Przeskocz do treści

„Nie mam żadnych wątpliwości, że jest to próba przywrócenia porządku w Europie, który miałby się układać wokół tworzenia nowego, wielkiego Cesarstwa Niemieckiego Unii Europejskiej. Oczywiście takiej nazwy nie będzie, ale będą takie właśnie zasady – że rządzi Berlin i dopóki Polacy nie przyjmą tego do wiadomości, to będą nam nakładane kary albo będzie nam odbierana suwerenność tak długo, jak rząd PiS przyjmie do wiadomości, że jest przedłużeniem polityki Berlina, albo będą to robić tak długo, aż wróci do władzy Donald Tusk, który już dawno przyjął to do wiadomości” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Patryk Jaki, były wiceminister sprawiedliwości, europoseł Solidarnej Polski, odnosząc się do wniosku KE do TSUE o nałożenie kar finansowych na Polskę za nieprzestrzeganie decyzji ws. środków tymczasowych z dnia 14 lipca.

wPolityce.pl: KE zdecydowała o wysłaniu wniosku do TSUE o nałożenie kar finansowych na Polskę za nieprzestrzeganie decyzji ws. zawieszenia Izby Dyscyplinarnej SN. Jak pan komentuje złożenie takiego wniosku?

Patryk Jaki: Instytucje UE uważają, że Izba Dyscyplinarna SN rzekomo nie jest niezależna dlatego, że w procedurze wyboru sędziów do tej Izby brała udział KRS, do której sędziowie obecnie są wybierani przez Sejm (większością 3/5 głosów), a wcześniej byli wybierani przez samych sędziów. Polska jest cały czas oskarżana o upolitycznienie systemu sądowniczego ze względu na sposób wyboru sędziów do KRS-u, a procedura w tej sprawie nie odbiega w żaden sposób od podobnych procedur wyłaniania sędziów w innych państwach. Jeżeli ktoś chce wejść w szczegóły merytoryczne tej sprawy, to ona ośmiesza komisarzy. Drugi wątek merytoryczny w tej sprawie jest taki, że oni uważają, iż trzeba nałożyć na Polskę kary dlatego, że postanowienie o zabezpieczeniu Izby Dyscyplinarnej SN jest niewykonane. Tymczasem w wielu państwach UE wyroki TSUE są niewykonywane w dużo większej częstotliwości niż w Polsce i nie są tam nakładane żadne kary. Co więcej, są państwa, które wprost kwestionują wyższość prawa europejskiego nad krajowym i na nie również nie są nakładane żadne kary.

To dlaczego Pana zdaniem KE składa ten wniosek?

Można to interpretować tylko i wyłącznie jako wendetę przeciwko Polsce, jako próbę ustawienia Polski w szeregu, dlatego że UE, a tak naprawdę Niemcy po decyzji USA, że same wycofują się z Europy, próbują poprzez UE doprowadzić do tego, co oni pewnie nazywaliby porządkiem w Europie. To znaczy nie ma czegoś takiego, że są państwa Europy Środkowo-Wschodniej, które mogą aspirować do takiej samej roli, jak państwa Zachodu. Oni chcą pokazać Polsce miejsce w szeregu – że albo zgodzimy się na to, że będziemy przedłużeniem polityki Berlina, albo będą nam uprzykrzać życie każdego dnia takimi absurdalnymi decyzjami. O to w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Nie mam żadnych wątpliwości, że jest to próba przywrócenia porządku w Europie, który miałby się układać wokół tworzenia nowego, wielkiego Cesarstwa Niemieckiego Unii Europejskiej. Oczywiście takiej nazwy nie będzie, ale będą takie właśnie zasady – że rządzi Berlin i dopóki Polacy nie przyjmą tego do wiadomości, to będą na nas nakładane kary albo będzie nam odbierana suwerenność tak długo, jak rząd PiS przyjmie do wiadomości, że jest przedłużeniem polityki Berlina, albo będą to robić tak długo, aż wróci do władzy Donald Tusk, który już dawno przyjął to do wiadomości.

Pana zdaniem TSUE faktycznie może zdecydować o nałożeniu na Polskę kar, czy raczej wniosek KE to jest tylko taki straszak?

Jeżeli kary na Polskę były nakładane za dużo mniej spektakularne politycznie rzeczy, to nie miejmy tutaj złudzeń, tym bardziej, że TSUE niestety dawno już nie jest sądem, tylko narzędziem do wykonywania wyroków politycznych. Polska już dawno powinna zachowywać się dużo bardziej asertywnie, ale nie w mowie, tylko działaniu. Polska musi wykorzystywać na przykład te momenty, kiedy decyzje są podejmowane jednomyślnie. W tamtym roku niestety nie zostało to wykorzystane i teraz trzeba czekać na kolejną okazję.

Cofnąć czasu jednak się nie da, co zatem zrobić w aktualnej sytuacji, jeśli kary zostaną nałożone?

Polska ma wiele możliwości, może rozważać na przykład zawieszenie składki do budżetu UE. Jesteśmy dużym państwem i jeśli my samych siebie nie będziemy szanowali, to trudno, aby inny nas szanowali.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/565382-nasz-wywiad-jaki-o-wniosku-ke-wendeta-przeciwko-polsce

Europoseł odpowiedział na pytanie, co musiałoby zajść w stosunkach Polski z Unią Europejską, aby zaczął domagać się Polexitu.

Komisja Europejska zwróciła się we wtorek do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o nałożenie kar finansowych na Polskę za działalność Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Przypomnijmy, że w połowie lipca TSUE orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii Europejskiej. Po tym wyroku Komisja Europejska dała Polsce czas do 16 sierpnia na zastosowanie się do orzeczenia TSUE, nakazującego zawieszenie działalności Izby Dyscyplinarnej.

Europoseł Solidarnej Polski był pytany w programie Wirtualnej Polski o tę decyzję KE oraz o przyszłość Polski w Unii Europejskiej. Patryk Jaki dał jednoznaczną odpowiedź na pytanie o ewentualny Polexit.

Patryk Jaki: UE zmienia się

Polityk podkreślił (fot. wpolityce.pl), że Unia Europejska jest już obecnie zupełnie inną organizacją niż była w 2004 roku, a więc w czasie, kiedy Polska została do niej włączona. W tamtej UE Jaki widzi miejsce dla Polski. – Jeżeli Unia Europejska będzie tym, co sam promowałem w 2003 i 2004 roku, a mam na myśli przede wszystkim swobodny przepływ usług i towarów, czy otwarte granice, to w takiej Unii chcę być – stwierdził.

Europoseł zaznaczył, że obecnie trwa debata nad tym, czym ma w przyszłości być Unia Europejska. – To, że UE zmienia się teraz w jedną stronę, nie oznacza, że w przyszłości nie może zmienić się w drugą. Chcemy wpływać na ten proces. Wszystko zależy od tego, jak on się zakończy – stwierdził.

Patryk Jaki wskazał także, że będzie opowiadał się za pozostaniem w Unii, jeśli Polacy będą mieli realny wpływ na decyzje przez nią podejmowane. – Jeżeli ten wpływ nam zabiorą, będę przeciwko. Polska ma ogromną wartość – powiedział. Europoseł stwierdził również, że "nie chce Unii Europejskiej jako instytucji, w której Polacy nie mają nic do powiedzenia, a o wszystkim decyduje urzędnik brukselski".

Tekst za: https://dorzeczy.pl/opinie/198657/polska-powinna-wyjsc-z-ue-jednoznaczna-odpowiedz-patryka-jakiego.html

Radio Maryja

Politycy Solidarnej Polski wskazują, że jesteśmy świadkami agresji prawnej Komisji Europejskiej na Polskę. Przedstawiciele formacji podczas porannej konferencji prasowej skomentowali wniosek Komisji do TSUE o nałożenie kar finansowych na nasz kraj.

Komisja Europejska zdecydowała we wtorek, że zwróci się do TSUE o nałożenie kar finansowych na Polskę za nieprzestrzeganie decyzji ws. środków tymczasowych z 14 lipca. Trybunał nakazał wówczas natychmiastowe zawieszenie działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Decyzją I prezes Sądu Najwyższego zaprzestano przyjmowania nowych spraw, jednak te już będące przedmiotem prac Izby nadal są rozpatrywane. KE nie ma podstawy prawnej do próby finansowego karania Polski – podkreśla wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. Poseł Solidarnej Polski ocenia, że Komisja nie rozumie idei Izby Dyscyplinarnej, którą nie jest rzekome represjonowanie sędziów, ale traktowanie ich na równi z resztą społeczeństwa.

– Grożenie komukolwiek karami, grożenie komukolwiek konsekwencjami bez podstawy prawnej jest przejawem szantażu, który dzisiaj obserwujemy. To są działania, które niestety będą niszczyły Unię Europejską, bo są bezpodstawne, pozatraktatowe, niezgodne również z polskimi przepisami, a dotyczą takich spraw, jak Izba Dyscyplinarna, która ma określone zadania związane z naprawianiem wymiaru sprawiedliwości w postaci na przykład uchylania immunitetu wobec tych, którzy nie przestrzegają procedur, nie przestrzegają kodeksu postępowania karnego czy innych ustaw – zwrócił uwagę polityk.

Partia ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przypomina, że alarmowała w grudniu ubiegłego roku, iż zawarte wtedy porozumienie w sprawie nowego budżetu Unii Europejskiej pozwoli w przyszłości KE na stawianie Polski pod ścianą w kwestii rzekomego łamania praworządności.

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/solidarna-polska-jestesmy-swiadkami-agresji-ke-na-polske

Można to interpretować tylko i wyłącznie jako wendetę przeciwko Polsce, jako próbę ustawienia Polski w szeregu – mówi o wniosku KE o nałożenie na Polskę kar finansowych eurodeputowany Patryk Jaki.

