jest tak źle, że trzeba coś zmienić nawet jeśli nie zajmie to kilka miesięcy, lecz więcej. W Warszawie na marszu pod koniec września tego roku  było ponad 100 tys. ludzi. Nikomu do tej pory nie udało się  zabrać takiej ilości. Na razie to mało, żeby zmienić Polskę, ale trzeba się organizować na nowo, spotykać na uroczystościach i z inicjatywy obywatelskiej budować państwo obywatelskie. Czas na własne media i na miłość do Ojczyzny przekuwaną w czyny. Na Krakowskim Przedmieściu ludzie byli pogodni i szczęśliwi, bo mówili to samo. Wzruszające było to, jak ktoś  dzwonił do pani Lichockiej  mówiąc, że ma zdjęcia czy nagrania z własnej kamery, które chce udostępnić.

W treści wierszy Wojciecha Wencla , dołączonych do książki, pada stwierdzenie jak słowa przestały mieć swoją wartość, że cecha Polaków wolność – to instynkt, bo „polskość to wolność”. Polacy potrafili już być wolni w każdych okolicznościach i ta cecha – wolność – budzi się w nas samych. Zdaniem Pani Joanny nie możemy narzekać na młodych, na Krakowskim Przedmieściu nosili transparenty, czynnie wspierali obronę Krzyża. Należy pamiętać, że 2 miliony młodych ludzi w wieku 18-35 lat wyjechało z Polski do pracy za granicę „ za chlebem”. Co byłoby, gdybyśmy tylu ludzi stracili w wojnie, a teraz nikogo to nie obchodzi, nikt ich nie zatrzymuje. Trzeba coś zrobić i dać im szansę, aby chcieli pozostać w Polsce.

Pani Joanna Lichocka pracowała w tygodniku „Solidarność” w 1991 roku, to w tym czasie została skierowana do zrobienia reportażu o Gołdapii i Braniewie, gdzie bezrobocie sięgało poziomu 22%. Niestety, dzisiaj nie jest lepiej, ponieważ wykazy mówią o 19,5 % bezrobocia w tym rejonie Kraju, czyli, że co piąty, mieszkający tam Polak nie ma pracy. W ciągu 20 lat prawie nic się nie zmieniło, zmarnowano całe pokolenia, dlatego trzeba o tym rozmawiać. Autorka opisała również ogromnie wzruszające sytuacje z kwietnia 2010 roku, kiedy wieziono ciało Pani Prezydentowej Marii Kaczyńskiej. Wielki tłum ludzi rzucał na samochód duże ilości tulipanów, które lubiła.

A co możemy jeszcze dowiedzieć się o Katastrofie Smoleńskiej? Raporty MAK i  Millera brzmią niewiarygodnie w świetle najnowszych badań polskich i zagranicznych naukowców. Pocieszeniem jest fakt, że im więcej czasu upływa od Tragedii Smoleńskiej tym więcej wiemy, dlatego pani Joanna jest optymistką. Raport Millera został bezdyskusyjnie obalony przez Antoniego Macierewicza. Wobec dwóch lat dezinformacji pozostaje powołanie niezależnej Międzynarodowej  Komisji Śledczej do przeprowadzenia  śledztwa. Należy wyłonić elitę rządzącą, znaleźć urzędników, aby zbudować nowe państwo, bo Polska jest bardzo ważna dla wielu Polaków i być może ma swoją ważną rolę do spełnienia. Pani Joanna Lichocka przygotowała dla nas wspaniałe spotkanie i przekazała na nim wiele informacji, za które bardzo dziękujemy. Docenia także działanie Klubów Gazety Polskiej, które organizują spotkania, pokazy filmów, gdy inni boją się wychylać, straszeni, że stracą pracę. Ci pierwsi to ludzie, którzy chcą słuchać, to ludzie, którzy dochodzą do prawdy o Tragedii Smoleńskiej a ci drudzy muszą się zdobyć na więcej, przecież oni także decydują kiedy odrodzi się Wolna Polska.

