Przeskocz do treści

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

We czwartek, w samo południe, w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie Jerzy Owsiak otrzymał tytuł… doctora honoris causa. Decyzję w tej sprawie podjął senat uczelni. Uzasadnienie? Owsiak to twórca największych w Polsce akcji charytatywnych i artystycznych. Człowiek wielkiego serca, otwarty na innych i pomocny dla dzieci. Autorami recenzji są m.in. Magdalena Środa i Andrzej Piasecki. Laudacja została wygłoszona przez Tadeusza Gadacza.

To niezwykłe wyróżnienie nie tylko dla uczelni, ale także dla Krakowa, dodajmy, historycznego. Tak wspaniała osoba odwiedzi Królewski Gród, co więcej otrzyma tak istotny tytuł. Kroniki miejskie na pewno to odnotują, mieszkańcy chodzić będą przez najbliższe tygodnie z podniesionymi czołami.

Zatrzymajmy się na moment przy twórcy WOŚP, szczególnie w kontekście miasta, które nazywa się papieskim. Owsiak „dopuszcza rodzaj pomocy” jakim jest eutanazja, jego żona pracuje we władzach WOŚP, a na Woodstock zapraszani są tacy ludzie jak Janina Paradowska, Lech Wałęsa, Andrzej Wajda. A to może jeszcze kilka osób, które pojawiło się na tym festiwalu: Tomasz Lis, Monika Olejnik, Tomasz Sekielski, Tadeusz Mazowiecki. Szukam sobie w pamięci i jakoś nie pamiętam, żeby którakolwiek z nich była związana z muzyka. Żaden z wymienionych dziennikarzy nawet nie prowadzi programu muzycznego. Nie mówiąc o politykach. I chyba raczej daleko im do metalu czy ogólnie rozumianego rocka. Dziwnym trafem są to ludzie „jednej linii”. W końcu na tym polega demokracja. Pierwotny Woodstock (oczywiście nie w Polsce), ten jedyny i prawdziwy, był wolny od polityki. Na festiwal Jerzy Owsiak zaprasza krisznowców. Niezwykłe to wszystko. Fenomenalne. Ujmujące. Kraków jest dumny.

Andrzej Lorenc

Pułkownik Ryszard Kukliński w obronie honoru Wojska Polskiego poświęcił życie swoje i swojej rodziny. Hasło na sztandarach: Bóg-Honor-Ojczyzna, jest najwyższym wskazaniem służby dla Polski. Dlatego postać i czyn pułkownika Kuklińskiego stanowi dla nas oraz przyszłych pokoleń refleksję i przykład, jak stawiać interes Ojczyzny – ponad wszystkie inne.

Ryszard Kaczorowski,
Prezydent Rzeczypospolitej na Uchodźstwie

O Pułkowniku Kuklińskim krążą różne opinie. Jedne z nich mówią, że był zdrajcą, inne, że był bohaterem. Te pierwsze są propagowane przez byłych działaczy służb bezpieczeństwa i ludzi wystawianych na piedestał przez reżim komunistyczny. Głównym celem Pułkownika było nawiązanie współpracy Wojska Polskiego z Armią Stanów Zjednoczonych. Dlatego w 1972 podjął decyzję o współpracy z amerykanami. Deklaracja Intencji Pułkownika Kuklińskiego, którą złożył na ręce Amerykanów, jest do dzisiaj w tajnych sejfach w Waszyngtonie. Ten akt – niemal polityczny – został uznany za początek największej misji wywiadowczej podczas zimnej wojny.

pulkownikryszardkuklinskiKiedy Kukliński decydował się na współpracę z USA, związek sowiecki był u szczytu swojej potęgi politycznej i militarnej. Droga do opanowania Europy Zachodniej przez Sowietów,  była łatwiejsza niż kiedykolwiek wcześniej, bowiem w Europie narastały nastroje antyamerykańskie i zarazem prosowieckie. Oznaczało to także katastrofalne skutki dla Polski. Istniała supertajna doktryna obronna Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ale nie była ona w rzeczywistości ani obronna, ani polska. Tak samo zresztą jak Układ Warszawski, który był faktycznie Układem Moskiewskim. Układ składał się przecież z rosyjskich generałów i marszałków, a siedziba była w Moskwie!

Przyjrzyjmy się co głosiła doktryna obronna PRL: Doktryna operacyjna polskich sił zbrojnych jest podporządkowana ogólnej doktrynie strategicznej sił socjalizmu. Nie negując znaczenia obrony, oddajemy priorytet działon zastępczym. Operacyjne zadania Polski w ramach Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego przewidują, że po wybuchu konfliktu zbrojnego Wojska Polskiego mają rozwinąć operację zaczepną na północno – nadmorskim kierunku operacyjnym, na odległość 500 do 800 kilometrów, w pasie 200 do 250 kilometrów, w tempie 60 do 80 kilometrów na na dobę…

Z tego fragmentu i jeszcze kilku innych jasno wynika, że reżim sowiecki planował opanować Europę Zachodnią za pomocą III Wojny Światowej. Dalej czytamy: Za przypuszczalne obiekty uderzeń jądrowych należy, wydaje mi się, uznać: Śląski Okręg Przemysłowy, Warszawę, rejon Trójmiasta, Łódź oraz Poznań, Szczecin, Wrocław, Kraków. Kiedy Ronald Reagan zobaczył się z Michaiłem Gorbaczowem, podczas spotkania wynikł pewien incydent, który zmusił Gorbaczowa do ustępstw. Sekretarz obrony USA, szef Pentagonu Caspar Weinberger, podał Reganowi jakieś dokumenty. Reagan przekazał je Gorbaczowowi, a ten z kolei dał je szefowi Sztabu Generalnego, Siergiejowi Achromiejowowi. Gdy Achromiejow zobaczył dokumenty, momentalnie zbladł. Były to szczegółowe plany lokalizacyjne najważniejszych punktów dowodzenia strategicznego na wypadek wojny atomowej – III wojny światowej. USA miało je namierzone od kilku lat.

Pod koniec lat siedemdziesiątych, to właśnie Kukliński dostarczył te dane Amerykanom. W jaki sposób wykradł supertajne plany Sowietów? W prosty sposób – zdobył ich zaufanie. Kiedy na mapie z planami ataków zaczęło dziać się coś nieoczekiwanego, jeden mały oficer, w samych skarpetkach wszedł na mapę i przestawił chorągiewki, po czym z butami w ręku wrócił na miejsce. Marszałek Ustinow poklepał go po ramieniu i powiedział: „Wot, mołodiec”.  Wtedy właśnie Kukliński był poza wszelkimi podejrzeniami. A już wtedy współpracował z USA od dwóch lat! Przez dziesięć lat współpracy z Amerykanami, Kukliński dostarczał wszelkie informacje. Znalazły się wśród nich m.in. strategiczne rozwinięcie sił zbrojnych Układu Warszawskiego do wojny, radziecki plan mobilizacyjny drugiego rzutu, który stacjonował za wschodnia granicą z Rosją. A także, radzieckie plany mobilizacyjne drugiego rzutu, które stacjonowały w Niemczech. Pułkownik dostarczał dane Amerykanom nie tylko o tym, co Sowieci planują, ale również o tym, czego nie planują. Działał w warunkach maksymalnego zagrożenia. Wyjechał z Polski, kiedy już faktycznie jemu i jego rodzinie zagrażało śmiertelne niebezpieczeństwo.

Dzisiaj mapy i plany wojny atomowej znajdują się w Izbie Pamięci Pułkownika Kuklińskiego na Starym Mieście w Warszawie. W 2010 roku władze miasta, na czele z Prezydent Warszawy chciały zamknąć to miejsce. Warto odwiedzić to miejsce upamiętniające największą akcję wywiadowczą XX wieku i zobaczyć, jak Pułkownik Kukliński patrzył na ręce władz reżimu komunistycznego.

* Wszelkie informacje zaczerpnięte zostały z książki autorstwa Józefa Szaniawskiego „Konrad Wallenrod XX wieku”.

Anna Maria Kowalska

Na tegoroczny ranking szkół ponadgimnazjalnych, publikowany w „Perspektywach” nawet nie czekałam. Szczerze mówiąc, tak do rankingów, jak i do wywiadów sponsorowanych mam ograniczone zaufanie. Nie będę zatem, wzorem rozmaitych mediów, zamartwiać się zbyt niskimi, bądź cieszyć z powodu nader wysokich wyników poszczególnych placówek, także krakowskich. Wierzę natomiast negatywnym opiniom wielu rodziców młodych ludzi z całej Polski, jak też i samym uczniom, którzy szkolną edukację na poziomie licealnym oceniają nie najlepiej. Większość młodzieży z konieczności decyduje się na korepetycje z przedmiotów podstawowych. Dlaczego? Odpowiedź brzmi: „nie zdalibyśmy matury. Mamy sporo do stracenia”.

Powstaje pytanie – co zostało z edukacji w edukacji? Czy tylko polor, ranking, wynik w wyścigu szczurów i samochwalstwo? Czy nie jest tak, że mimo wysiłków wielu doskonałych nauczycieli, pędząca ku „postępowi” oświata, „zjadana” przez kolejne reformy i konieczność dostosowania się do nich, zgubiła po drodze to, co najważniejsze – rzeczywiste edukowanie i wychowywanie uczniów?

Diagnozowana od kilku lat zapaść intelektualno – wychowawcza stale się pogłębia. Satysfakcjonującej  reakcji decydentów nie widać. Jak długo to jeszcze potrwa?

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Dzisiaj rozpocznie się protest w obronie krakowskich szkół. Rada Miasta zdominowana przez Platformę Obywatelską podjęła decyzję o likwidacji blisko 20 placówek! Krakowianie są oburzeni. Postanowili przybyć na protest wraz ze swoimi dziećmi. W rozmowie z nami mówią, że pojawią się problemy związane chociażby z dowozem dzieci do szkoły. Prezydent i część Rady Miasta (ta z Platformy Obywatelskiej) szuka oszczędności kosztem dzieci i młodzieży oraz nauczycieli. Już dziś część z nich musi opuścić miejsca pracy, dyrektorzy szkół są odpowiedzialni zarówno za zakup papieru toaletowego jak i wypłaty dla pracowników, opłaty, itd. Zwiększają się kontrole w placówkach. Do tego dochodzi nowa podstawa programowa, która weszła do liceów w tym roku. Protest odbędzie się przed urzędem miasta.