Były wiceminister sprawiedliwości, obecnie europoseł Patryk Jaki w rozmowie z serwisem wPolityce.pl skomentował informację przekazaną we wtorek przez Komisję Europejską dotyczącą zawnioskowania do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej [TSUE] o nałożenie na Polskę kar finansowych.

"Próba ustawienia Polski w szeregu"

W ocenie Patryka Jakiego, wniosek KE do TSUE można interpretować tylko i wyłącznie jako "wendetę przeciwko Polsce". – Jako próbę ustawienia Polski w szeregu, dlatego że Unia Europejska, a tak naprawdę Niemcy po decyzji USA, że same wycofują się z Europy, próbują poprzez UE doprowadzić do tego, co oni pewnie nazywaliby porządkiem w Europie – wskazał polityk i tłumaczył: "To znaczy nie ma czegoś takiego, że są państwa Europy Środkowo-Wschodniej, które mogą aspirować do takiej samej roli, jak państwa Zachodu. Oni chcą pokazać Polsce miejsce w szeregu – że albo zgodzimy się na to, że będziemy przedłużeniem polityki Berlina, albo będą nam uprzykrzać życie każdego dnia takimi absurdalnymi decyzjami". – O to w tym wszystkim tak naprawdę chodzi – dodał.

Europoseł przyznał, iż nie ma żadnych wątpliwości, że "jest to próba przywrócenia porządku w Europie, który miałby się układać wokół tworzenia nowego, wielkiego Cesarstwa Niemieckiego Unii Europejskiej". – Oczywiście takiej nazwy nie będzie, ale będą takie właśnie zasady – że rządzi Berlin i dopóki Polacy nie przyjmą tego do wiadomości, to będą na nas nakładane kary albo będzie nam odbierana suwerenność tak długo, jak rząd PiS przyjmie do wiadomości, że jest przedłużeniem polityki Berlina, albo będą to robić tak długo, aż wróci do władzy Donald Tusk, który już dawno przyjął to do wiadomości – podsumował.

KE wnioskuje o kary finansowe dla Polski

W połowie lipca TSUE orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii Europejskiej. Po tym wyroku Komisja Europejska dała Polsce czas do 16 sierpnia na zastosowanie się do orzeczenia TSUE, nakazującego zawieszenie działalności Izby Dyscyplinarnej. W związku z niewykonaniem postanowienia o natychmiastowym zamrożeniu działania Izby Dsycyplinarnej, Komisja Europejska poinformowała we wtorek że zwróci się do TSUE o nałożenie na nasz kraj kar finansowych.

Informację w tej sprawie przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourowa. "Poprosiliśmy Trybunał Sprawiedliwości UE o nałożenie kar finansowych na Polskę za działania Izby Dyscyplinarnej, która nadal prowadzi sprawy i nie szanuje zarządzeń TSUE" – napisała na Twitterze Jourova. Dodatkowo wiceszefowa Komisji Europejskiej poinformowała o wszczęciu postepowania w związku z niewykonaniem wyroku TSUE z 15 lipca, za co również grozi karami. "Orzeczenia TSUE muszą być respektowane w całej UE" – dodała Jourova.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/198473/ke-wnioskuje-o-kary-finansowe-dla-polski-jaki-komentuje.html

Poland should have requested reparations a long time ago. I have no idea why this is still not the case. If it depended on me, such a request would have been sent long ago — said Solidary Poland MEP Patryk Jaki to the portal wPolityce.pl.

The problem is that we cannot compete on equal terms with many countries today, precisely because of what happened in 1939 — indicated our interviewee. In order to understand the above, one has to imagine that Poland lost almost 40 per cent of its national resources as a result of the German invasion after the Second World War. In comparison, England or France lost only 1 percent of their resources. Poland fought Hitler, did not collaborate as some countries did, and behaved honourably. Then it was put under communist rule for 50 years, where it could not develop properly — recalls Patryk Jaki.

And that is why Western European countries today are so superior to us and try to take control over us in such absurd matters as the rule of law, and teach us about culture. We cannot simply forget what happened then. It is affecting everything that is happening in Poland today. If the Germans had paid for everything they did to Poland then, every Pole today would be several times richer — emphasized the politician.

The losses of war are not just destroyed infrastructure, buildings, people who lost their lives. They also include valuables and precious works of art stolen by the invaders, as it was pointed out by our interlocutor. There is a book by an outstanding German historian, Professor Goetz Aly, which illustrates how to this day every German benefits from the fact that Germany plundered Poland to such an extent. Let’s remember that so many valuable works of culture and art, individual possessions are in German houses to this day; they have never been returned to the Poles — emphasised Patryk Jaki.

Our interlocutor pointed out that the fact that Germany has not financially accounted for the crimes of World War II has affected not only the development of Poland in the postwar years to the present day. It will also have an impact on future generations. My children are going to be given a worse start to their lives than children in many Western countries. Precisely because we were robbed so massively at that time, and to this day no one has paid us back for it — he emphasised.

On: https://wpolityce.pl/facts-from-poland/564831-poland-should-have-requested-reparations-a-long-time-ago

Zdaniem europosła Patryka Jakiego Komisja Europejska blokując fundusze dla Polski nie kieruje się troską o demokrację i praworządność, a o interesy Niemiec.

Krótko po pojawieniu się w przestrzeni medialnej wypowiedzi unijnego komisarza Paolo Gentiloniego sugerującej, że Komisja Europejska wstrzyma wypłatę pieniędzy z Funduszu Odbudowy przeznaczonych na odbudowę polskiej gospodarki, Donald Tusk opublikował swój komentarz do sprawy. Były premier obarczył odpowiedzialnością Jarosława Kaczyńskiego o niszczenie praworządności w Polsce, co ma być bezpośrednią przyczyną zablokowania pieniędzy. – Jarosław Kaczyński swoją nieodpowiedzialną i niemądra polityką wyrządza Polsce i wszystkim Polakom dramatyczne szkody. Dziś Unia Europejska wstrzymuje miliardy euro pomocy, których nasz kraj potrzebuje jak tlenu. Wstrzymuje tylko dlatego, że PiS niszczy polską praworządność i europejski ład prawny – mówił Tusk.

"To nie jest tak, jak mówi Tusk"

Europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki (fot. wpolityce.pl) opublikował w sieci wideo, w którym odpowiada Tuskowi i przedstawia swoją interpretację słów komisarza. – Nie. To nie jest tak, jak mówi Donald Tusk. Mianowicie chodzi o to, że Unia Europejska, a tak naprawdę Berlin, mówią nam wszystkim "będziemy tak długo blokować wam pieniądze i uprzykrzać wam życie, jak długo do władzy w Polsce nie wróci nasz człowiek, to znaczy Donald Tusk" – powiedział Patryk Jaki.

– "Nas nie interesuje demokracja, to co wy, Polacy, sobie myślicie, nas nie interesuje praworządność. Nas interesuje jedna rzecz. Niemieckie interesy. A tych najlepiej będzie pilnował w Polsce Donald Tusk". I o to w tym wszystkim chodzi – podsumował polityk.

Fragmenty tekstu za: https://dorzeczy.pl/obserwator-mediow/197361/jaki-to-nie-jest-tak-jak-mowi-donald-tusk-tu-chodzi-o-niemieckie-interesy.html

Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś stwierdził, że dotychczasowe prowadzenie dialogu z Unią Europejską nie przyniosło oczekiwanych rezultatów i jesienią należy przejść do odważnej reformy wymiaru sprawiedliwości.

Polityk Solidarnej Polski nie ma wątpliwości, że Unia Europejska stosuje podwójne standardy wobec swoich członków. – W Polsce KRS złożona jest z większości sędziów wybieranych przez parlament, w Hiszpanii model jest zbliżony, a w Niemczech tworzą ją wprost politycy. I w Niemczech wybór sędziów nie jest upolityczniony według UE, a w Polsce jest. To jawne pokazanie podwójnych standardów. To, że ofiarą ataku stała się Izba Dyscyplinarna, to tylko drobny kroczek. Celem jest KRS, która jest sercem funkcjonowania sądownictwa – ocenił Michał Woś w Poranku "Siódma9".

Będzie jesienna ofensywa?

Polityk przyznał, że dotychczasowa taktyka polskiego rządu polegająca na dialogowaniu z Komisją Europejską nie przyniosła pożądanych rezultatów. Jego zdaniem trzeba wykorzystać jesień do przeprowadzenia całościowej reformy wymiaru sprawiedliwości bez oglądania się na opinie płynące z Brukseli. Jak podkreśla, szuflady w Ministerstwie Sprawiedliwości są pełne projektami ustaw, które czekają na swój moment od 2017 roku. – Z pewnością bylibyśmy w innym miejscu, gdyby nie robić części rzeczy pod wpływem dialogu z Komisją Europejską. W 2017 roku wygrało przekonanie, że takie dialogowanie sprawi, iż będziemy mogli reformować wymiar sprawiedliwości. Dzisiaj można powiedzieć, że ten wściekły atak na ustawy, które i tak są kompromisowe i w pewnym sensie były uzgadniane z Komisją Europejską, są przedmiotem ataku – powiedział.

Zastępca Zbigniewa Ziobry danych kompetencji w zakresie organizacji wymiaru sprawiedliwości w Polsce. – Nie ma ani jednego artykułu, który dawałby jej takie kompetencje. To wynik politycznych działań oraz rozszerzających orzeczeń TSUE, które przypisuje nowe kompetencje – ocenił. Wiceszef MS nie krył swojej irytacji działaniami podejmowanymi przez Brukselę w ostatnich latach. – To wściekły atak tych, którzy chcą budować superpaństwo europejskie i podwójne standardy. Działania opozycji przyjmuje to oczywiście z poklaskiem. Solidarna Polska ocenia ostatnie działania UE niezwykle negatywnie. UE jest potrzebna, ale taka, do której wstępowaliśmy, a nie jakaś biurokratyczna hydra – stwierdził Michał Woś.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/197158/wos-potrzebna-jest-ue-do-ktorej-wstepowalismy-a-nie-biurokratyczna-hydra.html

Polska może nie otrzymać środków z Funduszu Odbudowy. "Gratulować zabiegów naszej opozycji (Targowicy)" – napisał Patryk Jaki.

