Przeskocz do treści

Jak długo na Wawelu…

lechosikowiczLech Osikowicz

W zeszłym tygodniu zwiedzałem razem z ukraińską teściową Katedrę na Wawelu. Wzięliśmy audiobooki. Na końcu ścieżki zwiedzania leży śp. Para Prezydencka, a przy niej lektor mówi w słuchawkach o ... katastrofie i o tym, że samolot się rozbił – w wersji rosyjskiej analogicznie. Lektor nie wspomina nic o pracy naszych naukowców, najnowszych dowodach o wybuchu w powietrzu, o fałszywej socjotechnice i propagandzie zastosowanej zaraz po zdarzeniu.

SPoskarżyłem się chłopakowi, który czuwa w krypcie, ale ten nie zrozumiał tego (albo udawał), dalej przy kasie pani, która daje i odbiera te audiobooki. Ona powiedziała, że tekst był konsultowany i uzgodniony z gospodarzem Katedry (nie pamiętam dokładnie, prałatem, kardynałem) (zdjęcia z 10 maja 2013 roku z Krypty Śp. Pary Prezydenckiej i Archikatedry Wawelskiej – p. Mirosław Boruta).

Dla kontrastu, chwilę wcześniej przy grobie generała Sikorskiego jest mowa o niejasnych okolicznościach śmierci i o tym, że prawdy być może się dowiemy za 50 lat, bo Brytyjczycy wciąż utajniają akta.

Chyba już najwyższy czas oficjalnie, wszędzie gdzie się da, mówić przynajmniej o "niejasnych okolicznościach", najnowszych osiągnięciach polskich naukowców skupionych wokół komisji parlamentarnej oraz działaniach rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz rosyjskiego, ukierunkowanych na utajnienie i zatuszowanie sprawy.