Relacje fotograficzną z tego wydarzenia przygotował p. Tomasz Orłowski:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/25Pazdziernika2012

Informacja własna

20 października 2012 roku, grupa aktywnych ludzi w większości związanych z Krakowskim Klubem Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki, ale nie tylko, wzięła udział w kolejnej już edycji akcji czytania „obciachowych gazet”. Jak co miesiąc, w samo południe, na Rynku Głównym w Krakowie, przy wspaniałej słonecznej pogodzie promowano tytuły polskich prawicowych gazet. Uczestnicy przybyli z egzemplarzami przede wszystkim „Gazety Polskiej”, „Uważam Rze” i „Gazety Polskiej Codziennie”. Akcja, początkowo planowana do godz. 13.30 przedłużyła się do godz. 16.00.

Ta pożyteczna akcja okazała się zarazem świetną zabawą, dlatego zachęcamy wszystkich do jak najszerszego włączenia się w kolejne tego typu przedsięwzięcia. I jeszcze linki do fotografii autorstwa p. Anny Loch oraz pierwszej na stronach Krakowa Niezależnego „Galerii (De)Motywatorów” 😉
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/20Pazdziernika2012al
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/20Pazdziernika2012

marekmariusztytkoMarek Mariusz Tytko

21 października 2012 roku w krakowskim „PSALM-ie” przy Parafii MB Różańcowej na Piaskach Nowych miał miejsce wieczór prozy Leszka Elektorowicza, nestora polskich poetów i prozaików, znanego patrioty, konserwatysty, najbliższego przyjaciela Zbigniewa Herberta (od lat szkolnych we Lwowie).

20121021psalmLeszek Elektorowicz czytał fragmenty swoich książek prozatorskich („Rejterada”. „W lochach Ferrary”, „Mieć szczęście”, „Do Londynu, Teksasu i dalej”), następnie wywiad na żywo z Autorem (na temat wiary, patriotyzmu, powinności artysty i procesu twórczego) przeprowadził dr Marek Mariusz Tytko (UJ). Spotkanie zostało zarejestrowane na filmie i z pewnym opóźnieniem będzie dostępne na www.parafiapiaskinowe.pl w zakładce „PSALM”. Obecnie pod tym samym adresem w tejże zakładce można już oglądać film z poprzedniego spotkania z Leszkiem Elektorowiczem w PSALM-ie, zarejestrowany przez Andrzeja Szełęgę 11 III 2012 roku (wieczór poezji, plus ważny wywiad nt. m.in. relacji L. Elektorowicza z Z. Herbertem itd.).

Na marginesie przypominamy, że 29 X 2012 r. minęła 88. rocznica urodzin Zbigniewa Herberta.

Kontakt: marek.mariusz.tytko@uj.edu.pl

Łukasz Kmita

Ponad tysiąc osób uczestniczyło w niedzielnym marszu w obronie wolnych mediów, telewizji trwam i swobód demokratycznych, który w południe przeszedł ulicami Olkusza. Uczestnicy zgromadzenia apelowali do Prezydenta i Premiera o zaprzestanie dyskryminacji katolickich mediów. 

20121021olk1Marsz rozpoczął się w samo południe na parkingu przy najstarszej olkuskiej nekropolii. Po powitaniu przez organizatorów zgromadzeni odmówili modlitwę Anioł Pański.  Przewodniczył jej ksiądz Henryk Chmieła, wicedziekan dekanatu olkuskiego. Następnie poseł Jacek Osuch odczytał specjalny apel skierowany do najwyższych władz Rzeczypospolitej. – Ostatnie skandaliczne propozycje procedowane w Senacie, w sposób oczywisty dążą do ograniczenia wolności słowa i spowodują – co jest zgodne z intencjami ich pomysłodawców -  likwidację Telewizji Trwam i Radia Maryja.  Za oburzający i niesprawiedliwy uważamy projekt przepisów, które mają znacząco podwyższyć koszty uzyskania koncesji radiowej i telewizyjnej. Pragniemy również podkreślić, że nie wyrażamy zgody na nierówne traktowanie Telewizji Trwam przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która z przyczyn politycznych odmówiła stacji przydziału miejsca na pierwszym cyfrowym multipleksie. Proponowane przez Senat RP zmiany doprowadzą do sytuacji, w której koszty opłat za koncesję i częstotliwości tylko dla Telewizji Trwam mogą wynieść aż 36 milionów zł rocznie, zaś dla Radia Maryja 19 milionów Te sumy w ewidentny sposób będą barierą nie do pokonania, gdyż zarówno Radio Maryja jak i Telewizja Trwam  utrzymują się z datków ofiarodawców – głosiła treść apel.

