Siedziałem nad brzegiem
wyrzutów rytmicznego morza
raz po raz słuchając
z jego głębi wciąż tę samą treść
malowaną słońcem
zimnym pędzlem przy niebiańskiej zorzy
ale refren fali
przypominał że smutna to pieśń…
Słuchałem tętna fal
i ptaków trele nad brzegiem raju
patrzyłem jak w górę
na sam szczyt podążają drzew pnie
widziałem jak w niebie
łamie się morze przygrywając
szarość nut – kartki biel
bo w tej panoramie nie ma cię…