Przeskocz do treści

Pani Hani obiecanki cacanki

Anna Dąbrowska*

Polacy to jednak naród łatwowierny. Po telewizyjnej deklaracji prezydent Warszawy, że nie będzie już kandydowała na ten urząd, niektórzy odetchnęli z ulgą. Tym naiwnym pragnę przypomnieć, że pani Hanna Gronkiewicz – Waltz już raz składała podobne obietnice.

Było to w roku 1995, przed wyborami prezydenckimi. Mówiła wtedy, że jeśli będzie kandydował Lech Wałęsa ona się wycofa. Lech Wałęsa kandydował i pani Hania… również.

Pamiętam doskonale rozmowę w TVP, w czasie której ta słowa te padły, bo było to dla mnie, wciąż jeszcze wtedy młodej i naiwnej, obrzydliwe. Zwłaszcza w kontekście niejednokrotnych zapewnień tej pani, przywiązania do wartości katolickich i czynnego uczestnictwa w Ruchu Odnowy w Duchu Świętym.

Dziś już młoda nie jestem, naiwna raczej nie i już mało co mnie w polityce dziwi. Nieustannie jednak brzydzą mnie ludzie zakłamani i cyniczni.

20160812adksdDeklarację pani prezydent Warszawy poprzedziła inna wypowiedź, która dla mnie jest kwintesencją tego, co prezydent stołecznego miasta sobą reprezentuje. Komentując oburzenie prezesa Kaczyńskiego na zapowiedź usunięcia tablic smoleńskich sprzed ratusza i Pałacu Prezydenckiego, pani Gronkiewicz-Waltz (fot. YouTube) stwierdziła bezczelnie:

- Będziemy wykonywać procedurę, najważniejsza jest procedura, trzeba postępować zgodnie z procedurą. Kiedyś udzieliłam takiego wywiadu "procedury są święte". (…) Gdyby w innych sprawach przestrzegano by procedur, może też nie byłoby nieszczęścia.

Tak właśnie mówiła pani prezydent miasta, które wciąż doświadcza samowoli jej urzędników a nawet zaprzyjaźnione media, poddają w wątpliwość praworządność niektórych jej decyzji. To wyjątkowa zdolność umieć tak dalece zatracić się w kłamstwie. No cóż, jedni to mają inni nie. Tylko czy tacy ludzie powinni sprawować funkcje państwowe? Ale to już zupełnie inna kwestia, wszak żyjemy w państwie demokratycznym.

* Autorka jest prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Tekst i ilustracja za: http://warszawskagazeta.pl/felietony/anna-dabrowski/item/4074-pani-hani-obiecanki-cacanki