Przeskocz do treści

krakowniezaleznymkInformacja własna

W niedzielę, 18 października 2015 roku, w hali Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" miała miejsce Krakowska Konwencja Wyborcza Prawa i Sprawiedliwości. Gościem konwencji był p. premier Jarosław Kaczyński. Prowadzący spotkanie p. Rafał Bochenek zaprezentował całą "drużynę nowej Polski" a mówcy, kandydaci i setki Krakowian entuzjastycznie prognozowali powrót partii do władzy 😉

Relacje fotograficzne przygotowali dla nas pp. Elżbieta Serafin, Józef Bobela i Andrzej Rychławski:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Pazdziernika2015es
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Pazdziernika2015jb
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Pazdziernika2015ar

akopoznanSpotkanie z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim zorganizowane przez Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Poznań, 26 września 2015.

Wystąpienie programowe przywódcy opozycji na temat koniecznych i planowanych zmian w Polsce zaczyna się w 8 min. 45 sek:
• https://www.youtube.com/watch?v=E8Ggp24Y_G0

wpolityceplZespół wPolityce.pl / mmil / „Super Express”

Polska pod rządami Bronisława Komorowskiego jest państwem zacofanym, peryferyjnym. Tylko mój syn daje nadzieję na zmianę – podkreśla prof. Jan Tadeusz Duda, ojciec Andrzeja Dudy i dodaje: „Mój syn zostanie prezydentem. I nie musi słuchać Jarosława Kaczyńskiego.”

Ta deklaracja prof. Jan Tadeusz Duda dotycząca kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta jest niejako odpowiedzią negatywną kampanię sztabu Bronisława Komorowskiego, która zarzuca Dudzie, że jest jedynie „pionkiem” w rękach prezesa PiS.

20150513ad5Mój syn nie musi słuchać i nie będzie słuchał Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ od wielu lat przyświecają im te same piękne wartości. Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński mają program, który jest najlepszy dla Polski. (…) Tylko mój syn daje nadzieję na to, aby w Polsce żyło się lepiej. Mój syn gwarantuje prezydenturę uczciwą, w duchu patriotycznym i z głębokim szacunkiem do ludzi — podkreśla w rozmowie z „Super Expressem” prof. Jan Tadeusz Duda (fot. wPolityce.pl).

Ojciec Andrzeja Dudy analizuje także kampanię swojego syna, zaznaczając że wierzy w jego zwycięstwo w drugiej turze wyborów.

Andrzej bardzo dobrze wypełnia swoją misję, bardzo dużo pracuje, jeździ po Polsce, spotyka się z ludźmi, którzy przyjmują go z wielkim entuzjazmem. Codziennie widzę, jak bardzo Polacy mu kibicują — dodał prof. Duda.

Profesor automatyki i informatyki stosowanej na krakowskiej AGH podkreśla także, że modli się o siłę dla swojego syna na drugą turę wyborów.

Modlimy się, żeby chronił go Pan Bóg i Jan Paweł II — zaznacza prof. Jan Tadeusz Duda.

Tekst i ilustracja:
http://wpolityce.pl/polityka/244309-wazne-slowa-ojca-andrzeja-dudy-moj-syn-nie-musi-sluchac-jaroslawa-kaczynskiego-poniewaz-od-wielu-lat-przyswiecaja-im-te-same-wartosci

miroslawborutaMirosław Boruta

W sobotę, 18 kwietnia odbyły się w Krakowie uroczystości obchodów piątej rocznicy pogrzebu śp. Pary Prezydenckiej. Wzięły w nich udział setki Krakowian i Gości naszego Miasta w tym prezes Prawa i Sprawiedliwości, p. premier Jarosław Kaczyński i kandydat na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, p. doktor Andrzej Duda z małżonką Agatą oraz liczni parlamentarzyści, samorządowcy, działacze społeczni – Ci, dla których żywym pozostaje dzieło śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

20150418jkObchody niezapomnianego i społecznie tak ważnego dnia jak 18 kwietnia 2010 roku rozpoczęły się o godz. 16:30 nieopodal Wzgórza Wawelskiego, od strony ul. Powiśle, finisażem wydarzenia artystycznego, autorstwa p. Jerzego Kaliny: "Odchodzimy! Smoleńsk 2010-2015". Organizatorem wydarzenia było Stowarzyszenie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie.

W tym czasie składano także wieńce i wiązanki kwiatów przy Krzyżu Narodowej Pamięci (Krzyżu Katyńskim). Następnie, ok. godziny 17:00, na Wzgórzu Wawelskim powitano uczestników Piątego Rajdu Rowerowego im. Lecha i Marii Kaczyńskich a śp. Parę Prezydencką uczczono modlitwą przy Jej sarkofagu. Również i tam składano wieńce i wiązanki kwiatów.

20150418katedraO godzinie 17:30 w Archikatedrze Wawelskiej odprawiona została uroczysta Msza Święta w intencji Ofiar Katastrofy Smoleńskiej (fot. p. Marcin Niewalda), a po niej uczestnicy, w tym p. premier Jarosław Kaczyński, kandydat na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, p. doktor Andrzej Duda i córka śp. Pary Prezydenckiej - p. Marta Kaczyńska zeszli do krypty  na modlitwę, kwiaty złożono także przed pomnikiem Świętego Jana Pawła II.

20150418kpW czasie tego, sobotniego popołudnia tłumy Krakowian odwiedzały kryptę i plac Ojca Adama Studzińskiego modląc się przy stojącym tam Krzyżu, milczącym świadku dotychczasowych 60-ciu, krakowskich Miesięcznic Smoleńskich.

Końcowym akcentem uroczystości był wspaniały koncert w Bazylice Mariackiej, zorganizowany przez Ruch Społeczny im. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, koncert na który złożyły się utwory Henryka Mikołaja Góreckiego i Wolfganga Amadeusza Mozarta (szczegółowy program koncertu znajdą Państwo na plakacie zaproszenia obok).

Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotoreportaży, których autorami są pp. Andrzej Kalinowski i Marcin Niewalda:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Kwietnia2015ak
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Kwietnia2015mn

wpolityceplZespół wPolityce.pl / wrp

Sztab Andrzeja Dudy zebrał aż 1,6 mln podpisów Polaków popierających kandydata PiS. Partia zbiera dalej, ale do PKW wybiera się już dziś.

Złożymy około 1,6 mln podpisów, choć jest ich więcej. Z taką ilością pojedziemy do PKW. Traktujemy to jako zapowiedź dobrego, bardzo dobrego wyniku wyborczego — mówił Jarosław Kaczyński.

I dodał, że wybory prezydenckie będą bardzo ważne.

20150324ad2Te wybory mają różne aspekty, ale przede wszystkim to są wybory, których stawką jest życie polskich rodzin, sytuacja polskich gospodarstw domowych. Bo to są w gruncie rzeczy wybory o euro. Zarówno kandydat na prezydenta i urzędujący prezydent Bronisław Komorowski jest zdecydowanym zwolennikiem wprowadzenia euro. I podjął w tym kierunku działania, m.in., złożenie projekty zmiany konstytucji w tej sprawie. Jak i do niedawna, a być może wciąż, przywódca tego obozu politycznego, czyli Donald Tusk jest zwolennikiem wprowadzenia euro. Pamiętamy w 2008 roku Tusk zapowiedział, że euro będzie wprowadzone już w 2011. To było niemożliwe, ze względów prawnych, więc skorygowano to na rok 2012 — mówił prezes PiS (fot. PAP/Jakub Kamiński).

Dodał, że jego partia prezentuje w tej sprawie jasne stanowisko.

20150324ad3Przeciw euro wtedy, w 2008 roku, i później, i po dziś dzień jesteśmy my. Jest nasz kandydat na prezydenta Andrzej Duda. On gwarantuje, że euro w Polsce nie będzie — tłumaczył (fot. PAP/Radek Pietruszka).

Wskazał, że jasnej deklaracji w tej sprawie nie da się usłyszeć od ludzi władzy.

Mamy do czynienia z czymś, co można nazwać najprościej: kręcenie. Nasi konkurenci mówią, że są za euro ale nie ma warunków do wprowadzenia go, że to plan na kiedyś. Bronisław Komorowski w czasie kampanii wyborczej mówił, że na pewno nie będzie 67 lat jako wieku emerytalnego. I następnie podpisał tę ustawę. Nie ma żadnych przesłanek, by wierzyć w tego rodzaju oświadczenia. Dziś w czasie kampanii tak się mówi. Jeśli oni wygraj te wybory, to z całą pewnością będą za wszelką cenę wprowadzić euro. Może być tak, że to się im uda — wskazał.

I dodał, że „dlatego z punktu widzenia każdego Polaka, każdej polskiej rodziny te wybory są tak ważne”.

andrzejduda16Ten 1,6 mln podpisów to taki wielki komitet wyborczy Andrzeja Dudy. Chciałem serdecznie podziękować tym, którzy podpisali, którzy zbierali te podpisy. Chciałem również zaapelować o to, by każdy z tych, którzy poparli kandydaturę Andrzeja Dudy postarał się zmobilizować przynajmniej pięć osób. Jeśliby się to udało, to mamy już taką liczbę głosów, że z całą pewnością zwyciężymy. To jest apel do każdego, kto podpisał poparcie dla Andrzeja Dudy. Postarajmy się wspólnie, postarajmy się o to, by nie doszło do sytuacji, w której w jednym pokoleniu, nastąpiło kolejne uderzenie w stopę życiową Polaków. Bo mieliśmy to na początku stanu wojennego, mieliśmy na skutek planu Balcerowicza. Teraz będziemy mieli po raz trzeci. To jest w trakcie życia jednego pokolenia. Za dużo tego. Nie możemy dopuścić do tego, że w interesie niewielkiej mniejszości i sił zewnętrznych tego typu operacja, kosztem Polaków, została przeprowadzona - zakończył Jarosław Kaczyński.

PiS z 1,6 mln podpisów dominuje wśród sztabów wyborczych. Bronisław Komorowski składając wniosek o rejestracje kandydatury przez PKW zgromadził 250 tys. podpisów poparcia.

Tekst oraz ilustracja pierwsza i druga za:
http://wpolityce.pl/polityka/238391-ponad-poltora-miliona-podpisow-andrzeja-dudy-pis-pokazuje-sile-to-zapowiedz-dobrego-bardzo-dobrego-wyniku

wpolityceplZespół wPolityce.pl / maf / Radio Maryja

Ostatnie osiem lat to zmarnowany czas. (…) To zaprzeczenie polityki służącej polskiej racji stanu — mówił Andrzej Duda w „Rozmowach Niedokończonych”.

Kandydat PiS w wyborach prezydenckich gościł dziś w Radiu Maryja, a kilka godzin wcześniej w Telewizji Trwam.

Duda przekonywał, że prezydentura w Polsce może być naprawdę aktywna i wpływająca na rzeczywistość.

To nie jest tak, jak wmawiają nam od lat, poczynając od Donalda Tuska - że prezydent to tylko strażnik żyrandola. To było wielkie kłamstwo, jakie opowiadano Polakom. Donald Tusk mówił to, by obniżać ustrojową pozycję ówczesnego prezydenta Rzeczypospolitej, Lecha Kaczyńskiego. (…) To niestety zwielokrotniane przez media utrwaliło się nieco w świadomości społeczeństwa - że prezydent jest tylko symbolem, a jego kompetencje są nieistotne. Prezydent RP ma naprawdę ważne i poważne kompetencje — podkreślał.

Jak tłumaczył, w jego ocenie rolą prezydenta jest troska o sprawy państwa, a co za tym idzie - pochylanie się nad problemami zgłaszanymi przez społeczeństwo.

Miałem dziś spotkanie z młodzieżą i mówiłem im, że bywało tak w historii, że nie było państwa polskiego, ale trwało polskie społeczeństwo - że w rodzinach było kultywowane patriotyczne wychowanie. To do dzisiaj wielka cecha polskiego narodu i wielka nadzieja na przyszłość - musimy bronić naszej tożsamości i to jest też zadanie dla prezydenta Rzeczypospolitej — ocenił.

Pytany o decyzję Bronisława Komorowskiego w sprawie podpisania ustawy ws. tzw. konwencji antyprzemocowej, Andrzej Duda mocno krytycznie ocenił tę postawę.

Deklaruję z góry, że ja bym tej ratyfikacji nie dokonał, gdybym był prezydentem. Apelowałem do pana prezydenta, by nie dokonywał tej ratyfikacji i mam nadzieję, że tego nie zrobi - bo ta konwencja odwołując się do treści ważnych i szlachetnych, jaką jest ochrona przed przemocą, odwołuje się do czegoś innego. Nie dajmy sobie wmówić, że religia czy rodzina są źródłami przemocy - to są elementy filozofii lewackiej, którą usiłuje się nam wcisnąć — mówił.

Kandydat PiS zwracał uwagę na niepokojące zapisy o stereotypach, które wynikają z tradycji, a które mają być usuwane i niszczone.

Nie zgadzam się na takie sformułowania, nie zgadzam się na akty prawne, które takie treści wprowadzają do polskiego systemu prawnego — stwierdził.

Duda był dopytywany o swoją wizytę w Wielkiej Brytanii, a konkretnie o to, jak wyobraża sobie zmiany w Polsce, które sprowokują Polaków do powrotu do kraju: To problem bardzo złożony i nie da się o tym powiedzieć w jednym zdaniu. Jednym zdaniem można to opisać hasłem, pod którym idę ku polskiej prezydenturze: przyszłość ma na imię Polska. (…) To państwo, które będzie dbało nie tylko o swoich obywateli, ale także, które będzie w stanie pomóc innym - to wielki wzorzec, do którego musimy dążyć. Aby to się stało, musimy wrócić na drogę rozwoju gospodarczego — zaznaczył.

Europoseł PiS mówił, że dziś problemem młodych Polaków jest również konieczność znajomości i koneksji politycznych, by otrzymać dobrą pracę w naszym kraju.

Jeżeli mówimy o naprawie Rzeczypospolitej, to ja mówię o alternatywie ekonomicznej. Musimy doprowadzić do tego, by warunki życia w Polsce przynajmniej zbliżyły się do zachodu Europy. Wówczas kryterium wyboru nie będzie ekonomiczne - większość młodych ludzi chce pozostać w Polsce, a ci, którzy wyjechali, rozważą możliwość powrotu. Nie ukrywam, że bardzo na to liczę — stwierdził.

