Andrzej Kalinowski
Była to moja druga podróż do Jordanii. Poprzednia, czternaście lat temu, zasiała we mnie ciekawość lepszego poznania tego kraju i lepszego poznania dziejów Starego Testamentu po tej, lewej stronie Jordanu. Przeważnie wszyscy wybierają Izrael jako skarbnicę wiedzy o Starym i Nowym Testamencie, o Biblii. A Jordania kryje w sobie równie piękne osobliwości tamtych lat w dziejach współczesnego świata chrześcijańskiego. Jest skarbnicą wiedzy o religiach monoteistycznych.
Pierwsze zaskoczenie to nocleg w hotelu nieopodal Ammanu, na pasie granicznym z Izraelem, obok ujścia rzeki Jordan do Morza Martwego. Jest to chyba najbardziej charakterystyczny punkt na mapach świata. Dzieli i wyznacza dwa różne światy - arabski i żydowski. Dzieli religie, kraje, kultury a i politycznie jest bardzo zapalny. Mogłem swoją stopą przekroczyć Jordan, niczym Chrystus podczas swojego chrztu przed ponad dwoma tysiącami lat. Wszystko to pod bacznym okiem dyskretnie ukrytych wartowni granicznych po jednej i drugiej stronie rzeki. Ale czego to się nie robi dla turystów. W kasie musi grać. Oni z tego żyją. Sam Jordan to niczym nasz ojcowski Prądnik. Ale granica to granica.
Przyznam, że nie myślałem o takiej przygodzie. Nieopodal była Betania. Widziałem miejsce chrztu Chrystusa. Znajduje się jednak ono po stronnie jordańskiej. Choć każda ze stron przedstawia inną wersję tego zdarzenia. Ponadto zobaczyłem po drodze całą dolinę Eliasza „za Jordanem” albo (z mojej strony patrząc) nad Jordanem. Miejsce Jego wniebowzięcia.
Z bardziej znanych miejsc to Góra Nebo gdzie obecnie znajduje się wybudowany (a w części odtworzony), wspaniała świątynia wybudowana w epoce Mojżesza i jego ludu. W środku pozostałości z epoki, mozaiki, kolumny etc. Jest też i miedziany pal na którego „jeśli kto spojrzy to nie zginie, mimo iż go wąż ukąsi to nie umrze”… Na Górze Nebo znajduje się symboliczny grób pomnik Mojżesza (do tej pory nie natrafiono bowiem na jego prawdziwy grób). Oczywiście jest i Madaba, miejscowość znana z Biblii. Obecnie centrum wykonywania mozaik.
Nieopodal, w miejscowość Mukawir znajduje się góra Św. Jana. To na tej górze stał pałac Heroda Antypasa. W tymże pałacu ścięto głowę Św. Janowi Chrzcicielowi. Blisko są też gorące wodospady Ma’in, dawniej znane jako Baaras. To tam Herod zażywał kąpieli balneologicznych. Niesamowita przygoda, kąpać się pod strugami gorącej wody (38ºC), spadającej z wysokości, ale frajda!
Oczywiście byłem też w Jerash, starożytnych ruinach zachowanych w stanie nienaruszonym, z epoki. Tylko Forum Romanum w Rzymie i może Efez, Selcuk w Turcji mogą się porównać z tym parkiem archeologicznym. Deptanie starożytności przez kilka godzin to stanowczo zbyt mało aby dokładnie przejść całość. Palec boli od naciskania migawki w aparacie.
Ogólnie podczas tej wyprawy do Jordanii wykonałem 2700 zdjęć. Nie wspominam tu celowo o takich miejscowościach jak Wadi Rum -pustynia czy park archeologiczny w Wadi Mousa-Petra. Nieopodal Petry jest Mała Petra. Polecam!
Ponadto na obrzeżach Wadi Mousa jest maleńki domek gdzie znajduje się fragment skały w którą to uderzył swoją laską wędrowca Mojżesz i… wypłynęła woda. Do chwili obecnej Jordańczycy uważają ten fakt za znak z niebios. Czczą to miejsce bardzo, wszak to wierzenia i tradycja. Ponadto to zimna (9ºC), czysta, zdatna do picia woda! Amman jest stolicą ze starożytnym amfiteatrem i innymi zabytkami z przeszłości. Ale stolica to gwar, olbrzymi ruch, tłoczno wszędzie palące słońce które to wyznacza rytm dnia i nocy. Więcej niech powiedzą zdjęcia, które tam zrobiłem:
https://photos.app.goo.gl/CeZXHa3mtrDGuaz6A