Business Insider Polska, za agencją Reuters, przytacza słowa Paolo Gentiloniego, komisarza UE ds. gospodarki, który twierdzi, że środki dla Warszawy mają zostać zamrożone. Wszystko z powodu obaw KE związanych z praworządnością. – Kwestionowanie prymatu prawa unijnego nad krajowym blokuje wypłatę 57 mld euro z funduszu odbudowy – stwierdził Gentolini podczas posiedzenia Komisji Ekonomiczno-Budżetowej Parlamentu Europejskiego. Polityk dodał, że ostatnie decyzje polskiego rządu (chodzi o wniosek premiera Morawieckiego do TK o rozstrzygnięcie kwestii nadrzędności prawa krajowego nad unijnym) były dodatkowym czynnikiem, który przyczynił się do decyzji o zamrożeniu funduszy.

Patryk Jaki: W Polsce już nie można składać wniosków do TK

Na tę informację zareagował w swoich mediach społecznościowych Patryk Jaki. Polityk nie szczędził mocnych słów pod adresem polskiej opozycji. "Niestety zgoda na łamanie traktów rozzuchwala. Już nawet zawieszenie Izby Dyscyplinarnej, zgoda na katastrofalny „pakiet klimatyczny” i rozporządzenie o praworządności to za mało. Teraz mówią, że nie podoba się wniosek do TK ws wyższości polskiego prawa, która wynika z Konstytucji" – napisał europoseł Solidarnej Polski na Twitterze. "Czyli w Polsce już nie można składać wniosków do TK. Sądy nie mogą orzekać jak chcą bo „zabierzemy Wam kasę”. Ośrodek decydowania o wszystkim w Polsce przeniesiony do Brukseli (tak naprawdę do Berlina)" – zaznaczał w kolejnym wpisie. "Gratulować zabiegów naszej opozycji (Targowicy)" – dodał.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/197315/ke-chce-zablokowac-polsce-fundusze-jaki-mocno-reaguje.html

Na pewno nie mamy szans na reparacje od Niemiec, jeżeli nie będziemy nic w tym kierunku robić. Gdyby zależało to ode mnie, taki wniosek dawno byłby już złożony - powiedział portalowi wPolityce.pl europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki.

„Ze wstydem opuszczamy dziś flagi” - deklaruje ambasador Niemiec w Polsce. Podobne zapewnienia padały w ostatnich latach wielokrotnie ze strony czołowych niemieckich polityków. Choć zachodni sąsiedzi dojrzeli do tego, aby uznać swoją odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej, raczej nie wychodzą poza tego rodzaju deklaracje. Sprawa reparacji wciąż pozostaje nierozwiązana.

Kwestia reparacji to nie tylko historia

Czy tak już zostanie? Czy to już przeszłość? Czy już zawsze 1 września będziemy słyszeć tylko „okrągłe słowa” o tym, że Niemcom jest wstyd? Dlaczego powinniśmy ubiegać się o reparacje? Te pytania zadaliśmy byłemu wiceministrowi sprawiedliwości, europosłowi Solidarnej Polski Patrykowi Jakiemu. Musimy sobie wszyscy zdać sprawę z tego, że to nie jest tylko historia. To nie tak, jak niektórzy mówią: zapomnijmy o przeszłości, myślmy tylko o przyszłości. Problem polega na tym, że nie możemy uczciwie rywalizować dziś z wieloma państwami, właśnie ze względu na to, co wydarzyło się w 1939 r. — wskazał nasz rozmówca. Aby to zrozumieć, trzeba wyobrazić sobie, że Polska w wyniku napaści Niemiec po II wojnie światowej straciła prawie 40 proc. zasobów państwa. Dla porównania Anglia czy Francja straciły tylko 1 proc. swoich zasobów. Polska walczyła z Hitlerem, nie kolaborowała, jak niektóre państwa, zachowała się honorowo. Potem jeszcze na 50 lat została oddana pod jurysdykcję komunistów, gdzie nie mogła się normalnie rozwijać — przypomniał Patryk Jaki. I to dlatego państwa Europy Zachodniej mają dziś taką nad nami przewagę i mogą nam skakać po głowach, w tak absurdalnych sprawach jak np. kwestia praworządności, gdzie chcą nas uczyć kultury. To nie jest tak, że o tym, co się wtedy wydarzyło, możemy po prostu zapomnieć. To wpływa na wszystko, co dziś dzieje się w Polsce. Gdyby Niemcy zapłacili za wszystko, co zrobili wówczas Polsce, to dzisiaj każdy Polak byłby kilkukrotnie bogatszy — podkreślił polityk.

Zniszczona infrastruktura i zrabowane dzieła sztuki

Straty wojenne to nie tylko zniszczona infrastruktura, budynki, ludzie, którzy stracili życie. To również kosztowności i cenne dzieła sztuki zrabowane przez najeźdźców, na co zwrócił uwagę nasz rozmówca. Jest taka książka wybitnego niemieckiego historyka, prof. Goetza Aly, która pokazuje, jak do dziś każdy Niemiec ma korzyści z tego, że Niemcy tak bardzo obrabowały Polskę. Pamiętajmy, że tak wiele cennych dzieł kultury i sztuki, indywidualnych majątków do dziś znajduje się w niemieckich domach, do dziś nie wróciło do Polaków — podkreślił Patryk Jaki (fot. warszawskagazeta.pl). Polska dawno powinna już wystosować wniosek o reparacje. Nie wiem, dlaczego tak się nie dzieje. Gdyby to zależało ode mnie, dawno taki wniosek byłby wysłany — dodał. Czy jednak mamy szanse na to, że Niemcy wynagrodzą nam finansowo zniszczenia, których dokonali podczas II wojny światowej? Przedstawiciele władz RFN niejednokrotnie podkreślali, że ta sprawa jest dla nich zamknięta.

Uważam, że na pewno nie mamy szans, jeżeli nie będziemy nic z tym robić — powiedział nam europoseł Solidarnej Polski.

„Brak reparacji zaważy też na kolejnych pokoleniach”

Dlaczego powinniśmy ubiegać się o reparacje? Nasz rozmówca zwrócił uwagę, że fakt, iż Niemcy nie rozliczyły się finansowo ze zbrodni z czasów II wojny światowej zaważył nie tylko na rozwoju Polski w latach powojennych aż do dziś. To będzie ważyć także na kolejnych pokoleniach. Moje dzieci będą miały gorszy start niż dzieci z wielu państw zachodnich. Właśnie dlatego, że tak doszczętnie nas wówczas obrabowano i nikt do dziś nie oddał nam za to pieniędzy — podkreślił.

Rozmywanie odpowiedzialności niemieckiej

Mimo iż wzrasta świadomość, że wojnę wywołali Niemcy, a Polacy coraz odważniej przypominają, że byli ofiarą, a nie sprawcą, wciąż pokutują pewne tendencje do rozmywania odpowiedzialności niemieckiej - np. skandaliczne stwierdzenia, że tragedię 1939 r. wywołało „złe słowo człowieka przeciwko drugiemu człowiekowi”. To samorządowcy Platformy niestety celują w tym. I to bardzo przykre, że w Polsce jest też taki nurt, który przecież znamy z czasów rozbicia dzielnicowego. Przykre, że dziś niektórzy samorządowcy Platformy mają takie tendencje — ocenił Patryk Jaki.

Tekst za: https://wpolityce.pl/polityka/564641-jaki-brak-reparacji-zawazy-na-kolejnych-pokoleniach

W Parlamencie Europejskim doszło do gorącej dyskusji pomiędzy europosłami z Polski. Beata Kempa i Andrzej Halicki wzięli udział w debacie dot. praworządności.

Eurodeputowana Solidarnej Polski podkreśliła, że debata jest niemerytoryczna i nie szanuje konstytucji państw członkowskich. Jak dodała, działania unijnych organów powodują, że w społeczeństwie rośnie eurosceptycyzm. Z kolei europoseł Platformy Obywatelskiej stwierdził, że polski rząd jest słaby i nie ma argumentów. W dyskusji wzięła też udział Clare Daly, irlandzka deputowana do PE, która podkreśliła, że wszyscy powinni być traktowani równo, więc organy unijne powinny podjąć działania także wobec Bułgarii i Hiszpanii.

PE debatuje o polskiej praworządnością

Unijny komisarz Didier Reynders, podczas debaty w komisji wolności obywatelskich Parlamentu Europejskiego, mówił, że w przypadku Polski Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że Izba Dyscyplinarna SN nie daje gwarancji niezawisłości i niezależności i nie jest chroniona przed wpływem władzy wykonawczej czy ustawodawczej. Zaznaczył, że Komisja Europejska obecnie analizuje odpowiedzi otrzymane w sierpniu od polskiego rządu na pytania wysłane do Warszawy w tej kwestii. Zapewnił, że KE sprawdzi, czy polskie władze „w pełni wdrażają” orzeczenia TSUE. Będziemy w razie potrzeby działać w sposób zdecydowany, bo jesteśmy przecież strażnikiem traktatów — oświadczył Reynders. Powiedział też, że „Izba Dyscyplinarna nadal kontynuuje niektóre rodzaje swojej działalność wobec sędziów”. Chcę powtórzyć, że prawo europejskie jest nadrzędne wobec prawa krajowego — powiedział komisarz UE ds. sprawiedliwości. Wskazał, że „prezydencja słoweńska w UE chce kontynuować procedury art.7 wobec Polski i Węgier”. Komisja będzie wspierać Radę. Ważne jest, aby organizować wysłuchania z udziałem przedstawicieli Polski i Węgier — zaznaczył Reynders.

