Przeskocz do treści

Teatr bez widzów!

Anna Maria Kowalska

W okresie dzieciństwa i młodości często chodziło się do teatru. Tak rodzice, jak i szkoła troszczyli się o kontakt młodego widza z prawdziwą Sztuką, co było dla mojego pokolenia źródłem niezapomnianych przeżyć.

Zachowałam większość programów ze spektakli, które naprawdę były wydarzeniami, komentowanymi nie tylko w prasie, ale i w domach (sic!). Te spektakle jakoś we mnie zostały, pomogły mi zrozumieć głębiej polskość. Nie ukrywam, że uczyłam się jej w krakowskich teatrach, zwłaszcza zaś w Teatrze Starym. Myślę tu przede wszystkim, choć nie tylko – o niezapomnianych „Dziadach” Konrada Swinarskiego. To był wstrząs, atomowe przeżycie – a zarazem krótki kurs polskiej – ale i europejskiej romantycznej historiozofii. Przedstawienie to na większość widzów podziałało jak grom z jasnego nieba – i do dziś pozostało wzorem do naśladowania. Zarejestrowane przez TVP – trafiło do złotej setki Teatru Telewizji.

Minęło trochę czasu – i oto, w ramach rozmaitych kulturowych „rewizji” i „redefinicji”, przywoływanych m.in. przez ministra Bogdana Zdrojewskiego w ramach expose podczas Kongresu Kultury Polskiej w Krakowie we wrześniu 2009 roku – za pomocą spektaklu tegoż samego Teatru Starego ten wspaniały gmach, który wzniósł m.in. Swinarski próbuje się w niewyszukany sposób  obalić. I to jak żałośnie! Aż litość wzbiera.

Nic z tego. To się nie uda. Nie w Krakowie. I, mam nadzieję, nie w Polsce, gdzie tego rodzaju spektakle należałoby przykładnie oprotestować – i zbojkotować, ze zwrotem biletów łącznie. Bo gdzie jak gdzie, ale tu są jeszcze ludzie, którzy rozumieją wagę autorytetu reżysera – i potrafią odróżnić prawdziwą Sztukę od sztukopodobnych a hałaśliwych, bluźnierczych, „politycznie poprawnych” podróbek.