Przeskocz do treści

„Rozdwojenia w sieci” odsłona druga, czyli radzimy Autorom

Anna Maria Kowalska

Czy mieli Państwo kiedykolwiek styczność z trollem? Niestety, nie mam na myśli uroczego stworzonka z bajek o Muminkach. Myślę o rodzimego chowu sieciowym złośliwcu, który (naturalnie – anonimowo) obrzydza nam w Internecie żywot czytelniczy. A to zwulgaryzowanym językiem wypowiedzi, a to osobistymi, brutalnymi przytykami pod publikacją, a to paskudną manierą wyszydzania fragmentów artykułów, czy wywiadów…Nareszcie – osobistymi atakami, posuniętymi aż do poniżania innych Dyskutantów.

Oczywiście – można to zjawisko całkowicie zlekceważyć. Udawać, że „trollowania” w sieci nie ma. W końcu jeden, czy drugi złośliwiec prędzej, czy później znudzi się i przestanie wypisywać niestworzone rzeczy. Często jedna celna wypowiedź Autora tekstu, włączającego się w tok dyskusji jest w stanie takie zmasowane ataki zneutralizować. Gorzej jednak, kiedy samym Autorom nie tyle  przyświeca chęć rzetelnego namysłu nad przedstawionym artykułem, ile pragnienie udowodnienia własnych racji. Wówczas bez żenady przejmują manierę „trolli”, skrzętnie się do nich dostosowując.

Zaczyna się to z pozoru niewinnie: Autor pisze tekst z „wgranym” podskórnym komunikatem, mającym na celu, np. zdyskredytowanie Osoby Publicznej, bądź przypisanie tejże Osobie intencji wypowiedzi, których Ona nawet nie podejrzewa. Następnie umieszcza ów tekst na blogu, lub portalu – aby chwilę potem wziąć udział w dyspucie nad nim na równych prawach z Czytelnikami. Najpierw „tłumaczy” prostaczkom sens napisania tekstu, stosując protekcjonalny ton wypowiedzi. Następnie pod naciskiem Dyskutantów wypiera się własnych poglądów. Reaguje coraz bardziej emocjonalnie i bezpardonowo. Stosuje ataki ad personam, starając się udowodnić Czytelnikom, że niczego nie rozumieją, podczas gdy sens wypowiedzi i cel napisania artykułu jest aż nadto widoczny. Wykorzystuje strategię „odraczania” odpowiedzi na pytania, chwyt wekslowania rzeczowych uwag innych…. Summa summarum – dąży do udowodnienia, że tak naprawdę jedynym człowiekiem, który posiadł wszelkie mądrości w zakresie recepcji rzeczonego tekstu jest – naturalnie – On sam.

Jeśli tak, radzimy stanowczo pisać do szuflady. Wręcz zachęcamy. Tak często, jak się tylko da. A w wolnym czasie prosimy szufladę otwierać, czytać, zachwycać się pięknem brzmienia własnych, niepowtarzalnych w końcu przemyśleń. Nie zaszkodzi też powiedzieć sobie w chwili szczerości: „Tak. Jednak jestem wielki”. Po co blogi, fora, portale, kiedy to, o co tak naprawdę chodzi można osiągnąć tak tanim kosztem?