Beata Kempa punktuje działania KE

Głos w debacie zabrała europoseł Solidarnej Polski Beata Kempa, która w imieniu Patryka Jakiego wytknęła szereg błędów znajdujących się w raporcie. Jak podkreśliła, przedstawiony przez Reyndersa raport jest niekompletny. Brakuje w nim kilku elementów formalnych, prawnych, ale przede wszystkim również kwestia rozminięcia się z wieloma faktami. Poza tym, ma również zabarwienie ideologiczne. Punkt pierwszy, brak definicji praworządności. Absolutnie brak w tym momencie podstawy prawnej – ta definicja jest tworzona bez umocowania demokratycznego. Jeżeli jest tworzona przez anonimowych urzędników Komisji Europejskiej, to nie mówmy o tym, że ma ona umocowanie demokratyczne i można na jej podstawie formułować jakiekolwiek wnioski, a tym bardziej, kogokolwiek karać. To pierwszy błąd metodologiczny, formalny i prawny – zwróciła uwagę europoseł.

Dodała, że „spór, który jest przedstawiony w tej kwestii, nie jest sporem merytorycznym o praworządność, ale przede wszystkim spór ideologiczny”. To konflikt ideologiczny, którym nie powinna zajmować się komisja LIBE, ponieważ ten spór dotyczy wizji Unii Europejskiej federalistycznej, gdzie wszystkie decyzje zależą od Brukseli, komisarzy, co dzisiaj wybrzmiało. My przeżyliśmy już zalecenia i polecenia z Kremla, z Moskwy i naprawdę nie chcemy tego typu działań w UE, która ma być demokratyczna i na zdecydowanie wyższym poziomie. Nie było procedury artykułu siódmego wobec Bułgarii czy Malty, ponieważ godziło to w jedność polityczną partii EPP, podobnie w sprawie Czech. W sprawie raportu o praworządności brak punktów o wolność zgromadzeń – ponieważ jest łamana w wielu krajach, m.in., w tej chwili we Francji i Holandii. Brakuje punktów o wolności w internecie – KE nie reagowała na skandaliczne prawo francuskie, wprowadzające cenzurę prewencyjną. Atakuje się Polskę za zmianę w prawie medialnym, a takie same zmiany ma Francja, Austria i Niemcy – wskazała Beata Kempa.

Dziś, 1 września, czcimy obrońców Polski przed reżimem, który chciał nam narzucać swoje prawa, swoją ideologię i swoją władzę. Dziś tamte czyny są – w naszej ocenie – powielane. Wiceprzewodnicząca PE mówiła o wytycznych, używała skandalicznych słów wobec Polaków. Prosimy, aby ta debata była merytoryczna i w poszanowaniu w stosunku do konstytucji państw członkowskich, bo tego też mi zabrakło w tym sprawozdaniu, kwestia nadrzędności konstytucji wielu krajów UE, gdzie wypowiedziały się w tej sprawie poszczególne Trybunały Konstytucyjne. Zabrakło mi tutaj poszanowania dla wyroków Trybunału Konstytucyjnego państw członkowskich. Przestrzegam, bo tego typu działanie powoduje to, że w państwach członkowskich rośnie eurosceptycyzm, a tego chyba byśmy nie chcieli. Apeluje o wzajem szacunek, ale przede wszystkim o formułowanie dokumentów, które będą formalnie, prawnie poprawne a także zgodne ze stanem faktycznym. Inaczej wpisujemy się w wewnętrzną polityczną walkę w krajach, a to jest niedopuszczalne. Przypomnę, że nasz rząd, który jest krytykowany, sześciokrotnie został wybrany w wyborach demokratycznie przez naród i nie jest tak, jak niektórzy mówią, że nie ma szacunku. To jest nieprawda – podkreśliła europoseł Beata Kempa.

Równe traktowanie wszystkich

Z kolei irlandzka europoseł Clare Daly wskazała, że jeśli Parlament Europejski zajmuje się praworządnością w Polsce i na Węgrzech, powinien także zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Hiszpanii i Bułgarii, bo wszystkie państwa powinny być traktowane równo. W ubiegłym roku PE stwierdził, że sprawozdaniu brakowało zaleceń, było bezzębne. Teraz brakuje temu sprawozdaniu nie tylko zębów, ale i kręgosłupa. Mamy do czynienia z wieloma zagrożeniami dla praworządności bez żadnych możliwości reakcji. Musimy powiedzieć, że tu nie zostały wykorzystane wszystkie dostępne możliwości. Popatrzmy na przykład bułgarski – w ubiegłym roku sprawozdanie było niejako celebrowane przez rząd bułgarskiego premiera. W zasadzie pozwala to na prowadzenie różnych gierek, a przecież chodzi o prawa obywateli Bułgarii – mówiła Daly.

W tym roku sprawozdanie mówi odnośnie zaniepokojenia co do działalności prokuratora generalnego Bułgarii, ale parę dni po zaprzysiężeniu nowego rządu prokurator generalny stwierdził, że trzeba opublikować taśmy, które nagrały wcześniej prezydenta trybunału. Więc mamy tutaj do czynienia z przejęciem państwa bułgarskiego przez oligarchów. Nie ma właściwie precedensów w tej sprawie. Z drugiej strony, jeśli chodzi o Katalonię, panuje całkowite milczenie. Nie można wspominać o tym, co dzieje się w Katalonii. Hiszpański trybunał był słusznie krytykowany przez Radę Europy za upolitycznienie swojej działalności. Była tam mowa o nadużyciu środków publicznych przy organizowaniu referendum w Katalonii. W każdym razie, polityka hiszpańska dominuje w tym wszystkim. Podobnie jest w Polsce. Oczywiście nie podjęto tutaj odpowiednich działań wobec Polski i Węgier, ale trzeba wszystkich traktować równo – tak samo Hiszpanię i Bułgarię. Jeżeli nie traktujemy wszystkich równo, to jaką mamy legitymację do działania? Trzeba nazywać rzeczy po imieniu, trzeba wydawać odpowiednie zalecenia i mieć taki plan działania, który odpowiada rzeczywistości, aby nie doszło do pogorszenia się sytuacji w obszarze praworządności w Unii Europejskiej – podkreśliła irlandzka europoseł.

Halicki atakuje rząd

W debacie głos zabrał również europoseł Platformy Obywatelskiej Andrzej Halicki, który stwierdził, że działania polskiego rządu są antydemokratyczne, a rządzący są słabi. Przekonywał także, że jeśli artykuł siódmy zostanie zastosowany, to zmiany będą skuteczne. Polskie społeczeństwo nie da się wyprowadzić z Unii Europejskiej. Pokolenia Polek i Polaków pracowały na to, by właśnie w takiej wspólnocie, szanującej wolności i demokratyczne zasady być. To marzenie się spełniło, dlatego dziś polskie społeczeństwo jest solidarne z tymi, którzy są dyskryminowani. Dotyczy to na przykład sędziów i prokuratorów, czego dowodzą liczne protesty. Polskie społeczeństwo nie da też rozmontować systemu niezależnych mediów i będzie stało po stronie wolności słowa. To deklaracja, którą chciałem potwierdzić na początek. Ale chciałem także podkreślić to, że antydemokratyczne działania i retoryka – pan komisarz przytoczył tu wiele niestety prawdziwych faktów – to dowód słabości – oświadczył Halicki. To działania jednej partii. Partii, która dziś ma minimalną przewagę tylko w jednej izbie dwuizbowego parlamentu. Te niegodziwe i niegodne tej sali porównanie, które padło dziś, porównanie UE do reżimu komunistycznego czy Komisji Europejskiej do Kremla, to tylko dowód słabości, bo Prawo i Sprawiedliwość – bo to ta partia walczy z demokratycznym systemem – jest coraz słabsze i boi się. Są tego dowody – przekonywał polityk opozycji.

Wczorajsze kolejne odroczenie rozprawy tzw. Trybunału Konstytucyjnego, bo jest on upolityczniony i podległy tej właśnie partii, to dowód na to, że aktywność, solidarność i ta presja ma sens, a ta rozprawa miała zamknąć czy miała dać dowód, że orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej można nie stosować. Otóż tego właśnie w demokracji robić nie można i wie to nawet ta władza. Skoro PiS się boi, to musimy być konsekwentni i to deklaruję. Polskie społeczeństwo będzie konsekwentnie bronić demokratycznych wartości, będzie stało po stronie prawa, będzie stało po stronie wolności mediów, będzie stało także po stronie faktów. Głos pani Kempy nie jest głosem polskiego społeczeństwa. To dowód słabości i brak argumentów tylko i wyłącznie ze strony coraz mniej licznych radykalnych polityków obozu rządzącego w Polsce. Mam nadzieję, że kolejne lata przyniosą taką zmianę, która będzie oznaczała, że te raporty nie będą dotyczyły mojego kraju, że art. 7 nie będzie stosowany wobec Polski, bo będzie to zmiana skuteczna – stwierdził Andrzej Halicki.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/564612-tylko-u-nas-zacieta-dyskusja-w-pe-spor-kempy-i-halickiego

Patryk Jaki skomentował podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego. Europoseł Solidarnej Polski wyraził swoje zadowolenie, a odpowiedział mu miejski aktywista Jan Śpiewak.

Prezydent poinformował w sobotę, że podjął decyzję w sprawie nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego. Podjąłem dziś decyzję w sprawie ustawy, która w ostatnich miesiącach była przedmiotem ożywionej i głośnej debaty w kraju i za granicą. Po dogłębnej analizie postanowiłem podpisać przyjętą przez Sejm i Senat nowelizację Kodeksu Postępowania Administracyjnego — powiedział Andrzej Duda.