Obszerną fotorelację z protestu Krakowian nadesłał p. Kazimierz Bartel:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/9Stycznia2013

W dniu 28 XII 2012 r. Urząd Miasta Krakowa poinformował nas pisemnie o zamiarze likwidacji Gimnazjum nr 44. Jako uzasadnienie podano: małą liczbę uczniów, wysokie koszty utrzymania budynku i słabe wyniki z egzaminu. Nikt z nami nie podjął próby rozmowy i konsultacji tego projektu. Nie dano nam możliwości przedstawienia rzetelnej informacji na temat sytuacji szkoły. Dane, na których oparła się p. wiceprezydent A. Okońska, nie są aktualne, nie uwzględniają programu naprawczego wdrożonego przez szkołę i nie podejmują próby ukazania sytuacji placówki jako całości. Gimnazjum zostało potraktowane w sposób przedmiotowy, nikt nie liczy się z dobrem uczących się w nim dzieci. Liczą się tylko cyfry i koszty. A gdzie w tym wszystkim czynnik ludzki?

gimnazjum44aW związku z powyższym szkoła nie zgadza się z decyzją Urzędu Miasta i rozpoczyna akcję protestacyjną. Na budynku szkoły zawisły banery protestacyjne, poinformowano media, zbierane są podpisy pod listami protestacyjnym do Radnych Miasta Krakowa, planujemy demonstracje. W walkę o utrzymanie szkoły zaangażowali się również rodzice, uczniowie i absolwenci. Szkołę wspierają instytucje, z którymi współpracujemy od lat i rodziny patrona szkoły – Bohaterów Poległych w Krzesławicach (fot. ze strony www Gimnazjum). To oni widzą ogromne znaczenie naszego gimnazjum w środowisku lokalnym. To dzięki m.in. naszym działaniom uratowano pamięć o 440 Polakach zamordowanych w Forcie 49, a szkołę odznaczono Złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.

gimnazjum44bGimnazjum jest Lokalnym Centrum Aktywności Ekologicznej i posiada wiele certyfikatów za działania prospołeczne („Szlachetna Paczka”, „Szkoła Promująca Bezpieczeństwo”, „Trzymaj formę”). To tu pracują wysoko wykwalifikowani nauczyciele, laureaci Nagród Ministra Edukacji Narodowej, Kuratora Oświaty i Prezydenta Miasta. Nasi uczniowie są laureatami wielu konkursów, nawet na szczeblu ogólnopolskim i zwycięzcami wielu imprez sportowych (fot. ze strony www Gimnazjum). To tu realizowane są innowacje programowe i to, tu powstały – jedyne w Krakowie – klasy o profilu filmowym i wojskowym. To wreszcie w Gimnazjum nr 44 organizowane są Memoriały Szachowe, które cieszą się ogromną popularnością wśród uczestników w różnym wieku.

Wierzymy, że nie pozostaniecie obojętni i zainteresujecie naszą sprawą szeroką opinię publiczną, naszych wyborców. Liczę na Państwa pomoc.

Z poważaniem,
Andrzej Michalczyk

Anna Maria Kowalska

kolednicyPóźnym wieczorem zadzwonił dzwonek domofonu. Cichy, chłopięcy głosik zapytał, czy Ich wpuszczę. Wpuściłam, naturalnie. I już po chwili trzej Kolędnicy – jeden młodszy, dwaj pozostali z wyglądu kilkunastoletni – stanęli u drzwi (fot. udanin.pl).

Śpiewali bardzo zwyczajnie. Szopka też skromna i niepozorna. Ale czuło się, że próbują szczerze swym śpiewem się modlić i wyrazić to, co Niewyrażalne. I to najbardziej chwytało za serce.

W Nowym Roku życzę Państwu przede wszystkim takich właśnie odwiedzin. Odwiedzin, które poruszają i duszę, i serce, i sumienie, i twórczą myśl. A kiedy już się wydarzą – wszystko to, co najlepsze, stanie przed Państwem na wyciągnięcie ręki. I oby tak było.

Anna Maria Kowalska

Koniec roku 2012. Studiuję właśnie długoterminowy spis pierwszo – i drugorzędnych informacji agencyjnych. Co z nich wynika? Jedno spustoszenie, przemieszane z opadaniem rąk. Katastrofa na kolei, bałagan w służbie zdrowia, likwidacja szkół, zwolnienia w administracji. W tle planowane zabawy sylwestrowe. A po nas choćby potop.

Dziwi nas to? Już nie? Przywykliśmy? Taka gmina! O stratach osobowo – moralnych przebąkuje się wstydliwie i nijako. O tych, którzy się zniechęcają do poczynań obecnego rządu – w mediach głównego nurtu jeszcze mniej. Pewnie, że hitem agencyjnym są ostatnio en bloc bezrobotni i zwalniani. Ale niewiele z tego wynika. Mówi się natomiast, od rana do nocy, o zyskach i stratach materialnych. Z tego się rozlicza i za to nagradza. A to już konkret, ulubione słowo dzisiejszych edukatorów. To jest to, co wyznacza horyzont myślowy współczesnych: „ryneczek”, „prywatka” i basta.

Ale jest to także efekt umożliwienia takiej zmiany mentalnej, a ściślej: efekt przyjęcia magicznego spojrzenia na rzeczywistość państwa, z którego sensowna całość decydentom jakoś się nie klei. Systemowi „magicy” i edukatorzy szkoleniowi widzą tylko małe całostki w tym, czy innym unijnym działanio – poddziałaniu i dążą do „doskonalenia” tych mikrocałostek, ku chwale działania. A to wszystko przy jednoczesnym pomijaniu tak wizji całego państwa, jak stosunku do „trybików maszynowych” – czyli wykonawców czynności, zwanych, dla żartu, od czasu do czasu, osobami i pracownikami. Wszystko ma się zgadzać finansowo, w ramach bliżej nieokreślonej średniej ważonej, pomnożonej, albo podzielonej przez tajne i poufne normy, wyjęte jak królik z kapelusza. Albo podpartej przez nagłe pomysły, które wywracają wszystko do góry nogami, zakwitając, jak egzotyczny kwiat na bagnie, w najmniej odpowiednim momencie.

Ale przecież statystycznie wszystko gra. Mikrocałość się broni, poddziałanie w porządku, premie rozdane, reszcie na okrasę życzenia noworoczne…..I na zabawę sylwestrową, albo na inny bal przebierańców. Biegiem!

Chwila, chwila! A gdzie w tym wszystkim sensowna wizja państwa?

A gdzie w tym wszystkim pracujący człowiek?

Bez powrotu do tych pytań niczego, jako Polska, nie zbudujemy. Będziemy tylko osiągać medialne „sukcesy” na miarę EURO 2012.

Komisja Krajowa Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”: Stanowisko Komisji Krajowej ws. wolności słowa, mediów i badań naukowych, przyjęte podczas posiedzenia 18 grudnia w Gdańsku

solidarnosclogoKomisja Krajowa NSZZ „Solidarność” z wielkim zaniepokojeniem ocenia stan polskiej demokracji ponad 20 lat po odzyskaniu niepodległości i wolności. Szczególnie w ostatnich latach obserwujemy dramatyczne pogorszenie wolności obywatelskich w zakresie wolności słowa. Nasila się dyskryminacja osób wierzących – słowne i fizyczne ataki na święte i drogie większości Polaków symbole, a jakakolwiek próba obrony tych wartości przedstawiana jest jako „mowa nienawiści”. Lekceważy się dialog społeczny i głos milionów ludzi, tak jak miało to miejsce w przypadku ustawy o wydłużeniu wieku emerytalnego czy obecności na platformie cyfrowej telewizji TRWAM. Wzmagają się ataki medialne na nasz Związek, które skutkują łamaniem praw związkowych i pracowniczych w zakładach pracy. Towarzyszy temu zaostrzenie ustawy o zgromadzeniach publicznych, co jest próbą kneblowania ust tym, którzy ośmielają się mieć inne zdanie niż rządzący. Najwyższe zaniepokojenie budzi ograniczanie wolności badań naukowych; często wyniki badań niezależnych, niezgodnych z trendami politycznymi są lekceważone i ośmieszane. Takie postępowanie legitymizują w większości media, w tym media publiczne.

KK bezwzględnie domaga się zaprzestania takich działań. Wzywamy do dialogu i poszanowania praw do odmiennego zdania. Wzywamy do przywrócenia pluralizmu informacji i opinii w mediach szczególnie w mediach publicznych. Wszystkich tych, którzy uważają podobnie, że wartości fundamentalne dla narodu i społeczeństwa polskiego są zagrożone wzywamy do aktywnego manifestowania swoich racji. Trzeba ratować prawo Polaków do niezależnych polskich mediów i autentycznej demokracji.

Anna Maria Kowalska

Przez media przelatują  w ostatnim czasie znane już od dawna hiobowe wieści o poziomie zadłużenia Polaków, o prowadzonej polityce fiskalnej, o skutkach takiej polityki, itp. Ostatnio pisze się także o mentalności niewolniczej w zakładach pracy, i o dramatach ludzi, opuszczonych przez najbliższych po utracie płynności finansowej. Wypada zatem powiedzieć wprost: poza wpadnięciem w pułapkę zadłużenia współczesny Polak najbardziej boi się utraty stałej pracy.  To bowiem pociąga za sobą niewyobrażalne wręcz skutki.

Ci, którzy takiego czegoś nie przeżywali, nie wiedzą, o czym mowa. W jednym momencie grunt usuwa się spod nóg. Z osoby dotąd samoutrzymującej się znienacka robi się żebrak. Pozbawiony ZUS – u, świadczeń zdrowotnych (o ile się nie zarejestruje w Urzędzie Pracy), odcięty od dawnych znajomych (po zwolnieniu ci, którzy otaczali i kłaniali się nisko – dziwnie szybko się ulatniają), często z wilczym biletem w postaci szeptanej propagandy – człowiek ten nie może się spodziewać realnej pomocy znikąd, a już najmniej znalezienia zatrudnienia. Jeśli nie brał kredytów, a na dodatek wierzy w Boga i jest silny psychicznie i fizycznie, choćby wszyscy Go opuścili – przecież przetrzyma. Trudno jednak o to, kiedy wszędzie okazuje się, że nie ma etatu – i, co gorsza, w najbliższym czasie nie będzie nadziei na odmianę losu.

