Przeskocz do treści

Minister Zbigniew Ziobro z uznaniem o pracy Jarosława Kaczyńskiego – Bez jego poparcia nie przeszedłby przez rząd program rozbudowy polskiej armii

Mam uznanie dla pracy Jarosława Kaczyńskiego jako szefa Komitetu bezpieczeństwa w obszarze wojska i obrony; bez jego poparcia nie przeszedłby przez rząd program rozbudowy polskiej armii; to zasługa także szefa MON Mariusza Błaszczaka - mówił we wtorek minister sprawiedliwości, szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.

Jarosław Kaczyński odchodzi z rządu

Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował PAP, że nie jest już w rządzie. Premier Mateusz Morawiecki oraz - z tego co wiem - prezydent Andrzej Duda przyjęli moją rezygnację — dotychczasowy wicepremier i szef Komitetu ds. bezpieczeństwa. Dodał, że jego następcą w randze wicepremiera będzie szef MON Mariusz Błaszczak.

Zbigniew Ziobro, zapytany w Polsat News, czy brak Kaczyńskiego będzie zauważalny choćby na wtorkowym posiedzeniu rządu oraz czy nie będzie mu brakowało prezesa PiS i wicepremiera w rządzie, odparł, że brak Kaczyńskiego „optycznie będzie zauważalny”. Natomiast myślę, że wszyscy spodziewaliśmy się takiej decyzji pana premiera Kaczyńskiego, dlatego że zapowiadał, iż nosi się z takim zamiarem. Należę też do grona osób, które wiedziały trochę wcześniej o tej decyzji pana premiera — dodał. Minister pytany, czy jest to decyzja podyktowana kwestiami wyborczymi, a są i takie opinie opozycji, że w chwili największego zagrożenia od wielu lat, wicepremier ds. bezpieczeństwa wybiera interesy partii, a nie państwa, wyraził „słowa uznania dla pracy Jarosława Kaczyńskiego jako szefa komitetu bezpieczeństwa w obszarze wojska i obrony”. Dlatego, że on był głównym sprawcą politycznym potężnego programu, gigantycznego, niespotykanego w historii naszego kraju - a można by się zastanowić do odniesień do czasów międzywojennych - przeznaczenia ogromnych środków na rozbudowę polskiej armii — zaznaczył szef MS. Dodał, że Mariusz Błaszczak odegrał w tym „dużą rolę” i był „bezpośrednim wykonawcą”. Ale nie będę ukrywał, że bez ogromnego poparcia Jarosława Kaczyńskiego, ten program w takiej skali nie przeszedłby przez rząd. Oczywiście, ja bym popierał ten program, ale wiem, że nie wszyscy byli tak samo entuzjastycznie nastawieni, bo to ogromne pieniądze — powiedział Zbigniew Ziobro.

Spór pomiędzy premierem a szefem MS

Szef MS był też pytany, czy po odejściu prezesa PiS, już na przykład na wtorkowym posiedzeniu rządu „nie wybuchnie jakaś awantura” między nim a premierem Morawieckim, podkreślił, że media „fałszywie przedstawiają ten spór, jako personalny”. Według niego, nie jest to przynajmniej z jego strony spór personalny, a spór związany z „wielkimi wyzwaniami, które stoją przed Polską”. Wskazał na konsekwentny sprzeciw Solidarnej Polski przeciwko polityce energetyczno-klimatycznej UE, gdy - jak zaznaczył - „Unia wymuszała na nas odejście od węgla”. Przypomniał, że premier Morawiecki w grudniu 2020 roku „przyjął decyzję o zaostrzeniu jeszcze pakietu klimatyczno-energetycznego w wersji (Donalda) Tuska”. Pytany, jak długo Solidarna Polska chce tkwić w rządzie, który jego zdaniem „oddał część polskiej suwerenności i popełnia kolosalne błędy”, lider SP odparł, że „to jest polityka”. Polityka wymaga też poszukiwania rozwiązań, które są racjonalnym kompromisem, który jest możliwy tu i teraz — zaznaczył Zbigniew Ziobro. Gdybyśmy mieli 231 głosów, jako Solidarna Polska, to realizowalibyśmy naszą politykę, czyli stawialibyśmy już od kilku lat na rozbudowę nowoczesnej, korzystając chociażby z technologii japońskiej energetyki węglowej, uniezależnialibyśmy się, mielibyśmy najtańszy prąd w Europie i wspieralibyśmy w ten sposób polską gospodarkę — oświadczył minister.

„Czerwona linia”

Pytany w kontekście pozostawania w rządzie o „czerwoną linię” dla Solidarnej Polski, Zbigniew Ziobro zaznaczył, że jego partia ma „swoje cele”, wśród których wymienił „bezpieczeństwo Polaków”. Cieszymy się, że możemy realizować z PiS program wzmocnienia polskiej armii. To jest zasługa - podkreślam - akurat Jarosława Kaczyńskiego, Mariusza Błaszczaka — oświadczył. Dopytywany, czy widzi linię, po przekroczeniu której będzie musiał „rzucić papierami i powiedzieć +dość, nie ma już miejsca na kompromis, nie widzę dla siebie miejsca w tym rządzie+”, lider SP przypomniał, że „w polityce zawsze jest taka linia rzecz jasna, i my oczywiście też ją gdzieś tam w naszym rozmowach rysujemy”. Ale dzisiaj musimy zapytać „co będzie, jeśli, kto dojdzie do władzy, jaka jest alternatywa dla rządu Zjednoczonej Prawicy”. A tragiczna jest alternatywa - jest Platforma Obywatelska i cała ta Lewica, PSL, którzy jeszcze bardziej będą robić to, czego my nie chcemy — podkreślił.