Przeskocz do treści

Pragnienie normalności. Kazanie na rocznicę wprowadzenia stanu wojennego – III Niedziela Adwentu, Wawel

ksmarekrozyckiKs. Marek Różycki

Łk 3,10-18
Pytały go tłumy: Cóż więc mamy czynić? On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: Nauczycielu, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono. Pytali go też i żołnierze: A my, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie.

Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym. Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.

O czym mówi dziś Jan Chrzciciel? O nawróceniu? Czy jest coś nadzwyczajnego w tym, że człowiek potrafi się podzielić gdy widzi ludzką biedę? Czy jest coś nadzwyczajnego w tym, że nie zawyża opłat nawet na „wszelki wypadek”? Czy jest coś nadzwyczajnego w tym, ze mając fizyczną przewagę nad drugim jej nie wykorzystuje bez realnej potrzeby? Chyba nie… Raczej powiemy: To jest normalne! Tak! To jest normalne, że człowiek nie oszukuje, że żyje przyzwoicie, troszczy się o siebie i rodzinę, pracuje uczciwie, postępuje jak Pan Bóg przykazał. Kieruje się w życiu honorem, sumieniem… Takie postępowanie Jan Chrzciciel wskazywał jako drogę tym, którzy chcieli świętości, którzy autentycznie liczyli się z Bogiem.

I w taką „normalność”, która po wojnie towarzyszyła naszemu Narodowi, w czasy gdy ludzie wzajemnie się wspierali, pomagali, byli na siebie otwarci, wkroczyła chora komunistyczna ideologia mająca za zadanie podporządkować Polskę Związkowi Radzieckiemu. Komuna nie pozwalała ani na rozwój ekonomiczny, ani gospodarczy, a upartyjniona administracja i władza wprowadzała coraz bardziej propagandę komunistyczną do szkół. Kraje zachodu, takie jak Francja czy Wielka Brytania, przeżywały niesamowity wzrost gospodarczy, podczas gdy Polska pogrążała się w biedzie i kryzysie.

Ludzie targani chęcią „normalności” i miłością do Ojczyzny nie godzili się na upadlający system nazywany wtedy „postępowym”, „przyszłościowym”… Zaczęli więc stanowić zagrożenie dla dotychczasowej „komunistycznej bajki”.
Trzeba było z nimi coś zrobić

W 1946r. ustalono więc karę śmierci za działalność antykomunistyczną. Rozpoczęła się nagonka na działaczy wolnościowych i niepodległościowych w Polsce. Kontrola mediów, inwigilacja, indoktrynacja środowisk akademickich i patriotycznych, prześladowania, morderstwa… Ludziom wmówiono, że to konieczne dla ich dobra, że przecież sami chcą tak żyć – 3 razy „tak” – podobno zagłosowali. Chory system uczyniono normalnością. A gdy już wiadomym się stało, że do ludzi, mimo wielkich starań by byli posłuszni, dotarło, że zostali oszukani, gdy się okazało, że otwierają oczy i widzą mrzonki nazywane dotychczas prawdami, to komuniści ratując samych siebie, swoje pozycje i utopijny system, wprowadzili stan wojenny w nocy z 12 na 13 grudnia 1981. To miało zahamować aktywność społeczeństwa dążącego do gruntownej reformy ustroju. My dziś ten dzień wspominamy.

Przychodzimy modlić się za tych, których krew wtedy spływała po posadzkach urzędów bezpieczeństwa i piwnic, za tych których krzyk słyszały oddalone lasy i ciemne podwórka. Za bitych, katowanych, pozbawianych wszystkiego, zastraszanych, żyjących w niepokoju, a jednak wiernych Polsce Niepodległej i ludzkim wartościom; wiernym Bogu i Jego Prawu. Modlimy się za tych, którzy wyżej cenili wolność niż życie i woleli zachować twarz niż żyć ze świadomością, że są zdrajcami.