Duda mówił o tym, że zakres obowiązków i możliwości działania prezydenta jest na tyle szeroki, że może usprawnić politykę państwa w tym zakresie. Raz jeszcze zapewnił, że po wygraniu wyborów powoła Narodową Radę Rozwoju, która zajmie się najpilniejszymi potrzebami zmian w Polsce.

Prezydent powinien wskazać kierunki działania, ale to oczywiście wymaga współpracy z rządem - o tym mówi konstytucja, ale wielkie projekty mogą toczyć się pod auspicjami prezydenta — ocenił.

I dodawał: Ostatnie osiem lat to zmarnowany czas. (…) To zaprzeczenie polityki służącej polskiej racji stanu — stwierdził.

Andrzej Duda był też dopytywany o kwestię reindustrializacji Polski.

W moim przeświadczeniu to konieczność dziejowa. W 1989 roku, gdy kończyły się czasy komunizmu, 46% PKB pochodziło z produkcji przemysłowej. Dziś to tylko dwadzieścia. Ile zakładów w tym czasie zostało zniszczonych, ile rozkradzionych? To ogromny błąd tych 25 lat - oczywiście część z tych zakładów była przestarzała, część by zniknęła, ale większość z nich nadawała się do unowocześnienia, a ludzie nie straciliby pracy. Przez lata wmawiano nam, że nowoczesna gospodarka to usługi - tymczasem okazuje się, że były państwa niesłuchające tego typu rad. Dla przykładu - Niemcy oparły gospodarkę o przemysł i innowacyjność — zaznaczył.

Jak mówił, proces „stawania się silnym” wymaga dłuższego czasu, ale trzeba go zapoczątkować. Duda podkreślał, by korzystać z polskiego potencjału, także tego naukowego. Wrócił też do kwestii przyjęcia przez Polskę pakietu klimatycznego.

To, co zostało przyjęte jest niszczące dla europejskiej gospodarki, zwłaszcza dla naszej. Nie ma co mówić o dalszej dekarbonizacji gospodarki. Nie kto inny niż przewodniczący KE powiedział, że 53% energii UE pobiera z zewnątrz i jest ona droższa niż w USA. Tam jest taniej także dlatego, bo wydobywa się gaz łupkowy. Wykorzystujmy więc nasz potencjał - i to nie tylko jeśli chodzi o węgiel — mówił.

Dopytywany o konkrety swojego programu, Duda wymieniał między innymi reformę systemu ubezpieczeń społecznych. Wymieniał też problem zbyt dużych obciążeń fiskalnych wobec młodych przedsiębiorców. Zapewnił, że po wygranych wyborach spotka się z ekspertami, by wypracować odpowiednie pomysły i modele postępowania.

250 mld złotych dzisiaj leży na rachunkach bankowych przedsiębiorców, bo ci obawiają się inwestować. Musimy stworzyć mechanizmy, by dać zachętę na uruchomienie tych pieniędzy. Jednym z pomysłów jest możliwość odliczenia wszystkich wydatków inwestycyjnych w całości w danym roku, a nie przez amortyzację długoletnią — opowiadał Duda.

Dodał również, że jego postulatem jest podniesienie kwoty wolnej od podatku.

Kandydat PiS był też pytany o kwestię Lasów Państwowych. W jego ocenie sięgniecie po pieniądze tej spółki (800 mln złotych każdego roku) to pierwszy krok do próby osłabienia tej firmy.

Nie zgadzam się na osłabianie tego przedsiębiorstwa, a już zdecydowane „nie” mówię działaniom zmierzających do prywatyzacji. To jedna z naszych pereł w koronie, kotwica naszej państwowości - nie ma tutaj mowy, bym się na to zgodził. (…) Jeśli chodzi o kwestię polskiej ziemi, to niestety mamy do czynienia z procederem wykupu przez osoby i podmioty z Zachodu, ale także poprzez firmy-słupy. O tym pisze nawet NIK w swoim raporcie, a tymi sprawami powinna zająć się i prokuratura, i sądy. Te transakcje mogą zostać unieważnione, a druga rzecz - 1 maja 2016 roku te ograniczenia ws. zakupu, które dzisiaj istnieją, znikają. Potrzeba ustawy, która będzie chroniła interesy polskiego państwa i polskich rolników — mówił.

Zdaniem Dudy powinny zostać wprowadzone ograniczenia związane z możliwością sprzedaży i kupna polskiej ziemi. Kandydat PiS podawał przykłady innych krajów, gdzie wprowadzono podobne rozwiązania.

Słuchacze dopytywali kandydata PiS o zarzuty w sprawie braku doświadczenia.

Odbieram je jako krzyki rozpaczy ze strony otoczenia pana prezydenta, jak i, niestety, jego samego. Byłem wiceministrem sprawiedliwości, pisałem i przygotowywałem ustawy. Następnie od 2008 roku pracowałem w Kancelarii Prezydenta, byłem prawnikiem prezydenckim, wcześniej byłem reprezentantem Polski w Radzie Europejskiej. Następnie pracowałem w samorządzie, w Radzie Miasta Krakowa, a następnie byłem posłem na Sejm. Dziś jestem posłem do Parlamentu Europejskiego, co też uważam za element zbierania doświadczenia. Jednym z ważnych elementów uzupełniających tę wiedzę i doświadczenie jest to, by znać te brukselskie korytarze — tłumaczył.

20150315ad3Jednym ze słuchaczy, który pojawił się na antenie był… prezes PiS, który po przedstawieniu się jako „Jarosław z Warszawy” mówił o zaletach Andrzeja Dudy (fot. Radio Maryja).

To człowiek ogromnej pracy i ogromnej sprawności. To człowiek w pełni dojrzały, by tę najwyższą funkcję w Polsce wypełniać. Dojrzały w osobistym sensie. (…) Andrzej jest człowiekiem głębokich zasad, wywodzi się z porządnej rodziny, jest katolikiem „intensywnym” - wie, że wszystkich reguł trzeba przestrzegać, a wiarę praktykować. Jeśli Polsce jest potrzebny człowiek zasad i głębokiego patriotyzmu, to takim człowiekiem jest Andrzej Duda. Jestem tego świadkiem - Andrzej Duda to naprawdę ktoś, na kogo można liczyć i w czasach lepszych, i w czasach gorszych - niezależnie od tego, jak by się toczyła historia Polski i naszego regionu. (…) Warto go wspierać ze wszystkich sił - ma szansę nie tylko na II rundę, ale na to, by zwyciężyć i na to, by te wybory były pierwszym krokiem do wielkiej, dobrej zmiany w Polsce. Byśmy mogli powiedzieć, że rzeczy idą we właściwym kierunku, że weszliśmy na tę drogę do tego, by sprawy, które nas bolą, rozwiązywać — tłumaczył szef PiS.

Głos zabrał też. o. Tadeusz Rydzyk, który odwołał się do tekstu Marzeny Nykiel poświęconego konwencji tzw. antyprzemocowej i skutkach, jakie może przynieść podpis pod nią Bronisława Komorowskiego.

Kandydat PiS odnosząc się do problemu, przytoczył art. 12 konwencji, który mówi o „wykorzenieniu uprzedzeń zwyczajów, tradycji opartych o stereotypowe role kobiet i mężczyzn”. Duda przestrzegał przed pojęciami nieznanemu polskiemu językowi prawnemu.

Mówił o tym również prof. Zoll. Płeć jest uwarunkowana naturą, a nie kwestiami społecznymi czy kulturalnymi. Poza tym, co to znaczy, że zwyczaje i tradycje mają być wykorzeniane? Ktoś chce wykorzeniać moją stereotypową rolę ojca rodziny i męża? (…) Popatrzmy, jakie sformułowania są zawarte w tym akcie - to wszystko ma kształtować nowego człowieka, a to jest sprzeczne z naszą tradycją i kulturą. To narzucanie obcym nam wzorców, wynikającym z ideologii lewackiej, która chce budować nowego człowieka. A przecież to, że my istniejemy, że polskie państwo przetrwało tyle wichrów, wynika z naszej tradycji - to nasza wielka wartość — mówił europoseł PiS.

Słuchacze pytali też o kwestię armii i obrony narodowej.

Prezydent Bronisław Komorowski chwali się tym, jak dba o bezpieczeństwo i obronę narodową, a jakoś nie słyszałem głosu pana prezydenta, gdy minister Klich dokonywał demontażu polskiej armii. Jakoś nie słyszałem głosu pana prezydenta, gdy ograniczano wydatki na polską armię. (…) Powinien być stworzony program budowania obrony terytorialnej - i to nie tylko na wypadek wojny, ale na wypadek klęski żywiołowej czy stanów nadzwyczajnych, by zapobiegać powodzi czy innym kataklizmom. Dziś ludzie nie wiedzą, gdzie się zgłosić, jak działać w momencie sytuacji kryzysowej — ocenił.

Duda powtórzył też swój postulat, by na szczycie NATO zaplanowanym w Warszawie przyjęto konkretne założenia dotyczące obecności większej liczby żołnierzy USA nad Wisłą oraz „twardej infrastruktury” militarnej.

Jedna ze słuchaczek pytała o kwestie odszkodowań powojennych dla Żydów.

Staram się podchodzić do tego tematu podchodzić zdroworozsądkowo. Zacznijmy od tego, że to nie my wywołaliśmy II wojnę światową, to nie my przeprowadziliśmy zagładę narodu żydowskiego. To zrobili Niemcy - to oni mordowali, także Polaków, a naród żydowski ogromnie ucierpiał. Ale to nie my doprowadziliśmy do II wojny! (…) To Polacy mają najwięcej miejsc pamięci w Yad Vashem. To, że dziś próbuje się fałszować historię i sugerować zakłamane przenoszenie odpowiedzialności - to państwo powinno przeciwdziałać. A co do odszkodowań - jeśli komuś odszkodowanie się należy, to trzeba podejść do tego bardzo spokojnie i przeprowadzić analizę prawną. Państwo polskie zawierało z całym szeregiem państw tzw. umowy odszkodowawcze, na mocy których tamte państwa otrzymywały pieniądze. (…) Jeśli chodzi o zbiorowe odszkodowania - to państwa polskiego i Polaków nie stać na duże odszkodowania, bo to nie my jesteśmy odpowiedzialni za II wojnę światową i zagładę innych narodów. To nie my jesteśmy odpowiedzialni za to, co nastąpiło po II wojnie, że nastąpił komunizm. Ten ustrój przewrócił Polskę do góry nogami. Temat odszkodowań może być podejmowany dopiero wtedy, gdy Polacy będą żyli na poziomie Zachodu, a i wtedy trzeba będzie dyskutować o tym, kto jest odpowiedzialny. Dla mnie nie ma w tej kwestii na dziś dyskusji - Polaków nie stać, a są inni, o których odpowiedzialność trzeba zapytać — odpowiadał.

Inny ze słuchaczy pytał o nastawienie mainstreamowych mediów i dziennikarzy do kandydatury Andrzeja Dudy.

Realizuję w tej kampanii swoją strategię i swój plan. Dla mnie najważniejsze są spotkania z Polakami we wszystkich miejscach kraju. Nie do każdej audycji telewizyjnej i radiowej można iść, wszystko trzeba jakoś planować. Jestem przekonany, że to droga, która prowadzi do zwycięstwa w wyborach — mówił kandydat PiS, zapewniając, że w sztabie „panuje świetna atmosfera”.

Duda był też pytany o to, jak przeżył tragedię z 10 kwietnia 2010 roku.

Byłem tego dnia w Krakowie, w domu. W piątek po południu wróciłem, tak jak zwykle się to działo. Miałem umowę z panem prezydentem, że weekendy spędzam w domu, z żoną i córką. Wtedy też się tak stało, że wsiadłem w wieczorny pociąg do mojego miasta po naradzie w Pałacu. (…) Jadąc na dworzec, zadzwoniłem do pana prezydenta i odbyliśmy krótką rozmowę o bieżących sprawach i o tym, co będziemy robili w przyszłym tygodniu. Rozstaliśmy się tak jak zwykle: „do zobaczenia”. Żaden z nas nie wiedział, że to nasza ostatnia rozmowa… — mówił Duda.

I opowiadał: Rano obudził mnie telefon od przyjaciółki naszej rodziny, która usłyszała mój głos i rozpłakała się. Powiedziała mi, że rozbił się samolot, włączyłem telewizor i tam pojawiały się pierwsze informacje o problemach przy lądowaniu itd. (…) To był szokujący moment, był tam prezydent, jego małżonka, moi przyjaciele… I wielu innych ludzi, których znałem, których znałem z codziennej pracy, znaliśmy się na gruncie towarzyskim. Trudno mi to wspominać, to były straszne chwile. Moment był taki, że mam nadzieję, że nic takiego w życiu mnie nie spotka. W Pałacu znalazłem się po południu, ok. 15:00, gdy dojechałem do Warszawy. Wcześniej dzwoniono do mnie z Kancelarii Sejmu z informacją, że pan marszałek Komorowski chce przejąć obowiązki prezydenta. Wówczas doszło do sytuacji, gdy ja się nie zgodziłem z tą, powiedzmy, propozycją, bo nie było żadnych dowodów, że pan prezydent nie żyje, a ja jako prawnik uważałem, że to musi być wykazane. Oni mnie naciskali, ja odmawiałem, dopiero gdzieś ok. godz. 14;00 powiedzieli mi, że przyszła nota dyplomatyczna od prezydenta Rosji i że był telefon od prezydenta Miedwiediewa (…) — mówił.