Podziękowania dla prezydenta

Do decyzji prezydenta odniósł się Patryk Jaki, który był przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej, zajmującej się aferą reprywatyzacyjną w Warszawie. Dziękuje @AndrzejDuda za podpis. Wreszcie po tylu latach moich walk a potem świetnego Sebastiana Kalety i wielu ludzi również z lewicy np. Jana Śpiewaka - mamy to! — napisał na Twitterze europoseł Solidarnej Polski.

Jego wpis skomentował krótko miejski aktywista Jan Śpiewak, o którym wspomniał w swoim wpisie Patryk Jaki. Bardzo dziękuję! I również gratuluję. Wielki sukces. Tysiące ludzi może odetchnąć w spokoju — zaznaczył Jan Śpiewak.

Prezydent podpisał ustawę, która kończy dziką reprywatyzację w Warszawie. Osiem lat temu zaczęliśmy mówić głośno o tym, że mafia rozkrada miasto. Mieli nas za wariatów. Dzisiaj mamy ustawę, która kładzie kres roszczeniom i temu procederowi. Tysiące ludzi może odetchnąć z ulgą. To była długa, ale zwycięska walka — napisał aktywista również na Facebooku.

Tekst i zdjęcia za: https://wpolityce.pl/polityka/562465-jaki-i-spiewak-dziekuja-prezydentowi-za-podpis-ws-kpa

„Z punktu widzenia prawnego sprawa wydaje się być prosta, mimo że robi się z tego łamanie demokracji” - mówi europoseł Patryk Jaki na nagraniu „Prawda o TVN!”, w którym odpowiada na wątpliwości dotyczące nowelizacji ustawy medialnej.

TVN kupiła firma, która znajduje się w 100 proc. poza Europejskim Obszarem Gospodarczym. Oni o tym dobrze wiedzieli, więc założyli sobie firmę-kogucik z siedzibą na lotnisku w Amsterdamie, która nie zatrudnia żadnego pracownika. Ta firma udaje, że jest firmą europejską. To ordynarne łamanie prawa — mówi Patryk Jaki.

Europoseł podkreśla, iż „TVN próbuje z siebie zrobić niezależne, obiektywne medium”, a w rzeczywistości tak nie jest. Patriotyzm jest przedstawiany jako nienormalność. Ludzie idący w Marszu Niepodległości są pokazywani jako faszyści i wariaci — podkreśla Patryk Jaki.

TVN tak kształtuje młodych ludzi – jeśli chcesz być wielkomiejskim inteligentem, to musisz w ciemno popierać to, co mówi Unia Europejska — zaznacza.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/562261-jaki-punktuje-tvn-to-ordynarne-lamanie-prawa

Patryk Jaki doskonale zripostował wpis Antony’ego Blinkena, w którym Sekretarz Stanu USA wyraził zaniepokojenie w związku z nowelizacją kodeksu postępowania administracyjnego oraz nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji.

Europoseł Solidarnej Polski przypomniał Blinkenowi niewygodne fakty, o których amerykański polityk chyba wolałby zapomnieć...

Procedowane w Polsce nowelizacje – kodeksu postępowania administracyjnego oraz ustawy o radiofonii i telewizji – budzą wśród polityków zza oceanu wielkie emocje. Słychać zdecydowane głosy sprzeciwu administracji prezydenta Joe Bidena. Swoje niezadowolenie postanowił wyrazić także Sekretarz Stanu USA. Antony Blinken dodał wpis na Twitterze, w którym nie zabrakło mocnej krytyki dla proponowanych przez polski rząd zmian w prawie. Niepokoi nas uchwalona w Polsce ustawa surowo ograniczająca restytucję ocalałych z Holokaustu i właścicieli mienia skonfiskowanego w czasach komunizmu, a także projekty ustaw, które poważnie osłabiłyby wolność mediów. Nasze wspólne wartości to nasze wzajemne bezpieczeństwo — napisał Blinken.

Mocna odpowiedź Patryka Jakiego!

Amerykańskiemu politykowi postanowił odpowiedzieć Patryk Jaki. Europoseł Solidarnej Polski zwrócił uwagę na fakty historyczne, które są na Zachodzie przemilczane.

Kto zdecydował, że władze komunistyczne zostały zainstalowane w Polsce? Pamiętacie nagrodę, jaką otrzymała Polska za bycie najwierniejszym sojusznikiem USA i Anglii? Czy pamiętasz, kto poprosił Stany Zjednoczone o pomoc w powstrzymaniu Holokaustu, kiedy naprawdę mogliście pomóc? — zripostował Patryk Jaki.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/562224-doskonala-odpowiedz-jakiego-na-wpis-sekretarza-stanu-usa

Polska nie może ulegać TSUE – przestrzega Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, lider Solidarnej Polski. Rozmowę z nim publikuje piątkowa „Rzeczpospolita”.

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem ulegania bezprawnym szantażom Unii Europejskiej realizowanym przez TSUE. Widać przecież jak na dłoni, że nie przyniosła efektów prowadzona w ostatnich latach polityka ustępstw wobec kolejnych żądań Brukseli. Gdybyśmy robili swoje, a nie ustępowali i wycofywali się z planowanych zmian, to reforma wymiaru sprawiedliwości dawno byłaby zakończona. A tak zamiast sukcesu mamy kolejne problemy — mówi Zbigniew Ziobro.

Inne miary wobec Polski

W jego ocenie „Unia Europejska, która ma w zwyczaju odmieniać demokrację przez wszystkie przypadki, podważa wprowadzenie mechanizmu, który demokratyzuje sądownictwo w Polsce”. Wobec nas Unia stosuje inne miary. Dlaczego jako Polacy mamy się godzić na gorsze traktowanie?! Do tego sprowadza się główny punkt sporu, a nie tylko do kwestii organizacji Sądu Najwyższego. TSUE mówi, że tego, co wolno Niemcom, Holendrom czy Hiszpanom, nie wolno Polakom. To kolonialna mentalność, która nie ma nic wspólnego z prawem — twierdzi.

Według Zbigniewa Ziobry, „podstawą definicji naszych interesów i pozycji w UE musi być zasada, że Polacy i Polska nie mogą być traktowani gorzej niż inni”. Jeżeli zgodzimy się na to w sprawach sądownictwa, to doprowadzimy do podobnego traktowania nas w każdej innej sprawie. Będą równi i równiejsi, lepsi i gorsi. Interesy finansowe, gospodarcze, także kulturowe jednych będą traktowane z respektem, a inni będą sprowadzani do podrzędnej roli. Tej granicy nie można przekraczać. Zgoda na orzecznictwo TSUE prowadzi do segregacji państw i obywateli — ocenia.

Być, ale nie za wszelką cenę

Czyli za wszelką cenę nie powinniśmy być w UE? — pyta „Rz”.

Za wszelką cenę powinniśmy dążyć do tego, by bronić naszej podmiotowości i pozycji w UE. W przeciwnym razie Polska i Polacy będą tracić na członkostwie w UE. A więc – być, ale nie za wszelką cenę. Takie jest stanowisko Solidarnej Polski, bo nie mówię tego w imieniu rządu czy współkoalicjantów — odpowiada szef Solidarnej Polski. Deklaruje, że Solidarna Polska wspiera Polski Ład. Dodaje jednak, że „są tam zmiany w obszarze energetyki, którym chcemy się przyjrzeć”. Są rezultatem forsowanej przez UE polityki energetycznej, która może nas kosztować nawet więcej niż te 2 biliony zł, o których wspomniałem. Za sam podatek za emisje CO2 Polska w ciągu siedmiu lat zapłaci na giełdzie we Frankfurcie kwotę odpowiadającą całemu budżetowi covidowemu, który Polska wynegocjowała, czyli 100 miliardom złotych — zaznacza.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/561462-minister-ziobro-byc-w-ue-ale-nie-za-wszelka-cene

Radio Maryja

Reforma sądownictwa ma sens, jeśli postanowimy ją przeprowadzić sami, nie patrząc na groźby Unii Europejskiej; nie powinniśmy działać pod dyktando bezprawnych działań UE, bowiem to polskie państwo ma wyłączne prawo decydowania, w jaki sposób organizuje swoje sądownictwo – powiedział PAP minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny, Zbigniew Ziobro. Ocenił, że „działanie pod presją szantażu ekonomicznego byłoby pochopne”.

Pytany o ostatnie wypowiedzi I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej wskazujące, że rozważa ona ponowne zawieszenie Izby Dyscyplinarnej SN, Zbigniew Ziobro odpowiedział, że postrzega te wypowiedzi „wyłącznie jako zabieg retoryczny, który nie może się ziścić”. „Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego jest jasne ponad wszelką wątpliwość, że w świetle polskiej konstytucji niedopuszczalne byłoby zawieszanie organu polskiego państwa, jakim jest w tym wypadku część SN, na podstawie decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE” – dodał minister sprawiedliwości.

– W Polsce obowiązuje Konstytucja RP i zasada legalizmu. (…) W Polsce nie ma możliwości realizacji bezprawnych postanowień TSUE – podkreślił Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro @ZiobroPL.https://t.co/gZXRL05A6L — Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) July 21, 2021

„W swoim wywiadzie I prezes SN słusznie zwraca uwagę, że nie ma ku temu żadnej podstawy prawnej. Gdyby tak zrobiła, czego nie rozważam nawet teoretycznie, postąpiłaby wbrew wyrokowi Trybunału, jawnie bezprawnie” – powiedział Zbigniew Ziobro.

I prezes SN w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” zapowiedziała, że wystąpi z apelem do marszałek Sejmu i premiera, aby zainicjowali działania po ostatnich orzeczeniach TSUE. Pytana, czy może zmienić swoje zarządzenie w sprawie ID i zablokować jej dalsze działanie, Małgorzata Manowska poinformowała, że rozważa taki krok, żeby „umożliwić rządowi i parlamentowi spokojne przeprowadzenie ewentualnych prac legislacyjnych”.