W ostatnich tygodniach obserwujemy także olbrzymią falę dobroczynności przedświątecznej, świadczonej za pośrednictwem rozmaitych organizacji kościelnych i społecznych, tak w Kraju, jak poza jego granicami. Chwała za to Wszystkim Darczyńcom i Dobroczyńcom! Święta jednak szybko przeminą, a twarda rzeczywistość dopadnie nas już u progu Nowego Roku. I trzeba się z nią będzie mierzyć raz jeszcze, na nowo.

Pomoc materialna jest potrzebna, to prawda, zwłaszcza Osobom starszym i samotnym, choć nie tylko. Ale ileż jest Osób, które otrzymają paczki żywnościowe – nie otrzymując żadnej szansy na zmianę status quo? Na dalsze życie?

Myślę o zwalnianych Osobach młodych i w średnim wieku. One nie chcą jałmużny. Nie jej potrzebują. Są zbyt dumne, by po nią sięgać. Potrzebują jedynie przysłowiowej wędki, by złowić choć jedną rybę dziennie. Nie mają wygórowanych wymagań, ale jeśli nawet na przetrwanie nie starcza?

To w tej chwili w Polsce nabrzmiały, jak wrzód, po priorytetowej kwestii wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej – problem numer jeden. Nie łudźmy się – dopóki nie znajdziemy recepty na naprawienie krzywd tych, których zwalniano i zwalnia się znienacka (w dodatku – zgodnie z „prawem”, lecz pozostawiając praktycznie bez nadziei na wykonywanie wyuczonego zawodu) – dopóty żaden z traktujących poważnie Ojczyznę Polaków nie będzie mógł czuć się w Kraju bezpiecznie – jak we własnym domu.

List otwarty Akademickich Klubów Obywatelskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu i w Krakowie do prof. Zbigniewa Brzezinskiego, byłego doradcy prezydenta J. Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego USA, Kawalera Orderu Orła Białego

Poznań – Kraków, 11 listopada 2012

Szanowny Panie Profesorze,

W nawiązaniu do Pańskiej wypowiedzi (wywiad z dn. 8.11.2012*), cytowanej szeroko w prasie polskiej, uprzejmie prosimy o przyjęcie i rozważenie następujących uwag.

Katastrofa smoleńska to wielki cios w stosunkowo młodą demokrację III Rzeczypospolitej Polskiej. Blisko sto osób zajmujących kluczowe pozycje w państwie straciło w niej życie, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński. Uważamy, że obowiązkiem władz RP i podległych im odpowiednich służb było podjęcie natychmiastowych działań w celu zabezpieczenia miejsca tragedii, zabezpieczenia zwłok ofiar, ich mienia i wszelkich dokumentów o różnym poziomie niejawności, które osoby te miały przy sobie, w tym tragicznym locie.

Obowiązkiem rządu RP było następnie, i nadal jest, dołożyć wszelkich starań w celu  wyjaśnienia i ustalenia przyczyn i okoliczności tej tragedii. Wreszcie wyciągnięcie wniosków. Obowiązkiem jest również przekazanie pełnej informacji społeczeństwu.

Czy z tych obowiązków rząd RP należycie się wywiązał i wywiązuje?
Czy oddanie śledztwa w ręce Rosjan, wbrew polskiej racji stanu i rozsądkowi to należyte wykonywanie obowiązków?
Im więcej faktów tej tragedii zostaje ujawnianych tym więcej wątpliwości i tym więcej sprzeczności.

Naród polski, w tym najbliżsi smoleńskich ofiar, znajduje się w kwestii katastrofy, w przestrzeni wypełnionej sprzecznościami, wieloma znakami zapytania – jest karmiony półprawdami i wielokrotnie wprowadzany w błąd. Naród polski znajduje się w przestrzeni ograniczonej z jednej strony hipotezą o zamachu, a z drugiej pełnym niedomówień i sprzeczności raportem Komisji Millera. Komisji, której nie przeszkadzał w opracowaniu raportu brak dostępu do kluczowych dowodów tej tragedii (wrak samolotu, oryginały czarnych skrzynek itp). Brak społecznego zaufania do czystości intencji oficjalnych instytucji odpowiedzialnych za pełne i zgodne z prawdą wyjaśnienie przyczyn i przebiegu katastrofy pogłębia niezrozumiała odmowa ich współpracy z rodzinami i bliskimi ofiar katastrofy, choćby w sprawie tak podstawowej jak prawidłowa identyfikacja zwłok. Przeprowadzane aktualnie, po trzydziestu miesiącach ekshumacje zwłok potwierdzają uzasadnienie braku zaufania.

W dniu 22 października w Warszawie miała miejsce Konferencja Smoleńska rozpatrująca w gronie ponad 100 specjalistów – profesorów nauk technicznych i fizyków, techniczne aspekty katastrofy. Wskazano szereg bardzo poważnych wątpliwości, co do rzetelności dochodzeń Komisja MAK i KBWL LP (Komisji Millera), a uprawdopodobniających hipotezę wybuchów na pokładzie samolotu. Doprowadzenie zgodności raportu KBWL LP do zgodności z podstawowymi prawami fizyki to minimum, którego musi domagać się każdy oświecony obywatel.

Aktualnie prace w sprawie tej katastrofy prowadzi prokuratura wojskowa. Również i to postępowanie budzi wątpliwości, gdyż ograniczenia Komisji Millera nie zostały przezwyciężone.

W takiej sytuacji Pan Profesor stawia autorytarnie kilka tez.

- Te ciągłe nieodpowiedzialne bzdury o jakimś zamachu smoleńskim, bez wskazania, kto jest za ten zamach odpowiedzialny, ale sugerując, że to jest prawdopodobnie rząd polski, a może i sowieci, może i razem. To jest coś tak wstrętnego i szkodliwego, że, mam nadzieję, osoby bardziej odpowiedzialne w opozycji rządowej jakoś inaczej odniosą się do tego. To jest strasznie wredna robota robiona widocznie przez parę osób cierpiących na jakieś psychologiczne trudności, które, być może, z punktu widzenia ludzkiego są zrozumiałe, ale dla których nie ma miejsca w życiu politycznym.

- Jeśli oni chcą wyciągnąć wnioski z tego, co mówią, powiedzieć to, co nasuwają, niech powiedzą wyraźnie kogo uważają za morderców i jak to miało mieć miejsce. Tego nie robią. Wiedzą, że nie ma wskazówek na to. Ale jednak grają konsekwentnie w tę grę. To nieodpowiedzialne. To jest nie tylko szkodliwe, to jest warte pogardy.-

Nie komentując języka, tonu i wydźwięku tych fragmentów, my, profesorowie Uczelni Krakowskich i Poznańskich – Członkowie Akademickich Komitetów Obywatelskich, w imię prawdy, której wierność jest podstawowym obowiązkiem uczonego, prosimy Pana Profesora o uzasadnienie powyższych stwierdzeń. Prosimy o podanie przesłanek, dla których należy odrzucić jedną z naturalnych hipotez dotyczących tej katastrofy, jaką jest zamach. Taka jest logika wypowiedzi w świecie nauki.

* http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/prof-brzezinski-rosji-zalezy-aby-katastrofa-smolenska-dzielila-polakow,287534.html

My niżej podpisani wyrażamy poparcie dla powyższego Listu Otwartego do prof. Zbigniewa Brzezińskiego z dnia 11 listopada 2012 roku:

prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak – UAM, przewodniczący AKO im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu
prof. dr hab. Ryszard Kantor – UJ, przewodniczący AKO im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie

ks. dr Adam Adamski Cor – UAM, mgr Przemysław Alexandrowicz – KIK, mgr Mirosław Andrałojć – archeolog, dr  Aleksandra Andruszewska – Inst. Wł. Nat. Poznań, mgr Krystyna Andrzejewska – UAM, dr hab. Bartłomiej Andrzejewski – PAN, prof. dr hab. Marek Andrzejewski – Uniw. Szczeciński, dr Róża Antkowiak – UAM, prof. dr hab. Wiesław Antkowiak – UAM, prof. dr hab. Barbara Apolinarska – PAN, dr inż. Andrzej Augustynek -  AGH, dr Adam Babula – UAM, dr Teresa Bałuk-Ulewiczowa – Kraków, dr Lidia Banowska – UAM, prof. dr hab. Leszek Bednarczuk – PAN  Kraków, prof. dr hab. dr h.c. Czesław Błaszak – UAM, mgr Janina Błaszak – PP, dr  Mirosława Błaszczak-Wacławik – Uniw. Śląski, prof. dr hab. dr h.c. Jacek Błażewicz – PP, dr Paweł Binek – UP Kraków, prof. dr hab. inż. Włodzimierz Bochniak, – AGH, prof. dr hab. Krystyna Boczoń – UMed, prof. dr hab. Władysław Boczoń – UAM. prof. dr hab. Mieczysława Irena Boguś – PAN  Warszawa, dr Krzysztof  Borowczyk – UAM, dr inż. Krzysztof  Borowiak, ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz – UAM, dr Mirosław Boruta – UP, Kraków, dr hab. Mariusz Bryl – UAM, prof. dr hab. Jerzy Brzeziński – Uniw. Zielonogórski, dr Krystyna Celichowska – lekarz, doc. dr hab. Bogdan Celichowski – architekt, prof. dr hab. Krzysztof Cena – Kraków, dr Marek Chabior – Uniw. Technologiczny Szczecin, dr inż. Stanisław Chęciński – Politechnika Wrocławska, prof. dr hab. Adam Choiński – UAM, dr Remigiusz Ciesielski – UAM, mgr inż. Piotr Cieszyński – informatyk, prof. dr hab. med. Andrzej Cieśliński – UMed, dr Ewa Ciosek – UAM, dr Elżbieta Czarniewska – UAM, dr Bożena Cząstka-Szymon – WSP Katowice, prof. dr hab. Janusz Czebreszuk – UAM, dr Maria Barbara Czekalska – UMed. Poznań, prof. dr hab. Stanisław Czekalski – UMed. Poznań, mgr Zbigniew Czerwiński – radny Sejmiku Wlkp., dr inż. Stanisław Czopor – leśnik, prof. dr hab. Jacek Dabert – UAM, dr Mirosława Dabert – UAM, prof. dr hab. inż  Józef Dańko – AGH, mgr Jan Dasiewicz, dr hab. Małgorzata Dąbrowska – prof. UŁ, dr Maria Dąbrowska-Bąk – UAM, mgr inż. Maria Dolata – architekt, mgr Danuta Anna Domaradzka – UMed, inż. Józef Drausowski, prof. dr hab. Leon Drobnik – UMed, prof. dr hab. inż. Jan Tadeusz Duda – AGH, prof. dr hab. Edward Dutkiewicz – UAM, prof. dr hab. Maria Dutkiewicz – UAM, prof. dr hab. Maria Dzielska – UJ, dr Tadeusz Dziuba – poseł na Sejm RP, mgr Sylwiana Firin – Gramowska, dr  Jerzy Fischbach, prof. dr hab. inż. Krzysztof Fitzner – AGH, prof. dr hab. inż. Kazimierz Flaga – PK, prof. dr hab. Bolesław Fleszar – Polit. Rzeszowska, prof. dr  hab. Antoni Florkiewicz, mgr inż. Wojciech Foltyn – rolnik, dr hab. Wit Foryś, prof. UJ – UJ, dr. inż. Jerzy Frąckowiak, mgr inż. Bogdan Freytag, mgr Jan Władysław Fróg – KZ NSZZ “S” UP, dr  hab. Jerzy Galina – PAN, mgr Witold  Gedymin – UE, dr Grzegorz Gertig – U Med, dr Krzysztof Godwod – Warszawa, dr hab. inż. Ryszard Golański, prof..AGH – AGH, prof. dr hab. Janusz Gołaś – AGH, prof. dr hab. Bożena Górczyńska-Przybyłowicz – UAM, prof. dr hab. Ewa Anna Gruszczyńska-Ziółkowska – Uniw. Warszawski, prof. dr hab. Witold Grzebisz – UP, mgr Stanisław Grzesiek – artysta plastyk, dr Michał Haake – UAM, dr Zdzisław Habasiński – informatyk, dr Jolanta Hajdasz – dziennikarz; nauczyciel akademicki, mgr Iwona Horodecka – kustosz; Biblioteka Raczyńskich, prof. dr hab. Henryk Hudzik – UAM, mgr Eugeniusz Ilmak – Uniw. Zielonogórski, prof. dr hab. Jacek Jackowski – PP, prof. dr hab. dr h.c. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz – UAM, prof. dr hab. Dobrochna Jankowska – UAM, prof. dr hab. Artur Jarmołowski – UAM, prof. dr hab. Jarosław Jarzewicz – UAM, mgr Ewa Jemielity – UEk, Poznań, dr Teresa Jerzak-Gierszewska – UAM, prof. dr hab. Marek Jerzy – UP, mgr Jolanta Jasińska – nauczyciel, prof. dr hab. Tomasz Jasiński – UAM, mgr Ewa Jemielity – UEk. Poznań, mgr inż. Andrzej Judek, mgr Kazimierz Jósko-Wielgocki – radca prawny, dr Jerzy Kaczmarek – UAM, dr Józef Kapusta – IBiA  Warszawa, prof. dr hab. Janusz Kapuściński, dr Zofia Karaszkiewicz, dr Anna Kasprzyk – UAM, dr hab. Zofia Kaszowska  – ASP, prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki – PK, prof.  dr hab. Andrzej Kaźmierczak – SGH, prof. dr hab. Andrzej Kaźmierski – UAM, mgr inż. Adam Kieniewicz – Kraków, mgr inż. Mariusz Klapper – Kraków, dr Przemysław Kiszkowski – UAM, mgr Iwona Klimaszewska – UAM, prof. dr hab. Bożena Klimczak – UE Wrocław, prof. dr hab. Zdzisław Kołaczkowski – AWF, prof. dr hab. inż. Andrzej Korbel – Kraków, prof. dr hab. Grażyna Korpal – ASP, prof. dr hab. Maria Korytowska – UJ, mgr Izabela Komar-Szulczyńska – UAM, prof. dr hab. Aleksander Kośko – UAM, prof. dr hab. Edmund Kozal – UPrzyr. Poznań, prof. dr hab. Stanisław Kozłowski – UP,prof. UP dr hab. Henryka Kramarz – UP, Kraków, prof. dr hab. Marek Kraska – UAM, prof. dr hab. Tadeusz Marek Krygowski – Uniw. Warszawski, dr Henryk Krzyżanowski – UAM, prof. dr hab. Grzegorz Kubski – Uniw. Zielonogórski, dr hab. inż.  Wojciech Kucewicz, prof. AGH – AGH, prof. dr hab. Grzegorz Kucharczyk – PAN, dr Dariusz Kucharski – Warsztaty Idei Obywateli Rzeczypospolitej, prof. dr hab. Mieczysław Kujawski, prof. dr hab. Maria Kujawska – UAM, inż. Julian Kulczyński – rolnik, mgr Ewa Kuleczka – Drausowska, dr Małgorzata Kulesza-Kiczka – lekarz, mgr Edward Kuliga – socjolog, Kraków, dr Katarzyna Kulińska – PAN, prof. dr hab. Tadeusz Kuliński – PAN, dr Beata Kuna – Politechnika Gdańska, dr Krystyna Laskowicz – nauczyciel akademicki, dr Przemysław Lehmann – PAN, mgr Elżbieta Leszczyńska – UAM, prof. dr hab. Maria Teresa Lizisowa – UP, Kraków, dr Maria Leśniewicz – PP, prof. dr hab. Ignacy Lewandowski – UAM, dr Jarosław Liberek – UAM, mgr Jolanta Lisiak – architekt, mgr Rafał  Lisiak – architekt, prof. dr hab. inż. Władysław Łańczak – PP, mgr Agata Ławniczak – dziennikarz, dr Eryk Łon – UE, mgr Małgorzata Łośko – UAM, dr Piotr Łukasiak – PP, prof. dr hab. Andrzej Maciejewski – UAM, mgr Małgorzata Maciukiewicz – UAM, mgr Agata Macniak, ks. kan. lic. Tadeusz Magas – duszpasterz „S”, ks. inż. Jan Majchrzak – Chodzież, dr hab. Przemysław Makarowicz – UAM, prof. dr hab. Edward Malec – UJ, prof. dr hab. Andrzej Malinowski – UAM, prof. dr hab. inż. Piotr Małoszewski – Centrum Badawcze Helmholtza, Monachium, prof. dr hab. Jerzy Marcinek – UP, prof. dr hab. Arkadiusz Marciniak – UAM, prof. dr hab. Wojciech Markiewicz – PAN, mgr Jan Martini – artysta muzyk, mgr Helena Materny – nauczyciel, mgr Ryszard Materny, mgr  Maria Matysiak – UAM, inż. Janusz Matysiak – przedsiębiorca, prof. dr hab. Karol Mausch – UAM, dr inż. Wojciech Mayer – AGH, prof. dr hab. inż. Krystyna Mędrzycka – Polit. Gdańska, dr Jerzy Michalik – UAM, prof. dr hab. inż. Jacek Bolesław Michalski – UP, prof. dr hab. Michał Mierzejewski – Uniw.  Wrocławski, dr Bożena Mikołajczak – UAM, prof. dr hab. Krzysztof Moliński – UP, mgr Celina Monikowska-Martini – artysta muzyk, dr Elżbieta Morawiec – dziennikarz, Kraków, mgr Marek Morawski – ekonomista, Kraków, mgr Grażyna Musiał – MN, Poznań, prof. dr hab. Grzegorz Musiał – UAM, prof. dr hab. Czesław Muśnicki – UP, mgr Danuta Namysłowska – nauczyciel, dr hab. Adam Michał Nodzeński em prof. AGH, prof. dr hab. Andrzej Nowak – UJ, Kraków, mgr Wilhelmina Nowak, dr hab. Aurelia Nowicka – UAM, prof. dr hab. Elżbieta Nowicka – UAM, dr Małgorzata Okulicz-Kozaryn – UAM, prof. dr hab. Radosław Okulicz-Kozaryn – UAM, mgr inż. Andrzej Ossowski – em. AGH, Włodzimiera Pajewska – UAM, dr hab. n.med. Józefa Panek – UJ, inż. Ryszard Paprzycki, prof. dr hab. Jan Paradysz – UE, dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz – AGH, prof. dr hab. Stanisław Paszkowski – UP, dr Andrzej Pawuła – UAM, prof. dr hab. Krystyna Pecold – UMed, dr Barbara Peplińska – UAM, dr Ryszard Piasek – reżyser, mgr Mikołaj Pietraszak-Dmowski – Fundacja Raczyńskich, prof. dr hab. Barbara Piłacińska – UAM, dr Ryszard Piotrowicz – UAM, dr hab. Jacek Piszczek – IOR PIB Toruń-Poznań, prof. dr hab. Jan Prostko-Prostyński – UAM, mgr Maria Przybylska – UAM, dr n.med. Andrzej Przybyszowski – Nowy Sącz, prof. dr hab. Andrzej Przyłębski – UAM, prof. dr hab. Tadeusz Puchałka – PP, prof. dr hab. Zdzisław Puślecki – UAM, dr Jacek Radomski – UAM, dr hab. Wiesław Ratajczak – UAM, dr hab. Lucyna Rempulska – prof.nadzw. PP, mgr Emilia Rogalińska – nauczyciel, dr hab. Mieczysław Rokosz – Kraków, prof. dr hab. Tadeusz Rorat – PAN, prof. dr hab. Grzegorz Rosiński – UAM, prof. dr hab. Ewa Ryś – UAM, dr Lech Różański, mgr Wanda Różycka-Zborowska – reżyser, prof. dr hab. Wojciech Rypniewski – PAN, prof. dr hab. Jan Sadowski – UAM, prof. dr hab. Jerzy Samson-Zakrzewski – UMed, dr inż. Maria Sapor – AGH, mgr Jolanta Sekutowicz – ASP, prof. dr hab. Stanisław Sędziwy  – em. UJ, mgr Halina Aurelia Siwa – dziennikarz, prof. dr hab. Jan Skuratowicz – UAM, dr Andrzej Jan Skrzypczak – PP, prof. dr hab. Marian Smoczkiewicz – UMed, mgr Janusz Smólski, mgr Maria Sobańska-Liberek – UAM, prof. dr hab. Marek Sozański – PP, mgr Zygmunt Sporny – UAM, dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański – em. AGH, prof. dr hab. Krystyna Stamirowska – UJ, dr Teresa Stanek – UAM, prof. dr hab. Anna Stankowska – UAM, prof. dr hab. Wojciech Stankowski – UAM, mgr Piotr Stawicki – radca prawny, mgr Gabriela Stępczak, prof. dr hab. Kazimierz Stępczak – UAM, mgr Bernadeta Sturzbecher – UAM, dr inż. Krzysztof Szturzbecher – PP, prof. dr hab. Wojciech Suchocki – UAM, prof. dr hab. Eugeniusz Szcześniak – UAM, prof. dr hab. Zofia Szczotka – UP, dr hab. Andrzej Szpulak – UAM, prof. dr hab. Jacek Sztaudynger – Uniw. Łódzki, dr Anna Szukalska – PP, mgr inż. Edwin Szukalski, mgr Maciej Szulc – przedsiębiorca, prof. dr hab. Roman Szulc – UMed, dr Mirosław Szulczyński – UAM, dr Mirosław Szumiło – UMCS – Lublin, mgr Halina Szwarc-Hetmaniak – lekarz, dr Hanna Szweycer, prof. dr hab. Michał Szweycer, prof. dr hab. Zofia Szweykowska-Kulińska – UAM, dr Urszula Szybiak-Stróżycka – UAM, prof. dr hab. Henryk Szydłowski – UAM, mgr Stanisław Szymański – przedsiębiorca, ks. prof. dr hab. Jan Szymczyk – KUL  Lublin, prof. dr hab. Wojciech Święcicki – PAN, prof. dr hab. inż. Stefan Taczanowski – AGH, mgr Małgorzata Talarczyk-Andrałojć – archeolog, prof. dr hab. Jerzy Tarajkowski – UE, prof. dr hab. Kazimierz Tobolski – UAM, mgr Grzegorz Tomczak – reżyser, prof. dr hab. Lech Torliński – UMed, mgr Jacek Tuchołka, dr n.hum. Marek Mariusz Tytko – UJ, prof. dr hab. Ryszard Vorbrich – UAM, dr hab. Anna Walczuk – UJ, prof. dr hab. Jerzy Bożydar Warchoł – UMed, dr hab. Robert Walkowiak – UP, dr hab. Ryszard Walkowiak – UPrzyr. Poznań, Stanisław Walkowski, Kraków, dr hab. Andrzej Waśko (UJ), prof. dr hab. Jan Wawrzyńczyk – Uniw. Warszawski, dr Marek Wedemann – UAM, dr Maria Wejchan-Judek – PP, prof. dr hab. inż. Jerzy Weres – UP, dr Józef Wieczorek – Niezależne Forum Akademickie, dr Jerzy Wierzchowiecki – Szpital Miejski Grodzisk Wlkp., prof. dr hab. Michał Wierzchowiecki – UMed, prof. dr hab. Janina Wiszniewska – Państw.Inst.Geol. Warszawa, dr Maria Wołuń-Cholewa – UMed,, prof. dr hab. Henryk Woźniakowski – Uniw. Warszawski, dr Bartłomiej Wróblewski – WSPS Poznań, mgr Andrzej Wybrański, prof. dr hab. Barbara Wysocka – PAN, prof. dr hab. Zygmunt Zagórski – UAM, dr hab. Grażyna Zając – UJ, mgr Maria Zawadzka – nauczyciel, prof. dr hab. Stefan Zawadzki – UAM, mgr Tomasz Zdziebkowski – przedsiębiorca, dr Franciszek Zerbe – lekarz, dr Jerzy Zerbe – UAM, mgr Małgorzata Zielonacka – adwokat, dr Andrzej Zielonacki – adwokat, dr Bronisława Zielonka – Uniw. Gdański, dr Tadeusz Zysk – przedsiębiorca, Jerzy Żarnowski – emeryt HCP, prof. dr hab. Tadeusz Żuchowski – UAM, dr Jakub Żmidziński – UAP.

