Przeskocz do treści

Kolejny polski patriota przed sądem

elzbietaserafinElżbieta Serafin

Sprawa Kazimierza Korabińskiego, kawalera Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski.

3 maja 1986 w Katedrze na Wawelu miała odbyć się Msza Święta, a potem manifestacja patriotyczna. Rankiem tego dnia komunistyczna bezpieka, czyli funkcjonariusze Wydziału III Służby Bezpieczeństwa Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Krakowie wtargnęli do mieszkań 34 działaczy patriotycznych i nie podając przyczyn aresztowali tych ludzi. Tuż po Mszy Świętej znów zaatakowali. Tamtego dnia pobili wielu ludzi, aresztowali ponad 250 osób. Ludzie, których tak brutalnie potraktowano, próbowali potem domagać się sprawiedliwości, ukarania winnych, całymi latami biegali po prokuraturach, ale nic to nie dawało - komuna trzymała się mocno. Nawet zdarzało się, że obracały się te ich starania znowu przeciwko nim, a sędziowie umarzali rozprawy przeciwko esbekom. Po latach, tj. 15 września 2015 roku podczas rozprawy przeciwko esbekom z aktu oskarżenia, który wniosła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu przy Instytucie Pamięci Narodowej w Krakowie Sąd Rejonowy w Krakowie umorzył sprawę - jak podali: z uwagi na termin przedawnienia karalności. Prokurator IPN złożył zażalenie i zaskarżył tamto postanowienie.

20170117kk212 kwietnia 2016 roku w Sądzie Okręgowym w Krakowie odbywała się rozprawa, która była wynikiem zażalenia. Oskarżyciel, czyli prokurator IPN zarzucał esbekom, że będąc funkcjonariuszami Wydziału III SB KW MO w Krakowie i tym samym funkcjonariuszami państwa komunistycznego dopuścili się zbrodni przeciwko ludzkości, że działali bez podstawy prawnej. Przekraczając swoje uprawnienia wzięli udział w operacji bezprawnego pozbawienia wolności w celu uniemożliwienia ludziom wzięcia udziału we Mszy Świętej na Wawelu oraz manifestacji niepodległościowej. Aresztowani nie wiedzieli co z nimi będzie. Takie aresztowania, pobicia zdarzały się często. Miały charakter poważnego prześladowania z przyczyn politycznych i religijnych - co jest zbrodnią przeciwko ludzkości, która nie podlega przedawnieniu. Sąd nie mógł umorzyć tej sprawy. 2 lata wcześniej zamordowano przecież znanego i kochanego przez ludzi kapłana - księdza Jerzego Popiełuszkę.

20170117kk3Obrońca oskarżonych esbeków wygadywał głupoty mówiąc, że nie było to jakieś poważne prześladowanie, że to nie był terror. Nie podobało mu się, że prokurator próbując pokazać grozę tamtych dni przypomniał morderstwo dokonane wtedy przez esbeków na księdzu Popiełuszce. Powiedział też zdanie, po którym ludzie wybuchnęli gromkim śmiechem: "nie można dawać znaku równości między takim krótkotrwałym zatrzymaniem, a więzieniem z przyczyn czysto politycznych panów chociażby Michnika czy Kuronia". Żeby zrobić większe wrażenie przypomniał sobie nazwiska generała Nila i rotmistrza Witolda Pileckiego. Że nie można dawać znaku równości między zatrzymaniem Ich, a takimi zatrzymaniami. I dalej w tym stylu. Aż 3 obrońców broniło wtedy tych esbeków. Kompromitowali się swoimi wypowiedziami. Aresztowany wtedy w 1986 roku Ryszard Bocian - występując jako oskarżyciel posiłkowy - przypomniał tym niedouczonym urzędnikom o 3 księżach zamordowanych przez esbeków w 1989 roku - 3 lata po tym masowym aresztowaniu - o księdzu Zychu, Niedzielaku, Suchowolcu. Mówił o licznych prześladowaniach, o wielokrotnych aresztowaniach. Kiedy po przerwie sędzia poinformował, że postanawia utrzymać w mocy zaskarżone przez IPN postanowienie, czyli znów umorzyć sprawę - ludzie wielokrotnie prześladowani przez komunistyczną bezpiekę, oburzeni taką decyzją sądu - krzyczeli - hańba! Posłuszna policja sądowa siłą usunęła ludzi z sali i wzięli się dzielni chłopcy za spisywanie obecnych na tej rozprawie. Do Kazimierza Korabińskiego - również wielokrotnie prześladowanego, aresztowanego przez esbeków - wielce zasłużonego dla sprawy polskiej działacza opozycyjnego, drukarza, odznaczonego m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski - podszedł 28-letni sierżant Maciej Chechelski. A potem postawił Go przed sądem, że jakoby usłyszał z jego ust 2 brzydkie słowa. Proces Kazimierza Korabińskiego, który miał odbyć się 10 listopada odroczono na 17 stycznia.

