Przeskocz do treści

Anna Maria Kowalska

Gdzie ostrza grani,
I wierchów wieże,
Śpią w skalnej niszy
Dzielni rycerze.

Czekają chwili,
Prośby, wezwania,
Aby nam pomóc
Do zmartwychwstania.

Wraz z nimi konie,
I giermków krocie,
Wiszą popręgi,
I siodła w złocie.

Obok –  aniołów Pańskich asysta,
A cisza wokół trwa. Wiekuista.

Lecz oni wstaną. I wstanie dzień.
Zamiast legendy – z rojeń i śnień

Zrodzi się wreszcie Prawości czas,
Kiedy pojmiemy: oni śpią…w nas.

Marek Morawski

Od dawna wszystko chce się odbrązawiać, odzierać z odświętnych szat, negliżować wraz z własną osoba do dna, do spodu i do absurdu. Potem w zależności od zamówienia politycznego mówi się, że jest to komedia albo tragedia. I dobrze, bo bez instrukcji nie wiadomo by było, czy się śmiać czy płakać. Do tego rozeznania trzeba mieć specjalny system wartości: RELATYWNY. System wartości to etyka, po prostu moralność. Powiem jeszcze inaczej – zwykła przyzwoitość. Potrzeba przyzwoitości najzwyklejszej, aby wiedzieć jak się zachować w odpowiedniej sytuacji, aby wiedzieć, że o zmarłych źle się nie mówi, że można się rozebrać do naga, ale niekoniecznie we wszystkich sytuacjach, że obsceniczność może się podobać, ale nie wszystkim. Ktoś powie: To wszystko się robiło, ale po cichu. Tak, nawet w windzie smród, ale nie znaczy to, że jest to przyzwoite. Teraz według politycznej poprawności ten smród można, a nawet należy robić głośno. Właśnie tak to wygląda z wszystkim, jak z tą windą.

Mamy kabarety, z których nie bardzo jak się śmiać. Oglądając przychodzą myśli, czy ci grający kpią z siebie czy z widza. Wypowiada się myśli, które nie chciałoby się słyszeć z ust znanych ludzi. I zadaję sobie pytanie, czy doszliśmy jako społeczeństwo już do tego stadium sklerozy, może zidiocenia czy tak zostaliśmy w jakoby wolnym kraju zindoktrynowani. Zatraca się poczucie dobrego smaku, krytycyzmu i samokrytycyzmu, wszystko rzuca na szale, by uzyskać jeszcze jeden grosz, bynajmniej nie wdowi. Mało tego, autorzy, aktorzy jeszcze wypowiadają się, że oni całkiem nie rozumieją tego. Kiedy byli młodsi, to rozumieli. Może jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to rozum odbiera. A co z niewierzącymi? Im też może odebrać, bo Bóg nie jest tylko wierzących.

Pora, by sztuka powróciła na sceny, pojawiły dowcipy z których można się śmiać, bez posądzenia, że jest się półgłówkiem, by striptiz pozostał tam, gdzie jego miejsce (te dziewczyny i panowie są przynajmniej ładni i zgrabni, a na scenach teatralnych nie tak bardzo), a kiepski dowcip nie powinien się w ogóle pojawiać, bo to żenada. Natomiast dajmy ludziom, którzy odeszli spoczywać w pokoju, a rodzinom pozostać w ich smutku. Taka stara, niemodna przyzwoitość. W przeciwnym razie mówiło się bynajmniej nie gentelman.

Oby nie trzeba było przytaczać Wyspiańskiego pewnie też niemodny, ale jaki aktualny.

Poprzyj protest w obronie polskiej szkoły

Tekst deklaracji: 19 marca 2012 rozpoczęliśmy protest głodowy w obronie polskiej szkoły. Po 12 dniach zawiesiliśmy głodówkę w krakowskich Dębnikach. Nasz protest przejęli nasi przyjaciele w Warszawie.

okenlogoW obecnej chwili organizujemy Obywatelską Komisję Edukacji Narodowej. W jej skład wejdą intelektualiści, pracownicy naukowi, przedstawiciele środowisk nauczycielskich, pedagodzy i przedstawiciele rodziców. Nasza inicjatywa  ma na celu przygotowanie dobrej podstawy programowej, a docelowo wyprowadzenie szkolnictwa i edukacji spod kurateli polityków.
Zwracamy się do wszystkich którzy wsparli nas, zaangażowali się w różne działania, dla których przyszłość polskiego szkolnictwa jest ważna o udział w obywatelskiej akcji zbierania podpisów popierających nasz protest z żądaniem naprawy programów nauczania. Prosimy o organizowanie się w swoich  środowiskach. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za kształcenie naszych dzieci i wnuków. Jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami. Zebrane listy należy przekazywać do struktur lokalnych Solidarności. W końcu maja przekażemy je do ministerstwa Edukacji. Akcja ta będzie kolejnym, ważnym etapem na drodze do zwycięstwa.

(Od Redakcji): na temat inicjatywy o nazwie Obywatelska Komisja Edukacji Narodowej piszemy tutaj: https://www.krakowniezalezny.pl/warto-wiedziec/kongres-organizacyjny-obywatelskiej-komisji-edukacji-narodowej

Przywracamy lekcje historii do szkół

Fragmenty deklaracji:  Minister edukacji z dnia 7 lutego 2012 roku w sprawie ramowych planów nauczania w szkołach publicznych – wyrzuca z liceów obowiązkowe lekcje historii. Od 1 września 2012 roku polska młodzież, która po I roku nauczania nie zdecyduje się na maturę z historii – czyli ok. 88 proc. uczniów – kończy nauczanie historii. Zamiast tego proponuje się dziwaczne połączenie lekcji WOS-u, przysposobienia obronnego oraz historii o nazwie „historia i społeczeństwo”. Kiedy szczegółowo przyjrzymy się modułom tego przedmiotu okaże się, że młodzi Polacy zamiast wiedzy o Powstaniu Warszawskim będą się uczyć modułu: „kobieta i mężczyzna, rodzina”, albo zamiast wiedzy o „Żołnierzach Wyklętych” mogą natrafić na moduł „swojskość i obcość”, bądź też zamiast wiedzy o wielkim zwycięstwie rodaków w wojnie polsko-bolszewickiej natrafią na moduł „język, komunikacja i media”. Krakowski Klub Gazety Polskiej zadeklarował poparcie dla Akcji. Listę – formularz można pobrać ze strony: http://www.przywracamyhistorie.pl

Wobec powyższego przedstawiamy Państwu obywatelski projekt Ustawy przywracającej lekcje historii w polskich liceach. Musimy, bez względu na dzielące nas różnice, zintegrować się wokół ważnej sprawy, będącej polską racją stanu! Pokażmy, że jest nas tysiące i nie damy wyjałowić polskości z naszej młodzieży. Zbierajmy podpisy pod tą Ustawą, gdzie się tylko da!

przywracamylekcje

Krakowscy uczeni w Radzie Naukowej Akcji: prof. dr hab. Piotr Franaszek (Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego); prof. dr hab. Tomasz Gąsowski (Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego); prof. dr hab. Andrzej Nowak (Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego); dr hab. Lidia Korczak (Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego); dr hab. Henryk M. Słoczyński (Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego); dr Mirosław Boruta (Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie); dr Aleksander Głogowski (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ); dr Tomasz Pudłocki (Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego); dr Krystyna Samsonowska (Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego).

Krakowski Klub Gazety Polskiej zadeklarował poparcie także i dla tej Akcji.

Z deklaracji Organizatorów: Na zebranie wymaganych 100 000 podpisów mamy czas 3 miesięcy od daty rejestracji Komitetu, dlatego też apelujemy do wszystkich o mobilizację i zaangażowanie w obywatelski projekt przywracający lekcje historii. Jeśli dziś nie podejmiemy tego wysiłku, możemy bezpowrotnie stracić całe pokolenie młodych Polaków.

Źródło: http://www.przywracamyhistorie.pl

okenlogo15 czerwca, w świetle obowiązującego prawa oświatowego, mija termin podania do publicznej wiadomości przez dyrektorów liceów tytułu podręcznika historii do klasy pierwszej. Podręcznik ten stanie się od 1 września obowiązującym  w  ich szkołach. Przed  blisko czterema tysiącami szkół staje niezwykle trudna decyzja.  Wszystkie, dopuszczone do użytku szkolnego przez MEN podręczniki, zawierają błędy wymagające wprowadzenia poważnych korekt. Żaden nie spełnia obietnic urzędników MEN, że dzięki „reformie” uczeń będzie się uczył historii najnowszej gruntowniej i w sposób bardziej pogłębiony.

W zaistniałej sytuacji, kierując się wyłącznie dobrem polskiego ucznia, proponujemy, by ze względu na wartości merytoryczne wybrać podręcznik WSiP „Po prostu Historia”, autorstwa Rafała Doleckiego, Krzysztofa Gutowskiego, Jędrzeja Smoleńskiego.

