Przeskocz do treści

Stanisław Dębiński

Proces grupy szpiegów amerykańskich, powiązanych z krakowską Kurią Metropolitalną…

1. Na przełomie stycznia i lutego 1953 roku Polska żyła doniesieniami o tzw. procesie krakowskiej Kurii (por. przypisy pod tekstem). W 5 numerze  krakowskiego „Życia Literackiego”  centralnie, na pierwszej stronie 33-letni wówczas Maciej Słomczyński sporządził Notatki z procesu: Waszyngton – Watykan – Kuria. Notował min.: „Judasz… i rzeczywiście; Srebrniki; Siódme przykazanie dekalogu, nie kradnij; Rycerz czarnego rynku; Nie zabijaj; Notatka o bezpieczeństwie i czujności”,  a  tytułem próby podsumowania, pisał: „Wszystko to razem nie ma nic wspólnego z Bogiem, z religią, lecz jest zwykłą ordynarną zbrodnią wobec narodu,  wobec katolików, którzy ufają, a nawet zbrodnią wobec Boga. Bo przecież każda zbrodnia przeciw ludzkości jest w ich pojęciu zbrodnią przeciw Bogu, bo kradzież jest zbrodnią przeciw Bogu, bo rabunek, mord, szpiegostwo i deprawowanie młodzieży jest zbrodnią przeciw Bogu – jak to stwierdziły wielokrotnie najwyższe autorytety kościoła…” . W następnym numerze z dnia 8 lutego M. Słomczyński idzie dalej artykułem: „W lochach małego Watykanu”: „Ciemny jest przedsionek wiodący z bramy placu przy ulicy Franciszkańskiej 3 do oszklonego krużganka otaczającego dziedziniec zamknięty zespołem gmachów należących do Kurii Metropolitalnej krakowskiej. Płyty podłogi są nierówne i potykamy się”. Tym opisem wprowadza nas do piwnic budynku kurialnego, w którym znajduje i opisuje tzw. dowody przestępczej i szpiegowskiej działalności oskarżonych księży i świeckich. Uwagę jego skupiają portrety: „Wychodzimy. Z portretu opartego o ścianę patrzy za nami otyły książę w złocistej delii. Na twarzy jego w blasku  lamp widać dwie wilgotne smugi. Czoło ginie w półmroku.

Płaczesz, panie kochanku? Ano płacz, płacz. Masz czego płakać- skończyło się i już nie wróci!”

Obok artykułu na str. 5 wytłuszczona w grubej ramce REZOLUCJA Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego:

zlprezolucjaW ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich powiązanych z krakowską Kurią Metropolitalną. My zebrani w dniu 3 lutego 1953 r. członkowie krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży skupionej w KSM działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali – za amerykańskie pieniądze – szpiegostwo i dywersję.
Potępiamy tych dostojników z wyższej hierarchii kościelnej, którzy sprzyjali knowaniom antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne.
Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu – dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej.

Ciąg dalszy „Lochów małego Watykanu”  znajdziemy w  numerze 13 „Życia Literackiego” z dnia 29 marca 1953 r. wydawanego i sygnowanego już w: Katowicach-Stalinogrodzie!  Autor, podpisany: L. Cg. rozlicza w nim (wtedy 56-letniego) prof. Gąsiorowskiego, podówczas dyrektora Muzeum Czartoryskich, gdzie Księżna Czartoryska zdeponowała skarby rodzinne przed wyjazdem z Polski z zastrzeżeniem, że kiedy już nie będzie mógł je chronić, aby przekazał Jego eminencji do Kurii (Kard. Sapiesze). Pisał: „… prof. Gąsiorowski wolał do końca służyć Czartoryskim  w ich nienawiści do tego, co się buduje, do tego co powstaje, do tego co nie mogłoby się narodzić, gdyby Czartoryscy pozostali Czartoryskimi… profesor uniwersytetu i wychowawca młodzieży wybrał interes magnaterii, wybrał służbę tym, którzy dobra zdobywali na chłopskiej krwawicy, wybrał drogę sojusznika ciemnych spraw czarnych ludzi. … w walce pomiędzy siłami postępu  i ciemnoty profesor Stanisław Gąsiorowski – wybrał drogę sprzeczną z honorem naukowca i imieniem obywatela Ludowej Rzeczypospolitej i potwierdził to oddaniem skarbów do lochów „małego Watykanu”.

