Przeskocz do treści

Abp Wacław Depo: Ojczyzna to dar i zadanie idące przez pokolenia. Nie ma jedności bez fundamentu prawdy

Anna Dąbrowska*

O polskiej maryjności, intencjach narodowych, patriotyzmie i prawdzie z JE abp. Wacławem Depo, metropolitą częstochowskim, przewodniczącym Rady ds. Środków Społecznego Przekazu i Komisji Maryjnej przy KEP rozmawia Anna Dąbrowska.

Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie, rozmawiamy w atmosferze uroczystości 300-lecia koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Ten rok obfituje w maryjne rocznice – świat cały świętuje 100-lecie objawień w Fatimie, a w Polsce obchodzimy także 140 rocznicę objawień w Gietrzwałdzie. Ksiądz Arcybiskup jest przewodniczącym komisji Maryjnej Episkopatu Polski, więc pragnę „u źródła” zapytać o naszą polską maryjność. Czy nie jest ona, co zarzucało nam wielu, pewnym uproszczeniem w pojmowaniu wiary?

Trzeba wrócić do fundamentów: to nie jest zamysł ludzki, ale zamysł Boży, żeby Syn Boży miał ziemską matkę i żeby Ona była Matką z ciała i krwi, które stały się dla nas narzędziem, ale i ceną zbawienia. Dlatego patrzenie na Maryję nie inaczej niż z wysokości krzyża, kiedy zaczynamy przyznawać Jej pierwszorzędną rolę, jest zawsze pewnym uproszczeniem i błędem. To On ją odkupił. To Ona jest słusznie – w teologii i wierze Kościoła – nazywana Pierwszą Odkupioną. To Ona, poprzez przywilej Niepokalanego Poczęcia, jest pierwszą obdarowaną. To jej zgoda zadecydowała, że tak a nie inaczej potoczyły się dzieje naszego Odkupienia. Dlatego Jej obecność przy Chrystusie trzeba widzieć w tym kontekście, że Ona jest cała dla Chrystusa. Ona poświęciła się dziełu swojego Syna – jest to już wypełnianie się planu Bożego. Dlatego maryjność jest wpisana w naszą historię, na fundamencie Chrztu Świętego, już 1051 lat. Dlatego myśmy Ją przyjęli i wprowadzili w nasze dzieje, chociażby poprzez pierwszy hymn narodowy, jakim jest Bogurodzica, czy poprzez taką bardzo statystyczną, ale nie mniej ważną sprawę, że blisko ¼ parafii w Polsce nosi tytuł maryjny. Najbardziej znany jest tytuł Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – to Ona właśnie jest nam bliska, ponieważ łączy sprawy nieba i ziemi. Jest pierwszą. Jest tą, która przez swoje współuczestnictwo w Jego życiu ma udział w zwycięstwie nad śmiercią. Trójca Przenajświętsza ocala ją od starcia w proch, w proch śmierci, i jest dla nas królową, rzeczywiście jest nam bardzo bliska i konkretna w tych wszystkich odniesieniach, które do Niej kierujemy. Dlatego broniłbym tego przez stwierdzenie, że maryjność jest dla polskiego Kościoła „duszą”, która pozwala nam się ożywiać i odnawiać. Jest jednak pewna zasadnicza sprawa: żebyśmy umieli łączyć kult do Matki Bożej, Kult Maryi jako Matki Odkupiciela z duchowością maryjną. To oznacza konieczność naszego świadectwa codziennego życia na wzór Maryi. Nie możemy być tymi, którzy wpatrują się w Maryję, śpiewają, klaszczą, modlą się, a później odchodzą z miejsca kultu (np. takiego, jakim jest Jasna Góra) i są tacy sami. Mówimy: przecież jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do grzechu. Nie! Zło nie jest i nigdy nie było miarą człowieczeństwa. Maryja uczy nas w swej szkole właśnie oddania się Bogu, zgadzania się na Jego wolę. Poprzez dar człowieczeństwa Synowi Bożemu, dla naszego odkupienia.

Mówił Ksiądz Arcybiskup, że o naszym przywiązaniu do Maryi świadczą również kościoły, parafie, które noszą Jej tytuł. Na stronach „Warszawskiej Gazety” publikowany jest cykl poświęcony polskim sanktuariom. Lipiec i sierpień to czas pielgrzymowania do tych licznych maryjnych sanktuariów. Każdy pielgrzym zanosi Matce Bożej swoje intencje. Chciałabym zapytać Księdza Arcybiskupa, jaką intencję, taką narodową – właśnie na okoliczność jasnogórskiego i gietrzwałdzkiego jubileuszu – powinni zanieść w tym roku Polacy przed tron Królowej Polski?