W wystąpieniu przypomniano, iż Radio Maryja i Telewizja Trwam zawsze stały na straży wolności słowa, walczyły w obronie ludzi pracy, ludzi ubogich, starszych, często poszkodowanych przez aparat państwa. Po apelu głos zabrali parlamentarzyści: Barbara Bubula (były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji), prof. Ryszard Terlecki, Andrzej Adamczyk oraz Piotr Pyzik. Przedstawiciele Sejmu podkreślali, że wolne media są fundamentem państwa demokratycznego. Stąd potrzeba obrony Telewizji  Trwam i Radia Maryja. Kolejnym punktem marszu było różaniec, któremu przewodniczył i rozważania poprowadził ks. prałat Henryk Januchta, olkuski dziekan. W trakcie modlitwy różańcowej uczestnicy marszu podążali ul. Króla Kazimierza Wielkiego i Krakowską na olkuski rynek, a stamtąd do Bazyliki św. Andrzeja Apostoła. Zabytkowy kościół pw. św. Andrzeja Apostoła wypełnił się niemal do ostatniego miejsca. Z racji przypadającego w tym dniu odpustu ku czci św. Jana Kantego, w świątyni pojawiło się kilkudziesięciu kapłanów z całego dekanatu. Wśród nich był także ojciec Tadeusz Rydzyk, olkuszanin, założyciel Radia Maryja i Telewizji Trwam.

- W olkuskiej świątyni jest Ojciec jak u siebie. Tu przecież przyjmował Ojciec chrzest, potem pierwszą komunię i bierzmowanie.  Tu w Olkuszu Ojciec się wychowywał, i o tej ziemi nigdy nie zapomniał. Dlatego bardzo cieszymy się z obecności założyciela Radia Maryja w swoim rodzinnym mieście – mówił do Ojca Tadeusza Rydzyka podczas rozpoczęcia liturgii ks. prałat Mieczysław Miarka, proboszcz olkuskiej bazyliki. Sumie odpustowej przewodniczył i homilię wygłosił  ks. Kazimierz Mielczarek, były rektor Częstochowskiego Seminarium. Dyrektor Radia Maryja zabrał głos tuż po Komunii.

20121021olk2- Gdy usłyszałem że w moim mieście rodzinny, w Olkuszu jest marsz w obronie Telewizji Trwam, mediów katolickich, w obronie wolności to bardzo chciałem do Was przyjechać. Do dziś pamiętam w której ławce w tej świątyni przyjmowałem Bierzmowanie i który z księży mnie odpytywał przed przyjęciem sakramentu. Dlatego zawsze jest bliskie mojemu sercu nie tylko to miasto, ale i ten kościół. Tu przecież wzrastałem do wiary – mówił ojciec Tadeusz Rydzyk. – Bóg zapłać Wam za solidarność w obronie mediów katolickich. Dziękuję Waszemu Posłowi panu Jackowi Osuchowi, dyrektorowi jego biura i radnemu  Łukaszowi Kmicie za organizację marszu, ale także i za to, że kilka miesięcy temu Rada Miasta przyjęła rezolucję przeciwko dyskryminacji Telewizji Trwam. Trzeba budzić ludzi, aby prawidłowo myśleli, aby byli przeciwko nurtowi mętnych mediów. Trzeba budzić Polskę, trzeba budzić Olkusz!  Polska ma być solidarna, a nie ma solidarności bez miłości. Dziś tej solidarności potrzeba coraz więcej – apelował Ojciec Rydzyk.