Nasz List ma charakter otwarty. Każda osoba, która zgadza się z jego treścią może wyrazić poparcie dla niego przez złożenie deklaracji na poniższe adresy:

akopoznanAkademicki Klub Obywatelski
im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
w Poznaniu
www.ako.org.pl
Adres do korespondencji:
Akademicki Klub Obywatelski
im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu
ul. Strzeszyńska 197
60-479 Poznań
Adres e-mail: ako.poznan@gmail.com

akokrakowAkademicki Klub Obywatelski
im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
w Krakowie
www.akokrakow.blogspot.com
Adres e-mail: ako.krakow@gmail.com

miroslawborutaMirosław Boruta

Książka profesora Piotra Franaszka „Jagiellończyk. Działania Służby Bezpieczeństwa wobec Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach osiemdziesiątych XX w.” została wydana kilka tygodni temu, a już przyczyniła się wybitnie do rozszerzenia obszaru wolności nauki. Wolności dochodzenia do prawdy o tajnych wywiadowcach, ubekach – podporach PRL-u i ich tajnych współpracownikach i kontaktach – o naukowych, intelektualnych i moralnych oszustach.

jagiellonczyk1To moje słowa, bo sam autor zarzeka się, że „nie podejmował się oceny postaw moralnych osób uwikłanych we współpracę z tajną policją (…) W miarę możliwości starano się zaprezentować to, co osoby te mają dzisiaj do powiedzenia na ten temat. Udało się to w kilkudziesięciu wypadkach. Najczęściej prezentowane tłumaczenia są niezwykle naiwne, wręcz żenujące, zwłaszcza w konfrontacji w materiałami archiwalnymi”.

Wdzięczny jestem profesorowi Piotrowi Franaszkowi za taką konkluzję, pokazuje nam ona poziom ubeckich TW i KO – daje nadzieję, że ludzie o mocnym systemie wartości, stanowiący prawdziwą elitę polskiego narodu, nie stanowią (anty)bohaterów „Jagiellończyka” i chwała im za to. 

jagiellonczyk2Tytułowe działania prowadzono 20 lat a ich celem było gromadzenie wszelkich informacji odnoszących się do społeczności uczelni: pracowników i studentów. Ubecy kontrowali wszystkie sfery działania UJ, ważna była każda informacja. Jak pisze autor: „kontroli prowadzonej przez SB podlegał proces dydaktyczny, zakres prowadzonych badań naukowych oraz kontakty międzynarodowe pracowników naukowych… Z polecenia PZPR funkcjonariusze SB kontrolowali międzynarodowe konferencje i sympozja odbywające się w kraju i za granicą” (fot. promocja dzieła na UJ, 23 listopada 2012 roku).

palacspiskiZe szczególnym zainteresowaniem i nie bez emocji przeglądałem te fragmenty książki, które opowiadają o Instytucie Badań Polonijnych UJ, placówce naukowej w której dane mi było pracować od 1 listopada 1984 przez kilkanaście lat. Już wcześniej wiadomo było, że IBP, ze względu na swój specyficzny charakter placówki naukowej zajmującej się cudzoziemcami (Polakami za granicą i Polonią) oraz cudzoziemcami przebywającymi w Krakowie (choćby na Kursach Szkoły Letniej Kultury i Języka Polskiego) miał w swoich szeregach donosicieli, pisali o tym już wcześniej Henryk Głębocki, Daniel Wicenty  i Wiesław Zabłocki [1] (fot. dawna i obecna siedziba Instytutu, za: Wikipedia).    

A teraz kilka imion, nazwisk i faktów: Grzegorz Babiński (tajny współpracownik o pseudonimie „Bob”) od grudnia 1988 roku, zdążył zrelacjonować bezpiece przebieg spotkania ze Zbigniewem Brzezińskim, które odbyło się na UJ w maju 1989 roku; Elżbieta Gałdyn (kontakt operacyjny o pseudonimie „Elżbieta” w latach 1978-1982), później stanowczo odmówiła współpracy z SB-ekami; Andrzej Koronczewski (tajny współpracownik o pseudonimie „Rabczewski” z lat 1984-1989), wykładowca w Zakładzie Językoznawstwa Stosowanego do Nauczania Języka Polskiego; Hieronim Kubiak według wpisów ewidencyjnych został zarejestrowany jako kontakt informacyjny o kryptonimie „Socjolog” już w 1965 roku, przekwalifikowany na kontakt operacyjny w 1974 roku oraz w 1976 roku; Piotr Mizia, lektor pozyskany do współpracy na… miesiąc, od grudnia 1981 do stycznia 1982 roku; Halina Nieć (tajny współpracownik o pseudonimie „Jurek”), jak sama pisze (list stanowi ilustrację w książce): „Popieram aktualny porządek prawny i zobowiązuję się do jego przestrzegania. Zdecydowanie odcinam się od wszelkich sił, które oddziałały, działają lub będą działać  przeciwko władzy ludowej. Przeciwna jestem tworzeniu wszelkich partii i organizacji które naruszają socjalistyczny charakter naszego kraju. W związku z tym zobowiązuję się do udzielania pomocy organom Służby Bezpieczeństwa w interesujących ich sprawach w kontaktach z cudzoziemcami”. Warto tutaj dodać, że kiedy przeczytałem w sieci zdanie (a imię, nieżyjącej już dzisiaj Haliny Nieć nosi jedna z organizacji NGO), zdanie brzmiące „Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć w partnerstwie z  Urzędem ds. Cudzoziemców…” pomyślałem sobie, że tak już chyba być musi…

przegorzalyl1Andrzej Pawłowski (tajny współpracownik „Wojciech”, ujęty w tabeli wynagradzanych za służbę służbie), szpiegował podczas wizyty papieskiej z 1987 roku; Joachim Russek (kontakt operacyjny „RJ”) od maja 1983 roku do 1986 roku (odszedł wówczas ze Szkoły Letniej) dostarczał informacji o kursach, zajęciach i ich uczestnikach – studentach, wynagradzany za pomoc w „operacyjnym zabezpieczeniu Szkoły Letniej Kultury i Języka Polskiego”, był – w swoich działaniach – kontrolowany przez Tajnego Współpracownika o pseudonimie „Ewa”. Kim w Szkole Letniej był(a) „Ewa” jeszcze nie wiemy… I jeszcze Andrzej Spyt (tajny współpracownik SB o pseudonimie „Stefan” od roku 1981), wykładowca w Zakładzie Językoznawstwa Stosowanego do Nauczania Języka Polskiego rozpracowywał pracowników IBP pod kątem możliwości ich „złamania” przez UB (fot. siedziba IBP UJ w Przegorzałach 1, za: Wikipedia).  

przegorzaly2Czy to wszyscy – aż korci by napisać, że mam nadzieję, że już wystarczy. W przegorzalskiej sali obrad, na kilkadziesiąt osób, wszystkich pracowników IBP, co piąty, 20% to donosiciele… Czy mieli wpływ na możliwości otrzymania paszportów, stypendiów, wyjazdów, przebiegu przewodów doktorskich i habilitacyjnych, awansów naukowych czy na stanowiska? Naiwnością jest sądzić, że nie… Cieszy jedno, nadzieja, że 80% jednak nie współpracowało i na tym można budować przyszłość i możliwości odrodzenia Polski i jej prawdziwych elit, oby (fot. siedziba IBP UJ w Przegorzałach 2, za; Wikipedia).

