Przeskocz do treści

Wystąpienie sejmowe pani poseł Krystyny Pawłowicz (Prawo i Sprawiedliwość), 24 stycznia 2013 roku

krystynapawlowiczWysoka Izbo!* W imieniu klubu Prawo i Sprawiedliwość przedstawiam stanowisko w sprawie pięciu projektów ustaw dotyczących związków partnerskich.

Na wstępie chcę zwrócić uwagę, iż zajmowanie się dzisiaj przez Sejm, w sytuacji kryzysu państwa, projektami ustaw obyczajowych ma na celu odwrócenie uwagi polskiego społeczeństwa od spraw ważnych, od spraw korupcji, nepotyzmu i innych działań szkodliwych dla Polski ze strony władz.

Druga uwaga, do wnioskodawców. Najwyższe zdumienie budzi śmiałość przedstawiania Sejmowi projektów aktów prawnych, które tak rażąco są sprzeczne z polską konstytucją i ustawami, z orzecznictwem sądów i przeważającą doktryną prawa. Projekty podważają w sposób oczywisty przyjęte w konstytucji ogólne zasady ustrojowe dotyczące małżeństwa i rodziny.

Projektodawcy nie zapoznali się najwyraźniej ze stenogramami Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, by zorientować się w intencjach ustrojodawcy, z wypowiedzi zaś członków komisji jednoznacznie wynika, że sformułowanie art. 18 konstytucji miało uniemożliwić instytucjonalizację związków osób tej samej płci.

Lekceważące podejście do obowiązującej konstytucji i polskiego systemu prawa znalazło odbicie w przedstawionych projektach ustaw, których wspólną cechą jest oparcie się na założeniach podważających wartości, o których mowa w części ogólnej konstytucji. Jest to technika niedopuszczalna, antykonstytucyjna, naruszająca standardy demokratyczne. Może być potraktowana nawet jako forma zamachu konstytucyjnego, demolującego przy tym cały system prawa w Polsce. Autorzy projektów odwołują się do wzorców w niektórych państwach, ale pomijają własną konstytucję, która póki co stanowi obowiązujący prawnie punkt odniesienia przy tworzeniu prawa w Polsce. Trzeba też podkreślić, że sprawy rodziny i obyczajowości są suwerenną kompetencją Polski i żadne obce regulacje, też Unii Europejskiej, nie mają pierwszeństwa przed prawem polskim w tym zakresie.

Celem projektodawców, czego nie ukrywają w uzasadnieniach projektów, jest uzyskanie równoprawności tzw. związku partnerskiego i jego stron ze statutem prawnym małżeństwa i małżonków w prawie polskim. Projektodawcy proponują zmianę 150 – jeśli chodzi o pana Dunina, ok. 70 – ustaw, w których chcieliby upodobnić instytucję związków partnerskich do małżeństwa we wszystkich niemal jego wymiarach. Miażdżące oceny dyskwalifikujące prawnie omawiane projekty wydały najpoważniejsze i najbardziej kompetentne środowiska prawnicze, m.in. Sąd Najwyższy, Krajowa Rada Prokuratury, Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa, jako niedopuszczalne oceniła je sejmowa Komisja Ustawodawcza. Podstawowe zarzuty dotyczą sprzeczności projektów z art. 18 konstytucji, sprzeczności z realizowanym, chronionym i promowanym w Polsce tradycyjnym modelem małżeństwa i rodziny oraz sprzeczności z polską polityką demograficzną. Rządowa Rada Ludnościowa w marcu ubiegłego roku wśród głównych celów polityki ludnościowej Polski na pierwszym miejscu wymieniła „tworzenie warunków sprzyjających powstawaniu rodzin, przede wszystkim poprzez zawieranie małżeństw i realizację planów prokreacyjnych”. Propozycje legalizacji związków partnerskich przez nadanie im charakteru jakiegoś nowego stanu cywilnego (obok stanu wolnego i małżeńskiego), stanu nieznanego polskiemu ustawodawstwu, oraz przyznanie stronom tych związków lub umów szeregu praw i przywilejów analogicznych do tych, jakie obecnie przewidziane są wyłącznie dla małżonków, są niezgodne z art. 18 konstytucji. Pomysły prawne imitujące małżeństwo, podważające je i marginalizujące są z tym przepisem oczywiście sprzeczne.