Stan Wojenny starannie przygotowywano, czas mijał… Ludzie dostrzegli, że stali się nędzarzami; że przez kompromisy i ustępliwość i brak rozumu, już nic nie mają: ani własności, ani wolności, a resztek godności, które jeszcze w nich pozostały, ktoś próbuje ich pozbawić. I powiedzieli „DOŚĆ” w solidarnościowym przewrocie. Pamiętacie…

Wróciło na usta: „Bóg, Honor, Ojczyzna!” Zamiast ruskiego „Urraaa!” słychać byo „Precz z komuną!” Dzięki Łasce Bożej podnieśli polskie flagi i smagani wodą z milicyjnych działek, bici pałami za niepokorność szli po swoje. Dla siebie. Dla nas. Dla Polski. Wygrali!

I mogłoby się wydawać, że wszystko wtedy wróciło do normy. Tymczasem wciąż trwają w społeczeństwie komunistyczne chore idee, interes osoby, żądza panowania. Wciąż są tacy, którzy jakby się nie obudzili z komunistycznego snu. Więcej – okazuje się, że przewrót sprawił, że zaufano aparatczykom i ludziom, którzy co innego mówili, a co innego myśleli.
Ta sytuacja trwa dalej. Jesteśmy przecież tego świadkami.

Dlatego nam, Bracia i Siostry, nie wolno w imię poprawności i politycznych sympatii, i dla świętego spokoju, zapominać o historii. Ona jest nauczycielką i dla nas i dla przyszłych pokoleń. Co zobaczą ci, którzy przyjdą po nas? Żeśmy 25 lat po Solidarności nie potrafili pogonić i rozliczyć komunistów? Co powiedzą? Żeśmy, parafrazując wiersz:

Sumienia zamknęli, przypudrowali rany,
Na krwi kałuże naprowadzili deszcze,
Do ducha, który wczoraj rozstrzelany,
Strzelali raz jeszcze.

Żeśmy Katom dali wiarę, pochwały im czytali,
Chwalili, że głowy znowu noszą dumnie,

Żeśmy Tym, którzy zbrodnie jeszcze pamiętają,
opluciem zagrozili , jeżeli nie dadzą się kupić,
Ogłupionego prawa duszę małą Bardziej ogłupiali.

(por. Maria Wąchal-Soroczyńska, Władza)

Nie wolno pozwalać na to, by mówiono: „Było minęło”. Nie wolno pozwalać by ci, którzy wtedy w imieniu Polski Ludowej prawdę ustalali, dziś dzierżyli stery Narodu! Nie wolno nam pozwolić by poszła w niepamięć krzywda i krew Bohaterów, a ci, co ją rozlewali dostatnio i w spokoju kończyli swoje życie. Trzeba nam w imię Bohaterów tamtych dni powtarzać nieustannie, by ludzie wreszcie pojęli i przestali się durnie uśmiechać… By usłyszeli:

„Pamiętajcie, że zawsze płaci się za nieuczciwość i tchórzostwo. Nie myślcie, że przez lata będziecie liżącymi buty propagandystami sowieckiego reżimu, a potem nagle powrócicie do duchowej przyzwoitości.”

Miłosiernemu Bogu polećmy tych, którzy dla Polski dali życie, którzy honor zachowali, ale i tych, którzy dali się, nieświadomi, zwieść propagandzie.

Ale również, sprawiedliwości Bożej ufając, powierzajmy Jedynemu Sprawiedliwemu, tych, którzy o dobru Narodu tylko mówili. Bądźmy jak Jan Chrzciciel w dzisiejszej Ewangelii: sługami Bożymi, którzy mają świadomość, że ostatecznie Bóg SAM człowieka sądzić będzie. Nie nam potępiać, ale też nie nam wybaczać. Nam trzeba Boga prosić, byśmy nie zeszli z dróg prawdy, byśmy nie stracili rozumu i nie zagłuszyli swojego sumienia. Byśmy, ucząc się od Bohaterów, nigdy nie bali się Prawdy bronić.