I jeszcze raz oddajmy głos autorowi, profesorowi Piotrowi Franaszkowi: „Opisanie tego okresu jest niezwykle ważne ze względu na wciąż żywą pamięć o tamtych wydarzeniach i związanym z tym oczekiwaniem na wyjawienie jak największej liczby faktów, ale także z tego powodu, że na Uniwersytecie wciąż zatrudnione są osoby, które w latach osiemdziesiątych sprzeniewierzyły się zasadom obowiązującym nie tylko pracowników akademickich, ale wszystkich uczciwych ludzi. Zdaniem autora, społeczność akademicka ma prawo poznać możliwie pełną wiedzę o ówczesnych wydarzeniach i postawach.”

[1] H. Głębocki, Sieć agentury SB na uczelniach wyższych w PRL (na przykładzie Krakowa w latach 80. XX w.) (w:) Arcana. Kultura-Historia-Polityka 2007/74-75, s. 303-324; D. Wicenty, Socjologia w służbie SB? (w:) Aparat represji w Polsce Ludowej 1944-1989, 2007/1, s. 363-431; W. Zabłocki, Co o nas wiedzieli? NSZZ „Solidarność” Uniwersytetu Jagiellońskiego w dokumentach SB, Kraków 2005. Por. także: Naukowcy władzy, władza naukowcom. Studia pod redakcją Piotra Franaszka, Warszawa 2010 oraz Stłamszona nauka? Inwigilacja środowisk akademickich i naukowych przez aparat bezpieczeństwa w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, pod redakcją Piotra Franaszka, Warszawa 2010.

Anna Maria Kowalska

Pęd ku mitycznej „europejskości” owładnął nami tak dokładnie, że nawet nie zauważamy faktu, że zawsze żyliśmy i żyjemy w centrum Europy. I zamiast przekuć to w czyn, czytaj: potraktować to jako zaletę, zadatek, którym trzeba umiejętnie gospodarzyć – na zasadzie masochizmu wciąż dajemy sobie wmówić, żeśmy, nie wiedzieć dlaczego, gorsi.

A potem każdy publicysta mainstreamu może nami pomiatać, zmuszając z góry do bicia się w piersi za cudze winy. Tak postępuje tylko ktoś, kto:

1. kieruje się złą wolą,

2. nigdy nie badał szczegółowo fascynującej historii Polski, polskiej kultury, nauki, sztuki – i literatury.

Co z tym fantem zrobić?

Przywrócenie poczucia dumy narodowej mogą, obok jedności z Kościołem i marszów Solidarności przynieść tylko indywidualne studia historyczne i filologiczne. Mówiąc „studia”, mam na myśli siedzenie i czytanie ze zrozumieniem – i refleksją, a nie powierzchowne dotknięcie problemu poprzez rzucenie okiem na czyjś, pożal się, Boże – często przewrotnie napisany felieton.

Jak się jednak za nie zabrać? Muszą nam w tym pomóc fachowcy. W mediach niezależnych  powinno zagościć więcej prelekcji naukowych i popularnonaukowych o polskiej kulturze, filozofii, literaturze – obserwowanej z perspektywy historycznej. Może czas na nowy, humanistyczny, multimedialny Uniwersytet? Uzbrojeni w fakty – damy nareszcie odpór bełkotliwym publicystom i złośliwym trollom – sami urządzając prelekcje video na dany temat. Konkret, siła spokoju, rzeczowy argument, zwarta grupa Wykładowców z cenzusem naukowym w niezależnych mediach  – to gwarancja murowanego sukcesu. Pomyślmy o tym.

Anna Maria Kowalska

Na odnowę duchową i moralną Narodu nie możemy patrzeć jak na cel nie do zrealizowania. Pragnienie odrodzenia duchowego noszą w sobie setki Osób, wyraźnie zmęczonych aktualnym stylem „uprawiania polityki” przez partie rządzące.

Przemiana wewnętrzna – rachunek sumienia, powrót do więzi z Kościołem katolickim, Dekalogiem i Biblią, a zatem spojrzenie na pojedynczego Człowieka i Naród w perspektywie Wieczności – będzie rzutować na zmiany w strukturach władzy, zmianę sposobu myślenia o Polsce i tym samym zmiany w sposobie rządzenia: opartym na prawdzie, mądrości serca i zdrowo rozumianego dialogu oraz tolerancji wobec inaczej myślących. U władzy muszą znaleźć się ludzie uczciwi, brzydzący się kłamstwem, wielkiego hartu ducha i wielkiej odpowiedzialności za każde polskie życie. Każdy z nas musi zatem rozpocząć od pracy nad sobą – i tej przemiany autentycznie pragnąć.

Wbrew pozorom – to nie jest utopia. O wewnętrzną przemianę dla wszystkich nas trzeba się stale modlić. Czy nie po to u progu odzyskanej suwerenności Jan Paweł II przywiózł nam Dekalog? Czy nie to także pragnął nam przekazać, niejako w testamencie, w trosce o nasze dziś i jutro?

Anna Maria Kowalska

Zawsze zastanawiał mnie i zastanawia po dziś dzień wielki zapał, jaki mieli w sercu Autorzy  pogadanek historycznych, pisanych w okresie międzywojennym dla dorastającej młodzieży. Uczniowie szkół powszechnych, czytając je z ogniem w oczach sposobili się do  mającej niebawem nadejść zawieruchy wojennej. Oto próbka ówczesnego stylu: „Płomyk” z 4 maja 1939 roku – i artykuł, który pisze W. Malczyk: „Wilno w Powstaniu 1863”. Może – w świetle niedawnych perturbacji „powstańczych” w Sejmie RP warto powrócić raz jeszcze do tych historii, pisanych z myślą o pamięci historycznej – ale i ku pokrzepieniu serc?

„Krwawe manifestacje w Warszawie głośnym echem odbiły się i w Wilnie. Młodzież organizuje obchody patriotyczne w Katedrze, Ostrej Bramie, na Śnipiszkach. Mogiła Szymona Konarskiego stała się miejscem wycieczek i pochodów. Liczne tłumy śpiewały pieśni patriotyczne, a pieśń „Boże, coś Polskę” uzupełniono następującą zwrotką:

„Za długiej nocy niezgłębione cienie,
za cichą mękę i ofiary krwawe
najświętsze nasze spełnić racz marzenie:
na wieki połącz Wilno i Warszawę”.

plomyk331122W sierpniu 1861 na Pohulance ukryte oddziały wojska rosyjskiego zaczęły strzelać do tłumów. Padło 11 zabitych, a przeszło sto osób raniono. Rzeź bezbronnej ludności wywołała straszliwe oburzenie. Odtąd miasto dąży do zbrojnego czynu (fot. Okładka „Płomyka”, 22 listopada 1933 roku, archiwum KN).

Młodzież wileńska uciekała skrycie i wstępowała do oddziałów powstańczych na prowincji, gdyż wszelka próba zbrojnego powstania w samym mieście, strzeżonym przez silne oddziały wojska rosyjskiego była z góry skazana na niepowodzenie.  Po ogłoszeniu powstania przez Rząd Narodowy w Królestwie powstaje w Wilnie Komitet, który ma kierować ruchem zbrojnym na ziemiach dawnego Księstwa Litewskiego. Wybitnym członkiem Komitetu jest młody, 26 – letni Konstanty Kalinowski, człowiek rozumny i energiczny. Wierzył on w siłę ludu wiejskiego, dlatego pisał odezwy do chłopów, nawołujące do tworzenia oddziałów powstańczych. Wśród licznych grup powstańczych spotykamy oddziały, dowodzone przez samych chłopów, jak Pudjaka, Bitisa i Łukaszunasa. Kalinowski mieszkał w Wilnie w murach Świętojańskich, omijając zastawione sidła carskich żandarmów.

Naczelnikiem powstania został podpułkownik Zygmunt Sierakowski. Porzucił on świetne stanowisko w sztabie generalnym w stolicy Rosji, aby pójść za głosem swego serca i stanąć w polskich szeregach. Był on bardzo kochany przez swoich żołnierzy, których miał przeszło 2.500. Pod jego rozkazami bili się słynni dowódcy oddziałów: ks. Mackiewicz i Bolesław Kołyszko”.

Anna Maria Kowalska

Czy jesteśmy solidarni? Czy w skrajnych przypadkach stajemy w obronie zwalnianych? Czy też kunktatorsko zastanawiamy się, co z tego będziemy mieli? Dotyczy to wszystkich zakładów pracy: obok wielkich korporacji przemysłowych, także redakcji czasopism (ten problem poruszyła w  dzisiejszej GPC Joanna Lichocka) i szkół wszelkiego szczebla, w tym uczelni wyższych, w których przypadki zwolnień nie są wbrew pozorom w wolnej Polsce aż taką rzadkością?

Czy potrafimy ująć się za pracownikami, podlegającymi stresorodnemu mobbingowi pracodawcy, czy też chyłkiem, milczkiem, ze spuszczoną głową, wykonujemy każde, także upadlające polecenie „pana i władcy” żeby, broń Boże, nie padło na nas, żeby nie podzielić losu zwalnianego, bądź nie stracić lukratywnego stanowiska? A może w duchu cieszymy się z tego, że oto wykrusza się konkurencja, zostajemy sami na placu boju i dopiero teraz rozwiniemy naprawdę skrzydła…

Nie, niczego nie rozwiniemy. Zbudzimy się tylko prędzej, czy później z kacem moralnym. I świadomością, że już po nas, że siedzimy na dnie przepaści. Bośmy w kalkulacjach i „szkole przetrwania” za wszelką cenę rozmienili na drobne nasze człowieczeństwo.