Szkoda czasu na szczegółową analizę kolejnych propozycji projektów, gdyż same ich założenia podważają zasady konstytucji i wszelkie reguły prawodawcze. Projekty są przejawem walki z małżeństwem, starają się je małpować i imitować. Projekty obalają normatywny, tradycyjny model małżeństwa jako związek kobiety i mężczyzny i jego trwałość. Tworzą szkodliwy, konkurencyjny wobec małżeństwa i z założenia nietrwały związek o liberalnych warunkach zawierania i rozwiązywania, z przywilejami małżeńskimi, ale bez obowiązków i społecznych funkcji małżeństwa. W perspektywie musiałyby te projekty doprowadzić do zmniejszenia atrakcyjności instytucji małżeństwa właściwej dla naszego kręgu kulturowego i obyczajowości, tak jak to się stało we Francji.

Z art. 18 konstytucji, który bierze pod ochronę i opiekę Rzeczypospolitej „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzinę, macierzyństwo i rodzicielstwo” – wszędzie w rdzeniu tych zjawisk mamy funkcję prokreacyjną – wynika nie tylko definicja, o której powiedziałam, ale i obowiązek państwa ochrony i promocji małżeństwa oraz, co logiczne i konsekwentne, tym samym zakaz zrównywania z małżeństwem i popierania innych konkurencyjnych relacji i związków mogących umniejszać wartość i funkcje małżeństwa, rodziny, macierzyństwa i rodzicielstwa, takich jak związki osób tej samej płci, ale i konkubinaty. Szukanie podstaw istnienia „związku partnerskiego” w przepisach konstytucji dotyczących godności człowieka i równości jest niedopuszczalnym nadużyciem, gdyż wszystkie przepisy części szczególnej konstytucji należy interpretować nie wbrew, ale w sposób niesprzeczny, umacniający i zgodny z ogólnymi zasadami ustrojowymi wyrażonymi w jej części ogólnej, a taką ogólną zasadą ustrojową jest art. 18 chroniący tradycyjny model małżeństwa, macierzyństwa i odpowiedzialne rodzicielstwo.

Analiza projektów nasuwa myśl, iż powodem dążenia do legalizacji związku partnerskiego jest głównie chęć skorzystania z przywilejów związanych z małżeństwem (podatkowych, spadkowych, majątkowych, mieszkaniowych, administracyjnych itp.), ułatwiających życie. Społeczeństwo nie może jednak fundować „słodkiego życia” nietrwałym, jałowym związkom osób z których nie ma ono żadnego pożytku, tylko ze względu na łączącą je więź seksualną, tym bardziej że są grupy osób bliskich, którym żadnych przywilejów państwo nie przyznaje, a które powinny z przywilejów korzystać – np. rodzeństwo opiekujące się niepełnosprawnym bratem lub siostrą czy innym krewnym albo dzieci, które opiekują się niedołężnymi rodzicami. Warto też przypomnieć jeden z wyroków Sądu Najwyższego z 2007 r., który mówi, iż „zasada przewidziana w art. 18 konstytucji oznacza, że do innych związków niż małżeństwo nie stosuje się skutków prawnych wynikających z zawarcia małżeństwa oraz nie dopuszcza się takiej wykładni i stosowania przepisów, które prowadziłyby do zrównania pod względem prawnym małżeństwa i innych form pożycia. Ze względu na konstytucyjną zasadę ochrony małżeństwa oraz brak podstaw do uznania braku regulacji prawnej związków pozamałżeńskich za lukę w prawie (wymagającą wypełnienia) niedopuszczalne jest stosowanie unormowań z zakresu prawa małżeńskiego”. Osoby tej samej płci lub z innych związków pozamałżeńskich, jak konkubinaty, mogą w świetle obowiązujących przepisów określać relacje między sobą na podstawie obowiązującego prawa cywilnego i zawierać odpowiednie umowy. Nie mogą jednak zmuszać państwa do odwrócenia naturalnego porządku rzeczy i uznanych społecznie priorytetów większości służących jego trwaniu.