Na zakończenie Andrzej Duda zaapelował o głos w wyborach, wyliczając dziedziny życia, które - w jego ocenie - wymagają rychłej naprawy: Jest tak, jak w piosence, która często pojawia się na antenie Radia Maryja: „miejcie nadzieję, nie tę lichą marną…”. Jesteśmy w stanie stworzyć tu perspektywę lepszego życia dla tych ludzi, którzy pracują, ale i tych, których praca zbliża się ku końcowi i tych, którzy dopiero chcieliby zacząć pracę, ale jej nie ma albo jest bardzo słabo płatna. Jesteśmy w stanie zmienić te wszystkie fatalne warunki, które są w Polsce. (…) Jesteśmy Polakami i zasługujemy, by godnie żyć w swoim państwie, by być dobrze reprezentowani i iść z podniesioną głową jako dumni ludzie. Nie mamy się czego wstydzić - wręcz przeciwnie! (…) Potrzebna jest do tego uczciwa władza, która nie ma kompleksów, która nie patrzy, by dostać stanowiska w Brukseli. Trzeba władzy, która rozumie politykę jako troskę o dobro wspólne - dlatego zdecydowałem się wystartować w wyborach. Jestem dobrze przygotowany - to, co wyniosłem z mojego domu i to, co uzyskałem na uniwersytecie, co potem realizowałem w życiu politycznym po 2006 roku, a potem - ten największy dla mnie kurs dbania o sprawy państwowe - czyli praca u boku pana prof. Lecha Kaczyńskiego, to suma koniecznych doświadczeń, bym mógł powiedzieć, że wiem, jaka rola na prezydencie spoczywa i jaka to odpowiedzialność. Gotów jestem tej odpowiedzialności się podjąć. Jest wielkim znakiem zapytania, czy i na ile te zadania uda się zrealizować, ale z tego miejsca na całą Polskę i cały świat powiedzieć: dołożę wszystkich sił, by ten plan zrealizować! By Polskę pchnąć we właściwym kierunku - wierzę w to, że w naszym narodzie jest siła, która nam na to pozwoli. Nie raz pokazywaliśmy, że potrafimy. „Krzyczeli, żeśmy stumanieni, nie wierząc nam, że chcieć to móc…”. Damy radę - tylko musimy w to wierzyć i dobrze wybrać! Jesteśmy narodem zdolnych ludzi, niesamowicie pracowitym. Polacy niejednokrotnie okazywali się herosami - a tu nie trzeba heroizmu, tylko wiary i zaciśnięcia zębów. Przy dobrym wyborze na przyszłość będziemy w stanie zobaczyć efekty tego wysiłku. Chcę silnej Polski, gdzie ludzie nie będą mówili, że państwo ich porzuciło. Taką Polskę sobie wyobrażam i wierzę głęboko, że to się uda zrealizować! Dziękuję bardzo, szczęść Boże — zakończył kandydat PiS na prezydenta.

Tekst i ilustracja za:
http://wpolityce.pl/polityka/237266-andrzej-duda-w-radiu-maryja-ostatnie-osiem-lat-rzadow-to-zmarnowany-czas-na-antene-dzwoni-jaroslaw-kaczynski-warto-go-wspierac-ze-wszystkich-sil

alicjarostockaAlicja Rostocka

3 marca w kościele Świętego Aleksandra na Placu Trzech Krzyży oraz w gmachu Sejmu miały miejsce uroczystości upamiętniające wicepremiera Rządu Rzeczypospolitej Polskiej, śp. Przemysława Gosiewskiego (1964-2010), jedną z 96 ofiar Tragedii Smoleńskiej.

20150303ar1aWe wstępie do folderu wystawy "Dla Ciebie Polsko, Ojczyzno Moja. Przemysław Gosiewski 1964-2010", wydawnictwa przygotowanego przez zespół pod redakcją p. Jadwigi Czarnołęskiej-Gosiewskiej i we współpracy z Grupą Europejskich Konserwatystów i Reformatorów czytamy:

"Mało jest polityków o których możemy mówić, że przeszli do historii. Jeszcze mniej takich, których określić możemy mianem prawdziwych mężów stanu. Jednak mąż stanu, który zaledwie w ciągu dekady działalności stał się legendą w reprezentowanym przez siebie regionie, polityk, który w krótkim czasie pełnił ważne funkcje publiczne, a swoją misję skutecznie realizował, do tego pełniąc swoją służbę poległ, zdarza się raz, na kilka dekad. I dlatego właśnie działaczem państwowym był śp. Przemysław Gosiewski. Pochodzący z wielkiej rodziny, której reprezentanci byli hetmanami i urzędnikami I Rzeczypospolitej.

20150303ar1bSyn wspaniałych rodziców Jadwigi i Jana, którzy nauczyli syna miłości Ojczyzny, historii i szacunku do służby publicznej. To był fundament niejako kształtujący zainteresowanie wybitnego polityka. Cała reszta, to jednak jego własne, wrodzone cechy osobowościowe. Niesamowita pracowitość, upór w dążeniu do celu, wymaganie od innych, ale przede wszystkim od siebie. Ogromna wiedza historyczna i przygotowanie prawnicze, połączone z doświadczeniem administracyjnym. Wszystko to było udziałem śp. Przemysława Gosiewskiego. Jego zasługami śmiało można by obdzielić kilkadziesiąt osób."

Warto pochylić się nad wspomnieniami o człowieku, który całe swoje życie żył i pracował dla Polski i regionu, który reprezentował. Dla wielkiej i małej Ojczyzny. Wieczne odpoczywanie racz Mu dać, Panie...

Zapraszam Państwa do obejrzenia fotoreportażu (159 zdjęć) z uroczystości, także z udziałem Krakowian ze środowiska Niezależnego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/3Marca2015ar1

leszeksmagowiczLeszek Smagowicz

Kilka dni przed słynną, niezaprzeczalnie bardzo dobrą konwencją Andrzeja Dudy, profesor Andrzej Nowak napisał prawie równie słynny list:
http://portal.arcana.pl/Prof-andrzej-nowak-glos-wyborczy-w-roku-2015,4297.html

Doszło do kompletnej konsternacji po prawej stronie Wisły. Na skutek owej konfuzji, na lewym jej brzegu, zawyły ze szczęścia prawie wszystkie farbowane lisy, próbując wykorzystać owe wydarzenia. Kiedy po pierwszym liczeniu (w terminologii bokserskiej liczenie następuje po mocnym trafieniu przeciwnika) odezwały się pierwsze „ocucone” prawe głowy, z niepokojem uznały, iż uczony po prostu się najzupełniej był-obraził. Po, wspomnianym już przeze mnie na początku, pierwszym sukcesie kampanijnym pretendenta do fotela prezydenta, prawobrzeżna Wisła utwierdziła się w swojej wcześniejszej „analizie”. W kierunku profesora poleciały, ze strony jak do tej pory jego najczęstszych akolitów, przeróżne przedmioty. Pełne śmiechu ogryzki, pomidory, plastikowe stołki, oraz prawicowe pomyje, epitety, i inne moralizatorskie gryzmoły z gatunku - trawestując klasyka (byłego mistrza wagi ciężkiej – choć z innego obozu) – „Profesorze Andrzeju i Nowaku... nie idźcie tą drogą”. Oczywiście, znakomitej większości tych którzy prawdziwie zmartwili się słowami uczonego z Krakowa, nie odmawiam posiadania swych sercowych racji i nie mam zamiaru negować ich szczerej troski o przyszłość Rzeczpospolitej, nierozerwalnie związanej z osobą Jarosława Kaczyńskiego. Martwi mnie jedynie, że ani przed konwencją Prawa i Sprawiedliwości, ani po niej, nie zadali oni sobie kilka dodatkowych pytań jeszcze raz – chociażby tych kilku, które nasuwają się same. Dlaczego profesor napisał ten list akurat teraz? Dlaczego nie napisał go wcześniej, lub później? W końcu dlaczego nie na samej konwencji? Czy nie mógł się wstrzymać do czasu konwencji, by zobaczyć co będzie po niej? Czy rzeczywiście zawsze stanowczy profesor aby na pewno uniósł się urażoną męską ambicją...? Myślę, że jeszcze minimum jedno pytanie, każdy z państwa mógłby sam dodać...

Kiedy jestem w Krakowie, na bieżąco mogę uzupełniać stan swojej wiedzy, na tematy poruszane przez profesora Nowaka. Tak więc, zdaję sobie sprawę o niezmienionych a zarazem nieukrywanych wieloletnich sympatiach politycznych, jak i stanowczym podejściu, krakowskiego historyka „warszawskiej szkoły historycznej”, do „Katynia naszych czasów”. Dla osób dalej niezbyt rozumiejących poruszane przeze mnie zagadnienie informuję, że od czasu ogłoszenia kandydatury Prawa i Sprawiedliwości, które nastąpiło ponad trzy miesiące temu podczas obchodów Święta Niepodległości właśnie w Krakowie, profesor Andrzej Nowak w każdym swoim wystąpieniu niezmiernie wspierał swojego imiennika. I czyni to nadal. Ba, w jego najnowszej książce (wydanej w grudniu ubiegłego roku), „ULEGŁOŚĆ CZY NIEPODLEGŁOŚĆ” podkreślił to wyraźnie w ostatnim rozdziale... Ile więc trzeba posiadać w sobie naiwności, lub małości wiedząc o zaistniałych faktach, a jednak dalej komentować słowa we wspominany przeze mnie sposób. Słowa, które miały dać wiele do myślenia, stały się jedynie pożywką dla prawicowych ozorów. Niestety, jedynie ignorancja, wynikająca a to z braku dostępu do źródeł, a to z samoograniczenia się w myśleniu i powtarzaniu co powiedzą „mądrzejsi” ode mnie, a to z płytkości nas samych wynikających z mierzenia innych (choćby i uczonych w piśmie) własną łyżeczką – jest wytłumaczeniem lemingowego tonięcia w prawym nurcie... Skandaliczne są słowa mówiące o rzekomej agenturalności profesora. Basta!...

Pozwolę zacytować siebie samego, z jednej z moich nocnych dyskusji z kolegą z Londynu, który jak większość z mądralińskich – zawsze wszystko wiedzących, takim oto bon motem na temat listu profesora Andrzeja Nowaka się był-popisał:”...ot wygłupilł się, zamiast biegać z ulotkami po mieście....chyba jednak nie kupię jego książki o historii RP... ” A to fragmenty mojej odpowiedzi. „Świetnie, że PR-owo Duda radzi sobie dobrze z nowoczesną kampanią. Świetnie, że Duda ma takie walory a nie inne, i nie są one naciągane. To prawdziwy strzał w 10-tkę i gdyby wszystko rozgrywało się w miarę w normalnych warunkach, to nie bałbym się o wynik końcowy wyścigu. Racz jednak zauważyć, że póki co, to całość tego biegu rozgrywa się tylko i wyłącznie: w „naszych powiatach”, w „naszej telewizji”, w „naszych gazetach i tygodnikach” (choć nie jednym głosem) i na szczęście w całym wolnym od „onetów” internecie. To wciąż daleko za mało! Świadomość między innymi takiej sytuacji podpowiada (taka jest moja intuicja) by prof. Andrzej Nowak napisał takie słowa przed konwencją, poparte troską (wizją dalszej degrengolady Polski, kolejnego upadlania przegranego n-ty raz PiS-u – co równa się niszczeniu pamięci też i o Smoleńsku oraz pozostałych geszeftów z kliku ostatnich lat) o przyszłość RP. Przyszłość nie tylko tę tu za rok, dwa, trzy. To człowiek z innej bajki. Nie takiej pisanej na kilka tysięcy funtów do przodu. Tylko na kilkaset lat do tyłu i kilkadziesiąt do przodu”.

Zaraz po popełnieniu przez profesora Nowaka w formie pisemnej grzechu ciężkiego, zastanowiłem się czym się kierował? Dziś, jak i wówczas (nie minęły w końcu nawet dwa tygodnie) wychodzę z tego samego założenia. Jeżeli do tej pory użyłem kilku sformułowań pochodzących z okolic ringu bokserskiego, to w tym wypadku się nie da. Nie ma bowiem takiego boksera na świecie, ani nie było wcześniej, który przewidziałby kilkanaście ruchów przeciwnika. To charakteryzuje tylko wybitnych szachistów. Co więc przewidział „Kasparow” z Krakowa? Przede wszystkim profesor Nowak wykazał się refleksem. Po ogłoszeniu w dniu 4 lutego przez Sikorskiego terminu wyborów na 10 maja – celowo wybranym w ten, a nie inny dzień – zdążył z takim o to przekazem.

Po pierwsze po takim liście, Jarosław Kaczyński, przy całym szacunku dla niego, gdyby nawet chciał wyjść tego dnia na mównicę podczas konwencji (a oczywiście nie ma na to najmniejszych przesłanek, że wcześniej było takie wystąpienie zaplanowane), musiałby się ustosunkować do zaistniałej sytuacji. Cały mainstreamowy nurt mendiów tylko czekał na tę chwilę. Zastanówcie się, co najbardziej bolało wszystkich resortowych nadredaktorów. Właśnie jego nieobecność. Materiały były przygotowane, a tu nic... Jak się później gimnastykowały małpy z krzywym szkiełkiem w ręku i z wycelowanym wcześniej mikrofonem... Bezcenne...

Po drugie, jeżeli Andrzej Nowak zaproponował przesunięcie premiera Kaczyńskiego w okresie przedwyborczym o krok do tyłu, automatycznie przesunął w tym samym kierunku Sprawę 10.04.10. Jarosław Kaczyński – a co za tym idzie Andrzej Duda – który nierozerwalnie „skazany” jest, na tą tragiczną smoleńską „łatkę”, uniknie bezpośredniej nagonki „grania trumnami”. I tak nie zmieni to faktu, że od 5 rocznicy, a więc równo przez miesiąc będzie to wałkowane non stop. Tak samo myśli profesor, redagując już dzień po konwencji, a więc Andrzeja Dudy "drugą mniej znaną część listu":
http://portal.arcana.pl/List-do-pani-agnieszki-romaszewskiej-po-konwencji-wyborczej-andrzeja-dudy,4298.html

będącą również odpowiedzią na stawiane mu zarzuty. "...Przeszkodą główną jest ciężki jak kamień młyński u szyi negatywny „imaż”, który został do Jarosława Kaczyńskiego przyklejony w oczach milionów naszych, czy nam się to podoba czy nie, współobywateli, naszych współwyborców. Ten żelazny, negatywny elektorat prezesa Kaczyńskiego, który nasi przeciwnicy mogą zwołać, poruszyć na jedno gwizdnięcie kontaktowym gwizdkiem – to jest także nasz problem. Zgadzam się: to nie jest sprawiedliwe, że trzeba zastanawiać się nad skutkami fałszywych oskarżeń, nie mającej nic wspólnego z rzeczywistością, wieloletniej nagonki propagandowej, ale ona jest niestety częścią rzeczywistości, jest realnym w niej zagrożeniem..."