Alternatywnie, jedynie ze względu na formę przekazu podręcznik wydany przez Nową Erę – „Poznać przeszłość. Wiek XX”, autorstwa Stanisława Roszaka i Jarosława Kłaczkowa.
 
Prof. dr hab. Włodzimierz Suleja (Wrocław) –  przewodniczący
Prof. dr hab. Jan Żaryn (Warszawa) – wiceprzewodniczący
Dyr. Ryszard Nowak (Kraków) – wiceprzewodniczący

Warszawa, 12 czerwca 2012 roku

Za: http://ehistoria.org.pl/pl

Anna Maria Kowalska

Czy doświadczyli Państwo kiedyś skrzywdzenia przez kogokolwiek? Nie mam na myśli jakichś drobnostek, które jedynie urażają naszą ambicję. Myślę o sprawach bardzo serio. O odebraniu komuś sensu życia i dobrego imienia bez wysłuchania jego racji. O zadekretowaniu naszej „wrogości” wobec kogoś, mimo, że o wrogości w stosunku do krzywdzących Osób nikomu się nawet nie śni. O zastraszaniu, niszczeniu podjętych w dobrej wierze działań, poniżaniu, obmowie, intrygach, psuciu dobrych relacji z Innymi w imię własnej, wymiernej, także finansowej, czy prestiżowej korzyści. O pozbawieniu źródła dochodu.

Czasem bywa i tak, że trzeba dla jakiejś ważnej Sprawy rzucić na szalę wszystko. I liczyć się z tym, że zawsze znajdą się Tacy, którzy nas znienawidzą i zechcą zniszczyć, a my zostaniemy oszukani. Ale nie można Im odpłacać złem za zło. Czym innym są emocje, a czym innym przykazanie miłości bliźniego. Trzeba się za Nich modlić, tym usilniej, im większa jest krzywda. Odnoszę wrażenie, że jest tak, jakby sam Bóg oddawał krzywdzicieli krzywdzonym pod opiekę. Chrystus także przecież modlił się za swoich prześladowców i zalecał modlitwę za Nich. Jeśli nawet doświadczamy skutków Ich ówczesnej przewrotności – jak bardzo ciężko musi być Im, jeśli przyszły wyrzuty sumienia!

A jeśli nie? Jeśli sumienie niczego Im nie wyrzuca? Wtedy trzeba te wyrzuty sumienia dla Nich usilnie u Boga wypraszać.

Taka modlitwa nie jest wyrazem słabości. Ona jest wyrazem siły. Siły, jako daru Boga. Jako łaski. Pomyślcie Państwo, ile trzeba mieć sił, żeby nie pałać nienawiścią, ale życzyć dobrze tym, którzy nas prześladują. Nie można zgorzknieć i dać się pochłonąć temu, co czujemy! Nienawiść tylko niszczy, przede wszystkim nas samych. Tymczasem trzeba oddać wszystko Bogu i pokazać tym Ludziom, że mimo krzywdy nie dajemy się złamać i wciąż pozostajemy na drodze do Prawdy i Miłości. I wierzymy, że jak długo są z nami w drodze, tak długo mogą się zreflektować. To jedyne, co może Ich przemienić, a w konsekwencji przemieniać świat, w co mocno wierzę.

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Kraków zmaga się z olbrzymimi problemami finansowymi. Miasto jest zadłużone na około 2 mld złotych, wstrzymywane są inwestycje, a miejscy urzędnicy mają się całkiem dobrze.

Doradcy i pełnomocnicy prezydenta zarabiają średnio 7-8 tys. złotych miesięcznie. Tak naprawdę nie wiemy jaka jest ich pensja, bo nie muszą tego ujawniać tak jak nie muszą ujawniać swojego majątku. Jacek Majchrowski ma aż siedmiu pełnomocników m.in „do spraw Marki Kraków” i „do spraw systemu zarządzania jakością” cokolwiek to znaczy. Prezydent miasta współpracuje też z czterema zastępcami i sześcioma doradcami. Do tego dochodzi jeszcze sekretarz miasta i skarbnik mający swojego… zastępcę. Mimo coraz większych problemów finansowych,  z którymi zmagają się Polacy i Krakowianie administracja miejska rozkwita, finansowo też.

janlorekJan Lorek

Wywiad z Jackiem Chruścińskim z zespołu Bluesmobile

JL: Dlaczego gitara basowa?

JCh: Zaczynałem jako gitarzysta m.in. pod okiem słynnego jazzmana Ala Thomysa. Kiedyś dostałem propozycję dołączenia do formującego się nowego zespołu. Jako drugi gitarzysta. Jednak ich basista wymiękł – nie dał  rady, a że basówka była na stanie domu kultury gdzie ćwiczyliśmy…

JL: Potrafi Pan przywołać wszystkie swoje zespoły?

midp1JCh: Nie było ich aż tak wiele… Pierwszy, z którym grałem duże koncerty (m.in.. Hala Wisły, Kinoteatr Związkowiec) to grupa Tryton. Potem Monkey Business, chyba w 1982 roku – jeszcze bez grającego tam później Tadka Pocieszyńskiego – ale już w pełni profesjonalny, tzn. koncertujący za pieniądze, z menagerem i opieką agencji artystycznej. Dużym awansem były dla mnie koncerty z zespołem Axis, kierowanym przez śp. Przemka Gwoździowskiego. To był dość nowoczesny jazz i wymagał sporej mobilizacji. W roku 1985 przyjąłem zaproszenie Janka Wojdaka do Waweli. To już była 1 liga! Dziesiątki koncertów w miesiącu!!! Trasy, hotele, ciągłe wyjazdy no i trasowe życie… W roku 1991 powołałem do życia swój autorki projekt – Charming Beauties. Były też reaktywacje Monkey Business i Waweli, a od 1999 gram w Bluesmobile Band. Po drodze dziesiątki okazjonalnych koncertów, dłuższej lub krótszej współpracy z wieloma artystami ze świecznika, nie tylko polskiej sceny muzycznej… Zresztą szczegóły można znaleźć mojej stronie http://www.chruscinski.pl.

JL: Miałem okazje słuchać Bluesmobile Bandu na żywo dwa razy. Brzmi mocniej, bardziej rockowo niż na nagraniach studyjnych. Czy to tylko wrażenie?

JCh: Płyta „Pojedynczy człowiek” ukazała się ponad 10 lat temu. Świat, muzyka idzie do przodu!

JL: Chyba nie wyrzekacie się starych, ale jakie pojawiły się nowe inspiracje?

midp2JCh: Każdy z nas ma swoje ulubione wzorce, słucha swoich stylistyk i podpatruje poniekąd swoich ulubieńców. Potem próbujemy zrobić z tego miks – konglomerat naszych indywidualnych ciągotek stylistycznych, artystycznych upodobań. Oczywiście nowoczesność nie oznacza zaparcia się starych wzorców. Trzeba je tylko modernizować, dać im nowy błysk, świeżą formę.

JL: Czy po tym czasie gdzieś jeszcze można nabyć wspomniany krążek?

JCh: O nie, nakład już dawno wyczerpany, trwają rozmowy o dodruku. Zobaczymy. Obecnie polecamy nasze DVD,  płyta jeszcze do zdobycia. Jest to zapis naszego występu w trio w 2010 roku – polecam!

JL: Bluesmobile nie gra tylko swoich utworów. Co jeszcze wchodzi w repertuar? Jak dobieracie utwory?

midp3JCh: Gramy ze sobą po kilkanaście lat. Coś, gdzieś na próbie czy jam session wypaliło i zostało. Sprawdziło się przez lata – często po dziesiątkach modyfikacji, przeróbek. Ja nie znoszę stagnacji! To musi żyć, zaskakiwać, ewoluować.

JL: Środowisko artystyczne kojarzy się z imprezowaniem i używkami. Przypomina mi się film Clinta Eastwooda „Bird” o Charliem Parkerze. Wam natomiast zdarzyło się wystąpić kilka razy w roli prelegentów przestrzegając przed narkotykami. Mógłbym prosić o komentarz?

JCh: Tak wielu naszych znajomych, kumpli odjechało z tego świata przez narkotyki, że chyba oczywistą rzeczą jest chęć przeciwdziałania. A ponieważ kilka lat temu udało mi się wypracować nową, myślę że atrakcyjną formułę rozmowy o tych problemach, podpartą jednocześnie naszą prawdziwą muzyką to … it works!!! Uważam, że młody człowiek, często będący na rozdrożu, w obliczu swych życiowych wyborów bardziej zaufa autentycznemu przekazowi ludzi ze skażonego często środowiska, którzy zetknęli się z tą plagą lub nawet o nią się otarli niż nudnym wykładom pana policjanta czy paniusi z koła AA.

JL: Gdyby mógł Pan zjeść kolację z dowolnymi trzema osobami z historii świata, kto by to był?

JCh: Nie sięgając daleko w historię to myślę, że na pewno w pierwszej kolejności z Marszałkiem Józefem Piłsudskim. Chętnie również z królem Stefanem Batorym lub Kazimierzem Jagiellończykiem no i na sto procent z prezydentem Ronaldem Reaganem!