Minister Zbigniew Ziobro zapytany przez PAP o ocenę prowadzonej od kilku lat reformy sądownictwa, w tym pierwsze projekty ustaw o SN i KRS zawetowane przez prezydenta, a także o dalsze etapy tej reformy, podkreślił, że „powinniśmy reformę sądownictwa kontynuować – a de facto wprowadzić ją w życie, bo reforma została zablokowana najpierw wetami prezydenta, a potem decyzją premiera Mateusza Morawieckiego o jej niekontynuowaniu do czasu wypracowania kompromisu z UE”. „Musimy teraz tę reformę wznowić, nie patrząc już na bezprawne działania oraz agresję polityczną i prawną ze strony organów UE” – dodał. „Jeśli chodzi o pakiet ustaw reformujących sądownictwo, to tylko dwie z nich weszły w życie, dwie zostały zawetowane, a pozostałych dziewięć od kilku lat czeka w szufladach na polityczną zgodę, by uruchomić nad nimi prace” – powiedział.

Jak przypomniał, latem 2017 r. „reforma Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa przygotowana przez resort sprawiedliwości została zawetowana przez prezydenta”. „Tamta reforma szła dużo dalej, była bardziej radykalna i zdecydowana, i miała prowadzić do natychmiastowej realnej zmiany w Sądzie Najwyższym, co by warunkowało dalsze skuteczne zmiany w całym sądownictwie” – zaznaczył minister. Dodał, że prezydent Andrzej Duda, „stosując weto, postąpił po myśli żądań przedstawicieli UE, ówczesnego Sądu Najwyższego i opozycji”.

„Jak widać nie zostało to w ogóle docenione, gdyż reforma SN i KRS zaproponowana następnie przez pana prezydenta też stała się obiektem wściekłego ataku ze strony tych samych środowisk. A ostatnie bezprawne orzeczenia TSUE i stanowiska Komisji Europejskiej tej właśnie reformy prezydenckiej dotyczą” – powiedział. Min. Zbigniew Ziobro dodał, że „fiaskiem zakończyły się także późniejsze próby wypracowania kompromisu z Unią Europejską podejmowane przez premiera Mateusza Morawieckiego”.

„Rozmowy te, mimo najlepszych starań premiera, nic nie dały, gdyż druga strona tylko symulowała wolę kompromisu, a tak naprawdę chciała zyskać czas, by umożliwić ataki. Efektem tego było wstrzymanie całej reformy” – ocenił minister. „To pokazuje, że cofanie się przed środowiskami, które prowadzą bezwzględną wojnę przeciwko wszelkim zmianom w obszarze sądownictwa i są nastawione na wywoływanie chaosu prawnego w Polsce, powoduje, że one tylko jeszcze bardziej chcą ingerować w przestrzeń zastrzeżoną dla demokratycznych organów polskiego państwa” – powiedział Zbigniew Ziobro. Jak podkreślił „działanie pod presją szantażu ekonomicznego w tej sprawie byłoby pochopne”.

Według min. Zbigniewa Ziobry „reforma ma sens, jeśli postanowimy ją sami przeprowadzić, nie patrząc na groźby i pohukiwania UE, jeśli zrobimy to, co uważamy z perspektywy krajowej za właściwe dla lepszego funkcjonowania władzy sądowniczej”. „Nie powinniśmy działać pod dyktando bezprawnych działań UE” – wskazał.

„To polskie państwo ma wyłączne prawo decydowania, w jaki sposób organizuje swoje sądownictwo. Kluczowe w tej sprawie jest działanie na gruncie konstytucji” – podkreślił min. Zbigniew Ziobro.

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/min-z-ziobro-nie-powinnismy-dzialac-pod-dyktando-unii-europejskiej

Komisja Europejska opublikowała dziś raport nt. praworządności w UE. KE wysłała też do Polski list, w którym domaga się wykonania decyzji TSUE dot. Izby Dyscyplinarnej SN. Wiceszefowa KE Vera Jourova grozi, że jeśli Polska do 16 sierpnia tego nie zrobi, to KE zawnioskuje do TSUE o nałożenie na Polskę kar finansowych. Szefowa KE Ursula von der Leyen potwierdziła, że taki list został wysłany. „To nieuprawniona presja na Polskę, wyjątkowe agresywne działania, które dążą do rozbicia jedności europejskiej, osłabienia całej Europy” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Patryk Jaki, europoseł Solidarnej Polski i były wiceminister sprawiedliwości, odnosząc się do ostatnich aktywności KE.

Próbują legitymizować łamanie traktatów

Oni próbują legitymizować łamanie traktatów. Bardzo dobrze wiedzą, że z traktatów wynika wprost, że nikt im nie przekazał kompetencji w zakresie sposobu organizacji sądownictwa w państwach członkowskich, za co chcieliby karać Polskę. Działają agresywnie, łamią praworządność i niszczą solidarność europejską, zamiast skoncentrować się na zagrożeniach i prawdziwych wyzwaniach, które Europa ma przed sobą — zaznacza. Oczekują zawieszenia części Sądu Najwyższego, instytucji konstytucyjnej. Jeśli się zgodzimy na to, to równie dobrze możemy za chwilę zawiesić inne instytucje, zapisane w konstytucji – na przykład prezydenta czy Sejm — dodaje.

Dopytany, co w takim razie Polska powinna zrobić w wypadku, gdy faktycznie TSUE nałożyłby na nasz kraj kary finansowe, odpowiada: To nie jest oczywiście proste. Są takie momenty w polityce, kiedy można rozgrywać pewne rzeczy. Takim momentem był szczyt Rady Europejskiej, gdzie negocjowano nowy budżet UE, ponieważ tam była zastosowana procedura, według której decyzję podejmowano jednomyślnie. W związku z tym wtedy Polska miała przewagę, bo były państwa, którym bardziej niż Polsce zależało na szybkim podjęciu decyzji ws. budżetu UE. Wtedy trzeba było załatwić wszystkie kwestie dotyczące sprawy praworządności. Dzisiaj KE ma pewną przewagę, którą wykorzystuje — zaznacza.

Polska nie może się zgodzić na ten dyktat

Oczywiście dialog z KE trzeba prowadzić, ale Polska nie może się zgodzić na ten dyktat. Jeżeli nawet zostaną nałożone kary, to będzie trzeba bardzo poważnie rozważyć, czy one są zgodne z prawem — dodaje.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/559390-jaki-o-liscie-ke-nie-mozemy-sie-zgodzic-na-ten-dyktat

Polska ma wyjaśniać dlaczego istnieje coś, co nie istnieje – mówił o wszczęciu przez KE procedury naruszeniowej przeciwko Polsce Patryk Jaki.

Komisja Europejska wszczyna przeciwko Polsce procedurę o naruszenie unijnego prawa w związku z tzw. strefami wolnymi od LGBT. Do sprawy w swoich mediach społecznościowych odniósł się europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki. "Polska ma wyjaśniać dlaczego istnieje coś co nie istnieje. A może by tak Polska przy okazji wyjaśniła dlaczego odpowiada za zamach 11 września, kolonizację Afryki oraz loty na Marsa?" – kpił z decyzji Komisji Europejskiej.

W kolejnym wpisie udostępnił artykuł o tym, że zmniejsza się liczba pracowników z Europy Wschodniej chcących znaleźć zatrudnienie w holenderskim rolnictwie i ogrodnictwie, o czym pisał w czwartek dziennik "Trouw". W krajach takich jak Polska rośnie gospodarka i dobrobyt – wyjaśnia przyczyny zjawiska gazeta. "Skandal! TSUE zaraz orzeknie zabezpieczająco, że Polacy mają wrócić do zbierania truskawek w Holandii. Niepraworządnym jest wyjazd Polaków, kiedy sędziowie holenderscy chcą jeść truskawki" – komentował Patryk Jaki (fot. radiomaryja.pl).

KE wszczyna procedurę ws. LGBT

O wszczęciu przeciwko naszemu krajowi procedury poinformowała w czwartek korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Dziennikarka przypomniała, że Komisja Europejska chce zbadać zgodność tych stref z prawem Unii Europejskiej, jednak – jak podkreśliła – "polskie władze to utrudniają". KE twierdzi, że strona polska nie odpowiedziała w pełni i właściwie na jej zapytanie dotyczące charakteru i wpływu rezolucji o tzw. strefach wolnych od ideologii LGBT. "Instytucja obawia się, że deklaracje te mogą naruszać prawo UE o niedyskryminacji ze względu na orientację seksualną" – czytamy. Polskie władze od lutego miały nie dostarczyć informacji, których żądała unijna instytucja, co zostało uznane za naruszenie zasady lojalnej współpracy. "W związku z tym Komisja podjęła decyzję o skierowaniu do Polski wezwania do usunięcia uchybienia z powodu braku współpracy" – informuje dziennikarka.

Nie tylko Polska

Procedura o naruszenie unijnego prawa została także wszczęta wobec Węgier. W przypadku tego kraju chodzi o ustawę zakazującą promocji homoseksualizmu w telewizji. Informację o takich planach Komisji Europejskiej odnośnie do Polski, ale też i Węgier jako pierwszy podał "Financial Times". Teraz zarówno Polska, jak i Węgry mają dwa miesiące na ustosunkowanie się do argumentów Komisji. Jeśli to nie nastąpi, instytucja ta może podjąć decyzję o przesłaniu im uzasadnionej opinii, a na dalszym etapie skierować je do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Tekst za: https://dorzeczy.pl/opinie/191587/jaki-mamy-wyjasniac-dlaczego-istnieje-cos-co-nie-istnieje.html

Polska i Węgry są atakowane, ponieważ stawiają na te wartości, na gruncie których powstała Unia Europejska. To, co dzieje się obecnie w UE, zmierza w kierunku inżynierii nowego człowieka, zniszczenie rodziny, poczucia własnej wartości, godności, dumy narodowej - powiedziała w rozmowie z Polskim Radiem 24 europoseł Solidarnej Polski Beata Kempa.

