Marek Kolasiński
Patrząc na żałosne zachowanie ludzi obecnej władzy pewnie wielu z nas zadawało sobie pytanie czy istnieje granica żenady, której działacze Platformy Obywatelskiej nie przekroczą. W ostatnią niedzielę europoseł Protasiewicz popełnił na Twitterze konwersację, którą udowodnił, że takiej granicy nie ma.
Wszyscy pamiętamy jak europoseł Platformy Obywatelskiej Protasiewicz w stanie wskazującym na spożycie krzyczał coś o Hitlerze na lotnisku we Frankfurcie, po czym na zwołanej przez siebie konferencji prasowej tłumaczył, że wypił tylko "dwie buteleczki", a w trakcie szamotaniny na lotnisku nie używał "rąk ani nóg, tylko usta" cokolwiek by to miało znaczyć. Otóż ten właśnie europoseł falę krytyki, która spadła na niego za te ekscesy porównał do... prześladowania Jezusa Chrystusa.
Ciężko oprzeć się wrażeniu, że tego rodzaju sugestia zamiast na polemikę zasługuje raczej na interwencję lekarską. Z wielkim zainteresowaniem czekam jednak na kolejny wpis europosła Protasiewicza, w którym zapewne porówna się on do Konrada z "Dziadów" Mickiewicza i stwierdzi "nazywam się Milijon - bo za milijony kocham i cierpię katusze". Ciekawe tylko czy euro czy złotych?