Przeskocz do treści

Podajcie z których szkół!

adamzyzmanAdam Zyzman

Jak wynika z doniesień mediów, 1300 nauczycieli, w tym wielu z Krakowa, podpisało się pod otwartym listem protestacyjnym „przeciwko manipulowaniu najnowszą historią Polski”. Z listu wynika, że są „głęboko poruszeni i zaniepokojeni” wypowiedziami m.in. szefowej MEN i prezesa IPN, a sprawa dotyczy wypowiedzi Anny Zalewskiej, Minister Edukacji Narodowej, która w publicznym wystąpieniu unikała klarownej odpowiedzi na pytania dotyczące sprawstwa zbrodni na polskich Żydach w Jedwabnem i Kielcach, „podważając tym samym – jak czytamy w liście – ustalenia historyków i prokuratorów”.

„Nasze zdumienie budzą także słowa doktora Jarosława Szarka, obecnego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej (ośrodka pragnącego odgrywać ważną rolę w edukacji historycznej), który obarczył odpowiedzialnością za mord jedwabieński wyłącznie Niemców”. - można także przeczytać w liście.

Moje zdumienie natomiast budzi fakt, że są nauczyciele, którzy w wolnej Polsce chcą kontynuować pedagogikę wstydu wobec naszych najmłodszych pokoleń, przekonując ich, że sprawcami wszystkiego co najgorsze są wyłącznie Polacy, nawet, gdy przyjęte wersje budzą wiele wątpliwości. Zaskakujące jest dla mnie to, że ludzie, którzy uczą innych nie mają żadnych wątpliwości i potrafią protestować przeciwko tym, którzy takie wątpliwości wysuwają, próbując tym samym zamknąć im usta!

Takich wyznawców przestrzegania „linii partii” w nauczaniu pamiętam ze swoich szkolnych czasów, ale sądziłem, że wraz z upływem lat ludzie ci odeszli już z nauczycielskiego zawodu. Tymczasem, jak podają media, wśród sygnatariuszy listu są także ludzie młodzi. Teoretycznie powinienem wezwać MEN i kuratoria, by jak najszybciej odsunęli tych ludzi od wykonywania zawodu nauczycielskiego i wpływu na kształtowanie młodego pokolenia, ale zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie im właśnie o takie działanie chodzi. Chcą wykazać, że w Polsce rządzonej przez PiS prześladuje się ludzi za… poglądy na wydarzenia historyczne. Dlatego apeluję do tych „odważnych”, by opublikowali nie tylko swe nazwiska, ale także wykaz szkół w których są zatrudnieni. Niech Polacy wiedzą do jakich szkół nie posyłać swych dzieci, by nie przesiąkały antypolskim wychowaniem. Ja w każdym razie postanowiłem, że przed pójściem moich wnuków do szkoły dokładnie sprawdzę, czy w danej szkole nie pracuje ktoś, kto nie tylko będzie ich wychowywał tak, by nie byli dumni z tego, że są Polakami, ale także będzie zabijał w nich ciekawość świata i rozstrzygania wątpliwości, dbając tylko o przyswojenie obowiązujących w pewnych środowiskach „prawd objawionych”.