Radio Maryja
Sędzia podkreśliła, że nie kwestionuje prawdy mojego artykułu – co jest bardzo ważne – tylko wskazała, że użyłem za mocnych wyrażeń. Określenia „pasożyty” i „rak” w języku niemieckim brzmią o wiele gorzej niż w języku polskim. W Niemczech te wyrażenia kojarzone są z prześladowaniem Żydów. Nie chciałem, aby mój tekst brzmiał w języku niemieckim inaczej niż w języku polskim – trzy razy gorzej. Nie zdawałem sobie z tego sprawy. Z tego mogę się wycofać i przeprosić, co uczyniłem (…). Nie udała się próba zakneblowania nas, bo sąd nie zabrania publikowania napisanego przeze mnie tekstu. Mogę publikować, tylko lepiej dobierając słowa – powiedział ks. prof. Dariusz Oko, teolog, filozof i wykładowca akademicki, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.
20 maja 2022 roku w sądzie rejonowym w Kolonii w Niemczech odbyła się rozprawa apelacyjna w sprawie ks. prof. Dariusza Oko, który został skazany za rzekome „podżeganie do nienawiści wobec osób homoseksualnych”. Doniesienie do prokuratury złożył niemiecki kapłan ks. Wolfgang Rothe, który sam jest homoseksualistą. Ks. prof. Dariusz Oko złożył w tej sprawie apelację. – Sędzia przeczytała cały mój artykuł, z trudem wymawiając polskie imiona. Trzy godziny trwało czytanie artykułu, bo chciała, żeby było widać cały kontekst, nie tylko wyrwane wypowiedzi. Sędzia zaproponowała, że możemy wstrzymać cały proces, jeżeli przeproszę za kilka wyrażeń i przeznaczymy pewną sumę na dobre cele, na ofiary przestępstw seksualnych. Sędzia podkreśliła, że nie kwestionuje prawdy mojego artykułu, to jest bardzo ważne, tylko że użyłem za mocnych wyrażeń, z czym mogę się zgodzić, bo faktyczne moi przyjaciele z Niemiec powiedzieli, że po niemiecku brzmi to za mocno, gdy zostało przetłumaczone z polskiego. Nie udała się próba zakneblowania nas, bo sąd nie zabrania publikowania. Mogę publikować, tylko lepiej dobierając słowa – wyjaśnił ks. prof. Dariusz Oko.
– Podkreślam, że nie jestem ukarany. Nie jestem w rejestrach sądowych. Sędzia zaproponowała, żeby przeznaczyć pewną sumę na dobre cele, na ofiary przestępstw seksualnych, z duchem mojej książki (…). Widać, że ks. Wolfgang Rothe nie może pogodzić się z wyrokiem sądu – dodał.
Ks. prof. Dariusz Oko ocenił, że celem sprawy było wyciszenie tematu związanego między innymi z homoseksualizmem wśród osób duchownych w Niemczech. – O co chodziło w sprawie? Chcieli nas zakneblować, chcieli nas wyciszyć, ale to się nie udało. (…) W Niemczech boją się publikować teksty teologiczne. Redakcja, która wydawała moja książkę, odważyła się to zrobić (…). Warto wyjaśnić, dlaczego przyjąłem ugodę zaproponowaną przez sąd, ponieważ gdybym został skazany, to mój artykuł mógłby zostać niejako „aresztowany”. Można byłoby zarządzić, aby się do niego nie odwoływać. Teraz sytuacja jest znakomita, ponieważ po usunięciu słów, które w języku niemieckim brzmią za mocno, można go dalej publikować. Co więcej, mogę wydać książkę po niemiecku – zwrócił uwagę kapłan.
Sprawa polskiego kapłana przedstawia, jaka sytuacja ma miejsce w Niemczech. – Ksiądz, który nas oskarża, jest twarzą drogi synodalnej w tym kraju i on głosi zupełną rewolucję seksualną w Kościele, swobodę seksualną. Można nawet powiedzieć, że jest twarzą drogi Sodomy i Gomory. Ksiądz ten mówi, że Kościół nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia. Widać, co się dzieje w Kościele niemieckim, że jest to następny akt samozniszczenia, druga reformacja – ocenił ks. prof. Dariusz Oko.
Całą rozmowę z ks. prof. Dariuszem Oko można odsłuchać tutaj:
https://www.radiomaryja.pl/multimedia/wyrok-w-sprawie-rzekomego-nawolywania-do-nienawisci-wobec-homoseksualistow