Anna Maria Kowalska

Dziś podczas oglądania jednego z bardziej ambitnych teleturniejów TVP usłyszałam pytanie o inicjatora pierwszego rozbioru Polski. I oto okazało się, że żaden z uczestników programu zaproszonych do ścisłego finału nie ma o tym pojęcia. Jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczność, że w programie tym występują Osoby, których poziom wiedzy ogólnej jest rzeczywiście wyjątkowo wysoki – wieje grozą. Co jak co, ale temat rozbiorów i powstań narodowych trzeba mieć obowiązkowo w małym paluszku. Bez tego – ani do proga. Śmiem twierdzić, że nie znając tych właśnie faktów współczesny Polak nie tylko nie rozumie wiele z dzisiejszej europejskiej polityki zagranicznej, ale sam skazuje siebie na postawę biernego „zjadacza newsów”, biorąc każdy, nawet najbardziej absurdalny osąd mainstreamu za dobrą monetę.

Anna Maria Kowalska

Pamiętają Państwo jeszcze słowa uroczej piosenki Skaldów: „Czy kto widział, jak biegnie króliczek ulicą…”? („Króliczek”) Na pewno. Gorzej, że z tym króliczkiem kończyło się tak jakoś nieosobliwie: nie chodziło o to, aby go złapać, ale – aby tylko gonić. Czytając dzisiejszy „Dziennik Gazetę Prawną” („DzGP” z dn. 12 listopada 2012), odniosłam wrażenie, że tak samo jest z naszym szkolnictwem wyższym. Po reformie wszystkie uczelniane podmioty: i państwowe, i prywatne -  gonią króliczka na potęgę. A im dłużej trwa kryzys postreformiany, tym częściej gonienie króliczka przeistacza się w regularne polowanie z nagonką. Polowanie, które – choć wielokrotnie uwieńczone sukcesem – przynosi ostatecznie gorzki plon.

Niestety, króliczek nie jest anonimowy. To student polskiej uczelni, uzasadniający jej prawo do istnienia – i oddalający widmo spodziewanego bankructwa. Każdy podmiot uczelniany chce mieć studentów jak najwięcej. Za studentem idą pieniądze. Żacy są zatem dobrem wyższego rzędu, „lekiem na całe zło i nadzieją na przyszły rok”. Nic zatem dziwnego, że na rynku zaczynają powstawać holdingi akademickie, zmniejszające koszta administracyjno – zatrudnieniowe, zaś w uczelniach technicznych zwiększa się – zgodnie z wolą Pani Minister Kudryckiej -  liczbę przyjęć na zamawiane kierunki (vide: E. Wesołowska, Wyższa szkoła przeżycia; taż, Szkoły wyższe uczą się walki o studentów; M. Suchodolska, Uczelnie upadają z pożytkiem dla studentów; s. A1 – A3).

Studenta pozyskuje się wszędzie: na portalach społecznościowych, w tramwajach, autobusach. Na płotach i słupach ogłoszeniowych wiszą setki, jeśli nie tysiące agresywnych ogłoszeń i reklam o rewelacyjnych warunkach studiowania – nie tylko w branży technicznej. Więcej – niektóre uczelnie redukują koszta studiów, gdy dana osoba przyprowadzi ze sobą jeszcze kilku kandydatów do pisania licencjatu, czy magisterki. Łapanka trwa do pierwszych dni października. Student jest coraz bardziej dopieszczany, w wielu wypadkach obsługiwany jak angielski król, często pozbawiany wymagań (bo się zniechęci i zrezygnuje), nareszcie wypuszczany z dyplomem, wyższym wykształceniem – i z nadzieją, że stanie się na  pewno żywą „wizytówką” uczelni.

Od kilku lat robię pewien eksperyment: spotkanych jakiś czas po ukończeniu studiów moich byłych studentów – humanistów pytam o wykonywaną aktualnie pracę i jej charakter. I proszę sobie wyobrazić, że duży procent osób kończących studia w ostatnich latach albo nie pracuje (intensywnie szuka), albo działa w korporacjach kompletnie niezwiązanych z ukończonym kierunkiem – oczywiście, w ramach zatrudnienia „śmieciowego”. Umowy śmieciowe podpisują dzięki znajomościom, bo nawet do udzielania prostych korepetycji ustawiają się dzień w dzień gigantyczne kolejki. Ambitni wysyłają po kilkadziesiąt CV dziennie, z czego przychodzą dwie, albo trzy odpowiedzi – z reguły odmowne. Niektórzy mają już rodziny, jedno, bądź kilkoro dzieci. Inni zakładania rodzin nawet nie planują, bo w aktualnym chaosie nie widzą możliwości stabilnej egzystencji. Tu nawet nie chodzi o to, że są „egoistycznymi singlami”. Przeciwnie – są odpowiedzialni i nie chcą skazywać tak siebie, jak i „drugiej połowy”, o dzieciach nie wspominając – na ciągłą huśtawkę finansowo – nastrojową. „Single”, zwłaszcza mężczyźni, patrzą w przyszłość raczej optymistycznie. Są uparci i pewni swego. Związanym węzłem małżeńskim, a zwłaszcza kobietom zaczyna być coraz częściej wszystko jedno. Tracą nadzieję na znalezienie jakiejkolwiek stabilnej pracy nad Wisłą. Tym samym  są niejako zmuszeni do emigracji na stałe – i to od razu. Kierunek – najczęściej Niemcy i Wielka Brytania, choć i Stany Zjednoczone majaczą w tle.

Czas odwrócić sens piosenki „Skaldów”. Nie powinno chodzić o to, by gonić króliczka, a potem wypuszczać go w bliżej nieokreśloną stronę świata, zyskując w rankingach „mobilności”, ale – by „złowić go”. Złowić i utrzymać dla Polski. Po co? Ano, po to, by nam się Polska ostatecznie nie wyludniła. By młode pokolenie nie uciekało falami ku tęczowym, światowym mirażom. I byśmy na własne życzenie  nie oddawali światu tego, co najcenniejsze.

Anna Maria Kowalska

Jak zmusić kogoś do zrobienia tego, czego zrobić nie chce? Wbrew pozorom – to żaden problem. Wystarczy odgórnie „ubrać” go w system punktowy (np. w szkolnictwie wyższym), zmusić  formalnie do przygotowania e-learningu dla studentów (boć przecie trzeba iść z osiągnięciami techniki!), czy  wypełnienia szeregu nikomu niepotrzebnych dokumentów. Czy ktoś pyta studenta o to, czy woli studiować wg starych zasad, czy zbierać punkty? Jakoś nie słyszę. A pyta ktoś pracowników naukowych, czy wolą wykładać po ludzku, czy też mają ochotę na „fajerwerki” e-learningowe, z których tyle pożytku, co kot napłakał? Podobnie nikt nas – użytkowników e-mailowych kont internetowych – nie pyta, czy chcemy nowej wersji konta, lub nowych funkcji do konta dołączanych. Po prostu – któregoś dnia pojawia się informacja, że stary tryb zostaje wyłączony, a oporni – albo rezygnują z jego użytkowania, albo godzą się z rzeczywistością, przystosowując się do nowej sytuacji. Tertium non datur.

Po kilku latach takiej „tresury”, czy człowiek chce, czy nie chce – staje się ofiarą cichej manipulacji, której często nie zauważa. Coś, lub ktoś ma nad nim władzę, choć sam żyje złudzeniami wolności.  Ufa tym, którzy głoszą, że trzeba „być na bieżąco” i nie odstawać od „reszty cywilizowanego świata”. Na tej samej zasadzie łyknie każde kłamstwo mainstreamu, jeśli to kłamstwo zapewni mu spokój, korzyść i osobiste bezpieczeństwo. Na zasadzie owczego pędu wyrzuci do kubła książkę papierową, bo ktoś powiedział, że teraz w modzie czytnik elektroniczny, i za chwilę nie będzie już w księgarniach książek, a w kioskach prasy. I będzie błogosławić wszystkiemu, co nowe. Albowiem „nowe” oznacza „postępowe”. A to, co postępowe – trzeba wdrażać za wszelką cenę. I to szybko, nie bacząc na to, czy przyniesie ze sobą dobre, czy złe skutki. Konkurencja nie śpi. Licho też.

Dopóki nie zdamy sobie sprawy z faktu, że tak postępując, w pewnym sensie godzimy się na życie niewolnicze, przebiegające „poza dobrem i złem” – szanse na jakąkolwiek realną zmianę panującego porządku, a także odnowę moralną Narodu są iluzoryczne. Naród, który chce naprawdę postępować w rozwoju intelektualnym i duchowym musi chcieć odnowy moralnej, widząc w niej nadzieję na prawdziwe odrodzenie serca i sumienia, powrót do odróżniania dobra od zła. I na budowanie sprawiedliwej Polski, w której władza będzie służyć Narodowi i państwu, a tryby zewnątrzsterowności i „wyścigu szczurów” staną się jedynie reliktem przeszłości.

Anna Maria Kowalska

Jak długo żyję, rok w rok powtarza się ten sam scenariusz. Pierwszy atak zimy, niezależnie od tego, kiedy następuje musi obowiązkowo kończyć się paraliżem, zamarznięciami, kolizjami samochodowymi, olbrzymimi awariami energetycznymi, oblodzeniem trakcji elektrycznych, postojem pociągów w szczerym polu i wieloma innymi atrakcjami. Wygląda to tak, jakbyśmy pierwszy raz w życiu widzieli spadające z nieba białe płatki – i nie wiedzieli kompletnie – ani co to jest, ani co z tym fantem zrobić. Dlaczego pewnych spraw nie można przewidzieć, zwłaszcza, że ostrzeżenia meteorologiczne brzmią chyba bardzo jednoznacznie? Dlaczego nie da rady, np. wytrenować reagowania służb w sytuacjach kryzysowych tak, by maksymalnie zmniejszyć niedogodności i stres pasażerów kolei, tkwiących w szczerym polu po kilka godzin bez żadnej informacji? Czy tak wiele trzeba, by na ulice i szosy miast, miasteczek i wsi wyjechały o czasie pługopiaskarki – nawet uprzedzając przewidywane opady śniegu? Piasku chyba jeszcze nie brakuje, choć kto go tam wie…

To oczywiste, że natura lubi z nas dworować. Po to jednak Pan Bóg dał nam rozum, żeby z niego przynajmniej od czasu do czasu skutecznie skorzystać. A nuż to coś zmieni i skończą się nieustanne narzekania, że „zima zaskoczyła drogowców”?