Po procesji odpustowej z Najświętszym Sakramentem wokół kościoła, kilkuset wiernych pozostało jeszcze aby słuchać utworów znanej z Radia Maryja „Kapeli znad Baryczy”. Muzycy, którzy przyjechali ponad 300 kilometrów z Odolanowa do Olkusza wykonywali patriotyczne utwory przy gromkich brawach zgromadzonej publiczności jeszcze przez ponad dwie godziny od zakończenia Eucharystii.

Organizatorem uroczystości byli Proboszczowie parafii dekanatu olkuskiego, poseł na Sejm Rzeczpospolitej Jacek Osuch, Zarząd Prawa i Sprawiedliwości w Olkuszu oraz przedstawiciele Koła Przyjaciół Radia Maryja, Akcji Katolickiej, NSZZ „Solidarność” i Rycerzy Kolumba.

A fotorelację z marszu, autorstwa pp. Zuzanny Dąbek, Marcina Curyło i Łukasza Kmity (fot. 1-32) oraz Pawła Kukli (fot. 33-50) można obejrzeć tutaj:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/21Pazdziernika2012

barbarahenkeBarbara Henke

Zdjęcia: Mirosław Boruta

Czy Belgia słusznie jest centrum Unii Europejskiej? Czy jest przykładem braterstwa i zgodności, integracji, konsolidacji w imię wspólnych, obopólnych korzyści gospodarczych i kulturowych? Czy rzeczywiście jest ona „sercem” Europy? Geograficznie rzecz ujmując, owszem. Jednak politycznie i ideologicznie, bynajmniej. Jest to państwo, którego rozwarstwienie kulturowe sięga samych jego początków i czyni je prawdopodobnie jednym z najmniej zintegrowanych wewnętrznie państw w Europie.

Belgia jest państwem bardzo młodym. Za datę jego powstania przyjmuje się rok 1830 i nie bez powodu kojarzy się ona Polakom z Powstaniem Listopadowym, bowiem Belgia jest kolejnym przykładem państwa, które niejako zawdzięcza swój byt Polsce. Należy cofnąć się wstecz do postanowień Kongresu Wiedeńskiego (1814-1815), a konkretnie do zasady legitymizmu – powrót do dynastii panujących w Europie przed Rewolucją Francuską i ustanowienie nienaruszalności ich władzy, jako tej która dana im jest od Boga.

SZasada ta, jak również zasady restauracji i równowagi sił, miały zapewnić Europie „ład i porządek”, nad którymi pieczę miało sprawować tzw. Święte Przymierze. Była to konfederacja państw europejskich, których władcy mieli za zadanie czuwać nad „porządkiem i ładem w Europie” i w razie działań narodowo-wyzwoleńczych w jednym z państw członkowskich, wspomóc militarnie władcę zagrożonego „nieładem” państwa w ugaszeniu rewolucji. Zapewne nikogo nie zdziwi fakt, że w tej organizacji prym wiodły: Austria, Rosja i Prusy, a sam akt ustanawiający Święte Przymierze podpisano z inicjatywy cara Rosji, Aleksandra I.

Tereny dzisiejszej Belgii, na mocy Kongresu Wiedeńskiego, wchodziły w skład Królestwa Niderlandów (połączenie terenów dzisiejszej Belgii i Holandii). Wcześniej tereny te należały kolejno do Państwa Franków, Francji i Niemiec, Burgundii, Austrii, Hiszpanii, Austrii i Francji. Były to więc tereny bardzo zróżnicowane kulturowo, jednak ludność posługiwała się w większości językiem francuskim i niemieckim. Już podczas panowania  Hiszpanów – Habsburgów – na tych ziemiach zaczęła się kształtować w Belgach pewnego rodzaju świadomość narodowa, spowodowana najprawdopodobniej surowymi rządami tejże dynastii – nastąpiła konsolidacja przeciwko „wspólnemu wrogowi”(objawem tego był tzw. „Przewrót Brabancki”).