JL: Dziękuję za rozmowę.

Anna Maria Kowalska

Kiedy się głębiej zastanowić – aktualny kryzys europejski jest „inżynierom dusz” bardzo na rękę. Z tej prostej przyczyny, że stan ciągłej niepewności i transformacji narodów i społeczeństw owocuje zwiększonym lękiem o przyszłość, przede wszystkim ekonomiczną. W Polsce obawa przed utratą źródeł dochodu (utrata pracy) sprawia, że skupiamy się bardziej nad doraźnym zabezpieczaniem podstaw naszej egzystencji niż nad tym, co się wokół nas dzieje. Duża część społeczeństwa polega wyłącznie na informacjach mediów głównego nurtu, nie przeprowadzając ich krytycznej analizy. W rezultacie, nie widząc wpływów nowych, nie tylko konsumpcjonistycznych ideologii, przenikających do mediów mainstreamowych i Internetu ulegamy propagandowym wzorcom zaplanowanej i wykreowanej przez kolejną mutację „inżynierów dusz” rzeczywistości. Wielu Polaków wyłączyło, istniejące od zawsze w polskiej tradycji kulturowej i narodowej krytyczne myślenie historyczne i oparte na nim mechanizmy obronne. Dzieje się tak, gdyż ciężar informowania o rzeczywistości rozłożył się między „stare” i nowe media, pogłębiając tym samym chaos semantyczny. Internet, tak często wykorzystywany przez młodzież spełnia aktualnie rolę „quasi – edukatora”, z którym młodzi liczą się często bardziej niż z rodziną (zwłaszcza pokoleniem dziadków), Kościołem i szkołą.  Duża część informacji, zawartych w Internecie ma niewiele wspólnego z prawdą! Proces  zakłamywania rzeczywistości pogłębia się z racji kryzysowej sytuacji w polskim szkolnictwie szczebla podstawowego i średniego, łącznie z wyższym. Szczególnie dotkliwa zdaje się pop – kulturyzacja i ideologizacja uniwersytetów, akademii i wyższych uczelni zawodowych, przebiegająca stopniowo, ale niezwykle skutecznie. Może ona mieć miejsce właśnie na owym ahistorycznym podłożu, ukształtowanym w dużej mierze przez mainstreamowe, nowe media i ich hybrydyczne „przybudówki”. W rezultacie także środowisko akademickie doświadcza „spętania” i skołowania, nie wiedząc, ku czemu się zwrócić.

Co powinniśmy zrobić, aby ochronić się przed ekspansją „nowego zniewolenia”? Podjąć, na szeroką skalę, działania edukacyjne, zmierzające ku wyjaśnianiu i rozumieniu zjawisk, manipulacji i prowokacji, z którymi aktualnie mamy do czynienia. Ocalać polską tradycję i kulturę narodową, w oparciu o prawdę historyczną, mówioną także w Internecie. Osobliwie dbać o chrześcijaństwo, jako fundament kultury europejskiej i polskiej, ale doceniać także kulturotwórczą rolę Kościoła Katolickiego dziś. Nie możemy pozwalać na to, by nasza wiara była deptana i poniżana, by lekceważono Krzyż i Dekalog, a tym samym myśl o grzeszności ludzkiej natury. Nie mogą także na to pozwalać ludzie niewierzący, ale szczerze pragnący kierować się uniwersalizmem Dziesięciorga Przykazań. To jest nasze, wspólne, aktualne Westerplatte – wymiar zadań, które wypada nam podjąć, w myśl sugestii, pozostawionej nam przez Jana Pawła II. Oby nikt z nas nie czuł się z tego zwolniony!

marcinniewaldaMarcin Niewalda

Wiele razy słyszymy narzekania, że nie każdy prawidłowo myślący Polak daje sobie radę w bezpośrednim starciu „na argumenty”, gdy zaczyna się dyskusja patriotyczna na tematy polityczne, gospodarcze czy religijne. Dla osób, którym nie przychodzi łatwo błyskawiczna riposta, ukazała się ostatnio niewielka książeczka, która oprócz tego, że jest łatwa w czytaniu i bardzo interesująca, może pełnić rolę swoistej „ściągi” czy podręcznego przewodnika, gdyż jest swego rodzaju przeglądem tematyki TV Trwam, Naszego, Dziennika, Radia Maryja, Gazety Polskiej, Naszej Polski, Niedzieli itp. mediów. Pisana jest jednakowoż „z głowy”, bez odpisywania, ale z pełnym zrozumieniem i przeżyciem  sensu czytanych pism.

grzezawiskonadziei„Grzęzawisko nadziei?” autorstwa Barbary Pawłowskiej – to podręczny zbiór najprzydatniejszych argumentów w tak potrzebnych w obecnym czasie dialogach i starciach słownych z wyedukowanymi telewidzami i czytelnikami   e u r o-mądrości. Kto nie radzi sobie w mowie, może spokojnie podać tę pozycję do rąk drugiej stronie. Krótko i czytelnie sformułowane myśli, w sedno trafiające ujęcia rozmydlanych przez telewizyjnych manipulatorów pojęć, deformujących zagadnienia związane z wolnością Polski, wyławiają z grzęzawiska zamulonych umysłów czyste i krzepkie promyki nadziei. To co uważały o rzeczywistości nasze babcie, nasi ojcowie, dziadowie – jest i zawsze będzie Polakowi najlepszym drogowskazem. Tak pisze Barbara Pawłowska. Widać, że współczesna literatura wolnościowa jest przez nią dokładnie przewertowana. Nałożyła ją na swoje trudne w PRL-u życie i teraz grzmoci „kawę na ławę”, nie zostawiając niedomówień. Pełnia treści opartych na nauczaniu Kościoła, autentyczność religijnych przeżyć własnych i doświadczeń w Odnowie w Duchu Świętym otwierają daleką perspektywę ewangelizacyjną dla wszystkich potrzebujących wyjścia i ucieczki z obecnej polityczno-społeczno-kulturowej matni, a dla szukających pomocy w dotarciu do jeszcze „nieprzekonanych” – argumentów opartych na PRAWDZIE.

Tu można książkę nabyć: http://www.wyczerpane.pl/?name=grz%C4%99zawisko

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Minęła kolejna miesięcznica od katastrofy smoleńskiej. Ponad dwa lata kampanii dezinformacji, wyśmiewania i całkowitej słabości państwa. Nie tak dawno rozbił się rosyjski Super Jet. Jednym z wątków przyczyn katastrofy, branym pod uwagę, jest zamach. Badają tę kwestię cywilne i wojskowe służby. Po 10/04 ktoś kto wskazywał, że mógł mieć miejsce zamach był wyśmiewany i oskarżany o chorobę psychiczną. Stara, sowiecka metoda. Sprawdzona. A czy pamiętają Państwo jak jedna z najbliższych osób Prezydenta Lecha Kaczyńskiego miała być wysłana na badania psychiatryczne? Chodzi o Jarosława Kaczyńskiego.

szczatkitupolewaW sprawie smoleńska  (fot. flaker.pl) nie sprawdziła się ekipa Tuska i nie sprawdziły się media głównego nurty. Nie mówię o prywatnych stacjach bo jakie są każdy widzi, ale o mediach publicznych, a właściwie tak zwanych „publicznych”.

Jednak coś drgnęło. W świecie mediów istnieją takie, które są niezależne: Radio Maryja, Radio Wnet, Gazeta Polska, Nasz Dziennik, niezalezna.pl i wiele by wymieniać. To one starają się docierać do prawdy o katastrofie. Drgnęło też w środowisku naukowym. Wizyta prof. Wiesława Biniendy na Politechnice Warszawskiej i Uniwersytecie Jagiellońskim to wyraźny sygnał, że naukowcy chcą poznać fakty. Naukowcy i znaczna część Polaków. Relację filmową z miesięcznicy  przygotował p. Stefan Budziaszek:
http://www.youtube.com/watch?v=ewbAu331rG4

klubygazetypolskiejSzanowni Państwo,

sprawa wyjaśnienia tragedii nad Smoleńskiem zbliża się do końca. Coraz więcej wskazuje na to, że śmierć Prezydenta i 95 towarzyszących osób nie była wypadkiem. Wiedzę o tym zawdzięczamy pracy wielu naukowców na całym świecie. Mimo wysiłków ani władze Polski ani Rosji nie były w stanie schować wszystkich istotnych faktów. Solidarna postawa kilku mediów, w tym „Gazety Polskiej” i Radia Maryja oraz trzystu Klubów Gazety Polskiej okazały się potężną bronią w walce o prawdę. Nie pozwólmy, by kłótnie i ewidentne prowokacje zniszczyły dotychczasowy dorobek. Wszystkie siły patriotyczne muszą wesprzeć starania komisji Antoniego Macierewicza o wyjaśnienie prawdy. Nie można pozwolić też, by ludzie, którzy nie ulegli propagandzie moskiewskich i prorosyjskich mediów zostali podzieleni. Potrzeba nam jedności. Każdy kto nas dzieli działa na rzecz obecnego układu politycznego i blokowania śledztwa.