Beata Kempa w rozmowie z Dorotą Kanią na antenie PR24 mówiła o porozumieniu między europejskimi partiami konserwatywnymi. Deklarację 10 ugrupowań podpisali liderzy takich partii jak: Bracia Włosi i Liga Północna, hiszpańska partia VOX, Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen we Francji, Fides Viktora Orbana na Węgrzech i Prawo i Sprawiedliwość w Polsce. Eurodeputowana Solidarnej Polski wskazała, że porozumienie partii konserwatywnych ma „duże znaczenie wobec tego, co dzieje się w tej chwili chociażby w samym Parlamencie Europejskim”.

Porozumienie partii konserwatywnych

Wartości, na gruncie których stanęła Unia Europejska, są odrzucane na gruncie rezolucji czy innych dokumentów tworzonych w UE — podkreśliła Beata Kempa. Okazuje się, że w Europie coraz częściej nabierają znaczenia grupy, które wyznają wartości konserwatywne. Te siły zaczynają łączyć się, rozmawiać ze sobą, mówić o przyszłej współpracy, szukać punktów wspólnych. My rozmawiamy ze sobą także w PE, te relacje są bardzo dobre — wskazała.

Raport Matića

Polityk była pytana także o głosowany niedawno w PE raport Matića, w którym pojawia się m.in. stwierdzenie, że aborcja to „prawo człowieka”. Raport Matića jest skandalicznym raportem, prawdą jest, że nie jest to dokument legislacyjny. Ma za to olbrzymi wydźwięk medialny. Celem tego rodzaju działań jest sączenie takich komunikatów do opinii publicznej, międzynarodowej. W tej sytuacji ważne jest łączenie sił, zwłaszcza tych, które mówią o kwestiach dotyczących pro-life - szczególnie Hiszpanie dostrzegają, że nie boimy się bronić tych wartości. Bronimy także wartości narodowych i tych, na których powstała Unia Europejska. Warto, abyśmy się w Europie odnajdywali — wskazała Beata Kempa.

Skąd atak na Polskę i Węgry?

Europosłanka zwróciła uwagę, że ataki na Polskę i Węgry to jeden z „dyżurnych” tematów agendy unijnej. Kiedyś dotyczyło to „praworządności” i instytucji państwowych, obecnie - raczej kwestii ideologicznych. W ocenie byłej minister, ten atak ma na celu „urabiać fałszywy obraz naszych krajów”. Instytucje UE szukają pretekstu, żeby udowodnić, że w Polsce nie jest przestrzegane prawo, łamane są prawa człowieka, a w konsekwencji odebrać Polsce, a także Węgrom, fundusze. Atakuje się nasze kraje tylko dlatego, że stawiają na te wartości, na gruncie których powstała Unia Europejska. To co się dzieje w UE zmierza w kierunku inżynierii nowego człowieka, zniszczenie rodziny, poczucia własnej wartości, godności, dumy narodowej — oceniła.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/557584-dlaczego-polska-i-wegry-sa-atakowane-w-ue-kempa-wyjasnia

Dla mnie jest oczywiste, że Tusk nie wracałby, gdyby nie uzyskał pewnego rodzaju zapewnień od instytucji europejskich – mówił Patryk Jaki.

W sobotę odbyła się Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk oficjalnie powrócił na polską scenę polityczną. Po kilku tygodniach medialnych spekulacji były premier przejął przywództwo w partii. Jako nowy wiceprzewodniczący będzie pełnił obowiązki szefa ugrupowania do czasu formalnych wyborów. Było to możliwe dzięki rezygnacji Borysa Budki z funkcji przewodniczącego Platformy Obywatelskiej i rezygnacji z funkcji wiceprzewodniczących Ewy Kopacz oraz Bartosza Arłukowicza.

Patryk Jaki: Inaczej by nie wracał

– Dla mnie jest oczywiste, że Tusk nie wracałby, gdyby nie uzyskał pewnego rodzaju zapewnień od instytucji europejskich, że represje wobec Polski będą tak długo, jak proniemiecka opcja nie wróci do władzy w Polsce, czyli Donald Tusk – stwierdził Patryk Jaki (fot. wpolityce.pl) w rozmowie z TVP Info. – Mam nadzieję, że Polacy będą potrafili wyciągnąć z tego wnioski – podkreślił.

Jak zapewnił Patryk Jaki, PiS szykuje alternatywny plan dla tego scenariusza.

– Alternatywnym planem dla tego scenariusza jest przede wszystkim to, aby budować świadomość społeczną w naszym kraju na temat procesu, który w tej chwili odbywa się w UE. Mianowicie konsekwentnego zabierania Polakom wpływu na własne państwo – mówił.

– Jeżeli ta świadomość będzie duża i urzędnicy europejscy będą to widzieli i to będzie też oznaczało, że polityka karania Polski nie wpłynie w żaden sposób na zmianę władzy w naszym kraju, to jestem przekonany, że przyniesie skutki. Ale póki będziemy myśleli tak, że cokolwiek UE nie robi, to jest na pewno dobre, to urzędnicy unijni będą z tego korzystali i będą nam skakali po głowach – ocenił.

Tekst za: https://dorzeczy.pl/opinie/190770/jaki-o-powrocie-tuska-dostal-zapewnienie-od-instytucji-ue.html

W środę w Parlamencie Europejskim odbyła się debata łączona, która podejmowała kwestię praworządności i praw podstawowych na Węgrzech i w Polsce. Polscy europosłowie odpierali zarzuty m.in. o dyskryminację osób LGBT.

W środę europosłowie zajęli się m.in. sytuacją w Polsce i na Węgrzech. W szczególności debata dotyczyła naruszenia prawa UE i praw obywateli LGBTIQ na Węgrzech w wyniku zmiany ustawy przez węgierski parlament. Politycy wysłuchali także wystąpień dotyczących postępowania w sprawie Polski i Węgier na mocy art. 7 ust. 1 TUE. (...)

W swoim wystąpieniu europoseł Solidarnej Polski, Patryk Jaki wskazał, że twierdzenia o przemocy wobec osób LGBT w Polsce są manipulacją, którą chętnie stosują europejscy politycy.

Patryk Jaki: Udajecie jak zwykle

– Otóż udajecie jak zwykle, że w tej dyskusji chodzi o tolerancję dla osób LGBT, tymczasem, jak wiecie, w Polsce jest mniej przemocy wobec osób LGBT niż w waszych krajach – zaczął swoje wystąpienie Patryk Jaki. Polityk dodał, że skalę zjawiska przemocy wobec osób o innej orientacji seksualnej w krajach Europy Zachodniej wyraźnie pokazują tamtejsze statystyki.

– Celowo kłamiecie, aby ludzie nie dowiedzieli się, o co chodzi naprawdę. My uważamy, że są dwie płci - a wy uważacie, że jest dwieście pięćdziesiąt ileś. Biologa jest po naszej stronie – wy uważacie, że to skandal – mówił polski polityk (fot. wpolityce.pl). – My chcemy zakazać sugerowania dzieciom możliwości zmiany płci - Wy chcecie to promować. W końcu - my nie chcemy w szkołach wczesnej seksualizacji dzieci, bo dla katolików prawdziwa miłość to coś znacznie więcej niż pożądanie – tłumaczył europoseł.

Efekty europejskiej polityki

W dalszej części swojej wypowiedzi Patryk Jaki wskazał na efekty demoralizującej polityki państw zachodnich. – Efekty tych waszych antywartości widać - rosnąca ilość rozbitych rodzin, samotnych ludzi, przemocy seksualnej. Do śmietnika wyrzucacie naukę, doświadczenie, dorobek pokoleń i zamieniacie je na swoje polityczne przekonania, dokładnie według tego, co mówili Marks i Engels – że żeby zbudować nową rzeczywistość, to trzeba zniszczyć tradycyjne wartości i tradycyjną rodzinę. Wstyd! – powiedział polski polityk.

Obszerne fragmenty tekstu za: https://dorzeczy.pl/opinie/190618/mocne-wystapienie-patryka-jakiego-w-pe-nt-lgbt.html

Radio Maryja

Dwunastoosobowa rodzina Polaków z Ukrainy dostała klucze do domu w Głębowicach w gminie Wińsko na Dolnym Śląsku. To największa do tej pory rodzina sprowadzona do Polski.

Rodzina Barnusiów do tej pory mieszkała w Mościskach na terenie dawnego województwa lwowskiego oddalonego 18 km od polsko-ukraińskiej granicy. Rodzina, będąc na Ukrainie, kultywowała polskie tradycje i deklarowała polską narodowość. Wszystkie dzieci posiadają kartę Polaka oraz chodziły do polskiej szkoły w Mościskach. Dla dziesięciorga dzieci i ich rodziców podwrocławska gmina Wińsko zaoferowała wygodny dom.

Radni decyzję o wręczeniu rodzinie kluczy podjęli jednogłośnie. Jak mówiła Jolanta Krysowata-Zielnica, wójt gminy Wińsko, przygotowania zakupionej nieruchomości trwały pół roku. Dziś do swojego nowego lokum rodzina przyjechała z Ukrainy. – Sprawa rodziny Barnusiów to można powiedzieć tylko akcja, a Polsce potrzebny jest program – program sprowadzania Polaków z europejskiej części byłego Związku Radzieckiego – powiedziała Jolanta Krysowata-Zielnica, wójt gminy Wińsko.