SZatem, gdy po Kongresie Wiedeńskim utworzono Królestwo Niderlandów, Belgowie zaoponowali, co zaowocowało w sierpniu 1830 roku rewolucją belgijską. W historii Europy wpisuje się ona w próby zachwiania porządku pokongresowego, tak samo jak powstanie listopadowe w Polsce. Był to również alarm dla Świętego Przymierza – obalono w Belgii króla Królestwa Niderlandów. Jednak żadne z państw, poza carem Rosji, nie zamierzało reagować. Car zbierał armię, chcąc przywrócić stary porządek w Belgii, jednak wtedy to właśnie w listopadzie 1830 roku wybuchło w Polsce powstanie listopadowe, co zmusiło go do „uporządkowania spraw” w jego najbliższym otoczeniu.

Tak więc to w przedziwny sposób toczą się losy Europy, kto wie co stałoby się gdyby powstanie w Polsce wybuchło pół roku później? Jednak „gdybanie” nie ma sensu. Tak jak już wcześniej wspominałam, istotne jest obecnie aby dawać świadectwo i przypominać, przypominać, że Polska jest ważna zarówno w przeszłości, jak i teraz.

Belgia, od początku była państwem, zamieszkiwanym przez różne nacje, które to połączyły się pod jednym sztandarem naprzeciw ciemiężcom i tyranom. Jednak w momencie, kiedy nie było już przeciw komu walczyć i trzeba było stworzyć struktury państwowe, pomiędzy nimi poczęły się tarcia. Nie były jednak one tak silne jak w czasach późniejszych. Belgia zbudowała swoją państwowość w duchu demokracji, jako monarchia konstytucyjna; językiem urzędowym, obowiązującym w całym kraju, był język francuski.

SDo silnych podziałów pomiędzy terenami północnymi (Flandrią) oraz południowymi (Walonią), zaczęło dochodzić w XX w., na początku głównie na płaszczyźnie językowej i kulturowej, następnie także na płaszczyźnie gospodarczej – szczególnie po kryzysie gospodarczym w Walonii, w latach 60. Efektem tego w roku 1963 nastąpił formalny podział Belgii na 3 regiony: północną Flandrię, południową Walonię oraz Region Stołeczny Brukseli. Reforma ta, katalizowana była przez Flamandów, którzy chcieli niejako odciąć się ekonomicznie od pogrążonej w kryzysie Walonii.

Państwo podzielone jest więc nie tylko językowo ale również gospodarczo. Podczas gdy Walonia jest terenem kopalnianym i rolniczym, Flandria jest mocno zurbanizowana i oczywiście „wizytówką” tego regionu jest 2. w Europie, a 4. w świecie port w Antwerpii, która jest także największym na świecie centrum szlifowania diamentów.
Jakby tego było mało, we wschodniej Walonii, od 1984 roku istnieje trzecia wspólnota językowa  – Wspólnota Niemieckojęzyczna Belgii, która pretenduje do miana czwartego regionu Belgii.

Od 1993 roku Belgia jest państwem federalnym. Władza w Belgii sprawowana jest na 5 poziomach: federalnym, wspólnotowym (wspólnoty językowe), regionalnym, prowincjonalnym oraz komunalnym (lokalnym, samorządowym).

Ostatnio, czyli 14 października, odbyły się w Belgii wybory samorządowe. Jak wyglądała Belgia przedwyborcza, a jak wygląda powyborcza?

Na pewno pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy gdy przyjechałam do Belgii w sierpniu, były różnokolorowe plakaty wyborcze. Każda partia ma swój własny „kolor”. Dostrzec w nich można podobieństwo do partii francuskich, bowiem „kolor” lewicy jest czerwony lub zbliżony do czerwonego, a prawicy niebieski.

SW Walonii (będę się wzorowała na tym regionie, ponieważ w nim to właśnie żyję i na nim opieram tę część artykułu) występują 4 duże partie: MR (fr. Mouvement réformateur) – Ruch Reformatorski, partia liberalna, o charakterze prawicowym;  cdH (fr. Centre démocrate humaniste) – Centrum Demokratyczno – Humanistyczne, partia o profilu chadeckim; PS (fr. Parti Socialiste) – Partia Socjalistyczna, oczywiście lewicowa o profilu socjaldemokratycznym oraz Ecolo (fr. Écologistes Confédérés pour l’organisation de luttes originales), należąca do Europejskiej Partii Zielonych.