Na polskiej ziemi gości obecnie kilkaset tysięcy cudzoziemców. Nie chcemy Wam odbierać radości sportowego święta. Mamy jednak dla Was przesłanie. Mówimy prawdę o najbardziej bolesnym fragmencie historii Polski po to, by taka tragedia nigdy więcej się zdarzyła. Wierzymy, że prawda nikomu nie czyni krzywdy. Szczególnie zwracamy się do Rosjan. Nie jesteście odpowiedzialni za zbrodnie autorytarnego rządu. Chcemy by Wasz i nasz kraj cieszył się wolnością. Wyjaśnienie sprawy śmierci Polskiego Prezydenta i naszych elit do tej wolności nas wszystkich zbliża. Stańcie po stronie prawdy, bo tylko tak można budować nowoczesne państwo.

Kluby Gazety Polskiej

Telewizja Niezależna Polonia rozmawia z jednym z najznakomitszych niezależnych dziennikarzy śledczych, pisarzem i poetą, Witoldem Gadowskim. Niezwykły człowiek, niezwykły twórca i niezwykłe, nieznane historie:

http://www.youtube.com/watch?v=t4fwCszq1zg

Anna Maria Kowalska

Przed miesiącem poznaliśmy wyniki rankingu polskich szkół wyższych „Rzeczpospolitej” i „Perspektyw”. Zwyciężył, jak wszyscy wiemy, Uniwersytet Jagielloński. Obszerne informacje na temat kryteriów tegorocznego rankingu zawiera majowy numer „Perspektyw” („Perspektywy 2012, nr 5). Czytamy w nim między innymi, że:

„Nasz ranking to (…) nie tylko narzędzie, które mądrze wykorzystane może posłużyć maturzystom i ich rodzicom. Ranking to także kompendium wiedzy o aktualnym stanie polskiego szkolnictwa wyższego – panoramiczne zdjęcie, wykonane tu i teraz, przedstawiające nasze uczelnie i ich ambicje z różnych, ale nieprzypadkowo dobranych perspektyw.

W ranking wpisana jest wizja uczelni idealnej – model, który co roku Kapituła Rankingu dopasowuje do zmieniającej się akademickiej, społecznej i gospodarczej rzeczywistości, kontekstu, w jakim uczelnie działają. Uczelnia idealna A.D. 2012 prowadzi badania na światowym poziomie, jest prężna, blisko powiązana z rynkiem pracy oraz gospodarką i stwarza studentom jak najlepsze warunki do studiowania. W duchu i w działaniu jest innowacyjna i międzynarodowa.

I w tym sensie ranking może być drogowskazem dla uczelni. Podpowiada im – opierając się na rozsądku członków Kapituły, wiedzy, płynącej z bieżącej analizy trendów w światowych rankingach oraz mądrości, zgromadzonej w ciągu trzynastu już lat doświadczeń, w którą stronę należałoby się w przyszłości profilować, jakie aspekty działalności rozwinąć, jakie wyznaczyć priorytety. Tak widziany ranking może stać się ważnym impulsem dla budowania kultury jakości na uczelni.

Zwłaszcza, że trudno znaleźć drugi, tak rozbudowany ranking na świecie! Wielość grup kryteriów, ich skład, rozkład procentowy wag, sposób doboru kryteriów, starania o wykorzystanie jak największej liczby „twardych” danych – są unikalne. I w wielu krajach służą za źródło inspiracji w tworzeniu nowych, narodowych rankingów. (…) Ranking to także mechanizm posiadający zdolność samouczenia się”.(Jakość w centrum uwagi, s.032 – 033).

„Mamo, jak pięknie! Tato, jak cudnie!”. Ale już w tym samym numerze „Perspektyw” znajdujemy swoistą „zachętę” do takiego „samouczenia się” dla osób, sprawdzających tegoroczne matury z języka polskiego. Cel bardzo szczytny: profilowanie sposobu myślenia egzaminatora i stwarzanie egzaminowanym, a zapewne niedługo przyszłym studentom idealnych warunków do bliżej nieokreślonej autoekspresji. W częściach „szkoleniowego” artykułu: „Czary, mary, co za piękna praca”, zatytułowanych: „Krótko i dobrze”, oraz „Zrozumieć maturzystę” Dariusz Chętkowski przedstawia swoje uwagi:

„Kolejne roczniki uczniów piszą coraz krótsze prace. Wszystkie subtelności, które dawni maturzyści oddaliby kilkudziesięcioma sążnistymi zdaniami, obecne pokolenie potrafi zsyntetyzować w jeden, krótki komunikat. Pięć takich komunikatów i uczeń jest przekonany, że zrealizował temat. Tak bowiem pisze pokolenie wychowane na internecie. Tymczasem egzamin maturalny z języka polskiego jest tak skonstruowany, że lubi dłużyzny. Jedna strona bardzo źle, pięć stron dobrze, dwie strony to znak, że temat nie został jeszcze wyczerpany. Czy egzaminatorzy są przygotowani do tego, by w krótkim tekście dostrzec, jak wiele maturzysta ma do powiedzenia? Nieraz klucz rozwiązań jest dłuższy niż wypracowanie maturalne. Dlatego krótkie prace trzeba umieć czytać. Tu sens sam nie idzie do głowy (…).

Pióro młodego człowieka wchodzi w temat jak w masło. Od razu w samą głębię zagadnienia. Uczeń nie potrzebuje wstępu. Dzisiaj panuje moda na zaczynanie od środka. To jest wzór wypowiedzi w internecie. Można, oczywiście, zmuszać dzieciaki do pisania wbrew temu, jak pisze cały świat z wyjątkiem kilku zramolałych osób, które akurat rządzą maturą. Można kazać uczniom odwracać oczy od monitora i pochylać się nad Orzeszkową czy Żeromskim. Tak, tam są wzorce pisania, o które nam chodzi: dłużyzny, które upodobali sobie nasi dziadowie. To jest pisanie z epoki przedkomputerowej, z galaktyki Gutenberga. Poloniści robią, co mogą, aby wymusić na uczniach długie prace. Jednak nie wszyscy ludzie młodzi ulegli temu praniu mózgów. Nie każda praca maturalna będzie więc rodzajem papki, do jakiej przyzwyczajeni są egzaminatorzy. Ta część maturzystów, co więcej czasu spędza w sieci, niż w szkole, napisze prace, które dla sprawdzających będą twardym orzechem do zgryzienia. (…) Zasady pisania, jakimi żywią się egzaminatorzy jakiś czas temu zostały wysadzone z posad niczym tama retencyjnego zbiornika. Nie wątpię, że matura z języka polskiego przepoczwarzy się prędzej czy później i dogoni współczesność. (…) Obawiam się, że dzika energia krótkich prac maturalnych jest nie do uchwycenia dla wielu egzaminatorów. Jestem pewien, że niejednego maturzysty wcale nie trzeba ciągnąć do góry, aby uzyskał wysoki wynik. Gdyby przyjrzeć się z należytą uwagą krótkiej pracy, może się okazać, że jest ona wręcz przeładowana treścią, tylko w jakimś piątym wymiarze. Egzaminatorzy, nie bądźcie tacy tradycyjni, spróbujcie wejść w ten wymiar. Hokus, pokus, czary mary i…co za piękna praca! Aż wstyd, że wcześniej tego nie widziałem”.(D. Chętkowski, Czary, mary – co za piękna praca, s. 006 – 007) ).

Przynajmniej wiemy, na czym w tym wypadku polega to dążenie do „ideału”. Na „ruszaniu z posad bryły świata” („Międzynarodówka”). Oraz na schlebianiu pop – kulturowym gustom młodzieży i dostrzeganiu „głębi” w ewidentnym niedouctwie. „Ramole”, którzy widzą całe wynikające z tego zło – albo się „elastycznie” przestawią, albo prędzej, czy później, zapewne z pomocą nowelizacji Kodeksu Pracy, czy kolejnego ministerialnego rozporządzenia trafią na śmietnik historii. A że nie znamy jeszcze nowej formuły egzaminu maturalnego z języka polskiego , który to egzamin jest przecież brany pod uwagę podczas przyjęcia na studia wyższe – aż strach się bać…

janlorekJan Lorek

W czerwcu 2012 roku mija 15 lat odkąd Jadwiga Andegaweńska, kobieta, która została królem Polski, żona Władysława II Jagiełło, została ogłoszona świętą.

Jadwiga urodzona po 3 października 1373 r., prawdopodobnie 15 lub 18 lutego 1374. Była najmłodszą córką króla Węgier i Polski – Ludwika I Wielkiego, zwanego Węgierskim, z dynastii Andegawenów oraz Elżbiety, córki bana Bośni Stefana II. Ojciec Jadwigi przez papieży nazywany był „christianissiumus princeps”, co oznacza najbardziej chrześcijańskiego wśród panujących. Ponieważ nie posiadał syna starał się, aby uznano w Polsce prawa do tronu jednej z jego córek. Udało mu się to dzięki poparciu polskiej szlachty, które zapewnił sobie wystawionym w Koszycach, 17 września 1374 roku, przywilejem. Choć wcześniej wiązano ją z Węgrami, władcą Polski została Jadwiga.

