Przeskocz do treści

Konserwatywni „postępowcy”

adamzyzmanAdam Zyzman

Odbywające się w różnych miastach Polski protesty lewicowego Związku Nauczycielstwa Polskiego przeciwko reformie systemu oświaty w naszym kraju są kolejną próbą wyciagnięcia na ulice mniejszych lub większych grup ludzi w proteście przeciwko rządowi. Bez względu na zasadność podnoszonych argumentów, w imię których organizowane są protesty. I znów, jak w przypadku aborcji, organizatorzy uciekają się do oszustwa wmawiając nauczycielom i rodzicom, że reforma polegająca na likwidacji gimnazjów spowoduje utratę miejsc pracy przez tysiące nauczycieli.

Oszustwo to powtarzane jest także przez media sprzyjające protestującym i nie trafiają do nikogo argumenty, że ilość uczniów i oddziałów klasowych w całym systemie oświaty nie ulega zmianie, a więc nie zmienia się ilość nauczycieli potrzebnych do nauczania tej samej ilości uczniów. Co najwyżej będą musieli zmienić miejsce zatrudnienia – część przejść do szkół podstawowych, a część do liceów. Jedynymi, którzy coś tracą na tej reformie to dyrektorzy gimnazjów, którzy nadal pozostają jednak nauczycielami.

Co jednak sprawia, że ZNP decyduje się na organizację protestów w obronie dyrektorskich stołków? Chyba tylko niechęć do jakichkolwiek zmian inicjowanych przez prawicę! Tak się bowiem składa, że znalazłem ostatnio w swoim komputerze teksty pisane przed 17 laty dla „Tygodnika AWS”, który to tygodnik opisywał protesty tegoż samego ZNP, pod przywództwem tegoż samego Sławomira Broniarza, przeciwko reformie ministra Handkego i wprowadzeniu w Polsce… gimnazjów! Wygląda więc na to, że tradycyjnie, bo lewicowo „postępowa organizacja nauczycielska” jest tak naprawdę konserwatywna i chronicznie boi się jakichkolwiek zmian w sferze systemu oświaty, upatrując w tym zagrożenia dla swych interesów bez względu na to, czy są to interesy młodych nauczycieli, czy też dyrektorów szkół, jak w tym wypadku. Z resztą wydaje się, że młodzi nauczyciele nie są w ogóle w sferze zainteresowania „postępowego” związku, gdyż nie było słychać o protestach organizowanych przez ZNP w obronie nauczycieli powszechnie zatrudnianych w prywatnych i prywatyzowanych szkołach z pominięciem Karty Nauczyciela. Dopóki proceder niszczenia szkół w gminach wiejskich preferowany był przez władzę PO-PSL i władze samorządowe, Związek Nauczycielstwa Polskiego nie dostrzegał zagrożenia dla nauczycieli, a najważniejszym problemem organów Związku było… noszenie przez młodzież w szkole ubiorów z patriotycznymi napisami.

A więc w sytuacji, gdy coraz trudniej trzymać się tradycyjnych podziałów na prawicę i lewicę, można powiedzieć, że zachwianiu ulegają też przypisywane tym ugrupowaniom cechy i polska lewica tak boi się jakichkolwiek zmian, że zasługują na miano konserwatystów, podczas, gdy zwolennikami zmian odpowiadających na wyzwania nowych czasów są w naszym kraju środowiska prawicowe, które nie tylko zdecydowane są zmiany wprowadzać, ale także nie mają oporów, by uczciwie przed społeczeństwem przyznać się, że jedno czy drugie działanie było błędem, jak w tym wypadku gimnazja, i trzeba się z nich jak najszybciej dla dobra kraju i jego mieszkańców wycofać.

A co w takich wypadkach robi lewica? A, no to, co znamy z minionych lat, czyli ogłasza, że to właśnie te błędy są „postępem”, a każdy kto je głośno krytykuje jest „wrogiem ludu, czy ustroju”, a najlepiej „faszystą”, w najłagodniejszej zaś formie… „konserwatystą”!