Twierdzę, że gdyby „kandydatem pod żyrandol 2015” nie był obrońca wsi, a berliński ratlerek, wówczas można byłoby bez żadnych przeszkód grać „smoleńskim marszem”. Bez „specjalnej” wiedzy widać jak chłopina umoczony jest w pierwszą i trzecią rundę smoleńskiej tragedii, jeżeli przyjmiemy za wspólny mianownik, że drugą rundą jest te kilkanaście sekund poranka z 10 kwietnia. Choć w przypadku „berlińczyka” co nie ruszyć, to można by działa odpalać... Stąd go wśród nas właśnie nie ma...

Po trzecie, czy wyobrażacie sobie – czytelnicy tego artykułu – że profesor zredagował w całości ten list kilkanaście dni, tygodni, czy miesięcy wcześniej i tylko czekał z odpaleniem lontu? Owszem wiele z tych myśli, które zostały przelane na papier czy na ekran monitora, kołatało się od lat w sercu i duszy krakowskiego „szarlatana” , ale dopiero uważna lektura listu zwłaszcza jego początku: ”Wysoki i bardzo przeze mnie szanowany przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości zaprosił mnie we wtorek na sobotnią konwencję, która ma zainaugurować oficjalnie kampanię prezydencką dr. Andrzeja Dudy. W czwartek zadzwonił do mnie jeszcze wyższy (może nie wzrostem, ale znaczeniem) i równie przeze mnie szanowany przedstawiciel PiS i ponowił zaproszenie, prosząc o powiedzenie na konwencji kilku zdań...” daje pewność, że jest on podyktowany impulsem wychodzącym nie ze szklanej kuli, a z aksonów umysłu, biegle obserwującego kampanię, błyskawicznie umiejącego porównać ją do wszystkich poprzednich i próbującego ratować sytuację przed kolejnym, ostatecznym upadkiem... Tak więc po trzecie, czy wyobrażacie sobie, co będzie jeżeli Andrzej Duda w maju, oraz (profesor Nowak wyraźnie podkreśla to "oraz" jako „nierozerwalne” ) PiS na jesieni przegrają kolejne wybory, a w trakcie obu kampanii nie nastąpiłyby jakiekolwiek zmiany? Historyk wytłuszcza że porażka w wyborach, tłumaczona narzekaniem na medialną słabość prawicy, a także nieuczciwość w liczeniu głosów, zakończy supremację tego ugrupowania na prawej stronie. Byłaby to przede wszystkim, kolejna przegrana Jarosława Kaczyńskiego.

Po czwarte, czy profesor Nowak w pełni świadom zarówno swoich słów, jak i przyszłych reakcji na nie same, miałby wsadzić kij w mrowisko na samej konwencji? Proszę sobie odpowiedzieć samemu, jaki efekt przyniosłoby poruszenie przez Andrzeja Nowaka tylko kilku z wątków tego listu podczas samej konwencji?!!! Co wówczas dałoby jego „naukowe moralizowanie”? Proszę również odpowiedzieć na pytanie: a co gdyby list powstał później, po konwencji, np. teraz, dziś, jutro, pojutrze? Prawdopodobnie, jeżeli ukazałby się w innym momencie niż został opublikowany, nie dałby nic pozytywnego. Jedynie „stajnia dożywotnich hien roku” miałaby pożywkę. Przede wszystkim nie dotarłby do adresatów głównych tego listu. A my nimi, tak do końca, nie jesteśmy. Są nimi, przede wszystkim, wszyscy najważniejsi politycy Prawa i Sprawiedliwości. A ci notable, usatysfakcjonowani udaną konwencją jeszcze bardziej spoczęliby na laurach. Profesor pisze wyraźnie: ”...Konwencje w amerykańskim stylu, objazd wszystkich powiatów przez kandydata – to nie wystarczy, to tylko narzędzia...”, To kolejny dowód na to, że za pewne bardzo dużą część listu profesor Nowak pisał w ostatniej chwili. Skąd u diabła miał niby wiedzieć, jak nie z pierwszej ręki, że konwencja będzie w „amerykańskim stylu”?

Nie wiem czy nazwać inaczej takie słowa profesora z Krakowa, jak nie „przedwyborczą mądrością etapu”. W liście tym, w ostatnich dwóch akapitach Andrzej Nowak dał tylko kilkanaście przykładów co można, a co należy zrobić. Tak więc, niech właśnie te PARTYJNE głowy ruszą przyzwyczajone do poselskich diet dupska i walczą. Niech walczą o zaufanie Polaków, a więc o Polskę, na każdy z wymienionych przez profesora sposobów. I na dziesiątki jeszcze innych dróg. Konwencja udowodniła, że potrafią. Niech walą głową w mur jak będzie trzeba. „Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody, należy spróbować i tej” – mawiał Marszałek Piłsudski. Niech więc walą według swoich talentów i według swoich możliwości. Niech walą tak, jak rozdzieli im obowiązki niepodważalny lider PiS, „...Jarosław Kaczyński, wyrastający swoimi kwalifikacjami, przede wszystkim swoją polityczną mądrością o głowę ponad ogromną większość dzisiejszych polityków w Polsce...” uważany za takiego, nie tylko według profesora Nowaka.

Panie Jarosławie wygrywając wszystko, zmieni Pan premiera kiedy Pan tylko będzie chciał, lub kiedy polska racja stanu będzie tego od Pana wymagać... Tylko najpierw trzeba wygrać to wszystko... Dla Polski warto...

wpolityceplZespół wPolityce.pl / PAP / lz

W sobotę PiS oficjalnie zainauguruje kampanię prezydencką Andrzeja Dudy. Dwa tysiące członków i sympatyków partii ma wysłuchać przemówienia kandydata, który podczas konwencji przedstawi założenia swojego programu.

Jak poinformował PAP zastępca rzecznika PiS Krzysztof Łapiński, oprócz Dudy głos zabiorą m.in. politycy PiS, a także znany aktor oraz przedstawiciel samorządowców. Sztabowcy PiS nie chcą zdradzać nazwisk. W tym kontekście wymieniany jest m.in. Jerzy Zelnik. Przemówienie Dudy zaplanowane jest na ok. 20 min.

Na sali, w jednym z warszawskich studiów telewizyjnych, będzie obecny prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jednak - jak wynika z wiedzy polityków z władz ugrupowania, z którymi rozmawiała PAP - nie zabierze głosu. W konwencji będą też uczestniczyć liderzy Polski Razem Jarosław Gowin i Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.

Na konwencję - poza działaczami PiS - zaproszeni zostali też blogerzy, nie tylko ci przychylni partii.

Większość odpowiedziała pozytywnie. Andrzej Duda „czuje internet” i media społecznościowe. Jest dynamicznym, młodym kandydatem, i to chcemy pokazać — podkreśla jeden z polityków PiS, znający kulisy przygotowań do sobotniego spotkania.

Według niego konwencja będzie miała nowoczesną oprawę i będzie przypominała konwencje amerykańskie. Podczas spotkania Dudzie ma towarzyszyć najbliższa rodzina.

Przed sobotnią konwencją list do działaczy partii wystosował Jarosław Kaczyński.

Stawka jest bardzo wysoka, znacznie wyższa niż w poprzednich wyborach. Chodzi bowiem nie tylko o to, kto będzie rządził, ale o to, czy trwać będzie system stworzony przez Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego — przekonuje prezes PiS.

Jak podkreślił, w kampanii przed majowymi wyborami prezydenckimi „potrzebny jest wielki wysiłek”.

20150207ad2Cała nasza aktywność, począwszy od parlamentarzystów, poprzez samorządowców, osoby pełniące funkcje w PiS, po szeregowych członków, musi być skierowana na działania wspierające i promujące Andrzeja Dudę. Każdy z nas, członków PiS, może przyczynić się do sukcesu, potrzebna jest tylko mądra aktywność, potrzebna jest wiara w zwycięstwo, wiara w to, że nasz kraj, naszą ojczyznę można zmienić na lepsze — napisał prezes PiS (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski).

W jego ocenie, Duda „łączy takie zalety jak nienaganna uczciwość, znakomite przygotowanie intelektualne, znaczne doświadczenie polityczne, w tym doświadczenie w pracy w Kancelarii Prezydenta”. Jak zaznaczył, posiada też doświadczenie parlamentarne, a w Parlamencie Europejskim potrafił uzyskać najlepszą ocenę spośród wszystkich polskich europosłów.

Jest młody, pełen energii, zdolny do bardzo ciężkiej pracy, zarówno w kampanii, jak i później, pełniąc urząd, służąc Polsce i Polakom. Nikt z jego kontrkandydatów, przy całym szacunku, nie ma choćby zbliżonych cech — uważa Kaczyński.

W swoim liście prezes PiS ostro skrytykował prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Jeśli przyjrzeć się jego karierze, jego życiorysowi, to bez żadnych wątpliwości można stwierdzić, że jest reprezentantem lewego albo nawet skrajnie lewego, skrzydła Platformy Obywatelskiej, a więc nie ma nic wspólnego z tą tradycją, do której on, a szczególnie jego współpracownicy, często się odwołują — napisał Kaczyński.

Chodzi o pozory, które mają zwieść przede wszystkim tych wyborców, którzy na co dzień nie interesują się szczególnie polityką. Obrona WSI, formacji wywodzącej się z PRL, której związki z Moskwą były silniejsze niż jakiejkolwiek części ówczesnego aparatu państwowego, a która trwała przez 17 lat w III RP, przyjaźń z Januszem Palikotem, brak sprzeciwu wobec lewackich inicjatyw w sferze obyczajowej i sferze życia rodzinnego, nienawistny stosunek do śp. Lecha Kaczyńskiego, zarówno za Jego życia, jak i po śmierci, to kolejne przykłady jego postawy — argumentował prezes PiS.

Po sobotniej konwencji rozpoczynającej kampanię sztab Dudy planuje dalsze spotkania kandydata z wyborcami w całym kraju.

Będzie kontynuowany objazd kandydata po wszystkich polskich powiatach. Andrzej Duda będzie też aktywny na forum Parlamentu Europejskiego i w mediach ogólnokrajowych — zapowiedział zastępca szefa sztabu kandydata PiS Joachim Brudziński. Partia rozpoczyna także akcję zbierania podpisów poparcia dla kandydatury Dudy.

Decyzją prezesa partii wszystkie zarządy okręgowe Prawa i Sprawiedliwości zostały przekształcone w sztaby wyborcze Dudy. Rozpoczynającej się kampanii prezydenckiej poświęcone jest także piątkowe, wyjazdowe posiedzenie klubu PiS.

W tej kampanii będę się chciał spotkać z Polakami, nie tylko za pośrednictwem telewizji i radia oraz innych środków masowego przekazu, ale także bezpośrednio, dlatego planuję wiele wizyt w całym kraju, nie tylko w wielkich miastach, ale także w mniejszych miejscowościach — mówił Andrzej Duda na jednym ze spotkań w wyborcami.

Tam, gdzie wielu Polaków ma poczucie, że ich świat jest likwidowany, że Polska powiatowa pod rządami Platformy Obywatelskiej jest likwidowana, chcę pokazać, że kandydat na głowę państwa jest z Polakami, interesuje się tym, co się dzieje i jak wyglądają ich sprawy — podkreślał Duda.

Mam nadzieję na merytoryczne debaty i kulturalną kampanię. Myślę, że Polacy tego oczekują – mówił.

Grono kilkunastu naukowców współpracujących z Dudą i skupionych w tzw. radzie kampanii pracuje nad programem, który będzie wkrótce zaprezentowany. Sztab chce też przeprowadzić szeroką kampanię w internecie; jej celem ma być aktywizacja młodych ludzi i zachęcenie ich do poparcia Dudy. Powstał specjalny zespół ds. działań internetowych.

Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja.

Tekst i ilustracja za:
http://wpolityce.pl/polityka/232783-prawo-i-sprawiedliwosc-w-sobote-zainauguruje-kampanie-andrzeja-dudy

maciejmiezianMaciej Miezian

Byłem, byłem, byłem!!! Ćma ludzi. Gdy czoło pochodu dochodziło do Placu na Rozdrożu poinformowano nas przez megafon, że właśnie ostatnia grupa wyszła z Placu Trzech Krzyży. Każdy kto zna Warszawę, wie jaka to odległość. Tłum szedł całą szerokością Alej Ujazdowskich, a na dodatek ludzie dochodzili z boków. Marsz przebiegał spokojnie i był dobrze zorganizowany. Od chwili zbiórki pod krakowskim Audytorium Maximum o 6:00 rano do godziny 17:00 zdążyliśmy dojechać na miejsce, „podpalić Polskę”, coś zjeść i zapakować się do autobusów, by wrócić do Krakowa.

polskimarsz1Ale i tak w gorliwości zawstydzili nas pracownicy TVN, którzy zjawili się na miejscu zbiórki przed nami. To, że my wstaliśmy tak wcześniej to oczywiste. Ale, że pani redaktor i kamerzyście też się chciało to pełny „szacun” (tym bardziej, że wszyscy widząc napis TVN24 mijali ich bez słowa i chyba nic nie skręcili). Potem zaś kamery tej stacji, która mówi „całą prawdę przez całą dobę” towarzyszyły nam od początku do końca. Co za uczynni ludzie – dzięki temu, że stanęli na dachu cały świat mógł zobaczyć rozmiary pochodu i potem ciężko było mówić o „garstce ekstremistów”.

polskimarsz2Do Warszawy dojechaliśmy sprawnie. Nikt nas nie kontrolował co było ewenementem, bo zwykle policja bardzo interesuje się stanem technicznym autobusów, które przewożą ludzi na niemiłe władzy demonstracje. Mało tego – w stolicy wpuścili pod samo „Narodowe”. Szybko więc znaleźliśmy się na miejscu. Uroczystości na Placu Trzech Krzyży zaczęły się po 13:00. Najpierw oddaliśmy hołd Ofiarom stanu wojennego. Był Apel Poległych, czytano nazwiska, a po każdym odpowiadaliśmy: "Zginął za Ojczyznę". Potem p. premier Jarosław Kaczyński przemówił a następnie złożył kwiaty pod pomnikiem Wincentego Witosa.

