Przeskocz do treści

Realia i koncert życzeń

Anna Maria Kowalska

Halina przez lata całe pracowała ofiarnie jako nauczycielka. Niestety, w tym roku obejmuje ją redukcja etatów. Jeszcze nie może uwierzyć, że pierwszego września nie usłyszy szkolnego dzwonka. Odsuwa tę myśl jak najdalej. Tak jest łatwiej.

Jednocześnie nie załamuje rąk. Rozesłała wici wśród znajomych. Pisze i wysyła CV. Prosi o każdą pracę, jakąkolwiek, także fizyczną. Może sprzątanie, albo bawienie dzieci. Gdyby ktoś potrzebował pomocy kuchennej, albo gospodyni – także reflektuje. A może rozdawać ulotki? Niestety, chętnych nie ma. Pracodawcy wolą młodszych.

Próbuje zdobywać dodatkowe uprawnienia. Zgłosiła się na kurs prawa jazdy. Widuje się już dzisiaj, także w Krakowie, kobiety – taksówkarki. Może w tej branży?

Zosia ma gorzej, też jest zwolniona, ale załamała się psychicznie. Z domu nie wychodzi, kontaktu z otoczeniem nie potrzebuje. Całymi dniami wpatruje się w ścianę. Jedyne pytanie, które zadaje wszystkim, brzmi: „dlaczego”? Chce pracować, bardzo chce, ale tylko na dotychczasowym stanowisku. Na innym nie potrafi. Sytuacja zdecydowanie ją przerasta.

W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” minister edukacji Krystyna Szumilas powiada, że rada dla nauczycieli jest jedna: trzeba zmienić branżę i liczyć się ze zwolnieniami. „A komuś się to udało”? Pyta sarkastycznie w porannej audycji komentator pierwszego programu Polskiego Radia.

Szanowna Pani Minister, to są ludzie, nie roboty, które można zaprogramować tak, jak życzy sobie tego rząd. Każdy z tych ludzi reaguje inaczej, i konia z rzędem temu, kto przewidzi ich jednostkowe reakcje, i weźmie za nie odpowiedzialność.

Inżynieria społeczna jeszcze nie wymyśliła wzoru na idealnego obywatela, gotowego na zmianę – zawodu, nawyków, sposobu myślenia – o każdej porze dnia i nocy. Ale próby trwają, eksperymenty wciąż mają miejsce, naturalnie. Tyle, że żaden coaching tu nie pomoże. Specjalistyczne szkolenia i manipulacje psychoanalityków także nie, choćby szły na nie miliony złotych, EURO i dolarów. Jan Paweł II powiada w „Miłości i odpowiedzialności”, że człowiek jest bytem, z którym nie godzi się używanie, instrumentalne traktowanie! Ma zatem ów człowiek, jak to wynika z dedukcji każdego zdroworozsądkowo myślącego człowieka prawo do: minimum stabilizacji zawodowej, spokoju, swobody działania – a nade wszystko – prawdy o przyczynach aktualnej sytuacji w kraju – i perspektywach nowego, sensownego zatrudnienia. O tym jednak się milczy, w zamian za to oferując serie idiotycznych samouczków, szkoleń w zakresie „samodoskonalenia” - i „psychoprasy”, manipulującej ludzkim sposobem istnienia. Zaiste, świetne perspektywy, zwłaszcza dla zwalnianych.

Biolog nie pójdzie pracować do żłobka. Historyk nie zostanie asystentem rodziny, a profesor licealny - polonista nie będzie bawił, ani uczył sześciolatków. Dlaczego? bo się tam, szanowna Pani Minister, nie odnajdzie. Do wszystkiego trzeba mieć dryg, smykałkę, albo, jak kto woli, talent.

Zawód nauczycielski to także powołanie. I tego żadne ekonomiczne uwarunkowania, ani koncerty życzeń, by zaszła w mentalnościach zewnątrzsterowna zmiana – podważyć nie mogą. Warto o tym pamiętać, tym mocniej, im bardziej próbuje się zabijać w nas znajomość tej prostej prawdy.