Przeskocz do treści

adamzyzmanAdam Zyzman

Jak zawsze, z początkiem roku pojawiają się w przestrzeni publicznej apele różnorodnych instytucji o przekazywanie na ich konto odpisu 1 % podatku w czasie rozliczania rocznych dochodów mieszkańców naszego kraju. I choć zawsze ciekawił mnie sens takiego działania i czy koszty utrzymania kilkudziesięciu bilbordów w mieście przez cztery miesiące nie są większe od sum uzyskanych w drodze takiej zbiórki, to uznawałem, że po to sprawa księgowej tej instytucji i jej organów kontrolnych. Po drugie dla niektórych, to jedyna okazja poinformowania szerszej opinii publicznej i samym fakcie istnienia fundacji, stowarzyszenia, czy innej organizacji.

Zirytował mnie jednak dzisiaj bilbord fundacji Wolność od Religii, apelujący do czytelnika „Masz prawo nie wierzyć!”, który potwierdza tylko moją druga tezę, że bardziej chodzi o propagowanie swych poglądów niż o proszenie o wsparcie, gdyż na plakacie znaczek „1%” pojawia się bez żadnej prośby, czy wezwania. Nie idzie mi też o sam fakt istnienia takiej organizacji, bo przecież, jak są w Polsce ludzie niewierzący, to maja prawo się zrzeszać. Zirytowało mnie podwójne nadużycie w treści tego plakatu, by nie powiedzieć oszustwo.

Pierwsze, to treść samego hasła „Masz prawo nie wierzyć!”, tak, jakby w Polsce w ogóle ktokolwiek zabraniał być ateistą. Osoby niewierzące zdarzały się w Rzeczpospolitej „od zawsze” i nigdzie nie ma dokumentów historycznych potwierdzających, że ktokolwiek w naszym kraju był za brak wiary karany. No, może poza zapisem Galla Anonima, że Mieszko I karał za nie praktykowanie postu w piątki wybijaniem zębów. Ale od XV w, a więc od czasów tak wyśmiewanego przez niektórych średniowiecza, takich praktyk nie odnotowano. O tym, że wolność w tym zakresie panowała świadczą choćby kariery niektórych ateistów, którym brak wiary w niczym nie przeszkadzał i do dzisiaj nie przeszkadza. Dlaczego więc istnieje organizacja, która zamiast niewierzących integrować, stara wzbudzić w nich poczucie zagrożenia nie wiadomo skąd płynącego? Wszak nawet Kościół podkreśla, że każdy ma przede wszystkim wolną wolę, wolną do tego stopnia, by nie wierzyć w żadną religię! Chyba, że komuś znów chodzi o wykreowanie grupki ludzi, którzy będą podkreślać, że są prześladowani w swojej imaginacji i z jednej strony „przyprawią gębę” aktualnej władzy, która na „takie prześladowanie” pozwala, a z drugiej strony, jako „prześladowana mniejszość” pozyskają z funduszy europejskich takie środki, że ewentualne odpisy 1 procenta od podatku, jakie wpłyną, będą stanowiły grosze na przysłowiowe waciki!

Drugie nadużycie, to użycie na plakacie narodowych barw! To zwraca uwagę przechodniów, ale jest skandalicznym oszustwem, bo ateizm, podobnie jak większość religii nie ma żadnych barw narodowych. Co może łączyć ateistę z Portugalii, Finlandii i Polski? Co najwyżej przypadkowe inne zainteresowania, jak np. zamiłowanie do gier komputerowych, czy hodowanie rybek. W Polsce istnieje co prawda polski, narodowy Kościół, ale ten ani nie ma większego znaczenia, ani też nie słyszałem, by ostro walczył z ateizmem. Po cóż więc te narodowe barwy poza próbą przyciągnięcia większej uwagi niż pstrokacizną  na plakacie? Podejrzewam, że ma to jakieś odniesienie do określenia „Polak – katolik”. Tylko, że to określenie ma swoje uwarunkowania historyczne wynikające z zachowania się tzw. innowierców w czasie „potopu szwedzkiego”, bo mało kto zwraca uwagę, że napaść ta miała charakter wojny religijnej narzuconej naszemu krajowi i była próbą zwalczania katolicyzmu w Rzeczpospolitej przy czynnym udziale tych, dla których religia była ważniejsza od wspólnoty narodowej. Nigdy jednak nie słyszałem, by środowiska patriotyczne odrzucały ze swego grona ludzi innego wyznania lub deklarujących się jako niewierzące w ogóle. Ba, bywało wręcz odwrotnie. – Szczególnie podkreślano polski patriotyzm prawosławnych Rusinów, mahometańskich Tatarów, polskich Żydów, czy protestanckich Niemców, którzy zachowując swą odrębność narodową i religijną potrafili jednocześnie czuć się Polakami i polskimi patriotami! To samo dotyczy polskich ateistów, by wymienić choćby… Tylko kogo?

adamzyzmanAdam Zyzman

Pod koniec grudnia Centrum Kultury „Dworek Białoporądnicki” ogłosiło konkurs dla młodzieży pod hasłem „Tolerancja na warsztat”. Celem konkursu „jest upowszechnianie wiedzy na temat tolerancji i przeciwdziałanie mowie nienawiści w internecie” – piszą organizatorzy, którzy chcą w ten sposób „promować pozytywne postawy wśród młodzieży”. W ramach konkursu można przedstawić fotografię, film lub pracę plastyczną (można startować w każdej kategorii przedstawiając po jednej pracy). Jednak ze względu na to, że oprócz Dworku Białoprądnickiego organizatorami konkursu są też Fundacja Wspierania Działań Artystycznych „Wolna Sztuka”, Fundacja Babel Images, a całe przedsięwzięcie jest współfinansowane z funduszy EOG w ramach programu „Obywatele dla Demokracji”, mam poważne obawy, że będzie to kolejna impreza popularyzującą wśród młodych Polaków, tzw. pedagogikę wstydu”, czyli zasady „uczcie się Polacy, jak należy postępować, bo jako biali murzyni Europy nie macie o tym pojęcia”.

Dlatego apeluję do patriotycznie nastawionych nauczycieli gimnazjów i szkół średnich o zorganizowanie akcji udziału młodzieży w tym konkursie, tak, by pokazać, że tolerancja dla Polaków nie jest pojęciem nowym i ma swoje historyczne tradycje, że dopiero zniszczenie polskich elit przez zaborców, agresorów i wysługujących się im członków naszego narodu doprowadziły do upowszechnienia wśród Polaków postaw nietolerancyjnych, czy wręcz agresywnych, czego przykładem jest właśnie obecnie Internet. Niestety, wśród tych, którzy ukazują dziś na forum Internetu swą nietolerancyjną i agresywną postawę dominują środowiska, które właśnie ten konkurs finansują i organizują.

Dla mnie pretendentem do nagrody w takim konkursie byłoby zdjęcie z jednej z niedawnych manifestacji, na którym dwójka gdzieś dziesięcioletnich dzieci trzyma plakat ze strzelbą wycelowaną do kaczki. Jeśli kogokolwiek trzeba w dzisiejszej Polsce uczyć tolerancji, to właśnie organizatorów takich manifestacji, którzy wręczają takie plakaty małym dzieciom sugerując w ten sposób, że także najmłodsze pokolenie jest przeciwko temu wszystkiemu, co ta kaczka symbolizuje! Wystarczy, że w ramach przygotowywania pracy plastycznej lub filmu skopiuje się wpisy internautów publikowane przez portal szczególnie wyróżniający się w walce ”o obronę demokracji”.

A może zamiast przekonywać takimi konkursami młodych ludzi, ze Polacy są nietolerancyjni, utrzymywany z pieniędzy publicznych „Dworek Białoprądnicki” zorganizuje konkurs dla młodzieży o tradycjach tolerancji w Polsce? Niech ten konkurs upewnia młodych Polaków w dumie z polskich tradycji tolerancji, które sięgają tak naprawdę późnego średniowiecza (tak wyśmiewanego przez niektóre środowiska, akurat te same, które tolerują na swoich stronach i portalach tak nietolerancyjne i niedemokratyczne wpisy), bo tolerancja w Rzeczpospolitej nie zaczyna się od Konfederacji Warszawskiej, jak się powszechnie podaje,  ale znacznie wcześniej, gdy realizowana była, za panowania kolejnych władców dynastii jagiellońskiej, na zasadzie tradycji. Warto podkreślić, że dopiero perspektywa pojawienia się na tronie polskim zachodnioeuropejczyka, czyli Francuza stworzyło takie zagrożenie dla wolności i tolerancji w Polsce, że szlachta postanowiła swe naturalne dotychczas tradycje tolerancji skodyfikować na piśmie, by Walezjusz nie próbował stosować w Polsce praktyk powszechnych we… Francji!

Warto, by młodzi Polacy nie tylko o tym wiedzieli, ale także, by byli z tego dumni i potrafili przeciwstawiać się różnym specjalistom od pedagogiki wstydu i nauczania demokracji! – Oczywiście takiej „demokracji”, która gwarantuje im realizację w Polsce ich interesów, kosztem samych Polaków, jak dzieje się to w przypadku naszych sąsiadów z zachodu, którzy nie martwili się stanem polskich mediów dotąd dopóki nie informowały one o rozmiarach okradania polskiego państwa przez ich koncerny. A gdy Polacy próbują korzystać z prawa do autentycznie wolnych mediów, podnoszą wrzask o… „łamaniu wolności mediów w Polsce”.

adamzyzmanAdam Zyzman

Manifestacyjne nadużywanie przestrzeni publicznej w każdym czasie przez protestujących zwolenników Platformy Obywatelskiej przeciwko woli obywateli wyrażonej w zeszłorocznych wyborach, przekracza już granice dobrego smaku i tylko świadczy jak najgorzej o rządzących dotąd pseudoelitach. Przykładem takiego braku ogłady był Koncert Sylwestrowy „Od Wiednia do Nowego Jorku” w wykonaniu Orkiestry Akademii Beethovenowskiej oraz solistów Magdaleny Molendowskiej i Bena Connora, zorganizowany w Krakowskim Centrum Kongresowym. O ile bowiem muzycy i śpiewacy zaprezentowali najwyższy poziom profesjonalizmu i artyzmu, to prowadzący koncert Leszek Mikos po prostu zepsuł wieczór wielu słuchaczom, na siłę wprowadzając różnorodne akcenty polityczne, których akurat tego wieczoru nikt nie oczekiwał. I nie dotyczy to wyłącznie kąśliwych uwag pod adresem aktualnej sytuacji politycznej, ale także odniesień historycznych i ich interpretacji. Już na wstępie bowiem nieistotny błąd w druku Programu informujący, że koncert odbywa się 30 grudnia, tłumaczył…że organizatorzy mieli informacje, że Sejm z większością PiS przegłosuje nawet zmianę kalendarza!

zepsujanawet1Jak by tego było mało tłumaczył też różnorodne wydarzenia historyczne w sposób, który świadczył o zatrzymaniu się w mentalności na poziomie sprzed kilkudziesięciu lat! Trzeba bowiem dziwnego toku myślenia, by udowadniać, że przyjęcie korony cesarskiej przez Maksymiliana Habsburga z rąk meksykańskich monarchistów, było przejawem… imperializmu. Podobnie rzecz miała się z twierdzeniami, że wykonanie przez orkiestrę kilku utworów Johanesa Straussa jest przejawem szacunku Krakowian i Galicjan wobec habsburskiego dworu panującego. Myślałem, że blisko sto lat po odzyskaniu niepodległości przez Polskę sentymenty niektórych Polaków wobec Wiednia zdążyły wygasnąć, ale okazuje się, że się myliłem. I nie przekonują mnie argumenty, że jest to efekt wyjątkowego liberalizmu zaborcy austriackiego wobec Polaków, bo w zaborze rosyjskim był też okres jeszcze bardziej wyjątkowego liberalizmu zaborcy, dającego Polakom nie tylko szeroką autonomię z nazwą „Królestwo Polskie”, z polskim wojskiej i polskimi symbolami narodowymi, autonomicznym rządem prowadzącym wyjątkowo samodzielną politykę gospodarczą. A mimo to, podobna sugestia „wyrażania szacunku” dla dynastii Romanowych w Warszawie potraktowana byłaby, jako co najmniej absurd! Podobnie patrzono, by na propagatora idei szacunku wobec domu Hohenzollernów  w Poznaniu, choć w zaborze pruskim, a potem niemieckim Polak mógł swobodnie wygrać sprawę w sądzie przeciwko urzędnikowi państwowemu, jeśli ten w wyniku swej nadgorliwości złamał obowiązujące przepisy. Czy w tej sytuacji może kogokolwiek dziwić, że ludzie tego autoramentu tak szybko biegną do zachodnich polityków i mediów, by się skarżyć, że w Polsce źle się dzieje, bo oni stracili władzę?