Zaczęły się przygotowania do formowania czoła pochodu, co trochę to trwało. My w tym czasie staliśmy na Placu Trzech Krzyży śpiewając "Żeby Polska była Polską". Potem marsz ruszył, ale jeszcze nie zdążyliśmy wyjść z Placu Trzech Krzyży a już musieliśmy stanąć, bo czoło doszło do Ambasady Amerykańskiej i p. poseł Anna Fotyga składała kwiaty pod pomnikiem prezydenta Ronalda Reagana. Ja w tym momencie byłem na wysokości pomnika Wincentego Witosa (czyli ze 400 metrów od pomnika), a za mną był prawie cały ten tłum, który dotąd stał na placu.

polskimarsz3Potem przez Aleje Ujazdowskie i Plac na Rozdrożu, ruszyliśmy pod Belweder. Nawet tam nie doszedłem. Nie było szans. Utknąłem w tłumie na wysokości wejścia do URM-u i nie widziałem nawet telebimu z przemówieniami. Także ze słyszeniem tego co mówili z podium było kiepsko, bo co chwilę ktoś zaczynał skandować i trzeba było się przyłączyć. Dopiero od przemówienia p. Andrzeja Gwiazdy ludzie całkowicie się uspokoili i zaczęli nasłuchiwać tego co docierało z daleka.

Po zakończeniu marsz się rozformował i równie sprawie jak się zebrał tak się rozszedł. W mgnieniu oka asfalt na, na którym przed chwilą stały dziesiątki tysięcy ludzi (może nawet setka) był puściusieńki i nie leżał na nim nawet skrawek papieru.

polskimarsz4Wracaliśmy mijając poszczególnych funkcjonariuszy w żółtych kamizelkach. Przez cały dzień policji praktycznie nie było wcale. Nie stali po drodze, gdy jechaliśmy, praktycznie nie widać ich było na Placu Trzech Krzyży, ani podczas marszu, nie licząc ok. 20 funkcjonariuszy, którzy stali pod URM-em i swoimi ciałami blokowali wejście do tego pustego o tej porze budynku. A przecież ponoć mieliśmy „podpalić Polskę”... Czy to był typowy dla władz paraliż organizacyjny, czy też może nawet najwierniejsi z wiernych nie kupują tej propagandy, która sączyła się przez tydzień z publikatorów ? Ja stawiam na drugie, choć oczywiście pierwszego, podobnie jak obu naraz, nie można wykluczyć.

Zapraszam Państwa jeszcze do obejrzenia całości fotoreportażu:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/13Grudnia2014mm

krakowniezaleznymkInformacja własna

Politycy Prawa i Sprawiedliwości świętowali 11 listopada w Krakowie. Premier Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości złożył wieńce na grobach Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz Pary Prezydenckiej, Lecha i Marii Kaczyńskich, a także przy Krzyżu Pamięci Narodowej (Krzyżu Katyńskim) u stóp Wawelu.

Kolejna część uroczystości odbyła się w Sali Głównej Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" (Macierz Lwów), przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27.

godlopolskiWarto dodać, że 11 listopada 2014 roku, p. premier Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości podczas tego spotkania poinformował, że p. Andrzej Duda będzie kandydatem partii na urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

„Propozycję przyjmuję… Jeśli zostanę wybrany, moja prezydentura będzie dynamiczna i aktywna”.

Ilustracją do tej wiadomości jest Herb Rzeczypospolitej Polskiej ustanowiony w 1956 roku przez Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie, za Wikipedią.

Zapraszamy do obejrzenia kilku "komórkowych" zdjęć, ich autorem jest p. Mirosław Boruta:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/11Listopada2014mb

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

11 listopada 2014 roku, w dniu Święta Niepodległości w Krakowie na placu im. Ojca Adama Studzińskiego, pod Krzyżem Katyńskim wieniec złożył premier Jarosław Kaczyński.

Następnie odbył się wiec patriotyczny oraz koncert, w którym udział wzięły Kluby Gazety Polskiej, a także licznie zgromadzeni mieszkańcy Krakowa. Przemawiali: ksiądz Ignacy Piwowarski, dr Zuzanna Kurtyka, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz, Przemysław Miśkiewicz oraz zaproszeni goście z Węgier i Ukrainy. W drugiej części uroczystości wystąpili: Andrzej Kołakowski, Paweł Piekarczyk i Stanisław Markowski. Prowadzenie: Stanisław Markowski i Ryszard Kapuściński. Trzeba też dodać, że kilkunastoosobowa grupa - w większości młodych ludzi pod ochroną policji - usilnie próbowała zakłócić przebieg uroczystości.


• https://www.youtube.com/watch?v=WrRnwUxNo3Y

krakowniezaleznymkInformacja własna

Parlamentarzyści, kandydaci na samorządowców, członkowie i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości spotkali się (26 października 2014 roku w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Rolniczego przy Al. 29 Listopada 46 w Krakowie) z p. premierem Jarosławem Kaczyńskim, prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Organizatorem naszego, środowiskowego święta był Małopolski Sztab Wojewódzki Prawa i Sprawiedliwości (ul. Łobzowska 35/4, 31-139 Kraków).

20141026kwJesteśmy w pięknym, historycznym, wielkim mieście - w Krakowie (...) Jesteśmy w mieście szczególnym, w mieście, które powinno odgrywać nie tylko w Polsce, ale w ogóle w tej części Europy rolę specjalną. Powinno i może w jakiejś mierze odgrywa, ale na pewno nie na miarę potencjału, swoich możliwości – mówił dziś w Krakowie Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. Uroczystego otwarcia konwencji dokonała Beata Szydło, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, wraz z Andrzejem Adamczykiem, przedstawicielem Solidarnej Polski Edwardem Siarką oraz prezesem Polski Razem Jarosławem Gowinem.

Autorem zdjęcia jest p. Marcin Hałat (http://www.infoskawina.pl) a fragment relacji podajemy za: http://naszdziennik.pl/polska-kraj/105521,idziemy-po-zwyciestwo.html

Relację filmową nadesłał p. Stefan Budziaszek, dziękujemy 😉

https://www.youtube.com/watch?v=F-FmgO6wIvQ

Budziaszek Stefan Józef. Jeżeli jest w Krakowie ktoś, kto zrobił dla środowisk patriotycznych Naszego Miasta więcej - niechże wypowie to teraz lub zamilknie na zawsze...

OLYMPUS DIGITAL CAMERAMyślę, że cztery lata współpracy, niekiedy codziennej, pozwalają mi w Alfabecie Wyborczym 2014 umieścić tego jednego, jedynego Kandydata - do Rady Miasta Krakowa z listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu 5 (Podgórze, dzielnice IX, XII i XIII) i z numerem... 11. Nie chcę teraz komentować sposobu doboru i wyboru kandydatów na listach. Jak często mówię rozgrywki międzypartyjne są bardzo ciekawe, ale te wewnątrzpartyjne są... fascynujące.

Dzisiaj dopowiem bardzo krótko, głosujmy w Podgórzu na Stefana Budziaszka.  Miejsce w Radzie Miasta jest dla Niego i tak nazbyt skromną rekompensatą za lata pracy, lata służby dla Krakowa i dla Polski (powyżej pamiątkowa fotografia na  zakończenie naszego wywiadu z premierem Jarosławem Kaczyńskim, Kraków 21 lipca 2012 roku).

A część wspólnej pracy, filmów-wywiadów znajdą Państwo tutaj:
https://www.krakowniezalezny.pl/category/filmy-i-wywiady-kn

miroslawborutaMirosław Boruta

Walczyłem o dobrą sprawę. W biegu wytrwałem do końca. Dochowałem wiary” (słowa Św. Pawła wypisane na Pomniku Lotników w Newark-upon-Trent w Nottinghamshire)

morawicalotnikom1W sobotę - 30 sierpnia 2014 roku, tuż przed 75 rocznicą wybuchu II wojny światowej, w podkrakowskiej Morawicy odsłonięto i poświęcono polskim lotnikom pomnik „Polskie Orły”.

Warto dodać, że pomnik postawiono na cmentarzu tuż obok grobu w którym spoczywa kapitan Mieczysław Medwecki, który 1 września 1939 około godziny 7:00 wystartował z lotniska w pobliskich Balicach by walczyć z nadlatującymi po haniebnym zbombardowaniu Krakowa niemieckimi pilotami.

morawicalotnikom2Uroczystości rozpoczęły koncert pieśni patriotycznej w wykonaniu chóru szkolno-parafialnego oraz Msza Święta w intencji: „Za Ojczyznę i poległych” – z udziałem młodzieży szkolnej i ich rodziców oraz zaproszonych, licznych gości. Potem odbyło się przejście na cmentarz i odsłonięcie pomnika, a także apel poległych, złożenie kwiatów, zapalenie zniczy i okolicznościowe przemowy. Odczytano także list od premiera Jarosława Kaczyńskiego.

morawicalotnikom3W uroczystościach wzięli udział m.in. p. Ewa Maria Tarkowska, krewna kapitana Mieczysława Medweckiego; kombatanci środowiska lotników wojskowych i "Solidarności", kanclerz kurii polowej Wojska Polskiego ks. dr Jan Dohnalik; przewodniczący Zarządu Regionu Małopolska NSZZ „Solidarność”, p. Wojciech Grzeszek, władze samorządowe i obydwa krakowskie Kluby Gazety Polskiej - im. Janusza Kurtyki i Nowohucki.

Uroczystość i dzieło społeczności parafii pod wezwaniem Świętego Bartłomieja w Morawicy, działającej pod przewodnictwem proboszcza, księdza Władysława Palmowskiego i wysiłek fundatorów pomnika uwiecznił na zdjęciach p. Józef Bobela, dziękujemy 😉
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/30Sierpnia2014

porozumienieW minioną sobotę w ramach zgromadzenia obywatelskiego „Czas na zmiany” Prawo i Sprawiedliwość podpisało polityczne porozumienie z Solidarną Polską oraz Polską Razem. Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin złożyli podpisy na dokumencie, którego celem jest trwałe zjednoczenie polskiej prawicy (fot. pis.org.pl). W ramach akcji pod tym samym tytułem Prawo i Sprawiedliwość wydało specjalny biuletyn, który w poniedziałek trafił do Czytelników w całej Polsce.

W dokumencie podpisanym w sobotę przez liderów trzech partii prawicowych na sali warszawskiego Centrum Expo XXI możemy przeczytać: „W obliczu kryzysu politycznego, jakiego staliśmy się świadkami w ostatnich tygodniach, i świadomi odpowiedzialności za losy Ojczyzny, Prawo i Sprawiedliwość, Polska Razem Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro zawierają porozumienie w celu stworzenia silnej alternatywy dla skompromitowanego i szkodzącego Polsce rządu koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego”.

Z dokumentu, który stał się podwaliną do wspólnego działania polskiej prawicy na rzecz dobra Polski, dowiadujemy się m.in., że premier Donald Tusk nie jest w stanie skoordynować działań swoich ministrów i prowadzonej przez nich polityki (...) nagrania pokazują, jak zobowiązany mocą ustaw do apolityczności Prezes Narodowego Banku Polskiego prowadzi zakulisowe targi zmierzające do uniemożliwienia zwycięstwa w wyborach partii opozycyjnej i ustala politykę kadrową Premiera, zaś polityka prowadzona w Polsce przez ostatnie lata w dużej mierze nastawiona była na kontynuację wielu wadliwych mechanizmów i powiazań z okresu PRL.

prawoisprawiedliwoscPrawo i Sprawiedliwość, podpisując porozumienie z innymi partiami prawicowymi oraz działając wraz z przedstawicielami m.in. NSZZ „Solidarność”, klubów „Gazety Polskiej”, Ruchu Społecznego im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Solidarności Rolników Indywidualnych, Akademickich Klubów Obywatelskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dało początek szeroko zakrojonej akcji, mającej przywrócić Polsce elementarne zasady demokratyczne.

Podczas sobotniego zgromadzenia obywatelskiego, prowadzonego przez poseł Małgorzatę Sadurską, gdzie głos zabrali: poseł Andrzej Duda, profesor Piotr Gliński i senator Witold Waszczykowski, rozdawany był najnowszy biuletyn „Czas na zmiany”. Biuletyn, jako część akcji Prawa i Sprawiedliwości, przedstawia prawdziwe oblicze obecnej władzy i przypomina wystąpienie lidera partii Jarosława Kaczyńskiego podczas Konwencji Zjednoczeniowej Organizacji i Środowisk Patriotycznych z 12 lipca 2014 r., w którym przekonywał, że: „Naszą narodową potrzebą, warunkiem rozpoczęcia narodowej polityki jest odsunięcie tej władzy. Każdy dzień tej władzy bardzo drogo kosztuje nasz naród. I dlatego musimy iść w tym kierunku możliwie szybko. Musimy iść w tym kierunku tak, by już następne wybory, te za kilka miesięcy, przyniosły nam sukces, przyniosły zmianę władzy w wielu przynajmniej miejscach naszego kraju, w wielu regionach, w wielu gminach, miastach. To jest potrzeba, którą musimy uznać dzisiaj za coś, co dalece przekracza jakiekolwiek partykularne interesy. To jest dzisiaj potrzeba najwyższa”.

leszeksosnowskiLeszek Sosnowski

Felieton polityczny: Przygotowano podstępny zamach na Jarosława Kaczyńskiego*

Niektórzy, jeszcze do niedawna prominentni politycy, ostatnio nieźle trzęsą portkami. I wcale nie mam na myśli osobników umoczonych w tzw. aferze podsłuchowej, ci bowiem nic sobie nie robią z ewidentnych dowodów hańby. Obstawieni prokuratorami i głównonurtowymi redaktorami gwiżdżą na wszelkie zarzuty. Zresztą coraz bardziej szkodliwe poczynania tych ludzi są ewidentne od dawna. Chodzi mi tu o tych wszystkich, którzy ostatnio przegrali z kretesem wybory do europarlamentu, a dziś pragną wcielić w życie staropolskie przysłowie „Czepiło się g… okrętu i woła: płyniemy!”. Tym okrętem ma być PiS.

