Przeskocz do treści

adamzyzmanAdam Zyzman

Profesor Gerard Labuda mówił ponoć swoim studentom, że odsetek idiotów wśród profesorów jest taki sam, jak wśród woźniców. Ale w codziennym życiu nie chcemy wierzyć, że tak jest i od naukowców oczekujemy rozwagi i dystansu do bieżących wydarzeń. Niestety, nie wiem czy jest to kwestia wieku, że nie potrafię wykrzesać studenckiego uwielbienia dla tytułu profesorskiego, czy też profesorowie nie tacy, jak dawniej bywało, ale przypomina mi się ta opinia prof. Labudy przede wszystkim w odniesieniu do profesorów zaangażowanych w politykę. Co prawda zawsze można powiedzieć, że dotyczy tylko profesorów ekonomii, którzy w naszym kraju notorycznie zostają ministrami finansów i krytykując swych poprzedników zapominają, że sami się uczyli tych samych praw ekonomii i tych samych uczą dziś swoich studentów, ale ze względów ideologicznych wyciągają z nich odmienne wnioski. Okazuje się jednak, że życie ostatnich lat udowadnia, iż ideologia utrudnia racjonalne wnioskowanie także luminarzom innych kierunków nauki.

Przykładem takiego zacietrzewienia politycznego był występ prof. Piotra Sztompki z okazji przyznania Nagrody im. Jana Długosza książce „Bunt. Strajki w Trójmieście. Sierpień 1980” autorstwa Anny Machcewicz, w czasie trwających Targów Książki w Krakowie. Wygłaszając laudację na temat książki tak się przejął, tym, oceny w niej zawarte są zgodne z opiniami obecnej opozycji politycznej, widocznie mu bliskiej ideowo, że zadeklarował iż wszystkich, którzy się tymi poglądami nie zgadzają będzie się wysyłać do… obozów reedukacji. – Oczywiście po odsunięciu PiS-u od władzy! – uszczegółowił.

Panu Profesorowi nie przeszkadzało, że swą opinię wygłaszał przyznając nagrodę ufundowaną przez… PiS-owskiego ministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz, że swoimi słowami udowadnia, która ze stron sceny politycznej jest skłonna uciekać się do totalitarnych metod rozprawiania się z przeciwnikami politycznymi. Doskonale spuentował te słowa Ryszard Bocian, znany krakowski opozycjonista z czasów PRL, który stwierdził: - Ja już żadnej reedukacji się boję! Od czasów stanu wojennego mam nawyk, że trzymam pod ręką komplet podstawowych przyborów osobistych na wypadek aresztowania.

W zasadzie po samym przytoczeniu tego zdarzenia nawet nie ma czego komentować, bo ono samo za siebie mówi wszystko. Ale warto je zapamiętać i przypomnieć za dwa i pół roku, przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, by ostrzec wyborców do czego mogą doprowadzić gdyby zagłosowali za… Że to może przynieść takie efekty, jak głosowanie w 1933 w… No, ale wtedy przyjęlibyśmy ten sam sposób argumentowania, jaki stosuje opozycja! A to nie nasz poziom!