Dopiero płacąc za błędy, uświadamiamy sobie ich cenę.
Trwanie w błędzie też jest ludzkie, ale bardzo krótkowzroczne. Bronienie swoich poglądów jest wręcz chwalebne, ale nieprzyjmowanie argumentów to już arogancja. W demokracji suwerenem są obywatele, a władza nie jest przywilejem, lecz służbą. Każdy z nas ma prawo do wyrażania swoich sądów, a postawa obywatelska oznacza troskę o wspólne dobro. Jej przejawem jest wyrażanie swoich wątpliwości, dzielenie się nimi, wywoływanie dyskusji. Brak krytyki zawsze prowadzi do wynaturzeń. Były w historii okresy, gdy wszelka krytyka była tępiona z cała zaciekłością, gdyż była rozumiana jako zamach na władzę: "władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy" albo "rękę raz podniesioną na władzę ludową - odrąbiemy".
Czasy minęły, pokusy pozostały. Dlatego krytyka jest pożyteczna, bo zmusza do działania. Nawet jeśli jej nie przyjmiemy do wiadomości. Nawet jeśli nas rozgniewa. Nawet jeśli bywa nieuzasadniona. Mądry człowiek czerpie ze wszystkich możliwych źródeł, a nie tylko z własnego rozumu - choć to rozum powinien być ostatecznym sędzią. Przysłowia są mądrością narodów - "Co dwie głowy, to nie jedna". A jeśli tych głów jest więcej, tym większa jest szansa na mądre działanie na rzecz budowania podstaw wolnej Rzeczypospolitej Polskiej.
Niestety w wyborach samorządowych oraz do władzy ustawodawczej RP bierze udział co raz mniej "głów". Ponad 60% uprawnionych nie bierze udziału w głosowaniach. Można by powiedzieć, że miarą wolności w Polsce jest frekwencja wyborcza. Zatracamy swoją tożsamość narodową, pozwalamy pisać historię naszym katom. I w dodatku godzimy się na to za judaszowe pieniądze i awanse. Jeżeli ten marazm wyborczy będzie dalej trwał to będą za nas głosować Niemcy i Rosjanie i wówczas będziemy skazani na powtórkę tragicznych losów historii naszej Ojczyzny.