Kiepscy rachmistrze

Okazuje się, że jak trwoga, to do… PiS-u! Okazuje się, że ta marka ma już swoją ugruntowaną wartość. Okazuje się z kolei, że wartość pojedynczych nazwisk, choćby nie wiem jak medialnych, niewiele już znaczy. Najlepszym tego dowodem jest dramatyczny spadek wyniku Zbigniewa Ziobro – pod sztandarem PiS-u, i to wcale nie jako lider tej partii, uzyskał naprawdę świetny wynik: 335 933 głosów, jako lider Solidarnej Polski już tylko 60 763 głosy!

Bez stempla solidnej partii ani rusz. To pokazali wyraźnie Polacy 25 maja br.; okazało się, że od ostatnich wyborów trochę jednak dojrzeli politycznie i społecznie, nie nabierają się już na byle celebrytę, na byle kopacza piłki czy boksera. Albo na byle polityka.

Odnoszę jednak wrażenie, że w samym PiS-ie nie wszyscy to rozumieją, nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego w jak mocno ugruntowanej firmie działają. Wygląda na to, że niektórzy z czołówki partyjnej wciąż upatrują cudownego rozmnożenia głosów wyborczych poprzez zgarnięcie pod PiS-owskie skrzydła osobników przegranych, a nawet zdradzieckich, i dodawanie do swojego wyniku ich procencików zawartych w słupkach sondażowych. Kiepscy z nich jednak rachmistrze, bowiem tylko dodają, zapominając, że przy kaptowaniu przegranych trzeba niestety także odejmować. To jest niezbędne dla osiągnięcia prawidłowego bilansu. Trzeba rozsądnie zastanowić się, co się zyska, a co się straci – bo straty będą na pewno. Przygarnianie przegranych (nie mówiąc już o ewidentnych zdrajcach) tylko w pierwszej chwili zdaje się przynosić korzyści, nie jest jednak ani rozwojowe, ani konsolidujące. Jak funkcjonuje organizacja oparta na przeróżnych aliansach najlepiej można prześledzić na przykładzie SLD, które z prawie 50 proc. poparcia w latach 2000-2001 już w roku 2005 zjechało gwałtownie do 11,31 proc. w Sejmie i do zera w Senacie, a w roku 2011 Sojusz osiągnął zaledwie 8,24 proc. Przypomnę tylko, że SLD utworzono w 1997 r. na bazie 33 (!) organizacji; bardzo to socjalistycznie i sprawiedliwie wyglądało, ale ewidentnie na dłuższą metę nie funkcjonuje.

Gdyby te wszystkie asy polityki były tak znakomite, to dziś zasiadałyby w Strasburgu i miałyby PiS gdzieś – nie trzeba być szczególnie rozgarniętym, żeby zdawać sobie z tego sprawę. Jeśli zatem dzięki nim nawet parę nowych głosów PiS-owi przybędzie, to pytanie ile zarazem ubędzie? Ludzie na ulicy mówią wprost: na takie związki nie będziemy głosować, nie będziemy ich popierać, niektórzy dodają, że wtedy lepiej w ogóle na wybory nie iść… Tradycja łatwego puszczania w niepamięć zdrady jest w Polsce niestety wielka, sięga wieku XVII. To najgorsza nasza tradycja. Z taką tradycją należy definitywnie zerwać, bo owo tak łatwe przechodzenie od zdrady do współpracy, kończyło się zawsze dla kraju źle, nawet tragicznie. Zyskiwali (na majątkach, bo przecież nie na honorze) ci, którzy zdradzali, Ojczyzna – nigdy.

Trzeba zatem zadać pytanie tym członkom PiS-u, wyżej i niżej postawionym, którzy stale wątpią,  tym stale niepewnym sukcesu, stale opiniującym każdą odważniejszą inicjatywę słowami „to się nie uda”: dlaczego nie macie wiary we własne siły? Po co wiązać się z nosicielami porażki, ze skazanymi na przegraną? To siły nie doda. Nikt nie lubi mieć do czynienia z ludźmi przegranymi. Tym bardziej, że to osobnicy wielce podejrzani, zarówno jeśli chodzi o ich ostateczne cele, jak i metody działania. Czyż mało jest fatalnych doświadczeń z różnymi aliansami? Przecież ci przegrani nie zwracają się do PiS-u z pokorą, choćby z dobrze udawaną! Nie przepraszają. Ciągną za sobą całe dwory. Żądają! Ich celem nie jest rozbudowa i wzmocnienie PiS-u – wprost przeciwnie. Po cóż zatem prowadzić z nimi rozmowy i tym samym dawać dramatyczny sygnał społeczeństwu: sami nie damy rady!

Czas zwrócić się również do tych ludzi, którzy na wybory nie chodzą. Bo może oni jednak mają jakieś racje, że nie chodzą, może nie wszyscy są obojętni, lecz po prostu stracili nadzieję – powodów było niemało, poczynając od sławnego 5 czerwca 1989 r., kiedy to pan Geremek ogłosił społeczeństwu, że jest niemądre, bo dzień wcześniej źle wybrało, skreślając totalnie na listach wyborczych tych, którzy ich prze 45 lat ciemiężyli. Wyniki „skorygowano” i to jakoby w majestacie prawa… Iluż to ludzi ma o to żal do dzisiaj… Tych właśnie oraz ich ideowych spadkobierców trzeba przekonać, że można tamten haniebny akt poddania się naprawić, że uczyni to PiS, że potrzebne są do tego jego samodzielne rządy, a nie alianse niosące już w zarodku kłótnie i dywersję. Czemu nie powiedzieć do społeczeństwa bez ogródek: dajcie nam najpierw samodzielnie rządzić i dopiero wtedy nas oceńcie, nie oceniajcie teraz i to na podstawie komentarzy wrogich nam mediów.

Kompas

Te wrogie media są silne, ale PiS nie jest bezsilny. Prof. Andrzej Nowak zaproponował utworzenie trzech majdanów: pod TVP, TVN i pod Agorą (wydawca Wyborczej). Sądzę, że jeden z nich, pod TVP – choć oczywiście w polskich realiach zapewne musi inaczej wyglądać niż w Kijowie – jest potrzebą chwili i to nie tylko dlatego, że mamy do czynienia z telewizją de facto rządową, a nie publiczną. Szykuje się mianowicie szybka wyprzedaż regionalnych ośrodków TVP; właśnie od 1 lipca w perfidny sposób pozbyto się trzonu ich pracowników. Nazywa się to restrukturyzacją i polega na przekazaniu osób dotychczas zatrudnionych w TVP firmie zewnętrznej, będącej agencją pracy – uwaga! – tymczasowej, o swojsko brzmiącej nazwie LeasingTeam. Centrala z Woronicza od dawna deprecjonuje ośrodki regionalne, teraz drastycznie redukuje zatrudnienie. Stara metoda przygotowania do sprzedaży całej firmy lub jej mienia.

Przywrócenie TVP charakteru telewizji publicznej, odpolitykowanie jej, nasycenie programów prawdziwymi relacjami z życia kraju, tradycją narodową, autentyczną kulturą, a nie popularyzacją pseudoawangardowych wypocin, przywrócenie szacunku dla Chrystusa i jego wyznawców, zaniechanie kpin i drwin (bo to nie krytyka) z opozycji, zaniechanie promowania dewiantów itd., itd. – długa jest lista  napraw w tej instytucji. Dobrowolnie leczeniu TVP się nie podda, to jasne, bo zakochani we władzy zarządzający i redaktorzy walczą nie tylko o byt władających polityków, ale i swój własny. Ale są jeszcze inni redaktorzy i to w tej samej instytucji, są jeszcze sojusznicy wewnątrz TVP – im trzeba wywalczyć szansę. Wywalczyć! Oczywiście nie tylko PiS, ale i Solidarność, i inne związki oraz wszyscy ci, którym jeszcze zależy na normalnym kraju.

Proszę uważnie obserwować, z jaką faryzejską troską mainstreamowe media traktują tzw. porozumienie prawicy, jak cierpią, że ten niesympatyczny typ Kaczyński (w domyśle satrapa i egoista) nie kwapi się do zjednoczenia prawej strony, a już największą krzywdę wyrządza swemu ugrupowaniu, odrzucając wyciągnięte po kasę, przepraszam, do zgody ręce Gowina i Ziobry. Mass media nagle tak bardzo troskają się o dobro prawicy, niczym Wyborcza o dobro Kościoła, a więc waląc jak w bęben w najszlachetniejszych ludzi, wciskając zdrajców i awanturników w szeregi prawicy, kwestionując podstawowe wartości i idee konserwatywno-narodowe. W rzeczywistości mainstreamowe media są jak niezawodny kompas: jeśli wskazują, by się jednoczyć z Ziobrą i Gowinem – którzy nagle nie schodzą z ekranów telewizyjnych – to znaczy, że na pewno należy iść w zupełnie przeciwnym kierunku. Wtedy się dojdzie do celu. Kto choć przez chwilę mniema, że te media, w tym TVP, faktycznie działają dla dobra prawicy, ten powinien natychmiast odejść z polityki. Albo natychmiast przenieść się do lewaków.

Wróćmy do tych, którymi obecnie nikt w polskiej polityce się nie interesuje, do tych, którzy nie chodzili na wybory, którzy nie posiadają żadnej opieki politycznej – a naprawdę mają swoje racje. Z nimi nikt jednak nie rozmawia, nie słucha ich argumentów, a przecież to właśnie oni są większością! Większością, na którą machnęły ręką wszystkie partie, ba! pokrzykuje się na nich albo nimi pogardza. Jakoby jest im wszystko jedno, skoro nie głosują. Na pewno są wśród nich zobojętniali, ale też na pewno nie jest ich ponad 50 proc.! Ten który przywróci frekwencję wyborczą choćby z 1989 r., a więc na poziomie 62 proc., ten będzie na długo zwycięzcą i ten uratuje Ojczyznę przed manipulacjami i ostatecznym zawłaszczeniem kraju przez sitwę. Naród w 100 procentach składa się z… narodu – nie z 48 procent głosujących. To nieustanne gmeranie pośród dotychczas uczestniczących w wyborach i wygrzebywanie kogoś tam jeszcze, kto może się rozmyśli, zmieni front i zagłosuje na PiS i dzięki temu przybędzie nam ten jeden mandacik – to strata sił, środków i czasu. A czasu mało!

Trzeba walczyć o całą pulę i trzeba mobilizować pozostałą część narodu – nie z powodu parlamentarnej arytmetyki, ale dlatego że tu idzie o stawkę najwyższą: o Ojczyznę i zachowanie wiary przodków. To patetyczne słowa, wiem i sam nie przepadam za patosem, ale tak po prostu teraz jest, w takim momencie historycznym się znaleźliśmy.

Syn marnotrawny?

Czołówkę przegranych tworzą Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin. Ten drugi zdaje się być o niebo sprytniejszy od tego pierwszego. Obaj do niedawna pyszni i pewni swego, dziś – malutcy. Obaj niedawno jeszcze brylowali w mediach i na salonach, kasowali, rozdzielali stanowiska, objawiali wielkie prawdy, a teraz – stanęli przed widmem politycznego niebytu. Nie są ludźmi bez zawodów i wykształcenia, na pewno znaleźliby sobie dobrą robotę, ale żądza władzy i tzw. parcie na szkło nie pozwalają im zająć się czymś spokojniejszym.

Niektórzy zwolennicy Ziobry w samym PiS-ie (są jeszcze tacy) na ratunek swego byłego kolegi przywołali nawet opowieść Chrystusa o synu marnotrawnym. Niestety „wykazali się” bardzo powierzchowną znajomością Ewangelii. Porównanie Zbigniewa Ziobry do syna marnotrawne jest całkowicie chybione; były PiS-owski polityk nijak ma się do młodszego z braci, który porzucił rodzinny dom i wyruszył w świat w poszukiwaniu większego szczęścia niż miał w gospodarstwie ojca. I motywy jego postępowania, i sytuacja życiowa w żaden sposób nie przystają do motywów i sytuacji polityka SP.

Nie nazwany w Ewangelii z imienia młody człowiek nikogo nie zdradził, nie usiłował okraść, i co najważniejsze – nie wystąpił przeciwko swemu ojcu. Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada – tak się zwrócił do rodzica (Łk 15,11-32). Dostał połowę (druga przypadła starszemu synowi) i niebawem można powiedzieć legalnie opuścił rodzinny dom razem z otrzymanym (a nie zabranym bez pozwolenia, czyli ukradzionym) majątkiem. Nie udał się w świat, by szkodzić ojcu, konkurować z nim, krytykować go, wymądrzać się. Nie, był po prostu lekkoduchem, niefrasobliwym młodzieńcem, który, otrzymawszy „kasę”, postanowił zakosztować uciech tego świata; roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie – pisze Ewangelista. A pod koniec opowieści rozeźlony na młodszego starszy brat powie bez ogródek: roztrwonił twój majątek z nierządnicami. Gdy majątek bardzo szybko się rozszedł, nasz bohater zaczął cierpieć nie tylko niedostatek, ale głód do tego stopnia wielki, że Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie. Młody człowiek stanął w rzeczywistości w obliczu śmierci: ja tu z głodu ginę.

Czy tak dramatycznie wyglądają losy Zbigniewa Ziobry? PiS-owski „syn marnotrawny” nie prosił ojca o zgodę, kiedy obdarowany miejscem na listach wyborczych gwarantującym posadę europosła i związane z tym wspaniałe apanaże, opuszczał rodzinny dom, czyli swoje macierzyste ugrupowanie polityczne. Wprost przeciwnie! Odszedł z hukiem, pełen krytyki wobec ojca i jego domu, nie okazując najmniejszej wdzięczności. Stał się konkurentem ojca, szkodząc mocno jego gospodarstwu. Sam zaś majątku nie roztrwonił. Pomnożył go znacznie. Świń w Strasburgu nie pasał. Nie z głodu zatem zapragnął wrócić do rodzica, lecz by ten majątek dalej mnożyć.

