Przeskocz do treści

Hartman – inwektywiarz

miroslawborutaMirosław Boruta

Oj, jak bardzo szkoda czasu na komentowanie radiowego „wystąpienia” Hartmana, filozofa z Uniwersytetu Jagiellońskiego (sic!), bezpartyjnego kandydata do Sejmu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej… A może warto go pokazać takim jakim jest… a jest inwektywiarzem.

Trudno nie dostrzec w nim homofobii, gdy w stosunku do inaczej myślących i inaczej czyniących używa głównie słów: egzotyczny, kompromitacja, stadło małżeńskie, niemądre, niesłychane, jestem absolutnie zdumiony, nie myślą, brak im kultury politycznej, depczą buciorami, wolna amerykanka, jawnie nierealistyczny, nie ma cywilizowanego kraju, gdzie…, udaje, łże, kłody rzucane pod nogi, grupa fanatyków, mocodawca, głupi projekt, głupia partia). Łatwo zobaczyć też typowo lewacką mowę nienawiści w stosunku do Kościoła Rzymskokatolickiego: ekspozytura obcego państwa, rozpiera się, biskup nie jest wolny, propaganda biskupów, udających, że są obywatelami polskimi, oddają się we władzę Rzymowi.

Szkoda, że nie określa czyje interesy sam reprezentuje? Bo takie hasła głoszono już w przeszłości. Różni głosili…

Propozycje ma więc Hartman następujące: własna wiara (w domyśle wiara Hartmana), własny kościół (w domyśle kościół Hartmana), aha, no i jakaś ochrona zarodków (w domyśle ochrona zarodków Hartmana). Jak twierdzi można być głupim i mieć głupie pomysły, są też głupie partie – ale, przekornie dodaje „ja głupi chyba nie jestem”?

Postawmy tutaj znak zapytania i chodźmy do kościoła, bo przecież dzisiaj niedziela. Warto się przy tym pomodlić o powrót sztuki argumentowania w przestrzeni publicznej. Daj nam Boże w Polsce więcej ludzi mądrych, a mniej… Hartmanów.