Przeskocz do treści

Jan T. Gross – znów kąsa

elzbietamorawiecElżbieta Morawiec

Można byłoby pójść o zakład, że znany polakożerca, Jan Tomasz Gross takiej okazji nie przepuści. Okazją zaś jest zdecydowana niechęć Polaków – wbrew chwiejnej postawie rządu PO – do przyjmowania muzułmańskich uchodźców. Pod dyktando Brukseli i Berlina, a zwłaszcza pana Martina Schulza, przewodniczącego Parlamentu europejskiego, który parę dni temu zagroził użyciem siły wszystkim krajom, które oponują przeciwko przyjmowaniu nie tyle uchodźców, co imigrantów, poszukujących łatwego chleba. Ale wiatry wieją i kursy się zmieniają. Niemcy i Austriacy mają już niekontrolowanego napływu uchodźców dość – i wbrew traktatowi z Schengen zamykają swoje granice. Multikulti Angeli Merkel poniosło totalna klapę. Jan T. Gross - może tego nie zauważył. Albo – co bardziej prawdopodobne – uznał, że aby napaść i szkalować Polaków – każda okazja jest dobra. Bo każda wpisuje się idealnie w niemiecką politykę historyczną spod znaku osławionego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Nieprzypadkowo więc nasz autor, któremu międzynarodową sławę przyniosło li-tylko szkalowanie Polaków ( „Sąsiedzi”, „Strach”) ze swoimi rewelacjami udał się do hamburskiego „Die Welt”. Oświadczył tam m.in., że Polacy charakteryzują się wobec problemu uchodźców taką samą postawą, jaką ze swoim chronicznym antysemityzmem, wykazali się podczas II wojny, światowej wobec Żydów. Co więcej - ośmielił się wyrazić, że właśnie podczas tej wojny Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców!!! Wypowiedział te skandaliczne, obelżywe, tchnące nienawiścią słowa w gazecie niemieckiej, gazecie narodu sprawców i oprawców II wojny wobec narodu, który ma 1/3 drzewek w jerozolimskim Yad Vashem. Wobec narodu, do którego się przyznawał, ziemi na której się urodził do r. 1968, zanim k o m u n i s t y c z n a antysemicka czystka nie spowodowała, że Polskę opuścił. Jeszcze i potem opublikował wraz żoną, już na emigracji, książkę o polskiej martyrologii „W czterdziestym nas, matko, na Sybir wywieźli”. Pewnie jeszcze wówczas czuł się Polakiem. Dopóki nie zorientował się, że to niepopularne, a zwłaszcza niezyskowne. Wtedy rozpoczął z wielkimi sukcesami, najpierw w Ameryce, potem i gdzie indziej swoją antypolską kampanię. Ten facet robi czysty biznes na holokauście. Inaczej niż ci, których opisał w słynnej w (w Polsce kompletnie nie nagłośnionej książce „Holocaust Industry”, amerykański uczony, Żyd z pochodzenia, Norman Finkelstein). On nie współdziała z tymi, którzy wyłudzają odszkodowania, szkaluje Polskę i Polaków, grając obecnie w „lidze niemieckiej”, wcześniej w amerykańskiej - różnych poszukiwaczy odszkodowań w potężnych organizacjach. Oraz wpływowych mediach i wydawnictwach.

I to się zapewne nigdy nie zmieni. Ale może i musi się zmienić nasza, Polaków postawa wobec podobnych oszczerstw. Pisanie protestów to mało, masę tuszu komputerowego spłynęło już w protestach przeciwko sformułowaniu „polskie obozy koncentracyjne” w światowych mediach, z rezultatem mizernym, jeśli nie zerowym. Tu trzeba użyć prawa i stawiać przed sądem. Mister Jan T. Gross za ostatni wyczyn zdecydowanie powinien stanąć przed sądem. I zostać obłożony, już pozasądowo – zakazem wjazdu do Polski, uznany za persona non grata. Zaawansowana wścieklizna jest nieuleczalna, ale, żeby chory na nią nie kąsał – trzeba go izolować.