Ewangeliczna opowieść o synu marnotrawnym traktuje również o miłosierdziu. Komu wszakże jest okazane owo miłosierdzie? Nie paniczykowi dumnie potrząsającemu piórami, złaknionemu popularności i pieniędzy. Nie człowiekowi co prawda młodemu, ale przecież znającemu dobrze życie, który posmakował już władzy na wysokim szczeblu. Miłosierdzie okazane jest naiwnemu, wchodzącemu dopiero w życie młodzieńcowi. Wydaje mi się, że pan Ziobro do prawdziwej przemiany potrzebuje nie pomnażania majątku, ale właśnie doświadczenia głodu. Dosłownego głodu, nie głodu władzy i sławy, bo tego doświadcza nieustannie. Najlepszą drogą do celu byłoby w tym przypadku nie trwonienie majątku, ale całkowite rozdanie go ubogim i chorym. Stanie się wówczas nie tylko człowiekiem pożądającym miłosierdzia, ale i świadczącym je. Nie zapominajmy, że w Ewangelii jest oczywiście w wielu miejscach mowa o miłosierdziu, lecz wielokroć także o sprawiedliwości. Pismo Święte, to księga napisana z natchnienia Boga, nie felieton i nie materiał do dowolnych interpretacji, także politycznych.

Wróćmy jeszcze raz na chwilę do Chrystusowej opowieści. Młodszy syn decyduje się na pełną, niekłamaną pokorę wobec ojca, choć wcale go nie zdradził, a tylko (?) zranił jego uczucia. Broń Boże nie stawia żadnych warunków, nie oczekuje stanowisk; uczyń mię… – mówi – no właśnie, kim? Dygnitarzem? Senatorem? Nadzorcą? Nie! Uczyń mię choćby jednym z najemników. A najemnik wówczas wykonywał najgorsze roboty w gospodarstwie, jak np. będące w wielkiej pogardzie pasanie świń, które Żydzi uważali za nieczyste. Pan Ziobro nie chce pasać świń. Ma wymagania niemałe, choć teraz skromniejsze, ale najemnikiem nie będzie. Wyborcy co prawda poskromili jego pychę, ale już widać, że niestety tylko na chwilę. Pycha nazywana jest królową grzechów.

Ziobro po rozmowie z prezesem Kaczyńskim nie zostawił sobie nawet chwili na refleksję, szybko odsłonił przyłbicę, ukazując prawdziwe, znane wszystkim oblicze; zaczął kluczyć, udowadniać, co to on nie może i padł od razu w objęcia Gowina (choć jemu się wydaje, że to on przygarnął filozofa). Teraz będą solidarnie knuli razem. Oczywiście do jakiegoś czasu.

Jarosław II

Jarosław Gowin proponuje Jarosławowi Kaczyńskiemu sojusz. Łaskawca! Stoi w obliczu kolejnej totalnej porażki, szeregi mu się sypią, opuścił go nawet jego ulubieniec Jasiu Godson, a mimo to lider nowego zlepku politycznego dumnie wyznaje w TVP akt nowej wiary: „Wierzę, że Polska Razem i PiS będą naprawiać Polskę”. Proszę bardzo, już obwieścił alians, na pierwszym miejscu wymieniając swoją tonącą tratwę, już zaczyna liderować, a PiS wspomina na doczepkę. Kto zna naprawdę Gowina, ten wie, że nie ma mowy o przejęzyczeniu: to zamknięty w sobie człowiek, którego zżera potworna ambicja. On z pozycją drugiego, a co dopiero trzeciego lub czwartego, nigdy się nie pogodzi, przekonał się o tym i sam Tusk. Ewentualne wątpliwości w kwestii podziału władzy rozwiewa już w kolejnym zdaniu: „Program Polski Razem będzie uwzględniony przez nowy prawicowy rząd”. Kto mu obiecał i ten rząd, i udział w nim? Ów zaprezentowany parę miesięcy temu melanż niespójnych ogólników nazywa „programem”?! O jego pomysłach gospodarczych i rozeznaniu w tej materii nie warto nawet wspominać… Filozof uczepił się deregulacji zawodów jak rzep psiego ogona. Dramatyczne nieraz skutki dopuszczenia przeróżnych nieuków oraz cwaniaków do uprawiania odpowiedzialnych zawodów już obserwujemy. Nie dość, że życie gospodarcze w Polsce marniutkie, to jeszcze je osłabiać bezkarnym dopuszczaniem nieuków do wykonywania odpowiedzialnych i kosztownych prac? Owszem, parę zawodów wymagało deregulacji, ale nie dwieście! Powoływanie się na przykład Niemiec jest bez sensu, jeśli się weźmie pod uwagę, jak tam rozwinięte jest szkolnictwo zawodowe; dlatego tam nie ma co regulować dodatkowymi egzaminami, komisjami i ustawami.

Gowin już się widzi w nowym rządzie – na pewno nie w roli posłańca… Raczej jako Jarosław II. Na razie jeszcze się podlizuje: „Zawsze było mi blisko do takich polityków, jak Jarosław Kaczyński…”. Skoro tak, to pytam, kiedy łże – 3 lipca br. na antenie TVP Info, udając przyjaznego prezesowi PiS-u, czy 22 maja br. w Kielcach, gdzie gromił: „Tak, dość marnowania głosów, a marnuje głosy ten, kto będzie głosował na Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego!”. I dodał jeszcze, żeby nie było wątpliwości, „Ci, którzy zagłosują na Kaczyńskiego, poprą rekordowo w skali Europy nieskuteczną opozycję”. I co, teraz pcha się do tej najmniej skutecznej opozycji? I co, z takim człowiekiem alians? Chyba tylko po to, by sobie mocno zaszkodzić, a jemu coś darmo sprezentować… Tylko za co prezenty? Bo jeśli z miłości bliźniego, to trzeba poszukać bardziej potrzebujących.

Nie wierzę w to, że „rozmowy toczą się w trójkącie Polska Razem, PiS, Solidarna Polska”, jak zapewniał bezczelnie w telewizji były minister sprawiedliwości, wciąż na pierwszym miejscu stawiając oczywiście swoje rozlatujące się ugrupowanie. Gdyby taki trójkąt powstał, to klęska PiS-u pewna. Nie tędy droga do zwycięstwa – dlatego nie wierzę Gowinowi. O co mu naprawdę chodzi, wyjaśnił niechcący już w następnym zdaniu wygłoszonym w TVP: „Najważniejsze jest to, żeby powstały wspólne listy, najpierw w wyborach samorządowych, potem do parlamentu”. Na pewno to jest najważniejsze. Dla niego. Ale Gowin dzieli skórę na niedźwiedziu, chce postawić opinię publiczną przed faktem dokonanym: on i jego ludzie znajdą się na listach PiS-u. Co na to jednak członkowie oraz sympatycy PiS-u, zwłaszcza ci, którzy z tych list będą musieli ustąpić na korzyść niedawnego kamrata Tuska albo na korzyść zdrajców z własnych szeregów, których w Gowinowym ugrupowaniu pełno? Chore pomysły.

Trzeba się bowiem zastanowić, czym jest owa Polska Razem, z czego powstała. To koczowniczy lud, ugrupowanie osób wędrujących i nielojalnych, których wylansowały wcześniej inne partie, nie wiedząc, kogo hodują na swoim łonie. Historia uczy, że nie wolno liczyć na uczciwość tego, który raz postąpił już nielojalnie, kto ma inklinacje do zdrady. Jak tylko takiemu trafi się okazja, albo jak się na coś obrazi – porzuci bez wahania kolegów. Wszyscy posłowie lub europosłowie Polski Razem zdobyli swoje mandaty z ramienia PiS-u lub PO! Czegóż to zatem dokonała owa, tak butnie przemawiająca ustami swego przewodniczącego organizacja, poza skupieniem pod jednym dachem osobników, których do niedawna na pewno nazywano by zdrajcami, choć może teraz obowiązują inne standardy i inne słownictwo, jak pokazuje afera podsłuchowa?

O samym Gowinie najlepiej świadczy kolejne zdanie z cytowanej tu telewizyjnej rozmowy: „Moja partia ma w nazwie słowo ‘razem’, więc szukamy porozumienia i to porozumienie jest realne w obrębie obozu prawicowego”. Przebiegły Jarosław Gowin i w tym przypadku nie jest w zgodzie ze stanem faktycznym. Otóż pełna i oficjalna nazwa tej partii, a raczej partyjki, brzmi „Polska Razem Jarosława Gowina”, co widnieje nie tylko w rejestrach sądowych, ale i na stronie internetowej ugrupowania. Tak, proszę państwa, taka ogromna buta została zawarta już w samej nazwie ugrupowania, takie ambicje się uzewnętrzniły. Polska pana Gowina… Cóż za pycha! Już sam ten fakt powinien stanowić wystarczający powód, by z gościem w ogóle nie rozmawiać. On rozumuje tymi samymi kategoriami, co Tusk: państwo to ja. Tamten urósł już na tyle w siłę, by ową zasadę wcielać w życie, ten – jeszcze za słaby. Żadna poważna partia europejska nie zdobyła się na zawarcie w swej nazwie podległości swemu wodzowi, nie zrobił tego nawet Haider w Austrii. Wyobraźmy sobie tylko, co by się działo, gdyby coś takiego uczynił Jarosław Kaczyński – strach pomyśleć… Wyzwano by go od faszystów i ogłoszono zagrożeniem dla świata, wezwano Europę i USA na ratunek przed nim. Ale Gowinowi takich rzeczy mainstreamowe media za złe nie mają. Palikotowi zresztą też.

Gowin zakłada prawicowy obóz… Nie wiadomo – śmiać się czy płakać. Jeszcze niedawno walczył o pozycję nr 1 w PO, a jak przegrał, to porzucił kolegów i poszedł do konkurencji. W świetle np. prawa handlowego byłoby to przestępstwo. W świetle kodeksu honorowego nie powinno się podawać mu ręki. Chce na grzbiecie PiS-u dojechać do celu (a więc do premiera, może prezydenta). A w ogóle cóż z niego za prawica? Warto zastanowić się, skąd się wywodzi Jarosław Gowin. Otóż ze środowiska, które wprost obsesyjnie nie cierpi PiS-u, a braci Kaczyńskich w szczególności. To wynoszące się ponad wszystkich środowisko ma swoje gniazdo w Krakowie, więc może warszawiacy mniej go rozeznają. Gowin to katolik, ale ten ulepszony przez Wyborczą, zwolennik tzw. Kościoła otwartego, reprezentowanego przez lewackie, postmodernistyczne kręgi Tygodnika Powszechnego, jakiegoś Kościoła przeintelektualizowanego, gardzącego pobożnością ludową. Przez ponad 10 lat był naczelnym miesięcznika „Znak”, który przemyca lewactwo w środowiska katolickie. Całe lata kibicował Unii Demokratycznej i Unii Wolności.

Ten pan na pewno nie znajdzie uznania w środowiskach „moherowych”, a tak samo i ci, którzy się z nim zwiążą – to zaś oznacza duże straty wizerunkowe wśród milinów katolickich radiosłuchaczy, telewidzów i czytelników. Taka byłaby jedna z „korzyści” ewentualnego aliansu.

Piąta kolumna

Wiemy wszyscy dobrze, że słabością PiS było od lat dobieranie sobie współpracowników i współrządzących. Z jednaj strony wspaniali ludzie, mądrzy, patriotyczni, odważni, aż tu czasem zupełnie nieoczekiwanie obdarza się dużym, a nawet wielkim zaufaniem dziwnych osobników – nie wiedzieć z jakiego powodu. Najbardziej klasycznym przykładem jest Joanna Kluzik-Rostkowska, utalentowana konstruktorka wyborczej klapy Jarosława Kaczyńskiego; te wybory naprawdę sztuką było przegrać i to z tak marnym, przypadkowym kandydatem, jak Komorowski. Najwyższy czas zdać sobie sprawę z działania piątej kolumny w PiS-ie. Trzeba się jej wystrzegać jak zarazy i to na wszystkich szczeblach. Jestem przekonany, że z pomocą różnych mediów szykowany był perfidny swoisty zamach na PiS, a na Jarosława Kaczyńskiego w szczególności. Chodziło (i chodzi dalej!) o wprowadzenie w szeregi partii ponownie fermentu, kłótni, tworzenia frakcji, walki o przywództwo – obaj omawiani tu panowie oraz ich dwory to gwarantowali, nawet gdyby to nie było ich bezpośrednim celem. Ich charaktery, ich ambicje, ich mniemanie o sobie, w końcu ich fałszywe rozumienie polityki musiałyby doprowadzić do rozbijactwa.

I jeszcze jedno. Ludzie mają dosyć międlących się między sobą od 20 albo i więcej lat polityków różnych orientacji, ale wciąż tych samych. Dla nowych i młodych miejsca w ławach sejmowych i senatorskich brakuje. Jeżeli już ktoś się tam znajdzie, to jakiś osobnik o słabej osobowości, wystawiony tylko po to, by puścić oko do młodego wyborcy. Może w PiS-ie jest pod tym względem lepiej (choć nie najlepiej); tu klasycznym i wielce pozytywnym przykładem jest Krzysztof Szczerski. Stare kadry siłą rzeczy tracą dynamikę, na to nie ma ratunku… Trzeba wyszukać więcej Szczerskich. Oni są, tylko trzeba im dać szansę, zrobić jakąś selekcję, wytyczyć drogę, nie kręcić się w kółko w tym samym kręgu osobowym. Również dlatego nie wierzę, że taki zgrany polityk, jak Gowin ma jakiekolwiek szanse na sojusz z PiS-em.

Jarosław Odnowiciel

Czy z tego wszystkiego może wynikać, że należy być samotną wyspą polityczną? Ależ nie! Trzeba jednak przyjrzeć się, jak wygląda obecnie polityka w Europie. Wyszukiwanie polityków z nazwiskiem i podkupywanie ich już od dawna nie jest praktykowane. Mało tego, jest w zachodnich krajach generalnie źle widziane tak wśród elit, jak jeszcze bardziej wśród wyborców. Tam się zdrajców nie szanuje i nie podaje pomocnych dłoni. Jednakże opozycyjne czy konkurencyjne ugrupowania obserwuje się bardzo uważnie, a następnie przejmuje się te ich idee oraz pomysły, które nabijają punkty wyborcze – nie potrzeba przejmować konkretnych ludzi. Dlatego niestety nie ma już ani klasycznych chrześcijańskich demokratów, ani klasycznych socjaldemokratów. Wielkim mistrzem w tym działaniu jest Angela Merkel. Tak wykończyła FDP, tak zneutralizowała Zielonych, tak utrzymuje od tylu lat zdecydowaną przewagę nad SPD. Stąd prosty wniosek dla PiS-u: podpatrzeć, co przyciągnęło niektórych wyborców do odszczepieńców albo do Korwina i włączyć to w swoją kampanię. Co przyciągnęło, nie – kto.