W 1378, mając zaledwie kilka lat, poślubiła ośmioletniego Wilhelma Habsburga, syna księcia austriackiego Leopolda III. W tamtej rzeczywistości wystarczyło oświadczyć publicznie, gdy małżonkowie uzyskają pełnoletność, że pragną być małżeństwem, aby ślub był ważny. W połowie roku 1384 Jadwiga udała się do Polski i 16 października została koronowana na króla, chociaż władzę sprawowała rada złożona z wielmożów Małopolski. W 1385 został zawarty układ w Krewie, który przewidywał chrystianizację pogańskiej wtedy Litwy oraz przyłączenie jej do Polski, w zamian za rękę Jadwigi i koronę polską dla Jagiełły.

gorzowswjadwiga15 lutego 1386, uznana oficjalnie za pełnoletnią, Jadwiga (il. Obraz z Gorzowa koło Chełmka, za: parafiawgorzowie.pl), odwołała zawarte w dzieciństwie małżeństwo i trzy dni później poślubiła Władysława II Jagiełłę. Małżeństwo to uzyskało aprobatę papieża Urbana VI. Oznaczało to koniec wojen z Litwą i połączenie sił w walce z Krzyżakami. Wielkie Księstwo Litewskie pod koniec wieku XIV obejmowało oprócz Litwy także ogromne obszary Rusi. Nota bene Rusini byli chrześcijanami, ale prawosławnymi. Pobyt Krzyżaków w Europie, w momencie kiedy na jej terenach nie było już pogan, stał się nieuzasadniony. Wtedy to starali się unieważnić małżeństwo Jadwigi z Jagiełłą. Gniewosz z Dalewic, protektor Wilhelma Habsburga, oskarżył Jadwigę o zdradę małżeńską. Zostało to jednak zawyrokowane jako oszczerstwo, ponieważ Gniewosz nie był w stanie niczego udowodnić przed sądem. Oszczerca mógł zostać skazany na wygnanie lub śmierć, jednak Jadwiga zaproponowała inną karę: winny wszedł pod stół i „odszczekał”, co wcześniej powiedział. Jadwidze poczytuje się za zasługę rozpowszechnienie wiedzy. Była dobrze wykształcona, otaczała się ludźmi nauki. W testamencie zapisała klejnoty na odnowienie Akademii Krakowskiej. Na jej żądanie na język polski tłumaczono księgi.

karmelicinapiaskuUfundowała kościół Karmelitów w Krakowie, na Piasku (fot. dnidziedzictwa.pl). W budynek świątyni jest nawet wmurowany kamień z odciskiem jej stopy. Jak głosi legenda, oparła nogę na kamieniu, aby odpiąć od buta złotą klamrę i podarować kamieniarzowi, który miał chorą żonę i głodne dzieci. Okres samodzielnych działań Jadwigi, jako władcy, biorąc pod uwagę chociażby kwestię skrępowania jej ze względu na wiek, był krótki. Żyła niecałe 26 lat. Zmarła 17 lipca 1399 w wyniku osłabnięcia po ciężkim porodzie. Można też spotkać się z wersją, jakoby zmarłą przy porodzie. W wieku XV przygotowano proces beatyfikacyjny, jednak nie został oficjalnie podjęty. Dopiero w wieku XX ponowiono starania o wyniesienie Jadwigi na ołtarze. Beatyfikowana została w 1979 roku. 8 czerwca 1997 papież Jan Paweł II ogłosił ją świętą.

Bibliografia:
Ewa Hanter – „Święci polscy skarbem narodu”, Ząbki 1996,
Jerzy Pilikowski – „Szkolny Słownik Historii Polski”, Kraków 2001,
Jerzy Wyrozumski – „Królowa Jadwiga między epoką piastowską i jagiellońską”, Kraków 1997,
Encyklopedia Audiowizualna Britannica – Historia I, Poznań 2006.

miroslawborutaMirosław Boruta

Kościół Bożego Ciała – gotycka bazylika rzymskokatolicka Kanoników Regularnych Laterańskich, przy ul. Bożego Ciała 26 w Krakowie na Kazimierzu.
 
Bazylika Kanoników Regularnych Laterańskich w Krakowie. Legenda mówi, że do podjęcia budowy kościoła skłoniło króla Kazimierza Wielkiego odnalezienie w sposób cudowny hostii wraz z monstrancją, którą złodzieje ukradli z kolegiaty Wszystkich Świętych podczas oktawy Bożego Ciała, przypuszczając, że jest ze złota. Wkrótce przekonali się o swojej pomyłce i monstrancję wraz z hostią porzucili na błotnistych szuwarach wsi Bawół. Opatrzność w sposób cudowny wskazała miejsce, w którym ukryty był Najświętszy Sakrament. Na pamiątkę tego wydarzenia w 1340 roku król Kazimierz III Wielki wybudował kościół ku czci Bożego Ciała.

bazylikakrlŚwiątynię ufundował około 1340 roku Kazimierz Wielki. Pierwszy kościół był drewniany. Budowę nowej, murowanej świątyni, rozpoczęto w 1385. Prace powierzono rodzinie Czipserów działającej na terenie Kazimierza. Mikołaj i Jan ukończyli prace w 1405, w którym to roku Władysław Jagiełło sprowadził z Kłodzka kanoników regularnych. Dla nich w latach późniejszych zbudowano przy kościele klasztor. Szczyt fasady dobudowano dopiero ok. 1500, a dzwonnicę w latach 1566-1582.

Papież Jan Paweł II dekretem Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z dnia 24 stycznia 2005 roku podniósł kościół do godności bazyliki mniejszej. Bazylika stanowi urbanistyczny akcent rozległego kompleksu budynków, na który składa się orientowany kościół oraz ufundowany w 1405 roku klasztor kanoników regularnych połączony z nim przejściem wspartym na arkadach. Pochowany jest w nim bł. Stanisław Kazimierczyk.

SZ Zakonu Kanoników Regularnych wywodzi się około 100 świętych i błogosławionych: m.in Dominik Guzmán, założyciel dominikanów, Antoni Padewski, Norbert z Xanten, założyciel Norbertanów, Piotr Fourier, Ubald z Gubbio, Aldobrand, Torlak, Chrodegang z Metzu, Wawrzyniec Iustiniani, Wicelin, Gawaryn, Jan Ruysbroeck oraz 12 papieży i kilkudziesięciu biskupów. Do tego grona należą także polscy kanonicy regularni: Stanisław Kazimierczyk oraz Michał Giedroyć.

SW Krakowie na Kazimierzu przy Bazylice Bożego Ciała mieści się dom prowincjalny, tutaj też znajduje się Nowicjat oraz Wyższe Seminarium Duchowne. Klasztor Bożego Ciała stanowi zabytkowy kompleks architektoniczny wraz z Bazyliką Bożego Ciała. Przeżywał on okres rozkwitu w XVII i XVIII w. Okres wojen szwedzkich i później rozbiorów Polski fatalnie odbił się na jego stanie. Wiele wspaniałych dzieł zaginęło bezpowrotnie. Znajduje się tutaj biblioteka z bezcennym księgozbiorem. Do naszych czasów przetrwało 238 inkunabułów i blisko 8 tys. starodruków.

SI tyle z Wikipedii, bo teraz czas na cukrową watę.

Kiedy człowiek ma swoje pierwsze w życiu lokum przy ulicy Bożego Ciała i do chrztu niosą go, ot tak, na drugą stronę ulicy – żywi do tego miejsca szczególne uczucia. A jeśli tam właśnie dorasta i rokrocznie bierze udział w wielkim dziecięcym wydarzeniu – Odpuście Parafialnym w Święto Bożego Ciała – trudno, by nie wrócić do tych lat.