Anna Maria Kowalska

Pomysłów na „modernizację” edukacji mieliśmy już sporo, równie wiele padało głosów, gdy idzie o podstawowy kanon lektur (lub jego programowy brak). A przecież, mimo długotrwałych sporów, znika z pola widzenia aspekt podstawowy: lektura, od której wszystko powinno się zaczynać. Biblia. To przecież Ona – Księga Ksiąg – buduje naszą chrześcijańską, pogłębioną tożsamość. Czytana często – sprawia, że przemieniamy się wewnętrznie. Docieramy do Prawd Bożych – a tym samym poznajemy Boga w Trzech Osobach. Stajemy się bardziej ludzcy – w Bożym Obrazie i Podobieństwie. A ponadto – możemy napawać się bogactwem języka, spiętrzonych znaczeń, wizji i metafor – i poznawać piękno kultury chrześcijańskiej, w której przyszło nam wzrastać.

Owszem, uczniowie i studenci czytają Biblię we fragmentach. Ale to nie zamyka sprawy. W kraju katolickim, chrześcijańskim – nieznajomość Biblii jako całości i Jej kontekstów powinna przynajmniej dziwić, a dostrzegamy ją coraz częściej. Szczególnie widoczna bywa w mediach, gdy w jednym z najbardziej popularnych teleturniejów poważni, wykształceni uczestnicy mają wątpliwości w sprawach rudymentarnych. W czasach przedwojennych trudno było wyobrazić sobie absolwenta historii sztuki na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie z brakami w znajomości Biblii. Studenci prof. Karoliny Lanckorońskiej opowiadają, że szczególną uwagę zwracała na Stary Testament. Twierdziła ponoć, że osoba z brakami w tej materii nie ma szans na zostanie historykiem sztuki. Jak bowiem pojąć cokolwiek choćby z chrześcijańskiej ikonografii europejskiej, gdy studentowi nie są szeroko znane starotestamentalne wydarzenia?

Nie czytając Biblii, nie próbując Jej zgłębiać – nie budujemy domu naszego życia na trwałych fundamentach. Nie rozumiemy natury świata. Pozostajemy zamknięci na Prawdę, Dobro i Piękno, którymi do nas nieustannie przemawia. Nie trzeba dodawać, że nie zrozumiemy także nic z polskiej kultury wysokiej, opartej mocno na biblijnych podstawach.

Anna Maria Kowalska

Niektóre szkoły wyższe mają rozliczne kłopoty upadłościowe. W tym samym czasie KNOW-y starają się na gwałt wzmocnić swoje związki z biznesem. A także okazać, że są gotowe z tym biznesem pędzić biegiem, noga w nogę. No i wdrażają w dalszym ciągu systemowe reformy w szampańskim nastroju, tym razem na zasadzie walca drogowego. „Wyrównują szanse”, żeby studentom żyło się łatwiej. Niektórzy nieśmiało powiadają, że jednak to nieprawda, że jak na razie żakom żyje się znacznie gorzej. A to USOS nie działa i nie można się zapisać na zajęcia, a to drugi kierunek płatny, właściwie nie bardzo wiadomo, jakim prawem….Ale reformatorów, jak widać, to nie przekonuje i dalej jadą walcem po opłotkach w bliżej nieokreślonym kierunku. Sporo się o tym mówi i pisze, także w poważnych gazetach akademickich. W wolnych chwilach czytam, i mam z tego mnóstwo frajdy. Artykuły te, albo to, co je przypomina,  pisane  „przez jakichś speców od marketingu, czy „polityki uczelnianej”, oprócz dużej dozy bełkotu – zawierają, m.in. pośrednie sugestie „upublicznienia” ocen osób, prowadzących zajęcia dydaktyczne (brak tegoż „upublicznienia” wpływa ponoć „demotywująco” na oceniających zajęcia studentów).

Wprawdzie na razie teoretycznie działa ustawa o ochronie danych osobowych, ale pomysł pierwszorzędny. A postawmy profesorów pod pręgierzem, niechże ich ocenią anonimowo dla przykładu studenci zerowego, albo pierwszego roku – a noty ze zdjęciem wykładowcy prosimy oficjalnie umieścić w Internecie na stronie „wirtualnej uczelni”. Obok zdjęcia i oceny doklejmy także sylabus, i poprośmy, żeby każdy student na temat sylabusa także się wypowiedział. Tak, jak potrafi i lubi. W ogóle ustalajmy na przyszłość program zajęć dydaktycznych na zasadzie: co studenta bawi najbardziej? Wtedy uczelnia będzie miała tłumy chętnych i mnóstwo pieniędzy. Tyle tylko, że to już nie będzie uczelnia, ale cyrk.

I Konferencja Akademickiego Klubu Obywatelskiego
im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie

NAUKA POLSKA. PRAWDA JEST NAJWAŻNIEJSZA
Rozważania o stanie szkolnictwa uniwersyteckiego w Polsce
Kraków dnia 18 kwietnia 2012 roku
Materiały konferencyjne i pokonferencyjne

naukapolska

SPIS TREŚCI WYDAWNICTWA:

O Akademickim Klubie Obywatelskim im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie

Zamiast wstępu / mgr Marek Morawski, Kraków

O głębsze zrozumienie wydarzeń / ks. dr Wiesław Bożejewicz, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w  Warszawie

Nauka w służbie prawdy – służbą (integralnemu) człowiekowi / dr Katarzyna Świerszcz, Społeczna Akademia Nauk w Warszawie

Odpowiedź środowiska akademickiego na przesłanie bł. Jana Pawła II / prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki, Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki w Krakowie

Uwagi o stanie polskiego szkolnictwa wyższego (uniwersyteckiego) w początku drugiej dekady XXI wieku / prof. dr hab. inż. arch. Anna Mitkowska, Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki w Krakowie

Uwagi o kierunkach zmian szkolnictwa wyższego w Polsce / prof. dr hab. inż. Wojciech Mitkowski, Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie

Jak przywrócić rolę wychowawczą polskiej szkoły? / dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz, Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie

Nauka Polska – Prawda jest jedna / prof. zw. dr hab. inż. Andrzej Korbel, Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie

Nowelizacja Ustawy o Szkolnictwie Wyższym: uwagi i postulaty praktyka / dr Kazimierz Mrówka, Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie

Głos w dyskusji / dr Mirosław Boruta, Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie

Nauka, Gospodarka, Elita / dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański, Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie

„Grepnij kontent po eseselu”, czyli o niepohamowanym zastępowaniu języka polskiego / mgr inż. Jan Mitkowski, Kraków

Program I Konferencji Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie

List Otwarty do Środowiska Akademickiego

Anna Maria Kowalska

Zastanawiamy się, dlaczego młodzież nie czyta, ubolewamy nad brakiem zainteresowania książką średniego pokolenia. A czy zauważyliśmy, że umiejętność głośnego czytania wśród dzieci i młodzieży w szybkim tempie odchodzi do lamusa? Część populacji nie nauczyła się nawet techniki płynnej lektury, co tu zatem mówić o czytaniu dla przyjemności – i ze zrozumieniem? Niedawno słuchałam większej partii tekstu, odczytywanego przez nastoletniego chłopca, na oko – gimnazjalistę. Tekst był tak prosty, jak się tylko dało. A chłopiec dukał z wprawą  pierwszoklasisty podstawówkowego. Dukał bez pojęcia, od początku do końca. Ba, gdybyż to był jednostkowy przypadek! Mam dziwną pewność, że jest ich znacznie więcej. Zbieramy pokłosie reform i „napraw” systemu edukacji. Olbrzymia liczba podręczników, programów autorskich, „podpórek” elektronicznych – a tu proszę. Gimnazjalne sylabizowanie. Ku chwale systemu.

Czy należy za to winić uczniów? Dzisiejsza edukacja rzekomo zwraca większą uwagę na  efekty kształcenia i pozyskiwane umiejętności – przy sposobności gubiąc jedną z umiejętności najważniejszych – w zasadzie podstawową. Czyżbyśmy, dzięki zmianie edukacyjnej zafundowali sobie – co wielce prawdopodobne – efekt „takiej pięknej katastrofy” – wtórnego analfabetyzmu?

Anna Maria Kowalska

Nie wiem, czy Państwo zauważyli, ale niektóre portale, prowadzące badania swej „oglądalności”, lub „czytalności” w anonimowych ankietach, służących celom badawczym zastępują zwyczajową formułę: „podaj płeć” inną, bardziej poprawną politycznie. Ktoś myślał, myślał i wymyślił, że w świetle rozważań o płci kulturowej bezpieczniej będzie zastosować wariant: „wybierz płeć”. A nuż się przyjmie?

Bardzo mnie to ucieszyło. W dalszej kolejności prosimy także o możliwość wyboru dowolnego wieku, wykształcenia, miejsca zamieszkania, a ostatecznie zafałszowania reszty danych w majestacie prawa.

A potem z niecierpliwością poczekamy na wyniki sondy i „obiektywne” komentarze analityków.

Anna Maria Kowalska

Wobec planów wprowadzenia w czyn w Poznaniu i w Warszawie „ekspresowych” studiów prawniczych mam pewien pomysł, który, być może, ostatecznie zakończy wszelkie spory kompetencyjne i formalne, narastające wokół szkolnictwa wyższego:

A. zlikwidujmy wszelkie studia, z wyjątkiem tych na odległość (egzaminować powinien komputer),

B. rozstawmy w dużych miastach wojewódzkich co sto metrów urządzenia elektroniczne do drukowania dyplomów, zwane dyplomomatami (w odróżnieniu od dyplomatów i biletomatów), i nie zawracajmy sobie już głowy kształceniem kogokolwiek, odpytywaniem, ocenianiem, czy prowadzeniem badań naukowych. Bo i po co? Mamy mainstreamowe media, multimedia, internet….Nowoczesne „zabawki”, odpowiednio zaprogramowane nas wyręczą. A znaczna część młodzieży powita te udogodnienia z radością. I tak połączymy przyjemne z pożytecznym.

C. A co zrobimy z tak pięknie wygospodarowaną przez brak pracy naukowej i dydaktyki nadwyżką czasową? Tu wszystko zależy już od inwencji. Jedni pojadą na wycieczkę dookoła Wojtek, inni będą trenować nordic walking, jeszcze inni pójdą na kursa szybkiego czytania bez zrozumienia…A reszta, popijając nalewki i kawy, powalczy o Nobla w dziedzinie literatury, pisząc nową wersję historii: „co słonko widziało”? (zanim się ostatecznie zdenerwowało i eksplodowało, pozostawiając nas w jasnej pomroczności reform).