W całej Belgii z list różnych partii, startowali także Polacy. Co więcej, w tym roku startowało ok. 20 Polaków – tak dużej ilości Polaków na listach belgijskich jeszcze nie było. Rzeczą, która najbardziej mnie zdziwiła, była możliwość głosowania w wyborach – legalni rezydenci z państw członkowskich Unii, także Polacy, będący w Belgii legalnie co najmniej 3 miesiące, mogą głosować w wyborach na tych samych prawach, co elektorzy pochodzenia belgijskiego.

PS to partia, która przed wyborami była najbardziej widoczna w regionie, w którym mieszkam. Ich plakaty dominowały w sferze publicznej, a organizowane przez nich akcje, takie jak wysyłanie w przeddzień wyborów listów zachęcających do głosowania na ich partię, adresowane imiennie do każdego mieszkańca „gminy”, zalewały strefę prywatną.

SChcąc więcej dowiedzieć się o kulturze politycznej i programach partii belgijskich, razem z moją znajomą Belgijką udałyśmy się na lokalną debatę przedwyborczą. Zgromadziła ona dużą liczbę widzów i odbywała się w eleganckim domu kultury. Reprezentanci 5 partii (oprócz wyżej  wymienionych w tym roku po raz pierwszy w wyborach startował FDF (fr. Front Démocratique des Francophones) – Front Demokratyczny Frankofonów, po trzech z każdej partii, zostali podzieleni na 3 grupy, odpowiadające 3 tematom debaty: Działalność Socjalna, Kwestia Młodych i pracy oraz Mieszkania Socjalne.

Debata rozpoczęła się krótkim wprowadzeniem, następnie pierwszy stolik – Działalność Socjalna – otrzymywał pytania. Co ciekawe, na początku sprawdzono wiedzę ogólną kandydatów na ten temat. Przykładem tego może być pytanie: „Od ilu lat istnieje Restauracja X w mieście Auvelais?”

Ogólnie rzecz biorąc debata przebiegała zgodnie z planem i spokojnie, aż do trzeciego stolika (kwestia Mieszkań Socjalnych), przy którym to, jako przedstawiciel PS, siedział ówczesny (obecny, niestety, również) burmistrz: Jean-Charles Luperto (z pochodzenia Włoch). Nietrudno było zauważyć, że mężczyzna ten dominuje wśród kandydatów. Sam jego wygląd (dobrze skrojony garnitur, I-Pad zamiast notatnika, promienny uśmiech) oraz postawa (lekceważąca dla innych kandydatów, próba budowania porozumienia z widownią), dawały mu niejako moralną przewagę. Otrzymał także najwięcej głosu, co przecież nie powinno mieć miejsca podczas debaty. Dopiero później dowiedziałam się, że prowadzący debatę jest jego dobrym znajomym.

Partią, która wygrała w regionie, w którym mieszkam (Sambreville), jest oczywiście PS (ok. 49%, tym samym uzyskała ona większość absolutną), z p. Luperto na czele, który po raz drugi został burmistrzem. Jest on także Prezydentem Parlamentu Walonii. PS uzyskała przewagę w większości samorządów. Następnie plasowały się MR, cdH, Ecolo i FDF.

SWidać więc wyraźnie, że nie tylko w Polsce jednopartyjność jest codziennością. Innym problemem Belgii, a w szczególności Walonii, jest działająca we Flandrii nacjonalistyczna partia flamandzka N–Va, pod przywództwem charyzmatycznego Barta de Wevera, która dąży do stopniowego uniezależniania się Flandrii od Walonii i w efekcie odłączenia się Flandrii jako samodzielnego podmiotu państwowego. Największe poparcie partia ta otrzymała w Antwerpii – najbogatszym mieście Belgii.

