Przeskocz do treści

Razem zwyciężymy!

serwisinformacyjny709- Zacznijmy od pytania do Mirosława Boruty – socjologa. Już dawno wybory parlamentarne nie wzbudzały takich emocji – jak Pan to tłumaczy?

Mam ogromną nadzieję, że ci, którzy wołali „nie róbmy polityki”, albo i „polityka jest brudna”, poniosą teraz srogą porażkę.

Przypomnę to co o polityce i naszym zaangażowaniu mówił Święty Jan Paweł II: „Aby ożywiać duchem chrześcijańskim doczesną rzeczywistość, służąc – jak zostało powiedziane – osobie i społeczeństwu, świeccy nie mogą rezygnować z udziału w „polityce”, czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu wspólnego dobra; Ojcowie synodalni stwierdzali wielokrotnie, że prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego; formy tego udziału, płaszczyzny, na jakich on się dokonuje, zadania i odpowiedzialność mogą być bardzo różne i wzajemnie się uzupełniać.

Ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych”.

To cytat z Adhortacji apostolskiej „Christifideles laici” (nr 42). Wszyscy ludzie powołani są do roztropnej troski o dobro wspólne. Tak, my wszyscy, choćby poprzez udział w wyborach i wskazanie na dobrze rokujących kandydatów.

krakow1- Od wielu lat komentuje Pan życie Krakowa, redagując portal krakowniezalezny.pl, jakich zmian dla naszego miasta w wykonaniu przyszłych posłów i senatorów oczekiwałby Pan?

Kraków, a tutaj zawsze przypominam pierwsze strofy wiersza Adama Polewki (fot. p. Andrzej Kalinowski):

Któż wypowie Twoje piękno Krakowie prastary,
Chyba, że na Sukiennicach przemówią maszkary,
Chyba że się w hymn przemieni Twa duma strzelista,
Z jaką Wieża Maryjacka płynie w gwiezdną przystań.

Kraków, to moje miasto rodzinne. Poprzez Kazimierz i parafię Bożego Ciała, a potem Stradom rodzice zawędrowali na Zyblikiewicza i tam już dorastałem. W jedną stronę miałem robotnicze Grzegórzki, Halę Targową, słynny ogródek dla dzieciaków za lodowiskiem, a zaraz w drugą stronę – Planty, szkołę przy ul. św. Marka, Floriańską, Rynek Główny z Domem Boruciny, Bazylikę Mariacką, trochę dalej Wawel…

Myślę, że posłując z Krakowa i decydując się dla mojego miasta „nawet” wyjeżdżać niekiedy do Warszawy (co mówię żartobliwie uśmiechając się do Państwa) zabiegałbym o to miasto i rozumem i sercem. Nie ma drugiego tak ważnego dla Polski i tak tłumnie odwiedzanego przez turystów miasta, musi być jednak ono bardziej nowoczesne. Przede wszystkim przejezdne i dobrze skomunikowane z miastami Polski i Europy. Utrzymane w czystości i z troską o estetykę urbanistycznego krajobrazu. Czyste powietrze, oczywiście! Ale także i zieleń miejska, oazy zieleni, parki… Mówię to mając szczególnie na myśli zabudowywane, niekiedy „bez pamięci” kolejne połacie miasta. Apeluję tym samym o równowagę, o komfort życia mieszkańców i Gości naszego Miasta, zarówno studentów jak i turystów.

miroslawszboruta116- Kandyduje Pan do Sejmu z hasłem „Czyny, nie słowa” – jakich czynów mogą spodziewać się wyborcy, w przypadku Pana wyboru?

To hasło opowiada o moich ostatnich latach w Krakowie, zaangażowania w wiele społecznych inicjatyw edukacyjnych, patriotycznych i politycznych w najlepszym słowa tego znaczeniu. Jeśli doliczyłem się przez te lata blisko trzystu spotkań, w większości zorganizowanych i poprowadzonych to mogę tylko dodać, że zawsze miałem i mam wsparcie wielu ludzi, znajomych i przyjaciół. Ja mam ich, oni mnie i tak wspólnie się wspieramy.

A plany, to oczywiście moje rodzinne miasto, województwo małopolskie i Polska. Piękniejsze, zasobniejsze, takie w których ludzie chcą żyć, bo tu jest im dobrze, a to wymaga wielu zmian.

Brakuje mi w ostatnich latach zarówno polskiego państwa jak i dumnego narodu. Zrobiono wiele, by nas tego pozbawić, nie tyle jednak, by nie udało się tego odwrócić i skierować na dobre tory.

Praca, edukacja, wypoczynek, to wszystko w Krakowie, Małopolsce i Polsce musi zostać przywrócone. Trzeba uprawiać politykę tak, by pomagała ona ludziom a oni odczuwali jej dobre skutki. To plan na najbliższe cztery lata.

Szczęśliwie pan Prezydent Rzeczpospolitej jest także krakowianinem, liczę więc tutaj na dobrą współpracę i wsparcie z jego strony, Sejm i Senat współpracujące z Prezydentem, to musi się udać. Damy radę…

solidarnoscmalopolska- Jest Pan jednym z nielicznych członków „Solidarności”, który kandydują w wyborach. Nie da się ukryć, że związek liczy na głębokie zmiany w sposobie postrzegania problemów pracowniczych przez rządzących. Jest na to szansa?

Moje zaangażowanie związkowe (w latach 1980-1981 byłem w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów mocno wspieranym przez „Solidarność”, a po 1989 roku w „Solidarności” uczelnianej, wpierw Uniwersytetu Jagiellońskiego a obecnie Uniwersytetu Pedagogicznego) to przede wszystkim potrzeba zobaczenie w pracy czegoś więcej niż tylko działalności ekonomicznej.

„Solidarność” jest nie tylko związkiem zawodowym, jest też ideą współpracy, wspólnoty, obrony miejsce pracy, godności człowieka i jego dobrobytu.

Już wcześniej rokujące dobrze porozumienie pomiędzy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” a kandydatem a obecnie Prezydentem Polski napawało optymizmem. Nareszcie, po ośmiu latach władza rozmawia ze związkowcami… Podobnie jak pierwsze próby prezydenta Andrzeja Dudy, by te zobowiązania wypełnić (referendum, wiek emerytalny).

Powtórzę raz jeszcze, Chcemy spokoju i bezpieczeństwa, współpracy i wspólnoty, chcemy być dumnym narodem w silnym państwie. Na najbliższe cztery lata wybierzmy do Sejmu także i związkowców łączących tę misję z działalnością polityczną. Nie dzielmy się, a łączmy, wówczas zwyciężymy!

Rozmawiał: Adam Gliksman.