zepsujanawet2Także wiedza muzyczna prowadzącego musi mieć spore niedobory, skoro straszy słuchaczy, że niektóre libretta mogą niebawem ulec ocenzurowaniu! Widocznie nie wie, że większość tych tekstów zostało już dawno przetłumaczona na język polski i to przetłumaczona tak, że ich frywolność w żadnej mierze nie kala uszu nawet najbardziej  pruderyjnych osób. Zaś oczekiwanie, że arie i opery wykonywane będą wyłącznie po polsku nie jest czymś zupełnie nowym, bo po pierwsze wśród melomanów nie każdy jest poliglotą, a był okres, gdy największy polscy śpiewacy wykonywali większość arii po polsku i nie umniejszało to w żadnym stopniu ich poziomu artystycznego.

zepsujanawet3W każdym razie Koncert Sylwestrowy był doskonały, a śpiewający czysto po polsku australijski baryton, Ben Connor, wyspecjalizowany w ariach niemieckich, był przysłowiową wisienką na torcie! Jedynym zgrzytem był prowadzący imprezę i jego poczucie humoru, czy też misji, by indoktrynować słuchaczy, którzy tego wieczoru przyszli na koncert licząc na chwilę oddechu od ordynarnie prowadzonej przez opozycję polityki!

adamzyzmanAdam Zyzman

Nie ma szczęścia niemiecka placówka dyplomatyczna w popularyzacji swego kraju w Krakowie! – Dwa lata temu wymyślono zaproszenie Krakowian na obchody rocznicy bitwy pod Lipskiem, które powieszono… kilkaset metrów od grobu księcia Józefa Poniatowskiego, który w tej właśnie bitwie zginął, a z nim pogrzebane zostały nadzieje Polaków na niepodległość. Tym razem na Placu Szczepańskim ustawiono ogromne plansze zapraszające do odwiedzenia zachodniego sąsiada, który, jak zapewnia na planszach Federalne Ministerstwo Gospodarki i Energii oraz Bundestag RFN, jest krajem… przyjaznym.

Trzeba albo wyjątkowej hipokryzji, albo typowo niemieckiej subtelności, by zapewniać o przyjaźni, podczas, gdy czołowi niemieccy politycy obrażają Polskę i Polaków twierdząc, że działania demokratycznie wybranego rządu w Polsce, to… zamach stanu! Trzeba praktyki niejakiego doktora J. Goebelsa, by wmawiać Polakom pustosłowie o przyjaźni, podczas, gdy niemieckie gazety wypisują brednie o polskim faszyzmie demokratycznie wybranego rządu i tym samym kształtując opinię publiczną Niemiec i Europy przeciwko naszemu krajowi! Czy to nie przypomina kampanii propagandowej z 1939 r. o zagrożonej mniejszości niemieckiej w Polsce? Czytając doniesienia niemieckich gazet na temat sytuacji w Polsce można oczekiwać, że lada tydzień Niemcy i pozostałe kraje Europy dowiedzą się o tym, że polskie bojówki rządzącej partii zaatakowały przygraniczną stację Deutsche Welle! I to ma być to przyjazne naszemu krajowi i naszym obywatelom państwo?

W tej sytuacji należy publicznie postawić pytanie, czy taka kłamliwa propaganda powinna znajdować się w przestrzeni publicznej naszego kraju i naszego miasta w obliczu wrogich zachowań ze polityków i mediów niemieckich? Jeśli zezwolił na jej umieszczenie prezydent miasta nie zdając sobie sprawy z tego, jaka antypolska nagonka medialna wybuchnie za kilka dni za naszą zachodnią granica, to sądzę, że nowy wojewoda ma takie prerogatywy, by poprosić władze miejskie o zmianę tej decyzji! Jeśli nie! Warto, by Krakowianie spokojnie poprosili swe władze w formie manifestacji lub co najmniej pikiety, o uwzględnienie opinii społecznej naszego miasta.

A swoją drogą czas najwyższy ograniczyć bezczelność jednego z prominentnych polityków niemieckich, Martina Schulza, który kilka lat temu wsławił się udzielaniem podobnych upomnień ówczesnemu prezydentowi Czech, Vaclavowi Klausowi. Niestety, prezydent Klaus zapomniał przypomnieć mu, co Czesi zrobili z niemieckimi wysłannikami, gdy ci w 1618 roku przyjechali podobnie pouczać ich, jak mają postępować w swoim własnym kraju. Może więc ktoś przypomni mi, czy moglibyśmy wskazać temu panu coś równie atrakcyjnego z naszej wspólnej historii, poza „Idź złoto do złota” przed bitwą na Psim Polu lub mieczami grunwaldzkimi?

adamzyzmanAdam Zyzman

Jak zorganizować w obecnej międzynarodowej sytuacji politycznej obchody rosyjskiego święta w Polsce, by nie wywołać skandalu? Najlepiej ubrać je w jakieś narodowe akcenty, a że w naszej historii kontakty z Rosjanami różnie się układały więc i Mickiewicz popełnił wiersz dla swych rosyjskich towarzyszy wędrówek po salonach Petersburga i ukraińskich stepach. A, że w sobotę 6 czerwca przypada rocznica urodzin Aleksandra Puszkina Instytut Adama Mickiewicza postanowił włączyć się w… rosyjskie obchody tej rocznicy i pod pomnikami Adama Mickiewicza w sześciu miastach w Polsce (Kraków, Warszawa, Szczecin, Opole, Poznań i Bukowina Tatrzańska), a także w Wilnie odbędzie się publiczne czytanie „Do przyjaciół Moskali”. Wiersz zamykający III część Dziadów, na zaproszenie Instytutu Adama Mickiewicza czytać będą dziennikarze, publicyści, naukowcy, lokalni działacze – niezależni liderzy opinii publicznej. W Krakowie tekst czytać będzie Piotr Mucharski, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”.

20131212ptpParadoksem jest, że gdy pół roku temu niezależni działacze organizowali w tym samym miejscu publiczne czytanie „Pana Tadeusza”, by w ten sposób zaprotestować przeciwko usunięciu tego poematu z kanonu szkolnych lektur, ludzi tych przedstawiano, jako oszołomów (il. z megafonerm p. Sława Bednarczyk na fot. p. Grzegorza Bednarczyka). Na czym więc polega wyższość niezbyt długiego wiersza nad poematem narodowym? – Tym, że w poemacie Polacy walczą z Moskalami, a w wierszu są oni przyjaciółmi poety, który właśnie przez innych Moskali został skazany na zesłanie, bez prawa powrotu w rodzinne strony? A o jakich przyjaciołach Moskalach możemy dziś mówić, gdy ponad 90 procent rosyjskiego społeczeństwa popiera imperialną politykę Putina? A nawet ci, którzy go nie popierają, czy potrafią być w ogóle przyjaciółmi w naszym rozumieniu tego pojęcia? – Byłem w Rosji, handlowałem z Rosjanami, wyjeżdżałem z nimi na wycieczki i piłem wódkę. I właśnie pijąc z nimi zdałem sobie sprawę, że w zasadzie w każdej chwili, po wychyleniu ostatniego stakana, mogą wstać i odprowadzić mnie do NKWD, KGB, czy jak to tam się teraz nazywa. A jeszcze przy tym oczekiwać będą współczucia dla siebie, że muszą to robić! – Nu, tak nużna! Drug, nie drug! Ponimajesz? Ot, takaja sobacza dolja ruskawo czeławieka!

katynkonturygrobowTo nie kpina! To autentyczne sytuacje, jak ta, gdy polska prokuratura chciała kilka lat temu, postawić zarzuty ostatniemu z żyjących wówczas oprawcy z Katynia (fot. Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu, zarys masowych mogił 2005. fot. Wikipedia), a jego wnukowie twierdzili, że to on jest… ofiarą, bo przez to, że musiał mordować Polaków, popadł w alkoholizm! Jeszcze trochę i dowiemy się, że gdyby nie Polacy, których trzeba było mordować setkami tysięcy, statystyki alkoholizmu w ZSRR wyglądałaby zupełnie inaczej.

W dzisiejszej sytuacji, gdy to z Moskwy płyną w naszym kierunku sygnały, o tym, w które miasta wymierzone są rosyjskie rakiety lub ile czasu oddziały moskiewskie potrzebują, by dotrzeć do Warszawy wolałbym raczej, by pod pomnikami Mickiewicza czytano fragmenty „Reduty Ordona”. Szczególnie te zaczynające się od słów: „Gdzie jest król co rzezie tłumy te wystawia? / Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia? / Nie! On siedzi o pięćset mil, na swej stolicy…” Oczywiście, dziś niektóre wersy należałoby uaktualnić, zamieniając, np. „poselstwo paryskie” na niemieckich i włoskich biznesmenów, a Turków na Ukraińców i Gruzinów, ale zostawiłbym nadal „Warszawa jedna twojej mocy się urąga!”.

adammickiewiczKtórego więc Mickiewicza popularyzuje Instytut Adama Mickiewicza? Autora wielkich i porywających utworów narodowych, czy autora jednego młodzieńczego wiersza dedykowanego grupie wspólnej zabawy i podróży, gdy próbuje odnaleźć pozytywne strony zesłania?

Czy młodzi ludzie słuchając wiersza czytanego pod pomnikami wieszcza mają się utwierdzać w przekonaniu, że Mickiewicz był rusofilem, czy też polskim Litwinem prześladowanym przez Moskali i piszącym o ich okrucieństwie zarówno w „Dziadach”, w „Reducie Ordona”, czy w „Panu Tadeuszu”?

adamzyzmanAdam Zyzman

Oczekując kilka lat temu uroczystych obchodów państwowych 400. rocznicy chwały oręża polskiego, czyli bitwy pod Połtawą, która sprawiła, że bojarzy moskiewscy sami otworzyli bramy Moskwy wojskom hetmana Żółkiewskiego, zdałem sobie sprawę, że mniej więcej dwieście lat później polskie wojska znów zawitały na Kremlu. Co prawda już nie samodzielnie, ale zawsze! – By zachować ten cykl „co dwa wieki” powinniśmy niebawem znów tam dotrzeć zbrojnie – pomyślałem, ale zaraz zdałem sobie sprawę, że jest to całkowicie nierealne. Nie, nie dlatego, że stosunek sił jest dla nas absolutnie niekorzystny, pod Połtawą też wynosił bodajże, jak 1 : 3 dla Moskali, a mimo to roznieśliśmy ich w pył, ale dlatego, że sytuacja polityczna świata zdawała się gwarantować w tej części świata stabilizację, na co najmniej drugie tyle ile upłynęło od ostatniego konfliktu w Europie.

stanislawzolkiewskiWystarczyło jednak, że od tamtych przemyśleń minęło zaledwie kilka lat i oto z inicjatywy samej Moskwy wszystko uległo zmianie. – Znów jak przed wiekami Moskwa realizuje swe imperialne cele ekspansji na zachód, grając przy tym pozorami chęci załatwienia wywołanych przez siebie konfliktów drogą dyplomatyczną i zawierając różnorodne porozumienia, po to tylko, by tylko od innych wymagać ich przestrzegania, podczas, gdy sama już w chwili podpisania podejmuje działania niezgodne z literą dokumentu. Zupełnie jak przed wiekami car Wasyl Szujski (przy okazji pytanie do językoznawców o źródłosłów polskiego słowa uważanego powszechnie za obelżywe „szuja”), którego polityka tak zdenerwowała polskiego władcę, że ten zdecydował się wysłać korpus ekspedycyjny pod wodzą Żółkiewskiego (il. za Wikipedią), by zakończył tę grę zrywanych układów i zawieranych porozumień pokojowych. Podobnie zresztą było dwieście lat później, gdy cesarz Francuzów miał już dość, że w każdej wielkiej bitwie pojawiał się korpus moskiewski, mimo, że formalnie car Aleksander nie był w stanie wojny z Francją. O złamanych przez Aleksandra I traktatach i porozumieniach z pewnością lepiej i dokładniej opowie bonapartysta wszechczasów Waldemar Łysiak, więc nie będę się w te sprawy zagłębiał. Ja tylko wskazuję na podobieństwa sytuacji sprzed 400 i 200 lat i czekam aż w polityce światowej pojawi się mąż stanu, który dziś powie dość krętactwom Moskwy i postanowi ją za tę dwulicowość ukarać!