Stąd właśnie wzięły się trzy powyższe fotografie i ich jeszcze więcej w fotoreportażu z 7 czerwca 2012 roku: https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/7Czerwca2012

Nade wszystko, bracia najmilsi, miłujcie Boga, a następnie i bliźniego, ponieważ są to przykazania w pierwszym rzędzie nam dane” (z Reguły Świętego Augustyna).

mariamachl1Maria Machl

5 czerwca 2012 roku w Krakowie – Nowej Hucie odbył się Marsz w Obronie Wolnych Mediów (fotografie w tekście autorstwa p. Andrzeja Kalinowskiego). Jego data nie była przypadkowa.

marsz5czerwca1W tym samym dniu, w odległej Brukseli odbywały  się: Patriotyczny Protest Polaków z Polski i całego Świata na Placu Luksemburskim przed siedzibą Parlamentu Unii Europejskiej oraz wysłuchanie publiczne poświęcone dyskryminacji Polaków, dyskryminacji katolików i ich telewizji w sercu Europy, pod rządami Platformy Obywatelskiej. Nagłośniony został i tym samym upadł kolejny mit, mit „liberalizmu”. Obnażyli go łatwo eurodeputowani: dr Zbigniew Ziobro (Europa Wolności i Demokracji) i prof. Mirosław Piotrowski (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), socjolog, prof.  Andrzej Zybertowicz; poseł Prawa i Sprawiedliwości, była prezes Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – Elżbieta Kruk; publicysta Wojciech Reszczyński, reprezentanci Fundacji Lux Veritatis a wreszcie i sam ojciec dr Tadeusz Rydzyk.

marsz5czerwca2Solidarnościowa, niezwykle uroczysta Msza święta została odprawiona o godz. 18:00 w Kościele pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej na os. Szklane Domy, przez gospodarzy tej świątyni – Ojców Cystersów. Po niej pochód około trzech tysięcy uczestników przeszedł pod Krzyż Nowohucki – symbol walki o prawo do wiary i prawdy. To właśnie tu, w kwietniu 1960 roku doszło do wielogodzinnych starć mieszkańców Nowej Huty z oddziałami MO i SB. Kilkaset osób zostało rannych, ale ówczesne władze nie odważyły się już nigdy więcej usunąć Krzyża. I dziś, jak przed laty, choć w zgoła innych realiach, ludzie stanęli w obronie dostępu do prawdy, przeciw arogancji rządzących, fałszowaniu rzeczywistości przez prorządowe media i odmówieniu miejsca na multipleksie dla Telewizji Trwam.

marsz5czerwca3Choć pogoda niezbyt dopisała, uczestnicy Marszu, po modlitwie różańcowej i za Ojczyznę (poprowadzonych przez ks. mgra Jacka Kuczmiera) w skupieniu wysłuchali przemówień posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości: pp. Barbary Bubuli, Andrzeja Dudy, Mieczysława Gila i Bogdana Pęka. Ich wystąpienia przeplatane były patriotycznymi pieśniami barda „Gazety Polskiej” – p. Pawła Piekarczyka i wspaniałej „Kapeli znad Baryczy” pod przewodem p. Bogusława Cebulskiego.

Okolicznościowy list od niestrudzonego obrońcy życia nienarodzonych, dra inz. Andrzeja Zięby, odczytał przewodniczący  Klubu Krakowskiego Gazety Polskiej w Nowej Hucie, p. Tomasz Orłowski a Apel Uczestników 75. Marszu w Obronie Wolnych Mediów w Polsce – którego treść publikujemy poniżej -  przewodniczący Klubu Krakowskiego Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki, dr Mirosław Boruta.

marsz5czerwca4W imieniu organizatorów przemówił także p. Edward Porębski z Komitetu Dzielnicy XVIII Prawa i Sprawiedliwości, dziękując Wszystkim Zebranym, księżom, artystom, pozostałym współorganizatorom i środowiskom wspierającym: Duszpasterstwu Ludzi Pracy przy parafii Świętego Maksymiliana Marii Kolbego w Mistrzejowicach, Klubowi Młodych Gazety Polskiej w Krakowie, (najliczniej reprezentowanym) Kołom Przyjaciół Radia Maryja, Lidze Obrony Suwerenności Odział Małopolski, NSZZ „Solidarność” Huty im. T. Sendzimira, Polskiemu Stowarzyszeniu Obrońców Życia Człowieka, Prawicy Rzeczypospolitej, Solidarnym 2010 i Związkowi Konfederatów Polski Niepodległej 1979-1989 oraz służbom porządkowym.

Film z tego wydarzenia przygotował p. Marek Czapla:
http://www.youtube.com/watch?v=t6M3oATukTw

Kraków, 5 czerwca 2012 roku

Apel Uczestników 75. Marszu w Obronie Wolnych Mediów w Polsce

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!

5 czerwca 2012 roku zebraliśmy się pod Krzyżem Nowohuckim, aby już po raz 75. w Polsce zaprotestować przeciwko decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która nie przyznała katolickiej Telewizji Trwam miejsca na multipleksie cyfrowym. Ponieważ decyzja ta eliminuje tym samym z rynku medialnego głos tak ogromnego środowiska Polaków, pytamy w czyim interesie została podjęta? Jakich wartości się boi, kogo i dlaczego dyskryminuje?

Nie oczekujemy odpowiedzi na te pytania, bo znamy je bardzo dobrze, oczekujemy natomiast zmiany decyzji lub ustąpienia dotychczasowego składu Rady. Jeśli organ państwa nie umie rządzić, nie umie podjąć decyzji właściwej nie nadaje się do pełnienia swojej roli.

Pod Krzyżem Nowohuckim – w kwietniu 1960, 52 lata temu – już broniono naszej wolności wiary i przekonań. Po latach nie tylko, że nie zabrano nam Krzyża, ale dzięki niezłomnej postawie Polaków wybudowano piękny kościół. Teraz znów odczuwamy potrzebę zjednoczenia się przy Krzyżu i obrony wolności wiary i przekonań. I tak jak wtedy zwyciężymy. Może nie jutro i nie od razu, ale zwyciężymy na pewno! Jeśli Bóg z nami któż przeciwko nam?

Jeżeli w Polsce media pomijają uniwersalne wartości patriotyczne i religijne, to co oferują w zamian? Ubogą ofertę rozrywkową najniższego poziomu, tanią sensację, przemoc i marginalne opinie o niczym. Na takich pseudowartościach niczego zbudować nie można, pamiętamy tamte lata, opowiadano nam o nich albo o nich czytaliśmy. To oferta okupantów i namiestników – oferta dla ludzi, którzy mają być niewolnikami, podobnie jak w czasach nazistowskiego i komunistycznego reżimu.

Niech naszym przesłaniem staną się słowa błogosławionego Jana Pawła II, który w swoich homiliach mówił: „Wolność nie jest dana raz na zawsze”. „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali” oraz – w słowach skierowanych do młodzieży – „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje <Westerplatte>. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować” (…) Jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych”.

Tutaj, pod Krzyżem Nowohuckim przyrzekamy, że nie zaprzestaniemy walki o wolność, wolność dla wartości najwyższych – Boga, honoru i Ojczyzny, wyrażanych poprzez przekaz Telewizji Trwam. Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!

annamariamilowskaAnna Maria Miłowska

Gościem 420-ego odcinka programu „Młodzież Kontra” był eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Janusz Wojciechowski, były prezes Najwyższej Izby Kontroli. Przedstawiciele młodzieżówek pytali o przyszłość polskiego rolnictwa po roku 2012 z punktu widzenia Parlamentu Europejskiego, o projekt ustawy, dającej Ministrowi Sprawiedliwości prawo wnoszenia kasacji w sprawach karnych, którego autorem jest Prawo i Sprawiedliwość. Pojawiały się również pytania poruszające kontrowersyjne tematy, na przykład relacji polsko-żydowskich w czasie II Wojny Światowej, czy metody in vitro.

januszwojciechowskiJa natomiast swoim pytaniem zwróciłam uwagę na rozpowszechnianie przez światowe media fałszywego obrazu Polski i Polaków w kontekście wydarzeń, którymi przez ostatnie dni żyła cała Polska – niefortunna wypowiedź prezydenta USA, Barracka Obamy, o „polskich obozach śmierci” oraz negatywny w swej wymowie dokument BBC na temat naszego kraju, zniechęcający kibiców do odwiedzenia Polski w czasie Euro. Poseł Wojciechowski  (fot. Jan Lorek) stwierdził, że dzisiejsze oskarżenia pod adresem Polski są efektem ataku polityków opcji lewicowej i liberalnej na rząd Prawa i Sprawiedliwości przed paru laty. To wtedy pojawiły się, nieuzasadnione, oskarżenia o homofobię i antysemityzm. „Dzisiaj zbieramy pokłosie tej propagandy, która była wymierzona w Prawo i Sprawiedliwość, a zaszkodziła Polsce” – zakończył poseł.

Autorka należy do Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości.

(Od Redakcji): Audycję można zobaczyć tutaj: http://www.tvp.pl/krakow/mlodziez-kontra/wideo/janusz-wojciechowski-posel-do-parlamentu-europejskiego-3-vi-2012/7578636

Adam Kulpiński

stopaborcjiPikieta w Krakowie przebiegała bez żadnych problemów. Staliśmy z plakatem przez ok. 1,5h. Na samym początku pikiety wielkie zaskoczenie – nagle z 4 osób zrobiło się kilkanaście, gdyż środowisko Gazety Polskiej wracało z innej manifestacji i dołączyli do nas. Mieliśmy całkiem miły tłumek. Następne osoby schodziły się w czasie pikiety, udało się nawiązać kilka kontaktów, a w szczytowym momencie mieliśmy prawie 30 osób.

Koszulek zabrakło, komu się udało, to dostał – z informacją, że będziemy go oczekiwać na następnych pikietach. Mieszkańcy Krakowa wyrażają chęć zaangażowania. Mamy olbrzymie pole do działania, mnóstwo niezagospodarowanych i chętnych do pomocy rąk i głów.

Marek Morawski

4 czerwca 2012 r.