Autorzy projektu spłycają problemy małżeństwa i rodziny, banalizują je, podchodząc do nich zimno i komercyjnie. Uzasadnienie jest pełne demagogii i hipokryzji, a sama konstrukcja związku partnerskiego czy umowy związku partnerskiego ma cechy prawnego kiczu i grafomaństwa. Projekty pomijają całkowicie sytuację dzieci z wcześniejszych związków i innych członków rodzin naturalnych, którzy znaleźliby się w zasięgu oddziaływania związku partnerskiego. Projekty dowodzą egoistycznej niewrażliwości na ich krzywdę i utrudniłyby im normalny rozwój rodzinny i społeczny. Projekty posługują się w sposób nieuprawniony i błędny pojęciem „partnera”, już zagospodarowanym, funkcjonującym w polskim prawie – w Kodeksie spółek handlowych oznacza ono uczestnika spółki partnerskiej, tj. formy przewidzianej dla prowadzenia działalności przez osoby wykonujące zawody zaufania publicznego. Projekty zmieniają też naturalny, biologiczny sens zwrotu „wspólne pożycie”, oznaczającego m.in. więź fizyczną, seksualną między kobietą i mężczyzną – tylko między nimi. Zwrot „wspólne pożycie” odnoszony w projektach do układów homo nie ma sensu, gdyż w tych relacjach nie ma żadnego „pożycia”. W tych układach jest co najwyżej tylko jałowe „użycie” drugiego człowieka traktowanego jak przedmiot.

Niezmiennie negatywne jest stanowisko Kościoła katolickiego wobec prawnej instytucjonalizacji związków homoseksualnych. Watykańska Kongregacja Nauki Wiary – niedawno również Ojciec Święty Benedykt XVI – wyraziła stanowisko, iż „ustawodawstwa przychylne związkom homoseksualnym popadają w konflikt z prawym rozumem, gdy udzielają tym związkom gwarancji prawnych przeznaczonych wyłącznie dla instytucji małżeństwa”.

Legalizacja związków homoseksualnych jest sprzeczna z obowiązującym prawem, jej promowanie jest zakazane. Proponowane związki mają cel czysto hedonistyczny, autodestrukcyjny dla człowieka (partnera) i członków jego rodziny. Mają zapewnić, na koszt społeczeństwa i budżetu państwa, ale nie w interesie społecznym, wygodne, łatwe praktykowanie egoistycznych, nieuporządkowanych pragnień.

Zjawisko związków jednopłciowych jest sprzeczne z naturą, projekty są sprzeczne z konstytucją, zmierzają do jej obejścia, są szkodliwe, niesprawiedliwe, naruszają zasadę równości, prawo do intymności, ekshibicjonistycznie pozwalają obnosić w przestrzeni publicznej skłonności seksualne, czym naruszają poczucie estetyki i moralności większości Polaków.

W imieniu klubu Prawo i Sprawiedliwość składam wniosek o odrzucenie wszystkich projektów w całości.

* Tekst bez „komentarzy” posłów Wysokiej Izby, a fot. za stroną krystynapawlowicz.pl
Za: http://orka2.sejm.gov.pl/StenoInter7.nsf/0/DD77A77593CF34CAC1257AFE0004A965/%24File/32_b_ksiazka.pdf