Przeskocz do treści

Manifestacja związkowa w Warszawie

maciejmiezianMaciej Miezian

Jak wiadomo z Krakowa do Warszawy jest daleko więc musieliśmy wstać o 4.00 rano, co nie nastrajało nas przyjaźnie do Donalda Tuska i jego ekipy, bo nie dość, że nie potrafią rządzić to jeszcze nie można przez nich pospać. Ale  skoro media mówiły, że nie jedziemy tam po sprawy pracownicze tylko by obalić „najlepszy rząd jaki kiedykolwiek mieli Polacy” to trzeba było im wierzyć i trochę się wysilić.

Wyruszyliśmy zatem po to, by zasmucić zapatrzoną w nasze sukcesy gospodarcze Europę, odebrać naszemu krajowi szansę na rozwój, która może dać tylko większe zadłużenie i zdusić popyt poprzez żądania, które innych krajach napędzają koniunkturę a u nas z niewiadomych powodują stagnację.

Punktem zbiórki był Plac Matejki z podświetlonym przez reflektory Pomnikiem Grunwaldzkim. To też już daleka widać było na fasadzie Akademii Sztuk Pięknych ogromny cień Jagieły na koniu co było dobrą wróżba na wyjazd.

manifestacja1Podróż przebiegała bez zakłóceń. W przeciwieństwie do 11 listopada policja nie stała przy drodze, by z troski o bezpieczeństwo zatrzymywać kolejne autobusy i przepytywać organizatorów kto jedzie i po co. Po paru godzinach wylądowaliśmy pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie, gdzie stały już tysiące związkowców z OPZZ. Ponieważ nasi mieli iść od Placu Trzech Krzyży to przeszliśmy Alejami Jerozolimskimi na Rondo de Gaulle’a i dołączyliśmy do kolumny Regionu Małopolskiego „Solidarności”, która stała pod dawnym budynkiem KC gdzie obecnie mieści się giełda.

Huk jaki tam panował był oszałamiający. Wszyscy dmuchali w gwizdki i trąbili w wuwuzele. Wyły alarmowe syreny i rogi przeciwmgielne, a co parę minut wybuchały petardy. W rezultacie choć byliśmy blisko Ronda de Gaulle’a nie widzieliśmy przedstawienia „Nie mój cyrk, nie moje małpy”, tylko co jakiś czas dochodziły do nas fragmenty odczytywanego poematu.

manifestacja2Ogólnie mówiąc nastrój był radosny, zaś szczególny entuzjazm wybuchł gdy obok przejeżdżał złoty pomnik ubranego w peruwiańską czapeczkę Donalda Tuska, który stał w pozie Kim Ir Sena i trzymał pod pachą piłkę. Warto by tą rzecz odlać z brązu, by pamięć o tym facecie nigdy nie zaginęła.   

Pochód ruszył. Przeszliśmy Rondo de Gaulle’a. Po lewej stronie aż do Ronda Dmowskiego ciągnęły się kolumny związkowców z OPZZ. Po prawej w stronę Mostu Poniatowskiego stali przedstawiciele Federacji Związków Zawodowych.

Ruszyliśmy przed siebie w stronę Placu Zamkowego. Ludzie stali na chodnikach i do nas machali. Niektórzy mieli w oczach łzy. To samo zresztą było po drodze gdy jechaliśmy do Warszawy. Ewidentnie w Narodzie coś narasta.

Mijając pałac Prezydencki zaczęliśmy skandować. Wcześniej nie bardzo się dało, bo huk był taki, że z trudem można było usłyszeć własne myśli. Tu zaś kolumna się trochę rozciągnęła i zrobiło się ciszej. Mogliśmy więc trochę „przewietrzyć płuca” i mieć nadzieję, że nas ktoś usłyszy.  

manifestacja3Na koniec doszliśmy do Placu Zamkowego gdzie na trybunie po kolei przemawiali wszyscy przywódcy central związkowych. Nastrój był cudowny i niesłychanie bojowy, choć zapewne ci co oglądali to w telewizji słyszeli te wystąpienia lepiej niż my, którzy tam staliśmy. 

Ponieważ autobus miał być w Krakowie na określoną godzinę, a trzeba jeszcze go było odnaleźć, to nie czekaliśmy do końca i wyszliśmy z Placu w trakcie przemówień. Cały czas zresztą napływały tam kolejne grupy.

Jak się okazało nasz wóz stał dopiero na al. Jana Pawła II więc mieliśmy przed sobą ładną wycieczkę krajoznawczą i to po terenach, po których się z reguły nie chodzi.

