Przeskocz do treści

Specjalista od kur w Lublinie. Bronisław w Kazimierzu

Marek Kolasiński

"Mowy powinny być krótkie, a kiełbasy długie" raczył powiedzieć kiedyś Bronisław Komorowski. Nie wiem jaka jest według pana Komorowskiego pożądana długość kiełbasy, ale jego ostatnie przemówienie w Lublinie było jak najbardziej pożądanej długości, czyli było krótkie. Właściwie to ograniczało się ono do polemiki z pewnym tajemniczym "specjalistą od kur". Usłyszeliśmy więc jak Bronisław Komorowski grzmiał w Lublinie, że "Polsce szkodzi specjalista od kur" oraz że "my nie chcemy specjalisty od kur". W ciągu krótkiego przemówienia pan Bronisław odnosił się co najmniej 8 razy do "specjalisty od kur". O co konkretnie chodziło panu Komorowskiemu? Tego niestety nie wiem, ale obawiam się, że pan Komorowski również tego może nie wiedzieć. Determinacja z jaką pan Bronisław, niczym błędny rycerz z la Manchy, walczył ze "specjalistą od kur" wywołała oczywiście falę spekulacji, czy nie była ona może wynikiem "filipińskiego choroby". Czy tak było? Nie wiem, ale jeśli błędny rycerz Bronisław zdecydował się na oralny pojedynek ze "specjalistą od kur" będąc w pełni władz umysłowych, to tym gorzej dla pana Bronisława...

bkwladcakurPan Komorowski lansuje się w mediach na racjonalnego miłośnika zgody. Najwyraźniej jednak na zgodę ze "specjalistą od kur" (fot. z sieci) nie ma on najmniejszej ochoty. Owszem, na podwyższenie wieku emerytalnego, czy podwyższenie podatków pan Komorowski się zgodził, ale zgodzić się w czymś ze swoimi oponentami nie jest w stanie. Doszło nawet do tego, że racjonalny miłośnik zgody Bronisław zarzucał w Nowym Targu swoim przeciwnikom, że chodzą w kaloszach i nie myją nóg. Faktycznie, było to bardzo racjonalne zachowanie osoby miłującej zgodę...

Mieszkańcy Lublina przygotowali dla pana Komorowskiego prezent. Był nim słownik ortograficzny. Pan Komorowski daru jednak nie przyjął. Jako osoba miłująca zgodę muszę się zgodzić z panem Komorowskim. Dobrze się stało, że pan Bronisław nie przyjął prezentu. Lektura słownika ortograficznego mogłaby być zbyt dużym szokiem dla pana Bronisława, co w konsekwencji mogłoby naruszyć jego równowagę psychiczną. Z Lublina Bronisław Komorowski udał się do Kazimierza Dolnego. Wątek agrarny w kampanii pana Bronisława przewija się ciągle, mieliśmy przecież i "specjalistę od kur" i cielaka ssącego Komorowskiemu palce, nie zabrakło go więc i w Kazimierzu, gdzie w ramach kampanii wyborczej Bronisław Komorowski ulepił z ciasta koguta. Lepienie koguta nie było jednak jedynym magnesem, który przyciągnął pana Komorowskiego do Kazimierza. Tuż po przyjeździe do tej miejscowości pan Bronisław wyznał bowiem, że "piękno przyciąga piękno". Wszelkie wątpliwości zostały więc rozwiane. Po prostu piękny Kazimierz przyciągnął pięknego Bronisława. Tak oto toczy się kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego. Żałośnie, śmiesznie i trochę strasznie.