20171009adksdNie będę może oryginalny, tylko powtórzę tu zawołanie, które wpisane jest w naszą wiarę, mianowicie o intencję jedności poprzez prawdę. Nie ma jedności pomiędzy ludźmi, bez fundamentu prawdy. To się zaczyna od rodzinnego domu każdego z nas. To się zaczyna również od więzi pomiędzy nami. Jeśli np. narzeczony nie mówi prawdy narzeczonej, a później wiąże się z nią na całe życie, to nigdy nie stworzą trwałego związku (fot. YouTube). Podobnie jest dzisiaj z nami w rzeczywistości różnych tematów. Już nie mówię o tych z przeszłości, takich jak spór o Powstanie Warszawskie czy Cud nad Wisłą, który dziś też się ośmiesza i pokazuje w kategoriach „polskiego zadufania w sobie”, chodzi tu przede wszystkim o wierność w sumieniu. Jeśli ja nie słucham Boga, który mówi w moim sumieniu, wtedy naprawdę nie mam fundamentu, żeby przejść do drugiego człowieka i z nim być solidarnym. Nie tylko w proteście przeciwko czemuś lub przeciwko komuś, ale po prostu w każdym ludzkim spotkaniu. I przyznam się, że jak obserwuję debaty telewizyjne, toczące się już od lat na różne tematy, z różnych okazji historycznych czy aktualnych wydarzeń, to jest mi przykro. Dlaczego? Dlatego że widzę, że to jest spotkanie ludzi, którzy tylko czekają, żeby zniszczyć przeciwnika jakimś swoim sprytem, a nie prawdą. Ośmieszyć go. Ośmieszanie przeciwnika bez prawdy jest metodą, która dziś niestety zakaża nasze wspólnoty rodzinne, społeczne, kościelne i narodowe. Dlatego ja dziś mówię głosem pasterza Kościoła, sam również tej drogi pilnując w mojej wierze: bez odniesienia się do Ducha Świętego nigdy nie będziemy jedno. Ani we wspólnocie Kościoła, bowiem nie rozpoznamy prawdy o Chrystusie, tylko będziemy mówili, że my właściwie jesteśmy bez grzechu i krzyż Chrystusowy nie jest potrzebny i dlatego go profanujemy. Ani we wspólnocie narodowej. Bez odniesienia do Ducha Świętego, którego przyzywamy chociażby w sakramencie małżeństwa, nie będzie trwałego związku między ludźmi. A jeśli nie będzie więzi, nie będzie miłości i odpowiedzialności, a wtedy już prosta droga ku zagładzie. Dlatego też jedność poprzez prawdę, i to z pomocą Ducha Świętego, jest dla nas wszystkich, również kapłanów, zadaniem do końca życia.

Ekscelencjo, jak rozumieć dziś patriotyzm?

Historia Polski nierozerwalnie związana jest z katolicyzmem, ale patriotyzm w jego tradycyjnym pojęciu często jest dziś ośmieszany. Znane jest choćby określenie, jakiego użyła pewna uznana w środowisku „ekspertka” od edukacji piosenkarzy w odniesieniu do jednej z piosenek o ojczyźnie, zaśpiewanej przez młodego chłopca: „bogoojczyźniane bzdety”. Słowo patria znaczy ojczyzna, ale to nie tylko jest ziemia pod naszymi stopami, jakaś konkretna przestrzeń, ale przede wszystkim: kultura, język, wspólnota ludzi, którzy na danym obszarze mieszkają. To jest, jak mawiał C.K. Norwid, pierwsza elementarna karta, którą trzeba czytać. Położenie geograficzne nie jest dla nas jakimś ślepym losem, darem natury z takiego czy innego nadania sąsiadów albo układów międzynarodowych. To jest pewien dar i zadanie, które dzisiaj zostało nam przekazane. Dlatego jesteśmy współodpowiedzialni za to, co odczytujemy jako dziedzictwo historii i jak dzisiaj kształtujemy swoje życie. Również dlatego, by tego nie zatracić, a przekazać następnym pokoleniom – pomnożone, a nie umniejszone – w człowieczeństwie i jego uznanych wartościach. Na tym konkretnym odcinku przestrzeni naszej Ojczyzny mamy określony system wartości, zbudowany na tablicach, czyli Boże Przykazania. One są aktualne nie tylko dziś. Będą aktualne do skończenia świata. To jest również cała Ewangelia i cała historia Kościoła w Polsce. Dlatego właśnie nie sposób dzisiaj odłączyć katolicyzmu od historii narodu. Ktoś, kto to rozrywa, jest krótko mówiąc tym, który nie tylko nie ceni sobie tego dziedzictwa, ale który to dziedzictwo zdradza. Katolicyzm w Polsce nie jest dodatkiem do naszego życia społecznego czy politycznego, ale jest jego bardzo konstytutywnym elementem. Jest jeszcze jedna rzecz, którą chyba nie do końca sobie uświadamiamy i przypominamy. Izrael – jako naród, jako wspólnota – jest dla nas pewnym przykładem. Oni zaistnieli jako bardzo mały naród, ale z wybrania Bożego. Dzisiaj stanowią taką czy inną grupę, nie tylko terytorialną. Oni, choć rozeszli się po całym świecie, na dźwięk Israel – ziemia, ojczyzna, historia czy Bóg – zawsze się zjednoczą. Pomimo że (co jest nawet niezrozumiałe) większość żyjących na terenie Izraela ludzi określa się dziś agnostykami albo nawet niewierzącymi. Kiedy jednak dzieje się jakaś krzywda, wszyscy są jedno. U nas jest akurat odwrotnie. My sobie nie cenimy tego, co ja nazywam za Janem Pawłem II dziedzictwem kulturowym, religijnym, które otrzymaliśmy. Tym samym nie cenimy wspólnoty narodowej. Dzisiaj trzeba sobie postawić jeszcze jedno pytanie związane z patriotyzmem: czy my jesteśmy gotowi do poświęceń? Powtórzę to, co powiedziałem w kazaniu 15 sierpnia 2017 r.: - z bólem przyjąłem, że jeden z młodych chłopców, wypowiadając się w telewizji, mówił: Jestem w mniejszości, ale moją ojczyzną jest Europa, a nie Polska. Polska jako Polska, jako naród, wspólnota, która nas łączy i zobowiązuje do poświęcenia, tak jak było w przypadku młodych ludzi walczących w Powstaniu Warszawskim czy w wojnie z bolszewikami. Dlatego przyjmijmy, że ojczyzna to jest dar, a jednocześnie zadanie idące przez pokolenia. Jesteśmy za nią odpowiedzialni. Jeśli tego nie połączymy, to znaczy, że jesteśmy na drodze ku zatraceniu.