20170117kk117 stycznia 2017 roku w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Śródmieścia II Wydział Karny sędzia SSR Tadeusz Cichoń przesłuchał kilku świadków obrony oraz sierżanta skarżypytę.

Prezes Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89 Krzysztof Bzdyl chciał wystąpić tu w charakterze czynnika społecznego, by bronić dobrego imienia Korabińskiego, lecz sędzia nie wyraził na to zgody, mówiąc, że w sprawie o wykroczenie nie jest to możliwe. Oskarżyciel z komisariatu sądowego odczytała akt oskarżenia: "Kazimierz Korabiński obwiniony jest o to, że w dniu 12 kwietnia 2016 roku około godziny 12.10 na terenie Sądu Rejonowego w Krakowie używał słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym. Jest to wykroczenie określone w art. 141 Kodeksu Wykroczeń". Zadała mu kilka pytań. Czy był 12 kwietnia na terenie sądu, itp.

Kazimierz Korabiński był wtedy przed operacją kręgosłupa. Kiedy policjanci wyrzucali ludzi z sali nie mógł wstać. Mówił, że wyjdzie sam. Ale dwaj gorliwi panowie zrobili to po swojemu. Jeden z nich wykręcił mu rękę. Chciał to zgłosić, ale uznał, że nie będzie się w to bawił - męska sprawa - jak mówił, ale policjant (spisujący go) zachował się jak dzieciak. Na korytarzu był okropny harmider, krzyk, ludzie krzyczeli na policjantów - gestapo! , bo tak się zachowywali. Policjant który go spisał pojawił się później. Bardzo go bolało, nie mógł nic powiedzieć. Nie używał nieprzyzwoitych słów.

20170117kk4Zeznający sierżant Maciej Chechelski - sprawca tej kolejnej bezsensownej rozprawy przeciwko patriotom - zacytował słowa wulgarne, które jakoby padły 12 kwietnia z ust oskarżonego. Wie, że było wtedy bardzo głośno, ale odpowiadając na pytania sędziego prawie nic nie pamiętał. Nie pamiętał czy Kazimierz Korabiński użył tych słów w rozmowie z kimś, w jakim momencie to się działo. Mówił, że pan Korabiński był spokojny i wydawało mu się, że rozumiał o co mu chodzi. Sędzia odczytując zeznanie Chechelskiego poprosił go o wyjaśnienie słów: "wywołało to oburzenie osób przebywających na terenie sądu". Sierżant szczerze wyjaśnia, że pawilon D nie był wyłączony, niejednokrotnie przechodziły tam osoby nie związane z rozprawą, telewizja tam była. Przypuszczał, że ludzie mogli być oburzeni. Ale jak dotąd nikt nie zgłosił, że czuje się oburzony jakimiś 2 brzydkimi słowami. Ta sprawa nie powinna się nigdy rozpocząć.

20170117kk5Świadek obrony Janusz Fatyga mówił, że był wtedy świadkiem wielkiej niesprawiedliwości w wykonaniu sędziego, że zbrodnie komunistyczne mogą ulegać przedawnieniu. Na sali sądowej doszło do bezprawia, w wyniku którego jedynym oskarżonym o zbrodnie komunistyczne jest kolega Korabiński. "To jest skandal - mówił - sędzia wydał postanowienie, że zatwierdza postanowienia prokuratora o odmowie ścigania zbrodniarzy komunistycznych i chciał uzasadniać. Nie pozwoliliśmy na to, zaczęliśmy gwizdać. Doszłoby do dalszego poniżenia wymiaru sprawiedliwości. Nasza zgoda na potulne wyjście z sali sądowej byłaby akceptowaniem takiej postawy tak zwanego wymiaru sprawiedliwości, odmówiliśmy". I ma świętą rację. Byłoby tak jak mówił obrońca esbeków, że nic się nie stało. Parę poprzetrącanych kręgosłupów, trochę złamanych życiorysów - nic takiego. "Policja przystąpiła do usuwania nas siłą - kontynuował świadek - pierwszego wzięli Korabińskiego. Mówił: musicie uważać, mam bardzo chory kręgosłup. Nie stawiał oporu. Dał się prawie ciągnąć. Ja prowadziłem opór. Przede mną jakiś metr był prowadzony przez funkcjonariuszy Korabiński. Jak się wyrywałem boleśnie ugodziłem go w plecy. Usłyszałem jęk kolegi. Byłem cały czas, nie słyszałem, żeby kiedykolwiek zaklął. Na korytarzu było głośno, potem pojawił się jakiś funkcjonariusz, który zarzucał mu, że go obraził. To jest plaga, że środowiska niepodległościowe są oskarżane o takie rzeczy". Sędzia zapytał czy słyszał, żeby padało nazwisko Kiszczaka. "Kiszczak był zbrodniarzem komunistycznym" - odpowiedział. "Wznosiliśmy okrzyki: precz z komuną. Sprawcy zostali uniewinnieni. Powinno się odebrać sądom prawo orzekania, to jest skandal co sędziowie wyprawiają" - dodał na zakończenie.