Problem jest znany od lat i jak należało przypuszczać uregulowany prawnie tak, by cwaniacy, oszuści wykonawcy, pośrednicy, urzędnicy i bez wątpienia partie i ich działacze „wygrywali” niezasłużone pieniądze. Temat wałkowany przez całe lata. Ustawa o zamówieniach publicznych ileś razy nowelizowana tak, by niczego nie znowelizować, by zawsze po poprawie przepisów jeszcze więcej dziur pozostało do transferu pieniądza z kasy publicznej – czyli naszej, obywateli – do kieszeni prywatnej przeróżnych malwersantów, lobbystów, kanciarzy.

Szczególne żniwo zbierane jest wtedy, gdy jest nasilenie wielkich inwestycji. To jest ogromny przepływ gigantycznych pieniędzy. Pieniędzy, które mogłyby rozwiązać kwestie niedoborów finansowych w lecznictwie, może w szkolnictwie, może gdzieś indziej. To nie są miliony. To są miliardy. Takie kwoty wymagają szczególnej kontroli. Cóż z tego, jeżeli do tego kurnika wpuszcza się jako stróży same lisy i do tego jeszcze chytre.

Nie ma przejrzystego systemu. Jest system, ale tak uchwalony przecież przez reprezentantów narodu, posłów i senatorów, by krętactwa właśnie systemowo były możliwe. To widać na każdym kroku, choć wmawia się ludziom, którzy tę mafię utrzymują, że tak ma być. Przecież nie trzeba żadnych szkół kończyć, do żadnej partii należeć, by to widzieć tego gołym okiem. Nikt nie jest tak naiwny, by uwierzyć w takie brednie.

Na każdym zamówieniu publicznym ktoś chce „zarobić” na lewo. Z reguły decydent, który często jeszcze potem się dzieli z innymi jemu podobnymi kanaliami.

To już nie są przypadki, to nie jest zwykła choroba, to jest epidemia.

Nikt tym się nie zajmuje, bo jutro, pojutrze może coś wpadnie i temu kryształowemu urzędnikowi. Cóż się dziwić, jeżeli za1 kmautostrady ustala się 200mln złotych. Ile z tej kwoty idzie na dziwne „opłaty”? Jest z czego, bardzo jest z czego. Ile wynosi nominalna rentowność takiej inwestycji?5 kilometrówto miliard. Najtrudniejsze drogi nie kosztują tyle. To nie jest tajemnica. Można to sprawdzić. Nie ma uzasadnienia, aby tak drogo budować chyba, że teza o tych dziwnych opłatach jest prawdziwa.

Niestety nie jest to tylko problem wyceny, ustawionego przetargu itd. To jest jeszcze kwestia zapłaty za wykonane dzieło. Coś, co nie powinno zaistnieć w żadnym przypadku. O ile bowiem ustawień przetargów dokonują osoby prywatne pod płaszczykiem wprawdzie jakiejś instytucji czy firmy publicznej, to strzyżenie podwykonawców jest wykonywane przez państwo programowo. Oznacza to, że zawierane są umowy, za które z góry instytucja państwowa nie chce i przewiduje, że nie zapłaci w terminie. Chodzi o kredytowanie inwestycji przez wykonawców prywatnych. To już nie tylko hańba, sprawa według mnie kwalifikująca się do ścigania, ale ukazująca państwo jako największego oszusta instytucjonalnego. Jest to jednoznaczny sygnał do robienia przekrętów, bo państwo też należy do tej mafii.

Co z tego? Nic, kompletnie nic. Nikt nie chce w ciągu tygodnia poprawić prawa, bo to nie jest wygodne, bo eliminuje możliwości kantów i okradania nas, obywateli. Dlaczego w ciągu tygodnia? Po prostu od lat wiadomo, co trzeba poprawić i jakie zmiany trzeba wprowadzić. Nie ma jednak woli politycznej, bo nie można by okradać. To proste, jak to się mówi, jak konstrukcja cepa.

Czy nie najwyższa pora, aby to zmienić? Może należy wyłonić nowych przedstawicieli nie wchodzących w dotychczasowe układy. Niech w końcu złotouste nieroby zaczną pracować. Nie tam ich miejsce, bo nie spełniają swej roli. Nie pilnują naszego interesu, tylko swego i niestety też innych, którym służą. Nie jest to w każdym razie polska racja stanu. W żadnym przypadku.

agnieszkakomusinskaAgnieszka Komusińska

1 czerwca działacze koła krakowskiego Młodzieży Wszechpolskiej, przy wsparciu Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego Podhale oraz Instytutu Pamięci Narodowej zorganizowali marsz w obronie polskiej edukacji. Było to, obok strajków głodowych Solidarności, jedno z ważniejszych wydarzeń w ramach ogólnopolskiego sprzeciwu dla wchodzącej od września reformy.

20120601agDemonstracja rozpoczęła się przed pomnikiem księdza Piotra Skargi przy ul. Grodzkiej. Na wstępie głos zabrał koordynator akcji – Paweł Głogowski, mówiąc o idei strajku oraz o zmianach, jakie nadejść mają wraz z początkiem nowego roku szkolnego. Następnie przemawiał przewodniczący klubu Gazety Polskiej, dr Mirosław Boruta, przedstawiając zagrożenia płynące z uchwalonej przez rząd reformy w odwołaniu do historii i w oparciu o wybitną myśl wielkiego kaznodziei. Spod pomnika księdza Piotra Skargi przeszliśmy ulicą Grodzką do Rynku, pod pomnik Adama Mickiewicza. W trakcie marszu rozdawaliśmy ulotki i naklejki – „I love HISTORIA„, nie zabrakło dobitnych haseł, jak: „Donald matole, nie rządzisz już w polskiej szkole!”; „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela – edukację nam odbiera!”, punktujących poczynania rządu i premiera. U stóp Wieszcza odbyła się krótka pikieta, na której na przemian głos zabierali koordynator strajku, p. Krzysztof Bzdyl ze Związku Konfederatów i przewodniczący Klubu GP. Manifestacja zgromadziła około sześćdziesięciu osób i spotkała się z żywym zainteresowaniem przechodniów, a kilkanaście osób spontanicznie dołączyło do protestujących.

I jeszcze zdjęcia, które można zobaczyć na stronie: https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/1Czerwca2012

Anna Maria Kowalska

Świat wokół nas zurzędniczał do cna. Żyjemy w labiryncie wytycznych, planów, książeczek opłat, powiadomień, przypomnień, renegocjacji umów – i działania, narzucane przez szereg instytucji, których klientami jesteśmy warunkują nasz sposób istnienia. Przestaliśmy analizować i prześwietlać specyfikę podejmowanych mechanicznych czynności. Systemy w których zmuszeni jesteśmy egzystować niejako narzucają nam konieczność ciągłych zmian. Powoli stajemy się quasi – cyborgami, i nie ma w tym żadnej przesady. Od stopnia znajomości zbiurokratyzowanych procedur i tempa ich wdrożenia uzależnia się wszak stopień naszego profesjonalizmu w konkretnej instytucji. Nikt nie pyta, jaki jest faktyczny cel stosowania wszystkich nakazanych prawem procedur. Trzeba je znać i wdrażać – brzmi odpowiedź indagowanego przez nas w tej sprawie urzędnika. Nic to, że procedury niejednokrotnie wykluczają się wzajemnie. Naszą misją jest stały rozwój, lifelong learning – uczenie się przez całe życie. Czego? Ano – nowych, kafkowskich ścieżek załatwiania spraw, wypełniania formularzy, czy radzenia sobie z wnioskami o dotacje. Czyli przelewania z pustego w próżne. I to zarówno w formie elektronicznej, jak i papierowej. A precyzja wykonania gra tu główną rolę. Bez perfekcji i precyzji ani rusz.

Jeśli szukamy przyczyn bierności obywateli w zakresie działania na rzecz państwa, ale także wspólnot lokalnych – zwróćmy i na to uwagę. Obywatele po prostu nie mają na nic czasu! Są wykończeni „przepisomanią”. Boją się jutra. Między jedną kolejką a drugą, między jednym formularzem a drugim mija im życie. A do tego ten stres, czy aby wszystko zostało zapisane i wypełnione jak należy. Bo przecież dotacje mogą zostać cofnięte, pensja nie zostanie przelana na konto na czas, dofinansowanie wypoczynku świątecznego gdzieś się zapodzieje… I jeszcze dopilnowanie terminowości wykonania, odstanie w kolejce, złożenie serii podpisów we właściwych rubrykach, kliknięcie przepisową ilość razy… Bo inaczej upomną, albo zwolnią. A jeśli zwolnią: biuro pośrednictwa pracy, kolejne formularze, szkolenia….Odmowy… Czysty koszmar. „Zmodernizowane” błędne koło.