Czy Belgia rzeczywiście może być uznawana za „serce Europy”? Myślę że w pewien sposób tak. Bowiem jej wewnętrzna sytuacja odzwierciedla obecną sytuację w Europie: niestabilność gospodarcza i obyczajowa oraz rządy lewicy. Pojawia się także kwestia podziałów – podziały na poziomie państw są nieuniknione oraz warunkowane przez historię, która tworzy odrębność kulturową. Jednak podziały wewnątrz jednego państwa, tworzą chaos i grożą rozłamem, szczególnie zaś, gdy obywatele tego państwa zatracą poczucie przynależności narodowej. Tak niestety stało się w Belgii. Nie istnieje tutaj pojęcie patriotyzmu, nie ma spoiwa łączącego Flandrię z Walonią. Nie łączy ich ani język, ani  gospodarka, ani kultura. Natomiast ich jedyną wspólną wartością jest historia. Jednak ta z kolei, nie jest dostatecznie długa.

Andrzej Lorenc

W sobotę, 20 października w Maciejowej dokonano odsłonięcia przed Szkołą Podstawową im. Świętej Kingi pomnika, poświęconego 14. poległym i zamordowanym w katowniach bezpieki żołnierzy Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej.

20121020maciejowaUroczystość rozpoczęła się od Mszy Świętej za dusze poległych i pomordowanych partyzantów. Kazanie wygłosił ksiądz prałat Jan Wątroba z Piwnicznej. Odsłonięcia pomnika dokonały cztery osoby: ostatni żyjący członkowie oddziału partyzanckiego PPAN – Tadeusz Ryba i Helena Wiktor oraz Krzysztof Rembiasz, bratanek Mieczysława Rembiasza ps. Orlik i Franciszek Cabak, syn Michała Cabaka ps. Kuna. Pomnik  poświęcił proboszcz Maciejowej ks. Stanisław Pałka. Posterunek Honorowy przy pomniku wystawił Karpacki  Oddział Straży Granicznej (fot. Wiazankę kwiatów składa Autor artykułu, fot. Henryk Szewczyk).

Na trzecią część  uroczystości zebrani przeszli do szkoły, gdzie uczniowie odśpiewali wiązankę pieśni partyzanckich, a dr Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, wygłosił wykład na temat genezy i działalności Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej. Niechaj ta patriotyczna uroczystość  przywoła na dłużej pamięć o „Żołnierzach  Wyklętych”.

Obszerną relację z uroczystości w Maciejowej a także zdjęcia, autorstwa p. Henryka Szewczyka, znajdą Państwo tutaj: http://www.sadeczanin.info/wiadomosci,5/maciejowa-chwala-bohaterom-z-kibicami-sandecji-w-tle,39561

jaceksmagowicz1Jacek Smagowicz

Pytania związane z wszczętym śledztwem w sprawie odpiłowania Lenina ze Stoczni Gdańskiej przez członków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w dniu 28 września 2012 roku

  1. Dlaczego Rząd RP nie przeciwdziała pełzającej resowietyzacji i rekomunizacji w Polsce, nie demontując symboli komunistycznych związanych z tym zbrodniczym systemem? A muszą to czynić obywatele.
  2. Czy obywatele Polski płacą podatki na Rząd RP i prokuraturę by Państwo broniło interesów rosyjskich, zamiast narodowych?
  3. Czy prokuraturze znane są zbrodnie Lenina?
  4. Czy nazwisko i zbrodnicza działalność Lenina są pod ochroną III RP?
  5. Czy prokuratura nie wie, że miejsce tej „bolszewickiej świętości” nazywa się Moskwa, a nie Gdańsk?
  6. Dlaczego nie prowadzi się śledztwa wobec p. Adamowicza za promocję komunistycznych symboli, niezgodną z Konstytucją Polski?
  7. Czy usuwanie znaków promujących idee komunistyczne jest działalnością szkodliwą czy użyteczną?
  8. Czyje dobra zostały naruszone wg prokuratury po usunięciu imienia tej zbrodniczej kanalii? Polaków czy komunistów?
  9. Dlaczego obecne w trakcie likwidacji Lenina w Stoczni Gdańskiej, zarówno Policja Państwowa jak i Straż Miejska nie reagowały i nie uchroniły relikwii p. Adamowicza?
  10. Kto imiennie prowadzi śledztwo przeciw członkom Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”?