To też najpierw ul. Senatorską przeszliśmy pod Pałac Prymasowski, mijając po drodze miejsce akcji podczas której żołnierze Armii Krajowej zagarnęli Niemcom 100 mln złotych, co był jednym z największych sukcesów Podziemia.  Dalej przy Placu Teatralnym był Pałac Blanka, w którym zginął Krzysztof Baczyński, co upamiętnione zostało tablicą. Naprzeciw zaś Teatr Narodowy, z kwadrygą Apollina, którą osobiście  wciągali Aleksander Kwaśniewski wraz z dyrektorem teatru. Potem minęliśmy dawny ratusz, ratusz w którym rezydował Stefan Starzyński, a za nim odbudowany w 1999 r. kościół pod wezwaniem św. Brata Alberta i Andrzeja Apostoła.

palacblekitnyNastępnie minęliśmy należący niegdyś do Czartoryskich Pałac Błękitny (fot. Wikipedia) i kościół św. Antoniego Padewskiego wybudowany przez króla Zygmunta III Wazę jako votum za zdobycie Smoleńska. Przed kościołem znajdują się słynne krużganki z epitafiami – jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w Warszawie.

Następnie przez Plac Bankowy, na którym niegdyś stał pomnik Feliksa Dzierżyńskiego, a dziś urzęduje Hanna Gronkiewicz-Walc przeszliśmy na Plac Za Żelazną Brama ozdobiony wystawiona kopią waszyngtońskiego pomnika Kościuszki, który zastąpił monument „utrwalaczy” Polski Ludowej.

Dalej były Hale Mirowskie, gdzie widząc nasze koszulki z logiem „Solidarności” naskoczył na nas jakiś sprzedawca z zapytaniem czy nadal bronimy Lecha Wałęsy. Mogliśmy go więc uspokoić, że już nie, czym był bardzo zdziwiony. Widać z tego, że obieg informacji w naszym kraju pomimo rozwoju mediów zarówno papierowych jak i elektronicznych, nadal pozostawia wiele do życzenia. 

kosciolswaugustynaPrzez hale doszliśmy w końcu do al. Jana Pawła II ale okazało się, że autobus stoi dopiero pomiędzy Stawki a „Pawiakiem” więc ruszyliśmy przez tereny dawnego getta. Dziś to obszar zabudowany blokami w stylu socrealizmu, które bardzo przypominają Nowa Hutę, tyle że są z reguły wyższe. Pomiędzy nimi można dostrzec wieżę kościoła na Nowolipkach – znanego z słynnych zdjęć, gdzie świątynia ta stoi jako jedyna budowla w morzu rozburzonego getta (Tablica fundacyjna nad wejściem do kościoła Świętego Augustyna, fot. Wikipedia).

Nowoczesna III RP oczywiście nie była by sobą gdyby przy al. Jana Pawła II, na miejscu gdzie pod trawnikiem nadal leżą wśród gruzy dawnego getta, nie zrobiła w jednym z pawilonów istnego zagłębia „sex-shopów” i agencji towarzyskich. Cóż, widać asnykowe hasło „trzeba z żywymi naprzód iść” zrozumiano tu chyba nieco opacznie.   

Dalej mijaliśmy Aleję Solidarności. Po lewej był sąd na Lesznie gdzie 33 lata temu zarejestrowano pierwszy Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, zaś po prawej kościół Narodzin Najświętszej Mari Panny. To właśnie tu w 1860 r. po raz pierwszy zaśpiewano nową wersję napisanej na koronację cara pieśni „Boże coś Polskę”.

drzewopamieciNastępnie, mijając galerię w miejscu dawnej pracownia Xawerego  Dunikowskiego, dotarliśmy pod „Pawiak”. W 2011 r. w ramach lewicowych prowokacji przeciwko Marszowi Niepodległość ktoś zniszczył część tablic na Drzewie Pamięci (fot. muzeum-niepodleglosci.pl). Było o tym głośno w prasie, a władze ponoć złapały sprawcę. Ale czy ktoś słyszał o jakimś procesie albo wyroku w tej sprawie? Cóż – to nie pomnik Armii Sowieckiej więc dlaczego władza i jej usłużne media miały by się domagać jakiejkolwiek kary za sprofanowanie pomnika?

 A tuż za „Pawiakiem” czekał na nas autobus, którym już bez dalszych przygód wróciliśmy do Krakowa.