W uroczystości wręczenia kluczy do nowego domu, dwunastoosobowej polskiej rodzinie z Ukrainy wzięła udział europoseł Beata Kempa. Jest to największa do tej pory rodzina, która została sprowadzona do Polski – mówiła europoseł. – Jest powodem do wielkiej radości, że możemy dzisiaj powitać dwunastoosobową rodzinę państwa Barnusiów z Mościsk – miasta, które po 17 września 1939 roku znalazło się w granicach Związku Sowieckiego. Takie były losy tysięcy Polaków w innych miastach i wsiach na Kresach przedwojennej Polski – przypomniała Beata Kempa, europoseł Solidarnej Polski.

Pieniądze na remont domu pochodziły od sponsorów i środków zebranych za pośrednictwem portalu społecznościowego. – Wszelkie koszty remontu – bo dom stał siedem lat pusty – zostały pokryte przez Fundację Studio Wschód, ze zrzutki.pl. Ci ludzie wrzucali parę złotych, parę tysięcy złotych. I w ten sposób to wspólne dzieło się udało – wyjaśniła wójt gminy Wińsko. Rodzina Barnusiów przyjechała do Polski tylko z podręcznym dobytkiem. W nowym domu czekają na nich nowe meble i wyposażenie oraz wszelkie rzeczy pierwszej potrzeby.

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/pomoc-dla-wielodzietnej-polskiej-rodziny-z-ukrainy

W Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat pierwszego sprawozdania KE dotyczącego praworządności, opublikowanego w 2020 roku. W imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) głos zabrał Patryk Jaki, który zwrócił uwagę, że europosłom marzy się kolonizacja, a mówienie o szacunku i tolerancji nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość.

Europosłowie chcą skutecznych działań KE

Przedstawicielka frakcji socjaldemokratów (S&D) w europarlamencie Birgit Sippel podkreślała, że publikowanie takich sprawozdań to pozytywna praktyka, ale ich zawartość nie wywołuje u niej euforii. Sprawozdanie dotyka takich tematów jak sądy, wolność mediów, korupcja czy kontrola demokratyczna, ale wartości podstawowe pozostają niestety poza nawiasem. Ponadto, w sprawozdaniu jest zawarta krytyka, ale nie ma konkretnych zaleceń, ani terminów ich wdrożenia. (…) Żeby powstrzymać rozpad praworządności, wzmocnić prawa podstawowe musimy w tej chwili wykorzystać wszystkie dostępne instrumenty — apelowała Niemka.

Wtórowała jej Tineke Strik z Zielonych, której zdaniem KE powinna działać skuteczniej, np. korzystając z możliwości ograniczenia lub odcięcia dostępu do środków europejskich. Bo pieniądz to język uniwersalny. A zerowa tolerancja odgrywa tu bezwzględnie kluczową rolę. Widzimy, że coraz większa jest bezkarność, która inspiruje innych do łamania praworządności — podkreślała.

Przekonanie o potrzebie kulturkampfów?

W debacie głos zabrał europoseł (Solidarnej Polski - dop. KN) Patryk Jaki, którzy przypomniał zgromadzonym o zapisach traktatów oraz zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo, jakie niosą za sobą działania unijnych instytucji. Jak podkreślił, wszystko to przypomina wydarzenia z najgorszego okresu w historii Europy.

"Mówicie o praworządności, natomiast co to jest praworządność? To przede wszystkim przestrzeganie prawa na podstawie którego działacie i macie kompetencje. Więc skoro według tego dokumentu zakazujecie niektórym państwom działać w obszarze prawa rodzinnego, kultury, tożsamości, tak jak obywatele tych państw zdecydują, chciałbym was zapytać, co waszym zdaniem oznacza na przykład art. 5. traktatu, który mówi o tym, że zgodnie z zasadą przyznania, UE działa wyłącznie w granicach kompetencji przyznanych jej przez państwa członkowskie. Wszelkie kompetencje nieprzyznane UE należą do państw członkowskich. Koniec, kropka. Kultura, prawo rodzinne, organizacja sądownictwa – nigdzie nie zostały przekazane UE" — podkreślił Patryk Jaki.

"Dodatkowo art. 3., który mówi, że UE szanuje swoją bogatą różnorodność kulturową, art. 4., który mówi, że UE szanuje równość państw członkowskich wobec traktatów, jak również ich tożsamość narodową. To pytam, co to waszym zdaniem oznacza? Że Polacy nie mogą wybierać jak chcą? Wam się nie pomyliły przypadkiem epoki?" — zapytał polityk.

"Znów wam się marzy jakaś kolonizacja? Mówicie ciągle o szacunku i tolerancji, a nie macie jej za grosz. Nie szanujecie i nie tolerujecie innych poglądów niż wasze. Mówicie o demokracji, a nie potraficie uszanować wyników demokratycznych wyborów. Mówicie, że zabijanie nienarodzonych dzieci to prawo człowieka. Nigdzie tak nie jest napisane. To wasza haniebna manipulacja. Widać u was polonofobię, chrystianofobię i hiperinflację pychy i arogancji" — mówił Patryk Jaki.

"Wasze przekonanie o potrzebie kulturkampfów dobrze znamy już z historii i chcę wam powiedzieć, że jeszcze raz się na to nie zgodzimy, dlatego że wiemy, do czego to doprowadziło – do najgorszego okresu w historii Europy i nie wolno dzisiaj na to pozwolić. Europa musi być silna swoją różnorodnością i tolerować również państwa o profilu bardziej konserwatywnym" — powiedział podczas debaty Patryk Jaki.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/556088-troska-o-praworzadnosc-jaki-punktuje-dzialania-ke

Radio Maryja

W tej chwili TSUE stał się narzędziem politycznym, narzędziem łamania praworządności, prawa i rozszerzania kompetencji Unii Europejskiej. Tak naprawdę trzeba traktować tych ludzi jako polityków w togach. (…) Pod pretekstem niezależności sędziowskiej w tej chwili można zrobić wszystko. Żadne traktaty nie obowiązują, jest automatyczne rozszerzanie kompetencji. Doszliśmy do momentu, w którym demokracja nie ma żadnego znaczenia – powiedział w rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki.

Portal rmf24.pl ustalił, że do połowy lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma ogłosić wyrok ws. systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce.

Od orzeczenia unijnego trybunału będzie zależała przyszłość ustawy dot. reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości z 2017 r. Dokument zakłada m.in. powołanie Izby Dyscyplinarnej SN.

Jeżeli TSUE uzna, że ustawa narusza unijne prawo, wówczas Polska będzie musiała zmienić jej przepisy. W przeciwnym razie Komisja Europejska może wnioskować o karę finansową dla naszego kraju za każdy dzień zwlekania od wykonania wyroku.

W ocenie Patryka Jakiego, obecnie unijny trybunał przekracza swoje kompetencje, więc trudno mówić o apolityczności TSUE.

– W tej chwili TSUE stał się narzędziem politycznym, narzędziem łamania praworządności, prawa i rozszerzania kompetencji Unii Europejskiej. Tak naprawdę trzeba traktować tych ludzi jako polityków w togach. Najlepszy ostatni przykład to pani sędzia z Hiszpanii, która jednym postanowieniem nakazała zamknięcie ogromnej części polskiej energetyki, nie badając nic, nie używając żadnych ekspertyz. Po prostu taki miała kaprys. Jeśli prześledzić dokładnie, kim była ta sędzia, to okazuje się, że w przeszłości wpłacała pieniądze na partię polityczną, która jest dzisiaj częścią formacji Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim. To są właśnie takie „niezależne organy”. Pod pretekstem niezależności sędziowskiej w tej chwili można zrobić wszystko. Żadne traktaty nie obowiązują, jest automatyczne rozszerzanie kompetencji. Doszliśmy do momentu, w którym demokracja nie ma żadnego znaczenia – akcentował polityk.

Europoseł Solidarnej Polski zwrócił uwagę, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce to wyłączna kompetencja naszego kraju, co oznacza, że unijne instytucje nie mają prawa ingerować w tę kwestię.

– W traktatach obowiązuje zasada przekazania. To jest taka zasada, że unijne instytucje mogą zajmować się tylko tym obszarem, w stosunku do którego kompetencje przekazało im państwo polskie. Natomiast w sprawie organizacji sądownictwa nigdy nie przekazywało kompetencji. To jest wyłączna kompetencja państwa członkowskiego. System dyscyplinarny należy również do wyłącznej kompetencji państwa członkowskiego – wyjaśnił były wiceminister sprawiedliwości.

Orzeczenia TSUE mogą być wykorzystywane przez unijnych biurokratów, aby pozbawić Polskę środków z funduszy europejskich – powiedział Patryk Jaki.

– Jest to oczywisty sposób zabierania nam pieniędzy, tłamszenia Polski, stawiania na cenzurowanym tylko dlatego, że zwyciężają tutaj formacje, które odwołują się do chrześcijańskich, konserwatywnych wartości, a nie tej oficjalnej, genderowej agendy całej UE. W związku z tym szuka się pretekstów do tego, żeby Polskę postawić do kąta i znaleźć jakiś kij. Musimy edukować społeczeństwo, jaka jest prawdziwa natura dzisiejszej Unii. Im będzie większe przyzwolenie w społeczeństwie na takie interwencje w UE, tym po prostu obiektywnie politykom będzie trudniej – zaznaczył rozmówca Radia Maryja.

W ubiegłym miesiącu rzecznik generalny TSUE stwierdził, że polska ustawa dot. reformy wymiaru sprawiedliwości jest sprzeczna z unijnym prawem. Zazwyczaj unijny trybunał podziela opinię rzecznika generalnego.

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/tylko-u-nas-p-jaki-tsue-stal-sie-narzedziem-politycznym-narzedziem-rozszerzania-kompetencji-ue-trzeba-traktowac-tych-ludzi-jako-politykow-w-togach