Przeskocz do treści

Rozdwojenie w sieci. Nie – bajka

Anna Maria Kowalska

„Nie wiadomo człeku ranie, co mu się wieczorem stanie”. To stare przysłowie, przypominane w „Bajarzu polskim” jak ulał pasuje do naszych nadmiernie rozplotkowanych czasów. Ledwo na portalu pojawi się nowy artykuł – a już anonimowi „komentatorzy” rzucają się do ataku, żeby autora rozdeptać, zjeść w kaszy, albo usadowić na tronie. Bardzo chwiejnym zresztą. I nie byłoby w tym nic dziwnego (takie czasy, taka epoka), gdyby nie pewne zdarzenie, które miało miejsce wczoraj, a którym koniecznie chciałam się z Państwem podzielić.

Na jednym z dużych portali krakowskich pojawił się ciekawy i kontrowersyjny tekst. Czytałam go z przyjemnością. Napisany bardzo sprawnie, z silnym ładunkiem emocjonalnym jako „naddatkiem”. A potem się zaczęło. Kanonada komentarzy. Następujące po sobie naprzemiennie i „szybkostrzelnie” pochwała z naganą, mówiąc wprost – ostra „szermierka” słowna. Rozwój dyskusji zdawał się postępować wartko – aż nagle w momencie ustał, jak nożem uciął. Coś mi się w tym nie podobało. Nie podobało mi się do tego stopnia, że przyjrzałam się temu zjawisku bliżej. I już wkrótce wyszło na jaw, że mimo zmiany tonu komentarza z pozytywnego na negatywny – styl pisarski komentującego pozostaje niezmienny! Co więcej, gdy zerknęłam na nick – także i on tendencji do jakichkolwiek modyfikacji nie wykazywał.

Powiem Państwu, że bardzo się ucieszyłam. Doczekaliśmy się w sieci klonowania komentatorów – obojnaków! Mamy wreszcie nowy, wspaniały świat! Dwa w jednym, wash&go!

Ale potem zeszłam na ziemię. Kiedyś trzeba zmądrzeć. W końcu nie od dziś mówi się, że nadmierne przesiadywanie w sieci powoduje skutki uboczne i generuje rozmaite awarie. Dlaczego zatem nie mogłoby wywołać – choćby maleńkiego – rozdwojenia jaźni?  A anonimowym komentatorom na portalach na przyszłość – od całego zespołu Niezależnego Krakowa – przesyłamy życzenia: więcej finezji, Panie i Panowie! Więcej finezji!