Co prawda na dzisiejszej scenie politycznej nie widać polityka tej miary, co Napoleon Bonaparte lub Zygmunt III Waza, ale za kilka lat…? Kto wie! I wtedy zjednoczone siły europejskie lub światowe wyruszą na kolejną wyprawę… na Moskwę. A z nimi Polacy!

Już słyszę słowa oburzenia, że to nieodpowiedzialność, snucie takich planów, że to niepotrzebne prowokowanie, że grozi to wojną… A co w tej chwili mamy, jeśli nie wojnę? Wojnę zbrojną na terytorium Ukrainy i wojnę psychologiczną i medialną z Polską, która jest oskarżana o wszystko! – O wysyłanie oddziałów ochotników na wschodnią Ukrainę, o dozbrajanie sąsiada… A media karmią nas opowieściami rosyjskich polityków i wojskowych o tym, w ile to godzin oddziały z Moskwy dotrą do Warszawy lub w co wymierzone są rosyjskie rakiety. A wszystko to po to, by zastraszyć Polaków, by nie próbowali prowadzić samodzielnej polityki, by nie protestowali przeciwko imperializmowi Moskwy!

A co tym czasem robią polskie władze i polskie media? Godzą się na uprawianie i rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy w naszym kraju, nie próbując nawet przedstawienia własnej narracji skierowanej nie do władz rosyjskich, ale rosyjskiego społeczeństwa. Tak, jak Rosjanie potrafili utworzyć własną rozgłośnię radiową na terytorium Polski, tak trzeba znaleźć sposób na dotarcie do Rosjan i mówić im, że polityka, z której są dziś tak dumni, może doprowadzić do powtórzenia się sytuacji sprzed lat. Że politycy zachodni będą mieli dość krętactw i agresji Putina, tak jak kiedyś agresji i krętactw Wasyla Szujskiego i Aleksandra I, że straszenie bronią atomową jest dziś równie nieskuteczne, jak było nieskuteczne w czasach Związku Sowieckiego, bo jej ewentualne użycie przez Rosję spowoduje taką samą reakcję Zachodu, a ucierpią na tym przeciętni Rosjanie, tak jak ucierpieli ci, na czele, których stanęli przed laty Minin i Pożarski, i jak ucierpieli mieszkańcy Moskwy, gdy na rozkaz stojącego nad grobem Kutuzowa puszczono z dymem dorobek ich życia i życia ich przodków.

By jednak taka narracja była wiarygodna, tych wszystkich Tusków, Merkelów Hollandów i Obamów bardziej martwiących się o to, ile stracą ich firmy na handlu z Rosją, choć i tak stracą (nie było wojny, nie było sankcji Zachodu, a mimo to BP straciło miliony zainwestowane na Syberii), musi zastąpić prawdziwy mąż stanu, który będzie potrafił postawić się cynicznemu oszustowi z Kremla. Jakiś nowy Napoleon, który będzie tylko wiedział, że operację rosyjską trzeba skończyć przed zimą!

Powie ktoś, że to nierealne? A czy spodziewali się przeganiani przez armie rosyjskie po całej Rzeczpospolitej, Konfederaci Barscy, że ich synowie z bronią w ręku będą wchodzić do spalonej Moskwy? Czy spodziewali się tego oficerowie Kościuszki po bitwie pod Maciejowicami, że za lat kilkanaście sami będą ścigać cofającą się armię Kutuzowa? Może, więc niebawem pojawi się Napoleon naszych czasów, który powie moskiewskiemu władcy: DOŚĆ!

holdruskiP.S.: Powstaje jednak pytanie jak państwo polskie może tworzyć korzystną dla nas narrację naszych sąsiedzkich stosunków z Moskwą, skoro w Państwowych Zbiorach Sztuki obraz namalowany przez Jana Matejkę, jako „Hołd ruski” opisany jest bałamutnym tytułem „Hetman Żółkiewski przedstawia królowi Zygmuntowi III Wazie carów Szujskich”? I to nawet ćwierć wieku po „odzyskaniu przez nas wolności”!

adamzyzmanAdam Zyzman

W zasadzie ten tekst piszę w charakterze donosu. Jeśli już nie zainteresuje on prokuratury, to powinien przynajmniej Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania. A chodzi o planowany w Krakowie II Małopolski Kongres Kobiet, który odbędzie się 7 marca. Jak wynika z zapowiedzi tematem spotkania ma być rola kobiet w polityce, kobiecy styl zarządzania i… chrześcijański feminizm!

Czytam te zapowiedzi i coraz bardziej nabieram pewności, że konieczna jest interwencja pani Pełnomocnik ds. Równego Traktowania. - Toż to ewidentna zapowiedź zaprzeczania zasady równości kobiet i mężczyzn! Rola kobiet… Kobiecy styl… Toż to wpisanie się w ten sam nurt, który mówi o kobiecej logice! No, chyba, że styl nie wynika z logiki!

A organizatorzy zapraszają na imprezę przedstawicielki świata nauki, biznesu, polityki, sztuki, dziennikarstwa, organizacji pozarządowych, organizacji samorządowych, związków zawodowych, związków pracodawców. Czy to ma oznaczać, że inaczej wykonują swoje zawody kobiety i mężczyźni? Że inaczej piszą, inaczej montują urządzenia, a może inaczej wytapiają stal…? A co by organizatorki powiedziałyby, gdyby za miesiąc w tym samym miejscu zorganizowano kongres mężczyzn, w trakcie którego udowadniano by odmienność i wyższość mężczyzn w spojrzeniu na wykonywanie swego zawodu. Jeśli w imię równości kobiety wdzierają się w takie dziedziny, jak wojsko, czy górnictwo, to organizowanie kongresu, na którym podkreślać się będzie odmienność kobiet i kobiecego spojrzenia na różne dziedziny życia jest co najmniej dywersją ideologiczną dla jej wyznawców! To tyle w donosie do pani Pełnomocnik.

Teraz coś dla prokuratury, bo jeśli nie ma odmiennej kobiecej logiki, kobiecej odmienności, to kongres na którym udowadniać się będzie kobiece spojrzenie, kobiecy styl i istnienie chrześcijańskiego feminizmu jest absurdem, to przeznaczanie na nań społecznych środków jest ich marnotrawieniem! Wszak Kongres nie jest przedsięwzięciem prywatnym ale społecznym, którego partnerami są władze Małopolski i Krakowa! Co prawda prawdopodobnie większość środków na organizację imprezy pochodziła z funduszy unijnych, gdyż urzędnicy unijni lekką ręką dają pieniądze na takie cele, podczas, gdy pieniądze przeznaczone dla rolników kontrolują z użyciem nawet techniki satelitarnej! Ale przecież także i te środki można byłoby wydać racjonalniej. Chociażby na pomoc dla kobiet, które w dzisiejszych czasach nie mają z czego żyć.

Chyba, że korzystając z faktu, że udział w Kongresie jest bezpłatny i wystarczy się tylko zarejestrować, uczestniczkami imprezy staną się zupełnie inne kobiety, niż te do których spotkanie organizatorki adresowały i na obrady przybędą np. masowo członkinie Klubów Gazety Polskiej i Kół Radia Maryja. Niech dyskusję zdominują głosy o roli kobiet w patriotycznym i religijnym wychowaniu młodego pokolenia Polaków, kobiece spojrzenie na polityką rodzinną państwa polskiego, czy los kobiet po utracie pracy przez któregokolwiek z członków rodziny! A pożalić się na los kobiet będzie komu, bo patronat nad Kongresem objęła małżonka obecnego prezydenta RP!

adamzyzmanAdam Zyzman

„Polskie obozy” przed krakowskim sądem!

Wziąłem na siebie ciężar tego procesu, bo mam dość kalumnii i obelg na temat Polaków. Nigdy nie istniało coś takiego jak polski obóz zagłady. I ja udowodnię, że to Niemcy aresztowali, wieszali i mordowali - mówił w krakowskim sądzie Karol Tendera, były więzień obozu w Auschwitz, który pozwał niemiecką telewizję ZDF za użycie sformułowania o polskich obozach koncentracyjnych.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAKrakowianin, były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz, Karol Tendera wytoczył niemieckiej telewizji ZDF proces o sformułowanie "polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz", które 15 lipca 2013 r. telewizja ta opublikowała na swoim portalu www.zdf.de w zapowiedzi programu dokumentalnego pt. "Verschollene Filmschatze. 1945. Die Befreiung der Konzentrationslager". 3 lutego rozpoczął się proces przed krakowskim Sądem Okręgowym. 3 lutego pierwszy raz pan Tendera i pełnomocnicy ZDF spotkali się w sądzie. Mężczyzna domaga się przeprosin. I choć obrońcy niemieckiej telewizji złożyli wniosek o oddalenie pozwu, argumentując, że sprawa winna być prowadzona w miejscu popełnienia czynu, czyli w Niemczech, sędzia Justyna Sieklicka-Pawlak dała radcom prawnym Karola Tendery 14 dni na ustosunkowanie się do tego zarzutu i postanowiła przesłuchać dwóch świadków, którzy przyszli do sądu.

Jednym ze świadków był 90. letni Stefan Lipiak, też były więzień niemieckiego obozu w Auschwitz, i członek krakowskiego klubu "Oświęcimiaków", który mówił, że określenia "polskie obozy zagłady" fałszują historię. – Jeśli ktoś nas mordował w obozie i się nad nami znęcał, to byli to wyłącznie ludzie narodowości niemieckiej, w niemieckich mundurach – argumentował. Podkreślał, że jego kolega i powód prowadzi akcje popularyzacji wiedzy na temat tego czym były niemieckie obozy zagłady i takie sformułowania ukazujące się w zachodnich mediach przekreślają sens jego działalności dla młodszych pokoleń.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAJeszcze bardziej dramatyczne były zeznania żony pana Karola, Stefanii Tendery, która opowiadała o wpływie na stan zdrowia i nerwów męża akty fałszowania historii. – Przecież już sama nazwa Auschwitz daje do zrozumienia, że ten obóz zbudowali Niemcy. Jak mąż słyszy określenie "polskie obozy zagłady", to od razu pisze sprostowania do jego autorów. Napisał nawet do prezydenta Obamy, którego urząd przysłał pismo z przeprosinami. Inaczej jest z władzami polskimi, które nie tylko nie reagują na tego typu działania w innych krajach, z szczególnie w Niemczech, ale też z lekceważeniem odnoszą się do takich ludzi, jak mój mąż, gdy ci domagają się od rządu zdecydowanych działań, bo premier Donald Tusk nie znalazł czasu, by zlecić swoim urzędnikom, by odpisali mężowi!