I tak przynajmniej do 67 roku życia, o ile uda nam się przetrwać. Ciągła „walka o oddech”. I kto nas w to wrobił?

miroslawborutaMirosław Boruta

Wczoraj w Warszawie w sposób niezwykle skromny, ale i bardzo ciepły odbyło się spotkanie z Jubilatką, obchodzącą w tym roku swoje 90-te urodziny prof. dr hab. Anną Pawełczyńską, autorką takich dzieł jak: „Wartości a przemoc”, „Praca i uczciwość”, „Głowy hydry. O przewrotności współczesnego zła”, „Koniec kresowego świata” czy „O istocie narodowej tożsamości. Polacy wobec zagrożeń”. Wspomniano także inne dzieła, w tym najnowszą, opublikowaną w zeszłym roku książkę – „Ścieżkami nadziei” (autor niniejszej publikacji nabył ją wczoraj… oczywiście w księgarni „Gazety Polskiej” przy ul. Nowy Świat 34).

SWśród zebranych, których przywitał i którym przewodził prof. Piotr Gliński było spore, profesorskie grono autorów poświęconego w dużej części profesor Annie Pawełczyńskiej ostatniego numeru krakowskich „Arcanów” (nr 105), którzy opowiadali i uzupełniali swoje teksty. Byli to (w nawiasach tytuły tekstów opublikowanych w „Arcanach”) Piotr Gliński (Anna Pawełczyńska – socjolog spraw niepospolitych), Wojciech Pawlik (Wartości a przemoc. Konteksty interpretacyjne), Elżbieta Tarkowska (Anna Pawełczyńska o stylach życia, wartościach i czasie), Józefina Hrynkiewicz (Koniec Kresowego Świata) i Kazimierz Korab (Idee przewodnie twórczości Anny Pawełczyńskiej). Głos zabierali również prof. Zofia Zielińska, prof. Henryk Domański, prof. Antoni Sułek opowiadający o dawnej twórczości Jubilatki i „niżej podpisany”, dr Mirosław Boruta, odwołujący się z kolei do najnowszych publikacji prof. Anny Pawełczyńskiej i życzący jej (w imieniu Krakowa i Krakowian) wielu lat zdrowia i wielu jeszcze publikacji. Kto wie czy nie był to jedyny przyjezdny spoza Warszawy na tej uroczystości. W każdym razie nikt inny się do tego nie przyznawał…

SPoza… i tu ogromna niespodzianka – p. Urszula Korab przyszła na spotkanie nie tylko z małżonkiem, ale także grupą uczniów prowadzonej przez siebie szkoły (w tym z młodymi i… przyszłymi socjologami), uczniów z Kresów, którzy uświetnili spotkanie wykonując polskie i ukraińskie pieśni, w tym dumkę Bohuna „Oj czyj to kiń stoit” („Spodobalas’ meni”), „Orlątko” Artura Oppmana, a na zakończenie także i „Polskie kwiaty”.

Profesor Annie Pawełczyńskiej, autorce dedykowanej „Pamięci mojego Prezydenta, Profesora Lecha Kaczyńskiego, który zginął na Ziemi Katyńskiej – zło zwyciężał prawdą”, książki „O istocie narodowej tożsamości. Polacy wobec zagrożeń” pragnę zadedykować kilka własnych zdań. Tym razem ze znajdującej się w druku recenzji:

oistocient„Czy łatwo jest zdefiniować polskość? Oczywiście, że nie. Wielu próbuje i błądzi, albo nie ujmując sedna, albo rozmywając je wśród porównań i stereotypów (bogoojczyźnianości, pobrzękiwania szabelką i tym podobnych, wyświechtanych szablonów). Sztuka zdefiniowania polskości może się udać tylko wielkiemu uczonemu, a do takich z całą pewnością zaliczyć należy i trzeba Annę Pawełczyńską. Jej najnowsza książka „O istocie narodowej tożsamości” (Lublin 2010) może stanowić wzór „podręcznika polskości” nie tylko dla współczesnych, ale i dla przyszłych pokoleń Polaków. Mamy tu bowiem nie zjawisko historyczne z jego przemijaniem, nie modę z jej ulotnością lecz zestaw wartości uniwersalnych. Polskość taką, jaką była wczoraj (od 966 roku, a nawet wcześniej), jaką jest dzisiaj i jaką będzie do… No właśnie! Pora postawić następne pytania. Do kiedy? 966-2016 i wystarczy? Wątpię czy tak pesymistyczna teza może być prawdziwą. Wiele zależy przecież od aktywności samych Polaków, właśnie tych „tu i teraz” (…)

I dalej: „Pora na ostatnie pytanie. Co teraz? Czy dopuścić, by realizowany w ostatnim dwudziestoleciu program dzielenia i skłócania, przeciwstawiania systemów wychowawczych, anomii norm, relatywizmu moralnego czy wręcz judzenia wszystkich przeciwko wszystkim (wszystko to w obrębie skrajnej wersji „paradygmatu indywidualistycznego”, będącego zaprzeczeniem wspólnotowości jako podstawy życia społecznego) się powiódł? Czy wspomnieć na dwudziestolecie międzywojenne, Polski odbudowanej po latach zaborów i rozbiorów i Polski wspólnoty? Myślę, że ten kto poznał tajniki i reguły życia społecznego – zasadę złotego środka, zdrowego rozsądku, systemu w równowadze, wartości – nie tradycyjnych i nowoczesnych – ale wartości uniwersalnych i przejściowych mód, nie będzie bał się wyzwań współczesności. Mając takich przewodników jak Anna Pawełczyńska i aktywnie odbudowując pozrywane przez ostatnie dwadzieścia lat więzi rodzinne, więzi narodowe, najprościej rzecz ujmując więzi polskich wspólnot, możemy odwrócić ten trend. Bo prawdziwa nowoczesność to nie mityczna modernizacja, ale przede wszystkim dbałość o wartości rodzinne, rozwój gospodarczy i dobrobyt Polaków oraz o ich tożsamość narodową. Musimy w sobie mieć, by po raz ostatni wrócić do słów Autorki, gotowość do czynu i zdolność do oporu”.

SWarto odnotować także obecność, piszącego o profesor Annie Pawełczyńskiej na łamach „Gazety Polskiej”, dra Jerzego Targalskiego (Józefa Darskiego) i zakończyć tą krótką relację słowami Czcigodnej Jubilatki: „I myślę, że do polskich socjologów w jakiś sposób należy, żeby odtwarzać to co z przeszłości jest na tyle cenne i ważne, co jest możliwe do przetworzenia w taki sposób żeby nie było dysfunkcjonalne w teraźniejszości i żeby mogło wyznaczyć w autentyczny sposób ramy tolerancji a nie te sztuczne spory tworzone pod nazwą poprawności politycznej. I bardzo, bardzo się cieszę, że Was widzę (…) Mam nadzieję, że kontynuacja tego co dobre będzie wyznaczać Waszą drogę…”

I jeszcze krótka fotorelacja, autorstwa własnego, którą można zobaczyć na stronie:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/31Maja2012

Anna Maria Kowalska

W ramach festiwalu „pochylania się nad”, czas tym razem pochylić się nad wynikami testów kompetencyjnych szóstoklasistów. Rzekomo trudniejsze od tych z lat poprzednich, wypadły raczej blado. Przynajmniej tako rzecze Centralna Komisja Egzaminacyjna.  Najbardziej podobały mi się uwagi o tym, że dzieci świetnie poradziły sobie z przygotowaniem instrukcji sporządzenia napoju. To znaczy, że zadatki na barmanów już są! Brawo! Fatalnie jest natomiast z inteligencją słowną. Wygląda na to, że ubóstwo słownictwa powoduje m.in. nieumiejętność przepraszania, wyrażania współczucia, czy odmawiania komuś. Nareszcie! Tak właśnie miało być! Niedługo i tak wymrą nieliczni erudyci, radzący sobie z tymi trudnymi sztukami. I całe szczęście. Żyją za długo, trują, przepraszają, mówią „nie” i tylko zawracają głowę tym, którzy idą z postępem. Opóźnianie tego marszu to zawracanie Wisły kijem! Już zresztą zastąpili  tych niepoprawnych nudziarzy coraz popularniejsi koledzy enterowcy, a ci w wyniku przyspieszonej ewolucji zmienią się niebawem w braci cyfrowców. Jednopłciowych zresztą, tak oszczędniej. Multyplikacja, czyli rozmnażanie także przebiegać będzie drogą cyfrową, na multipleksach. I to obligatoryjnie. Mamy kryzys, tanie państwo na tym na pewno zarobi. Ale, jak znam życie, potomkowie archaicznego „społeczeństwa informacyjnego” liczby od cyfry już odróżniać nie będą. Łza się w oku kręci? Trudno, nie wolno płakać! „Chłopaki nie płaczą”. Trzeba nam i to zaakceptować. Taka to już nieuchronna dziejowa, pop – kulturowa konieczność. Taka karma. „Narodowa strategia spójności”!

27 maja 2012 roku w Krakowie
Odsłonięcie pomnika Generała Leopolda Okulickiego w krakowskim Parku im. dr. Henryka Jordana:

Film z tego wydarzenia przygotował p. Stefan Budziaszek:

http://www.youtube.com/watch?v=iC16FBav_LI

A fotorelację p. Paweł Kukla: https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/27Maja2012