Anna Maria Kowalska
Pęd ku mitycznej „europejskości” owładnął nami tak dokładnie, że nawet nie zauważamy faktu, że zawsze żyliśmy i żyjemy w centrum Europy. I zamiast przekuć to w czyn, czytaj: potraktować to jako zaletę, zadatek, którym trzeba umiejętnie gospodarzyć – na zasadzie masochizmu wciąż dajemy sobie wmówić, żeśmy, nie wiedzieć dlaczego, gorsi.
A potem każdy publicysta mainstreamu może nami pomiatać, zmuszając z góry do bicia się w piersi za cudze winy. Tak postępuje tylko ktoś, kto:
1. kieruje się złą wolą,
2. nigdy nie badał szczegółowo fascynującej historii Polski, polskiej kultury, nauki, sztuki – i literatury.
Co z tym fantem zrobić?
Przywrócenie poczucia dumy narodowej mogą, obok jedności z Kościołem i marszów Solidarności przynieść tylko indywidualne studia historyczne i filologiczne. Mówiąc „studia”, mam na myśli siedzenie i czytanie ze zrozumieniem – i refleksją, a nie powierzchowne dotknięcie problemu poprzez rzucenie okiem na czyjś, pożal się, Boże – często przewrotnie napisany felieton.
Jak się jednak za nie zabrać? Muszą nam w tym pomóc fachowcy. W mediach niezależnych powinno zagościć więcej prelekcji naukowych i popularnonaukowych o polskiej kulturze, filozofii, literaturze – obserwowanej z perspektywy historycznej. Może czas na nowy, humanistyczny, multimedialny Uniwersytet? Uzbrojeni w fakty – damy nareszcie odpór bełkotliwym publicystom i złośliwym trollom – sami urządzając prelekcje video na dany temat. Konkret, siła spokoju, rzeczowy argument, zwarta grupa Wykładowców z cenzusem naukowym w niezależnych mediach – to gwarancja murowanego sukcesu. Pomyślmy o tym.