Działania Karola Tendery wspierają prawnicy z olsztyńskiego stowarzyszenia Patria Nostra od lat walczący z pomówieniami narodu polskiego o zbrodnie niemieckie.

Pan Karol Tendera mówił przed rozprawą, że wziął na siebie ciężar bycia "powodem", bo ma dość kalumnii i obelg, które czyta w ostatnich latach na temat obozu, w którym to on był więźniem. – Będę chciał udowodnić, że to Niemcy aresztowali, wieszali i mordowali. A już kto, jak kto, ale dziennikarze niemieccy najlepiej powinni wiedzieć, kto zakładał te obozy!

Były więzień niemieckich obozów, bo przebywał też w obozie na terenie Czech (choć nikt nie mówi na temat „czeskich” obozów koncentracyjnych) opowiadał o swojej działalności społecznej w Oświęcimiu. – Bywam tam w Domu Dialogu i Modlitwy i często spotykam się z młodymi ludźmi zarówno z Polski, jak i z Niemiec, i to z ich strony zdarzają się pytania o te "polskie obozy zagłady". To jest przerażające, ja się na to zgodzić nie mogę, ale to też świadczy o tym, że ta polityka historyczna Niemiec przynosi rezultaty – mówił były więzień.

OLYMPUS DIGITAL CAMERASędzia Justyna Sieklicka-Pawlak zapowiedziała też wystąpienie do niemieckiego wymiaru sprawiedliwości o przesłuchanie w ramach pomocy prawnej osób odpowiedzialnych na redagowanie strony internetowej w niemieckiej telewizji i poprosiła pełnomocnika pana Karola, mec. Szymona Topę o przygotowanie pytań, jakie chciałby zadać pracownikom niemieckiej telewizji publicznej. Szkoda tylko, ze pani sędzia w czasie pierwszej rozprawy ani razu nie użyła określenia, że były to obozy niemieckie, ograniczając się do enigmatycznej formuły „nazistowskie”, tak, jakby nie działali oni w niemieckich mundurach i zgodnie z niemieckim prawodawstwem.

adamzyzmanAdam Zyzman  

Pielgrzymka Ludzi Pracy do Czernej

18 stycznia w związku z kolejną rocznicą wybuchu Powstania Styczniowego, odbyła się 32 Pielgrzymka Ludzi Pracy do grobu Świętego Ojca Rafała Kalinowskiego w klasztorze OO. Karmelitów w Czernej koło Krzeszowic. Organizatorami wyjazdu środowisk robotniczych Krakowa i Nowej Huty była Komisja Robotnicza Hutników, Duszpasterstwo Hutników z Nowej Huty, Zarząd Regionu Małopolskiego NSZZ „Solidarność” i Stowarzyszenie Sieć Solidarności.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAJak co roku w pielgrzymce uczestniczył tez były kapelan nowohuckich hutników ks. Tadeusz Isakowicz–Zalewski, który w homilii przypomniał rolę księży i kościoła w walce Polaków o niepodległość i niezależność. Podkreślił, że w ciągu powstań i buntów narodowych cenne były także te przegrane, bo mimo ceny, jaką za nie płacili Polacy utwierdzało to cały naród w patriotyzmie. Ksiądz Isakowicz–Zalewski przypominając kolejne zrywy niepodległościowe Polaków podkreślał, że zryw solidarnościowy sprzed 35 lat wpisywał się w patriotyczna sztafetę Polaków walczących o swoją suwerenność i niezależność. – Warto pamiętać i podkreślać, że upadek komunizmu w Europie zaczął się nie od upadku Muru Berlińskiego, ale od powstania „Solidarności” w Polsce – mówił były kapelan „Solidarności”. – „Mur Berliński” był skutkiem, a nie przyczyną!

OLYMPUS DIGITAL CAMERAPo Mszy Świętej pielgrzymi modlili się przy relikwiarzu Świętego Rafała Kalinowskiego, byłego członka naczelnych władz powstańczych, zesłańca i karmelitańskiego zakonnika, który zmarł w klasztorze w opinii świętości, po czym przeszli na przyklasztorny cmentarzyk, gdzie na miejscu pogrzebania Świętego złożono wieńce i kwiaty.  O. Leszek Stańczewski - przeor klasztoru przytoczył też historię cmentarza i ludzi pochowanych na nim, nie tylko zakonników, ale także uczestników walk o niepodległość. W uroczystości po raz pierwszy uczestniczyli ze sztandarem uczniowie Szkoły Podstawowej w Czernej.

Pielgrzymkę zakończono koncertem pieśni patriotycznych i religijnych, krzeszowickiego chóru Akord (który śpiewał też kolędy w czasie Mszy Świętej). Na zakończenie pielgrzymi zostali poczęstowani przez zakonników klasztornym bigosem.

Zapraszam Państwa do obejrzenia fotoreportażu z uroczystości:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/20Stycznia2015az

(Od Redakcji): A my dokładamy jeszcze 78 zdjęć, autorstwa p. Elżbiety Serafin 😉
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/20Stycznia2015es

adamzyzmanAdam Zyzman

O uroczystościach rocznicowych 3 Maja w tym roku napisano zapewne dużo, toteż ja chciałbym zwrócić uwagę tylko na jeden incydent, który zapewne wielu osobom uszedł uwagi. Otóż manifestacja patriotyczna zorganizowana przez Prawo i Sprawiedliwość obstawiana była przez policję, której kilkudziesięciu funkcjonariuszy przemieszczało się wraz z manifestantami przez Rynek, chroniąc prawdopodobnie nie tyle społeczeństwo przed członkami PiS-u, ile uczestników pochodu przed ewentualnymi prowokatorami.

czapkazgwiazdaJa zwróciłem uwagę na fakt, że w kierunku przeciwnym do kierunku pochodu, przemieszczał się przez Rynek Główny mężczyzna w zielonej czapce z czerwoną bolszewicką gwiazdą  (fot. okazje.info.pl) i choć mijało go kilkunastu policjantów, żaden z nich nie zareagował na jawne łamanie obowiązującego w Polsce prawa.

Być może obstawiający manifestację policjanci byli zobowiązani do zajmowania się tylko tym zadaniem i nie zwracania uwagi na inne incydenty, ale na jawnego propagatora bolszewizmu nie reagowali także funkcjonariusze poruszający się chodnikiem poza linią kawiarnianych ogródków, którym właśnie przechodził wspomniany mężczyzna. Zastanawiałem się nad tym czy równie beztrosko podeszli do sprawy widziani tam policjanci, gdybym za wspomnianym, prawdopodobnie zagranicznym turystą, podążał w czapce, do której przypiąłbym sobie hitlerowską wronę lub tylko samą swastykę? – A przecież zakaz propagowania symboli faszystowskich i komunistycznych zapisany jest w tym samym artykule ustawy!

adamzyzmanAdam Zyzman

Podczas, gdy Ukraińcy usuwają symbole sowietyzacji swojego kraju w Polsce pojawili się ludzie, którzy pragną ich przywrócenia. Oto na przełomie stycznia i lutego tego roku do biura Rady Miasta Krakowa wpłynęło pismo w sprawie nadania Rondu Czyżyńskiemu w Krakowie imienia… sowieckiego marszałka Iwana Koniewa, dowódcy I Frontu Białoruskiego, który w 1945 r. wyzwolił Kraków spod okupacji niemieckiej. Sytuacja jest o tyle paradoksalna, że w Krakowie istniała już ulica jego imienia, a w latach 80. ustawiono nawet przy niej pomnik marszałka, który wkrótce, bo już w styczniu 1991 r. zdemontowano. Po latach historycy i stratedzy kwestionują nawet pojęcie zdobycia Krakowa, twierdząc, że jedyne walki do jakich w styczniu 1945 r. doszło, to były potyczki z ostatnimi oddziałami niemieckimi wycofującymi się z Krakowa. Jednak przez cały okres PRL obowiązywał mit „genialnego” manewru oskrzydlającego, który uratował Kraków (wojska sowieckie rzeczywiście weszły do Krakowa od strony zachodniej, co nie przeszkodziło ewakuacji spod Wawelu nie tylko samego wojska niemieckiego, ale także całkiem sporej rzeszy cywilnej administracji niemieckiej) i do tego mitu nawiązują też obecni wnioskodawcy.

Na koniec warto powiedzieć, kim są inicjatorzy. – Jest to Polski Komitet Słowiański, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej oraz Stowarzyszenie Sprawiedliwy Kraków. Inicjatorzy powtarzając legendę sprzed lat o uratowaniu Krakowa od zniszczeń i ogromnych ofiarach Armii Czerwonej tym spowodowanych, uznają, że usunięcie nazwy ulicy i pomnika było zbyt pochopne i sugerują, że byłoby to doskonałe uczczenie zbliżającej się 70 rocznicy wyzwolenia Krakowa. Na koniec współcześni targowiczanie robią donos do władz ościennego mocarstwa na wypadek gdyby władze miasta nie przychyliły się do ich wniosku, powiadamiając o swej inicjatywie rosyjskie placówki dyplomatyczne w Polsce, co oczywiście da pretekst tym instytucjom „wyrazić zainteresowanie”, co do losów inicjatywy dotyczącej sowieckiego, czy rosyjskiego bohatera!

Niestety, procedury nie pozwalają potraktować takiej inicjatywy tak, jak na to zasługuje, toteż wniosek został skierowany do zaopiniowania przez odpowiednie wydziały Urzędu Miasta i komisji Rady.

Zdarzenie można byłoby zlekceważyć licząc na rozsądek radnych, ale biorąc pod uwagę niedawne zdarzenia wokół pomnika innego sowieckiego generała w Pieniężnie i kontrowersje wokół pomnika "czterech śpiących" w Warszawie, możemy mówić o zorganizowanej akcji prowokacyjnej i to wykonywanej rękami Polaków!

adamzyzmanAdam Zyzman

Pod hasłem „Refleksje o Auschwitz - pamiętając o przeszłości, patrząc w przyszłość” w Krakowie spotkali się parlamentarzyści z Polski i Izraela oraz kilkunastu krajów, m.in. Grecji, Gruzji, Estonii, Francji, Hiszpanii, Litwy, Mołdawii, Mongolii, Niemiec, Rumunii, Słowacji, Szwecji, Węgier, Wielkiej Brytanii i Włoch.

Uroczysta sesja została zorganizowana w ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, przypadającego w 69. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz.

Spotkanie z tak tragiczną i nieludzką historią, jaką symbolizuje Auschwitz-Birkenau skłania do refleksji i zrozumienia odpowiedzialności za przyszłość, bo przeszłości nie możemy już zmienić – mówił Cezary Grabarczyk, wicemarszałek Sejmu, otwierając obrady.

OLYMPUS DIGITAL CAMERASpotkanie, które w wyniku braku pełnej informacji ze strony organizatorów, już od kilkunastu dni bulwersowało niektóre środowiska, sprowadziło się w praktyce do wspominania przez członków władz państwowych Izraela, tych najbliższych ze swych rodzin, którzy zostali zamordowanych w ramach „ostatecznego rozwiązania problemu żydowskiego” przez hitlerowskie Niemcy i apelowaniu, by zbrodnie o podobnym rozmiarze nigdy się już nie powtórzyły. Spotkanie poprowadzili sekretarz Knesetu Yuli-Yoel–Horowitz oraz wiceszef Kancelarii Sejmu Adam Podgórski. Uroczystość rozpoczęła się od rozpalenia sześciu świec pamięci na menorze, które symbolizowały sześć milionów pomordowanych w nazistowskich obozach koncentracyjnych. W imieniu delegacji polskiej jedną ze świec zapaliła Beata Małecka-Libera, przewodnicząca Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej.