W codziennym zgiełku medialnym, wielości opinii, które do nas docierają, wciąż słyszymy ludzi, którzy usiłują firmować swoje działania nakazami Kościoła. Czynią tak przedstawiciele różnych środowisk, różnych opcji politycznych, także tych, które wyznają ideologię sprzeczną z nauczaniem Kościoła. Wtedy, kiedy jest im tak wygodnie, powołują się na Kościół, a nawet pouczają kapłanów czy wiernych. Jak przeciętny odbiorca tych wszystkich opinii ma się w nich odnaleźć, rozróżnić kłamstwo od prawdy?

Nawiążę do bardzo prostego zadania, które z nami jest związane od Pierwszej Komunii Świętej. Żeby dobrze przeżyć rachunek sumienia, zaczynamy go od modlitwy do Ducha Świętego. Znów powracam do tego tematu. Bez pomocy Ducha Świętego nikt z nas nie jest w stanie wyznać: Panem moim jest Jezus. Nikt z nas, bez pomocy Ducha Świętego, nie będzie się dobrze modlił. Święty Paweł nam to bardzo mocno powiedział, że kiedy nie umiemy się modlić i wyrazić słowami nawet tego, czego pragniemy, to Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości. Ja pytałbym ludzi, którzy mówią o takich czy innych korektach katolicyzmu, wiary, chrześcijaństwa, jakiegoś zaprzeczenia nawet temu, co przecież jest w chrześcijaństwie, w Ewangelii, pytałbym ich: czy Ty w ogóle jeszcze się modlisz, czy Ty masz jakieś odniesienie do Boga, w imię którego teraz wypowiadasz moją korektę? Oto przykład: ktoś mnie uderza w policzek, a gdy chcę zareagować, natychmiast słyszę: nadstaw drugi! Przecież Pan Jezus to powiedział. Tylko dlaczego nie zauważa się, że Pan Jezus w tej samej Ewangelii, tylko w innym miejscu, pyta się człowieka, który Go uderzył w twarz przed Sanhedrynem: Dlaczego mnie bijesz? Udowodnij, że mówię nieprawdę. Tak samo jest z nami. Wypominają nam, że na Sądzie Ostatecznym Pan Jezus w Ewangelii Św. Mateusza mówi: Byłem głodny, daliście mi jeść. Byłem spragniony – daliście mi pić, byłem przybyszem – przyjęliście mnie, a teraz nie chcecie przyjąć uchodźców, imigrantów, ludzi, którzy uciekają przed śmiercią, wojną. A ja powiem inaczej: Wszystko, cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili. Tak, to odnosi się również do tych bezbronnych, noszonych pod sercem matki. Dlaczego nie przyjmujemy tych, których mamy danych od Boga? Jak to być może, że mówimy o przyjęciu innych, a przegłosowujemy w demokratycznie wybranych parlamentach zgodę na zabijanie nienarodzonych dzieci np. z zespołem Downa czy tych poczętych w wyniku gwałtu bądź z powodu takiej czy innej sytuacji społecznej? Konsekwencją wiary jest obejmowanie całości Ewangelii. Nie ma wybiórczego chrześcijaństwa. Czytajmy Ewangelię w całości!

Ale zawierzmy Bogu, że Kościół ustanowiony przez Chrystusa został zobowiązany do właściwej interpretacji słów Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu wobec ludzi. Dopiero wtedy będziemy mogli być albo świadkami, albo tymi, którzy nie dorastają do łaski wiary podarowanej nam przez Pana Boga.

* Autorka jest prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Za: https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/5178-abp-waclaw-depo-ojczyzna-to-dar-i-zadanie-idace-przez-pokolenia-nie-ma-jednosci-bez-fundamentu-prawdy-nasz-wywiad