Jarosław Kaczyński powiedział 12 lipca na konwencji prawicy w Warszawie: „Zaczynamy od początku”. Dobrze powiedział, choć nie jestem pewien, czy wszyscy to dobrze zrozumieli. Po pierwsze jako kulturalny gospodarz jak najbardziej słusznie chciał być miły wobec niektórych gości, którzy jego i PiS kiedyś porzucili. Grzeczność nikomu jeszcze nie zaszkodziła i nie wyklucza też stanowczości. Po drugie „od początku” – tak przynajmniej ja to zrozumiałem – nie może przecież oznaczać rezygnacji z 13-letniego dorobku PiS-u i zaczynania wszystkiego od nowa. Według socjologicznych badań potrzeba 25 lat na ugruntowanie się prawdziwej partii politycznej i jej elektoratu. PiS połowę tego okresu i tej drogi ma już za sobą. „Od początku” to nie to samo, co „od nowa”. PiS nie startuje od nowa w politycznych szrankach, ale od początku rozpoczyna kolejny etap swej działalności. Ten etap, owszem, można by określić słowem „odnowa”, ale pisanym razem, jako rzeczownik.

Wiele dobrego dla ugruntowania Polski zrobił tysiąc lat temu Kazimierz Odnowiciel, może teraz będziemy mieli Jarosława Odnowiciela? Jest bardzo potrzebny a zagrożenia analogiczne. Kaczyński ma szanse na to miano zasłużyć. Do tego niezbędna jest jednak silna własna organizacja, liczna, dobrze reprezentowana. Dlatego może szkoda, że w czasie ostatniej konwencji nie powiedział wprost: wstępujcie w nasze szeregi, zapisujcie się do PiS-u! Tam będziemy razem, tam znajdziemy dla każdego zadanie, tam będziemy solidarni, bo jako zlepek przeróżnych ugrupowań nigdy tacy nie będziemy. Jako zlepek będziemy tylko zrealizowanym marzeniem naszych przeciwników.

„To nie o Jarosława chodzi, to chodzi o Polskę” – powiedział prezes PiS-u w odpowiedzi na skandowanie jego imienia na zakończenie warszawskiej konwencji, dając tym dowód nie tylko skromności, ale i rozwagi. Oczywiście o niego również chodzi, ale faktycznie następnym razem skandujmy: Polska! Polska! Polska!

* Felieton ukaże się niebawem, w najnowszym, drukowanym właśnie numerze Miesięcznika WPIS (45, 7/2014). Serdecznie dziękujemy Autorowi i Wydawnictwu za możliwość wcześniejszej publikacji tekstu.

krakowniezaleznymkInformacja własna

"Nie można zaś być prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości. Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Natomiast czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo. Naród zaś jest przede wszystkim bogaty ludźmi. Bogaty człowiekiem. Bogaty młodzieżą! Bogaty każdym, który czuwa w imię prawdy, ona bowiem nadaje kształt miłości".

Jan Paweł II, Apel Jasnogórski. Rozważanie wygłoszone do młodzieży (Częstochowa, 18 czerwca 1983).

W niedzielę o godz. 11:00 odbyła się kulminacyjna uroczystość w ramach XXIII Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę - uroczysta, koncelebrowana i... blisko 2,5-godzinna Msza Święta. Hasłem tegorocznej pielgrzymki i uroczystości jasnogórskich były słowa: "Z Janem Pawłem II odnawiajmy oblicze ziemi, tej ziemi".

20140723ndMszy Świętej przewodniczył ksiądz arcybiskup Zygmunt Zimowski z Watykanu, przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Służby Zdrowia. Uczestnicy dorocznej pielgrzymki szczelnie wypełnili plac przed sanktuarium - czyli, jak powiedziała "dziewczynka z kłamstewkami" z Teleekspresu: "kilkanaście tysięcy osób"... (fot. p. Robert Sobkowicz, "Nasz Dziennik").

20140713kbPrzybyło wielu polityków, m.in. premier Jarosław Kaczyński, marszałek Marek Jurek, minister Antoni Macierewicz i tylko wielka szkoda, że organizatorzy nie zadbali o to, by zebrani mogli usłyszeć choćby Premiera, szczególnie, że wiele mówiono o papieżu Franciszku i Jego niezwykle pozytywnym stosunku do aktywności politycznej katolików... (fot. p. Konrad Boruta). Nie dawajmy posłuchu mitom o rozdziale kościoła od państwa czy innej... ogłupiającej poprawności.

Nas, Krakusów cieszyły krakowskie akcenty: choćby sześć parafii wymienionych podczas składania darów ołtarza (w tym pięć z Nowej Huty - wielkie brawa dla najmłodszej dzielnicy Naszego Miasta!), a wśród składających widok p. Jolanty Janus, inicjatorki i organizatorki kwest smoleńskich.

20140713mbO ofiarowanej podczas liturgii Piecie Smoleńskiej wspomniał także pielgrzymom nasz wielki przyjaciel, p. Andrzej Melak, jeden z filarów ruchu smoleńskiego (był na Jasnej Górze w towarzystwie p. Ewy Kochanowskiej) dla nas - wszystkich zaangażowanych w dochodzenie do prawdy i będących... „smoleńskim pomnikiem” to wielki zaszczyt (fot. p. Mirosław Boruta).

Warto dodać, że telegram dziękczynny do Ojca Świętego Franciszka odczytał również krakowianin, p. prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki, przewodniczący Zespołu Wspierania Radia Maryja w służbie Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu.

Niezatarte wrażenia robiły tłumy ludzi nie tylko wewnątrz i przed Narodowym Sanktuarium, ale także  przed namiotami Fundacji Lux Veritatis, "Naszego Dziennika", telefonii "W Naszej Rodzinie", "Róży" dla wspierania Radia Maryja czy małą estradą, z której tysiące przybywających pielgrzymów witała jedyna w swoim rodzaju, wspaniała "Kapela znad Baryczy".

Zapraszamy Państwa jeszcze do obejrzenia fotoreportażu - także i on jest dzisiaj rodzinny... Poniżej linka do zdjęć autorstwa pp. Konrada (fot. 1-16) i Mirosława (fot. 17-51) Borutów:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/13Lipca2014

krakowniezaleznymkInformacja własna

18 czerwca Krakowianie i Goście Naszego Miasta w sposób niezwykle uroczysty uczlili dzień urodzin śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Premiera Jarosława Kaczyńskiego, którzy przyszli na świat w 1949 roku w Warszawie.

Już rano przy sarkofagu śp. Pary Prezydenckiej zebrali się przedstawiciele Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie oraz Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki, którzy złożyli tam wiązanki kwiatów. Okolicznościową mowę wygłosił nowo wybrany poseł do Parlamentu Europejskiego, p. dr Andrzej Duda. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć, autorstwa pp. Zbigniewa Galickiego (fot. 1-4) i Mirosława Boruty (fot. 5-9):
https://goo.gl/photos/v2PmjFUrqwTZG2PX8

20140618jk1Po południu, po uroczystościach przy sarkofagu śp. Pary Prezydenckiej - Lecha i Marii Kaczyńskich, odprawiona została koncelebrowana Msza Święta. Następnie, z Katedry Wawelskiej, uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty przy pomniku Świętego Jana Pawła II i przeszli na Plac O. Adama Studzińskiego, gdzie - po odśpiewaniu Hymnu Polski - odbyły się pokazy fragmentów filmowych poświęconych śp. Prezydentowi a okolicznościowe przemówienia - laudacje wygłosili pp. poseł Maciej Łopiński i premier Jarosław Kaczyński.

20140618jk2W uroczystościach uczestniczyła p. Marta Kaczyńska, posłowie i senatorowie Prawa i Sprawiedliwości, delegacja Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" z jej przewodniczącym, p. Piotrem Dudą oraz Kluby Gazety Polskiej m.in. z Będzina, Brzozowa, Kęt, Krakowa, Krakowa-Nowej Huty, Opola, Piotrkowa Trybunalskiego, Tarnowa, Tarnowskich Gór i Tychów, z ich założycielami, pp. Tomaszem Sakiewiczem i Ryszardem Kapuścińskim (fot. w tekście, p. Mirosław Boruta).

Zapraszamy Państwa do obejrzenia dwóch fotoreportaży, autorstwa pp. Mirosława Boruty i Jakuba Kalinowskiego, a także relacji filmowej, przygotowanej przez p. Stefana Budziaszka:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Czerwca2014mb
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Czerwca2014jk
• https://www.youtube.com/watch?v=rqBFa_FXuDw

miroslawborutaMirosław Boruta

"Z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi
Zwycięskiej chwały nadchodzą dni...
Dopomóż, Boże i wytrwać daj!
Tu nasze miejsce, to nasz kraj!"

20140518konwencjaNiedzielne, krakowskie popołudnie upłynęło nam wczoraj na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w gościnnych progach Uniwersytetu Rolniczego. Na scenie, w otoczeniu młodzieży studenckiej i licealnej mogliśmy zobaczyć i usłyszeć premiera Jarosława Kaczyńskiego, wiceprezes partii, p. Beatę Szydło, spotkać większość członków Wyborczego Komitetu Honorowego, całą dziesiątkę Naszych Kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego (fot. p. Kazimierz Bartel) oraz wspaniały zespół dziecięcy "Iskierki". Oficjalną część uroczystości rozpoczął Hymn Narodowy a zakończyła pieśń Jana Pietrzaka, której fragment tekstu mogą Państwo przeczytać powyżej.

Zapraszamy serdecznie do obejrzenia zdjęć z konwencji, które nadesłali pp. Alicja Rostocka (fot. 1-33) i Jan Pieczyrak (fot. 34-36), Kazimierz Bartel oraz Andrzej Kalinowski, a także relacji filmowej, autorstwa p. Stefana Budziaszka:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Maja2014ar
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Maja2014ak
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Maja2014kb


https://www.youtube.com/watch?v=3ZxoO2Um94k

miroslawborutaMirosław Boruta

W niedzielę, 18 maja, p. premier Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości odwiedził Sidzinę, Pcim i Stróżę. W Sidzinie wziął udział we Mszy Świętej dziękczynnej za kanonizację Jana Pawła II, Honorowego Członka Związku Podhalan.

20140518sidzinaMszę Świętą odprawił ksiądz biskup-senior bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy, a pierwsze czytanie miał p. poseł Andrzej Duda, szef sztabu Prawa i Sprawiedliwości a jednoczesnie kandydat w wyborach do Parlamentu Europejskiego 2014. Następnie odsłonięto i poświęcono tablicę „Tu był Piotr”, upamiętniającą pobyt w Sidzinie kardynała Karola Wojtyły, który wielokrotnie odwiedzał tamtejszy ośrodek oazowy. Warto dodać, że w tym roku Związek Podhalan obchodzi 95-lecie powstania. Wizyta w Pcimiu i Stróży była z kolei okazją do spotkań z działaczami samorządowymi i strażakami, którzy w ostatnich dniach wykazali się ogromną ofiarnością walcząc z kolejną już powodzią w swoich miejscowościach.

Zapraszam Państwa do obejrzenia fotoreportażu z pobytu p. Premiera:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Maja2014
a także kilkunastu zdjęć, autorstwa p. Kamila Zająca:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Maja2014kz

mariamachl1Maria Machl

Główne uroczystości IV Rocznicy Katastrofy nad Smoleńskiem odbyły się 10 kwietnia 2014 roku w Warszawie.

Jak co roku, uczestniczyło w nich kilkadziesiąt tysięcy ludzi chcących oddać hołd śp. Prezydentowi Rzeczypospolitej Lechowi Kaczyńskiemu i Wszystkim Ofiarom tragicznego lotu. Bogaty program uroczystości, odbywających się na Krakowskim Przedmieściu rozpoczął się Mszą Świętą i Apelem Poległych. Do późnych godzin popołudniowych odbywały się pokazy filmów dokumentalnych o tematyce smoleńskiej, a także koncerty Jana Pietrzaka i Pawła Piekarczyka.

Punktem kulminacyjnym uroczystości było przemówienie Prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Wieczorem tysiące ludzi uczestniczyło w Mszy Świętej w Bazylice Archikatedralnej Św. Jana, gdzie wspaniałą homilię wygłosił biskup diecezji drohiczyńskiej - Antoni Dydycz.

20140410uwwTradycyjny Marsz Pamięci, kończący uroczystości, przeszedł z Bazyliki pod Pałac Prezydencki. Kolejny raz zabrał głos premier Jarosław Kaczyński, który podziękował uczestnikom za tak liczne przybycie. W pierwszej kolejności serdecznie podziękował redakcji i dziennikarzom "Gazety Polskiej" niezmiennie, od samego początku walczącej o prawdę o Smoleńsku. Pamiętał także o podziękowaniu dla Klubów Gazety Polskiej (fot. p. Maria Sozańska) i środowisk Obrońców Krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, Radia Maryja, Telewizji Trwam oraz Ruchu Społecznego imienia Lecha Kaczyńskiego.

Warto dodać, że na uroczystościach stawili się licznie nie tylko Klubowicze Gazety Polskiej z całej Polski, ale także z Niemiec i Holandii.

Zapraszam Państwa do obejrzenia fotoreportażu ze stołecznych uroczystości:
https://plus.google.com/photos/113826734217089771149/albums/5981092629850367793

nowyrok2014Najserdeczniejsze życzenia wszelkiego szczęścia, powodzenia i dobrego Nowego Roku!
Oby rok 2014 był rokiem zmian, zmian których potrzebuje Polska, których potrzebę widzi teraz bardzo wielu Polaków.
Wszystkim Rodakom życzę by ten rok był dobry, dobry dla Polski, dobry dla każdego z nas.
Dziękuję.

A teraz zagadka: Kto jest Autorem tych życzeń? Odpowiedź na stronach portalu 😉 A fotografię - ilustrację do życzeń zamieszczamy za portalem tapeciarnia.pl.