8 lutego 2019 roku odbyło się pierwsze posiedzenie Sądu Rejonowego dla Krakowa-Śródmieścia (II Wydział Karny), podczas którego procedowano sprawę p. Grzegorza Sycza przeciwko prokuraturze, która odmówiła ścigania sprawcy. Sprawca to Zbigniew Bajkowski, który podczas demonstracji przy Wawelu, wołał, że partia Prawo i Sprawiedliwość jest faszystowska, a jej zwolenników nazwał... faszystami. Prokurator stwierdził natomiast, że takie epitety nie stanowią czynu zabronionego.
Poszedłem na to posiedzenie sądu nie tylko z dziennikarskiej powinności, ale i jako socjolog języka, który musi umieć rozgraniczyć ważną zasadę wolności wypowiedzi (wolności słowa) oraz obelg, wyzwisk, pisząc po prostu - chamstwa w przestrzeni publicznej, chamstwa, które - jak widać - ma pozostać bezkarne.
Jakiekolwiek próby naprawy Rzeczypospolitej bez ukrócenia zalewu mowy nienawiści, obelg, wyzwisk i... beznamiętnego przyglądania się tym procederom na nic się nie zdadzą.
Uważam, że organy państwa nie tylko nie mogą uchylać się przed ściganiem sprawców, ale powinny to czynić z urzędu. Wyobrażam sobie Polskę, w której nikt nikogo nie lży, wyzywa, obrzuca obelgami, i wiem, że o taką Polskę warto walczyć. Tak jak dzisiaj pokazali to nieliczni zebrani, świadkowie wydarzeń, kombatanci, osoby odznaczone państwowymi medalami, z całą pewnością nie faszyści. Raczej ludzie, którym zależy na Polsce, patrioci, dlaczego jednak jest ich już tylko garstka?