- Odczuwamy wielką odpowiedzialność naszego narodu i robimy wszystko, co w naszej mocy, by takie zbrodnie nigdy więcej nie miały miejsca – zaznaczała wiceprzewodnicząca Bundestagu Edelgard Bulmahn.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAW atmosferze wzruszenia uczestnicy oddali hołd wszystkim pomordowanym w nazistowskich obozach zagłady, a w ich wypowiedziach pojawiały się wspomnienia o konkretnych ofiarach Szoa. Wszyscy przybyli goście podkreślali, że należy pamiętać i nie pozwolić zapomnieć o tragicznych wydarzeniach. Większość wypowiedzi gości z Izraela sprowadzała się jednak do stwierdzenia: „Wy nas mordowaliście, ale i tak istniejemy, żyjemy! Nie udało się wam wymordować całego narodu!”. Powstaje jednak pytanie, czy Kraków był odpowiednim miejscem do wygłaszania takich treści, czy po złożeniu hołdu pomordowanym pod pomnikami w Auschwitz i Birkenau nie powinni udać się z tym przesłaniem do Berlina, by wygłosić je przed dawnym Reistagiem? Chyba, że w Niemczech panuje taki ustrój, że o problemie Zagłady mówić nie można i Żydzi są w takiej sytuacji, jak Polacy w czasach PRL, gdy pomniki ku czci ofiar Katynia stawiano w Londynie i w Nowym Jorku, ale nie można było oddać czci pomordowanym ani w Polsce, ani w miejscu zbrodni.

Na uwagę zasługiwały też wypowiedzi takich mówców, jak Joel Razvozov, poseł do Knesetu wywodzący się z ugrupowania emigrantów z terenu byłego Związku Sowieckiego, który zwracał uwagę, że prześladowania i eksterminacja tylko za to, że było się Żydem miała miejsce także na terenach nie zajętych przez Niemcy i również po formalnym zakończeniu II wojny światowej, a śladów grobów ofiar tych prześladowań nawet nie można znaleźć na ogromnych przestrzeniach tego kraju.

Na podobny problem zwracał uwagę Rinchinyam Amarjargal, przedstawiciel parlamentu Mongolii, który przypomniał, że także tam, w imię zbrodniczej ideologii wymordowano całą kulturalną i gospodarczą elitę narodu.

- „Boże, gdzie byłeś w tych czasach?” – cytował wielu tych co przeżyli piekło Auschwitz, Szewach Weiss, były ambasador izraelski w Polsce i odpowiadał – Bóg był w sercach „sprawiedliwych wśród narodów świata”, którzy w większości byli Polakami i nieśli pomoc prześladowanemu narodowi żydowskiemu.

- Jestem dumny z Polski i Polaków – kontynuował tę myśl poseł Michał K. Ujazdowski przypominając powołanie osobnej instytucji Polskiego Państwa Podziemnego - „Żegota”, mającej za zadanie chronić obywateli polskich narodowości żydowskiej przed niemieckimi prześladowaniami. – Dlatego pamiętając o tym nie zgodzimy się na fałszowanie przeszłości i zacieranie różnic, kto był katem, a kto ofiarą, bo tylko Polacy podlegali prawu niemieckiemu, że za udzielenie jakiejkolwiek pomocy Żydom groziła im kara śmierci! Chcielibyśmy, więc oczekiwać Waszej solidarności w naszej walce z medialnymi oskarżeniami Polaków o zbrodnie Holokaustu – zwracał się do delegacji Knesetu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA– Polska nigdy nie zapomni o Holocauście, ale też nie zapomni o swoich rodakach, którzy z narażeniem życia nieśli pomoc Żydom. Nigdy nie zgodzi się na kłamstwo o "polskich obozach śmierci". To kłamstwo powinno być przez władze publiczne traktowane tak, jak przestępstwo zaprzeczenia prawdzie o ludobójstwie. Tego się domagamy i do tego doprowadzimy - zaznaczył Ujazdowski.

Z podobnymi apelami występowali też posłowie Adam Abramowicz, Anna Fotyga, Jarosław Selin i Jan Ołdakowski. Niestety, bez odzewu ze strony przedstawicieli innych parlamentów. Znalazła się natomiast wypowiedź Elyakima Rubinsteina, wiceprezesa Centralnego Banku Izraela, w którego wypowiedzi  padły sformułowania o „wspólnikach Hitlera w Polsce”.

Tego samego dnia parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości złożyli kwiaty przed tablicą upamiętniającą działalność krakowskiego oddziału Rady Pomocy Żydom "Żegota". – Nieodzownym elementem prawdy o tamtym dramatycznym i strasznym czasie powinien być hołd złożony Polakom i polskiemu państwu podziemnemu, które niosło pomoc Żydom skazanym na Zagładę – mówił pod tablicą poseł Ujazdowski, podkreślając, że to PiS prowadził skuteczną kampanię, dzięki której UNESCO zdecydowało o określeniu nazwy obozu w Auschwitz-Birkenau byłym niemieckim nazistowskim obozem koncentracyjnym i Zagłady.

adamzyzmanAdam Zyzman

19 stycznia odbyła się 31 Pielgrzymka Ludzi Pracy do klasztoru w Czernej koło Krzeszowic, gdzie przy grobie św. Rafała Kalinowskiego oddano hołd bohaterom i uczestnikom Powstania Styczniowego.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAUroczysta msza św., krótki program artystyczny, złożenie kwiatów i modlitwa w kaplicy o. Rafała oraz na przyklasztornym cmentarzu – to główny program pielgrzymki kilkuset hutników z Nowej Huty i środowisk patriotycznych z Małopolski, którzy przybyli do klasztoru Karmelitów Bosych w Czernej, by w ten sposób oddać hołd nie tylko tym uczestnikom Powstania Styczniowego, którzy dostąpili godności świętości, jak o. Rafał Kalinowski, czy brat Adam Chmielowski, ale także innym uczestnikom walk o polską niepodległość spoczywającym na niewielkim przyklasztornym cmentarzu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERANa uwagę zasługuje choćby grób Aleksandra Błędowskiego, generała Powstania Listopadowego, który nosi ślady ocenzurowania napisów przez władze zaborcze, ale też groby żołnierzy Armii Krajowej, żołnierzy wyklętych i żołnierzy I Armii Wojska Polskiego. – Ten cmentarz jest zapisem swego rodzaju sztafety pokoleń polskich patriotów, w którą wpisują się także organizatorzy „Solidarności” i konspiratorzy z okresu stanu wojennego – mówił Edward Nowak, prezes Stowarzyszenia Sieć Solidarności, witając uczestników pielgrzymki.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA– Przeszłością żyją ci, dla których nieobojętny jest czas współczesny i przyszłość. To przeszłość pozwala rozumieć, co się dzisiaj dzieje i pozwala wziąć za to wszystko odpowiedzialność – podkreślał o. Ryszard Stolarczyk, przeor czerneńskiej samotni, witając przybyłych do klasztoru. – By żyć współczesnością konieczna jest, bowiem solidarna postawa wobec spraw wspólnych i wobec ojczyzny, tego z kolei się nie zrozumie, jeśli człowiek nie będzie miał zakorzenienia i umocowania w przeszłości, by wiedzieć, czym jest Polska i jakie są zobowiązania Polaka. Przychodząc do grobu o. Rafała Kalinowskiego oddajemy mu hołd nie tylko jako powstańcowi, jako zesłańcowi, ale także jako człowiekowi, który po powrocie z zesłania dalej dla tej samej Polski pracował podkreślając, że Polsce potrzebne jest więcej potu, niż krwi. Postawa o. Rafała mówi nam, że nie możemy stać i czekać aż inni coś za nas zrobią, ale powinniśmy działać, bo do nas należy Królestwo Niebieskie, do nas należy ta ziemia i państwo, i to jest nasza własność. To jest właśnie postawa obywatelska!

OLYMPUS DIGITAL CAMERAW tegorocznej pielgrzymce uczestniczył także inicjator tej tradycji, Zbigniew Ferczyk, który do dziś podkreśla, że inspiracją dla niego było wspomnienie z dzieciństwa, gdy na uroczystościach państwowych w latach II Rzeczypospolitej widywał kombatantów Powstania i szacunek, jaki im wówczas wszyscy okazywali. W imieniu Zarządu Regionu Małopolskiego NSZZ „Solidarność” kwiaty na grobie o. Rafała złożył Jerzy Smoła, wiceprzewodniczący Zarządu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAUczestnicy pielgrzymki z inicjatywy byłego kapelana krakowskich hutników, księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, wezwali wszystkie środowiska patriotyczne do zorganizowania obchodów 150 rocznicy stracenia na stokach Cytadeli Warszawskiej dyktatora powstania Romualda Traugutta oraz pozostałych członków Rządu Narodowego – Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego, Romana Żulińskiego i Jana Jeziorańskiego, która przypada 5 sierpnia tego roku, a więc w przeddzień obchodów 100-lecia wymarszu I Kompanii Kadrowej z krakowskich Oleandrów. Na pożegnanie pielgrzymów zakonnicy poczęstowali wszystkich wyjątkowym klasztornym bigosem.

(Od Redakcji): Warto dodać, że w uroczystościach wzięli udział członkowie i sympatycy Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki oraz Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-1989.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia trzech fotoreportaży z Czernej, autorami zdjęć są pp. Alicja Rostocka, Elżbieta Serafin i Józef Bobela (na zakończenie można obejrzeć także fotografie z wizyty na Polskiej Górze Przemienienia i parafii w Morawicy, którymi opiekuje się wspaniały ksiądz proboszcz, Władysław Palmowski. Szczególną intencją Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej w Nowej Hucie była pielgrzymka do grobu pierwszego przewodniczącego Klubu, śp. Wiesława Sidziny):
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/19Stycznia2014
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/19Stycznia2014es
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/19Stycznia2014jb

adamzyzmanAdam Zyzman

Rada Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” obradując w Zakopanem w dniach 9 - 10 stycznia 2014 r. sprzeciwiła się w specjalnym stanowisku, wprowadzaniu do szkół i placówek oświatowych szkodliwych treści promujących ideologię gender.

Rada zaapelowała do rad pedagogicznych, by działając zgodnie z kompetencjami wynikającymi z ustawy o systemie oświaty nie wyrażały zgody na wprowadzanie w szkołach i placówkach oświatowych zajęć promujących ideologię gender.

solidarnoscskoiw– Niedopuszczalne jest wykorzystywanie systemu oświaty w Polsce do szerzenia szkodliwych treści, zacierających różnice między kobietą i mężczyzną, wprowadzanych nawet na poziomie przedszkola. Zagrożenia te potwierdzają wyniki badań, przeprowadzonych m.in. na Uniwersytecie Harvarda, które wykazały, że brak pewności tożsamości płciowej u dzieci poniżej 11 roku życia zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia nieprawidłowości w ich rozwoju seksualnym, psychicznym i fizycznym i może doprowadzić do nieusuwalnych obciążeń psychiki traumatycznymi zaburzeniami – można przeczytać w stanowisku Rady.

Rada Sekcji Krajowej przypomina, że w misję zawodu nauczyciela wpisany jest obowiązek zapewnienia uczniom i wychowankom bezpieczeństwa nie tylko w sferze fizycznej, ale także psychicznej i emocjonalnej. Rodzice powierzając nauczycielom swoje dzieci mają prawo oczekiwać, że treści przekazywane w szkole nie będą naruszały ich praw zagwarantowanych w Konstytucji RP.

adamzyzmanAdam Zyzman

Tylko w niektórych mediach ukazała się informacja, że Sejm po raz kolejny znowelizował Kodeks Pracy i po raz kolejny działając na szkodę polskich pracowników. Tym razem jest to rozszerzenie katalogu prac, które mogą być wykonywane w niedziele i święta. Czyż to nie paradoks lub kpina ze społeczeństwa, że w tym samym miesiącu, w którym pod obrady Sejmu wniesiony został społeczny projekt ustawy ograniczający pracę w niedziele (głownie w handlu), ten sam Sejm uchwala, że w przypadku usług transgranicznych świadczonych przez centra usług światowych koncernów zlokalizowane w Polsce, polscy pracownicy nie będą mogli korzystać z przysługujących im praw do godziwego obchodzenia polskich świat państwowych i religijnych?!