20170117kk6Maria Michałek jak i wiele innych osób słyszała, że Kazimierz Korabiński uskarżał się na ból kręgosłupa, mówił, że czeka go operacja. Nigdy nie słyszała, żeby używał wulgarnych słów. "Zawsze jest szarmancki, uprzejmy, uśmiechnięty. Wtedy był skrzywiony, bo bolał go kręgosłup. Na korytarzu było głośno, wszyscy byli zdenerwowani. Ludzie byli oburzeni. To jest hańba, żeby w wolnym Kraju padały takie wyroki" - mówiła.

20170117kk7Stanisław Zamojski wspomniał, że był jednym z tych wielu poszkodowanych, których sądzeni i nie skazani w 2016 roku esbecy aresztowali 3 maja 1986 roku. Wspomniał, że żaden z tych esbeków nie przychodził na rozprawy, a ich adwokaci naśmiewali się z poszkodowanych. Dodał, że polski sąd w Szczecinie skazał ubeków.

Świadkowie obrony pamiętali, że tylko jeden policjant podszedł do pana Korabińskiego.

Na następnej rozprawie, która ma odbyć się 14 marca o godzinie 12.00 w sali B-125 mają zeznawać 2 świadkowie obrony: Adam Słomka i Zygmunt Miernik oraz policjant, jakoby partner Chechelskiego, którego nikt przy Chechelskim nie widział.

20170117kk8Tego samego dnia prezes ZKPN 1979-89 Krzysztof Bzdyl złożył do Sądu Rejonowego dla Krakowa-Śródmieścia II Wydział Karny pismo o rozpatrzenie 3 wniosków dowodowych o następującej treści:

"1 - oddalenie całego wniosku o ukaranie pana Kazimierza Korabińskiego. Wniosek nie spełnia bowiem wymogów formalnych. We wniosku jest podany tylko jeden świadek wykroczenia – sierżant Maciej Chechelski. Zgodnie z następującą maksymą prawną obowiązującą w prawie rzymskim i dziś również testisunus, testisnullus (łac.) jeden świadek, żaden świadek zeznanie świadka Chechelskiego należy uważać za niewiarygodne. Świadek Chechelski mówi bowiem, że zachowanie pana Korabińskiego wywoływało oburzenie wśród osób przebywających na terenie sądu. Jednak nie mamy podanego żadnego innego świadka, ani policjanta, ani osoby nie mundurowej. Można więc domniemywać, że policjant wykreował sam nieistniejący fakt. Mogę podać w tej chwili kilkunastu świadków, którzy znają dobrze weterana walk o niepodległą Polskę Kazimierza Korabińskiego i stwierdzą, że nie używa on słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym,

2 - skierowanie sierżanta Macieja Chechelskiego na kurs historii Polski z lat 1939 1990, aby poznał okres okupacji sowieckiej i rządy komunistycznych zdrajców, w tym rolę jako odegrał komunistyczny zbrodniarz Czesław Kiszczak, odpowiedzialny za mordy na tysiącach Polaków,

3 - skierowanie na taki sam kurs historii wszystkich policjantów z Komisariatu Policji II w Krakowie przy ul. Lubicz 21 jak również wszystkich policjantów z posterunku policji w tym sądzie. Równocześnie informuję, że o taki kurs najnowszej historii Polski należy zwracać się do Dyrektora Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej dr. hab. Filipa Musiała, ul. Reformacka 3, w Krakowie".

Zapraszam Państwa do obejrzenia kompletu zdjęć z rozprawy:
https://goo.gl/photos/H75AqGp235PVU3qC6