Przeskocz do treści

Akademia Przywódców?

Anna Maria Kowalska

Szukałam ostatnio ofert letnich młodzieżowych obozów i kolonii i aż przysiadłam na piętach z wrażenia. Jeśli komuś się zdaje, że naszym pociechom wystarczą zwyczajne wakacje pod gruszą, czy obóz harcerski – bardzo się mylą. Dzieci i młodzież, pozostając często pod presją wymagających sukcesu rodziców potrzebują mocnych wrażeń i podniet! I oto mamy obozy, uczące jak być liderem – odkrywające tajniki PR i HR. Na innych tego typu „imprezach” z kolei dziewczynki, zafascynowane własną cielesnością, dowiadują się, jak zostać celebrytką – piosenkarką. Oczywiście – nic za darmo. Naiwnych nie brakuje.

Obok tych odkryć dla „maluczkich” – jeszcze teoria savoir – vivre’u. Na pierwszym planie: praktyczna nauka manipulowania innymi, czyli – ustanawianie pozycji w zespole. Innymi słowy trening „umiejętności pracy w grupie”. Dla każdego coś miłego. Aż dziw bierze, jak wiele osób daje się na to nabrać.

Wbrew pozorom – prawdziwy lider nigdy nie jest „produktem” PR – u. Umiejętności przywódcze, charyzma, cnota mądrości to dar Opatrzności. Dar, który domaga się rozwoju i wsparcia, ale nie „szlifowania” podług reguł socjotechnicznych. Każdy z nas jest jedyny i niepowtarzalny. I każdy potrzebuje innych uwarunkowań, aby jego talent mógł w pełni się ujawnić. Zmuszanie ludzi do pisania, formułowania myśli i mówienia w języku NLP także nic tu nie da. To strata czasu, wraz z energią. Nie da rady „klonować” liderów takimi metodami. Kto nie wierzy – ten się przekona.

Jaki jest zatem sekret dobrego przywództwa? Żadne tam PR – owe sztuczki, czy obwarowanie się armią wyspecjalizowanych coachów, tylko autentyczność i charyzma. Jedność słów, czynów i myśli. Przejrzystość intencji. Prawda i czystość wewnętrzna. Że to trudne? Pewnie, że tak. Ale warte zachodu. Wymagające? Oczywiście. Ale jeśli wymagać, to przede wszystkim od siebie. Niektórzy twierdzą, że to „niewykonalne” i „skomplikowane”. Dodają jeszcze, że „naiwne”. Nie wierzmy im. Może po prostu nie dotarła do nich jeszcze prosta prawda, że kształcenie w jakichś tam akademiach rozwoju osobistego, czy urabianie w tym kierunku kadr to – w pewnym sensie –  płacenie podatku od głupoty?