Przeskocz do treści

Polska na rozdrożu kulturowym

Marek Mariusz Tytko

W pewnym sensie prawdą jest to, że kultura narodowa (w tym intelektualna) może się rozwijać bardzo dobrze w oparciu o rodzimą tradycję, religię, zachowując naszą tożsamość: narodową i chrześcijańską, wypracowane przez ponad tysiąc lat istnienia Narodu Polskiego nasze duchowe, polskie dobro wspólne. Sługa Boży, Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński (1901-1981) nazywał naród „rodziną rodzin”.

Sam postęp gospodarczy i techniczny nie wystarczy, aby się rozwijać, jako naród czy jako wspólnota kulturowa (językowa) albo jako wspólnota religijna, jako owa „rodzina rodzin”. Warto przytoczyć tu pewne ważne, zawsze aktualne i uniwersalne słowa w tym kontekście rozwoju Polski w XXI wieku, zadziwiająco istotne także dla nas wszystkich (niezależnie od poglądów), jako dla współczesnych, a dotyczące naszej kultury duchowej:

„To wszystko razem [=rozwój Polski – dop. M. M. T.] nie będzie działało, jeżeli sfera duchowa i sfera naszej tradycji nie będzie zachowywana. Nie jest prawdą [to], że, żeby się rozwijać, by dokonywał się postęp w dziedzinie gospodarczej, intelektualnej, we wszystkich dziedzinach, postęp w dobrym tego słowa znaczeniu, to musimy odrzucać to, co jest tradycją, co tworzy naszą tożsamość, co buduje fundament wszystkiego, a fundamentem wszystkiego jest rodzina” (Jarosław Kaczyński, wypowiedź, Legionowo, 26.09.2019, cyt. za wPolityce.pl).

Ten sam autor dodał i rozwinął pełniej jeszcze w innych miejscach tę bardzo istotną, także dla nas, Polaków i Polek, kwestię „duchową” i „tożsamościową” (zarazem religijną i narodową, fundamentalną dla naszej polskiej kultury chrześcijańskiej), tak ważną, podstawową kwestię cywilizacyjną, tzn. nasze „być albo nie być”:

„Niezwykle ważna jest jeszcze jedna sprawa. Ona w wielu sensach jest najważniejsza. To kwestia naszej duchowości, polskości, tradycji, wiary, naszej świadomości, że polskość jest wartością, że warto być Polakiem, że Polska ma trwać, że nie jest prawdą, że po to, by Polskę unowocześnić, musimy naszą tradycję odrzucić. To nam wmawiają potężne siły w naszym kraju. To kłamstwo, droga donikąd. Droga do zniszczenia wszystkiego. Te wzory, które można dziś ściągać z Zachodu, to nie są wzory rozwoju. To klasyczne objawy kryzysu cywilizacji. Jeśli ktoś ma pojęcie o pracach mówiących o mechanizmach upadku i zmiany cywilizacji, [to tu i teraz – dop. M. M. T.] mamy do czynienia z klasycznymi tego objawami. Musimy się przed tym obronić. To droga do załamania najbardziej elementarnych struktur społecznych w tym tej podstawowej – rodziny” (Jarosław Kaczyński, wypowiedź, Szczecin, 29.09.2019, cyt. za: wPolityce.pl).

Tymczasem polskość stanowi istotną, oryginalną, autonomiczną wartość samą w sobie i wiele znaczy w kulturze chrześcijańskiej, stąd nasza tożsamość narodowa, której zdrowym przejawem moralnym jest patriotyzm (jak nauczał nas o tym św. Jan Paweł II w Pamięci i tożsamości, w 2005 r.), powinna być broniona, dziś tak samo, jak dawniej, podobnie jak i nasza wolność. Te same sensy patriotyczne, nieco inaczej powiedziane, jak w Pamięci i tożsamości, tj. innymi słowami, wybrzmiewają także wiele lat po śmierci wielkiego Papieża-Polaka, choć już z innych ust, brzmią podobnie:

Polacy są wielkim narodem, mamy własną tradycję i do niej musimy nawiązywać. (...) Mamy do czynienia z wielkim atakiem na wolność. (...)” (Jarosław Kaczyński, wypowiedź, Kalisz, 03.10.2019, cyt. za: wPolityce.pl).

Duchowy rozwój chrześcijańskiej kultury polskiej został wskutek okoliczności zewnętrznych przyhamowany nie tylko przez komunizm w PRL-u, ale i potem przez postkomunizm III R. P. Myślę, że gdybyśmy poszli za radami Jana Pawła II, tzn. za Jego „Dekalogiem” z IV Pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 r., dziś moglibyśmy być o wiele dalej w rozwoju jako naród.

Podobną diagnozę stawia współczesny nam, inny autor: „Polska mogła być dzisiaj w swoim rozwoju i społecznym, i gospodarczym, i duchowym, kulturowym znacznie dalej, niż jest, a tylko ze względu na ten system – system, który został nazwany postkomunizmem – jesteśmy tu, gdzie jesteśmy” (Jarosław Kaczyński, wypowiedź, Bielsko-Biała, 05.10.2019, cyt. za: wPolityce.pl).

