Przeskocz do treści

Jan Paweł II nieznany. Część III: Konieczność „nowej ewangelizacji”

Anna Maria Kowalska

Tak, jak osoby Papieża – Polaka nie da się zrozumieć bez chrześcijańskich, katolickich i polskich korzeni, tak nie da się zrozumieć założeń pontyfikatu Jana Pawła II bez lektury książki „Przekroczyć próg nadziei”. Książka ta, której treść stanowi odpowiedź na pytania dziennikarskie Vittoria Messoriego jest wyjątkowym darem: okazją do zaprezentowania religijnego i intelektualnego dorobku Ojca Świętego [1].

Geneza jej powstania jest równie interesująca, jak zawartość. W październiku 1993 roku przypadała piętnasta rocznica inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II. Z tej okazji Ojciec Święty otrzymał od  RAI (Włoskiego Radia i Telewizji) wyjątkową propozycję. Poproszono Go o udzielenie Vittorio Messoriemu godzinnego wywiadu przed kamerami telewizyjnymi. Oczywiście – wyraził zgodę. Olbrzymia liczba dodatkowych zajęć uniemożliwiła Papieżowi finalizację tego bezprecedensowego przedsięwzięcia, ale o całej sprawie nie zapomniał. Po otrzymaniu od Messoriego zestawu pytań, które miały stanowić „szkielet” wywiadu, postanowił odpowiedzieć na nie….na piśmie. Tak poinformowaniem dziennikarza w tej materii, jak i dostarczeniem mu odpowiedzi zajął się rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro – Valls [2].

Z kart książki wyłania się sylwetka Papieża, zdeterminowanego w głoszeniu światu konieczności „nowej ewangelizacji”. Szczególnie cenne uwagi dotyczą chrześcijańskich korzeni Europy.

„Dla niego jest czymś oczywistym, że Bóg Jezusa Chrystusa nie tylko istnieje, żyje i działa, ale jest także – i przede wszystkim – Miłością, podczas gdy Oświecenie i racjonalizm, które zatruły nawet niektóre nurty teologii, ale dzięki Bogu nie pozostawiły najmniejszego śladu na nim, widzą w Bogu niewzruszonego Wielkiego Architekta, to znaczy przede wszystkim Intelekt” [3].

Przeżywając głęboko historię Zbawienia, Jan Paweł II doskonale zdawał sobie sprawę z pokusy nowożytnego racjonalizmu, nękającej ludzkość. Niezwykle ważne było dlań precyzyjne wskazanie momentu, w którym w dziejach filozofii rozpoczął się wielki zwrot antropocentryczny. Zaczął przeto od postkartezjańskich dziejów myśli europejskiej. To Kartezjusz bowiem, co jest rzeczą powszechnie znaną – „zainaugurował wielki zwrot antropocentryczny w filozofii”. Słynne kartezjańskie zdanie „myślę, więc jestem” – stało się programowym manifestem nowożytnego racjonalizmu: [4]

„Cały racjonalizm ostatnich stuleci, czy to w wydaniu anglosaskim, czy później kantyzm, heglizm oraz filozofia niemiecka XIX i XX wieku razem z Husserlem i Heideggerem – to wszystko jest poniekąd dalszy ciąg i rozwój poglądów kartezjańskich. Autor Méditations philosophiques ze swoim dowodem ontologicznym odsunął nas od filozofii istnienia, a także od tradycyjnych dróg św. Tomasza” [5].

W wizji Boga Kartezjusza mamy bowiem do czynienia nie z „samoistnym istnieniem”, ale z „samoistnym myśleniem”, z „Absolutem, który jest czystym myśleniem”:

„Tylko to ma sens, co odpowiada ludzkiej myśli. Nie tyle ważna jest obiektywna prawdziwość tej myśli, ile sam fakt pojawiania się czegokolwiek w ludzkiej świadomości. Znajdujemy się u progu nowoczesnego immanentyzmu i subiektywizmu. Kartezjusz oznacza zarazem początek wielkiego rozwoju nauk ścisłych, przyrodniczych, a także nauk humanistycznych w ich nowym wydaniu. Oznacza też odwrót od metafizyki, a zwrot w kierunku filozofii poznania. Kant jest największym wyrazicielem tej właśnie orientacji. (…) Mniej więcej sto pięćdziesiąt lat po Kartezjuszu stwierdzamy, jak wyłączono poza nawias to wszystko, co jest istotowo chrześcijańskie w tradycji myśli europejskiej. Protagonistą staje się tutaj epoka oświeceniowa we Francji. Oświecenie to definitywna afirmacja czystego racjonalizmu. Rewolucja Francuska podczas terroru zburzyła ołtarze poświęcone Chrystusowi, powaliła przydrożne krzyże, wprowadziła natomiast kult bogini rozumu. Na gruncie tego kultu deklarowała wolność, równość i braterstwo. W ten sposób duchowe, a w szczególności moralne dziedzictwo chrześcijaństwa zostało wyrwane ze swego podłoża ewangelicznego, do którego trzeba go znów doprowadzić, by odnalazło swą pełną żywotność” [6].

[1] Powyższe stwierdzenia są „summą” wypowiedzi jednego z wybitnych teologów, któremu dane było zapoznać się z książką jeszcze w rękopisie. V. Messori, Zamiast wprowadzenia [w:] Przekroczyć próg nadziei. Jan Paweł II odpowiada na pytania Vittoria Messoriego, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1994, s. 17.

[2] Tamże, s. 8 – 12.

[3] Tamże, s. 16.

[4] Bóg, który zbawia [w:] dz. cyt., s. 55.

[5] Tamże, s. 55.

[6] Tamże, s. 55 – 56.