Co prawda ustawa ma być jeszcze dyskutowana na forum Senatu, ale w sytuacji, gdy praktyka partii rządzącej sprowadziła Senat do maszynki zaklepywania wszystkiego, co uchwali Sejm sprawa skończy się co najwyżej na dyskusji, która, jak w przypadku dyskusji w Sejmie nawet nie zainteresują się żadne media. Tymczasem przyjęcie proponowanego rozwiązania prawnego oznaczałoby, że Polacy w swoim własnym kraju nie mają prawa czuć się Polakami i np. uroczyście obchodzić polskich świąt państwowych lub świętować świąt religijnych powszechnie obchodzonych w naszym kraju, a nieuznawanych w innych państwach, jak np. drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, czy Wielkanocy lub święta Bożego Ciała. Dostosowywanie czasu pracy w naszym kraju do kalendarza świąt w innych krajach lub stref czasowych stawia obywateli Polski w ich własnym kraju w roli ludzi podporządkowanych obcemu prawodawstwu, a państwo polskie w roli kraju o ograniczonej suwerenności, nie potrafiącego zapewnić swoim obywatelom praw wynikających z samego faktu bycia obywatelem danego kraju.

Nazwanie prób narzucenia polskiemu państwu takich rozwiązań prawnych neokolonializmem, to bardzo łagodna ocenia działań ponadnarodowych koncernów, tym bardziej, że nie jest tak, że instytucje te nie uznają żadnych świąt w żadnym kraju i funkcjonują przez 365 dni w roku i 24 godziny na dobę. Święta takie są jednak obchodzone! Tyle, że są to święta obowiązujące w państwach, w których władze wiedzą, co to jest godność narodowa i suwerenność.

W tej sytuacji powstaje pytanie, co sądzić o „przedstawicielach narodu”, którzy zgłaszają, a potem przyjmują takie akty prawne i czyje interesy zasiadając w Sejmie RP, reprezentują? Czy sytuacja, w której Polak wykonujący pracę w Polce, ale na rzecz światowego koncernu będzie musiał pracować w dniu swego Święta Niepodległości, 11 listopada, ale będzie miał wolne w 4 lipca, czyli w amerykańskim Dniu Niepodległości, lub nie będzie mógł uczestniczyć w uroczystościach religijnych w Boże Ciało, ale będzie miał za to wolne, np. w izraelskie święto Jom Kippur, nie jest uderzeniem w poczucie więzi obywatelskich i tożsamość narodową, ale także w więzi rodzinne i obyczajowe?

Biorąc pod uwagę wspomniane straty społeczne i polityczne uważam, że będą one znacznie większe niż doraźna korzyść ze wzrostu zatrudnienia na kilkunastu etatach w obecnie funkcjonujących już centrach usług transgranicznych lub potencjalnych etatach w centrach, które mogłyby powstać w naszym kraju po przyjęciu tych rozwiązań prawnych, bo to była argumentacja tych, którzy takie rozwiązania ustawowe forsowali w Sejmie! Centra te bowiem mogą u nas powstać, ale muszą, tak, jak nie powstały dziesiątki zagranicznych inwestycji, np. motoryzacyjnych, bo w ostatniej chwili okazało się, ze lepiej by powstały na Słowacji, na Węgrzech, czy w Bangladeszu!  

Dlatego też apeluję do Senatorów Rzeczpospolitej Polskiej by, przy procedowaniu tego zapisu, zachowali się zgodnie z godnością tego Urzędu i odrzucili rozwiązanie poniżające Polaków w ich własnym państwie i sugerujące brak suwerenności polskich władz państwowych nad terytorium Polski! A jeśli i tak doszłoby do odrzucenia veta senackiego, apeluję do Prezydenta RP o nie podpisywanie tej nowelizacji kodeksu. Wszak godność Polaka w jego własnym kraju ma znacznie większą wartość, niż kilkanaście kolejnych etatów w kilku międzynarodowych korporacjach!

adamzyzmanAdam Zyzman

- Zapewniam pana, że moje dyrektorowanie w Starym Teatrze będzie długim marszem i musi się pan z tym pogodzić – mówił Jan Klata, dyrektor Narodowego Starego Teatru w Krakowie, do redaktora Wacława Krupińskiego z „Dziennika Polskiego” w czasie kolejnego „Krakowskiego Kolokwium” organizowanego przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, a poświęconego tym razem roli placówek Teatru Narodowego we współczesnej Polsce.

– To będzie długi marsz, w którym będzie miejsce na tysiąc kwiatów – dodawał jakby nie zdając sobie sprawy, z tego, że cytuje maoistów z okresu „rewolucji kulturalnej”, a sam swoją wiarą w to, że wszystko, co czyni, robi słusznie upodabnia się do ślepych wykonawców absurdalnej idei Mao Tse Tunga, mającej zniszczyć kulturowy dorobek poprzednich pokoleń, czyli hunweibinów. Jakoż w swej działalności na stanowisku dyrektora Klata rzeczywiście rolę takiego hunweibina spełnia wysługując się władzy, której szef rządu uważa, że „polskość to nienormalność”, a prezydent kraju porównuje urząd prezydenta do „strażnika żyrandola” ignorując ideę majestatu Rzeczypospolitej. W tym kontekście fakt, że minister kultury broni dyrektora teatru narodowego, który niszczy ideę tej placówki, jest w zupełności zrozumiały i dyrektor wie, że może być pewny swego stanowiska, bo przecież w pełni realizuje zlecone mu zadanie. Oznacza to jednak, że Teatr Narodowy został społeczeństwu, jako całości odebrany, a oddany w ręce jednej tylko grupy politycznej i to tej, dla której słowa „polski”, „narodowy”, czy „patriotyczny” wydają się być zagrożeniem dla ich „europejskości”.

Oczywiście dyrektor Klata dorabia różnego rodzaju ideologie dla swej działalności, próbując przekuć krytykę swego działania w sukces i wiesza na Rynku Głównym plakaty informujące, że jego sztuka jest tak kontrowersyjna, iż wzburzeni widzowie wychodzą ze spektaklu, nie dodając już tego, co przy tym mówią. Innym pomysłem było umieszczenie tuż przed ową dyskusją, w witrynie Teatru definicji Teatru Narodowego informującej, że „Teatr Narodowy stawał się teatrem władzy, ale też Teatr Narodowy był teatrem oporu i buntu skierowanego przeciwko obcej narzuconej władzy.” z sugestią, że to, z czym mamy obecnie do czynienia w Krakowie, to ta druga sytuacja, czyli „teatr buntu”. Sugestia o tyleż oszukańcza, co i absurdalna, gdyż po pierwsze w kontekście stanowiska ministra, trudno zaprzeczyć, że jest to teatr władzy, a po drugie, jeśli mowa tu o jakimś buncie, to jest to z pewnością bunt przeciwko tradycji narodowej. Bunt, który Polaków dziś przede wszystkim dzieli, a nie jednoczy! Taką mamy władzę i taki mamy teatr!

Ale Jan Klata jest na tyle inteligentny, że wie jak się zachować, by nie urażać Krakowian na każdym kroku, toteż, gdy informuje o tym, że podobni mu „artyści” tracą pracę na Węgrzech, nie komentuje tego, pozwalając, by to przybyli z Warszawy „ideowi napaleńcy” sformułowali wnioski o „faszyzacji życia kulturalnego na Węgrzech”. Nie wraca do wydarzeń, które spowodowały protesty, ale skarży się na krytykę ze strony autorytetów w dziedzinie teatru. Odwołuje się do tradycji wielkich rewolucjonistów teatru, jak Wyspiański, czy Swinarski, ale umiejętnie uprawia demagogię zafałszowując fakty historyczne, jak choćby w przypadku „Wesela”, twierdząc, że kontrowersje wokół pierwszej inscenizacji tej sztuki dotyczyły wymowy dzieła, a nie sportretowania konkretnych ludzi z naszego miasta. Dlatego też nie należy lekceważyć go jako przeciwnika i traktować, jak pajaca, choć w pierwszym odruchu takie traktowanie właśnie prowokuje.

Powstaje jednak pytanie, jak Polacy, którzy chcą czuć się Polakami mają odzyskać swój Teatr Narodowy? Stanowisko rządu i innych instytucji, jak choćby organizatorów wspomnianego Kolokwium, które dało szanse odfajkowania „dyskusji o sytuacji w polskim teatrze”, choć nie zaproszono na nie krakowskich krytyków Klaty, ale wręcz wybrano termin spotkania, co, do którego wiedziano, że będą oni gdzie indziej, sugerują, że Klata będzie miał swych obrońców. Czy w tej sytuacji nie powinniśmy wziąć przykład z naszych pobratymców – Ukraińców, którzy bez względu na pogodę okupują centrum swej stolicy domagając się spełnienia aspiracji narodu? Czy nie powinniśmy zorganizować okupacji wejścia do Teatru Starego w imię przywrócenia narodowi Teatru Narodowego? Czy nie powinniśmy poinformować o tym światowych mediów i wszystkich struktur instytucji europejskich? Czy nie powinniśmy oczekiwać od nich takiej samej reakcji, jak wobec tych zgromadzonych na kijowskim Majdanie?

Argumenty o tym, że sytuacja w Polsce jest inna niż za wschodnią granicą są demagogią. – Wszak wybory na Ukrainie były monitorowane przez obserwatorów KBWE i nie było większych zastrzeżeń! Nawet takich, że serwery komisji wyborczej liczące głosy były w Moskwie, jak to było w przypadku... naszych wyborów! Wszystkie dokumenty prawne Unii Europejskiej gwarantują nam prawo identyfikacji narodowej w swoim własnym kraju i mamy prawo domagać się obrony tego prawa przez całą Unię i jej instytucje!

Wszystkie te argumenty przemawiają za tym, że taka okupacja jest nie tylko działaniem racjonalnym, ale, świadczą o tym, że jeśli tego nie zrobimy, to za kilka miesięcy Klata wystawi jednak tę wersję „Nie-boskiej komedii”, w której w naszym imieniu będzie przepraszał za nasz antysemityzm, a polskojęzyczne media będą się rozpisywały o odkrywczości i artyzmie takiej inscenizacji!

adamzyzmanAdam Zyzman
 
Piszę te słowa 16 października. Dokładnie 200 lat temu rozpoczęła się trzydniowa Bitwa Narodów, znana też jako bitwa pod Lipskiem. Bitwa, w której zginął wódz walczących po stronie Napoleona, wojsk polskich, książę Józef Poniatowski (fot. poniżej portret Księcia pędzla Józefa Kosińskiego, za: Wikipedią), generał wojsk polskich i marszałek Wielkiej Armii Napoleona. Z tej okazji w Muzeum Miasta Krakowa czynna jest wystawa „W nurcie historii. W 200 rocznicę śmierci J. Poniatowskiego”, która przypomina postać księcia Józefa Poniatowskiego i jego rolę w historii Polski, a wśród eksponatów znalazło się nawet wypożyczone na kilka dni z muzeum w Lipsku, ostatnie siodło księcia.
 
ksiazejozefMyliłby się jednak ktoś, kto by sądził, że owa współpraca rocznicowa z Niemcami przebiega tak wspaniale. Właśnie na tych łamach pisałem przed miesiącem, że skandalem jest, iż kilka kamienic dalej od Muzeum HMK, na którym wisiał i wisi dalej, baner reklamujący wystawę z widokiem konia bez jeźdźca skaczącego w nurty rzeki, wisi drugi baner zapraszający mieszkańców Krakowa i przebywających tu turystów na... niemieckie obchody rocznicy tej bitwy i zwycięstwa nad Napoleonem. – Takie zaproszenie, to jakby policzek Polakom w ich własnym kraju, jeśli weźmie się pod uwagę, że ta przegrana Napoleona i zwycięstwo koalicji naszych zaborców, oznaczała pogrzebanie nadziei na niepodległość Polski, której zaczątkiem było wówczas Księstwo Warszawskie – pisałem, lecz efektów tego pisania nie było widać. Ba, na przystankach tramwajowych pojawiły pomniejszone plakaty z tym zaproszeniem.
 