Dziwimy się, dlaczego kultura chrześcijańska przez ostatnie prawie już trzy dekady po komunizmie była wciąż spychana do swego rodzaju „getta”? Dlaczego tak konsekwentnie rozbijano chrześcijańską kulturę polską? Dlaczego wciąż bezbożnictwo tryumfowało w kulturze (teatrze, filmie, literaturze, mass mediach)? Dlaczego liberalno-lewacka „pedagogika wstydu” wciąż zmuszała nas, Polaków-katolików, do przyjmowania obowiązkowej postawy poczucia niższości w stosunku do narzucanych nam siłą w mass mediach „oświeconych”, „postępowych”, „nowoczesnych”, kosmopolitycznych, ateistycznych wzorców? Dlaczego tak mocno próbowano (i nadal próbuje się) rozbić naszą kulturę narodową i naszą wspólnotę chrześcijańską? Tu chodzi o przemyślany plan, tzn. o antychrześcijańską rewolucję kulturalną, czyli mocne uderzenie w naszą unitarną, chrześcijańską wspólnotę narodową, tj. o uderzenie w świętości, które są drogowskazem dla naszej chrześcijańskiej (katolickiej) wspólnoty ojczystej (narodowej).

„Dzisiaj chodzi o wielką operację socjotechniczną, żeby kulturę polską rozbić, żeby rozbić polskie społeczeństwo, by doprowadzić do sytuacji, w której to wszystko, co było dla nas wspólne, przestało być wspólne. (...) Często pada argument: jeżeli chcecie żyć w tak dobrych warunkach i komforcie, jak na zachodzie Europy, to musicie te wszystkie antywartości przyjąć, to musicie pozbyć się tego co polskie, chrześcijańskie, tego co europejskie, w tradycyjnym tego słowa znaczeniu” (Jarosław Kaczyński, wypowiedź, Rzeszów, 06.10.2019, cyt. za: wPolityce.pl).

Obecnie istnieje wielkie zagrożenie dla chrześcijańskiej kultury polskiej. Trzeba sobie zdawać z tego jasno sprawę. Lewicowo-liberalni zwolennicy tzw. rewolucji kulturowej, która na Zachodzie Europy dokonała tak wielkiego spustoszenia w społecznościach i kulturach od 1968 r., za sprawą neomarksistowskiej, antyreligijnej, ateistycznej tzw. Nowej Lewicy, od wielu lat próbują systematycznie przeprowadzić ową negatywną, antychrześcijańską, destrukcyjną, deprawacyjną „rewolucję” w Polsce za potężne środki, także zagraniczne.

„Oni zapowiadają, a nawet realizują rewolucję kulturową, która ma zniszczyć wszystkie podstawy naszej cywilizacji, która wyrosła z chrześcijaństwa – najbardziej życzliwej dla człowieka cywilizacji. (...) Samo pojęcie praw jednostki wywodzi się z chrześcijaństwa. Pojęcie miłości bliźniego – to wszystko jest wynikiem nauki Chrystusa. Jej podważenie, odrzucenie oznacza przyjęcie takiego wariantu cywilizacyjnego, który dla ludzi będzie czymś gorszym i dolegliwszym, niż ta cywilizacja [chrześcijańska – dop. M. M. T.]. (...) To [będzie] droga, którą oni podejmą, by zniszczyć naszą kulturę, podstawę naszego życia i trwania. Rodzina jest podstawą naszego trwania [nie tylko – dop. M. M. T.] w sensie biologicznym, ale i kulturowym.” (Jarosław Kaczyński, wypowiedź, Krosno, 06.10.2019, cyt. za: wPolityce.pl).

Filozof katolicki, Metropolita Krakowski ks. abp prof. Marek Jędraszewski (ur. w 1949 r.) wypowiedział się w podobnym duchu, ale jeszcze dobitniej o zagrożeniu dla naszej kultury, gdy odjąć z niej Boga: „kultura tracąca poczucie świętości nie może trwać” (abp Marek Jędraszewski, homilia podczas mszy pogrzebowej śp. Kornela Morawieckiego, Warszawa, 5.10.2019). Nierozerwalne związki między kulturą (także polską) a religią chrześcijańską wielokrotnie akcentował wcześniej bardzo jasno papież Jan Paweł II (1920-2005). Wystarczy przypomnieć opasły tom gromadzący Jego rozproszone wypowiedzi (Jan Paweł II, Wiara i kultura. Dokumenty, przemówienia, homilie, Rzym-Lublin 1988).

Myślę, że te fundamentalne kwestie cywilizacyjne, dotyczące warunków zachowania i rozwijania naszej jednolitej wspólnoty narodowej i religijnej (chrześcijańskiej), czyli także tożsamości polskiej i katolickiej kultury (owo nasze „być albo nie być”) bardzo dobrze rozumieją dziś coraz liczniejsi Polacy i coraz liczniejsze Polki.

Wybór należy do każdego / każdej z nas – nie tylko 13 października 2019 r. przy urnach wyborczych, ale tam szczególnie ten wybór jest ważny. Żadnego głosu nie może tam zabraknąć, gdzie ważą się na szali przyszłe losy Ojczyzny. Nic nigdy nie usprawiedliwia nieobecności na wyborach przyszłej drogi dla Polski.

* Autor jest nauczycielem akademickim w Uniwersytecie Jagiellońskim.