Przeskocz do treści

Stocznia Gdańska (im. Lenina)

Marek Morawski

Coś niesłychanego. Tak jakbyśmy żyli w całkowicie innych krajach. Jedni nadal w PRL, drudzy jako kontestatorzy, opozycja w kraju komuny.

Trudne to do zrozumienia, ale może nie należy nic rozumieć i to wystarczy. Ktoś wszystko za bezmózgowców ustali i po co myśleć.

Nie chciałbym w jakiejkolwiek bramie wspominać imienia żadnego ludobójcy. Wszystko jedno czy miałoby to być zgodne z wzorem bramy przed podpisaniem porozumień gdańskich czy 2 tygodnie wcześniej. Nie, po prostu nie. Nie wolno niczego rozmywać, rozwadniać, a to ktoś stara się robić. To jest oswajanie z inną wizją, inną ideologią, inną symboliką. To jest istotą tego niby sporu. Tutaj nie powinno być jakiejkolwiek dyskusji. Wystarczy, że wtedy uzyskano cel, a wówczas nie było Lenina na bramie. I o to właśnie chodziło.

Wiem, że można dzisiaj wszystkich ustawić przed szklanym ekranem, aby wygłaszali różni ludzie, nie chcę powiedzieć, bzdury. Przykro patrzeć, kiedy to robią ludzie, którzy byli kiedyś symbolami: Wujec, Celiński. Niestety symbol „brama stoczni gdańskiej” i ci ludzie symbole – obrońcy nazwy   „im. Lenina” tak samo tracą w tym momencie swoją cenę. To aż trudno sobie wyobrazić. Czy wszystko w tym kraju musi zpsieć? Panowie, komu służycie? Czy zdołaliście się przemalować, nie chce mi się wierzyć.

Nie pomogły klarowne, logiczne wywody prof. Terleckiego. Przecież nazywajmy rzeczy po imieniu. One tak się mają, to wszyscy wiemy. Nie można tworzyć jakiś wygibasów umysłowych, aby tylko udowodnić czyjąś rację, aby tylko umieścić imię tego oprawcy jakże wielu narodów na bramie stoczni. Wstyd.

I co tu jest grane???