2. W tym samym czasie w   Warszawie dnia 8 lutego 1953 r. w 6 numerze Tygodnika Związku Literatów Polskich NOWA KULTURA  znajdujemy również centralną reakcję literatów stołecznych na proces krakowski. Numer otwiera na pierwszej stronie tekst na „Dziesięciolecie ZWM”. 27-letni podówczas Tadeusz Konwicki pisał: „ZWM przetarł  wyraźną i prostą koleinę szlaku naszej młodzieży. W ciągu dziesięciu lat uczyniła się z tego nie najgorsza droga. Najpiękniejsze uczucia i porywy naszej młodości nie marnieją w stęchliźnie niewoli politycznej czy społecznej…. Za siódmym nowym  mostem, za siódmą nową linią wysokiego napięcia rosną przodownicy bohaterstwa, których zrodził mroźny styczeń 1943 roku. Dziś ich święto.

Pamiętajcie o tym zawsze wtedy, gdy w miejscu, gdzie najtrudniej, usłyszycie czyjś głos:

- Rozstąpcie się… Idzie brygada zetempowska…”

Na stronie drugiej relacja Sławomira Mrożka z procesu krakowskiego: 23-letni wtedy Autor wytłuścił: Konfrontacja; Lokaj księcia; …Bo powiem;  Obok fabryki . Dalej pisał: „Proces toczył się w budynku należącym do Zakładów im Szatkowskiego. W godzinach rozpoczynania sesji, tramwaj śpieszący w kierunku Zakładów, oblepiony bywał ludźmi i wyglądał, jak czarny żuk. …  W końcu do wszystkich uczuć musiało się dołączyć uczucie fizycznego niemal obrzydzenia.

Wtedy, o godzinie dwunastej, w samym środku tej gorączki, szpiegowskiej maligny, zbutwiałych idei i śmierdzących motywów , odsłanianych każdym nowym zdaniem zeznających,  – wzbijał się głos jasny i czysty. Syrena fabryczna ogłaszała południe.”

Pod tekstem Mrożka, GŁOS PISARZY:  Leona Kruczkowskiego (53 l.), Jerzego Zawiejskiego (52 l.), Gustawa Morcinka (62 l.), Arkadego Fiedlera (59 l.), Ewy Szelburg-Zarębiny (54 l.), Aleksandra Maliszewskiego (52 l.), K. I. Gałczyńskiego (48 l.), Wilhelma Szewczyka (37 l.), Zbigniewa Bieńkowskiego ( 40 l.).

(W nawiasach podano wiek danej osoby w lutym 1953, ze względu na częste tłumaczenia, iż był to „grzech młodości”- dop. mój – S. D.)

3. Jeden z sygnatariuszy tej  wstydliwej Rezolucji, Jan Błoński, tłumaczył po latach: „Nikt wówczas nie odważył się zaprotestować przeciwko represjom. Wszyscy wiedzieli, że to był przymus”. Trudno zgodzić się z opinią prof. Błońskiego, która tłumaczyła by dobrowolną postawę literatów „wyprzedzającą” represje. Tak bowiem można nazwać dobrowolne zachowania i teksty literatów. Wisława Szymborska przechodziła tutaj już wszelkie miary. Zaprawiona w utrwalaniu apoteozy: „nowego człowieczeństwa Adam” (wiersz „Lenin”, Nowa Kultura nr 3, 20 stycznia 1952, s. 1), przekonana, że uda się ten jej okres zapału „wyciąć” z jej życiorysu, tak chętnie oddała się zajęciu wycinanek, że teraz nawet jest z tego wystawa, ale tej wycinanki tam nie będzie…

Przez dekady zaprawiony w tropieniu obskurantyzmów prof. Henryk Markiewicz mógłby raz w życiu odwrócić swoją camera obscurai  prześwietlić siebie. Nie znam tekstu, w którym przyznałby się, albo wyraził żal jakiś.

Przypisy:
http://www.naszdziennik.pl/wp/22094,z-nienawisci-do-kosciola.html
http://religia.onet.pl/publicystyka,6/smierc-agentom-watykanu,53847,page1.html
http://www.prawy.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=922:60-rocznica-procesu-ksiezy-kurii-krakowskiej-oskarzonych-o-szpiegostwo&catid=37:rocznica