Przeskocz do treści

Sylabus song

Anna Maria Kowalska

Krzyś się był zamknął szczelnie w swej izdebce  małej.
Nie przyjmuje nikogo. Pijąc wino białe
Teraz w złości, ze zgrozą,  myśli. Bez wyników.
Wokół niego spoczywa papierów bez liku.

Tylko pisać powieści jak to, w myśl orędzia.
Naukowców się zmienia w posłuszne narzędzia,
Każąc im zastosować się do polecenia
Niezliczonych rubryczek jakichś wypełnienia.

Tabela za tabelą. Instrukcji stron wiele.
Koniec z twórczą swobodą, drodzy przyjaciele!
Zapisać i przyklepać, nie wyjść poza ramki,
I wysłać. Tutaj liczą się sekund ułamki.

A w tym roku pamiętnym raz trzeci już drąży
Krzyś temat sylabusa. Jak niewiasta w ciąży
Nosi ten słodki ciężar, który, choć nie boli,
Co kwartał kierownictwa wymaga kontroli.

A spróbuj nie wypełnić! Będą tego skutki.
Zatem Krzyś znów się robi jak myszka malutki,
Wpisuje szereg znaków w tabelki bez słowa
I wysyła. Komputrem. To droga służbowa.

Krzyś jest już profesorem. Ma uczniów bez liku.
Pytają go, dlaczego nie narobi krzyku,
Czemu zdrowego buntu nie wznieci płomienia,
By zatrzymać ekspansję tego „spapierzenia”?

Wszak każdy rozgarnięty człek od razu powie:
Nie to, co na papierze – ważne, co jest w głowie!