Przeskocz do treści

Całodobowa opieka dla pana Radosława

Marek Kolasiński

Wszystko jasne! Polacy nic się nie stało! Politycy Platformy Obywatelskiej już uspokoili swoich wyborców zaniepokojonych rewelacjami, które ostatnio wygadywał Radosław Sikorski. Usłyszeliśmy więc tradycyjnie, że coś tam mu się trochę poplątało, coś mu się zapomniało, coś przywidziało, ale i tak nic strasznego się nie stało, bo winna jest tylko słaba pamięć Sikorskiego. Zgodnie stwierdzili oni, że relacjonowanej przez Sikorskiego rozmowy Tuska z Putinem nigdy nie było i sprawa jest zamknięta. Trudno zrozumieć tak wyrafinowaną konstrukcję logiczną zaprezentowaną przez działaczy Platformy Obywatelskiej. Wynika z niej, że Sikorski zapomniał o czymś co się nigdy nie wydarzyło...

radoslawsikorski1Pan Radosław również postanowił wesprzeć narrację polityków Platformy Obywatelskiej i po kilkugodzinnej szarpaninie z dziennikarzami przypomniał sobie, że ma słabą pamięć i wycofał się ze swoich sensacyjnych opowieści. Swoją drogą na kuli ziemskiej istnieje chyba tylko jedna partia polityczna, której politycy z jednej strony mogą sugerować, że ktoś może cierpieć na zaawansowaną sklerozę połączona z występowaniem halucynacji wzrokowych i omamów słuchowych, a z drugiej właśnie tę osobę będą uważać za idealną do sprawowania funkcji marszałka sejmu. Jeśli jednak tłumaczenia polityków Platformy Obywatelskiej o kłopotach z pamięcią Sikorskiego (fot. z sieci) i o tym, że Sikorski usłyszał i zobaczył coś co się nigdy nie wydarzyło potraktujemy poważnie, to panu Radosławowi bardziej niż opieka straży marszałkowskiej przyda się całodobowa opieka lekarska.

Pan Sikorski mógłby przecież zrobić sobie krzywdę i zapomnieć, że nie wolno wkładać palców do kontaktu, albo zapomnieć jak się nazywa i gdzie mieszka. Oczyma wyobraźni widzę pana Radosława, jak zmarznięty i głodny błąka się po nocach ulicami Warszawa, a zapytany przez patrol policji o tożsamość odpowiada: "Jam jest prezydent RP, sekretarz generalny NATO, ONZ i minister spraw zagranicznych UE w jednym!". Niestety obawiam się, że w takiej sytuacji policja nie odwiozłaby Sikorskiego, tak jak skarbnika Platformy Obywatelskiej Łukasza Pawełka, do izby wytrzeźwień, ale wprost do psychiatryka. Gdyby więc ktokolwiek zobaczył kiedykolwiek pana Sikorskiego błąkającego się po nocy ulicami Warszawy, to uprzejmie proszę, żeby pana Radosława nakarmić, umyć i odesłać do sejmu z zawieszoną na szyi tabliczką, na której należy umieścić napis: "Radosław Sikorski - marszałek".