Szukając sojuszników w tej sprawie dotarłem nawet do ekspertów w dziedzinie historii XIX w. na naszej Alma Mater, ale i tam usłyszałem, że w zasadzie takie zaproszenie trudno oceniać jednoznacznie, gdyż o ile sto lat temu, gdy w Niemczech dominował pruski i jednoznacznie antynapoleoński punkt widzenia, to obecne obchody są bardziej zróżnicowane, przypominające, że w tej bitwie oddziały niemieckie walczyły po obu stronach frontu, że ramię w ramię z Francuzami i Polakami walczyli Sasi i Bawarczycy, a książę Józef, gdyby nie zginął pod w nurtach Elstery... nie zyskał by takiej legendy, jaką cieszy się wśród Polaków do dzisiaj!

Cóż było robić? Wysłałem więc link z artykułem na stronie „Krakowa Niezależnego” do pani attache prasowej Konsulatu Generalnego Niemiec w Krakowie, o której skuteczności przekonałem się już w trakcie swojej pracy dziennikarskiej, dodając pytanie, jak też poczują się Niemcy, gdy wspólnie z kilkoma organizacjami patriotycznymi zorganizujemy w Polsce obchody rocznicy zbombardowania w 1944 r. przez naszych sojuszników Lipska i Drezna i zaprosimy na te obchody... Niemców z tych miast?
 
OLYMPUS DIGITAL CAMERACo prawda odpowiedzi na mój list z konsulatu nie otrzymałem, ale po kilku dniach baner z kamienicy na rogu Rynku i Św. Jana, zniknął i zniknęły też plakaty z wiat przystankowych. Dziękuję Pani Attache!
 
Książę Józef może w rocznicę swej śmierci spokojnie spoczywać na Wawelskim Wzgórzu, a pamięć jego w Krakowie nie jest bezczeszczona! A ja pojutrze wybiorę się, by złożyć kilka róż na sarkofagu tego, który wiedział, że „Bóg powierzył mu honor Polaków”!

(Od Redakcji): Tekst powyższy nawiązuje do wcześniejszej interwencji p. Adama Zyzmana, którą znajdą Państwo tutaj: https://www.krakowniezalezny.pl/ksiaze-jozef-przewraca-sie-w-grobie

adamzyzmanAdam Zyzman

W przeddzień 29 rocznicy tragicznej śmierci nowohuckiego hutnika Bogdana Włosika zastrzelone przez oficera SB w czasie z jednych manifestacji protestacyjnych w stanie wojennym, na starcie przez Centrum Administracyjnym AlcelorMittal stanęło ponad 600 zawodników, w tym... Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAZwyciężył Adam Czerwiński z WKS Wawel Kraków, który dystans 4,2 km, spod Bramy Głównej ArcelorMittal Poland pod Arkę Pana pokonał w czasie 11 minut i 12 sekund, co jest rekordem tej trasy. Drugi na mecie był Radosław Kłeczek ze Sportingu Międzyzdroje, startujący po raz pierwszy w nowohuckim biegu. Wśród kobiet najlepszą okazała się Katarzyna Albrycht z Krościenka Wyżnego. Para zwycięzców Adam Czerwiński  i Katarzyna Albrycht osiągają w ostatnim czasie spektakularne wyniki w krajowych biegach średniodystansowych.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAGłównym organizatorem odbywającego się od 1995 roku biegu jest Komisja Robotnicza Hutników NSZZ “Solidarność” ArcelorMittal Poland S.A. - Kraków. Główną ideą przyświecającą organizatorom jest zachowanie pamięci historycznej o wydarzeniach z okresu stanu wojennego oraz chęć upowszechniania sportu, przede wszystkim wśród najmłodszego pokolenia. Najmłodsza uczestniczka biegu miała pół roku i jechała w wózku pchanym przez biegnącego tatę!

Zawodnicy biegną zawsze ulicami Nowej Huty szlakiem, którym w latach 80-tych, co miesiąc wyruszały największe w Polsce manifestacje „Solidarności” w proteście przeciwko delegalizacji Związku i łamaniu praw obywatelskich przez komunistyczną władzę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERATegoroczne zawody były najliczniejszą imprezą z dotychczasowych biegów. Bieg ukończyło 574 biegaczy, a jak co roku najliczniejszą grupą startujących była młodzież gimnazjalna i ze szkół średnich. Z tego faktu organizatorzy są najbardziej zadowoleni. To właśnie w tych grupach wiekowych przygotowano najwięcej nagród - nawet do 15 miejsca. W sumie dla uczestników biegu przygotowano, a później wręczono, prawie 100 nagród. Młodym uczestnikom po biegu przygotowano kilkanaście zawodów sprawnościowych, w których wręczono 30 nagród.

OLYMPUS DIGITAL CAMERATuż po zakończeniu biegu rodzice Bogdana Włosika, młodzi zawodnicy, przedstawiciele hutniczej, regionalnej i krajowej „Solidarności” oraz władz wojewódzkich i samorządowych złożyli kwiaty pod pomnikiem B. Włosika.

Na zakończenie biegu zabrał głos ojciec Bogdana - Julian Włosik, który podziękował uczestnikom biegu za wspaniałą sportową walkę na oraz sponsorom za nagrody ufundowane dla zawodników, a członkom Komisji Robotniczej Hutników za pamięć o jego synu i wspólnej walce w obronie ideałów Sierpnia'80.

(Od Redakcji): Uzupełnieniem artykułu p. Adama Zyzmana jest - nadesłana - także przez Niego - tabela wyników. Zwycięzcom, nagrodzonym i wszystkim uczestnikom składamy serdeczne gratulacje 😉

Zajęte miejsce w poszczególnych  kategoriach:

Kat. M I Mężczyźni (rocznik 2001 – 00):
1 m. – Maciej Kardas – WKS Wawel Kraków,
2 m. – Kamil Dulemba – ZS Sportowych Kraków,
3 m. – Filip Tekiela – ZS Sportowych Kraków.

Kat. M II Mężczyźni (rocznik 1999 – 97):
1 m. – Krystian Surma – Ostrowiec Świętokrzyski,
2 m. – Mateusz Bzdyl – Łapanów,
3 m. – Patryk Zym – Łapanów.

Kat. M III Mężczyźni (rocznik 1996 – 94):
1 m. – Dominik Tabor – Łapanów,
2 m. – Kacper Świderek – Bukowno,
3 m. – Kamil Łuszcz – Kraków.

Kat. M IV Mężczyźni (rocznik 1993 – 78):
1 m. – Andrzej Lachowski – Kraków,
2 m. – Łukasz Woźniak – Strawczyn,
3 m. – Kacper Piech – Grabanów.

Kat. M V Mężczyźni (rocznik 1977 – 58):
1 m. – Hubert Wierdak - Korczyna
2 m. – Dariusz Trener - Kraków,
3 m. – Tadeusz Maj - Kraków.

Kat. M VI Mężczyźni (rocznik 1957 i starsi):
1 m. – Andrzej Macioł – Kraków,
2 m. – Stefan Sikora – Bielsko Biała,
3 m.  – Marian Leśniak - Kraków.

Kat. M VII Mężczyźni zawodnicy zrzeszeni (od rocznika 1995 i starsi):
1 m. – Adam Czerwiński – WKS Wawel Kraków,
2 m. – Radosław Kłeczek – Sporting Międzyzdroje,
3 m. – Artur Kern – Unia Hrubieszów.

Kat. MS II Mężczyźni – członkowie NSZZ „Solidarność” (rocznik 1982 - 66):
1 m. – Adam Długosz – „S” Oświaty Piwniczna Zdrój,
2 m. – Tomasz Klisz – „S” BBOSiR Bielsko-Biała,
3 m. – Jacek Ćwik – „S” Nauczycieli Busko Zdrój,

Kat. MS III Mężczyźni – członkowie NSZZ „Solidarność” (rocznik 1965 i starsi):
1 m. – Mieczysław Gałązka – „S” Muzeum AK Kraków,
2 m. – Stanisław Mróz – „S” Nowomag Nowy Sącz,
3 m. – Alfred Zabrzański – „S” Emerytów Chrzanów,

Kat. MS IV Mężczyźni – członkowie NSZZ „Solidarność” ArcelorMittal Poland:
1 m. – Bogdan Nazim – „S” AM Tubular Products,
2 m. – Krzysztof Pogroszewski - „S” Krakodlew,
3 m. – Tomasz Ciepiela – „S” Kolprem.

Kat. K I Kobiety (rocznik 2001 – 00):
1 m. – Patrycja Jacewicz – Łapanów,
2 m. – Weronika Wójcik – Kraków,
3 m. – Małgorzata Bajer – Wiśniowa,

Kat. K II Kobiety (rocznik 1999 – 97):
1 m. – Sabina Zagłobicka – Łapanów,
2 m. – Iwona Piekarz – Wiśniowa,
3 m. – Milena Stasiak – Wiśniowa,

Kat. K III Kobiety (rocznik 1996 i starsze):
1 m. – Katarzyna Albrycht – Krościenko Wyżne,
2 m. – Urszula Łętocha - Wiśniowa,
3 m. – Iwona Sulowska – Rogi.

Kat. K IV Kobiety – zawodniczki zrzeszone (od rocznika 1995):
1 m. – Karolina Półrola – AZS AWF Kraków,
2 m. – Gabriela Rolka – AZS AGH Kraków
3 m. – Karolina Mierzejewska – AZS AWF Kraków.

Kat. K V Kobiety – członkinie NSZZ „Solidarność”:
1 m. – Janina Malska – „S” Poczta Polska Olkusz,
2 m. – Grażyna Kowina-Świderek – „S” Bukowno,
3 m. – Aneta Polił – „S” Oświata Kraków.

Nagroda specjalna
Giovanni Emili (Włoch) – najstarszy uczestnik (1932 r.)

Szkoły:
1 m. – Zespół Szkół w Łapanowie,
2 m. – Zespół Szkół w Wiśniowej,
3 m. - Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Krakowie.

adamzyzmanAdam Zyzman

Od kilku dni na kamienicy w Rynku Głównym znanej powszechnie jako „Feniks” wisi baner reklamujący... niemieckie obchody 200-lecia Bitwy Narodów. Każdy Polak wychowany w tradycji patriotycznej zastawia się czy ten baner w centrum Krakowa, to tylko głupota i niewiedza administratora budynku, czy też prowokacja i próba poniżenia Polaków w ich własnym kraju. Dla każdego kto ukończył podstawowy kurs historii Polski i historii powszechnej, a więc choćby absolwenta szkoły podstawowej, powinno być naturalnym, że bitwa pod Lipskiem to było pogrzebanie polskich nadziei na odzyskanie niepodległości w oparciu o siłę Cesarza Francuzów! Że obchodzenie rocznicy według historiozofii niemieckiej, to ubliżenie pamięci i krwi przelanej tych wszystkich Polaków, którzy w tej bitwie walczyli i ginęli wraz z ich ówczesnym wodzem generałem polskim i marszałkiem Cesarstwa Francuskiego, księciem Józefem Poniatowskim!

OLYMPUS DIGITAL CAMERAPopularyzacja obchodów zwycięstwa nad Napoleonem wszystkich armii zaborczych, w Krakowie, w mieście, w którym spoczywa obok grobów królewskich ciało księcia Józefa jest skandalem jeszcze większym niż przywrócenie wrocławskiej Hali Ludowej niemieckiej nazwy „Hala 100-lecia”, bo to właśnie dla uczczenia 100 rocznicy zwycięstwa nad Napoleonem hala ta została wybudowana przez Niemców w 1913 r.! W Krakowie to policzek wymierzony wszystkim tym, którym droga jest historia państwa i narodu polskiego! Czy ktokolwiek wyobraża sobie popularyzację obchodów zwycięstwa armii polskiej pod Kłuszynem w Moskwie lub bitwy pod Grunwaldem w Berlinie!?
 