I w reszcie jak długo, pozostałe, znajdujące się na polskiej ziemi „świętości” komunizmu, będą urągały i znieważały uczucia Polaków?

(Od Redakcji): Autor jest członkiem Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, kadencja 2010-2014.

jaceksmagowicz1Jacek Smagowicz

Jestem Polakiem. Piłsudczykiem. Zgodnie z ostatnim rozkazem generała Okulickiego, czterdzieści cztery lata mojego życia stało się walką z komuną, która obecnie się znowu odradza.

Przed hordami Lenina Rzeczpospolitej bronili: w 1920 r. mój dziad, w 1939 r. ojciec i w 1944 r. stryj.
Ja sam, będąc wielokrotnie represjonowanym (1968-1989), internowanym, skazanym, więzionym, jak mogłem, tak likwidowałem „świętości bolszewickie” na polskiej ziemi (m.in. Muzeum Lenina w Krakowie, tablicę Lenina na polskich Rysach, esbecką tablicę w Jędrzejowie). Równocześnie w czasach PRL-u jak i później stawiałem Polskie Znaki Pamięci Narodowej. Takie jak choćby Krzyże pod KWK „Wujek”, czy Ofiar Komunizmu w Krakowie.

Nie mogę uwierzyć, że w czasie gdy Rosjanie odwracają się od wodza światowej rewolucji, równocześnie na polskiej ziemi, znajdują się łajdacy oddający zbrodniarzowi niemal religijną cześć. A polskie służby bezpieczeństwa, obsługując ich, zapewniają im ochronę i spokój.

Niejaki Mikołaj Karamzin (1862) dowodził, że Polacy nigdy nie będą braćmi Rosjan. Późniejsze dzieje narodu polskiego z setkami Katyni i Smoleńskiem to tylko potwierdziły.

Jestem dumny, że spełniłem obywatelski obowiązek: CZYNU, PAMIĘCI i TOŻSAMOŚCI, aby raz na zawsze uwolnić polską ziemię, od komunistycznych śmieci.

Moje wnuczki są w ZHR, a nie w komsomole! Ja jestem członkiem NSZZ „Solidarność” od ’80 roku i wszyscy łajdacy popierający partię rosyjską, mogą pocałować mnie w d….

(Od Redakcji): Autor jest członkiem Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, kadencja 2010-2014.

maciejmiezianMaciej Miezian

Już od jakiegoś czasu na ulicach naszego miasta młodzi ludzie rozdawali zaproszenia na modlitewne spotkania krakowskiego kościoła „Bliżej – Mocniej – Więcej’. Inicjatywa ta miała charakter ewangelizacyjny i była skierowana głównie do ludzi poszukujących wiary lub po prostu takich, którzy czują się zagubieni we współczesnym, coraz bardziej zlaicyzowanym świecie.

Lecz „Bliżej – Mocniej – Więcej” stało się również okazją do pokazania siły i żywotności wszelkich grup modlitewnych. Dopiero tu można było zobaczyć jak ważną rolę odgrywają w nich ludzi młodzi, którzy pragną się dzielić swoimi doświadczeniami z innymi (można tak „z grubsza” założyć, że w sobotę – 20 października - na stadionie „Cracovii” młodzi stanowili ok. 80%  wszystkich zgromadzonych).

blizejmocniejwiecejDobrze, że tego typu inicjatywy się pojawiły. Początki są obiecujące, choć – co oczywiście zauważyła z przekąsem niezastąpiona „GW” – nie udało się zapełnić całego stadionu ludźmi. Do poszukujących trzeba jednak dotrzeć i to jest praca jeszcze na kolejne lata.

Możemy więc spokojnie oczekiwać kolejnych edycji „Bliżej – Mocniej – Więcej”, które będą jeszcze lepiej przygotowanych i skuteczniej przeprowadzone.

A komplet zdjęć można obejrzeć tutaj:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/20Pazdziernika2012mm