Naród nie szanujący swej własnej historii nie będzie też szanowany przez inne narody, choć doraźnie może być chwalony za przyjęcie cudzej narracji historycznej! I nie pomoże tu plecenie głupstw o europejskiej tożsamości i wspólnej historii. Wspólna historia polegała bowiem na tym, że albo my zwyciężaliśmy, albo byliśmy bici i niewoleni. Bitwa Narodów była krokiem do kolejnego zniewolenia Polaków po przebłysku wolności, jakim było Księstwo Warszawskie, bo po niej nastąpił Kongres Wiedeński, zatwierdzający rozbiory naszego kraju, tyle tylko, że z większymi korzyściami terytorialnymi dla Rosji. Jeśli o tym nie przypomnimy, to zgodzimy się z „europejską” koncepcją, że „Kongres Wiedeński przywrócił europejski ład i porządek”, we którym dla Polski i Polaków nie było miejsca, i tylko imperializm Napoleona obudził mrzonki ludu nawiślańskiego!

sarkofagksieciaponiatowskiegoDlatego apeluję do wszystkich mieszkańców naszego miasta o zorganizowanie protestu i wywarcie presji na administratorów budynku by usunęli z przestrzeni publicznej skandaliczną reklamę obrażająca wszystkich, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o historii naszego kraju i sprawiającej, że książę Józef Poniatowski przewraca się w sarkofagu (fot. Wikipedia) na Wawelskim Wzgórzu nie wierząc, że jego potomni mogą w Krakowie popularyzować świętowanie zwycięstwa nad Wielką Armią Napoleońską!

miroslawborutaMirosław Boruta

Pierwszy dzień wyprawy - w niedzielę, 25 sierpnia o godz. 7:00 - rozpoczął się od uroczystej Mszy Świętej w języku łacińskim, odprawionej w Kaplicy Mariackiej Bazyliki Archikatedralnej św. Stanisława i św. Wacława przez księży: infułata Janusza Bielańskiego i Andrzeja Zemłę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAPo Mszy Świętej uczestnicy wyprawy przeszli do sarkofagu króla Jana III Sobieskiego, z Bożej łaski króla Polski, wielkiego księcia litewskiego, ruskiego, pruskiego, mazowieckiego, żmudzkiego, inflanckiego, smoleńskiego, siewierskiego i czernihowskiego. Obrońcy Wiary (fot. Adam Zyzman) oraz Marszałka Józefa Piłsudskiego i Pary Prezydenckiej, Lecha i Marii Kaczyńskich.

Dwie godziny później, o godz. 9:00, obok Klasztoru Sióstr Norbertanek przy ulicy Tadeusza Kościuszki 88, posadzona została pamiątkowa lipa Króla Jana III Sobieskiego. Była to pierwsza z szesnastu lip, które mają zostać posadzone na trasie przemarszu wojsk polskich z Krakowa do Wiednia.

Zapraszamy do obejrzenia fotoreportażu, autorstwa p. Adama Zyzmana:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/25Sierpnia2013

adamzyzmanAdam Zyzman

- Chcemy trasę z Krakowa do Wiednia pokonać w strojach historycznych niosąc sztandar z Orłem Białym wśród mieszkańców Polski, ale też Czech i Austrii, przypominając wszystkim, że to Polacy ocalili Europę – mówił Dariusz Wasilewski, rotmistrz Podlaskiej Chorągwi Husarskiej stojący na czele Rajdu Konnego Szlakiem Króla Jana III Sobieskiego, zorganizowanego z okazji 330. rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAUczestnicy Rajdu w piątek 23 sierpnia odwiedzili Kraków oddając hołd zwycięscy spod Wiednia i składając kwiaty na sarkofagu Jana III Sobieskiego w Katedrze Wawelskiej. 12 jeźdźców na koniach i ponad 20 osób idących pieszo uroczyście przemaszerowało też pod Pałac Biskupów, gdzie pod oknem papieskim wspólnie z ze zgromadzonymi widzami i przebywającymi w Krakowie turystami zmówiono modlitwę do Matki Bożej Królowej Polski z prośbą o błogosławieństwo dla uczestników rajdu. Jednocześnie zaproszono wszystkich na uroczyste spotkanie w niedziele 25 sierpnia w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie uczestnicy mają otrzymać błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza.

Kilkanaście minut później wyruszającą pod Wiedeń husarię pożegnał prof. Jacek Majchrowski, prezydent miasta Krakowa. – W czasach, gdy większość mediów wmawia Polakom, że powinni się wstydzić tego że są Polakami, niszczy się polska kulturę i oczernia, my chcemy kultywować pamięć o wielkim zwycięstwie Polaków, które uratowało cała Europę – mówił przed krakowskim magistratem rotmistrz Wasilewski, przypominając, że 330 lat temu, to właśnie Kraków był miejscem koncentracji wojsk polskich przed wymarszem w kierunku Wiednia.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA- Bitwa pod Wiedniem była jedną z tych bitew, które odmieniły losy nie tylko Polski, ale i całej Europy – przypominał prof. Jacek Majchrowski, prezydent miasta Krakowa. – Uczestnikom rajdu życzę, byście spod Wiednia wrócili szczęśliwie, tak jak wrócił Jan III Sobieski.

Spotkanie pod krakowskim magistratem zakończyło odśpiewanie najstarszego hymnu rycerstwa polskiego „Bogurodzica”.

Organizatorami wydarzenia byli: Fundacja Obowiązek Polski (FOP), Podlaska Chorągiew Husarska i Stowarzyszenie Wspólnota Polska, a partnerami: Polskie Stowarzyszenie Łucznictwa Konnego, Małopolska Chorągiew Husarska i Stowarzyszenie Piotra Skargi.

Zapraszamy do obejrzenia całego fotoreportażu:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/23Sierpnia2013

10 czerwca o godz. 17:30 w Archikatedrze Wawelskiej odprawiona została Msza Święta w intencji śp. Pary Prezydenckiej – Lecha i Marii Kaczyńskich oraz Wszystkich Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Mszę Świętą zamówił Krakowski Klub Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki.

20130610ms1Po niej odbyło się przejście pod Krzyż Narodowej Pamięci – Krzyż Katyński (obie fot. p. Tomasz Kowalczyk), złożenie wiązanek kwiatów, zapalenie 96 białych i czerwonych zniczy oraz modlitwa i rozważania poświęcone pamięci Ofiar i Polsce. Naszym drugim Gościem czwartego roku Miesięcznic Smoleńskich w Krakowie była p. dr Zuzanna Kurtyka.

(Od Redakcji): poniżej publikujemy treść apelu, który został odczytany w środowiskach Klubów Gazety Polskiej we wszystkich miejscach obchodów 38-tej Miesięcznicy Smoleńskiej:

Szanowni Państwo,

Państwa obecność każdego dziesiątego tutaj a także na uroczystościach w całej Polsce i na świecie organizowanych przez prawie czterysta klubów Gazety Polskiej jest wielkim sukcesem społeczeństwa obywatelskiego. Polacy budzą się i tworzą  potężne ruchy społeczne. Chcemy dokonywać zmian w swoim kraju i w miejscach w których żyjemy. Nie byłoby tego przebudzenia gdyby nie ostatnie trzy lata, organizowanie uroczystości i manifestacji upamiętniających poległych w Smoleńsku, w czasie których domagaliśmy się prawdy.

20130610ms2To właśnie tu stworzyła się kuźnia kadr wolnej Polski. Władza, która chciała ten proces zniszczyć, potem izolować dzisiaj musi ustępować przed wolnymi Polakami. Jednocześnie te uroczystości stały się wielkimi rekolekcjami patriotycznymi i religijnymi. Uczyliśmy się cierpliwie pracować na rzecz Polski a walka o Krzyż Pamięci pomogła nam docenić jak ważny jest to symbol w życiu narodu.

Dzisiaj, kiedy obóz władzy rozpada się a społeczeństwo będzie musiało wkrótce wybrać nowych przedstawicieli, jesteśmy duchowo przygotowani do zmian. Warto było tu przychodzić i warto było znosić upokorzenia. Daliśmy Polsce nasz kapitał wiary w lepszą przyszłość, nadziei na sprawiedliwość i cierpliwej miłości do Ojczyzny.

Kluby Gazety Polskiej

Relację filmową z przebiegu uroczystości przygotował p. Stefan Budziaszek:
http://www.youtube.com/watch?v=vkoS6A1seGU

I jeszcze linki do czterech fotoreportaży, autorstwa pp. Tomasza Kowalczyka, Macieja Mieziana i Adama Zyzmana:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/10Czerwca2013
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/10Czerwca2013mm
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/10Czerwca2013az

miroslawborutaMirosław Boruta

Szanowni Państwo,

Cieszy każde zwycięstwo prawa i sprawiedliwości, cieszy każde zwycięstwo wolności i prawdy nad niewolą i kłamstwem. A symbolem niewoli i kłamstwa był właśnie Lenin, którego imię przywrócił na Bramę Stoczni Gdańskiej prezydent Gdańska z Platformy Obywatelskiej – Adamowicz.

20130523w1Cieszy zwycięstwo, choć być może sprawa była nie największego kalibru, choć była tylko „odpryskiem” od innej sprawy, przesłuchania p. Jacka Smagowicza, w którego obronie wystąpiliśmy spontanicznie 16 listopada ubiegłego roku. Cieszy, gdyż wpisuje się w coraz bardziej widoczny trend społeczny, coraz bardziej wyraźnie wraca do nas Polska.

Słowa szczególnej wdzięczności kieruję do p. mecenas Małgorzaty Wassermann, bo to jest także Jej wygrana (fot. Andrzej Kalinowski).

20130523w2Do licznie zgromadzonej Publiczności, która nie została jednak wpuszczona do sali sądowej, podobno specjalnie dla Niej przygotowanej (ta rejterada przed jawnością, transparentnością to największy minus tej rozprawy). Publiczności z tak wspaniałymi osobami jak pp. Jacek Smagowicz i Krzysztof Bzdyl, Klubowiczami Gazety Polskiej ze Śródmieścia i Nowej Huty, Związkiem Konfederatów Polski Niepodległej, przyjaciółmi z Prawa i Sprawiedliwości oraz NSZZ „Solidarność” (fot. Andrzej Kalinowski).

Dziękuję także moim Najbliższym, którzy doznali szykan (emocjonalnych z pewnością). Przecież to głupota rządzących, od Adamowicza począwszy, poprzez aparat prokuratorsko-policyjnych represji sterowanych przez Platformę Obywatelską powoduje te nasze kłopoty i troski … Oby jak najkrócej.

I na koniec - bo "wszystko dobre, co się dobrze kończy" - anegdota. 526 lat temu, w 1487 roku, mój przodek Maciej Borutha z Drwini wystąpił na drogę sądową przeciwko Marcie z Mikluszowic. Gdyby nie ta sprawa sądowa nikt by o nim słyszał. A tak wiem, że był, że walczył, dowodził swoich racji.

Bo warto być aktywnym, warto być Polakiem, warto by Polska trwała. Za wyrazy solidarności dziękuję wszystkim Państwu raz jeszcze.

Relację filmową (i - co ma tym razem ogromne znaczenie - także dźwiękową) z przebiegu rozprawy przygotował p. Stefan Budziaszek:
http://www.youtube.com/watch?v=bjbnpmE9hSo

Zapraszam też do obejrzenia fotorelacji, autorstwa p. Andrzeja Kalinowskiego:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/23Maja2013

I jeszcze linki do dwóch fotoreportaży, autorstwa pp. Alicji Rostockiej i Adama Zyzmana:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/23Maja2013ar
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/23Maja2013az